ROZDZIAŁ JEDENASTY

– Dlaczego, tak długo – Rico zerwał się z fotela, gdy zobaczył Catherine wychodzącą z gabinetu.

– Nie wiem, czy długo – Poprawiła sobie włosy

– Test i badanie zawsze trochę trwają.

– Ale co ci powiedział Jaki jest wynik No mów że!

Wzruszyła ramionami.

– Nie wiem, czy będziesz zadowolony /

Złapał ja za rękę.

– Jesteś w ciąży czy nie? Catherine.

Spojrzała w bok.

– Niestety jestem.

Chwycił jej drugą rękę.

– Dlaczego niestety? To wspaniale, żadne niestety!

Spojrzała mu w oczy zaskoczona.

– Naprawdę? Mówisz serio?

Objął ją i przycisnął do siebie.

– Jak najbardziej serio. I zapomnijmy już o przeszłości, Cathy. Wiem, że nasłuchałaś się ode mnie różnych rzeczy, ale… – Obejrzał się na recepcjonistkę.

– Może pogadamy o tym gdzie indziej.


Wyszli i pojechali do malej restauracyjki w zabytkowej części miasta. Za oknami wciąż było jasno, jednak słońce stało już nisko nad dachami.

– A więc mówię ci – Rico pochylił się nad stolikiem, że się bardzo cieszę. Nasze małżeństwo jest niekonwencjonalne, ale wierzę, że znormalnieje.

– Wyciągnął rękę i ujął dłoń Catherine – Albo może zaczniemy wszystko od nowa? Damy sobie nawzajem rozgrzeszenie i zaczniemy jeszcze raz.

– Czyja wiem, Rico… Czy może być rozgrzeszenie bez pokuty? Bez niej to, co złe, zawsze wraca.

– Ojej, coś ty dziś taka poważna – Rico zmarszczył brew.

– To chyba, dlatego, że jestem w poważnym stanie.

Rozpogodził się.

– Racja! Ty naprawdę jesteś teraz w poważnym stanie!

Też się rozjaśniła.

– W poważnym, ale nie w ciężkim. Przeciwnie, czuję się fizycznie nieźle i dlatego chciałabym wrócić do pracy. Tak, tak – Pokiwała głową, widząc, że chce od razu protestować – Jeśli nasze małżeństwo ma znormalnieć, to i my oboje musimy być normalni, a ja bez pracy zwariuję. Już ci to kiedyś mówiłam.

Rico zamyślił się.

– Pamiętasz, co ci opowiadałem o matce? Pracowała, to prawda. Ale wcale nie lubiła pracować.

Catherine zdziwiła się.

– To czemu to robiła, skoro nie lubiła?

– Bo widzisz… Miała wrodzone poczucie obowiązku.

Jakoś tak było, że w naszej rodzinie to jej przypadła rola głowy domu. Kiedyś ci to dokładniej wyjaśnię.

Uścisnęła jego rękę. Zaskoczyło ją nie tylko to, czego się nagle dowiedziała, ale i to, że jej mąż z własnej woli zaczął się jej zwierzać.

– Musiała być dzielną kobietą – powiedziała.

– Miała też smykałkę do interesu. Zdaje się, że odziedziczyłem to po niej. Nieraz wystarczy mi rzucić okiem na jakąś nieruchomość i od razu widzę, co jest warta, bez ekspertyz i tak dalej. No, ale na początku, kiedy przypłynęliśmy do Australii, byliśmy dosyć biedni. Rodzicom ledwie starczyło na zakup jakiegoś małe go domku w Carlton. Mój ojciec był robotnikiem i pod kierownictwem matki remontowali ten dom, a potem go sprzedali. I tak to się zaczęło. Wkrótce mama wynajęła ludzi, zaczęła też za grosze skupować okoliczne parcele. Dzisiaj są warte miliony. Myślę, że moje pierwsze słowa brzmiały „widok na zatokę” – Zaśmiał się cicho.

– Nie, nieprawda. Do piątego roku życia mówiłem tylko po włosku, więc nawet nie umiałbym tego powiedzieć po angielsku.

Uśmiechnęła się do niego.

– Uhm. No a jak było z Markiem?

– Z Markiem? On się już tutaj urodził, czyli od początku był tubylcem. Mówiło się do niego po angielsku, więc łatwiej wrastał w Australię.

– On łatwiej, a ty?

– Wiesz jak to bywa z dziećmi imigrantów. Miewają trudno na podwórku czy w szkole. Na szczęście ze szkoły sporo się urywałem, bo matka zabierała mnie ze sobą na objazdy terenu. – Rico zamyślił się – Właściwie to były piękne dni. Ależ się wtedy nazwiedzałem!

– Zabierała cię ze sobą? A ja myślałam…

– I niesłusznie myślałaś – przerwał jej – Antonia namieszała ci w głowie. Dopiero później, kiedy interes się rozrósł, mama nie miała już dla nas czasu. Ale zawsze przynajmniej całowała nas na dzień dobry i na dobranoc.

