ROZDZIAŁ TRZECI

Wychodząc z biura Giannisa, Maddie z ulgą stwierdziła, że większość pracowników poszła już do domu. Pobiegła po torebkę i żakiet i właśnie miała wsiąść do windy, kiedy zatrzymał ją Nemos.

– Pan Petrakos prosił mnie, żebym się upewnił, że bezpiecznie dotarła pani do domu – poinformował ją grecki ochroniarz. – Przy bocznym wejściu czeka na panią samochód.

Maddie była zmieszana ofertą podwiezienia do domu. Poczuła, jak na jej twarz wypływa rumieniec. Nie mogła znieść myśli, że ktokolwiek wiedział, co się właśnie wydarzyło.

– Nie, dziękuję – powiedziała cicho, a kiedy Nemos wpatrywał się w nią z wyrazem zaskoczenia na twarzy, prześliznęła się obok niego i wsiadła do windy, tuż przed tym, jak zamknęły się drzwi.

Maddie odetchnęła dopiero, kiedy opuściła budynek. Wiedziała, że z własnej woli nigdy już nie wejdzie do Petrakos Industries. Przez całą drogę autobusem do domu prześladowały ją wyrzuty sumienia.

Co, u diabła, tak ją opętało? Zachowała się jak oszołomiona fanka jakiejś gwiazdy. Czy to dlatego, że wydawało jej się, że nie jest jej zupełnie obcy? Dziewięć lat minęło od chwili, gdy ujrzała go po raz pierwszy. Kiedy odwiedził jej siostrę Suzie w szpitalu, miała czternaście lat.

Usiadł wtedy przy Suzie, żeby z nią porozmawiać, tak jakby była to najbardziej naturalna rzecz na świecie. Kiedy odkrył, że Suzie była fanką wokalisty sławnego boysbandu, przyprowadził piosenkarza do hospicjum, w którym Suzie spędziła ostatnie tygodnie życia. Spełnił największe marzenie jej siostry. Suzie była tak tym zachwycona, że mówiła o tym niezwykłym dniu aż do końca.

Dopiero kiedy Maddie dotarła do mieszkania, przypomniała sobie wypadek z prezerwatywą i poczuła, jak występuje na nią zimny pot. Mogła tylko mieć nadzieję, że Giannis miał rację i nie będzie żadnych konsekwencji. Była przerażona możliwością poczęcia dziecka po jednorazowym wyskoku z mężczyzną, który coś takiego uzna za katastrofę. Każde dziecko, które zostałoby w ten sposób poczęte, miałoby pełne prawo brzydzić się nią.


Dni upływały Maddie w boleśnie wolnym tempie. Była niespokojna, zmartwiona i nieszczęśliwa. Poczucie spokoju, które uważała za naturalne, gdzieś znikło. Za każdym razem, kiedy dzwonił telefon, podskakiwała i biegła go odebrać. Ale były to tylko telefony z agencji zatrudnienia i z supermarketu, gdzie pracowała w weekendy. Kiedy w końcu zrozumiała, że czeka na telefon od Giannisa, była na siebie jeszcze bardziej wściekła. Prawda była taka, że poszła do łóżka z mężczyzną, który potem odłożył ją jak starą gazetę.

Jednak rano w następną sobotę ktoś zapukał do jej drzwi. Odrzucając włosy z twarzy, otworzyła drzwi i zamarła, widząc za nimi szefa ochrony Giannisa.

– Pan Petrakos zaprasza na lunch – oznajmił jej Nemos. – Podjedzie po panią za godzinę.

Zmarszczyła brwi i spojrzała na potężnego mężczyznę. On jednak nie czekał na jej odpowiedź i zbiegł na dół. Najwyraźniej nikt nigdy nie odmawiał zaproszeniu złożonemu przez Giannisa Petrakosa.

