ROZDZIAŁ PIĄTY

Tajemnica otaczała ich jak bujnie kwitnąca latem łąka. Jak dawniej, zaglądał do niej co dzień, teraz jednak zostawał znacznie dłużej, nadal zresztą umiejąc to pogodzić ze swoimi obowiązkami w pałacu. Nocą zaś, kiedy zakończył swój dyżur, powracał do niej i u niej sypiał. Żonie powiedział, że wymaga się teraz od niego, aby nocami czuwał przy Aleksym. Nie zdradziła zainteresowania ani zastrzeżeń.

Danina czuła się uszczęśliwiona, mogąc z nim być. Wiązało ich wszystko, czego ją uczył, otwierali przed sobą serce i duszę. Mówili sobie wszystko, nie mieli przed sobą tajemnic. Nie kryli nadziei, marzeń, dziecięcych obaw ani jedynej rzeczywistej groźby, jaką mogła by się kiedyś stać rozłąka. Nie roztrząsali jeszcze, co będzie, kiedy dziewczyna wyjedzie. Oboje przecież wiedzieli, że kiedyś musi to zrobić. Trzeba będzie wtedy coś postanowić w sprawie ich przyszłości. On jednak nic jeszcze nie powiedział żonie.

Chcieli na razie po prostu cieszyć się tym, co mają, zanim spowodują jakąś eksplozję. W końcu ich szczęście przybrało jednak realniejsze kształty. Luty przeleciał jak pociąg pospieszny, za nim marzec. Danina mieszkała w Carskim Siole już trzeci miesiąc, kiedy wreszcie z żalem zaczęła mówić o powrocie do szkoły baletowej. Nie miała pojęcia, jak zdoła to zrobić. Jednak Madame niedwuznacznie się dopytywała, kiedy dziewczyna zamierza wrócić do prób i ćwiczeń. Odzyskanie formy, jaką straciła podczas choroby, zająć jej miało całe miesiące. W porównaniu z morderczą codzienną rutyną w balecie skromne ćwiczenia, które wykonywała tutaj, były po prostu niczym. Nawet ćwicząc codziennie, nie przybliżała się do baletowego poziomu. Z żalem więc obiecała wreszcie powrócić do Petersburga pod koniec kwietnia. Myśl o rozstaniu z Nikołajem była dla niej niemal nad siły.

Mieli o tym poważną rozmowę któregoś dnia pod wieczór, na trzy tygodnie przed planowanym wyjazdem. Zdaniem Nikołaja nadeszła stosowna pora, by rozmówił się z Marie i zaproponował jej powrót do Anglii wraz z chłopcami. Trzeba było położyć kres oszustwu. Nie był jednak pewien planów Daniny co do baletu. Musiała dokonać własnego wyboru.

– Jak sądzisz, jak Marie zareaguje, kiedy jej powiesz?

– Sądzę, że odczuje ulgę – odparł uczciwie. Tego był pewien, nie miał jednak pewności, czy zechce dać mu rozwód. Wolał nie wspominać jej o Daninie, jeśli zdoła tego uniknąć. Było aż nadto powodów, żeby zakończyć waśnie między nim a żoną bez dalszego wikłania sprawy.

– A chłopcy? Czy pozwoli ci ich widywać? Była zatroskana, dręczyła się tym wszystkim, zanim zaczął się ich romans i dlatego właśnie wahała się, czy związać się z Nikołajem. Nigdy jednak nie zdołaliby się pohamować. To mrzonka. Teraz widziała to jasno. Ten związek był czymś prawdziwym, nigdy w życiu nie potrafiliby się go wyrzec.

– Nie wiem, co postanowi w sprawie chłopców – przyznał doktor szczerze. – Być może nie będę mógł się z nimi widywać, aż dorosną.

Dostrzegła w jego oczach ból na samą myśl o tym i ogarnęło ją dręczące współczucie.

– A Madame Markowa? – zapytał z kolei Nikołaj. Było to pytanie niemal równie doniosłe, prostsze wprawdzie w jego pojęciu, na pewno jednak nie w wyobrażeniu Daniny.

– Pomówię z nią po powrocie do Petersburga – powiedziała, próbując opanować strach. Wiedziała, że sprawi przełożonej zawód. Madame wiązała z nią tak wielkie na dzieje, dała jej tak wiele, że teraz załamie się, jeśli Danina porzuci balet. Dla niej jednak wszystko teraz uległo zmianie. Jej życie należy do Nikołaja, nie wolno jej tego dłużej ignorować.

Cudownym zrządzeniem losu ich związek uszedł uwagi wszystkich wokoło, z wyjątkiem pokojówek w pawilonie, te jednak były dotąd nadzwyczaj dyskretne. Nikt z rodziny cesarskiej nie uczynił najmniejszej aluzji wobec Nikołaja, i nawet Aleksy, który spędzał u Daniny mnóstwo czasu, nie miał pojęcia, że między nimi coś się zmieniło.

W ciągu trzech ostatnich wspólnych tygodni byli jednak bliscy rozpaczy. Cudowna idylla miała się teraz ku końcowi, Nowe życie stało za progiem. Danina zamartwiała się tym. Jeżeli porzuci balet, gdzie będzie mieszkała i kto ją utrzyma? Jeżeli on rozwiedzie się z Marie, czy przez ten skandal nie straci świetnej posady na dworze? Mieli nad czym się zastanawiać. On już jednak obiecał, że znajdzie jej mieszkanie i będzie ją utrzymywać, chociaż Danina nie chciała być mu ciężarem i uważała, że powinna pozostać w szkole, zanim Marie wyjedzie do Anglii.

Wreszcie Obrażenski postanowił rozmówić się z Marie po wyjeździe Daniny, chroniąc dziewczynę w ten sposób przed skandalem, jaki mógł wybuchnąć w domu lub w pałacu. Obojgu wydawało się to najmądrzejsze. Nikołaj miał zajrzeć do szkoły baletowej najszybciej, jak się da, i opowiedzieć, jak mu się powiodło. Później będą mogli powziąć dalsze plany. Poza tym balet musiał mieć czas, żeby znaleźć zastępstwo za Daninę. Chociaż od tylu miesięcy była chora, nadal uwzględniano ją w programie przedstawień letniego i zimowego sezonu. Może się zdarzyć, jak objaśniała Nikołajowi, że będzie musiała poczekać aż do końca roku, zanim opuści zespół, on jednak to rozumiał. Będą się starali przebywać ze sobą jak najdłużej, mimo rozlicznych zajęć obojga i mimo ciężkich ćwiczeń, które Danina będzie musiała teraz podjąć. Była jednak na to przygotowana, znów pełna sił, szczęśliwsza niż kiedykolwiek i bardzo zakochana. Wszystko to sobie obiecywali.

