Rozdział 9

Powinna była zdawać sobie sprawę, że w żaden sposób nie będzie przygotowana na jego pocałunek. Jeff oplótł ją silnymi ramionami i przyciągnął do siebie zdecydowanym ruchem. Ashley ledwie zdążyła poczuć przy sobie twarde jak stal ciało, a już jego wiedzione pożądaniem wargi odnalazły jej usta, pozbawiając ją kompletnie własnej woli.

Jeff nie dociekał, nie pytał ani się nie wahał. Po prostu przywarł ustami do jej warg, jakby w tym momencie ważyły się jego losy, jakby to była kwestia życia i śmierci. Jego gwałtowność powinna ją przestraszyć, pomyślała mgliście, ale pragnęła go równie gorąco. Zabrakło jej powietrza w płucach i teraz on stanowił jej jedyne źródło życia.

Ulegała mu bezwolnie, tak że wcale nie musiał jej uwodzić.

Jeff był prawdziwym mężczyzną. Nie pierwszym w jej życiu – czego dowodem było dziecko. Jednakże nikt nigdy nie całował jej w taki sposób. Jeff nie przestawał całować jej warg. Był gwałtowny i napastliwy, do niczego jednak jej nie zmuszał, wzbudzając w niej czułość, drzemiącą kobiecość, wywołując w niej falę dreszczy.

Ich oddechy skrzyżowały się, ręce oplotły ciała. Ashley chwyciła się ramion mężczyzny, szukając podpory, gdyż raptem świat zawirował. W momencie gdy ogarnęło ją przekonanie, że już dłużej tego nie zniesie, Jeff wślizgnął się językiem do jej ust.

Zabrakło jej tchu. Gdyby miała w płucach dosyć powietrza albo czuła się na siłach, krzyknęłaby na całe gardło.

Jeff zachowywał się jak stuprocentowy mężczyzna, całkowicie świadom swojej męskości. Głaskał ją, odkrywał powoli jej ciało. Panował nad każdym gestem, co działało na nią kojąco. Nie czuła najmniejszego powodu do skrępowania. Wiedziała, że Jeff nie pozwoli jej na fałszywy krok. Pozbawiona strachu, reagowała na niego coraz silniej. Wspięła się na palce, żeby lepiej się do niego dopasować. Chłonęła chciwie jego mocne ciało. Jego szerokie dłonie głaskały jej plecy.

Wygięła się w łuk pod wpływem jego dotyku. Miała na sobie bawełnianą koszulę nocną i flanelowy szlafrok. Pod nimi bawełniane majteczki. Raptem wszystkie te warstwy wydały jej się zbędne. Pragnęła czuć jego palce na gołej skórze.

Ujął w dłonie jej twarz i odsunął ją delikatnie od siebie. Jego szare oczy płonęły z pożądania, a palce lekko drżały. Ashley uświadomiła sobie, czując jego męskość na brzuchu, jak bardzo jest podniecony.

– Ashley, ja… – zaczął cichym i schrypniętym głosem, jakby trudno mu było mówić. – Muszę być pewien, że też tego chcesz.

Zdobyła się na uśmiech.

– Możesz być całkowicie pewien – wyszeptała. – Wiem, że to czyste szaleństwo, ale bardzo cię pragnę.

Oblała się rumieńcem, bo nie przywykła do takiej śmiałości. Nie cofnęła jednak słów. Pragnęła Jeffa bardziej niż jakiegokolwiek innego mężczyzny. Nawet bardziej niż swego byłego męża.

Przeczesał palcami jej zmierzwione włosy i złożył na jej ustach przelotny pocałunek.

– Nie mam w domu żadnego zabezpieczenia – wzruszył ramionami. – Nie sypiam zbyt często z kobietami. Jak wiesz, robiłem testy, z których wynika, że zajście ze mną w ciążę jest raczej mało prawdopodobne.

Ashley uśmiechnęła się bezwiednie. Jeff pragnął ją zapewnić z całego serca, że z jego strony nic jej nie grozi. Pochyliła się do przodu i przywarła ustami do jego gołej piersi. Poczuła delikatny, słony smak.

– Myślałeś, że będę się chciała wycofać?