Maddie zamknęła drzwi i oparła się o nie. Czuła, że kolana lekko się pod nią uginają. Cały tydzień ignorował jej istnienie, a teraz w ostatniej chwili proponował jej lunch. Naturalnie, nie miała zamiaru z tej oferty skorzystać. Przez ułamek sekundy poczuła radość, że nie zapomniał o niej, ale szybko zdusiła tę godną ubolewania reakcję. Skąd wziął czelność, żeby zachowywać się wobec niej, jakby była jego służącą?

Ty mu ją dałaś, powiedział jej wewnętrzny głos. Nie musiał nawet prosić jej, żeby poszła z nim do łóżka. Na pewno spodziewał się więc, że rzuci wszystko i pobiegnie na każde jego wezwanie. I czemu nie? Tego dnia w jego biurze nie ustanowiła żadnych granic i nie wymagała od niego żadnego szacunku.

Przebrała się do pracy w supermarkecie. Powoli w jej uczuciach zaczynał dominować gniew.


Kiedy pukanie do drzwi znów się rozległo, Maddie była przygotowana. Zanim Nemos zdążył się odezwać, powiedziała napiętym głosem:

– Nigdzie się nie wybieram. Nie chcę więcej widzieć twojego szefa. Twoja sprawa, jak mu to zakomunikujesz.

Na pooranej twarzy mężczyzny ukazało się najpierw niedowierzanie, a potem konsternacja. Nic nie powiedział jednak i odwrócił się na pięcie.

Kiedy usłyszała ponowne pukanie do drzwi, otworzyła je szeroko jednym ruchem. Ku jej zaskoczeniu stał za nimi Giannis.

Przesunął wzrokiem po jej ślicznej twarzy, zatrzymując się na chwilę dłużej na jej żywych zielonych oczach i pełnych różowych ustach. Jej biała skóra i tycjanowskie loki opadające na ramiona przyciągały go niczym magnes. W ciągu kilku ostatnich dni za każdym razem, kiedy pozwolił sobie na rozluźnienie dyscypliny, pojawiała się w jego fantazjach.

Skorzystał z jej zaskoczenia, żeby wejść do środka. Stanął jednak w miejscu na widok źle urządzonego, ponurego pokoju, w którym mieszkała. Od dawna nie miał kontaktu z taką biedą. Przepaść pomiędzy ich statusem społecznym ukazała mu się z całą jasnością. Jednak Giannis, raz podjąwszy decyzję, rzadko rezygnował.

– Nemos odmówił wyjaśnienia mi, dlaczego nie zeszłaś na dół – powiedział powoli.

Jego głos wyrwał Maddie z paraliżu, uniosła wyzywająco podbródek.


– Jakiego wyjaśnienia potrzebujesz? Nie chcę iść z tobą na lunch. Mówiłam ci, że nie chcę, żebyś do mnie dzwonił – powiedziała butnie, zaciskając ręce w pięści.

– Ty też mnie pocałowałaś – powiedział, opuszczając wzrok prowokacyjnie na jej usta.

Jej idealna blada skóra zaczerwieniła się. Dziewczyna opuściła długie rzęsy, żeby w jej oczach nie było widać poczucia winy.

– To…To, jak wszystko inne, było pomyłką…

– Bzdury, glikia mou – powiedział Giannis, instynktownie przybierając ton, którym wydawał polecenia, niezdolny do przyjęcia porażki.

Jego pewność siebie rozpaliła gniew Maddie.

– Dla mnie to była pomyłka! Giannis uniósł hebanową brew.

– Masz chłopaka?

– Nie! Gdybym miała, nigdy bym się tak nie zachowała.

– Oczywiście, że tak byś się zachowała. Wszystkie kobiety oszukują, kiedy tylko na horyzoncie pojawia się lepsza perspektywa – powiedział Giannis cynicznie.

Złość i niesmak sprawiły, że wyprostowała się jeszcze bardziej.

– Może takie kobiety, z którymi ty się zadajesz. Ja jestem inna.

