ROZDZIAŁ JEDENASTY

– Wszystko przez to zwalone drzewo – wyjaśnił Billy przy kolacji. – Uparła się, że je przeskoczy. Luca jej zabronił, a ona hop! I zleciała.

– Takie są kobiety – stwierdził Freddy i obaj zgodnie pokiwali głowami.

– Upadek Renaty wyglądał strasznie, naprawdę, bałem się, że już po niej.

– Bardzo dzielnie się zachowałeś, zostając z Renatą – pochwaliła Joanna.

– Cały czas mówiła o mamie, że teraz to już na pewno przyjedzie i ją zabierze. A potem ryczała jeszcze bardziej. Wiecie, ja myślę, że ona zaczyna kumać, jak to jest naprawdę z tą jej mamą, ale prędzej umrze, niż się przyzna.

– Crystal przyjedzie do niej, więc może jeszcze wszystko się ułoży – odparła Joanna. – A teraz kończ kolację i idź spać.

Billy próbował oponować, ale Freddy klepnął go przyjaźnie po plecach i zabrał na górę.

Gustavo wrócił późno, przywożąc straszliwie nadąsaną Crystal, którą praktycznie wepchnął siłą do sypialni córki. Renata obudziła się, słysząc hałas, krzyknęła z radości na widok matki i chwilę potem zatonęła w jej objęciach. Stojąc na korytarzu, Joanna słuchała ze zdumieniem, jak Crystal grucha słodko, zapewniając „biedne maleństwo" o swej ogromnej miłości.

Gustavo wyszedł z pokoju, zamykając za sobą drzwi.

– Prawda, jaka jest przekonująca? – rzucił, zauważywszy pytające spojrzenie Joanny. – Poudaje trochę kochającą matkę i zniknie, kiedy jej się to znudzi, a ja będę musiał sprzątać pobojowisko, jakie po sobie zostawi.

– Czyli nie chciała przyjechać?

– Nie, ale ją przekonałem. – Oczy błysnęły mu złowrogo. – Kazałem jej też zabrać trochę ubrań, żeby mogła tu pomieszkać przez jakiś czas, czy jej się to podoba, czy nie. Tamto dziecko zostało z niańką, żadna krzywda mu się nie stanie.

Przez parę następnych dni Joanna starała się trzymać z dala od pałacu. Wychodziła do pracy rano, wracała tak późno, jak tylko się dało, a przez cały ten czas starała się nie myśleć o tamtych dwojgu, by nie oszaleć. Nie miała pojęcia, jak się dogadują.

Któregoś wieczoru usłyszała dobiegającą z salonu muzykę, w uchylonych drzwiach mignęła jej sylwetka tańczącej Crystal. Czyli tak się sprawy mają, pomyślała Joanna, zamierając w pół kroku, jednak po chwili zrozumiała swą pomyłkę, gdyż to nie Gustavo tulił Crystal w tańcu, lecz Freddy. Całkiem do siebie pasowali, trzeba przyznać. Pan domu siedział przy stole, pisząc coś, ale wiedziony szóstym zmysłem, uniósł głowę i ujrzał stojącą w holu Joannę.

– Chodź do nas – zaprosił, a w jego głosie wydawała się brzmieć ulga. – Zjemy razem kolację.

Zadzwonił po służbę i natychmiast podano posiłek, co wskazywało, że był od jakiegoś czasu gotowy, a Gustavo tylko czekał na Joannę.

– Ponieważ jest tyle osób i wszystkie na tym skorzystają, kazałem oczyścić basen i napuścić do niego wody. Nawet nie zauważyłaś, bo pracowałaś cały dzień, ale dzieci już się tam dzisiaj bawiły.

– Renata również? – spytała Joanna.

– Tak, czuje się znacznie lepiej – zapewniła wesoło Crystal. – Pozwoliłam jej pochlapać się w płytkiej wodzie, chociaż biedactwo chciało iść na głębszą do Freddy'ego i Billy'ego.

– Na pewno było jej bardzo przyjemnie posiedzieć z tobą. To dla niej takie ważne, że tu jesteś.