Nie odpowiedział jej, tylko przywarł ustami do jej warg i przyciągnął mocno do siebie. Całowali się namiętnie, zatracając się w pocałunku. Być może później Ashley dojdzie do wniosku, że oszalała. I jeżeli okaże się, że przekroczyli granicę, za którą wszystko się zmienia, będzie tego żałowała. Ale nie dzisiejszej nocy. Dążyła instynktownie do spełnienia, pragnąc Jeffa co najmniej tak samo gorąco jak on jej. Pożądanie powodowało, że nie był w stanie jej się oprzeć. Jego ciało obiecywało tak wiele…

Przesunął nieco głowę w bok i zaczął całować je policzek, a potem brodę. Wilgotne pocałunki łaskotały skórę, aż brakło jej tchu. Wargi sunęły niżej, wzdłuż szyi, do kołnierzyka w szlafroku. Teraz ręce rozpoczęły wędrówkę. Wstrzymała oddech, gdy odnalazł jej piersi. Kiedy ujął je w dłonie, chciała go błagać, aby nie przerywał pieszczot, ześlizgnął się jednak w dół, wzdłuż talii, aż do bioder. Jego kciuki zaczęły muskać wystające kości.

Ashley speszyła się trochę. Uprzytomniła sobie, że jest za chuda, i to prawie o dziesięć kilo. Jeffowi, zdaje się, to nie przeszkadzało.

Przyklęknął i zdecydowanym ruchem podwinął szlafrok i koszulę nocną w górę, aż do pasa. Dotknął jej rąk, sugerując, by przytrzymała poły. Szarpnął majteczki i ściągnął je w dół. Ashley bezwiednie odsunęła je stopą na bok.

Poczuła, że gorąco uderza jej do głowy. Chyba nie powinna iść na całego… Jest na to za wcześnie, a ona… Po prostu nie powinna i tyle.

Jeff nie miał żadnych skrupułów. Zanim zdążyła wymyślić jakąś wymówkę, przytulił wargi do jej brzucha. Pocałunek poruszył ją tak głęboko, że zrobiło jej się błogo na duszy. Wyszeptała jego imię.

Kąsał czule jej delikatną skórę na brzuchu, zatrzymując się na moment przy pępku. Ashley miała nogi jak z waty. Z trudem utrzymywała się w pozycji pionowej. Jeff podążał wciąż niżej i niżej, aż dotarł do najbardziej skrytego miejsca. Rozsunął delikatnie fałdy skóry chroniące jej kobiecość.

Ashley zagryzła wargi, żeby nie krzyknąć. W jej głowie pobrzmiewał echem krzyk rozkoszy. Miała wrażenie, że Jeff zna ją lepiej niż ona siebie samą. Myśl ta przemknęła jej leniwie przez głowę. Ledwie mogła ustać na nogach, a Jeff całował ją i całował.

Uniósł ją leciutko w górę, by rozchyliła nogi. Próbowała sprostać jego życzeniu, ale trudno jej było utrzymać równowagę. Raptem zachwiała się i o mały włos by upadła. Objęły ją w mocnym uścisku jego ramiona.

Jeff uśmiechnął się do niej i pomógł jej usiąść na dywanie. Zsunął delikatnym ruchem szlafrok z jej ramion i ściągnął przez głowę nocną koszulę. Ashley była teraz naga, ale wcale jej to nie przeszkadzało. Czuła się przy nim swobodnie. Może inna kobieta na jej miejscu byłaby speszona, nawet trochę przerażona, lecz ona marzyła tylko o jednym – aby Jeff nie przestawał jej pieścić.

Wprawdzie nie odgadł jej myśli, ale to, co zrobił, było równie cudowne. Pochylił się nad jej piersią i chwycił wargami sutek, drugi pieszcząc tymczasem palcami. Ssał, lizał, delikatnie kąsał, aż Ashley zaczęła wić się na podłodze, pragnąc rozpaczliwie więcej.

Po tym, jak poświęcił równie wiele uwagi drugiej piersi, uniósł się nieco w górę, przyklękając pomiędzy jej nogami, i całował, wytyczając pocałunkami ścieżkę w dół jej brzucha. Oczekiwała go z zapartym tchem. Zesztywniała, gdy w końcu pochylił się nisko i złożył jej najbardziej intymny z wszystkich pocałunków. Krzyknęła jego imię, podciągnęła w górę kolana i zaparła się piętami o podłogę.

Ujął jej biodra w dłonie. Jego oddech był gorący, jego język natarczywy. Nie mogła tego znieść dłużej, gdyż była u szczytu rozkoszy.

– Jeszcze – wykrztusiła. – Błagam.

