ROZDZIAŁ XII

Wszyscy spotkali się przy śniadaniu. Joseph, z podkrążonymi oczami po nocnym czuwaniu przy zwłokach, narzekał, że posiłek podano za późno. Andrej nalegał, żeby Marie – Louise usiadła przy stole, co wszyscy, poza hrabiną, przyjęli z niechęcią. Hrabia był zły i zdenerwowany. Svetla natomiast wyglądała ujmująco w swoich białych koronkach, innych tego dnia i równie niewinnych.

Ktoś zadzwonił do drzwi i Joseph poszedł otworzyć.

– Doktor Charles Monier – oznajmił. Hrabia poczerwieniał na twarzy.

– Co takiego? Co pana tu sprowadza o tej porze? Monier spojrzał na niego zdziwiony, lecz nie zdążył nic odpowiedzieć, gdyż hrabina już spieszyła mu na spotkanie.

– Jak dobrze, że pan przyszedł, właśnie o panu rozmawialiśmy, doktorze. Proszę sobie wyobrazić, że dzieje się tu tyle dziwnych rzeczy. Może będzie pan mógł nam pomóc.

– Niesłychane! – przerwał hrabia. – Proszę natychmiast stąd odejść, doktorze! Szybko!

– Charles – odezwała się Marie – Louise i postąpiła krok naprzód. – Najlepiej będzie, jeśli wyjdziesz, nie chciałabym, abyś został w to wmieszany. Czy mógłbyś wezwać policję?

– Nie, tego już za wiele! – krzyknął hrabia.

– Marie – Louise, o co tu chodzi? – spytał lekarz.

– Sama nie wiem – odpowiedziała. – A oto twoja pielęgniarka. Nie wiedziałeś nawet, jak znakomitą miałeś pomoc.

Zmarszczył brwi.

– Siostra Claire? Pani tutaj?

Svetla ocknęła się. Stała niczym w transie, wpatrując się szeroko otwartymi oczami w doktora.

– Proszę natychmiast stąd wyjść – zażądała równie histerycznym tonem jak hrabia. – W tej chwili! – krzyknęła przeraźliwie.

– Muszę przyznać… – zaczął doktor Monier i cofnął się parę kroków.

W tym momencie wszedł Andrej. Zatrzymał się w drzwiach.

– No nie, Karel! – zawołał. – Dawno się nie widzieliśmy. Kiedy przyjechałeś?

– Karel? – wykrztusiła hrabina. – Czy doktor Monier to Karel? Dlaczego nic nie powiedział?

Hrabia opadł na krzesło i ukrył twarz w dłoniach. Svetla jęknęła zrezygnowana.

– Ty skończony idioto! – krzyknęła, zwracając się do Charlesa. – Czy nie mogłeś pojawić się o właściwej porze?

– Nie przypuszczałem, że Andrej wrócił. W takim razie przejdźmy do wyjaśnień. Droga Marie – Louise i droga ciociu Wando. Nie chciałem wam mówić, kim naprawdę jestem, bo być może wyciągnęłybyście z tego błędne wnioski. Svetla i ja próbowaliśmy roztoczyć nad wami opiekę, ponieważ tu w Chateau Germaine niewątpliwie wydarzyło się wiele nieprzyjemnych spraw. A gdzie jest Stefan?

– Stefan nie żyje – wyjaśniła Svetla. Karel wyraźnie zbladł.

– Stefan także? Kto…

– Nie wiadomo – odparł hrabia. Andrej rzekł wprost:

– Stefan napił się trucizny przeznaczonej dla cioci Wandy.

Karel przeniósł wzrok na hrabinę.

– Ależ to okropne! Co właściwie się tu dzieje?

W ogólnym zamieszaniu Marie – Louise zastanawiała się nad językiem, którym posługiwali się hrabiostwo, Svetla, Andrej i doktor Monier. Teraz już zrozumiała. Wszystko przekręciła. Sądziła, że mówią oni dziwnym południowofrancuskim dialektem, Joseph zaś i wdowa pochodzą z innych okolic. Było wprost przeciwnie. To tamci przyjechali ze wschodniej Europy i stąd ta dziwna wymowa.

