Rozdział 27

Zjedli skromny posiłek, oboje spięci i speszeni. Przerzucali się kiepskimi dowcipami, a potem wrócili do łóżka. Zajęci miłością, nie mogli rozmawiać, ale akurat na to mieli najmniejszą ochotę. Zasnęli na krótko, obudzili się nad ranem i okazało się, że nadal nie mają siebie dość.

– Ile to już razy? -jęknął Dallie, kiedy skończyli. Wtuliła się w niego.

– Chyba cztery.

Pocałował ją w czubek głowy i mruknął:

– Francie, obawiam się, że tego ognia nie da się tak łatwo ugasić, jak nam się zdawało.

Obudzili się kilka minut po ósmej rano. Francesca przeciągnęła się leniwie. Dallie przyciągnął ją do siebie. Pieścili się powoli, kiedy ich uwagę zwróciły hałasy na dole, a potem kroki zmierzające do sypialni. Dallie zaklął pod nosem. Francesca spojrzała na drzwi i z przerażeniem obserwowała, jak klamka zaczyna się obracać. Miała makabryczną wizję: wyobraziła sobie, że to tabun byłych dziewczyn Dalliego, które wkraczają do sypialni.

– O Boże! – Zareagowała instynktownie. Dała nura pod kołdrę. W tej właśnie chwili drzwi się otworzyły.

Dallie wydawał się lekko zdenerwowany.

– Na rany boskie, nie mogłaś nawet zapukać?

– Bałam się, że rozleję kawę. Mam nadzieję, że pod kołdrą jest Francie, inaczej będzie mi strasznie głupio.

Materac ugiął się pod ciężarem Holly Grace. Dotknęła biodrem łydki Franceski. Zapach kawy docierał nawet pod kołdrę.

– Mogłaś dla mnie też przynieść – burknął Dallie.

Holly Grace się speszyła.

– Nie pomyślałam, mam tyle spraw na głowie. Słuchaj, pod kołdrą jest Francie, prawda?

Dallie poklepał ją przez kołdrę.

– Nie ruszaj się, Rosalito. Ta wariatka zaraz sobie pójdzie. Holly Grace szarpnęła za kołdrę.

– Francie, wyłaź, muszę z wami porozmawiać. Z obojgiem. Francesca ciaśniej otuliła się kołdrą i mruknęła po hiszpańsku pierwsze, co jej przyszło do głowy: przepraszam, jak dojść na pocztę? Dallie zachichotał.

– Francie, wiem, że to ty. – Holly Grace nie dawała za wygraną. – Twoja bielizna poniewiera się po podłodze.

Francesca nie miała innego wyjścia. Z całą godnością, na jaką było ją stać w tej sytuacji, wynurzyła się spod kołdry i łypnęła gniewnie na Holly Grace.

– Czego? – warknęła. – Przez trzy dni nie raczysz się do mnie odezwać. Czemu zawdzięczam ten zaszczyt?

– Musiałam się zastanowić.

– Nie mogłaś wybrać innego momentu na pogaduszki? – zapytała. Dallie oparł się o wezgłowie, rozlewając przy tym kawę Holly, rozluźniony jak zwykle. Leżąca Francesca czuła, że jest na straconej pozycji, więc, speszona, usiadła i otuliła się kołdrą.

– Chcesz łyka? – Dallie podsunął jej kawę.

Odgarnęła sobie włosy z twarzy i podziękowała z przesadną uprzejmością, obiecując sobie, że nie da im się zapędzić w kozi róg. Holly Grace wstała i podeszła do okna. Przełożyła ręce z przednich do tylnych kieszeni dżinsów. Dopiero teraz Francesca uświadomiła sobie, że przyjaciółka jest o wiele bardziej zdenerwowana, niż daje po sobie poznać. Zdradzały ją nerwowe ruchy i napięte plecy.

Holly Grace bawiła się skrajem firanki.


– Widzicie, chodzi oto… Ze to, w jakiej zastałam was sytuacji, nieco komplikuje moje plany.

– W jakiej sytuacji? – zapytała głupio Francesca.

– Jakie plany? – zawtórował Dalłie.

Holly Grace spojrzała na nich.

– Francie, nie denerwuj się, nie chodzi o to, że tego nie pochwalam. Od lat ci powtarzałam, że nie wiesz, co tracisz, nie sypiając z Dallasem Beaudi-ne'em.

– Holly Grace! – oburzyła się Francesca.

– Dzięki, skarbie – mruknął Dalłie.

Francesca zorientowała się, że znowu jąwrabiają, napiła się więc kawy i umilkła. Holly Grace tymczasem podeszła do łóżka i spojrzała na byłego męża.