Rysy jego przystojnej twarzy stwardniały.

– Być może. W końcu byłem twoim pierwszym kochankiem.


Maddie była zszokowana i zawstydzona.

– Nie uważam tego za wyróżnienie. – Jej gniew zapłonął nagle i przestała go kontrolować. -I nie chcę o tym rozmawiać. Sypianie z tak nieczułym facetem to żadna chluba!

Kobiety zwracały się już do niego, używając słowa „nieczuły", ale zawsze były to tylko lekkie aluzje albo przekomarzania, po których następował seks. Nigdy wcześniej nie usłyszał tego na poważnie.

– Jesteś zła, że do ciebie nie zadzwoniłem – mruknął pobłażliwie. – Jestem zajętym człowiekiem i nie będę za to przepraszać.

Jego ton podziałał na Maddie jak płachta na byka.

– Podejrzewam, że rzadko w życiu przepraszasz. Najwyraźniej ludzie pozwalają ci być nieuprzejmym, obraźliwym i aroganckim…

– Nie zapominaj, że jestem też nieczuły – dodał Giannis Petrakos. Spojrzał na nią z niedowierzaniem. Żadna kobieta nie śmiała wcześniej skrytykować go ani obrazić w ten sposób. Był oburzony, ale wciąż nie mógł uwierzyć, że zwraca się do niego z takim brakiem szacunku.

– Tak, to też! – Wszystkie emocje ostatnich kilku dni znalazły ujście. – Nagle wysyłasz pracownika, żeby mnie poinformował, że będę jadła z tobą lunch. Nawet nie zapytasz… Zachowujesz się i mówisz, jakbyś robił mi wielką przysługę. Czy kobiety zawsze padają ci do stóp? Dlatego myślisz, że jestem taka sama?


Giannis do tego właśnie był przyzwyczajony. Ale nie przyznałby się do tego nawet na torturach. Jednym ruchem zbliżył się do niej. Był wściekły. Chwycił dłonią jej podbródek i uniósł jej głowę.

– Dałaś mi dobry powód, glikia mou – powiedział szorstko.

Jej nozdrza rozszerzyły się, czując delikatny, egzotyczny zapach jego wody kolońskiej. Nieoczekiwanie poczuła, jak przechodzi ją zmysłowy dreszcz. Zesztywniała, czując niechęć do siebie.

– Ja…

– A zaproszenie wciąż jest w każdym twoim spojrzeniu. Bo seks był fantastyczny – powiedział Giannis.

Przez głowę przebiegły jej wspomnienia jego silnego, pięknego ciała, wspomnienia bólu, po którym nastąpiła rozkosz. Mimo jednak, że jej ciało reagowało na niego, jakby je zaprogramował, była zszokowana jego bezpośredniością. Seks był fantastyczny. Nie jest to podstawa, na której można budować romantyczne, dziewczęce marzenia, pomyślała.

– A ty tylko tego pragniesz.

Giannis na chwilę wsunął dłoń w jej loki.

– Pragnę ciebie. Bez względu na konsekwencje. Z nadludzkim wysiłkiem Maddie odsunęła się od niego, chwytając powietrze. Drżała.

– Na jak długo?

Giannis rozłożył ręce w geście pokazującym, że nie jest w stanie odpowiedzieć na takie pytanie. Patrząc na niego, Maddie była niemal zahipnotyzowana jego chłodnym opanowaniem. Był całkowicie poza jej zasięgiem. Miała już przedsmak tego, jak będzie ją traktował. Jeśli tak się zachowywał, kiedy mu się podobała, to co będzie, kiedy pożądanie osłabnie? Duma i rozsądek zaczęły wracać na swoje miejsce.

– To się nie uda… Źle się zaczęło – mruknęła. Jego opaloną twarz rozjaśniło rozbawienie.

– Czy to jest problem? Uważasz, że myślę o tobie źle, bo poszliśmy do łóżka?