Karel odezwał się stanowczym głosem:

– Czy możemy od razu przystąpić do rzeczy? To już trwa wystarczająco długo, nie mamy czasu do stracenia. Trzeba podzielić spadek. Wszyscy wiemy, kto za tym stoi, kto próbuje wyeliminować swoje rodzeństwo, by samemu przejąć wszystko. Kto dokonał tych wszystkich przestępstw? – mówił dalej. – Kto od dziecka cierpi na okresowe zaburzenia psychiczne? Kto okazał się wampirem już w Białych Karpatach? I tu działał dalej, w wyniku czego Marie – Louise trafiła do kliniki, w której pracowaliśmy wspólnie ze Svetlą?

Dziewczyna miała dwa ukłucia na szyi i była tak wykrwawiona, że straciła przytomność! Stefan próbował ją ochraniać za pomocą czosnku i krucyfiksu, lecz nie na wiele to się zdało. Władza wampira okazała się zbyt silna. Próbowałem pomóc mojej pacjentce, ale uciekła do niego, chociaż na własne oczy widziała, jak powstał z martwych! Zabił własnego brata dla pieniędzy, on… Marie – Louise, która przez dłuższy czas nie była w stanie wykrztusić słowa, w końcu się otrząsnęła.

– Przestań – wykrzyknęła. – To, co mówisz, brzmi jak bajka o potworach dla niegrzecznych dzieci!

Głos Karela zdradzał pogardę.

– Nie mówię naturalnie o wampirze z wierzeń ludowych. Taki nie istnieje. Mówię o człowieku, który cierpi na psychozę i wierzy, że jest wampirem. Który potrafi zapaść w kataleptyczny sen, kiedy zechce, i potem znowu się budzi. Który uwodzi młode dziewczęta i upuszcza im krwi, oczywiście nożem, a nie swoimi zębami. Który…

Marie – Louise i wszyscy pozostali aż podskoczyli, kiedy ponownie dał się słyszeć dzwonek do drzwi.

Gdy Joseph poszedł otworzyć, zapadła zupełna cisza.

Andrej próbował wzrokiem porozumieć się z Marie – Louise. Spojrzała na niego. Rozpaczliwie usiłowała dać mu do zrozumienia, że mu ufa. Podbiegła do niego, stanęła obok i mocno ścisnęła za rękę.

Joseph wszedł z funkcjonariuszem policji.

– Miał pan przyjść dopiero około jedenastej – zdziwił się Andrej.

– Nie jestem stąd – odparł policjant. – Przyjechałem z Val de Genet i chciałbym rozmawiać z mademoiselle Krogh.

Mimo że wymówił nazwisko Marie – Louise z francuska, ona je rozpoznała.

– To ja.

– Czy pani wynajmuje domek w pobliżu cmentarza? – Tak.

– W takim razie chciałbym poinformować, że dom spłonął wczoraj wieczorem w wyniku eksplozji. Wygląda na to, że ktoś wrzucił przez okno pojemnik z gazem. Prawdopodobnie doszło do wybuchu, ponieważ w kuchni nie wygasł jeszcze żar.

W pokoju zapanowała głucha cisza.

– Wczoraj wieczorem? – przeraziła się Marie – Louise. – Ale tam przecież był Andrej!

– Wyjechałem stamtąd dzień wcześniej. Może to potwierdzić dozorca parkingu, u którego zostawiłem samochód.

Marie – Louise oddychała ciężko.

– Ktoś ponownie usiłował zamordować Andreja! I domyślam się, kto to zrobił. Tylko jednej osobie powie działam, że wynajęłam ten dom i że Andrej tam jest. Doktorowi Charlesowi Monier, któremu zaufałam. Lub raczej Karelowi Zarokowi, jak naprawdę się nazywa.

Karel dopadł drzwi wejściowych, lecz Joseph okazał się szybszy. Svetla próbowała równocześnie uciekać w drugą stronę, ale wylądowała prosto w ramionach Andreja.