– Oczywiście – zgodziła się słodko Crystal. – Przecież matki nikt nie zastąpi.

Radio znowu nadało jakiś melodyjny kawałek, więc Crystal zerwała się od stołu i zaczęła z wdziękiem kręcić piruety po całym salonie, w ogóle nie wyglądając na swój wiek. Freddy dołączył do niej, bawili się beztrosko jak para nastolatków. Joanna szybko dokończyła kolację, gdyż wolała iść do siebie, niż dłużej przebywać w towarzystwie tych trojga, a w dodatku leciała z nóg. Niedawno odkryta i bardzo obiecująca ściana okazała się grubsza, niż myśleli, więc nie zdołali jeszcze odkryć, co się za nią znajduje, ponieważ każdą cegłę trzeba było ostrożnie wyjąć, obejrzeć, prześwietlić, nadać jej numer, by potem trafiła z powrotem na swoje miejsce.

Nim wyszła, Gustavo zaproponował, by ekipa zrobiła sobie dzień przerwy i odpoczęła nad basenem, za co Joanna podziękowała mu w imieniu swoich ludzi, gdyż naprawdę potrzebowali zregenerować siły.

Następny dzień upłynął wszystkim bardzo miło na pływaniu, chlapaniu się, opalaniu… Prawie wszystkim.

– Jo, nie widziałaś jeszcze mojej kruszyny, prawda? – zawołała Crystal, która pokazywała córce nieduży albumik ze zdjęciami. – Renata chciała zobaczyć zdjęcia swojego braciszka, zawsze je noszę przy sobie.

Toni okazał się prześlicznym dzieckiem, na każdym zdjęciu uśmiechał się słodko, najczęściej spoczywając w objęciach mamy, która patrzyła na niego z takim zachwytem, jakby go chciała zjeść.

– Crystal, chodź do nas! – zawołał z basenu Freddy, więc aż pisnęła z uciechy, zostawiła swoje towarzyszki i skoczyła do wody.

Renata natychmiast zaczęła przetrząsać torebkę matki, robiąc to coraz bardziej gorączkowo, wreszcie odepchnęła ją od siebie i skuliła się, głęboko nieszczęśliwa. Gustavo na ten widok zbliżył się do nich szybko.

– Co się stało? – spytał cicho Joannę.

– Właśnie odkryła, że Crystal nosi w torebce tylko zdjęcia Toniego – odszepnęła.

Gustavo zaklął pod nosem, po czym usiadł obok Renaty, która tym razem nie odwróciła się do niego plecami, a nawet obdarzyła go czymś w rodzaju uśmiechu. Joanna oddaliła się, by im nie przeszkadzać. Popływała trochę, potem zjadła coś, gdyż Gustavo zadbał o to, by pod markizą zastawiono stół przekąskami i napojami.

– To jest życie – westchnął z ukontentowaniem Freddy, dołączając do niej. – Co zrobić, żeby już zawsze tak było?

– Znajdź sobie bogatą żonę – zażartowała.

– Hej, nie jestem taki wyrachowany! – zaprotestował. -Wiesz, że szalałem za tobą.

– To prawda. Tylko czy szalałbyś, gdyby moje konto bankowe wyglądało mizerniej?

Zastanowił się.

– Nie mogło wyglądać mizernie, bo starałem się obracać wyłącznie wśród bogatych kobiet.

Zaśmiała się, gdyż jak zwykle zdołał ją rozbroić.

– To poobracaj się znowu.

– Powinienem, bo czas leci i mój termin przydatności do spożycia zbliża się coraz bardziej, więc pora pomyśleć o przyszłości. Sęk w tym, że jak kogoś sobie upatrzę, to pewnie uznasz, że to ona ma mnie dalej utrzymywać.

– Skoro będzie bogata…

– Wiesz, mężczyzna potrzebuje niezależności – wygłosił z kamienną twarzą.

Joannę zamurowało na moment.

– I dlatego mam ci dalej płacić alimenty? Wiesz, nikt inny nie wpadłby na coś podobnego, tylko ty.

– Bo nie ma drugiego takiego, jestem jedyny w swoim rodzaju.

