Epilog

Claire przygładziła lukier na urodzinowym torcie Sam – z cytrynowym kremem i wiśniową polewą Zdaniem Seana to ciasto miało „obrzydliwy wygląd i jeszcze gorszy smak”, ale był to ulubiony tort Samanthy Otwarły się drzwi wejściowe i w domu powiało zimowym chłodem.

– Claire? – rozległ się w przedpokoju głos Mirandy.

– W kuchni!

Claire wrzuciła łopatkę do zlewu. Weszły roześmiane Tessa i Miranda. Claire o mało nie zemdlała z wrażenia. Myślała, że Tessa wciąż jest uwikłana w proces o zabójstwo Harleya.

– Co się stało?

W oczach Tessy lśniły łzy. Claire ją uściskała.

– Dobre wieści – oświadczyła Randa, ciężko opadając na jeden z dwóch wysokich taboretów.

Tessa pociągała nosem.

– Muszę zapalić.

– Chcesz się doigrać…?

– To nie jest najlepsza pora na kazanie, Randa – Tessa szperała w torebce. – Sędzia dał mi dozór kuratorski!

– Dzięki Bogu! – Claire mocno uścisnęła młodszą siostrę. – Wiedziałam, że nam się uda.

– Oczywiście, muszę w dalszym ciągu spotykać się z… z psychiatrą i składać wizyty kuratorowi, ale… – Znalazła paczkę virginia slims i wyjęła jednego papierosa.

– Ale będzie dobrze! – Claire mrugnęła, aby powstrzymać łzy ulgi.

– Trzeba przyznać, że prawnicy taty stanęli na wysokości zadania – powiedziała Miranda.

Tessa strzyknęła zapalniczką.

– Jak również pani adwokat z prokuratury okręgowej.

– Już nie. Rezygnuję z tego. Zamierzam otworzyć prywatne biuro.

– Naprawdę?

– Mm-hm. – Oczy Mirandy błyszczały.

– Uczcijmy to. Mam butelkę szampana…

– A co powiecie na kawę? – zasugerowała Miranda.

– Tess?

– Skończyłam z chlaniem. Kawa. Brzmi nieźle. – Ale skrzywiła się. Tessa, ze względu na chwilową niepoczytalność, została uwolniona od zarzutu zamordowania Harleya. Może wreszcie będą mogły zaliczyć ten koszmar do przeszłości. Uszczęśliwiona Claire nalała siostrom i sobie po filiżance kawy i usadowiła ciężkie ciało na taborecie pomiędzy dwiema siostrami. W szóstym miesiącu ciąży już nie była tak wiotka jak zazwyczaj, ale nie martwiła się tym. Następne dziecko było tego warte.

– Jak się czujesz? – spytała Miranda.

– Przeważnie dobrze. Kilka razy kręgosłup mnie bolał, ale nie mogę narzekać. Chociaż mój syn uważa, że to tusza. Właśnie tak określa ciążę.

– Przejdzie mu – pocieszyła Tessa.

– Mam nadzieję. – Claire dodała śmietanki do swojej kawy i popatrzyła przez okno na czarne chmury zbierające się na niebie. Sean w końcu dochodził do siebie. Zaakceptował Kane’a jako swojego ojca i choć czasem jeszcze były z nim kłopoty, z dnia na dzień stawał się silniejszy. Natomiast Sam postanowiła, że to Kane będzie jej tatą, i odmówiła odwiedzania Paula w więzieniu o minimalnym rygorze. Tak – pomyślała Claire, popijając kawę – wszystko się powoli układa.

W prezencie ślubnym od Dutcha dostała ten dom i choć Kane zrazu kręcił nosem, w końcu dał za wygraną, bo Sam i Claire go kochały. Benedict zrezygnował z kariery politycznej i zarządzał Stone Illahee. Przyszłego lata nastąpi koniec nowego etapu budowy.

Gdy Claire i Kane pobrali się, Dominique przysłała „najlepsze życzenia” i serwis do kawy, ale nie postawiła stopy na amerykańskiej ziemi. Była szczęśliwsza za granicą, z dala od pierwszego męża i córek.

– Hej, czyżbyśmy mieli gości? – Na schodach rozległ się głos Kane’a. Przywłaszczył sobie pokoje służących na trzecim piętrze i urządził w nich swój gabinet, w którym pilnie pracował nad książką o Westonie Taggercie. Buty szybko tupały po schodach. – Nie mówcie mi, że przyszła moja ulubiona szwagierka. No nie! Obie naraz!

– Bardzo śmieszne – droczyła się Miranda.

– Tessa jest wolną kobietą! – Claire promieniała.

– Najwyższy czas.

– Mam nadzieję, że tym razem to już koniec – westchnęła Tessa.

– No pewnie! – oświadczyła Miranda.

Kane podszedł do żony, objął jej brzuch, który znów trochę się powiększył, i pocałował ją w szyję.

– Niech mnie kule biją! A cóż to jest?! – wskazał tort.

– Pozory mylą. Smakuje gorzej, niż wygląda – zażartowała Miranda, a Claire zrobiła oburzoną minę.

– Sam go uwielbia.

– To najważniejsze – oświadczył Kane.

– Rozpieszczasz ją. – Tessa wypuściła pod sufit smugę dymu.

– Zasługuje na to.

Claire zachichotała, bo zauważyła brylant na dłoni siostry.

– Co to jest? – spytała nieśmiało.

– Och, nie mówiłam ci? Denver mi się oświadczył – powiedziała Miranda z tajemniczym uśmiechem na ustach.

– Jak mogłaś trzymać to w tajemnicy przede mną?

– To stało się dopiero wczoraj wieczorem.

– Wiedziałaś? – Claire spojrzała z ukosa na Tessę. – I nic mi nie powiedziałaś?

– Dowiedziałam się kilka godzin temu. Możesz mi nie wierzyć, ale naprawdę mam inne sprawy na głowie.

– Niesamowite! – Claire pochyliła się nad Mirandą i uścisnęła ją tak mocno, że obie o mało nie spadły z taboretów. – O Rando! Cudownie!

– Prawda? – szepnęła Miranda. – Kto by pomyślał.

– Pani Miranda Styles – chichotała Claire. – A wiesz, że ci pasuje?

– A niech to! – Tessa wzniosła oczy do góry. – Teraz jesteś taką samą sentymentalną nimfą jak Claire!

– Patrzcie no – Claire znów nie mogła powstrzymać łez. – Odkąd zaszłam w ciążę, nie mogę przestać płakać.

– Widzicie? Taki ze mnie mąż – wtrącił Kane.

– Wygląda na to, że ona to lubi – orzekła Tessa.

– Mam nadzieję. – Kane spojrzał Claire głęboko w oczy, znów ją przytulił i na oczach sióstr pocałował tak, jak gdyby była jedyną kobietą na świecie. Dla niego naprawdę nią była.

Загрузка...