ROZDZIAŁ DRUGI

Giannis obudził się obolały po nocy pełnej erotycznych snów i zaklął głośno. Maddie, ta mała, niezdarna, ruda dziewczyna, obudziła jego libido. Co takiego w niej było? Atrakcyjność zakazanego owocu? Perspektywa biurowego romansu? Nigdy nie uprawiał seksu w biurze, ale często o tym myślał.

Przez ostatnie dziesięć lat miał wielokrotnie możliwość zrealizowania tej fantazji. A jednak, mimo że niezliczone rzesze jego pracownic próbowały go uwieść, nigdy im nie ulegał. Był przede wszystkim człowiekiem interesu. Wiedział, że seks z tą tymczasowo zatrudnioną dziewczyną mógł tylko zmniejszyć efektywność firmy.

Z drugiej strony, pomyślał, jedząc śniadanie, mógł się z nią spotkać, kiedy już skończy pracę w Petrakos Industries.

Rozmyślając na ten temat w limuzynie, którą szofer wiózł go przez poranne londyńskie korki, nagle poczuł przebiegający mu po kręgosłupie zimny dreszcz. Dlaczego tak dużo myślał o Maddie Conway? Dlaczego w ogóle zapamiętał jej nazwisko? To było dziwne. Od kiedy seks miał dla niego takie znaczenie? Wszystkie potrzeby w tym zakresie były zaspokajane przez dwie wyrafinowane piękności, jedną tu, w Londynie, a drugą w Grecji. Obie doskonale rozumiały jego wymagania i spełniały je w najlepszym stylu i z dyskrecją.

Umówił się na lunch ze swoją angielską kochanką. Najwyraźniej cierpiał z powodu seksualnej frustracji.


W południe Maddie poczuła, że chce jej się ziewać. Przydzielono jej stos dokumentów do kserowania i było to tak nużące, że mogła przy tym zasnąć na stojąco. Narzekania Stacy nie czyniły tego zadania przyjemniejszym.

– Zawsze dostają nam się rzeczy, których nikt inny nie chce robić – poskarżyła się Stacy gorzkim tonem.

– Szczerze mówiąc, nie mamy zbyt wysokich kwalifikacji – odparła Maddie.

– Jestem przekonana, że ta głupia krowa Annabel usiadła wczoraj wieczorem i stworzyła listę najnudniejszych możliwych zadań specjalnie dla nas. – Stacy włożyła papier do fotokopiarki pełnymi złości ruchami.

Maddie uniosła głowę, słysząc kroki na schodach.

– Ona jest naprawdę w porządku… – Jej głos stracił na sile i umilkła, widząc mężczyznę, który stanął za drzwiami.

Odejmując telefon komórkowy od ucha, Giannis Petrakos zatrzymał się na moment i spojrzał w jej stronę.

– Czy jest ktoś, kogo nie lubisz? – spytała Stacy pełnym irytacji tonem, odwrócona tyłem do drzwi.


– Mówienie o innych samych miłych rzeczy nie jest normalne.

Maddie otworzyła usta, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Nie mogła się poruszyć, nie mogła przerwać kontaktu wzrokowego. Ogarnęło ją dziwne uczucie radości. Jej serce biło szybko, na skórze poczuła mrowienie. Nagle on odwrócił się i zaczął oddalać się korytarzem. Na litość boską, co z nią było nie tak? Patrzył na nią tylko kilka sekund, a ona wpatrywała się w niego jak sparaliżowana. Dlaczego się do niego nie uśmiechnęła?

Chciałaby powiedzieć mu, że nigdy nie zapomni, jakie szczęście dał jej siostrze, ale on wtedy czuł się skrępowany wdzięcznością jej babci. Nie chciałaby powtórzyć tamtego błędu. Tak czy inaczej, pomyślała, mało prawdopodobne, żeby po tylu latach pamiętał jej zmarłą siostrę.

– Halo? – Stacy strzeliła palcami przed twarzą Maddie, żeby zwrócić na siebie jej uwagę. – Jest tam kto?


