ROZDZIAŁ DZIESIĄTY

– Masz ochotę coś zjeść?

– Konam z głodu – przyznała Bella. Uniosła się, żeby spojrzeć na zegar. – O kolacji już nie ma co marzyć.

– Kuchnia na pewno jeszcze jest czynna – powiedział Josh, wstając z łóżka i rozglądając się za spodniami. – Nie mogę pozwolić, żebyś umarła z głodu.

Wyszedł i nie wracał w nieskończoność. Bella była pewna, że nie zjawi się z pustymi rękami. Gdy wreszcie wrócił, trzymał w rękach wielką tacę z apetyczną smażoną rybą, parującymi warzywami i dwiema butelkami schłodzonego piwa.

– Jak ci się udało to załatwić?

– Okazało się, że Elvis jest bratankiem barmana i jednego z kucharzy. Zdążył im powiedzieć, że pomogłem mu podczas zeznań na policji. Teraz traktują mnie jak jakiegoś bohatera. Musiałem wypić drinka przy barze, gdy wuj Elvisa przygotowywał dla nas to wszystko.

– Wspaniale pachnie – zachwyciła się Bella. – No to do dzieła!

Wygodnie siedząc na łóżku, z apetytem rzucili się na jedzenie.

Bella stwierdziła z pewnym zaskoczeniem, że wszystko między nimi było po staremu. Gawędzili, śmiali się i świetnie czuli się w swoim towarzystwie. Później wyszli na zewnątrz. Ruszyli powoli wzdłuż plaży. Bella lekko utykała.

– Jest tak spokojnie – zauważyła, wspierając się na ramieniu Josha.

– Po tym wszystkim, co działo się wczoraj, aż trudno w to uwierzyć – przyznał Josh. Starał się nie myśleć, że następnego dnia czeka ich wyjazd i być może ostatni raz są ze sobą tak blisko.

– Mogłabym tu siedzieć i w nieskończoność patrzeć na morze – powiedziała Bella.

– Zapomnij o widokach. – Pociągnął ją na miękką wydmę i zaczął całować.

– Znów mam piasek we włosach – zmartwiła się Bella. – Chyba powinnam je skrócić, nim zabierzesz mnie na wyprawę.

– Nigdy tego nie rób! – zaprotestował Josh – Przestałabyś być sobą. Podobasz mi się taka jak teraz.

Kiedy wrócili do pokoju, posadził ją na werandzie i cierpliwie szczotkował jej włosy, dopóki nie pozbył się piasku. Potem wrócili do łóżka i kochali się zachłannie, zdając sobie sprawę, że noc jest krótka i trzeba cieszyć się każdą chwilą.

Następnego ranka na lotnisku kłębił się tłum. Panowało straszne zamieszanie. Budynek był niewielki i sądząc z mieszaniny języków, łatwo było się domyślić, że kilka samolotów miało odlecieć do różnych europejskich miast mniej więcej w tym samym czasie.

Josh zajął się bagażami, a Bella czekała na uboczu, pogrążona w rozmyślaniach. Rano oboje byli zajęci pospiesznym pakowaniem i niewiele się odzywali, wzajemnie się unikając.

Z zamyślenia wyrwała ją Aisling.

– Jak twoja stopa? – zapytała. Była wyraźnie zmęczona i zdenerwowana.

– W porządku, dziękuję – odpowiedziała Bella. Nie miała ochoty na rozmowę z Aisling, ale obiecała Joshowi, że będzie wobec niej uprzejma. – Wygląda gorzej, niż jest w rzeczywistości. A co u ciebie?

– Czuję się, jakbym popełniła największe głupstwo w życiu – zdobyła się na szczerość. – Po powrocie na wyspę strasznie pokłóciłam się z Brynem. On nie dorasta Joshowi do pięt. Byłam głupia. Wydawało mi się, że naprawdę go kocham. To było jakieś chwilowe zaślepienie, bo zajmuje wysokie stanowisko i jest przystojny. – Westchnęła i zagryzła usta. – Nie sądzę, żeby mnie kochał. Obiecywał, że się rozwiedzie, ale już przestałam w to wierzyć. Powinnam była zostać z Joshem.