Jednak mimo wszelkich obietnic ich ostatni tydzień był istną męczarnią. Spędzali razem każdą wolną chwilę. Po raz pierwszy cesarzowa dostrzegła, jaka łączy ich bliskość, i zgodziła się z wcześniejszymi spostrzeżeniami męża. Była niemal pewna, że Mikołaja i Daninę wiąże wzajemna miłość. Car właśnie znowu miał urlop z frontu, wspomniała więc mu o tym.

– Ja mu się nie dziwię – powiedział cesarz do żony późną nocą, która dla Mikołaja i Daniny była jedną z ostatnich spędzonych razem w pawilonie. – Ona jest śliczna.

– Sądzisz, że porzuci dla niej żonę? – zaczęła się zastanawiać Aleksandra Fiodorowna, ale car odparł, że nie jest w stanie przeniknąć szaleństwa bliźnich.

– A jeżeli tak, czy weźmiesz mu to za złe? – zagadnęła cesarzowa, a car zadumał się nad tym pytaniem, niepewny własnego zdania w tej kwestii.

– To zależy, jak to zrobi. Jeżeli po cichu, nie powinno to mieć na nic wpływu. Jeżeli zaś wywoła skandal, który wzburzy wszystkich, będziemy musieli to rozważyć.

Cesarzowa nie bez ulgi wysłuchała tej rozsądnej konkluzji. Nie miała ochoty zwalniać Nikołaja z funkcji przy bocznego lekarza następcy tronu. Zastanawiała się także, czy Danina porzuci balet. Jest bardzo młoda, włożono w nią mnóstwo pracy, a poza tym to ich najsławniejsza „prima”. Caryca wyobrażała to sobie mniej więcej jak porzucenie klasztoru, rzecz nie taką znów prostą do wykonania. Była przekonana, że balet zrobi wszystko, żeby dziewczynę za trzymać. Trudna to będzie decyzja, jeśli Danina w ogóle ją podejmie. Współczuła małej. Miała nadzieję, że wszystko ułoży się pomyślnie dla obojga, jeżeli postanowią razem podjąć nowe życie. Przez te kilka miesięcy pobytu Daniny w Carskim Siole wszyscy ją pokochali.

Wydano dla niej małą kolację w wigilię jej odjazdu. Obecne były dzieci, paru najbliższych przyjaciół, obaj lekarze i garść osób, które poznały i polubiły Daninę. Dziewczyna miała łzy w oczach, kiedy im dziękowała i obiecywała powrócić. Cesarzowa zaprosiła ją do Liwadii latem, jak rok wcześniej w asyście Madame, one zaś obie obiecały przyjechać, kiedy tylko Danina zacznie znów tańczyć.

– Tym razem naprawdę nauczę cię pływać – obiecał Aleksy i ofiarował jej w podarunku coś, z czym, jak wiedziała, ciężko mu było się rozstać. Była to mała jadeitowa żaba, którą bardzo lubił, bo wydawała mu się taka brzydka. A jednak oddał ją Daninie, niezgrabnie opakowaną w rysunek, który sam dla niej sporządził. Każda z dziewcząt ofiarowała jej napisany przez siebie wiersz i śliczną, specjalnie namalowaną akwarelę. Podarowały jej też wspólną fotografię z Daniną. Dziewczyna była wciąż jeszcze do głębi wzruszona, kiedy późnym wieczorem wracała z Nikołajem do pawilonu.

– Nie mogę znieść myśli, że jutro się z tobą rozstaję – powiedziała smutno, kiedy nad ranem, zmęczeni miłością, spoczywali w uścisku, rozmawiając. Nie mieściło się jej w głowie, że jej pobyt tutaj dobiegł końca, choć zapewniali się wzajem, że zaczęło się nowe życie. Wieczorem, kiedy wrócili z kolacji, ofiarował jej złoty medalionik na łańcuszku, ze swoją fotografią. Na fotografii był tak podobny do cara, że Danina w pierwszej chwili nie miała nawet pewności, czy to Nikołaj. Ale to był on. Obiecała nosić medalionik na szyi zawsze, kiedy tylko nie będzie tańczyła.

Ostatnie godziny przed rozstaniem były męczarnią dla obojga. Oboje płakali, kiedy wsadzał ją do pociągu, którym odbyć miała krótką podróż powrotną do Petersburga. Nie chciała, żeby ją odwoził, w obawie, że madame Markowa natychmiast spostrzeże, co między nimi zaszło. Była przekonana, że przełożona ma nadprzyrodzone zdolności, że jest wszechwiedząca. Nikołaj zgodził się jej nie towarzyszyć. Zamierzał rozmówić się z Marie tegoż popołudnia, Daninę zaś obiecał natychmiast powiadomić o wyniku rozmowy.

Kiedy jednak stali na peronie, wyglądając pociągu, obojgu mało serce nie pękło. Czuli, że piękny rozdział ich życia dobiega końca. Danina wychylała się przez okno, jak długo mogła, widziała go, jak stoi i macha jej z daleka, z oczyma utkwionymi w jej oczach, drżącymi palcami wyczuwała medalionik na szyi. Coraz szybciej oddalali się od siebie, ale Nikołaj wołał, że ją kocha, a przed wyjazdem z domu całował ją tyle razy, aż wargi jej spierzchły i dwa razy przed rozstaniem musiała poprawiać uczesanie. Byli jak dwoje dzieci, odrywane właśnie od rodziców. Trochę jej to przypominało moment, kiedy ojciec odwiózł ją do szkoły baletowej. Tak samo była teraz przerażona, może nawet bardziej.