Trudno było z tym dyskutować.

– Nie obawiaj się, nie zostawię na lodzie ojca mojego dziecka – obiecała. – Ale w zamian zdradź mi, jakie jeszcze cechy, oczywiście oprócz pieniędzy, powinna posiadać twoja wybranka?

– Przede wszystkim nie może być poważna i zasadnicza. Chciałbym, żeby umiała się dobrze bawić, nie dbając o konsekwencje. Ale wy tak nie potraficie…

– Crystal potrafi – Joanna westchnęła na samą myśl o jej braku odpowiedzialności.

– Tak, ale chwilowo brak jej kasy. Gustavo ją spłaca, na razie oddał połowę, Crystal naciska na resztę, on nie ma skąd wziąć, kłócą się o to ostro.

– Skąd wiesz? – spytała zaskoczona.

– Crystal płacze mi w kamizelkę, bardzo jej się przydałem przez tych parę dni. Gustavo nic ci nie wspominał?

– Nie.

– Ach, ta wasza delikatność! Gdyby nie ona, wzięlibyście ślub i byłoby po kłopotach.

– Freddy, nie bądź prostacki!

– Czemu dla eleganckich ludzi najlepsze rozwiązania są zbyt prostackie? – poskarżył się. – Gdybyś wyszła za Gustava, on miałby z czego spłacić Crystal, więc wreszcie by się jej pozbył, a gdyby ona odzyskała majątek, to… Sama powiedziałaś, że potrzebna mi bogata żona. Ja i Crystal świetnie byśmy się razem bawili. No i dzieciaki byłyby zadowolone. Wszystko zostałoby w rodzinie.

Brzmiało to przerażająco logicznie, lecz wyrachowanie tej propozycji poraziło Joannę, która wolała uciec z powrotem do basenu i nie wysłuchiwać tego dłużej.

Wieczorem zeszła na kolację wcześniej od innych, zajrzała do biblioteki i nieoczekiwanie zastała tam Crystal, która na jej widok spytała z miejsca:

– Słuchaj, o co ci chodziło? Przez cały dzień rzucałaś mi wściekłe spojrzenia, nie znoszę, kiedy ktoś się na mnie gniewa.

– Zrobiłaś ogromną przykrość Renacie. Nosisz w torebce zdjęcia Toniego, ale nie masz ani jednego jej.

– Grzebała w mojej torebce? No coś podobnego!

– Ona tylko rozpaczliwie szukała dowodu, że jej matka ją kocha.

– A niech to! – Crystal westchnęła. – Masz mnie za potwora, tak?

– Cóż… Nie wyobrażam sobie, że mogłabym poświęcać Billy'emu równie mało uwagi jak ty Renacie.

– Wiem, ale nie mogę nic na to poradzić, to nie moja wina. Coś się stało, kiedy ją urodziłam… A raczej na odwrót. Nic się nie stało. Trzymałam ją na rękach i czekałam na przypływ macierzyńskich uczuć, o których się tyle mówi… I nic! Zupełnie nic nie czułam, chociaż naprawdę się starałam.

Joanna przypomniała sobie falę miłości, jaka ją ogarnęła na widok Billy'ego i po raz pierwszy współczuła Crystal, ale szybko przestała, słysząc dalsze wyznania.

– Gdyby to przynajmniej był chłopiec! Strasznie chciałam mieć syna, bo ta ciąża była okropna, zrobiłam się gruba i brzydka, a potem ten poród tyle trwał i trwał, jakiś koszmar, a ja cały czas myślałam, żeby to był syn, bo wtedy nie będę musiała przez to wszystko drugi raz przechodzić, a tu się okazało, że córka, a Gustavo powiedział, żebym się nie martwiła, bo następnym razem urodzę syna. Następnym razem! Co to niby za pociecha? Miałam dosyć! – żaliła się Crystal. – Bycie księżną wcale nie jest zabawne, jej rola polega na zapewnieniu dziedzica, a mnie nie o to chodziło!

– Czyli tylko po to za niego wyszłaś? Żeby zostać księżną? Nie kochałaś go?

