Josh nie zwrócił specjalnej uwagi na łóżko. Otworzył drzwi na werandę i spoglądał na morze szumiące za kępą palm kokosowych. Opuścił ramiona i wyglądał na tak przygnębionego, że Bella poczuła ucisk w gardle. Podeszła cicho i przez chwilę oboje patrzyli na promienie słońca połyskujące na falach.
– Piękny widok, prawda? – powiedziała Bella. – Masz ochotę popływać?
– Nie teraz. Raczej wezmę prysznic.
– Dobrze, więc pójdę sama.
W pierwszej chwili zrobiło się jej przykro. Jednak powiedziała sobie, że nie ma sensu tak myśleć. Przebrała się w bikini i natarła olejkiem z filtrem. Od bardzo dawna nie była na plaży i była pewna, że bez odpowiedniego zabezpieczenia natychmiast usmaży się jak frytka.
Po raz pierwszy w obecności Josha czuła się skrępowana własnym negliżem. Z dna walizki wykopała malajski sarong i owinęła się nim szczelnie.
– Na razie – powiedziała, przechodząc obok Josha.
– Na razie – powtórzył za nią. Patrzył, jak znika za palmami, na chwilę pojawia się wśród drzew, by w końcu zrzucić sarong i wejść do płytkiej wody.
Poczuł, że drżą mu ręce. Boże, jak ja przetrwam ten tydzień? – pomyślał. Wszystko przez Aisling. Gdyby nie powiedziała za dużo, żyłby sobie jak dotychczas, trochę tylko zagubiony i oszołomiony faktem, że patrzy na Bellę inaczej niż dawniej. Tłumaczyłby sobie, że chwilowo nie potrafi trzeźwo myśleć, bo cierpi z powodu zerwanych zaręczyn.
Jednak teraz wszystko wyglądało inaczej. Nigdy przedtem nie zastanawiał się nad swoimi uczuciami wobec Belli. Aisling oczywiście miała rację. Był zakochany w Belli. Pewnie zawsze ją kochał. Jednak teraz nie powinien nawet myśleć o niej. Przecież jasno przedstawiła swoją rolę: pojechała z nim jako przyjaciółka, żeby pomóc w sprawach służbowych. Czy uwierzyłaby, gdyby nagle powiedział, że ją kocha? Czy mężczyzna, który ledwie co został porzucony przez narzeczoną, może natychmiast zakochać się w innej kobiecie? Gdyby Aisling nie przyznała, że kocha innego, wziąłby z nią ślub, chociaż cała sprawa była dla niego trochę nierealna. Kiedy zaproponowała małżeństwo, uznał, że jest to sensowny pomysł. Dopiero później stało się jasne, iż w ten sposób chciała uwolnić się od Bryna. Teraz nie miał już do niej żalu. Myślał wyłącznie o Belli, jej gorących dłoniach, sposobie, w jaki się poruszała, jedwabistych, złotych włosach.
W samolocie z trudem powstrzymał się, żeby jej nie objąć. Jeszcze gorsza była chwila, kiedy przeszła obok w sarongu, który aż się prosił, żeby go rozwinąć. Mógłby wreszcie przytulić ją do siebie, wciągnąć z powrotem do pokoju i rzucić się z nią na chłodne łóżko.
W nocy i tak wylądują na tym łóżku, lecz Josh będzie udawał, że są tylko przyjaciółmi. Musiał zacząć myśleć o czymś innym. Próbował skupić się na kontrakcie. Ostatecznie przyjechał tu pracować i sprawa umowy była najważniejsza.
Gdy wreszcie zdał sobie sprawę, że bez sensu kręci się w kółko, czekając na powrót Belli, postanowił wyjść z pokoju i zaraz natknął się na Aisling. Po chwili zasiedli przy stoliku w barze nad rozłożonymi dokumentami, ustalając strategię na najbliższe dni. Nadal dobrze im się razem pracowało, jakby nigdy nie łączyły ich sprawy osobiste.
Niespodziewanie do baru weszła Bella. Była boso, sarong miała zawiązany tylko na biodrach, wilgotne włosy spadały jej na nagie plecy. Jak zwykle zdążyła zaprzyjaźnić się z jakimiś ludźmi. Roześmiana grupka zajęła wygodne miejsca. Nikt nie zwrócił uwagi na Josha i Aisling, którzy siedzieli w kącie sali.