Raczej poczuła, niż faktycznie usłyszała tłumiony śmiech. Jeff nie przerywał. Świat zawirował, wymykając jej się spod kontroli. Niespodziewanie jej ciałem wstrząsnęła fala rozkoszy. Porwała ją, unosząc gdzieś daleko, dostarczając cudownych odczuć, jakich nigdy jeszcze nie przeżyła.

Jeff chwycił ją znowu w swoje silne ramiona i tulił czule, gdy powoli, bardzo powoli przychodziła do siebie.

Gdy w końcu oprzytomniała na tyle, by otworzyć oczy, napotkała jego twarz. Wpatrywał się w nią, uśmiechając czule. Jej wargi same złożyły się do uśmiechu.

– Misja spełniona – mruknęła. – Czy nauczyli cię tego w obozie dla rekrutów?

– Nie. W służbach specjalnych. Kurs dla zaawansowanych. Roześmiała się serdecznie.

– Jeff, mógłbyś sam udzielać lekcji. Dotknął jej policzka i odsunął włosy z twarzy.

– Chciałem być dla ciebie dobry – powiedział. – Cieszę się, że ci sprawiłem przyjemność.

– Dla mnie znaczyło to dużo więcej.

Jaki on uprzejmy, pomyślała. Przytulił się do niej i poczuła, że wciąż płonie w nim ogień. Był równie zgłodniały jak ona jeszcze przed chwilą. Mimo to poświęcił wiele czasu, aby najpierw zaspokoić ją. Wprost nie do wiary, że ten mężczyzna żyje jak pustelnik i do tego zrywa go w nocy koszmar, w którym przestaje być człowiekiem.

Chciała go zapytać, jak to możliwe, że się tak zapomnieli? Ale jeszcze bardziej pragnęła poczuć jego nagą skórę na swojej skórze w momencie, kiedy w nią wejdzie.

Pogłaskała go po plecach, a potem powoli przesunęła dłonie na jego piersi.

– Sądzę, że to dobra pora na drugi akt – stwierdziła, odnajdując jego usta.

Zwarli się w pocałunku. Jeff musnął palcami jej piersi, po czym prześlizgnął się w dół. Była wciąż wilgotna i nabrzmiała. Wystarczył moment, aby znów zawrzała w niej krew. W ułamku sekundy jej ciało zaczęło się znowu wić, równie zgłodniałe jak przed chwilą.

Jeff uniósł się nieco w górę, ściągnął dżinsy i ukląkł znowu pomiędzy jej nogami. Pokój oświetlało jedynie światło padające z dworu – rozproszone w nocnej mgle promienie palących się latarni. Na jego twarz padał cień, tak że nie widać było oczu. Mimo to Ashley nie bała się. Nawet wtedy, gdy poczuła napierający na nią nabrzmiały członek.

Wsunęła dłoń między ich ciała, aby nakierować go we właściwe miejsce.

Jednym łagodnym pchnięciem wypełnił ją całkowicie. Zaparło jej dech. Rozluźniła się na moment, wchłaniając go w siebie, po czym oplotła go mocno nogami.

Wsparł się na dłoniach i zajrzał jej głęboko w oczy. Ashley wytrzymała dzielnie jego wzrok. Nie odwróciła oczu nawet wtedy, kiedy wszedł w nią znowu, a potem wchodził raz po raz. Jej ciało zaczęło reagować ponownie, naprężając się z rozkoszy.

Jeff wiedział, że nie jest w stanie zwlekać zbyt długo. Zaczynał tracić nad sobą kontrolę, ale nie dlatego, że od dawna nie miał kobiety. Jego legendarna wręcz umiejętność panowania nad sobą stopniała pod wpływem wpatrzonych w niego oczu oraz wilgotnego wnętrza, pulsującego rozkoszą.

Poczuł, że szczupłym ciałem Ashley wstrząsnął pierwszy dreszcz. Uczepiła się jego ramion, odchyliła głowę do tyłu, wygięła się w łuk, dysząc ciężko i, jakby posłuszna jego niemym prośbom, podążała w ślad za nim ku spełnieniu. Jeff powtarzał sobie w duchu, że powinien się trochę powstrzymać. Ze to lepiej dla niej. W pewnym momencie nie był w stanie dłużej czekać. Jego ruchy stały się coraz gwałtowniejsze – chwycił ją za biodra, przyciągnął bliżej do siebie, wchodząc w nią tak głęboko, że aż się wychylił do tyłu.