– Usprawiedliwiasz ją – zauważyła Catherine.

– Czyli jednak szanowałeś jej pracę, uznawałeś ją.

– Jasne, że szanowałem. W końcu to dzięki niej osiągnęliśmy pewien status. Na czym skorzystała też Antonia, przychodząc potem na gotowe.

– Antonia?

– Mój ojciec doszedł do wniosku, że mama go zaniedbuje. I wtedy znalazł sobie tę putanę. Kiedy sprawa wyszła na jaw, doszło do strasznej awantury. Było to akurat tuż przed Bożym Narodzeniem i matka zapowiedziała po świętach rozwód. Ale już go nie doczekała. Dokładnie w dzień Wigilii dostała wylewu. Umarła następnego dnia. Doktor Malcolm Sellers stwierdził nadmiar emocji, ale ja myślę, że przyczyną tego wylewu było głównie jej przepracowanie.

– Może jedno i drugie – zastanowiła się na głos Catherine.

Rico wzruszył ramionami. Potem oboje chwilę milczeli. Zaczynało wyglądać na to, że wieczór zwierzeń się skończył.

Rico zaskoczył jednak Catherine:

– Zgadzam się na pół etatu – powiedział nagle. Dobrze, pracuj, jeśli musisz, ale nigdy za dużo, dobrze?

Rozjaśniła się.

– No, nareszcie, Rico. Oczywiście, że nigdy nie będzie tego dużo. Pracoholiczką to ja nie jestem, nie ma obawy.

Poczuła, że kamień spadł jej z serca. Jakimś cudem się jednak dogadali. Zaczęła czuć, że się odpręża – po raz pierwszy od chwili, gdy policja zapukała ze smutną wieścią do jej drzwi, tamtego dnia.

Całkowicie odprężyła się dopiero przy deserze, na prawdę pysznym. Zjedli lody z mnóstwem owoców, polane czekoladą i brandy. Okazało się, że Rico urnie być czarującym kompanem. Zaczął opowiadać kawały, przy których Catherine zaśmiewała się jak dziecko.

– Dobrze, że się śmiejesz. – Pogłaskał ją po ręce.

– Do twarzy ci ze śmiechem.

– Tobie też – Ujęła jego dłoń i przycisnęła ją do ust.

– Cathy – zajrzał jej w oczy – chciałbym, żebyś była szczęśliwa. Żebyśmy wszyscy byli szczęśliwi, ty, ja, Lily i to maleństwo – Pogładził jej brzuch.

Milcząc, przytaknęła mu ruchem głowy.

Po kolacji poszli w stronę Yarra Riyer, zostawiając samochód na parkingu. Ruszyli bulwarem wzdłuż rzeki, pod księżycem, rozkoszując się ciepłym, pachnącym powietrzem.

– Dziękuję ci. – Przytuliła się do męża. – Dziękuję ci za to, że zechciałeś mnie zrozumieć.

Pocałował ją we włosy i mocno przygarnął do siebie.


– Bo małżeństwo powinno być braniem i dawaniem, prawda? Mam nadzieję, że okażę się dla ciebie lepszym mężem niż mój ojciec był dla matki.

Nie oceniaj go zbyt surowo – poprosiła. – Może naprawdę czul się osamotniony na obcej dla niego ziemi. Pewnie miał też jakieś kompleksy. Jego durna musiała cierpieć przy kobiecie, która. Sam powiedziałeś, że to matka była prawdziwą głową domu.

– Owszem – niechętnie przyznał rację Rico -Tylko nie rozumiem, dlaczego właściwie tak to wyszło.

Dlaczego to nie ojciec założył ten interes, czemu nie był bardziej energiczny.

Catherine zatrzymała się.

– Jak to? Nie domyślasz się?

Przyjrzał się jej.

– Nie rozumiem. Czego miałbym się domyślać?

– Nie znasz własnego ojca – zdumiała się Catherine – Przecież on nie urnie czytać. Może stąd to jego wycofanie się.

Rico przymrużył oczy.

– Co ci przyszło do głowy? Co ty opowiadasz?

– Jestem pewna, że nie urnie. Obserwowałam go, zwłaszcza wtedy, z tą książeczką dla LiIy.

– Niemożliwe.

– A jednak. Ja mam oko. Można powiedzieć: oko nauczycielki.

Rico przyglądał się jej wciąż z niedowierzaniem.

– Więc nie bądź dla niego zbyt surowy – podjęła Catherine. – Dumny Sycylijczyk utracił w Australii swój status. Może chciał się jakoś dowartościować, powiedzmy, jako mężczyzna. Dlatego mógł się wplątać W ten romans.

Ruszyli dalej wzdłuż rzeki. Nic już więcej nie mówili. Świecił księżyc, odzywały się nocne ptaki, a oni szli przytuleni, rozumieli się bez słów. Pierwszy raz, od kiedy wymienili obrączki, tak się rozumieli.

Dopiero teraz stawali się naprawdę mężem i żoną.

Загрузка...