Josh nie znał żadnej z tamtych osób, ale zauważył, że kilku panów pożądliwie spogląda na Bellę. Pomyślał, iż powinna jednak włożyć na siebie coś więcej.
– Przepraszam – powiedział z uśmiechem do Aisling. – Co mówiłaś?
Już nie mógł się skoncentrować na pracy. Tymczasem znajomi Belli zamówili drinki i ruszyli w stronę zacienionego stolika, ustawionego najbliżej plaży.
Dopiero wtedy Bella ich zauważyła. Przeprosiła towarzystwo i podeszła.
– Gdzie Bryn? – spytała chłodno.
– Śpi – wyjaśniła Aisling. – Podróż go zmęczyła. Zawsze lata w business class i było mu bardzo niewygodnie w klasie turystycznej.
– To rzeczywiście przykre – stwierdziła Bella z obłudnym współczuciem. Sama nigdy dotąd nie łatała droższą klasą. – Dziwię się, że nie dopłaciliście do lepszych miejsc, jeśli to takie ważne.
– Jednym z celów tego wyjazdu jest integracja zespołu – wyjaśniła Aisling przesadnie słodkim głosem. – Oczywiście Bryn, mimo że jest członkiem ścisłego zarządu, nie chciał się wyróżniać.
– To bardzo szlachetne z jego strony – powiedziała Bella i spojrzała na Josha. – Widzę, że pracujecie, więc nie będę przeszkadzać. Zobaczymy się później – dodała i odeszła w stronę swego towarzystwa, które rozsiadło się na sofach wokół niskiego stolika.
Aisling westchnęła zrezygnowana.
– Dlaczego nie powiesz jej wprost, co do niej czujesz?
– spytała. – Przecież nie potrafisz oderwać od niej oczu. Powiedz, że ją kochasz – Nie mogę – przyznał Josh. – Kocha kogoś innego, a nawet gdyby tak nie było, nie chcę ryzykować utraty naszej przyjaźni.
Aisling spojrzała zaskoczona.
– Bardzo dziwne. Przez całe łata przepadałeś właśnie za ryzykownymi sytuacjami. Nie sądziłam, że jesteś tchórzem w sprawach uczuć. Ze mną nie bałeś się postawić wszystkiego na jedną kartę. Bella nie jest tego warta?
Josh spojrzał w stronę basenu, gdzie kilka osób grało w piłkę wodną.
– Jest dla mnie zbyt ważna, żeby cokolwiek ryzykować – powiedział z przekonaniem. – Nie chcę jej stracić – Może ona myśli tak samo o tobie. Przyszło ci to do głowy? Mnie po prostu nie znosi, bo…
– Też nie pozostajesz jej dłużna.
– Ot, taka babska szermierka. – Aisling uśmiechnęła się. – Ale ja tak naprawdę do Belli nic nie mam, a nawet jakoś ją lubię, natomiast ona mnie nie cierpi, bo jest zazdrosna.
– Zazdrosna? Skądże. Bella próbuje mnie chronić, stąd to wrażenie. Uważa, że mnie skrzywdziłaś. Wspominała też o Willu. Ona potrzebuje przyjacielskiego wsparcia, dopóki o nim nie zapomni. – Sięgnął po kolejny dokument.
– Spróbujmy przejrzeć jeszcze ostatni punkt.
Jednak rozbawione towarzystwo nie pozwoliło im się skupić. Josh kupił drinki i wraz z Aisling przyłączył się do innych. Mężczyzna siedzący obok Belli spytał, czy chciałby zająć jego miejsce. Najwyraźniej spodziewał się, że Josh uprzejmie odmówi.
– Dzięki – powiedział Josh i wcisnął się obok Belli. Natychmiast poczuł się niezręcznie. Opierał się o jej gorące, rozgrzane słońcem ciało, i choć nogi miała owinięte sarongiem, cała reszta była niemal naga. Miał ochotę zrobić coś, żeby pozbyć się innych i zostać tylko z Bella.
– Witam wszystkich! – rozległ się donośny głos Cassandry. – Zapisuję chętnych na kurs nurkowania. Zaczyna się jutro rano. Mogę też zorganizować wędkowanie na pełnym morzu. – Przerwała i rozejrzała się wokół. – Kto ma ochotę?
– Na pewno nie ja – stwierdziła Bella. – Jest mi cudownie z książką na plaży.