Maddie rzuciła mu pełne powątpiewania spojrzenie.

– A nie jest tak? Naprawdę wszystkie kobiety traktujesz w ten sposób?

Dotknięty do żywego, Giannis rzucił jej płonące gniewem spojrzenie. Ona jednak go nie zauważyła, zdając sobie sprawę, która jest godzina.

– O mój Boże -jęknęła. – Spóźnię się do pracy!

– Pracy? – powtórzył Giannis. – W weekendy też pracujesz?

– Tak. – Chwyciwszy torebkę i strój roboczy, Maddie otworzyła drzwi. – Muszę iść – powiedziała.

Giannis wyszedł na korytarz i obserwował, jak zamyka drzwi.

– Gdzie pracujesz?

– W supermarkecie, kawałek dalej na tej ulicy. – Maddie zaczęła zbiegać po schodach.

– Kiedy kończysz?

Na dole Maddie otworzyła szeroko oczy na widok limuzyny z przyciemnianymi szybami i stojących wokół niej kilku mężczyzn w okularach przeciwsłonecznych. Kiedy tylko Giannis się pojawił, wszyscy wyraźnie zwiększyli czujność. Był chroniony wszędzie, gdzie się udawał. Nie prowadził normalnego życia. Z bólem stwierdziła, że równie dobrze mogliby być istotami z różnych planet.

– Madeleine? – powiedział Giannis.

– O szóstej. Ale co to ma do rzeczy? – Roześmiała się bez humoru. – Faceci tacy jak ty nie umawiają się z kasjerkami.


Godzinę po rozpoczęciu pracy przyjechały kwiaty. Przyniesiono jej wspaniały bukiet herbacianych i kremowych róż. Nikt nigdy nie przysłał jej kwiatów i na początku myślała, że to pomyłka. Jednak na kopercie zawierającej bilecik było jej nazwisko. Otworzyła ją.


Wybrane osobiście. Do zobaczenia o szóstej.

Giannis.


Roześmiała się, ale po chwili spoważniała. Nawet gdyby ta propozycja wydała jej się kusząca, nie była tego wieczoru wolna. Ale on nie poddawał się, a Maddie zawsze to w mężczyznach ceniła. Pomyślała też o tym, co zrobił dla jej siostry. Giannis Petrakos nie był tak do końca zły. A winę za to łóżkowe spotkanie ponosiła również ona. Czy miał rację? Czy była tylko na niego zła dlatego," że nie odezwał się wcześniej? Czuła się kompletnie zagubiona i rozdarta.


Pół godziny po jej powrocie do domu pojawił się u niej Giannis.

– Posłuchaj, nawet gdybym chciała, dzisiaj nie możemy się spotkać – zawołała, kiedy tylko otworzyła drzwi.

– Dlaczego?

Maddie wyjaśniła mu, że zgodziła się posiedzieć ze swoją starszą sąsiadką, żeby jej córka, która zajmowała się matką przez cały czas, miała wreszcie wolny wieczór.

– Jakie to szlachetne, glikia mou. – Na jego usta wypłynął pełen uznania uśmiech. – Oczywiście zorganizuję wykwalifikowaną pielęgniarkę, która cię zastąpi.

– Nie, nie możesz tego zrobić. Nigdy nie powiedziałam, że się dzisiaj zobaczymy. Poza tym nie mam w zwyczaju zawodzić przyjaciół w ostatniej chwili – oświadczyła Maddie, unosząc podbródek, oburzona jego założeniem, że może zmieniać jej życie i obowiązki jak mu się podoba.

Giannis powoli wypuścił powietrze z płuc.

– Dlaczego robisz takie zamieszanie z powodu tak trywialnych rzeczy?

Maddie zesztywniała.

– Kiedy składam komuś obietnicę, to nie jest trywialna rzecz. Pani Evans źle by się czuła, zostając z kimś obcym. Jesteś egoistą.