Crystal zawahała się.

– Nie wiem. Na swój sposób chyba go kochałam. Taki mi się wydawał ekscytujący! Myślałam, że będziemy jeździli w różne miejsca, obracali się w najlepszym towarzystwie, a tymczasem on najchętniej zakopałby się w tej starej dziurze. Owszem, czasem podróżowaliśmy, ale on w kółko wydzwaniał do Laury i dopytywał o Renatę, i cały czas był myślami tutaj. Przecież można umrzeć z nudów przy takim człowieku!

Joanna osłupiała.

– Według ciebie Gustavo jest nudny?

– Nudny, poważny, zasadniczy! W ogóle nie umie się bawić, interesuje go tylko historia albo załatwianie jakichś spraw. Ja bardzo dziękuję za takiego męża! – Nagle wy buchnęła: – Nic nie poradzę, że jestem zupełnie inna niż on! Nie mogę się zmienić na zawołanie, nie mogę czuć tego, czego nie czuję! To nie moja wina, ja się naprawdę starałam, ale to nie dla mnie. Popełniłam błąd, wychodząc za niego. Gustavo powinien był ożenić się z tobą, jesteś tak samo nudna i zasadnicza jak on.

– To prawda – zgodziła się Joanna bez cienia urazy, dochodząc do wniosku, że nie potrafi gniewać się na Crystal, która jest takim samym dużym dzieckiem jak Freddy.

– Chodźmy do jadalni, zaraz będzie kolacja.

– Chwileczkę, najpierw muszę zadzwonić do Eleny. Crystal wydzwaniała do opiekunki swego dziecka kilka razy dziennie, dopytując o Toniego.

Chwilę potem Joanna usłyszała jej zdenerwowany głos:

– Przecież on płacze! Jest chory? Jak to głodny? Bzdura, nie płakałby tak, gdyby był głodny, na pewno coś mu jest, coś złego, ja to czuję!

Jej krzyki zwabiły do biblioteki przechodzących korytarzem Gustava z Renatą.

– Co się stało?

– Moja kruszyna zachorowała! – lamentowała Crystal. -Muszę natychmiast wracać!

Gustavo zdecydowanie odebrał jej telefon.

– Eleno, co się dzieje? Aha, spóźniłaś się o parę minut z karmieniem? Rozumiem.

Crystal dostała histerii ze zdenerwowania.

– Co wy możecie wiedzieć? – Rozszlochała się. – A jeśli on umrze? Wracam do niego w tej chwili!

Joanna spostrzegła, jak Renata wymyka się z biblioteki, więc na wszelki wypadek podążyła za nią dyskretnie. Dziewczynka pobiegła do swojego pokoju i zaczęła wyjmować ubrania z szafy, co szło jej dość wolno, gdyż miała tylko jedną rękę sprawną.

– Co robisz? – spytała Joanna.

– Jadę z mamą.

– Ale…

– Mama chce, żebym z nią jechała – zadeklarowała Renata tak dobitnie, jakby usiłowała przekonać samą siebie. – Muszę jej pomóc.

W drzwiach pojawił się Gustavo, który usłyszał ostatnie słowa córki – świadczył o tym wyraz jego twarzy.

– Kochanie… – zaczął błagalnie.

Renata obróciła się gwałtownie, jakby miała zmierzyć się z wrogiem.

– Nie zatrzymasz mnie!

– Gustavo, gdzie jesteś? – rozległ się na korytarzu zdenerwowany głos Crystal. – Jestem gotowa, jedźmy!

– Mamo, zaczekaj na mnie! Już biegnę! – zawołała Renata.

– O czym ty mówisz? – zdziwiła się Crystal, wchodząc do pokoju.

– Ja też jestem gotowa.

– Ale ja cię nigdzie nie zabieram.

– Przecież obiecałaś!

– Tak, owszem… któregoś dnia… ale teraz Toni jest chory, więc…

– Więc potrzebujesz mnie do pomocy! – Głos dziewczynki zadrżał.

– Musisz mnie zrozumieć, to nie jest dobry moment.

– Mamo!!