– Posłużyłaś się nim jako odtrutką po miłosnym zawodzie. Josh nie nadaje się na zapasowego faceta, zasługuje na znacznie więcej – stwierdziła Bella chłodnym tonem.

– Wiem – przyznała Aisling. – Cóż, głupio postąpiłam.

Pozostaje mi tylko zazdrościć wam szczęścia. Chciałabym również powiedzieć to Joshowi.

Nie było czasu na wspominanie miłych chwil. Bella gwałtownie wróciła do twardej rzeczywistości. Aisling chciała odzyskać Josha, a ona zamierzała pozwolić mu na samodzielny wybór. Wprawdzie najchętniej odepchnęłaby Aisling, zakazała jej zbliżać się do Josha, który zawsze był i będzie jej. Jednak wtedy nie dowiedziałaby się prawdy. Marzyła o spędzeniu z nim reszty życia, ale nie chciała wiecznie zastanawiać się, czy jest dla niego nagrodą pocieszenia.

Uśmiechnęła się promiennie.

– Wiesz, że ja i Josh jesteśmy przyjaciółmi i nie łączy nas nic więcej. Na czas wyjazdu mieliśmy udawać parę narzeczonych. To wszystko.

Aisling wyraźnie odzyskała lepszy nastrój.

– W takim razie powinnam z nim trochę dłużej porozmawiać.

– Jak chcesz. – Bella obojętnie wzruszyła ramionami. – To nie moja sprawa.

Powrotny lot wydawał się trwać w nieskończoność. Bellę cały czas trapiła myśl, że być może straciła szansę na szczęśliwe życie u boku Josha. Miała ochotę spytać go, czy już rozmawiał z Aisling, ale zdawała sobie sprawę, że nie powinna tego robić. Wspominała oświetlony światłem księżyca pokój, w którym zatrzymał się czas. Nie mogła zrozumieć, po co prowadzili rozmowy o przyjaźni, jeśli było oczywiste, że powinni być ze sobą na zawsze.

Na lotnisku Heathrow wylądowali bardzo późno. Bella czuła się śmiertelnie zmęczona, bolała ją noga i czuła, że jeszcze chwila i wybuchnie płaczem.

– Weźmy taksówkę – zaproponował Josh, stawiając na wózku jej ogromną walizę obok swojej niewielkiej torby.

– Świetnie. Będziesz mógł wysiąść po drodze – powiedziała. Chciała w ten sposób dać do zrozumienia, że nie powinien czuć się w obowiązku pojechać do jej mieszkania.

Gdy ruszyli w stronę sali odpraw, natychmiast natknęli się na Aisling. Patrzyła w stronę Bryna, który właśnie zakończył załatwianie formalności.

– Po prostu poszedł sobie i zostawił mnie! – oświadczyła ze złością. – Wraca do żony w Dorking. Podobno tylko ona go rozumie, cokolwiek to miałoby znaczyć – dodała, marszcząc twarz. – Co mam teraz zrobić? Korzystałam z jego mieszkania w Londynie, ale nawet nie zostawił mi klucza, żebym mogła przenocować.

– Chodź z nami – powiedziała Bella. – Możesz przecież zamieszkać u Josha, prawda? Pewnie i tak masz u niego większość swoich rzeczy.

– To prawda. – Aisling spojrzała na niego z nadzieją. – Mogłabym?

Josh zrozumiał, że nie ma wyjścia. Wyglądało na to, że Bella specjalnie pcha go w ramiona Aisling, by podkreślić, że wszystko ma być po staremu. Josh poczuł się dotknięty. Bella nie miała do niego zaufama i, co gorsza, dawała do zrozumienia, że ich wspólna noc już się nie powtórzy. Świetnie. Jeśli chce być sama, niech będzie.

– Oczywiście, żaden problem – powiedział do Aisling.

– Znajdźmy taksówkę.

Wkrótce we trójkę ruszyli w drogę.