Biła na oślep i wierzgała, wyrażając się przy tym w bardzo niewybredny sposób na temat moralności Marie – Louise.

Tylko hrabina była zgorszona i zaskoczona takim słownictwem.

– Można się było tego spodziewać – zauważył sucho Andrej. – Ktoś, kto tłumi naturalne ludzkie reakcje, jak ty, Svetlo, zbiera w sobie całą masę odpadków. Prędzej czy później musi się to wydostać na zewnątrz.

W jakiś czas potem przyjechała policja i lekarz z pobliskiego miasta. Doktor zbadał Marie – Louise. Następnie w piątkę – hrabina, Marie – Louise, Andrej, lekarz i policjant – zebrali się w salonie, by wyjaśnić całą sprawę. Hrabiego, Josepha, Karela i Svetle wyprowadzono. – Przyznali się do winy – powiedział funkcjonariusz. – Zaskoczeni i bezradni, nie ukrywali niczego. Wszystko zaczęło się od tego, że Andrej Zarok pojawił się niespodziewanie w zamku dziadka w Białych Karpatach. Nie brali go pod uwagę, a nie chcieli mieć więcej konkurentów do podziału majątku. I tak było ich już zbyt wielu.

– „Ich”? Czy chodzi o Karela, Stefana i Svetle? – spytała Marie – Louise.

– Tak – odparł Andrej. – Pamiętam, jak spacerowali po parku nieopodal zamku i coś knuli. Wtedy jeszcze tego nie wiedziałem. Zauważyłem tylko, że Svetla obraca się w towarzystwie dwóch młodzieńców, którzy całowali ją w rękę i przynosili kwiaty. Byłem zazdrosny, bo stałem z boku. Ale ze mnie głupiec! Teraz dopiero zrozumiałem, jaka duszna i parna atmosfera panowała wokół niej. To ją należałoby nazwać wampirem! Mężczyznom, którzy z nią przebywali, odbierała bowiem siłę i wolną wolę. Czułem się jak mucha, która wpadła w jej sieć. Chwała Bogu, że spotkałem Malou.

Głęboko wciągnął powietrze i mówił dalej: – Mózg wszystkich działań stanowił Karel. Zresztą on naprawdę jest lekarzem i gdybym się zastanowił, powinienem był skojarzyć, że twój przyjaciel, doktor Charles, to Karel! Stefan go podziwiał i robił wszystko, o co tamten go poprosił. Svetla nigdy nie interesowała się nikim innym niż ona sama. Zależało jej, żeby otrzymać jak największą część spadku, więc ich popierała. Z Janem w ogóle się nie liczyli, był zerem. Svetla podała mu czasem swój mały palec, tak jak to robiła ze mną. Jan nie sprawiał im żadnych kłopotów.

– Ale hrabia Andrej stanowił większe zagrożenie – zaczął policjant, lecz Marie – Louise przerwała mu.

– Jesteś hrabią? – spytała zaskoczona.

– Tak, ale zapomnij o tym, to nie ma znaczenia.

Stróż prawa mówił dalej:

– Na początku nie myśleli o morderstwie. Uchwycili się podobieństwa Andrej a do przodka, o którym krą żyły pogłoski, jakoby był wampirem, i skonstruowali na temat kuzyna podobną historyjkę. Skąd pochodzi, jak długo właściwie żyje, skąd ta niezwykła uroda? Tamta wiejska dziewczyna zmarła śmiercią naturalną, ale rozpuścili wieści, że w pobliżu jej domu widziano w tym czasie Andreja z wystającymi kłami i całą tą otoczką.

Teraz wtrącił się lekarz:

– Niech mi będzie wolno dodać w tym miejscu, że mademoiselle Krogh nie ma niedokrwistości ani żadnych zaburzeń pracy mózgu. Jest wyjątkowo zdrowa i silna.

– Wiem coś o tym – mruknął Andrej.