Madame oczekiwała jej na dworcu w Petersburgu. Zdawała się wyższa, szczuplejsza i surowsza niż kiedykolwiek. Daninie wydała się nagle postarzała, jak po całych wiekach niewidzenia. Ale Madame ucałowała ją gorąco i wyglądała na uszczęśliwioną jej widokiem. Bez względu na wszystko, co przydarzyło się Daninie pod jej nieobecność, dziewczyna bardzo tęskniła za Madame.

– Dobrze wyglądasz. Danino. Szczęśliwa i wypoczęta.

– Dziękuję, Madame. Wszyscy traktowali mnie cudownie.

– Tyle zrozumiałam z twoich listów.

W jej głosie brzmiała pewna ostrość, twardość, o której Danina zdążyła już zapomnieć. Nikt się jej nigdy nie oparł, wszyscy przekraczali granice swych możliwości, byle zadowolić Madame. W dorożce, w drodze do szkoły, była bardzo powściągliwa. Danina próbowała poprawić nastrój, opowiadając o swoich stosunkach z rodziną cesarską i o wydanych dla niej kolacjach. Odczuwała wyraźnie niepojętą dezaprobatę swojej mistrzyni. Budziło to w niej jeszcze silniejszą tęsknotę za życiem, które porzuciła w Carskim Siole. Świadoma jednak była obowiązków, jakie ją czekają po powrocie.

– Kiedy znowu zaczynam próby? – zapytała, obserwując przepływające obok znajome szczegóły miejskiego pejzażu.

– Jutro rano. Radzę dziś rozpocząć ćwiczenia przygotowawcze. Jak podejrzewam, podczas rekonwalescencji nie robiłaś nic, żeby utrzymać formę?

Wyjąwszy parę codziennych ćwiczeń, podejrzenie to było słuszne. Danina potwierdziła to skinieniem głowy, co zostało przyjęte bez zachwytu.

– Doktor uważał, że to byłoby nieroztropne, Madame – tak brzmiały jedyne przeprosiny. Nie próbowała nawet wspominać o tych dwóch kwadransach codziennych ćwiczeń, wiedziała bowiem, że w pojęciu przełożonej to tyle co nic.

Madame Markowa patrzyła w milczeniu przed siebie, a atmosfera robiła się coraz gęstsza.

Umieszczono Daninę na powrót w jej dawnym pokoju. Na widok starego gmachu poczuła smutek w sercu. Nie było w tym nic z powrotu pod rodzinny dach, tylko przypomnienie, jak daleko odbiegła teraz od Nikołaja i od ich nocy w ukochanym pawilonie. W głowie się jej nie mieściło, że ma spędzić noc bez niego, tak jednak być musiało. Oboje, każde z osobna, czeka długa droga, zanim kiedyś zdołają znowu się połączyć, oby na zawsze.

Początkowo miała zamiar od razu wspomnieć Madame o swoich planach, postanowiła jednak-odwlec to, aż Nikołaj da jej znać o rozwodzie i wyjeździe Marie do Anglii. Wszystko zależy od tego, jak szybko potoczą się sprawy. A pod cienkim materiałem bluzki czuła dodający otuchy dotyk medalionu.

Wszyscy zajęci byli to rozgrzewką, to ćwiczeniami, to próbami w sali tańca, więc pokój, nie zmieniony przez cztery miesiące, odkąd Danina go opuściła, świecił pustkami. Wydawał się jej teraz dziwny i żałośnie brzydki, kiedy przebierała się w trykoty i baletki, by zejść na dół do sali, w której zwykle robiła rozgrzewkę. Zastała tam Madame, która milcząc, siedziała w rogu, obserwując tancerzy. Danina poczuła się nieco skrępowana, zabrała się jednak do pracy przy drabince. Oszołomiło ją odkrycie, jaka jest sztywna, jaka niezgrabna w ruchach, jak nieposłuszne są kończyny, które powinny wykonywać to, do czego od tak dawna były wdrożone.

– Czeka cię mnóstwo pracy. Danino – orzekła surowo Madame, a Danina skinęła głową. Przez cztery zaledwie miesiące własne ciało stało się jej wrogiem, zawodziło we wszystkim, czego odeń oczekiwała. Wieczorem, kiedy po łożyła się do łóżka, wszystkie mięśnie, niećwiczone od miesięcy, aż pulsowały z bólu. Ból w całym ciele nie po zwalał jej zasnąć ani wstać nazajutrz. Każdy mięsień był odrętwiały. Cztery miesiące bezczynności i szczęścia wiele ją kosztowały.

Nie mniej zresztą niż intensywne ćwiczenia, jakie podjęła tegoż dnia o piątej rano. Na pierwszych zajęciach była już o szóstej, pracowała do dziewiątej wieczorem, przez prawie cały ten czas pod okiem Madame.

– Nie po to masz talent, żeby go marnować – szorstko rzuciła przełożona po pierwszych zajęciach, po czym jeszcze ostrzejszym tonem przestrzegła Daninę, że nigdy nie zdoła odzyskać tego, co straciła, jeżeli nie zdopinguje się do przekroczenia granic swoich możliwości. A potem do dała:

– Jeżeli nie chcesz zapłacić ceny własnej krwi, Danino, nie jesteś godna swojego talentu.

Była najwidoczniej wściekła na dziewczynę za to, co ta straciła przez kilka miesięcy poza baletem. W niezbyt uprzejmy sposób przypomniała jej tego wieczoru, że pozycja primabaleriny nie jest czymś jej należnym, ale zaszczytem, na który musi sobie zasłużyć, jeżeli zamierza ją odzyskać.

Danina tej nocy kładła się spać we łzach, parę razy zalewała się nimi nazajutrz, aż wreszcie pod koniec następnego dnia, wyczerpana ponad wszelkie wyobrażenie, usiadła i napisała list do Nikołaja. o tym, przez co przechodzi i jak bardzo za nim tęskni. Bardziej, niż była sobie w stanie wyobrazić, kiedy się rozstawali.

Tortury zadawano jej dzień w dzień, aż pod koniec pierwszego tygodnia pożałowała, że w ogóle wróciła do baletu, zwłaszcza że przecież miała zamiar go porzucić. Jaki w tym sens i cóż takiego ma im teraz dowieść, skoro chce powrócić do Nikołaja i skończyć z tańcem? Czuła jednak, że powinna odejść z honorem, choćby miało ją to zabić. Zresztą śmierć z wyczerpania i z ustawicznego bólu wydawała się rzeczywiście nader prawdopodobna.