Cassandra spojrzała na nią porozumiewawczo.
– Jutro podrzucę ci trochę czasopism. A inni?
– Wiem, że Bryn ma ochotę na wędkowanie – powiedziała Aisling. – Ja chciałabym nurkować.
– Świetnie! – zawołała Cassandra. – Kto jeszcze?
Josh zawahał się, ale gdy poczuł dotyk nagiego ramienia Belli, sięgającej właśnie po napój, doszedł do wniosku, że powinien trzymać się od niej jak najdalej.
– Mnie też proszę zapisać – powiedział. Bella odwróciła się gwałtownie w jego stronę.
– Przecież potrafisz nurkować. Po co ci kolejny kurs?
– Dawno tego nie robiłem. Przyda mi się powtórka.
– Jeszcze ktoś? – zachęcała Cassandra, jednak większość wolała wypoczynek na plaży.
– Mam dość sportu w domu, gdy ciągle uganiam się za dzieciakami – stwierdziła jedna z przemęczonych matek.
– Czyli tylko Josh i Aisling. Postaram się dla nich o przyzwoitkę, żeby Bella i Bryn nie byli zazdrośni. – Cassandra roześmiała się głośno z własnego żartu.
– Mnie to obojętne – skłamała Bella.
Była naprawdę wściekła na Josha. Jeśli chce się ośmieszać i biegać za Aisling z wywieszonym jęzorem, to jego sprawa, pomyślała. Mógłby jednak pomyśleć, jak ja wyglądam w takiej sytuacji.
– Muszę przyznać, że podziwiam waszą niezależność – zwróciła się do Belli jedna z koleżanek z plaży. – Kiedy ja się zaręczyłam, byłam ciągle tam, gdzie mój przyszły mąż. Na wszelki wypadek wolałam mieć go na oku.
– Och, nigdy nie myślę w ten sposób – zapewniła Bella i demonstracyjnie położyła dłoń na kolanie Josha. Z przykrością poczuła, że wzdrygnął się odruchowo. Zupełnie jakby chciał zawołać na całą salę, że nie życzy sobie dotykania. Był bardzo spięty i Belli zaczynało to już działać na nerwy. – Josh nie potrafiłby mnie zdradzić. Prawda, kochanie? – dodała głośno.
– Nie, w żadnym wypadku – potwierdził lekko ochrypłym głosem.
Cassandra odłożyła notatki i przysiadła na sąsiedniej kanapie.
– Bello, zdążyłaś zajrzeć do tego kolorowego magazynu, który ci pożyczyłam na plażę?
Bella uważała, że oglądanie modelek w sukniach ślubnych jest zupełnie bez sensu, jeśli nie planuje się ślubu, ale tym razem dała za wygraną.
– Jest tam kilka niezłych pomysłów – przyznała i zerknęła na Josha. Nadal trzymała dłoń na jego udzie, co wyraźnie go niepokoiło. – Spodobały mi śluby związane z jakimś tematem, na przykład arabskie noce lub coś w tym stylu. Można by zawiesić na ścianach kilka dywanów, Josh wystąpiłby w stroju szejka…
– Po moim trupie – przerwał.
– Przecież lubisz egzotyczne przygody i spędziłeś dużo czasu na pustyni. – Bella udawała, że jest zawiedziona.
– W Anglii spędziłem też sporo czasu – podkreślił Josh. – Jeśli zależy ci na dziwacznym stroju, mogę wystąpić w piżamie – stwierdził z kamiennym spokojem.
Bella zdusiła chichot, wyobrażając sobie miny rodziców czekających na podniosłą uroczystość.
– Kiedy ślub? – spytała Cassandrę.
– W przyszłym roku. A twój?
Nigdy, pomyślała Bella. Przynajmniej na razie wszystko na to wskazywało. Cóż, tymczasem powinna trzymać się roli. Przytuliła się do Josha i zaryzykowała drobny pocałunek w policzek.
– Im szybciej, tym lepiej, Prawda, kochanie?
– Tak – potwierdził krótko. – Zrobiło się późno. Lepiej pójdę przygotować się do wieczornego przyjęcia. – Wstał gwałtownie, jakby chciał wyrwać się z objęć Belli.
Aisłing też wstała.
– Pójdę obudzić Bryna – powiedziała.