– Lecz Andrej Zarok został napiętnowany jako wampir – kontynuował policjant. – W tamtych górskich okolicach chętnie w takie rzeczy wierzono. Celem tych pomówień było odizolowanie Andreja jako psychicznie chorego. Ta nagonka dopiekła Andrejowi do żywego. Następnie spadkobiercy po kolei przyjeżdżali tutaj. Karel zjawił się niemal tak wcześnie jak Stefan, lecz ukrywał się w pobliżu. To on dostarczył Stefanowi truciznę, a ten podał ją w posiłku Janowi. Jan zmarł na porażenie centralnego systemu nerwowego. Jednak Andrejowi, który przez dłuższy czas zażywał specjalne lekarstwo, udało się przeżyć podobny zamach na życie. Po raz trzeci.

– Tak – przyznał lekarz. – Czytałem trochę na temat schorzenia Andreja Zaroka i, o ile wiem, jest całkiem niegroźne. Tych troje próbowało dwukrotnie zabić go tam w Białych Karpatach. Na szczęście im się nie udało. Skończyło się tylko na chwilowej utracie przytomności. Tym razem, w Chateau Germaine, było gorzej. Stefan zwiększył dawkę. Andrej ocknął się więc dopiero na katafalku w obecności Marie – Louise.

Dalszy ciąg wydarzeń przedstawił policjant:

– Marie – Louise równie umiejętnie jak oni potrafiła opowiadać bajki, więc kiedy ze łzami w oczach wspomniała o tropikalnej chorobie zakaźnej, naprawdę się wystraszyli i w panice zakopali trumnę w parku. Spostrzegli jednak w pobliżu jakąś uciekającą postać, która wydała im się podobna do Marie – Louise, i kiedy Joseph wykopywał trumnę z powrotem, Karel i Svetla napadli na dziewczynę przy wejściu do domu wdowy. Svetla już bowiem przyjechała. Zrobili Marie – Louise zastrzyk, gdyż chcieli z niej wydobyć informacje o Andreju. Nie zamierzali jej zabić, sądzili, że jest tylko głupiutką pomocą domową. Zawieźli ją prosto do Cannes, do niedużego hotelu, którego właścicielem był ich znajomy. Marie – Louise wcale nie została znaleziona w górach nieopodal Grasse. To tylko jeszcze jedno kłamstwo. Zrobili jej podwójne nakłucie na szyi, a pod łóżkiem ustawili pojemnik z zasypką, by w pokoju zapachniało szpitalem. Svetla wystąpiła wówczas pierwszy i ostatni raz jako pielęgniarka.

Karelowi jednak nie udało się dowiedzieć zbyt wiele od Marie – Louise, chociaż użył całego swego wdzięku. Dziewczyna uciekła, a on pojechał za nią. W tym czasie Stefan przetrząsnął dom wdowy w poszukiwaniu Andreja, a nie znalazłszy go, powiesił w oknie wianuszki czosnku, żeby wystraszyć Marie – Louise. Za wszelką cenę chcieli tych dwoje rozdzielić.

– Pomyśleć tylko, jaka byłam głupia – odezwała się hrabina. – Wierzyłam, że oni zamierzają ostrzec Marie – Louise przed wampirem!

Uśmiechnęli się do niej życzliwie. A funkcjonariusz wrócił do momentu, kiedy Marie – Louise jechała z „doktorem Monier” z Cannes.

– Uciekła po raz drugi Karelowi, a on szukał jej na dworcu w damskiej toalecie. Pienił się ze złości na samo wspomnienie. A potem Marie – Louise i Andrej zniknęli bez śladu. Nie było ich przez dwa dni. Aż nagle Marie – Louise pojawiła się tu w Chateau Germaine, prosząc o przyjęcie na służbę! Stefan i hrabia z początku przerazili się, lecz postanowili skorzystać z okazji, by dowiedzieć się czegoś więcej. Dlaczego, u diabła, pani to zrobiła?

Marie – Louise spuściła oczy.

– Uczyniłam to dla Andreja. Niepokoił się o Svetle, chciałam więc przypilnować, żeby się jej nic nie stało.