Pod koniec drugiego tygodnia Madame poprosiła ją do swojego gabinetu. Danina zastanawiała się. co to znaczy. W ciągu ostatnich trzynastu lat bywała tam rzadko, chociaż innym to się zdarzało, a wynurzali się stamtąd we łzach, czasem po to tylko, żeby w parę godzin później pożegnać się z baletem. Danina nie zastanawiała się, czy to samo ma się teraz stać jej udziałem. Madame Markowa siedziała niewzruszona za biurkiem twarzą do drzwi. Zanim do niej przemówiła, objęła swą wychowankę surowym spojrzeniem.

– Ze sposobu, w jaki tańczysz, ze sposobu, w jaki pracujesz, nie trudno dostrzec, co się z tobą stało. Jeżeli sobie nie życzysz, nie musisz mówić mi o niczym. Danino.

Danina miała zamiar powiedzieć jej o wszystkim, ale nie tak, jeszcze nie teraz, nie wcześniej, aż Nikołaj prześle wiadomość, a wiadomości od niego nie było i poważnie się tym niepokoiła. Tymczasem Madame miała rację, miłość do Nikołaja odciągała ją od tańca. Nie mogła jak kiedyś całkiem się w nim zapamiętać. Zaszła w niej zmiana natury raczej duchowej niż fizycznej. Zdumiewające jednak, że Madame to dostrzegła.

– Nie bardzo wiem, co pani ma na myśli, Madame. Pracuję bardzo ciężko, odkąd wróciłam.

Mówiąc to, miała łzy w oczach, nie przywykła do reprymend ani do lekceważenia jej pracy przez nauczycielkę. Madame Markowa zawsze była z niej bardzo dumna, teraz zaś stało się jasne, że już nie jest. Przełożona była na nią zagniewana.

– Pracujesz ciężko. Ale nie dość ciężko. Nie wkładasz w pracę całej duszy. Zawsze ci mówiłam, że będziesz niczym, jeżeli nie poświęcisz każdej kropli krwi, całej duszy. miłości, serca. Nie rób z tańca tortury. Sprzedawaj kwiaty na ulicy, najmij się do czyszczenia wychodków, większy będzie z ciebie pożytek. Nie ma nic gorszego niż tancerz. który nic nie składa w ofierze.

– Próbuję, Madame. Nie było mnie tak długo. Nie jestem taka silna jak przedtem.

Łzy spływały jej po policzkach, ale Madame nie okazywała innych uczuć prócz wzgardy i gniewu. Wyglądała jakby czuła się oszukana przez Daninę.

– Mówię o twoim sercu. O twojej duszy. Nie o twoich nogach. Twoje nogi wrócą do siebie. Serce nie wróci, jeżeli zostawiłaś je gdzie indziej. Musisz wybrać, Danino. Tutaj zawsze jest wybór. Chyba że chciałabyś być taka jak inni, Nigdy nie byłaś. Byłaś inna. Nie możesz być jednym i drugim. Nie możesz żyć z mężczyzną, z mężczyznami, i być przy tym naprawdę wielką primabaleriną. Żaden mężczyzna nie jest wart twojej kariery… żaden nie jest wart baletu. Koniec końców, zawiedziesz się na nich. Tak jak ja teraz zawiodłam się na tobie. Oszukujesz sama siebie. Wróciłaś do mnie z niczym. Jesteś pustą skorupą, nikim, tancereczką z corps de ballet. Nie jesteś już primabaleriną.

Ten cios był najokrutniejszy. Serce mało nie pękło dziewczynie, kiedy tego słuchała.

– To nieprawda. Ja się nie zmieniłam, muszę po prostu więcej pracować.

– Zapomniałaś, jak to się robi. Nie chce ci się. Jest coś w twoim życiu, co kochasz bardziej niż balet. Widzę to, wyczuwam. Tańczysz byle jak.

Skóra cierpła Daninie na sam dźwięk tych słów. Kiedy spojrzała w oczy Madame, pojęła, że przed tą kobietą nic się nie ukryje.

– To mężczyzna, prawda? W kim ty się zakochałaś? Który mężczyzna jest tego wart? Czy on przynajmniej ciebie chce? Głupia jesteś, skoro wszystko poświęcasz dla niego.

Zapadła dłuższa cisza. Danina ważyła w myślach słowa i zastanawiała się, jak dużo powiedzieć.

– To bardzo dobry człowiek – odezwała się wreszcie – i kochamy się oboje.

– Jesteś teraz nierządnicą jak inne tanie panienki, które tańczą, występują, ale dla których to nic nie znaczy. Powinnaś tańczyć na ulicach Paryża, a nie tutaj, w Teatrze Maryjskim. Nie tutaj twoje miejsce. Zawsze ci mówiłam, że nie możesz być jak one, jeżeli naprawdę chcesz być tancerką. Musisz wybrać. Danino.

– Nie mogę poświęcić całego życia, Madame, bez względu na to, jak bardzo kocham taniec. Chcę postąpić właściwie, chcę osiągnąć wielkość, chcę być uczciwa wobec pani… ale też kocham jego.

– Powinnaś więc teraz odejść. Nie zabieraj czasu mnie ani swoim nauczycielom. Nikomu tu nie jesteś potrzebna, chyba że będziesz tym, kim byłaś. Nic innego nie jest tego warte. Musisz wybrać. Danino. Jeżeli wybierzesz jego, podejmiesz złą decyzję. Zapewniam cię. On nigdy nie da ci tego, co my. Nigdy nie będziesz czuła tego, co na scenie, kiedy wiesz, że twojego występu nikt nigdy nie zapomni. Oto kim byłaś, zanim nas opuściłaś. Teraz jesteś zaledwie tancereczką.

Danina nie wierzyła własnym uszom, chociaż słowa brzmiały znajomo. Miała już dawniej okazję słyszeć opinie Madame. Balet był dla niej jak bóstwo, któremu składa się ofiarę z własnego życia. Ona tak uczyniła i tego samego oczekiwała od wszystkich. Danina czyniła tak zawsze, teraz jednak nie mogła. Chciała, żeby jej życie było czymś więcej niż perfekcyjnie odegraną rolą.