I wtedy osiągnął punkt, z którego nie było już dla niego odwrotu. Jednym gwałtownym pchnięciem posiadł ją, aż krzyknęli jednocześnie z rozkoszy. Jeff poddał się chwili, rozprężył się, zatracając całkowicie w poczuciu, że trafił do raju.


Przekręcił się na plecy, porywając Ashley w ramiona. W nocnej ciszy słychać było jedynie ich urywane oddechy. Ashley przytuliła się do niego i położyła mu głowę na ramieniu. Jej oddech łaskotał go w piersi.

– Kiedy ostatni raz kochałeś się na podłodze w salonie? – spytała.

– Nigdy tego nie robiłem.

Zastanawiał się, czy nie powiedzieć jej całej prawdy. Że nigdy nie zapraszał kobiet do domu. I że w tym domu jeszcze w ogóle nigdy się nie kochał.

Kochać się.

Poruszyły go te słowa, ale nie dało się ich uniknąć. Ashley znaczyła dla niego więcej niż seks.

– A ty? – zapytał.

Ashley uniosła się na łokciu i uśmiechnęła się do niego figlarnie.

– Ja też nigdy przedtem nie kochałam się na podłodze w twoim salonie.

Jeff objął ją i przyciągnął do siebie. Jej nagie ciało, przytulone do niego, sprawiało mu wielką przyjemność.

– Jak się czujesz? – zapytał i przeciągnął pieszczotliwie dłonią od jej ramienia aż po pośladki.

– Dobrze. A nawet lepiej – westchnęła. – Byłeś zadziwiający. Zwłaszcza twoja umiejętność koncentrowania się na tym, co masz pod ręką.

Ashley przekręciła się na bok. Jeff oplótł ramieniem jej biodra, natrafiając na wystające kości.

– Jesteś za chuda – stwierdził.

Utkwiła w niego wzrok.

– Odwołuję wszystkie miłe słowa, które przed chwilą powiedziałam. Doprawdy to niebywały nietakt krytykować ciało kobiety, zwłaszcza po spędzeniu z nią szalonych chwil, a do tego gdy jeszcze leży obok wciąż naga.

Ashley wyraźnie dowcipkowała sobie, ale Jeff zachował powagę.

– To nie krytyka, tylko stwierdzenie faktów. Jesteś niedożywiona i to, o ile mnie intuicja nie myli, ze względu na brak pieniędzy, a nie dlatego, by dobrze się prezentować w ciuchach, prawda?

Ashley usiadła i odwróciła od niego twarz.

– Daj spokój, Jeff. Nie chcę rozmawiać na ten temat. Nie psuj, proszę, nastroju.

Jej reakcja była odpowiedzią na pytanie. Nienawidził myśli, że kiedyś miała tak mało pieniędzy, że nie starczało jej nawet na jedzenie. Pragnął zmienić jej życie na lepsze. Tyle, że był dla niej nieodpowiednią osobą. Nicole miała rację, kiedy zwróciła mu uwagę, że nie potrafi zachowywać się tak jak inni mężczyźni.

Przynajmniej załatwił Ashley nową pracę. Dopóki pracuje dla niego, nic jej nie grozi.

– Powinieneś powiedzieć mi coś uspokajającego – mruknęła.

– Przepraszam. – Dotknął jej nagiej skóry. – Nie chciałem psuć nastroju. Chodź tu, proszę, chcę cię przytulić.

Odwróciła się do niego. Światło padające przez uchylone zasłony oświetlało jej ciało. Miała zaskakująco pełne piersi, zważywszy jej filigranową budowę. Jej sutki były wyraźnie nabrzmiałe. Kiedy się poruszyła, piersi jej nieznacznie zafalowały. Była ucieleśnieniem wyobrażeń, przywołanym do życia w środku nocy.

Jeff nie mógł się powstrzymać – pochylił się i objął jej prawy sutek ustami. Ashley chwyciła go za głowę i aż jęknęła. Raptem zaczął jej dotykać wszędzie, zapragnąwszy jej znowu gorąco. Powtarzał sobie jednak, że na to jeszcze za wcześnie.

– Nie chcę cię uszkodzić – mruknął.

– Nie martw się o to.

Przytuliła się do niego, kiedy zaczęli się całować.

Jeff w ułamku sekundy był znowu podniecony i zgłodniały tak, jakby wcale nie kochali się przed niespełna godziną. Ujął jej piersi w dłonie i drażnił sutki. Ashley przeczesała palcami jego włosy i zaczęła głaskać go po plecach. Jeff wziął ją za biodra i rozchylił jej nogi. Poddała mu się, ale jednym zwinnym ruchem usiadła na nim, tak że odnalazł bez trudu drogę do niej.