W gabinecie Giannis zastanawiał się nad swoim postępowaniem, co nie było u niego częste. Na jego szczupłej, niezwykle przystojnej twarzy widać było napięcie. Wyszedłszy z sali konferencyjnej, pozbył się świty i przeszedł przez całe najwyższe piętro budynku Petrakos Industries. Zaglądał do pomieszczeń, o których istnieniu wcześniej nawet nie wiedział. Dlaczego? Po raz pierwszy w życiu zrobił coś impulsywnie i bez wyraźnego powodu.


Frustrowała go myśl, że być może kryło się za tym podświadome pragnienie ponownego zobaczenia rudowłosej dziewczyny. I irytował go fakt, że jej tycjanowskie włosy, gładka alabastrowa skóra i pełne piersi tak dobrze wypadły przy drugim spotkaniu. Ubrana w prostą białą bluzkę koszulową i wąską, czarną spódnicę, podkreślającą jej oszałamiające kształty, wyglądała jeszcze lepiej niż za pierwszym razem. To poważnie nim wstrząsnęło.

Zmierzał właśnie do apartamentu swojej kochanki, kiedy zadzwoniła do niego Krista.

– Zdecydowałam się na motyw antycznej Grecji – powiedziała jego narzeczona podekscytowanym tonem. – Mówiłeś, że chcesz mieć tradycyjny ślub. Co może być bardziej tradycyjnego niż starożytni bogowie?

– Byli poganami – powiedział sucho Giannis.

– A kogo to obchodzi? Religia jest niemodna. Nasz ślub będzie towarzyskim wydarzeniem roku. Możesz wystąpić jako Zeus, władca bogów, a ja będę Afrodytą, boginią piękna…

– Według Homera, Zeus i Afrodyta to ojciec i córka – powiedział Giannis. Nie miał zamiaru dać się wmanewrować w tunikę i płaszcz na uroczystość, która była dla niego czymś poważnym.

Piętnaście minut później witał się ze swoją angielską kochanką. Był przekonany, że seks pozwoli mu wrócić do bycia sobą. Przez ostatnią dobę miał wrażenie, że jest kimś innym.

Niestety, kiedy tylko spojrzał na piękną modelkę, stwierdził, że przestała wydawać mu się atrakcyjna. Poinformował dziewczynę, że ich związek dobiegł właśnie końca, co modelka przyjęła z godnością. Wiedziała, że otrzyma na pożegnanie godną odprawę.

Giannis wrócił, do limuzyny, nie zaspokoiwszy ani seksualnego napięcia, ani głodu. Nawet niecierpliwość była mu obca; w życiu osobistym i w pracy zawsze wszystko miał doskonale zorganizowane i zaplanowane, tak żeby spełnić jego najwyższe oczekiwania. Lubił w życiu jego przewidywalność. Wybierając Kristę na żonę, niczego nie zostawił przypadkowi, bo wiedział, że nigdy nie zażąda od niego więcej, niż jest gotów jej dać. Będąc jedynym synem egoistycznych i samolubnych rodziców, nie podejmował w życiu prywatnym żadnego ryzyka. Zaspokajał swoje libido dyskretnie i bez emocji.

Pożądanie rudowłosej dziewczyny było zupełnie nie w jego stylu. Nie pochodziła z tej samej warstwy społecznej co on. Nie była nawet w jego typie -na ogół wybierał długonogie blondynki. A jednak jej cera koloru kości słoniowej, błyszczące zielone oczy i rozkoszne różowe usta wbiły mu się w pamięć. Zdecydowany był jednak o niej zapomnieć. Byłoby kompletną głupotą nawiązywać romans z podwładną, nawet jeśli jest w firmie tylko tymczasowo.


Późnym popołudniem Maddie zdała sobie sprawę, że zostało jej mało czasu na spotkanie z Giannisem Petrakosem i wyjaśnienie zamieszania z laptopem. Za niecałą godzinę opuści budynek Petrakos Industries, a jutro będzie pracowała już gdzie indziej. Słyszała, jak Stacy przyjmowała instrukcje, jak obsługiwać centralę telefoniczną, więc wiedziała, że grecki miliarder jest w swoim biurze i że wszystkie rozmowy mają być tam przełączane. Nie będzie miała lepszej okazji, żeby z nim porozmawiać.