– Bardzo mi przykro, Josh – zaczęła Aisling – ale możliwe, że zawaliłam sprawę umowy. Bryn na pewno nie wybaczy mi tego, co mu powiedziałam wczoraj wieczorem. Powinnam była bardziej panować nad sobą, ale wyprowadził mnie z równowagi. Będzie głosował przeciw podpisaniu umowy, a ma mocne układy w C. B. C.

– Nie martw się z góry – pocieszał Josh. – Poczekajmy i zobaczymy, co powiedzą.

– Właściwie nie powinnam mieć żalu, gdybyś zwolnił mnie z pracy – powiedziała smutno.

– Ależ nie chcę, żebyś odeszła z firmy – zapewnił.

– Doskonale pracowałaś. Miałaś też rację w sprawie tego wyjazdu, bo nawiązałem przydatne kontakty. Jeśli nawet nic nie wyjdzie z tej umowy, są szanse na kolejne.

Jasne, on nigdy nie pozbędzie się Aisling. Ona może go poniżać, zawalić najważniejszy kontrakt, a on zawsze będzie chciał ją mieć w firmie, pomyślała przygnębiona Bella.

– Do zobaczenia – powiedziała, gdy taksówka zatrzymała się przed domem Josha.

– Tak… – Zawahał się na moment, jakby chciał powiedzieć coś więcej. W końcu jednak zrezygnował. – Do zobaczenia, Bello.

Taksówka ruszyła i Bella zerknęła przez szybę. Josh otworzył drzwi i przepuścił Aisling. Cóż, wakacje się skończyły i wróciła smutna rzeczywistość, pomyślała Bella.

W domu było zimno i pusto. Zajrzała do kuchni i włączyła wszystkie światła. Lubiła ten dom, lecz teraz wydał jej się smutny i o wiele za duży dla jednej osoby. Gdyby był tu Josh, nie czułaby się taka samotna, ale on był teraz z Aisling! Bella opadła na krzesło przy kuchennym stole, podparła głowę rękami, a łzy same popłynęły jej z oczu.

Czuła się śmiertelnie zmęczona. Gdy w końcu znalazła się w łóżku, zasnęła natychmiast. Rano czuła się okropnie. Spojrzała w lustro na zapuchnięte oczy. Wyglądała równie strasznie, jak się czuła. Na dodatek to był poniedziałek i powinna zjawić się w pracy, uznała to jednak za niewykonalne.

Na wieczór wprosiły się Phoebe i Kate.

– Musisz nam wszystko dokładnie opowiedzieć. Z najdrobniejszymi szczegółami! – zapowiedziały. Na szczęście do tego czasu oczy odzyskały nieco blasku, a świeża opalenizna ukryła sińce. Bella uznała, że wygląda całkiem znośnie.

Kate i Phoebe nie dały się oszukać.

– Bello, kochanie, na litość boską, co się stało? – Kate wystarczyło jedno spojrzenie. – Wyglądasz okropnie!

– Nic takiego oprócz rany na stopie – Bella postarała się o promienny uśmiech. – Moje ulubione buty będą musiały jeszcze długo czekać, nim je włożę.

– Prawdziwy pech – przyznała Phoebe.

– Usiądźmy i opowiadaj po kolei – nalegała Kate.

Zasiadły wokół stołu jak dawniej, gdy mieszkały tu wszystkie trzy.

– Nie wiem, od czego zacząć…

– Od najważniejszego – doradziła Phoebe. – Co z Joshem? Odpowiadaj!

– On… on… – Bella poczuła, że nie jest w stanie wydusić z siebie nic więcej. Na dodatek zaczęły drżeć jej usta. Szybko zakryła je dłonią, ale w oczach ponownie pojawiły się łzy.

Phoebe spojrzała na Kate.

– Potrzebujemy czegoś mocniejszego.

– Chętnie – wtrąciła Bella.

– Ja pójdę – zdecydowała Kate, odsuwając krzesło. Wróciła po kilku minutach. Przyniosła też kilka butelek toniku i czekoladę. Phoebe przygotowała drinki. Postawiła szklankę przed Bella, która już przestała panować nad szlochami.