Ashley nie mogła uwierzyć, że znowu się kochają. Należała do kobiet, które miały ochotę na seks raz na parę dni. Przy Jeffie sama sobie wydała się nienasycona. Gdy wypełnił ją, zacisnęła się instynktownie wokół niego. Odchyliła głowę do tyłu, by złapać oddech. Zapragnęła szaleńczo, by zatopił się w niej coraz głębiej i głębiej.

Unosiła się w górę i opadała w takim tempie, że obawiała się, czy jej ruchy nie są zbyt szybkie, dopóki nie poczuła, że to jego dłonie nadają rytm jej biodrom, kontrolując przy tym każdy ruch tak, aby się z niej przypadkiem nie wyślizgnął. Przy każdym pchnięciu zaciskała się wokół niego. Nigdy nie przypuszczała, że można się kochać w taki sposób.

Raptem zaczęła zataczać biodrami kółka, czując coraz większe napięcie i pożądanie doprowadzające ją niemal do szaleństwa. Trawiona nim, zatraciła się kompletnie – aż zadrżała, gdy ogarnęła ją błogość. W momencie szczytowania poczuła, że Jeff zesztywniał, a z jego piersi wydobył się okrzyk. Wczepili się w siebie w momencie, gdy ich ciała osiągnęły jednoczesne spełnienie.


Ashley śpi jak niewiniątko, pomyślał Jeff później, kiedy oboje leżeli w jego bezkresnym łóżku. Świadczył o tym jej spokojny oddech. Jeff nie potrafił znaleźć ukojenia we śnie. Po prostu nie miał odwagi.

Kiedy ostatni raz kochał się z kobietą? Nie chodzi o to, kiedy uprawiał seks, ale naprawdę się kochał. Nie potrafił sobie przypomnieć. W każdym razie jeszcze na długo, zanim rozstał się z Nicole. Bo kiedy ich małżeństwo zaczęło się rozpadać, ich kontakt stał się czysto fizyczny. Traktował seks wyłącznie jako rozładowanie cielesnych potrzeb. Tym razem jednak było to coś zupełnie innego.

Zamknął oczy, pilnował się jednak, aby nie zasnąć, ze względu na koszmarny sen, który czyhał na niego w podświadomości. Nie chciał, aby przyśnił mu się dwukrotnie jednej nocy. Zwłaszcza że Ashley spała tak błogo obok niego. Wydawało jej się, że go rozumie, ale w gruncie rzeczy nie miała pojęcia o jego prawdziwej naturze.

Zamiast spać, tulił ją do siebie, starając się nie myśleć o tym, że znowu jej pragnie. Doszedł do wniosku, że może sobie pofolgować jedynie tej nocy. Pożądanie czyni mężczyznę słabym i nieostrożnym, co dla niego mogło się skończyć tragicznie.

Rano odejdzie, nie oglądając się za siebie. Tak będzie lepiej dla nich obojga. Na razie czekała go jeszcze długa noc. Przymknął oczy i wciągnął w płuca słodki zapach jej skóry.


Następnego ranka Ashley usiłowała zapanować nad uczuciem lekkiego pieczenia na plecach oraz ogromnym poczuciem winy. Starała się zachowywać zupełnie normalnie, przygotowując śniadanie dla córeczki, chociaż Jeff siedział przy stole, wyglądając tak, jakby minionej nocy nic się nie wydarzyło. Na szczęście Maggie nie wyczuwała panującego miedzy nimi napięcia i gadała jak najęta, jak każdego ranka.

Ashley obudził szum prysznica i wykorzystując moment, że Jeff jest w łazience, umknęła do swojego pokoju. Kiedy spotkali się w kuchni, przywitała go i nalała mu kawy, jak gdyby nigdy nic, aby broń Boże nie wzbudzić w córce żadnych podejrzeń.

Smarowała kanapkę masłem orzechowym, usiłując dostrzec w ubranym jak spod igły, konserwatywnym mężczyźnie faceta, który minionej nocy obcałował całe jej ciało. Który obudził ją nad ranem, aby kochać się z nią jeszcze raz.