– Kim jest ten mężczyzna? – zapytała wreszcie dyrektorka. – Chociaż czy to w ogóle jest ważne?

– To ważne dla mnie, Madame – odpowiedziała Danina z szacunkiem, nadal przekonana, że zdoła dokonać jednego i drugiego, zakończyć tutaj karierę z talentem i z honorem i odejść do Nikołaja, kiedy ten będzie na to gotów.

– Cóż on zamierza zrobić?

– Ożenić się ze mną – wyszeptała dziewczyna, patrząc w pełną niesmaku twarz Madame.

– Czemu więc jesteś tutaj?

To akurat było niełatwo objaśnić. Danina nie chciała zresztą się tłumaczyć.

– Chciałam we właściwy sposób rozstać się z baletem, może nawet w przyszłym sezonie, jeśli będę pani potrzebna, jeśli będę wystarczająco ciężko pracowała i odzyskam twarz.

– Po cóż ten kłopot? – Madame podejrzliwie zmrużyła oczy, dowodząc po raz kolejny swojej wszechwiedzy, której zresztą Danina zawsze była pewna. – Czy on jest żonaty?

Znów długa pauza. Danina nie odpowiedziała.

– Nigdy nie sądziłam, że jesteś tak głupia. Głupsza niż każda z tych rozpustnych dziewczynek. Większość z nich łapie w końcu męża, obrasta tłuszczem i dziećmi. Są nic niewarte. A ty marnujesz swój talent dla człowieka, który już ma żonę. Mdli mnie na myśl o tym, co robisz. Nie chcę o tym więcej słyszeć. Teraz masz pracować. Danino, tak jak dawniej, jak umiesz, jak powinnaś, a za dwa miesiące masz mi powiedzieć, że z tamtą historią już koniec, a twoje życie to taniec, że wiesz o tym i że zawsze będziesz o tym pamiętać. Dla tańca musisz poświęcić wszystko… wszystko. Danino… i tylko wtedy to jest czegoś warte. tylko wtedy poznasz prawdziwą miłość. To jest twoja miłość. jedyna miłość. Ten mężczyzna to bzdura. On nic dla ciebie nie znaczy. Skrzywdzi cię i tyle. Nie chcę o tym więcej słyszeć. Teraz wracaj do pracy,

Było to powiedziane z taką niechęcią, bez ogródek i bez litości, że Danina natychmiast wyszła z biura. Wróciła do zajęć, drżąc na myśl o słowach Madame.

Przełożona oczekiwała od niej poświęcenia, chciała, żeby wyrzekła się wszystkiego, nawet Nikołaja. a Danina nie mogła tego zrobić. Nie chciała. Nie miała takiego obowiązku. Nikt tu nie miał prawa tego od niej oczekiwać. Nie miała ochoty stać się jedną z obłąkanych fanatyczek. które poza baletem nie widziały życia. Tego była teraz pewna. Nie miała ochoty, doszedłszy sześćdziesiątki, stać się jeszcze jedną madame Markową, bez własnego życia, bez dzieci, bez męża. bez wspomnień, jeśli nie liczyć baletowych spektakli, długim sznurem ciągnących się przez lata. a koniec końców pozbawionych wszelkiego znaczenia.

Próbowała to już wcześniej wytłumaczyć Nikołajowi. opowiedzieć mu, czego tu od niej oczekują, ale nie uwierzył. Tymczasem to tego właśnie od niej chcą. Jej duszy. jej obietnicy, że z nim zerwie. Ona zaś tego nie zrobi, bez względu na to, ile by ją to miało kosztować. W gniewie narzucała sobie jeszcze cięższą pracę, na zajęciach choreograficznych i przy drążku. Dzień w dzień zaczynała rozgrzewkę o czwartej rano. by do dziesiątej wieczór tańczyć w sali ćwiczeń. Nie jadła, nie robiła przerw, nie spała, nie pozwalała sobie na nic. byle tylko zmusić własne ciało do przekroczenia granic jego możliwości. Tego od niej żądano. Po dwóch tygodniach, kiedy Madame ponownie wezwała ją do swego gabinetu, Danina była wychudzona, wycieńczona i wyczerpana.

Nie była w stanie sobie wyobrazić, co usłyszy tym razem. Może Madame poprosi, żeby tegoż ranka odeszła z baletu, może jednak będzie to ulga. Nie zdoła przecież zmusić się do jeszcze cięższej pracy, a poza tym od trzech tygodni nie miała ani słówka od Nikołaja, co przyprawiało ją o szaleństwo. Nie odpowiedział na żaden z jej listów. nagle jednak zadała sobie pytanie, czy aby w ogóle zostały wysłane. Zostawiała je, jak zwykle, wśród innych w głównym korytarzu. Może jednak akurat jej listy wędrowały do śmieci? Zastanawiała się nad tym, wchodząc do biura Madame. W progu przeżyła niemały wstrząs na widok Nikołaja, który siedział w gabinecie, najwyraźniej zajęty miłą konwersacją z Madame. Kiedy Danina weszła do pokoju, odwrócił ku niej głowę i uśmiechnął się. Na sam jego widok serce jej uderzyło mocniej, a w nogach poczuła drżenie.

– Co pan tu robi? – zapytała z wyrazem zdumienia. Zastanawiała się, czy opowiedział o wszystkim Madame, ale po jego oczach poznała, że nie zdradził ich tajemnicy. Zrozumiał wszystko w lot, pospieszył więc z objaśnieniem swojej obecności czy też pretekstu swojego przybycia, żeby Danina nie popełniła żadnej pomyłki, zwracając się do Madame.

– Przyjechałem, żeby się przekonać, jak pani się czuje, panno Pietroskowa, na osobiste polecenie jego cesarskiej mości. Cesarz życzył sobie upewnić się co do pani zdrowia, bo nikt nie miał od pani żadnej wiadomości, odkąd nas pani opuściła. Cesarzowa szczególnie się niepokoi.

Mówiąc to, uśmiechnął się ciepło do Madame, która miała na tyle przyzwoitości, że speszyła się lekko i na moment spuściła oczy.