– Bello, proszę – powiedziała Phoebe. – Wiemy, jak to jest. Przy tym stole tyle razy się zwierzałyśmy. Najlepiej będzie, jeśli wreszcie zaczniesz opowiadać.

Kate bez słowa podała jej pudełko chusteczek.

– Naprawdę nie wiem, czym się martwisz – stwierdziła Kate, gdy Bella skończyła mówić. – Z tego, co powiedziałaś, jasno wynika, że Josh clę kocha.

– To dlaczego mieszka z Aisling? – spytała Bella przez łzy. – Nawet nie zadzwonił, żeby się dowiedzieć, czy u mnie wszystko w porządku!

– Ty też możesz zadzwonić – stwierdziła Phoebe.

– Nie mogę – jęknęła. – Pewnie leży w łóżku z Aisling. Nie będę mu się narzucać. Nie wyobrażam sobie, byśmy nadal mogli się przyjaźnić.

– Dlaczego nagle, po tylu latach znajomości, miałoby się coś zmienić? – zaoponowała Kate.

– Właśnie na tym polega problem – zaszlochała Bella. – Nie mogę się z nim przyjaźnić, jeśli jest z Aisling. Nie zniosę jego widoku w towarzystwie innej kobiety. A jeśli nie będziemy przyjaciółmi, nie chcę widzieć go wcale. To też jest nie do zniesienia. Nie wiem, co mam robić, ale jestem pewna, że mi go brakuje. Tęsknię za nim. Bez przerwy!

Phoebe objęła ją za ramiona i spojrzała znacząco na Kate, która natychmiast domyśliła się, że najwyższy czas na chwilę pozytywnego myślenia.

– Nie wyobrażam sobie, by Josh mógł wrócić do Aisling – stwierdziła zdecydowanym tonem. – Jako para nigdy nie wyglądali przekonująco, jakby nie mieli ze sobą nic wspólnego.

– Kate się nie myli – podchwyciła Phoebe. – Ty i Josh idealme do siebie pasujecie. Założę się, że on doskonale zdaje sobie z tego sprawę.

– To dlaczego nie zadzwonił?

– Pewnie ma problemy z pozbyciem się Aisling. Też chciałby, żeby sytuacja była jasna. Zobaczysz, że któregoś dnia zjawi się przed twoimi drzwiami.

Jednak Josh się nie zjawiał. Minęły cztery dni bez jakiejkolwiek wiadomości. Bella codziennie sprawdzała automatyczną sekretarkę w nadziei, że może zostawił wiadomość, i nie rozstawała się z telefonem komórkowym.

– Myślisz, że jest chory? – zwróciła się do Phoebe w piątek rano.

– Nie. Myślę, że czeka na wiadomość od ciebie. Pewnie siedzi w domu i martwi się, że chcesz z nim zerwać nawet przyjacielskie kontakty.

– Albo jest tak szczęśliwy z Aisling, że nie ma czasu myśleć o mnie – ponuro mruknęła Bella.

– Nie dowiesz się, dopóki z nim nie pogadasz. Przestań się wygłupiać i zadzwoń do niego! – oświadczyła Phoebe.

W końcu po długim namyśle i ciągłych poprawkach Belli udało się napisać mail. Przepraszała, że robi to tak późno, ale była bardzo zajęta. Na szczęście nie mógł tego sprawdzić.

Ostatnie zdanie brzmiało:

Może wyskoczymy kiedyś na drinka?

Wysłała mail i co pięć minut sprawdzała, czy nadeszła odpowiedź.

Gdy wreszcie w poczcie pojawił się maił od Josha, podbiegła natychmiast. Ich elektroniczny dialog brzmiał następująco:

Jesteś zajęta dziś wieczorem?

Nie planowałam niczego specjalnego. Może wpadniesz? Napijemy się wina i pogadamy jak dawniej.

Chciała, by napisał, że tęsknił, jednak odpowiedź była krótka:

Zgoda.

Przed przyjściem Josha Bella wpadła w panikę. Nie wiedziała, co na siebie włożyć, jak powinna wglądać ani jak się zachowywać, choć nie miała z tym najmniejszego problemu w przypadku innych mężczyzn.