Niestety, kiedy szła na górę, zatrzymano ją i wysłano po jakieś papiery na inne piętro. Musiała poczekać, aż będą gotowe, a kiedy już je przyniosła, pozostało tylko dwadzieścia minut do końca pracy. W małej kuchni przygotowała kawę, taką jak lubił Giannis Petrakos.

Ruszyła szybko korytarzem. Nie wiedziała nawet, czy wciąż jest w swoim biurze. Za zdenerwowania poczuła, jak ściska się jej żołądek. Trzymając kawę w jednej ręce, drugą zapukała do drzwi. Nie było odpowiedzi. Bojąc się, że ktoś ją zauważy i zatrzyma, zanim zdąży się z nim zobaczyć, nacisnęła klamkę wilgotną od potu dłonią.

– Mogę pani pomóc? – Obok niej zmaterializował się wysoki mężczyzna. Mówił z dziwnym akcentem, a jego twarz miała zimny wyraz. Rzuciła mu nerwowe spojrzenie, zastanawiając się.

– Przyniosłam panu Petrakosowi kawę. Kim pan jest?

– Nemos. Jestem ochroniarzem pana Petrakosa. – Mężczyzna spojrzał na jej identyfikator, a potem zaskoczył ją, otwierając jej drzwi. – Proszę, pani Conway.

Biuro prezesa Petrakos Industries było ogromne i niezwykle nowocześnie urządzone. Niestety było również kompletnie puste. Maddie nie wiedziała, co robić. Nagle jednak usłyszała lekki hałas zza uchylonych drzwi po drugiej stronie pomieszczenia.

Czując, jak mocno bije jej serce, Maddie przeszła przez pokój i znalazła się w małym korytarzu. Marszcząc brwi, rozejrzała się wokół.

– Kto tam? – zapytał niecierpliwie głos ze znajomym akcentem.

Maddie, przerażona, odwróciła się w lewo.

– Zrobiłam panu kawę, panie Petrakos…

Przeszła przez kolejne drzwi i zatrzymała się gwałtownie, stwierdziwszy, że znalazła się w czymś w rodzaju garderoby. Na stoliku leżała srebrna szczotka do ubrań z wygrawerowanym monogramem. Odgadła, że za kolejnymi drzwiami znajduje się łazienka na ułamek sekundy przed tym, jak pojawił się w nich Giannis Petrakos. Właśnie skończył brać prysznic – ciemne włosy wciąż miał jeszcze mokre. Jego biała koszula była rozpięta i ukazywała pięknie wyrzeźbioną, opaloną, muskularną klatkę piersiową. Był boso, ubrany jeszcze tylko w doskonale skrojone spodnie. Najwyraźniej przeszkodziła mu, kiedy się ubierał.

– Och… Mój Boże, przepraszam! – Maddie zmartwiała.

Giannis był zdziwiony, że udało jej się przedostać przez ochronę. Jej piękno wywołało jednak natychmiastową reakcję i obudziło w nim myśliwskie instynkty. Stwierdził, że tylko los mógł stworzyć taką okazję.


W końcu weszła do jego prywatnej kwatery bez zaproszenia i byli sami w miejscu, w którym nikt nie będzie im przeszkadzał.

– Myślałam, że to kolejne biuro… Nie wiedziałam.

– Zbyt zawstydzona, żeby na niego spojrzeć, Maddie zaczęła się wycofywać. – Proszę wybaczyć mi to najście.

– Ale przyniosłaś kawę. Dla mnie? – Giannis rzucił jej oszałamiający uśmiech i wyciągnął opaloną rękę w geście zaproszenia. – Jak miło.

Ten uśmiech, pojawiający się niespodziewanie na jego ustach, zaskoczył Maddie. Poczuła ucisk w brzuchu i brak tlenu w płucach. Wiedziała, że nie wolno jej opuścić wzroku poniżej jego szyi. Przyszła tutaj w konkretnej sprawie, ale nagle nie mogła sobie przypomnieć po co.

– Panie Petrakos… Przepraszam, już wychodzę…

– wydusiła z siebie.