– Nie otrzymali państwo moich listów? Żadne z was? – Danina potrząsnęła głową. Wyglądała na oszołomioną. – Zostawiłam je do nadania, jak zwykle. Widocznie moich listów nie nadano na poczcie.

Madame bez słowa wpatrywała się w biurko przed sobą.

– A zatem jak pani zdrowie? Wygląda pani mizerniej i jest pani znacznie chudsza niż przy naszym pożegnaniu. Obawiam się, że za ciężko pani pracuje, panno Danino. Nieprawdaż? Nie wolno się pani przemęczać tak wcześnie po tak ciężkiej chorobie.

– Musi odzyskać władzę nad swoim ciałem – szorstko wtrąciła Madame – i z powrotem wpoić sobie dyscyplinę. Jej ciało zapomniało niemal wszystkiego, co umiała.

I Danina, i jej preceptorka wiedziały, że to nieprawda. Nikołaj jednak wyglądał na zmartwionego.

– Jestem pewien, że rychło odzyska siły – powiedział łagodnie – ale nie może się jeszcze przemęczać. Jestem pewien, że pani się z tym zgodzi, Madame. – Przemawiał z uśmiechem, ale bardzo oficjalnym i pełnym troski tonem. – Czy mogę teraz spędzić chwilę sam z moją pacjentką? Mam dla niej prywatne posłanie od ich cesarskich mości.

Nie sposób było się sprzeczać. Z wyrazem bezmiernej dezaprobaty na twarzy Madame pozwoliła Nikołajowi i Daninie opuścić gabinet. Było oczywiste, że podejrzewa lekarza, nie jest jednak pewna, czy to on jest przyczyną zdrady ze strony Daniny, a zatem nie śmie mu tego zarzucić wprost. Przeciwnie, pozwoliła im wyjść spokojnie. Danina sprowadziła go po schodach do małego ogródka. Na dworze było jeszcze chłodno, otuliła się więc szalem. Doktor był zmartwiony jej wychudzeniem i zmęczeniem, pragnął ją objąć i zatrzymać w ramionach.

– Czy dobrze się czujesz? – wyszeptał, kiedy przysiedli w ogródku. – Brak mi ciebie… Martwiłem się, że nie ma od ciebie wiadomości.

– Musieli wyrzucić moje listy. Odtąd sama je będę na dawała.

Bóg jeden wie, kiedy teraz dadzą jej tyle wolnego czasu, żeby mogła to robić.

– Co się stało? – zapytała z wyraźnym niepokojem, nadal jednak uśmiechając się do niego. Była uszczęśliwiona, że go widzi. – Czy dobrze się czujesz, Nikołaju? – Oczywiście… Danino, kocham cię… Wydawało się, że mówi to z bólem. Z trudem znosił udrękę rozłąki.

– Ja ciebie też – odpowiedziała szeptem. Ich palce splotły się w uścisku. Z góry, z okna na piętrze, niepostrzeżenie obserwowała ich Madame, nie mogła jednak słyszeć rozmowy. Dobrze za to widziała uścisk dwojga dłoni, który umocnił ją w podejrzeniach. Zacięła usta w cienką, gniewną kreskę wzgardy i determinacji.

– Czy już powiedziałeś Marie? Ściągnął brwi i skinął głową.

– Parę dni temu.

Nie wyglądał na zadowolonego z wyniku rozmowy. Danina dostrzegła to od razu. Kiedy go słuchała, twarz miała ściągniętą.

– Co powiedziała?

Rozmowa z żoną była okropna, a dała początek zaciekłej walce, w której Nikołaj jednak nie zamierzał ulec.

– Nie uwierzysz. Danino. Ona nie chce wrócić do Anglii. Chce zostać w Rosji. Przez piętnaście lat groziła wyjazdem i opowiadała, jak nienawidzi tego kraju, a teraz nie chce wyjechać, kiedy proponuję jej wyzwolenie.

Na twarzy Daniny odbił się straszny zawód. Słuchała Nikołaja, starając się powstrzymać łzy.

– A rozwód?

– Nie chce go. Nie widzi powodu, żebyśmy mieli się rozejść. Przyznaje, że jest tak samo nieszczęśliwa jak ja, ale mówi, że nie dba już o szczęście w małżeństwie. Mówi, że nie życzy sobie poniżenia, jakim jest rozwód. Jeśli więc teraz zamieszkamy razem, Danino, ty i ja, nie będę mógł cię poślubić.

Wydawał się zdruzgotany. Chciał dać jej dom, szacunek, bezpieczeństwo, dzieci, całe nowe życie. Tymczasem wszystko, co może jej zaofiarować, to rola jego kochanki. To Danina, a nie Marie, byłaby teraz poniżona.

– Czy ktoś wie o nas? Car? – niespokojnie zapytała Danina.

– Sądzę, że coś podejrzewa, ale chyba nas nie potępia. Naprawdę cię lubi i parę razy znajdował już sposobność. żeby mi o tym wspomnieć.

– Nie martw się o to wszystko – z westchnieniem po wiedziała Danina. – Z czasem to się ułoży. Tak czy owak muszę stąd odejść. Okropnie są tu ze mnie niezadowoleni, że byłam tak długo poza zespołem, a Madame grozi, że przeniesie mnie do corps de ballet i nie pozwoli mi więcej być primabaleriną. Mówi, że nie tańczę już tak dobrze jak dawniej. Chciałabym wrócić tam, skąd przyszłam, a tobie da to czas, żeby przekonać Marie. Cierpliwości.

Dzielnie usiłowała zapanować nad głosem. W rzeczywistości czuła popłoch na myśl o swoim życiu w balecie, na myśl o Nikołaju.

– Nie jestem pewien, czy potrafię być cierpliwy – po wiedział z rozpaczą. – Tęsknię do ciebie w sposób nie wyobrażalny. Kiedyż będziesz mogła z powrotem do nas zawitać?

Dni bez niej były dlań nieznośne, znacznie trudniejsze do zniesienia, niż się tego dawniej obawiał.

– Może latem, jeżeli pozwolą mi w tym roku na wakacje. Madame wspomina, że zatrzyma mnie tutaj, podczas gdy wszyscy się rozjadą, żebym pracowała nad sobą i nadrobiła stracony czas.