Gdy rozległ się dzwonek, wzięła kilka głębokich wdechów, by się uspokoić.

– Cześć – powiedziała, otwierając drzwi.

Josh wyglądał jak zwykle. Nic nie wskazywało, że tęsknił za nią przez ostatnie dni. Może był trochę bardziej zmęczony niż zwykle. Bella przyglądała mu się uważnie, wyjmując butelkę wina. Na pewno nie miał podkrążonych oczu z powodu nieprzespanych, pełnych cierpienia nocy.

– Bardzo byłeś zajęty? – spytała i gorączkowo rozejrzała się za korkociągiem.

– Sporo się działo. – Josh rozsiadł się na kanapie. – Zadzwonili z C. B. C. Chcą podpisać umowę.

– Mimo sprzeciwu Bryna?

– Wiesz, kto u nich naprawdę podejmuje decyzje? Ten niewysoki facet, który pomagał nam przeciągnąć łódź wokół wysepki. Uważa, że C. B. C. potrzebuje właśnie takiej firmy jak moja.

– Josh, to fantastycznie! – zawołała Bella.

– Zrobiłaś na nim wielkie wrażenie. Ciągle powtarzał, jaka jesteś czarująca. Ten kontrakt to twoja zasługa.

– Niemożliwe.

Przyniosła napełnione kieliszki i usiadła na przeciwległym końcu kanapy.

– Ależ tak. Jestem ci bardzo wdzięczny. A co działo się u ciebie?

– Nic nadzwyczajnego. Nie wiedziałam, czy przyjdziesz dziś sam, czy z Aisling. Co u niej?

– Nie mam pojęcia – odpowiedział zaskoczony.

Po raz pierwszy od powrotu z lotniska Bella poczuła, że opuszcza ją napięcie.

– Więc nie jesteście znów razem?

– Nie – stwierdził zdecydowanie.

– Przykro mi.

– Dlaczego?

– Pewnie jesteś nieszczęśliwy.

– Nie czuję się nieszczęśliwy. – Upił łyk wina. – Jeśli nawet, to na pewno nie z powodu Aisling.

– Nie rozumiem… Więc, co się stało?

Josh zawahał się. Wyraźnie szukał odpowiednich słów.

– Chyba możesz mi powiedzieć? – nalegała Bella. – Od tego są przyjaciele, prawda?

– Na tym polega problem. Obawiam się, że już nie chcę być twoim przyjacielem – stwierdził z niezwykłą powagą.

– Josh, nie można nagle zrezygnować z przyjaźni – powiedziała zmienionym głosem.

Spojrzał na nią ze smutkiem.

– Myślę, że będzie najlepiej, jeśli przestanę się z tobą widywać.

– Ale… dlaczego?

– Bo przyjaźń już mi nie wystarcza. – Opuścił głowę i podparł ją dłońmi. – Bello, bardzo mi przykro. Naprawdę nie chcę cię skrzywdzić, ale nie wytrzymam tego dłużej. Nie powinniśmy spędzić razem tamtej nocy. Czułem, że tak będzie. Bardzo będzie mi ciebie brakować, ale zbyt mocno cię kocham, żeby się z tobą przyjaźnić. Jednocześnie zupełnie nie wiem, jak wytrzymam bez ciebie.

Mówił szybko. Nie widywała go w takim stanie. Wszystko docierało do niej z opóźnieniem.

– Josh…

– Zależało mi, by zobaczyć się z tobą, ale nie chciałem, żebyś poczuła się zażenowana taką sytuacją. Wiem, co czujesz do Willa i…

– Josh! – zawołała. – Czy mógłbyś przestać mówić chociaż przez chwilę? Nie kocham Willa – stwierdziła zdecydowanie. – Nie chcę go. Chcę wyłącznie ciebie.

Przez chwilę nie był w stanie wydusić słowa.

– Słucham? – odezwał się wreszcie.

– Powiedziałam, że kocham Willa tylko dlatego, że zaręczyłeś się z Aisling. Nie potrafiłam przyznać, że cię kocham. Uważałam, że będzie łatwiej, jeśli uwierzysz, iż cierpię z powodu Willa, a nie z powodu ciebie.