– Nie. – Giannis przyglądał się jej i odkrył, że jej szmaragdowe oczy są niezwykle jasne i przejrzyste. Uznał kontrast pomiędzy jej miedzianymi włosami i białą skórą za rzadki i egzotyczny. Za każdym razem, kiedy ją widział, odkrywał coś nowego, czym mógł cieszyć wzrok.

– Słucham? – Maddie świadoma była oceniaj ącego spojrzenia jego złotobrązowych oczu. Poczuła, jak ogarniają ją nieznane do tej pory uczucia i fascynacje. Nie mogła przestać się w niego wpatrywać.

– Powiedziałem nie, nie wychodź – powiedział Giannis leniwym tonem, wyjmując filiżankę z jej rąk i stawiając ją na stoliku. – Chcę, żebyś została i porozmawiała ze mną.

– Porozmawiała? – powtórzyła Maddie nieobecnym tonem, próbując wziąć się w garść. – No tak, na pewno chce pan wiedzieć, co tutaj robię…

– To już odgadłem – wymruczał Giannis, z rozbawieniem mężczyzny przyzwyczajonego do kobiecych uwodzicielskich sztuczek.

Maddie zamrugała oczami i zarumieniła się.

– Na pewno zdaje sobie pan sprawę z tego, że prezentacja nie mogła się odbyć wyłącznie z mojej winy. Nie patrzyłam pod nogi…

Giannis wziął ją za rękę i przytrzymał Uspokajającym gestem.

– Jesteś bardzo zdenerwowana.

Maddie poczuła trzepot motylich skrzydeł w żołądku. Ciepło jego dłoni, gładki dotyk jego palców sprawiały, że przez całe jej ciało przechodziło ciepłe mrowienie.

– Dlatego się wczoraj potknęłam… Niezainteresowany tym tematem Giannis odwinął mankiet swojej koszuli, żeby sprawdzić godzinę na platynowym szwajcarskim zegarku.

– Za dziesięć minut przestaniesz być moim pracownikiem – powiedział. – Czy muszę tak długo czekać, żeby cię pocałować?

Jej zielone oczy otworzyły się szeroko. Te spokojnie wypowiedziane słowa zszokowały ją. Czy muszę tak długo czekać, żeby cię pocałować? Uważał ją za atrakcyjną i ta myśl niepomiernie ją zdziwiła.


Czy czuł to samo, co ona? Poczuła przypływ nagłej radości.

– Madeleine…? – szepnął Giannis, rejestrując swoje pragnienia z ukłuciem niepokoju.

Nawet sposób, w jaki wypowiadał jej imię, powodował u niej rozkoszne dreszcze.

– Nnnie… – usłyszała swoje słowa.

– Tak myślałem, glikia mou.

Giannis podszedł do niej ze zręcznością doświadczonego mężczyzny, ale był świadomy tego, że jego pożądanie jest gorętsze i silniejsze niż zazwyczaj. Spodobały mu się jej rozszerzające się źrenice i jej westchnienie, kiedy sięgał ręką do spinki na jej karku.

– Moje włosy… – powiedziała zaskoczona, kiedy upuścił spinkę na podłogę. Była tak przepełniona oczekiwaniem, że ledwo zdawała sobie sprawę z tego, co mówi.

Giannis wsunął palce w jej loki; sprawiając, że opadły jej na twarz. Zmysłowy kontrast pomiędzy jej włosami i perłową, doskonałą skórą sprawiał mu ogromną przyjemność.

– Są wspaniałe. Powinnaś zawsze nosić je rozpuszczone.

– Przeszkadzałyby mi – mruknęła z nerwowym uśmiechem.

– Mnie nie będą przeszkadzać. – Położył dłoń na jej karku i opuścił swoją dumną, ciemnowłosą głowę.

Maddie nie mogła się doczekać, aż ją pocałuje, i ta gotowość oddania się zawstydziła ją. Nic na to jednak nie mogła poradzić. Gdzieś w głębi niej było oczekiwanie, serce biło jak oszalałe.

Kiedy czubkiem języka przesunął po jej pełnych, zmysłowych wargach, zadrżała. Ze wszystkich sił starała się powstrzymać swoją reakcję. Zacisnęła szczupłe palce, jej ciało zesztywniało. Chciała go objąć, ale nie pozwoliła sobie na to.