– Czy ona może tak postąpić? To nieuczciwe. Wydawał się oburzony. Chciał mieć dziewczynę przy sobie.

– Może postąpić, jak się jej podoba. Nic tutaj nie jest uczciwe. Zobaczymy. Porozmawiam z nią o tym, kiedy przyjdzie czas. Na razie musimy cierpliwie czekać.

Tak czy owak chciał mieć więcej czasu na pertraktacje z Marie, na próby przekonania jej do wyjazdu z Rosji czy wreszcie do jakiegoś rodzaju separacji.

– Wracam do Carskiego Sioła, a z tobą spotkam się za parę tygodni „na polecenie jego cesarskiej mości”. – Uśmiechnął się. – Gdybym pisał listy, czy do ciebie dojdą?

– Może w carskiej kopercie – odrzekła z psotną miną, która go rozśmieszyła.

– Poproszę Aleksego, żeby adresował je za mnie. – Na chylił się i pocałował ją. – Nie martw się, kochanie. Przeżyjemy to wszystko. Nie mogą nas rozdzielić na zawsze. Musimy po prostu mieć trochę czasu, żeby znaleźć najlepsze wyjście. Ale nie za dużo czasu. Nie mogę znieść życia bez ciebie.

Już miał ją znowu pocałować, nawet nachylił się ku niej, kiedy ujrzeli w otwartych drzwiach Madame, piorunującą ich wzrokiem.

– Danino, czy masz zamiar spędzić cały dzień ze swoim doktorem] Czy jednak przy pracy? Może powinnaś być w szpitalu, skoro nadal jesteś tak chora, że cesarz tak bardzo martwi się o ciebie. Jestem przekonana, że znajdziemy dla ciebie dobry publiczny szpital, jeżeli wolisz leżeć tam, niż tańczyć tutaj.

Danina zerwała się na równe nogi. W swoich trykotach i w baletkach stanęła za Nikołajem, ten jednak przemówił pierwszy, zanim zdołała się odezwać.

– Proszę mi wybaczyć, Madame, jeśli zabrałem zbyt dużo czasu pannie Pietroskowej. Nie było to moim zamiarem. Byłem po prostu zaniepokojony.

– A więc żegnam pana, doktorze Obrażenski. Cała jej wdzięczność dla niego za uratowanie Daniny przed pięciu miesiącami od dawna się ulotniła, a już zwłaszcza teraz, kiedy rozpoznała w nim wroga, z którym musi walczyć o Daninę. W tej kwestii nie miała już żadnych wątpliwości.

Zanim odszedł, pocałował Daninę w policzek, ona zaś przypomniała mu, żeby wszystkim przekazał od niej wyrazy przywiązania. Po pożegnalnym uścisku dłoni wróciła z ogrodu do zajęć w klasie. Nikołaj z bólem w sercu wyszedł frontowymi drzwiami z gmachu, w którym jadała i sypiała, pracowała i zamęczała się przez osiemnaście godzin dziennie. Marzył o tym, by móc ją wziąć ze sobą, a musiał pozostawić ją tutaj.

Ona zaś w klasie ćwiczeń pod okiem Madame rozpaczliwie usiłowała się skoncentrować i nie myśleć o nim. Madame była nieubłagana w swej czujności, nie szczędziła opryskliwych słów krytyki. Po dwóch godzinach, kiedy Danina zrobiła sobie przerwę, Madame spojrzała na nią z nieskrywaną wzgardą, dezaprobatą i niemal wściekłością w oczach.

– I cóż, oświadczył ci, że nie może porzucić żony? Że nie zgodziła się na rozwód? Głupia jesteś. Danino Pietroskowa, to przecież odwieczna historia. Będzie w kółko składał ci przysięgi i łamał je, aż złamie ci serce i zniszczy twoje życie tancerki, a od żony nigdy nie odejdzie.

Słowa jej wydawały się podyktowane doświadczeniem, a w każdym razie czuło się w nich zadawnioną gorycz. Nie wybaczyła i nie zapomniała ani też nie zamierzała tego czynić teraz.

– Czy to właśnie ci powiedział?

Starsza kobieta napierała. Danina jednak nie chciała jej przytaknąć. Wiedziała, że Nikołaj nigdy by jej nie zranił. cokolwiek sądzi na ten temat Madame, prześladowana przez demony przeszłości.

– Miał dla mnie wiadomość od ich cesarskich mości – odpowiedziała spokojnym tonem.

– I jakąż to?

Danina nie wspomniała, że życzą sobie ponownie za prosić je latem. To już do reszty popsułoby jej stosunki z Madame. Wiedziała, że nie zdoła jej o tym powiedzieć.

– Tylko tyle, że brak im mnie i że martwią się o moje zdrowie.

– Jakże miło z ich strony, jakich to możnych masz teraz przyjaciół. Nie będą ci jednak pomagać, jeżeli przestaniesz tańczyć, wtedy nie będziesz im więcej potrzebna, a twój doktor zapomni o tobie na długo przedtem. Mówiła to z goryczą, jakiej nigdy wcześniej Danina u niej nie dostrzegała.

– Niekoniecznie, Madame – odpowiedziała z cichą godnością, odwróciła się na pięcie i odeszła do dalszych zajęć. Nie byłaby w stanie znieść od dyrektorki więcej, a to, że Marie nie zgodzi się na rozwód czy na wyjazd do Anglii. nie miało dla niej znaczenia. I tak mogą podjąć życie we dwoje. Danina nadal pragnie być przy nim, po ślubie lub bez ślubu.

Odtąd każdy z majowych dni był torturą, coraz wymyślniejszą ze względu na ciągłe przytyki i zarzuty Madame. Danina ponoć gubiła krok, wypadała z tempa, jej ruchy były niezgrabne, ramiona jak z drewna, nogi sztywne, skoki byle jakie. Madame czyniła wszystko, co mogła, by doprowadzić Daninę do załamania, by złamać jej ducha. Chciała ją zmusić do walki o piękno własnego tańca, do odrzucenia wszystkiego, co nie było tańcem.