– Łatwiej?

– Przecież nie wiedziałam, że mnie kochasz, prawda? – stwierdziła z irytacją.

Spojrzeli na siebie. W końcu do Josha dotarło to, co powiedziała.

– Kochasz mnie? – spytał z niedowierzaniem.

– Tak – przyznała z westchnieniem.

– Bella… – Josh ciągle patrzył na nią. Nagle roześmiał się głośno. – Bella – powtórzył i wyciągnął do niej rękę. Posadził ją sobie na kolanach i pocałował. – Wiesz, ile lat czekałem na to zdanie? Czternaście!

– Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że kochałeś mnie przez cały ten czas?

– Oczywiście! Zakochałem się od pierwszego wejrzenia. Tobie po prostu nie można się oprzeć – powiedział, znów obsypując ją pocałunkami.

– Dlaczego mi nie powiedziałeś? – szepnęła.

– Nawet byś na mnie nie spojrzała – stwierdził, obejmując ją mocno. – Byłaś poza zasięgiem, więc wybrałem przyjaźń. Powiedziałem sobie, że lepsze to niż nic. Pewnie dlatego zainteresowałem się Aisling, bo trochę przypominała ciebie. Ale nie była tobą! Kiedy zerwała zaręczyny, odczułem prawdziwą ulgę. Na dodatek ty mi współczułaś. Wcale tego nie chciałem. Mówiłaś o przyjaźni, a ja pragnąłem miłości.

Spojrzała na niego z uśmiechem.

– Znamy się tak dobrze i zupełnie nie mogliśmy się dogadać. Czy jeszcze coś powinnam wiedzieć, żeby uniknąć kolejnych nieporozumień?

– Tylko to, że cię kocham – powiedział, obejmując jej twarz i patrząc głęboko w oczy. – Czy możemy być nie tylko parą przyjaciół, ale też parą zakochanych?

– Tak – zapewniła Bella, przyciągając go bliżej, żeby go pocałować.

– Bardzo tajemnicza sprawa! – stwierdził Gib, gdy Bella otworzyła drzwi. – Phoebe powiedziała mi tylko, że mamy obowiązkowo przyjść na kolację, bez żadnych wymówek. Dziewczyny, czy możecie w końcu zdradzić, o co chodzi?

– Powiedziałam ci tyle, ile sama wiem – powiedziała Phoebe. – Bella może potwierdzić.

– To prawda. Czeka was niespodzianka – przyznała Bella z szerokim uśmiechem. – Wejdźcie dalej. Kate i Finn już są.

– Dobrze, że wreszcie przyszliście – zawołała Kate.

– Wprost umieramy z ciekawości.

– Bella – odezwał się Gib. – Mów, co to za niespodzianka?

Spojrzała na Josha, który z uśmiechem wziął ją za rękę.

– Bella i ja bierzemy ślub – oznajmił. Zapadła chwila ciszy.

– To było oczywiste. Żadna niespodzianka! – zaprotestowała Phoebe.

– Zawsze wiedzieliśmy, że tak się to skończy – stwierdziła Kate. – Kilka tygodni temu rozmawiałam z Finnem na ten temat.

– Byliśmy prawie pewni, że spodziewacie się dziecka – zażartowała Phoebe.

– Ale dla nas to była niespodzianka. – Bella udawała nadąsaną, natomiast Josh nie mógł powstrzymać się od śmiechu.

– Widzisz, Bella, przyjaciele znają cię lepiej niż ty sama – powiedział.

– Cieszymy się, że wreszcie zmądrzeliście – mentorskim tonem oznajmiła Phoebe, obejmując ich oboje.

– Był już najwyższy czas – dorzuciła Kate. – Zastanawialiśmy się, kiedy wreszcie to się stanie.

– Najważniejsze, że wszystko dobrze się skończyło – powiedział Gib, unosząc kieliszek szampana.

Josh objął Bellę.

– Wszystko dopiero się zaczyna. I gorąco ją pocałował.

Загрузка...