– Czy słyszeliście kiedyś o większym idiocie niż ja? – spytał Andrej samokrytycznie. – Miałem przy sobie najpiękniejszą, najbardziej lojalną dziewczynę na świecie, która naprawdę mnie kochała, a rozmyślałem o pozbawionej uczuć i zmiennej Svetli! Nigdy sobie tego nie daruję!

Policjant pokiwał głową.

– A potem Stefan osobiście próbował nastraszyć Marie – Louise, przebierając się za wampira, po tym, jak namówił hrabinę, by wsunęła dziewczynie do kieszeni krucyfiks. Musiała pani bowiem mieć coś, co mogło powstrzymać „wampira”. Chcieli panią przestraszyć na dobre, bo im pani przeszkadzała. Nie była pani przydatna jako źródło informacji ze swoją lojalnością w stosunku do Andreja, a w dodatku wszystko panią interesowało. Andreja jednak chcieli zabić.

– Z powodu kasety?

– Tak. Stefan informował o wszystkim Karela, więc kiedy hrabina wysłała Marie – Louise do miasta, „doktor Monier” już tam czekał i niby przypadkiem spotkał panią na rynku. Marie – Louise nalegała, by pojechał z nią do Chateau Germaine, więc Karel zadzwonił do Stefana, że wkrótce się pojawi.

– Musicie wiedzieć – wtrąciła się hrabina – że nigdy nic widziałam Karela i sądziłam, że to naprawdę doktor Charles Monier.

A Marie – Louise, niczego nie podejrzewając, wyjawiła, że Andrej przebywa w Val de Genet.

– To moja jedyna gafa – mruknęła Marie – Louise.

– Właśnie – zgodził się z nią policjant. – Ale oto swoje przybycie zapowiedziała Svetla. I tu powstał problem. Telefon odebrała hrabina i Svetla nie miała pojęcia, że Marie – Louise przebywa w Chateau Germaine. Trzeba było pozbyć się niewygodnego świadka i wtedy wrzucono Marie – Louise do piwnicy, żeby nie mogła rozpoznać swojej pielęgniarki.

W tym czasie hrabina nierozważnie zwierzyła się „sympatycznemu doktorowi Monier” ze swej słabości do Andreja i z tego, że „dała jego przyjaciółce coś, co należało do jego brata”. Karel zrozumiał od razu, że chodzi o kasetę Jana. Joseph przeszukał dyskretnie pokój Marie – Louise, lecz niczego nie znalazł, bo dziewczyna miała kasetę przy sobie. Sądzili, iż nie muszą się śpieszyć. Byli przekonani, że siedzi zamknięta w piwnicy i nigdzie nie pójdzie. Nie wiedzieli o tym, że Andrej także tam był, i nie pomyśleli o starym szybie.

Wtedy to pojawił się Andrej, a zaraz za nim Marie – Louise. Wszyscy, nawet hrabina, wiedzieli, że on żyje, lecz udali zaskoczonych. A potem zmarł Stefan. Przez pomyłkę. To hrabina miała być ofiarą.

– Przypuszczam, że to Karel dodał truciznę do pernoda, kiedy przyjechał do Chateau Germaine – wtrącił Andrej.

– Tak.

– Czy znaleziono butelkę?

– Owszem, w koszu na śmieci. Zawierała środek działający porażająco na system nerwowy. A potem wyszło na jaw, że Andrej zakochał się w Marie – Louise i odwrócił się od Svetli. Kuzynka poszła więc po południu na poddasze, odsunęła komodę, robiąc w ten sposób ponownie przejście przez szafę. W nocy wyłączyła prąd i niepostrzeżenie wśliznęła się do pokoju Marie – Louise. Domyślała się, że Andrej zejdzie na dół, żeby sprawdzić, dlaczego zgasło światło. Nie udało jej się poważnie zranić rywalki. A dziś pojawił się Karel. Niestety, Andrej zdemaskował doktora Monier. Nic takiego by się nie stało, gdyby Karela zobaczył tylko Andrej albo tylko Marie – Louise. Ale ponieważ znaleźli się tam jednocześnie, cała intryga wyszła na jaw. Nawet początkowo Karelowi udało się wybrnąć z tej trudnej sytuacji, ale nieoczekiwanie przyszedł funkcjonariusz z Val de Genet. Andrej westchnął.

