ROZDZIAŁ PIERWSZY

W doskonałym nastroju, mając przed sobą drugi dzień pracy w Petrakos Industries, Maddie wskoczyła na łazienkową wagę i z nadzieją spojrzała na wyświetlacz. Skrzywiła się, odczytując wynik. Może jednak nie powinna była wskakiwać. Zeszła na podłogę, zdjęła koszulkę nocną i zegarek, po czym weszła na wagę ponownie. Niestety wynik był identyczny z poprzednim.

– Nie można żywić ciała i duszy tylko sałatą – stwierdziła starsza pani Evans, mieszkająca na parterze, kiedy Maddie zasiadła razem z nią i jej córką do przepysznego niedzielnego trzydaniowego obiadu zaledwie kilka dni wcześniej.

Może jednak sałata była lepsza? A może nie powinna zjeść całej tabliczki czekolady, kiedy wracała poprzedniego dnia z supermarketu? Czy dodatkowe kilogramy mogły pojawić się tak szybko? Prawdę mówiąc, długie godziny, które spędzała w pracy, żeby zarobić na sam tylko czynsz, zwiększały jej apetyt, a ona wciąż nie zarabiała na tyle dużo, żeby zdrowo się odżywiać.

Spojrzała pozbawionymi nadziei zielonymi oczami na odbicie swojej figury w lustrze. Widząc pełne piersi i zaokrąglone biodra, zacisnęła wargi i niecierpliwie przeczesała palcami bujne, długie, rude włosy. Spięła je z tyłu klamrą i zaczęła się szybko ubierać.

Czarne dżinsy i biała bluzka były na niej nieco zbyt opięte, jak na jej gust. Zmarszczyła brwi. Kiedy w jej poprzednim mieszkaniu wybuchł pożar, straciła prawie wszystko, co posiadała. Próbowała odtworzyć garderobę, kupując ubrania w sklepach z używaną odzieżą, ale z niskimi dochodami nie było to łatwe. Kiedy odwracała się od lustra, jej wzrok padł na ‹ zdjęcie zmarłej siostry przy łóżku. Zganiła się za to, że tak przejmuje się swoim wyglądem, skoro ma to szczęście, że jest zdrowa.

– Zawsze patrz przez różowe okulary – mawiała j ej babcia.

– Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło – często słyszała od dziadka.

A jednak Maddie i jej dziadkowie przeszli w swoim życiu wiele. Suzie, ukochana siostra bliźniaczka Maddie, zachorowała na leukemię niedługo po ósmych urodzinach. Stres związany z chorobą Suzie rozbił małżeństwo jej rodziców. Rodzice ojca zajęli się dziewczynkami, wspierając Suzy przez cały okres leczenia i przez ostatnie lata jej życia. I to determinacja Suzy, żeby jak najlepiej wykorzystać czas, który jej pozostał, nauczyła Maddie szukać w życiu pozytywnych stron.

Czekając na przystanku na autobus, Maddie próbowała opanować poczucie dziewczęcej ekscytacji, która ogarniała ją na myśl o tym, że być może dzisiaj uda jej się zobaczyć legendarnego Giannisa Petrakosa. Kiedy o nim myślała, czuła się jak licealistka, a nie jak dorosła, dwudziestotrzyletnia kobieta. Ze wstydem przypominała sobie, jak kiedyś wycięła z gazety zdjęcie przystojnego greckiego potentata stoczniowego.

Petrakos Industries znajdowało się w wysokim budynku w dzielnicy City w Londynie. Maddie nigdy wcześniej nie pracowała w równie imponującym miejscu, a wymagania wobec pracowników też nie były małe. Mimo że była tylko pracownikiem tymczasowym i przydzielano jej mało istotne zadania, jej brak kwalifikacji wywołał kilka surowych spojrzeń już pierwszego dnia. Jak zwykle, starała się go zrekompensować entuzjazmem i rzetelną pracą. Zrobiłaby wszystko, żeby dostać stałą posadę w takiej firmie – przyzwoita pensja odmieniłaby jej życie.

Ranek spędziła na wpisywaniu danych do komputera, a po lunchu ona i jej koleżanka z agencji, Stacy, zostały wysłane na najwyższe piętro. Brunetka o imieniu Annabel poinformowała ją, że będzie podawać przekąski na zebraniu zarządu.