– Nie obrażaj mnie po raz kolejny. Nie będę tego tolerował! – powiedział zimnym głosem.

Maddie zbladła i spojrzała na piękne róże, które włożyła do zwykłej plastikowej miski. Jej oczy nagle zaczęły piec.

– Jesteśmy jak ogień i woda…

– Ale w łóżku jesteśmy jak dynamit.

Na szyję wypłynął jej rumieniec. Nie ufała sobie na tyle, żeby na niego spojrzeć.

– Wyjdź. Muszę zejść na dół do pani Evans.

– Czy to jakiś żart? Czy zastanawiasz się, jak daleko możesz się posunąć? – zapytał Giannis. – Jutro znów wyjeżdżam z Londynu.

Niechętnie podniosła głowę i spojrzała na niego, napotykając spojrzenie jego ciemnych oczu.

– To nie jest żart.

Z niezwykłym opanowaniem przesunął dłonią po jej miedzianych lokach. Lekkie muśnięcie jego palców na jej skroni wywołało w niej dreszcz i sprawiło, że zapomniała o wszystkich swoich dobrych intencjach. Giannis pochylił swoją ciemną głowę, a jej ręka zdawała się unosić z własnej woli, żeby pogładzić jego gładki, oliwkowy policzek i wsunąć się w jego gęste, błyszczące włosy. Jęknął i pocałował ją gwałtownie.

– Więc co to jest? – zapytał w końcu.

– Szaleństwo – wymamrotała, wspinając się na palce, żeby ponownie odnaleźć jego usta w bezskutecznej próbie zaspokojenia bolesnego pragnienia, które pojawiło się w dole jej brzucha.

Dłońmi chwycił jej pośladki i uniósł ją w górę. Usiadł na łóżku, sadzając ją na sobie okrakiem.

– Ile masz czasu? – spytał napiętym tonem.


Stanik wydawał się krępować jej pełne piersi. Czuła słabość w całym ciele, a jej serce biło z oczekiwaniem. Przycisnęła czoło do jego ramienia i zaczęła gorączkowo zastanawiać się, co robi. Jeśli mu pozwoli, on znowu weźmie ją do łóżka. Czy naprawdę tak ją odurzył?

Gwałtownie zsunęła się z jego kolan.

– Nie możemy… Nie, absolutnie nie. Dopóki się lepiej, nie poznamy… – Zawiesiła głos, czując falę nagłych zawrotów głowy.

Giannis wstał i podszedł do okna. Był w stanie pełnego podniecenia i oprócz niedowierzania czuł również seksualną frustrację. Nie był przyzwyczajony do tego uczucia. Nie mógł sobie przypomnieć, kiedy kobieta ostatnio mu odmówiła. Intensywność, z jaką jej pragnął, irytowała go. A teraz jeszcze zaczęła stawiać mu warunki. Nagle to wyzwanie wydało mu się stymulujące. Miała swoje zasady. Podobało mu się to.

Maddie oparła się o stół, żeby się nie przewrócić. Poczuła, jak ogarnia ją panika. Nigdy wcześniej nie miała takich zawrotów głowy. Co było ich przyczyną? Wielkie nieba – czy to możliwe, żeby była w ciąży? Czy to możliwe, żeby objawy pojawiły się tak wcześnie? Zganiła siebie za przesadną reakcję, ale strach, który starała się stłumić przez ostatnie kilka dni, wypłynął na wierzch.

Niestety, zanim będzie mogła sprawdzić, jak jest naprawdę, upłynie jeszcze tydzień.

– W połowie tygodnia będę w Maroku. Mam dom w górach Atlasu. Jest tam bardzo spokojnie i zacisznie – powiedział nagle Giannis. – To byłaby doskonała okazja do spędzenia razem kilku dni.

Zdecydowanym ruchem położył wizytówkę na stole.

– Tutaj jest numer mojej komórki, gdybyś chciała się ze mną skontaktować.

Загрузка...