– Dalłie, mój zegar biologiczny bije jak szalony. Powtarzałam sobie, że prędzej czy później poznam faceta, za którego będę chciała wyjść. Przez pewien czas nawet łudziłam się, że Gerry… W każdym razie planowałam, że zwolnię nieco, wymyśliłam sobie nawet, że w serialu będą mnie filmować od ramion w górę w czasie kolejnych ciąży. Ale ostatnio do mnie dotarło, że to tylko marzenia… Cierpię. – Podeszła do Franceski.

Francesca widziała smutek w twarzy przyjaciółki i wolała nawet nie myśleć, ile ją kosztowała taka otwartość. Oddała kubek Dalliemu i poklepała materac koło siebie.

– Siadaj, Holly Grace, i mów, co ci chodzi po głowie.

Holly Grace usiadła posłusznie, nie odrywając niebieskich oczu od zielonych Franceski.

– Francie, wiesz, jak bardzo chcę mieć dziecko. Cała ta sprawa z Teddym sprawiła, że myślałam o tym jeszcze więcej niż zwykle. Mam już dosyć kochania tylko cudzych dzieci. Chcę mieć własne. Dalłie od lat mi powtarza, że szczęście to nie banknoty dolarowe, i chyba wreszcie dojrzałam do tego, żeby przyznać mu rację.

Francesca z otuchą położyła jej dłoń na ramieniu. Szkoda, że Gerry już wczoraj poleciał od domu, choć po trzech dniach bezowocnych prób wcale mu się nie dziwiła.

– Kiedy wrócisz do Nowego Jorku, musisz otwarcie porozmawiać z Ger-rym. Wiem, że się kochacie i…

– Daj mi spokój z Gerrym! – żachnęła się Holly Grace. – To Piotruś Pan. Nigdy nie dorośnie. Tak, chce się ze mną ożenić, ale dał mi jasno do zrozumienia, że nie chce mieć dzieci.

– Nigdy mi o tym nie mówiłaś. – Dallie był wyraźnie zdziwiony.

– Musicie szczerze porozmawiać. – Francesca nie dawała za wygraną.

– Nie będę go o nic błagała. – Holly Grace wyprostowała się dumnie. -Jestem niezależna finansowo, w miarę dorosła i nie pojmuję, czemu miałabym się ładować w małżeństwo tylko po to, żeby mieć dziecko. Ale musicie mi pomóc.

– Zrobię wszystko co w mojej mocy, wiesz przecież. Po tym, jak mi pomogłaś, kiedy…

– Pożyczysz mi Dalliego? – zapytała Holly Grace. Dallie wyprostował się gwałtownie.

– Chwileczkę!

Holly Grace nie zwracała na niego uwagi. Cały czas patrzyła Francesce w oczy.

– Zdaję sobie sprawę, że mogłabym o to poprosić wielu innych mężczyzn, ale nie chcę mieć dziecka z byle kim. Kocham Dalliego, poza tym łączy nas Danny. W tej chwili to jedyny mężczyzna, któremu ufam. – W jej oczach pojawił się cień wyrzutu. – Wie, że nie pozbawię go kontaktu z dzieckiem, jak ty. Zdaję sobie sprawę z tego, ile dla niego znaczy rodzina i dziecko będzie w takim samym stopniu moje, jak i jego.

– To do załatwienia między wami – orzekła Francesca stanowczo.

Holly Grace wodziła wzrokiem od jednego do drugiego.

– Nie sądzę – powiedziała w końcu. – Zatrzymała spojrzenie na Dalliem. – Głupio będzie po tylu latach znowu iść razem do łóżka, poczuję się trochę tak, jakbym robiła to z bratem, ale po kilku głębszych wyobrażę sobie, że to Tom Cruise i…

Kiepski żart nie rozładował sytuacji. Dallie miał taką minę, jakby walnęła go pięścią w brzuch.

– Dosyć tego! – Sięgnął po ręcznik leżący przy łóżku.

Holly Grace spojrzała na niego błagalnie.

– Wiem, że masz mi coś do powiedzenia na ten temat, ale czy mógłbyś zostawić mnie z Francie samą, na kilka minut?


– O nie – syknął. – Nie ufam wam. Oto najlepszy przykład, co się stało z kobietami w tym kraju. Zachowujecie się tak, jakby mężczyźni byli nic nieznaczącymi zabawkami, dzięki którym wam się nie nudzi. – Owinął się ręcznikiem pod kołdrą. -1 wiecie, co wam powiem? Nie zgadzam się z opinią, że kłopoty się zaczęły wtedy, kiedy kobiety zyskały prawo wyboru. Naszym błędem było nauczyć was czytać! – Zerwał się i szczelniej owinął ręcznikiem. – Jeszcze jedno: mam po dziurki w nosie tego, że traktujecie mnie jak chodzący bank spermy! – Z tymi słowami zatrzasnął za sobą drzwi do łazienki.