– Na spotkaniu obecny będzie pan Petrakos. Postaraj się podać kawę i ciastka szybko i po cichu.


Idąc korytarzem w towarzystwie swoich asystentów, Giannis dostrzegł rudowłosą dziewczynę, zanim zamknęły się za nią drzwi do kuchni. Jej widok wyrył się w jego pamięci z niezwykłą ostrością- alabastrowa cera, włosy w odcieniu miedzi opadające do połowy pleców, wspaniałe piersi, nieprawdopodobnie szczupła talia i kobiece, pełne biodra.

Poczuł, jak przepływa przez niego potężna fala testosteronu. Zawsze się kontrolował, więc ta reakcja go zaskoczyła. Założył, że wynika ona z jego upodobań – wolał kobiety mające nieco pełniejsze kształty niż szczupłe modelki. Tak czy inaczej, ten niepokojący przypływ seksualnego podniecenia zirytował go, więc wyrzucił jej obraz z myśli. Stwierdził, że najprawdopodobniej po prostu potrzeba mu kobiety.


Zdenerwowana na myśl o tym, że w końcu znowu zobaczy Giannisa Petrakosa, Maddie dosypała dwa razy więcej kawy do ekspresu. Bardzo mocna i bardzo słodka – taką właśnie lubił. Przez moment ogarnęły ją wspomnienia i uśmiechnęła się, ale po chwili zamrugała oczami, żeby powstrzymać zbierające się łzy.

Weszła do sali konferencyjnej, gdzie odbywała się ożywiona dyskusja, i delikatnie zamknęła za sobą drzwi. Dopiero wtedy pozwoliła sobie spojrzeć w kierunku mężczyzny, stojącego przy oknie. Jeden rzut oka wystarczył, żeby stanęła jak zahipnotyzowana. W szytym na miarę garniturze z prążkowanego materiału wyglądał po prostu wspaniale.

Był jeszcze piękniejszy, niż kiedy zobaczyła go po raz pierwszy. Dziewięć lat sprawiło, że jego szczupła twarz straciła wszelkie ślady chłopięcości, a sylwetka stała się jeszcze bardziej męska. Wciąż jednak trzymał swoją dumną, ciemną głowę w charakterystyczny, władczy sposób, który natychmiast rozpoznała. Jego oczu również nie sposób było zapomnieć – ciemnych i głęboko osadzonych pod hebanowymi brwiami. Patrzył chłodno na osobę, która właśnie przemawiała. Miał niesamowite oczy – odpowiednio oświetlone miały kolor złoconego brązu.

– Dlaczego nie podajesz? – ktoś syknął j ej do ucha.

Maddie ożyła i drgnęła, jakby ją ktoś uderzył. Kiedy sięgała po pierwszą filiżankę, Giannis spojrzał na nią i znów znieruchomiała. Jej serce zaczęło bić przyspieszonym tempem, sprawiając, że trudno jej było oddychać. Czuła tylko suchość w ustach i niemal bolesne uczucie gdzieś w dole brzucha. Przymknęła oczy na chwilę i zebrała wszystkie siły, żeby skoncentrować się na swoim zadaniu.

Kawa – mocna, czarna, słodka, powtórzyła sobie, zastanawiając się jednocześnie, co, u diabła, się z nią stało. Potem poczuła, jak na jej szyję wypływa rumieniec i rozchodzi się po całej twarzy, aż do linii włosów. Dobry Boże, nigdy już na niego nie spojrzy! Wzięła nierówny oddech, dodała cztery kopiaste łyżki cukru do filiżanki i zmusiła się, żeby do niego podejść.


Giannis był znudzony, ale teraz nagle cała nuda gdzieś znikła. Był pewien, że gdyby jej ponownie nie zobaczył, nigdy by nawet o niej nie pomyślał. Ale jej obecność, zaledwie kilka metrów od niego, sprawiła, że było już to niemożliwe. Jednym płynnym ruchem usiadł przy stole. Czy była pracownikiem firmy cateringowej? Patrząc na nią, szybko jednak stracił zainteresowanie takimi szczegółami. Mimo że była niewysoka, miała wspaniałą twarz, a jej pełne, różowe usta stanowiły doskonałe połączenie z krągłymi kształtami. Oczy miała koloru zielonego szkła, które jako dziecko zbierał na plaży.