– Mógłbym cię zjeść – powiedział przeciągle Giannis z płonącym wzrokiem, pociągając jej głowę za włosy do tyłu.

Pochylił głowę i zaczął całować jej szyję ze zręcznością i doświadczeniem. Drugą ręką przyciągnął ją do siebie. Kiedy jego usta ponownie odnalazły jej wargi, umierała z pragnienia.

– Jesteś niesamowita…

– Ty też… -Maddie spojrzała na niego jasnymi oczami, zdając sobie sprawę, że czuje z nim dziwną więź. Kręciło jej się w głowie, nogi uginały się pod nią. Przypomniała sobie pocałunki innych mężczyzn. Nigdy nie czuła nic więcej niż lekką satysfakcję, a często były po prostu nie do zniesienia.

– Wiedziałem, że taka będziesz. – Giannis pochylił się, objął ją ramieniem i uniósł w górę bez wysiłku.

Maddie wstrzymała oddech.

Kiedy znów ją pocałował, wsunęła palce w jego ciemne, błyszczące włosy i rozchyliła usta, poddając się erotycznym ruchom jego języka. Pod zamkniętymi powiekami pojawiły się fajerwerki. Zadrżała i Giannis objął ją mocniej, po czym położył na czymś miękkim. Zaskoczona, otworzyła oczy i zdała sobie sprawę, że jest w innym pokoju i leży na łóżku. Zesztywniała, czując niepewność i lekką panikę.

Giannis przyłożył długie, opalone palce do jej policzka, zmuszając ją, żeby spojrzała w jego ciemne, płonące oczy.

– Pragnę cię, glikia mou.

– Tak… – Mimo że ta myśl wydawała się jej najbardziej zadziwiającą rzeczą od początku świata, wierzyła mu i czuła się szczęśliwa. Głód widoczny na jego niezwykle przystojnej twarzy sprawiał jej radość. Miała wrażenie, jakby coś w niej odblokował, jednocześnie odbierając jej zdolność rozumowania. Instynktownie uniosła się i pocałowała go w usta.

Podniósł ją, zdjął jej bluzkę i rozpiął stanik. Z mruknięciem satysfakcji objął dłońmi jej pełne, kremowe piersi.

– Masz wspaniałe ciało, glikia mou – szepnął. Zadrżała, wstrzymując oddech. Po jej ciele rozeszła się fala rozkoszy. Nie mogła uwierzyć, że to ma miejsce, nigdy wcześniej nie przeżywała niczego tak zmysłowego. Nie była w stanie się oprzeć.

Giannis spojrzał w jej śliczną twarz z aprobatą. Podobały mu się jej szczerość i uczuciowość. Seks z nią był tak prosty, że sprawiał mu prawdziwą radość. Jej zdziwienie, nieukrywane zaskoczenie tym, co czuła, mówiły mu, że nie jest tak doświadczona jak jego poprzednie partnerki. Niespodziewanie uznał to za najbardziej podniecającą rzecz, jaka mu się zdarzyła od lat. Uciszył głos, mówiący mu, że powinien być ostrożniejszy. Przyszła do niego z własnej woli. Co złego było więc w odrobinie przyjemności?

– Jesteś taka piękna – powiedział chrapliwym tonem, zsuwając w dół jej spódnicę i odrzucając ją na bok.

Ty też, chciała mu powiedzieć i zarumieniła się. Drżała, zatracona w podziwie, a jednocześnie nieśmiała. Kiedy jednak próbowała zasłonić piersi, odsunął jej rękę i pochylił głowę, biorąc jeden z różowych sutków do ust.

Maddie nie wiedziała, co jej się stało. Plecy z własnej woli wygięły się w łuk, biodra zaczęły się poruszać. Usiadł, żeby ściągnąć koszulę, po czym położył się obok niej. Poczuła dotyk jego erekcji na swoim udzie.

– Zobacz, co mi zrobiłaś -powiedział, biorąc jej rękę i kładąc ją na swojej męskości. -Pragnę cię.