– Przykro mi, kiedy pomyślę, że cała praca, żeby do prowadzić ten dom do przyzwoitego stanu, poszła na marne.

– Tak – przyznała Marie – Louise. – Na szczęście zabraliśmy stamtąd nasze rzeczy. I muszę przyznać, że było mi trochę nieswojo, kiedy jako jedyne sąsiedztwo miałam cmentarz. Ale jak naprawimy powstałe szkody?

– To już najmniejsze zmartwienie – pocieszył ją Andrej.


Wybiła trzecia. Z miasta przybyli jacyś wysocy urzędnicy, żeby otworzyć skarbiec.

Wszyscy zeszli do podziemi i udali się do tej części, której Marie – Louise jeszcze nie znała. Hrabina wskazała ogromne drzwi i znaleźli się w pomieszczeniu z dziwnym urządzeniem na jednej ze ścian.

– Zaraz zobaczymy – powiedział jeden z mężczyzn. Gdzie jest kaseta numer jeden? Panny Svetli. Policjant podał mu „klucz”.

Mężczyzna włożył kasetę, coś zgrzytnęło i usłyszeli wysoki dźwięk skrzypiec. Po krótkiej chwili ją wyjął. – Numer dwa? Jana.

W ten sam sposób postąpił z drugą kasetą. Przez kilki sekund brzmiał głos skrzypiec altowych, po czym kaseta została wyjęta.

Potem przyszła kolej na następne: Karela, Stefana i Andreja, i odzywały się instrumenty smyczkowe o coraz niższych brzmieniach.

– Tak, wszystko w porządku – stwierdził mężczyzna obsługujący urządzenie. – Ponieważ cztery z upoważnionych osób są nieobecne, poproszę państwa o po moc. Teraz wszyscy razem!

Pięć kaset umieszczono na swoich miejscach jednocześnie. Po chwili w pomieszczeniu zabrzmiał kwintet smyczkowy.

– Zamek elektroniczny – szepnęła Marie – Louise do Andreja.

Uśmiechnął się.

– Coś w tym rodzaju. Dziadek był geniuszem. Utwór trwał krótko. Muzyka ucichła.

Dał się słyszeć stłumiony hałas i jedna ze ścian się odsunęła.

Za nią ukazało się niewielkie pomieszczenie. Stał tam tylko stół, a na nim leżała gruba koperta.

Wszyscy zebrani popatrzyli po sobie. Urzędnik prowadzący całą ceremonię spojrzał na Andreja, lecz ten zaprzeczył ruchem głowy i dał znak, by ktoś inny otworzył list.

W pomieszczeniu panowała zupełna cisza. Mężczyzna rozerwał kopertę. Wewnątrz znajdował się list i jeszcze jedna koperta.

Mężczyzna podniósł wzrok.

– List napisał hrabia na Chateau Germaine – powie dział. – Przyjaciel waszego dziadka. I pani teść – dodał, zwracając się do hrabiny.

Potem odwrócił się do Andreja.

– Informuje w nim, że załączony list otrzymał od pańskiego dziadka, hrabiego Zaroka, tuż przed jego śmiercią. Zaszła jeszcze pewna nowa okoliczność, o której hrabia chciał donieść swemu przyjacielowi.

– W takim razie może pan także otworzy list od dziadka? – zaproponował Andrej.

Mężczyzna spełnił jego prośbę. Jeżeli będzie tu znowu coś o tym, że Andrej jest wampirem, to zacznę krzyczeć, pomyślała Marie – Louise.