Kiedy Maddie stawiała jego kawę na stole, jej ręka trzęsła się tak, że musiał przytrzymać jej nadgarstek.

– Bądź ostrożna – upomniał ją.

Dotykał jej jedynie przez chwilę, ale to wystarczyło, żeby dotarł do niego kwiatowy zapach jej jasnej skóry. Znów poczuł, jak błyskawicznie twardnieje. W zaskoczonym, szybkim spojrzeniu, które mu rzuciła, wyczytał, jak bardzo jest bezbronna. Będąc tak blisko niego, ledwo ośmielała się oddychać, a on odkrył, że ta świadomość jest niezwykle podniecająca. Wyobrażał sobie, że pociąga ją na swoje kolana, rozpina jej bluzkę, opiętą do granic możliwości na pełnych piersiach i pieści je ustami i dłońmi. Siła tej erotycznej fantazji zaskoczyła go i zdusił ją z niesmakiem. Od kiedy to interesowały go kelnerki? Pociągnął długi łyk słodkiej, gorącej kawy, ale napięcie w jego ciele nie chciało zelżeć.

Zaczerwieniona i drżąca, Maddie wycofała się. Czuła się jak totalna idiotka. Na pewno zauważył, że wpatruje się w niego jak nastolatka; Zebrała się w garść i zaczęła podawać kawę pozostałym osobom siedzącym przy stole.

Tej kawy nie da się wypić – poskarżył się jeden z mężczyzn.

Maddie poczuła zmieszanie.

– Wprost przeciwnie. To najlepsza kawa, jaką piłem w tym biurze – powiedział Giannis nieznoszącym sprzeciwu tonem. – Kontynuujmy prezentację.

Speszona krytycznymi komentarzami Maddie szybko zareagowała na znak dany jej przez Annabel Holmes i zaczęła podawać przekąski. Spiesząc się, żeby jak najszybciej wydostać się z sali konferencyjnej, potknęła się o leżący na podłodze kabel. Zachwiała się i upadła na dywan, a laptop, do którego był podłączony kabel, spadł ze stołu i poleciał za nią.

Przez moment w sali zapanowała kompletna cisza. Giannis przyglądał się rudej dziewczynie z niedowierzaniem. Wyglądała jak wyrafinowane dzieło sztuki, ale każdy jej ruch groził katastrofą.

– Dlaczego nie patrzyłaś pod nogi? – zapytał ze złością jeden z dyrektorów.

– Bardzo przepraszam – zawołała Maddie, wpatrując się z przerażeniem z komputer.

– Pendrive złamał się na pół – jęknął mężczyzna, pochylając się, żeby ocenić straty. – Będę musiał poprosić, żeby przysłali mi prezentację e-mailem.

Giannis poczuł, jak ogarnia go zniecierpliwienie. Miał bardzo napięty plan wizyty. Tej dziewczynie nie wystarczyło, że omal nie oblała go gorącą kawą, musiała teraz sama jedna zepsuć całe spotkanie.


– Jak możesz być taka niezdarna? – mruknął lodowatym tonem.

Przerażona zniszczeniami, które spowodowała, Maddie wstała.

– Bardzo pana przepraszam. Nie zauważyłam kabla.

Giannis obserwował ją przez chwilę spod opuszczonych powiek.

– Jak się nazywasz? – zapytał sucho.

– Maddie… To znaczy Madeleine Conway, proszę pana.

Zauważyła gwałtowny gest głowy Annabel nakazujący jej wyjść z pomieszczenia, więc szybko podeszła do wózka i opuściła salę.

Była czerwona ze wstydu i wściekłości na samą siebie. Musiała ochlapać twarz zimną wodą, żeby się uspokoić. Kiedy wreszcie udało jej się spotkać Giannisa Petrakosa, musiała zrobić na nim najgorsze możliwe wrażenie. Ze zdenerwowania stała się niezdarna jak słoń w składzie porcelany.