– Renata – zaczął dość ostro Gustavo, lecz Joanna powstrzymała go, kładąc mu dłoń na ramieniu.

– Nie tak – szepnęła mu do ucha. – Nie z pozycji autorytetu. Nie rozkazuj, tylko proś, błagaj nawet, jeśli trzeba. Powiedz, jak bardzo jej potrzebujesz.

– Nie widzisz, że…

– Ona tego nie zniesie, jeśli Crystal drugi raz ją odrzuci. Musisz temu zapobiec. To twoja jedyna szansa. No już! – przynagliła go.

Dziewczynka wpatrywała się w matkę szeroko otwartymi oczami, w których widniało niedowierzanie i ból. Gustavo czym prędzej przykląkł na jedno kolano przed córką, położył jej dłonie na ramionach.

– Kochanie, jeśli chcesz jechać, nie będę cię zatrzymywał, ale czy nie mogłabyś zostać ze mną? Proszę. Co ze mną będzie, kiedy odjedziesz? Co ja bez ciebie zrobię?

Renata stała bez słowa, na jej buzi odmalowała się niepewność.

– Wiem, że wolałabyś jechać z mamą, ale ja też bardzo cię kocham, dużo bardziej, niż myślisz. Proszę cię, zostań ze mną. Nie zostawiaj mnie.

Nagle dziewczynka odetchnęła głęboko i wyprostowała się, jakby ktoś zdjął z niej ogromny ciężar. Okazało się, że była wyższa, niż Joanna sądziła przez tych kilka tygodni.

– Nie mogę z tobą jechać, mamo – oznajmiła z dziecięcą godnością. – Tata mnie potrzebuje. Muszę zostać i opiekować się nim.

– Dziękuję ci, kochanie – rzekł z uczuciem Gustavo. Crystal przyszedł z pomocą jej talent aktorski.

– Słusznie postąpiłaś. Powinnaś zostać i dbać o tatę. -Powtórzyła to parę razy jak mantrę, której zamierzała się odtąd trzymać. – A teraz muszę wracać. Gustavo, odwieź mnie.

– Szofer to zrobi, ja zostanę z Renatą.

– Szofer? To ja umieram ze strachu o dziecko, a ty mnie wysyłasz z szoferem? Serca nie masz! – pożaliła się Crystal.

– Oczywiście, że nie możesz jechać z kimś obcym, ja cię odwiozę – zaofiarował się Freddy, który w pewnym momencie wślizgnął się do pokoju, niezauważony przez nikogo.

Crystal odwróciła się do niego z wdzięcznością.

– Och, Freddy, jesteś taki kochany!

– Cała przyjemność po mojej stronie – oświadczył i zabrał ją, na odchodnym mrugnąwszy porozumiewawczo do Joanny, która mogła tylko z dezaprobatą potrząsnąć głową.

Ona wyszła również, zostawiając Gustava z córką. Ujrzała go ponownie dopiero po kolacji, gdyż wtedy zszedł na dół, wyraźnie szukając jej. Mocno ujął Joannę za ręce, uścisnął.

– Dziękuję ci z całego serca. Sam nigdy bym nie wpadł na podobne rozwiązanie. Jak ja w ogóle dawałem sobie radę bez ciebie? Twój przyjazd odmienił wszystko. Gdybym tylko…- Zamilkł.

– Gdybyś co?

– Gdybym tylko słuchał twoich rad wcześniej – zakończył nieco niezręcznie, więc Joanna domyśliła się z łatwością, że wcale nie to chciał pierwotnie powiedzieć.

– Najważniejsze, że Renata wyszła z tego z twarzą. W końcu to ona podjęła decyzję, a to bardzo ważne.

Gustavo z ociąganiem puścił jej dłonie.

– Będę ci wdzięczny do końca życia. Nawet nie umiem ci powiedzieć, ile dla mnie uczyniłaś i jak wiele to dla mnie znaczy.

Czekała na coś więcej, liczyła, że Gustavo jednak zdradzi jej, co naprawdę miał przed chwilą na myśli, lecz on zachował to dla siebie.

Загрузка...