Bella spojrzała groźnie. Nie miała zamiaru siedzieć bezczynnie, gdy Josh będzie opuszczał salę w towarzystwie Aisling. Już dość czasu spędzili sam na sam.
– Też pójdę – oświadczyła. – Chcę wziąć prysznic przed kolacją.
Wyszli we trójkę. Wsunęła rękę w dłoń Josha, co sprawiło jej dziecinną radość. Jednak gdy tylko znaleźli się poza zasięgiem wzroku grupy, Josh natychmiast ją wypuścił. Pożegnali Aisling przed drzwiami jej pokoju i bez słowa ruszyli ścieżką. Słońce chowało się za horyzont, niebo zrobiło się różowo-pomarańczowe. Nawet ocean wydawał się cichszy, jakby czekał na zapadnięcie nocy.
Bella pomyślała, że w tak romantycznym miejscu nie powinna czuć się nieszczęśliwa. Jeśli nawet mieli z Joshem pozostać tylko przyjaciółmi, powinni rozmawiać i cieszyć się z niespodziewanych wakacji.
– Może przejdziemy się wzdłuż brzegu? – zaproponowała.
– Zdaje się, że miałaś wziąć prysznic?
– Tak, ale jeszcze mamy sporo czasu.
– Powinnaś raczej zostać z innymi. Dobrze się bawiłaś. Bella powoli zaczynała tracić cierpliwość.
– Mogłabym zostać, ale nie zapomniałam, że jestem tu w roli twojej narzeczonej. Co to za narzeczona, która pozwala, żeby jej ukochany spacerował z inną kobietą, podziwiając zachód słońca?
Josh westchnął z irytacją.
– Nie chodziło o spacer. Aisling wracała do swojego pokoju.
– Możliwe, ale wszyscy pozostali widzą to inaczej. Już plotkują, że spędzacie ze sobą za dużo czasu, a jesteśmy tu dopiero kilka godzin!
– Wystarczy im powiedzieć, że razem pracujemy – powiedział, otwierając drzwi do pokoju.
– Nie sądzę. Zdaje się, że już się zastanawiają, z kim właściwie jesteś zaręczony. Nie poświęciłeś mi ani minuty!
– Bella, na litość boską, sama powiedziałaś, że jesteśmy tu dopiero kilka godzin!
– Słuchaj – zaczęła, bezwiednie rozwiązując sarong. – Chcę tylko powiedzieć, że jako narzeczony nie jesteś zbyt przekonujący. Otrząsasz się, gdy cię dotykam, korzystasz z każdej okazji, żeby być w towarzystwie innej kobiety i nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego. Mój pobyt tutaj nie ma sensu!
Spoglądali na siebie przez chwilę. W końcu Josh westchnął i zmęczonym ruchem przejechał ręką po włosach.
– Przepraszam cię, Bella. Masz rację. Nie potrafię udawać, no i…
Widząc jego strapioną minę, natychmiast zaczęła mu współczuć.
– To moja wina – powiedziała cicho. – Wiem, że przeżywasz trudny okres. Łatwo powiedzieć, że powinieneś od nowa ułożyć sobie życie, lecz przebywanie w pobliżu kobiety, którą kochasz, jest tylko torturowaniem siebie. Wiesz, że cię nie kocha, ale nie możesz o niej zapomnieć. Rozumiem cię. Mam nadzieję, że ten tydzień nie będzie dla ciebie zbyt ciężki do zniesienia.
Josh spojrzał na nią. Była tylko w bikini, niemal naga, w pokoju z podwójnym łóżkiem…
– Będzie ciężko – stwierdził. – O wiele ciężej, niż mogłem przypuścić.
Bella przysiadła na skraju łóżka, opuściła włosy na twarz i zaczęła je energicznie rozczesywać. Po kąpieli w morzu splątały się w strąki, choć dzięki tym wszystkim emulsjom i miksturom, na które wydała majątek, powinny jedwabiście błyszczeć w każdych warunkach. Tak przynajmniej obiecywała reklama.
– Myślę, że nie powinieneś rezygnować z Aisling – zaczęła od niechcenia. – Widać, iż nadal bardzo cię lubi. Teraz zadurzyła się w Brynie, ale przyznasz, że jest żałosny. Rozmawiałam z nim tylko przez kilka minut i już zaczął mnie irytować. Pamiętasz, jak na lotnisku zgrywał się na wielką osobistość? Wcale bym się nie zdziwiła, gdyby po tygodniu Aisling przejrzała na oczy i odesłała go do żony, która pewnie teraz podskakuje z radości, że wreszcie się go pozbyła. – Odrzuciła włosy do tyłu. – Wtedy Aisling na pewno do ciebie wróci.