Wysoki mężczyzna zmarszczył brwi i zaczął czytać na głos:


Kochany przyjacielu! Moje stare serce jest już zmęczone i pełne trosk. Ten list powinien zostać przeczytany na głos po otworzeniu skarbca. Moje wnuki przysparzają mi wiele zmartwień. Czworgu z nich odmawiam swego poparcia. Przede wszystkim Karelowi, który jest uosobieniem zła. Jego część ma przypaść tobie, mój stary przyjacielu. Następnie Stefanowi, który tylko schlebia swemu złemu bratu. Niechaj jego część dostanie twój syn, Matej, jeśli będzie tego wart, lub jego spadkobiercy. Dalej – Janowi, który traktuje z pogardą swego nieszczęsnego brata i życzy mu jak najgorzej. Jego część przeznaczam dla Andreja, jedynego prawego i uczciwego z nich. W końcu Svetli, tej karykaturze kobiety. Jej część spadku przekażcie wybrance Andreja. Wiem, że jest wystarczająco mądry, by przejrzeć Svetle na wskroś, jeżeli tylko trochę lepiej pozna świat i kobiety, czego jego matka a moja naiwna synowa zawsze mu odmawiała. Andrej jest silny, skoro przetrwał mimo presji, jaką wywierała na niego matka i rodzeństwo. Życzę mu z całego serca, żeby kiedyś spotkał kobietę, która go zrozumie i w niego uwierzy.


– Właśnie taką spotkał – odezwała się hrabina wzruszona. – Twój dziadek był mądrym człowiekiem, Andrej.

– Tak – powiedział mężczyzna, który skończył czytać list. – Oznacza to, że pani otrzymuje dwie części spadku, pani teścia i męża. Ponieważ hrabiego Mateja nie możemy uznać godnym dziedziczenia.

Hrabinie napłynęły do oczu łzy. Nie była w stanie nic odpowiedzieć.

– A pan, Andrej, otrzymuje dwie części plus piątą, należną pańskiej żonie.

Andrej również nie mógł wydobyć głosu. Objął tylko ramieniem Marie – Louise.

– A co z tymi, którzy trafili do więzienia? – spytała. – Kiedy wyjdą na wolność?

Policjant wzruszył ramionami.

– Dostaną surowe wyroki. Hrabia i Joseph posiedzą chyba po parę lat, lecz Karel i Svetla nie opuszczą więzienia bardzo długo.

– Sądzę, hrabio Andreju, iż dobrze się stało, że pozostali spadkobiercy zostali aresztowani przed otworzeniem skarbca. Nigdy nie zaakceptowaliby ostatniej woli pańskiego dziadka.

Następnie otworzono właściwy sejf. Większość majątku znajdowała się w Szwajcarii, gdzie zdeponowano również papiery wartościowe i patenty wynalazków dziadka. To wszystko było dość skomplikowane. Lecz tu na miejscu, w Chateau Germaine, spoczywały ogromne kwoty w gotówce, które od razu rozdzielono.

– Będzie z tego niezły podatek – zauważył policjant i zatarł ręce. – Dla państwa i naszego biednego miasteczka.

– O, nie! – roześmiał się Andrej.

– Ale zostanie niemało i dla pana – uspokoił go jeden z urzędników.

– Bardzo dziękuję! Marie – Louise – zwrócił się Andrej do dziewczyny z udawanym przerażeniem. – A jak jest w twoim kraju, w Norwegii? Czy tam unikniemy płacenia podatku?

– Skądże! U nas są one jeszcze wyższe niż tu!

– Ciociu Wando, a co ty zamierzasz teraz robić?

– Ja? Sprzedam to wszystko i wyjadę na Riwierę.

– Niegłupi pomysł. A co będzie z nami, Malou? Świat stoi przed nami otworem. -

– Pragnę tylko ciebie – szepnęła.

– I może jeszcze psa.

– Niezła propozycja – zauważył. – Czy ktoś mógł by wezwać księdza? Czegoś jednak się nauczyłem od mojej biednej matki.

– Tak. Jej wychowanie nie było całkiem złe.

– A co zrobisz, jeżeli w noc poślubną nagle pokażę kły?

– Wzięłam pod uwagę takie ryzyko – odparła szczęśliwa, że Andrej nareszcie potrafi z tego żartować.

Загрузка...