– Giannis…

Na dźwięk swojego imienia zareagował, sięgając po nią z niecierpliwością.

– Nie mogę ci się oprzeć -jęknął, przyciskając ją do łóżka swoim ciałem, miażdżąc jej wargi swoimi.

Maddie zadrżała, nagle czując się naga i bezbronna. Co ona robi? Co, u diabła, robił Może i zakochała się w Giannisie Petrakosie, kiedy go po raz pierwszy ujrzała w wieku czternastu lat, ale czy oznaczało to, że przy pierwszej okazji miała odrzucić wszystkie zasady i po prostu się z nim przespać?

Wsunął palce w krótkie loki na jej łonie. Maddie zamarła i w jednej chwili wszystkie myśli znikły, pozostawiając miejsce oczekiwaniu.


– Spokojnie, pedli mou – powiedział chrapliwie Giannis.

Odnalazł delikatne miejsce między jej udami. Zadrżała, czując niemal fizyczny ból.

– Nie… mogę… tego… znieść-powiedziała, rzucając głową na poduszce.

Giannis nie czekał na ponowne zaproszenie. Wsunął się między jej szczupłe uda jednym płynnym ruchem. Z jękiem satysfakcji wszedł w nią, napotykając lekki opór i wywołując w niej cichy, zaskoczony jęk bólu. Spojrzał pytająco w jej pociemniałe, zielone oczy.

Theos mou… Madeleine… Niemożliwe…

Na moment powróciło poczucie rzeczywistości, ale Maddie nie chciała słuchać swoich myśli. Jej ciało wciąż ogarnięte było tęsknotą. Początkowy dyskomfort zniknął, ustępując miejsca płomiennej namiętności. Zamknęła oczy i objęła go ramionami w geście zaproszenia.

Jego potężne ciało przeszedł dreszcz i poddał się, wycofując się z niej tylko po to, żeby wejść z powrotem jeszcze mocniej. Maddie uniosła biodra, tracąc nad sobą kontrolę. Wchodził w nią mocno, głęboko. Krzyknęła, czując, jak narasta w niej rozkosz. Czas stracił wszelkie znaczenie, aż w końcu wszystko skupiło się w jednej, nieziemskiej chwili. Przeszły ją fale ekstazy, dając jej ostateczne spełnienie.

Giannis odsunął miedziany lok z jej czoła. Delikatnie pocałował ją w tym miejscu, zastanawiając się, co właściwie robi. Nigdy nie był zwolennikiem takich czułości. Na tę myśl poderwał głowę do góry. Jednak kiedy tylko się poruszyła, przytrzymał ją na miejscu. Nie nasycił się nią. Pragnął więcej i więcej.

Nigdy nie miał tak wspaniałego seksu. Coś, co stało się dla niego nudną rutyną, czymś w rodzaju porannego prysznica, nagle okazało się pełne podniecających, erotycznych możliwości. Była wspaniałym odkryciem. Delikatnie przesunął ją na materacu i spojrzał na prześcieradło. Zobaczył na nim krew. Więc była dziewicą. Stuprocentową, prawdziwą dziewicą.

Z jednej strony był zszokowany tym, że wykorzystał tak niedoświadczoną dziewczynę. Z drugiej zaś był zadowolony, że oddała mu swoją niewinność. Postanowiwszy, że nie ma sensu teraz się nad tym zastanawiać, Giannis oddał się rozkosznym rozmyślaniom. Odnalazł ją, rozbudził… Należała do niego. Postanowił nie komentować tej sprawy. Dlaczego miałby robić z tego problem, skoro ona tego nie robiła?

Telefon przy łóżku zawibrował. Giannis odebrał. Dzwonił Nemos, przypominając mu, że prywatny samolot czeka, żeby zawieźć go do Berlina.

Słuchając szybkiej wymiany zdań po grecku, Maddie czuła, jak wraca poczucie rzeczywistości. Była przerażona tym, co zrobiła. Wychowana przez babcię, która wierzyła, że to kobieta powinna wyznaczać granice mężczyźnie, od razu poczuła, że wina leży głównie po jej stronie.

Dopiero kiedy Giannis odłożył telefon, zauważył coś, co wybiło go ze stanu zadowolenia. Zmarszczył hebanowe brwi.