Sięgnęła po słoik z dżemem. Choć ostatniej nocy było im ze sobą cudownie, uznała, że powinno się skończyć na tym jednym razie. Jeff nie należał do mężczyzn, którzy związaliby się z kobietą jej pokroju, ona natomiast nie miała najmniejszej ochoty na przelotny związek, jedynie dla seksu. Dla niej życie intymne wiązało się nieodłącznie z miłością. Nie kochała Jeffa, nie chciała go kochać. Na wszelki wypadek postanowiła trzymać się od niego z daleka.

Przy najbliższej sposobności powie mu, co postanowiła w tej kwestii.

Skończyła szykować kanapkę dla córki i włożyła ją do małego, plastikowego pudełeczka z wizerunkiem kotka na przykrywce.

– Niedługo Wielkanoc – oznajmiła Maggie.

Jeff uśmiechnął się do małej dziewczynki sponad parującego kubka z kawą.

– I co w związku z tym?

Maggie spojrzała na niego, zdumiona jego niewiedzą.

– Pójdziemy z mamusią do kościoła, gdzie będzie pełno pięknych kwiatów i posłuchamy ksi… ksi… – zerknęła na matkę, szukając wsparcia.

– Księdza – podpowiedziała jej Ashley.

Maggie rozpromieniła się.

– A jak wrócimy do domu, znajdziemy przyniesione przez wielkanocnego króliczka prezenty. W zeszłym roku był bardzo miły i przyniósł mi całe mnóstwo czekolady. – Nachyliła się do Jeffa i zniżyła głos. – Mam nadzieję, że w tym roku też będzie dla mnie miły.

Odwróciła się do matki.

– Mamuniu, czy mogę "wziąć ze sobą swoją nową książeczkę, żeby pokazać pani w przedszkolu?

Ashley skinęła głową.

Maggie zerwała się z miejsca i popędziła w stronę schodów. Co oznaczało, niestety, że Ashley została sam na sam z Jeffem.

– Jak się czujesz? – zagadnął ją.

Zdawało jej się, czy też jego głos brzmiał tego ranka inaczej niż zwykle? Opanowała się w ostatniej chwili, by nie klepnąć się w czoło. Oczywiście, że tak. Przecież oni byli inni. Intymność ostatniej nocy zmieniła między nimi wszystko.

– Czuję się całkiem dobrze – odparła, unikając jego wzroku.

Poczuła, że na policzki występują jej rumieńce. Co on myśli?

Czy również rozpamiętuje spędzoną wspólnie noc? Powinna mu powiedzieć teraz, że choć było im ze sobą wspaniale, więcej się to nie powtórzy?

– Jeff, ja…

– Znalazłam ją! Znalazłam! – wyskandowała Maggie, która wpadła do kuchni jak bomba, przyciskając do piersi książeczkę.

Podbiegła do Jeffa i rzuciła mu się w ramiona.

– Dziękuję za książkę. I kotki. To najpiękniejsze prezenty w życiu.

Ashley przyglądała się z rozczuleniem małej, która z ufnością objęła Jeffa za szyję. Poczuła, że serce wali jej jak młotem, a kuchnia rozpływa się jakby we mgle.

Zaniepokoiła się nie na żarty o swoje serce. Nie chciała, by zaczęło je trawić beznadziejne pragnienie mężczyzny, który nie potrafi odwzajemnić jej miłości. Do tej pory nawet przez moment nie przyszło jej do głowy, że jeszcze komuś grozi niebezpieczeństwo.

Przyglądała się wysokiemu, groźnemu facetowi oraz ufnej małej dziewczynce, świadoma, że Maggie już dawno oddała mu swoje serce. Przywiązała się do Jeffa, widząc w nim ojca, którego nigdy nie miała. Wiązała z jego osobą marzenia i oczekiwania, a Ashley nie umiała jej ostrzec, że powinna zachować ostrożność.

Poczuła w piersi dotkliwy ból. Pragnęła chronić córkę, ale nie wiedziała jak. Może lepiej się stąd wyprowadzić? Może…

Jeff szepnął coś Maggie na ucho, mała roześmiała się. Ashley zrozumiała, że jest za późno, aby zerwać kontakty z Jeffem. Gdyby pozbawiła córeczkę jego towarzystwa, zanim wyprowadzą się od niego, byłoby to z jej strony okrucieństwem. Uznała, że najlepiej będzie pozwolić malej cieszyć się towarzystwem Jeffa, dopóki mieszkają u niego w domu. Później obie będą sobie jakoś musiały poradzić z niemożliwym zadaniem zapomnienia o Jeffie Ritterze.

Загрузка...