Jeszcze bardziej niezręcznie czuła się przez to, jak się przy nim zachowywała. Była niedoświadczona i naiwna, jeśli chodzi o mężczyzn. Nie trafiało się jej zbyt wiele okazji do obcowania z nimi – od kiedy była nastolatką, ograniczały ją domowe obowiązki. Nie miała żadnego życia towarzyskiego, przyjaciele ze szkoły też się wykruszyli, ponieważ nigdy nie znajdowała dla nich czasu. Kiedy po śmierci babci przeniosła się do Londynu w poszukiwaniu pracy, odkryła, że nie pasuje do swoich rówieśników. Przygodny seks i picie na umór nie zgadzały się z zasadami, których nauczono ją przestrzegać.

Maddie musiała jednak przyznać, że do chwili, w której spojrzała na Giannisa Petrakosa w sali konferencyjnej, nie wiedziała, co to znaczy, kiedy kobiecie podoba się mężczyzna. Siła tego fizycznego przyciągania zaskoczyła ją, a teraz, z perspektywy czasu, szokowała. Czy zgadł, dlaczego tak się w niego wpatrywała? Aż skuliła się na tę myśl. Musiał być przyzwyczajony do kobiecej uwagi, ale na pewno po swoim pracowniku oczekiwał czegoś innego.

– Panno Conway? – usłyszała głos Annabel Holmes, stojącej w drzwiach. – Można na słowo?

Maddie zbladła i posłusznie odwróciła się w stronie menadżer.

– Nic pani nie jest? Miała pani twarde lądowanie – spytała dość sztywno kobieta.

– Wszystko w porządku. Tylko moja godność na tym ucierpiała – odparła Maddie, czując się niezręcznie. – Czy udało się państwu kontynuować prezentację?

– Niestety nie. Było opóźnienie, a pan Petrakos miał kolejne spotkanie. Nigdy nie przyjeżdża na długo, a kiedy już jest, ma bardzo napięty plan. A błędów i niedociągnięć nigdy nie zapomina. – Annabel oddychała z trudnością. – Źle zrobiłam, prosząc panią o podawanie przekąsek.

– Nie, to moja wina – zaprotestowała Maddie.

– Obawiam się, że pan Petrakos ma niski próg tolerancji dla pomyłek. Jestem pewna, że do końca życia będę mu się kojarzyła z tą prezentacją. Maddie poczuła, jak ogarnia ją poczucie winy.

– Na pewno nie… To znaczy, jestem pewna, że to rozsądny człowiek.

Annabel roześmiała się bez radości.

– Cierpi pani na efekt Petrakosa, prawda? Za pierwszym razem serca każdej z nas biją szybciej, ale ja teraz w jego towarzystwie bliższa jestem raczej paniki. Może i jest nieprawdopodobnie przystojny, ale pod tą fasadą jest zimny jak lód i oczekuje od wszystkich doskonałości. Jak się nie dostosujesz, to wylatujesz.

Maddie na początku chciała się spierać z tak twardą oceną Giannisa Petrakosa, ale w końcu ugryzła się w język – sama zdążyła się już przekonać, że nie znosi głupców. Znów przeprosiła, widząc, że ciemnowłosa kobieta naprawdę martwi się o swoją przyszłość w tej firmie.

Annabel wzruszyła ramionami.

– To są blaski bycia pracownikiem tymczasowym – dodała. – Jutro będziesz gdzie indziej i rozpoczniesz u kogoś pracę z czystą kartą.

Z ciężkim sercem Maddie wyniosła brudne filiżanki z sali konferencyjnej. Annabel Holmes musiała się przecież mylić co do Giannisa Petrakosa. Maddie przyznała jednak, że niektórzy odnoszący sukcesy biznesmeni byli tyranami dla swoich pracowników. A co ona wiedziała o Giannisie Petrakosie jako pracodawcy? Czy kariera tej kobiety naprawdę ucierpi z powodu jej niezdarności? Jeśli tak, to jej obowiązkiem było wstawienie się za Annabel i wzięcie winy na siebie.

Jutro postara się z nim porozmawiać. Zawsze może zrobić mu filiżankę kawy i użyć jej jako pretekstu, żeby go zobaczyć. Wystarczy jej tylko kilka minut.

Загрузка...