– Prezerwatywa pękła.

Maddie chciała jak najszybciej wstać i wyjść, ale na tę wiadomość zamarła.

– Bierzesz jakieś środki antykoncepcyjne? – zapytał Gannis bez wyrazu, wyobrażając sobie możliwe skutki i z ledwością powstrzymując dreszcz przerażenia.

Maddie zbladła jak papier. Miała wrażenie, że to kara za jej złe zachowanie. Czym były wstyd i upokorzenie wobec zmieniającego życie wydarzenia, jakim jest poczęcie dziecka?

– Nie – powiedziała przez zaciśnięte gardło. Giannis zauważył jej nagły dystans.

– Jestem pewien, że nic się nie stanie. Wypadki się zdarzają, ale nie ma powodu, dla którego ten miałby skończyć się katastrofą.

– Jestem pewna-zgodziła się pośpiesznie, ale ból, jaki czuła, jeszcze się zwiększył. Nie, nie chciała zajść w ciążę, ale jego reakcja potwierdziła, że zrobiła z siebie idiotkę i zachowała się jak dziwka. Oczywiście, to byłaby katastrofa, gdyby ktoś taki jak ona wszedł do jego rodziny. Sięgnęła po bluzkę leżącą na podłodze i zaczęła ją wkładać. Myślała tylko o tym, żeby jak najszybciej uciec.

– Madeleine…

Gorączkowo zbierała swoje rozrzucone ubrania, czując, jak na jej twarz wypływa rumieniec.

– Nie ma o czym rozmawiać – mruknęła przepraszająco, pragnąc jak najszybciej uciec. – Wszystko będzie w porządku.


Nieprzyzwyczajony do tego, żeby mu ktoś przerywał, Giannis wyskoczył z łóżka, kiedy Maddie znikała w łazience. Drzwi zamknęły się za nią i z zaskoczeniem usłyszał dźwięk przekręcanego zamka.

Za drzwiami Maddie ubierała się szybko, cała drżąc. Właśnie poszła do łóżka z mężczyzną, którego prawie nie znała. To była jej wina. Kiedy weszła do jego sanktuarium z kawą, o którą nie prosił, zinterpretował to jako zaproszenie.

Tak cicho, jak mogła, otworzyła drzwi i wyśliznęła się z łazienki.

Giannis zauważył niechęć w jej zielonych oczach. Ponieważ jednak żadna kobieta nigdy nie patrzyła na niego w ten sposób, założył, że jego wrażenie jest błędne.

– Samolot na mnie czeka.

– Oczywiście – mruknęła Maddie, próbując go wyminąć.

– Porozmawiamy, kiedy wrócę do Londynu.

– Ja… – zanim zdążyła coś powiedzieć, położył dłoń na jej policzku.

Pochylił głowę i pocałował ją krótko.

– Zadzwonię do ciebie – powiedział.

– Nie… Nie dzwoń – odparła Maddie, czując, jak jej policzki płoną. Była wściekła na siebie, że stała nieruchomo i przyjęła ten ostatni pocałunek, nawet nie próbując odwrócić głowy.

Dopiero w połowie drogi do łazienki Giannis zatrzymał się, zmarszczył brwi i odwrócił w jej stronę, zastanawiając się, czy źle zrozumiał.


– Na pewno chcesz zapomnieć o tym, co się stało – powiedziała pospiesznie Maddie.

– Nie chcę. Będę z tobą w kontakcie, glikia mou.

– Giannis rzucił jej rozbawiony uśmiech i znikł pod prysznicem.

Jego pewność siebie była niewzruszona. Kobiety zawsze reagowały na niego zapraszająco. Nie była w stanie spojrzeć mu w oczy, ale jej miękkie usta poddały się, udzielając mu odpowiedzi. Może trochę oszołomił ją nagły rozwój wypadków. Wkrótce jej to minie, pomyślał z wrodzonym cynizmem. Z jego pomocą jej zwykłe życie niedługo zmieni się w coś o wiele bardziej ekscytującego. Będzie atrakcją jego sypialni jeszcze przez jakiś czas…

Загрузка...