Jego wybuch nie zrobił wrażenia na Holly Grace. Spojrzała na Francescę.

– Załóżmy, że przekonam Dalliego do mojego planu. Co ty na to?

Ta myśl budziła we Francescę o wiele większy niepokój, niż chciałaby przyznać.

– Holly Grace, to, że w chwili słabości wylądowaliśmy w łóżku, nie oznacza, że mogę za niego decydować. To sprawa między wami.

Holly Grace patrzyła na jej bieliznę porozrzucaną na podłodze.

– Rozważ ten problem czysto hipotetycznie: gdybyś naprawdę kochała Dalliego, zgodziłabyś się?

W jej twarzy było tak bolesne pragnienie, że Francesca wiedziała, że musi się zdobyć na szczerość. Zamyśliła się.

– Bardzo cię kocham, Holly Grace, i rozumiem, że chcesz mieć dziecko, ale gdybym naprawdę kochała Dalliego, nie pozwoliłabym ci go tknąć.

Holly Grace milczała przez chwilę, a potem uśmiechnęła się smutno.

– To tak, jak ja. Wiesz, Francie, w takich chwilach wiem, czemu jesteśmy przyjaciółkami.

Holly Grace uścisnęła jej dłoń i Francesca odetchnęła z ulgą- wreszcie wybaczyła jej, że zataiła przed nią prawdę na temat tego, kto jest ojcem Teddy'ego. Spochmurniała jednak, patrząc na minę przyjaciółki.

– Holly Grace, coś mi się w tym wszystkim nie podoba. Wiesz doskonale, że Dallie się na to nie zgodzi. Wątpię nawet, czy naprawdę tego chcesz.

– Może się zgodzi – oburzyła się Holly Grace. – Jest nieprzewidywalny.

Ale nie w taki sposób. Francesca nawet przez chwilę nie sądziła, że zgodziłby się na szalony plan Holly Grace, i była przekonana, że przyjaciółka też o tym wiedziała.

– Wiesz, kogo mi przypominasz – zaczęła z namysłem. – Faceta, którego boli ząb, więc żeby zapomnieć o tym bólu, wali się młotkiem w głowę.

– Bzdura! – Holly Grace zareagowała tak szybko, że Francesca od razu wiedziała, że trafiła w dziesiątkę. Przyszło jej na myśl, że Holly Grace się boi, kurczowo chwyta się brzytwy, desperacko szuka pociechy, załamana po utracie Gerry'ego. A Francesca mogła ją tylko serdecznie uściskać.

– Ależ wspaniały widok. – Dallie wyszedł z łazienki. Zapinał koszulę. Widać było, że z irytacji zrodził się prawdziwy, groźny gniew. – Zdecydowałyście już o moim losie?

– Francie powiedziała, że nie mogę cię pożyczyć – poinformowała go Holly Grace.

– Holly Grace, wcale tego nie…! – wrzasnęła Francesca, przerażona.

– Tak? – Dallie wepchnął koszulę do dżinsów. – Boże, nienawidzę kobiet. -Wycelował we Francescę oskarżycielsko palec. – To, że w nocy wypaliliśmy dziurę w materacu, nie znaczy, że możesz podejmować za mnie decyzje.

Francesca nie posiadała się z oburzenia.

– Nie podejmowałam żadnych…

Zwrócił się do Holly Grace:

– A ty, jeśli chcesz zrobić sobie dzieciaka, poszukaj w innym rozporku, bo ja ci nie pomogę.

Francescę ogarniał, jak sama przyznała, niezbyt rozsądny gniew. Ale czy on nie widzi, że Holly Grace bardzo cierpi i nie myśli logicznie?

– Czy nie przesadzasz? – zapytała spokojnie.

– Przesadzam? – Pobladł z wściekłości. Zacisnął pięści.

Szedł w ich stronę. Francesca odruchowo wbiła się głębiej w materac. Nawet Holly Grace się skuliła. Wyciągnął ręce w stronę łóżka, porwał torbę Holly Grace. Wysypał zawartość torebki na pościel, odnalazł kluczyki i oznajmił spokojnie:

– Jeśli o mnie chodzi, idźcie do diabła. – Z tymi słowami wyszedł.

Francesca nasłuchiwała, jak odjeżdża, i żałowała, że nie ma już domu, w którym nie wolno się kłócić.

Загрузка...