Josh spoglądał na gwałtownie zapadający zmierzch.
– Powinienem tylko cierpliwie czekać?
– Cóż, jeśli ci zależy… Odwrócił się gwałtownie.
– Bella, mam wyrzuty sumienia, że ostatnio tak rzadko się widywaliśmy. Przepraszam.
– Nie przejmuj się. Naprawdę nie ma sprawy – zapewniła z uśmiechem i zajęła się rozpakowywaniem walizki.
– Podoba mi się tu. Większość ludzi jest sympatyczna, mieszkam za darmo w drogim hotelu i czeka mnie tydzień na plaży z książką w ręku. Czego mogłabym chcieć więcej?
– Może brakuje ci Willa?
Bella zamarła na chwilę i szybko zajęła się wieszaniem ubrań w szafie. Dzięki temu nie musiała patrzeć Joshowi w oczy.
– Nie można mieć wszystkiego – stwierdziła. – Trzeba cieszyć się tym, co jest.
Tej nocy Josh nie mógł zasnąć. Myślał o tym, co powiedziała Bella. Spała obok z włosami szeroko rozsypanymi na poduszce. Delikatnie błyszczały w świetle księżyca, którego blask sączył się przez szparę w zasłonach. Wcześniej, w czasie powitalnego przyjęcia, Bella wyglądała oszałamiająco, jednak zbyt wiele osób kręciło się wokół niej, by Josh mógł nacieszyć oczy jej widokiem. Miała na sobie czerwoną suknię bez rękawów i delikatne pantofelki. Choć Josh nie znał się na damskich ciuchach, musiał przyznać, że jaskrawy kolor kreacji wyróżniał ją w tłumie i natychmiast przyciągał wzrok. Na tle ciemnych, stonowanych ubrań wyglądała jak płomień.
Josh obserwował z dumą i zazdrością, jak flirtując i rozdając urocze uśmiechy, Bella przemierzała salę. Trudno było jej nie podziwiać. W towarzystwie tych ludzi nie spędziła nawet doby, a już zdążyła poznać niemal wszystkich. Zaprzyjaźniła się z najważniejszymi osobami, które miały zadecydować, czy właśnie z Joshem zostanie podpisany kontrakt. Dzięki niej co chwila któryś z owych prominentów podchodził do niego, by powiedzieć, że Bella jest miła, ładna i ma wspaniałe poczucie humoru. Jakby o tym nie wiedział.
Powinien być zadowolony, wdzięczny i zachęcać ją, żeby nadal się starała, jednak tak naprawdę miał ochotę odepchnąć facetów, którzy kręcili się wokół niej, chwycić ją za rękę i zabrać do pokoju. Tymczasem musiał uśmiechać się i wysłuchiwać komplementów na temat Belli.
Gdy wrócili do pokoju, było jeszcze gorzej. Najpierw chwilę pożartowali, przy czym Bella tradycyjnie skrytykowała stroje innych pań. Potem zapadła niezręczna cisza. Szybko przebrali się do snu. Josh przywiózł ze sobą jakieś stare spodnie od piżamy, a ona starannie wybrała koszulę nocną pozbawioną jakichkolwiek kobiecych akcentów.
Gdy Bella w nieskończoność zajmowała łazienkę, Josh wyszedł na werandę. Słuchał szumu morza i nocnego hałasowania egzotycznych owadów. Kiedy wreszcie udało mu się dostać do łazienki, spędził tam tylko krótką „chwilę. W tym czasie Bella zajęła swoją część łóżka i przykryła się po szyję.
– Nie jest ci, chłodno? – spytał Josh. – Mogę podregulować klimatyzację.
– Nie trzeba, dziękuję.
Josh zawahał się i po chwili wyłączył światło. W pokoju zapanowała ciemność.
– Dziwaczna sytuacja – mruknął Josh.
– Phoebe i Gib prawie zupełnie się nie znali, gdy musieli skorzystać ze wspólnego łóżka – powiedziała Bella. – Na pewno czuli się bardzo głupio. Mamy szczęście, że jesteśmy starymi kumplami.
– Tak, mamy szczęście – przyznał Josh bez przekonania.