Danina jednak wytrwała, aż Nikołaj zajrzał do niej ponownie w czerwcu. Tym razem przywiózł osobisty list od cesarzowej. Ich cesarskie mości życzyli sobie, by Danina przyjechała do Liwadii w sierpniu, w miarę możności na cały miesiąc, Danina jednak nie wyobrażała sobie, jak zdoła tego dokonać. Sprawy Nikołaja w ciągu minionego miesiąca nie uległy zmianie. Jeżeli już to tej, że Marie z jeszcze bardziej niezłomnym uporem zamierzała tkwić na miejscu i robiła trudności z dziećmi, co wydawało się go coraz bardziej zdumiewać.

– Myślę, że ludzie już tacy są. Robią coś, żeby bardziej bolało. Jak Madame wobec mnie. To jakiś ich szczególny, własny sposób zemsty za to, że w duchu ich unikamy. Jeżeli cesarzowa naprawdę chce, żebym przyjechała, musi polecić Madame, żeby mnie wysłała. Ona nie ośmieli się odmówić jej cesarskiej mości, w przeciwnym razie nie pozwoli mi przyjąć zaproszenia i nie będę mogła pojechać.

– Nie mogą tak z tobą postąpić – żachnął się. – Nie jesteś tutaj niewolnicą.

– Prawie – odpowiedziała ze znużeniem. Przed odjazdem obiecał jednak, że przywiezie osobiste polecenie przyjazdu od cara, jeżeli okaże się to niezbędne.

Po powrocie wyznał to monarsze. Opowiedział mu o wszystkim, usilnie prosząc o pomoc w sprowadzeniu Daniny do Liwadii. Car, wzruszony jego słowami, przyrzekł uczynić, co w jego mocy, chociaż znał balet na tyle. by wiedzieć, jak rygorystyczne panują w nim porządki i jak wiele wymaga się tam od czołowych tancerzy.

– Nawet mnie mogą nie usłuchać – powiedział z uśmiechem. – Uważają, że są odpowiedzialni jedynie przed Bogiem. a nie jestem nawet pewien, czy przestrzegają Jego rozkazów. – Uśmiechnął się do Nikołaja.

List, który madame Markowa otrzymała w lipcu, nawet jej trudno jednak było zignorować. Cesarz tłumaczył, że od tego zależy zdrowie następcy tronu, który niezmiernie przywiązał się do Daniny, byłby zatem niepocieszony, gdyby nie przyjechała. Usilnie prosił Madame. by pozwoliła Daninie przyłączyć się do nich.

Kiedy tym razem Danina została wezwana do gabinetu, oczy Madame pałały, a usta miała twardo zacięte. Powiedziała tylko, że będzie jej towarzyszyła przez miesiąc w Liwadii. Miały wyjechać pierwszego sierpnia, a Madame w związku z tym podejrzewać można było o wszystko z wyjątkiem zachwytu. Nie to jednak pragnęła usłyszeć Danina. Postanowiła więc walczyć o swoje. Przez ostatnie trzy miesiące pracowała ciężko, niemal maniakalnie. Za służyła sobie na wolne chwile z Nikołajem. Tego tylko chciała dla siebie, na mniej nie mogła przystać.

– Nie, Madame – powiedziała, wprawiając w zdumienie przełożoną. Przemawiała tonem osoby dorosłej, a nie po słusznego dziecka.

– Nie pojedziesz? – Madame była oszołomiona. A więc wygrała tę batalię. Po raz pierwszy od powrotu Daniny oczy jej z wolna zaczęły jaśnieć. Od kwietnia Danina była w Jej pojęciu zdrajczynią. – Nie chcesz go widzieć? W jej uszach brzmiało to jak triumfalna muzyka, woj na została wygrana znacznie mniejszym nakładem sił, niż śmiała przypuszczać.

– Nie. Chcę pojechać sama. Nie ma pani powodu jechać ze mną. Nie potrzebuję przyzwoitki, Madame, aczkolwiek cenię sobie pani gotowość przyłączenia się do mnie. Czuję się teraz całkiem swobodnie w domu cesarskim, a jestem przekonana, że życzą sobie widzieć mnie samą.

W istocie, nie było w zaproszeniu mowy o madame Markowej, obie o tym wiedziały.

– Nie puszczę cię samej – oświadczyła Madame z płonącymi oczami.

– A zatem wyjaśnię cesarzowi, że nie jestem w stanie wypełnić jego rozkazów.

Danina przeciwstawiała się jej z determinacją, której Madame nigdy wcześniej w niej nie zauważyła, była więc bardziej niż kiedykolwiek niezadowolona. Uśmiech zniknął z jej twarzy, z oczu wiało chłodem.

– A więc dobrze. Możesz jechać na miesiąc. Nie obiecuję jednak, że będziesz nadal primabaleriną, kiedy we wrześniu otworzymy sezon Giselle. Dobrze się nad tym zastanów, Danino, zanim zdecydujesz się na to ryzyko.

– Nie mam się nad czym zastanawiać, Madame. Jeżeli taka jest pani decyzja, zniosę to.

Obie jednak wiedziały, że dziewczyna tańczy teraz lepiej niż kiedykolwiek. Odzyskała wszystkie siły i całą zręczność, zyskując nawet na nowej i bardziej wyszukanej technice. Do jej dyscypliny i talentu doszła teraz dojrzałość, a wyników nie sposób było zlekceważyć.

– Zaczynamy próby pierwszego września. Masz być tutaj ostatniego dnia sierpnia – tyle tylko wykrztusiła Madame, po czym wypadła z gabinetu, pozostawiając Daninę samą.

W dwa tygodnie później Danina bez przyzwoitki jechała pociągiem do Liwadii, myśląc o przyjaciółce, którą straciła w swojej preceptorce. Miała teraz niezbitą pewność, że Madame nigdy jej nie wybaczy zdrady baletu. Nie odezwała się ani słówkiem do Daniny aż do dnia wyjazdu, celowo też uniknęła spotkania, kiedy Danina wstąpiła się pożegnać. Ich przyjaźń legła w gruzach, i to tylko z powodu miłości Daniny do Nikołaja. Danina jednak nie zamierza się wyrzec ani jego. ani sposobności do spędzenia z nim czasu. Nic nie jest dla niej ważniejsze. Nawet balet.

Загрузка...