ROZDZIAŁ CZWARTY

Opiewający na dwieście funtów czek od Newtona pojawił się następnego ranka. Wraz z nim Megan otrzymała list, w którym prawnik przepraszał, że suma jest tak mała, i tłumaczył, dlaczego nie mógł przesłać jej więcej pieniędzy.

Megan patrzyła z niechęcią na świstek papieru. Miała nadzieję, że czek zapewni jej niezależność finansową.

– Zdaje się, że ten Newton nie bardzo pani pomógł – stwierdził Daniel, zaglądając jej przez ramię.

– Dostałabym więcej z opieki społecznej – powiedziała, potrząsając z oburzeniem głową.

– Niech sobie pani wybije z głowy chodzenie dokądkolwiek po pomoc. Dziennikarze natychmiast panią wywęszą.

Megan spojrzała raz jeszcze na czek, zastanawiając się, czy nie odesłać go wystawcy, a następnie schowała blankiet do kieszeni.

– Być może nie będę miała innego wyboru – westchnęła.

Daniel poruszył się niespokojnie. Miał teraz doskonałą okazję pozbycia się tej kobiety. Wiedział, że stanowi ona zagrożenie nie tylko dla niego samego, lecz również dla jego dalszej kariery, Wystarczyło napomknąć, że chętnie pożyczy jej trochę pieniędzy, a Megan zniknie z jego życia. On zaś zapomni zarówno o jej ciele w odcieniu polerowanej kości słoniowej, jak i o całej sprawie. Już otwierał usta…

– Oczywiście może pani tu zostać, jak długo zechce – usłyszał własne słowa.

Megan chciała mu się roześmiać w twarz, ale przypomniała sobie wczorajsze postanowienie. Wahała się jeszcze przez chwilę, nie wiedząc, czy przyjąć propozycję.

– Zastanowię się.

Daniel wyglądał na zadowolonego, o ile w ogóle było to możliwe. Prawdopodobnie nie spał całą noc. Miał podkrążone oczy i szarą, zmęczoną twarz.

– Więc zostanie pani? – naciskał.

Megan uśmiechnęła się szelmowsko. Jej taktyka zaczynała przynosić rezultaty.

– Na razie chciałabym prosić, żeby zrealizował pan ten czek – powiedziała, wręczając mu papier, który tak niedawno zamierzała oddać Newtonowi. – Muszę kupić sobie jakieś ubrania.

Daniel pomyślał, że o kilka numerów za duża piżama nie jest najlepszym strojem dla kobiety. Uderzył się dłonią w czoło i bez słowa pobiegł na górę. Wrócił po chwili, niosąc kilka damskich ciuchów.

– Te rzeczy należały do mojej żony – powiedział zdawkowym tonem. – Pewnie nie są zbyt modne, ale na razie powinny wystarczyć.

Megan skinęła głową.

– Oczywiście. Zresztą, prawdę mówiąc, zupełnie przestałam się interesować modą.

Wzięła ubrania od Daniela i zaczęła je przymierzać. Zauważyła, że większość z nich była modna w czasie, kiedy poszła do więzienia, ale nie zastanawiała się nad tym długo. Za bardzo podniecała ją perspektywa wycieczki do miasta. Sukienki i spódnice były trochę za duże, ale z pomocą igły i nitki zdołała jakoś dopasować je do swojej figury.

Daniel zawiózł ją do sklepów położonych daleko od miejsca, w którym mieszkał. Megan zauważyła, że znacznie poprawił jej się nastrój. Chyba po raz pierwszy poczuła, że jest tak naprawdę na wolności.

Po wejściu do sklepu przeżyła jednak szok na widok cen. Dwieście funtów to było znacznie mniej, niż przypuszczała. Po dłuższych deliberacjach rozwiązała jednak i ten problem. Bez wahania skierowała się do niewielkiego, położonego trochę na uboczu sklepiku.

– Tam są tylko używane rzeczy – ostrzegł ją Daniel.

– Wiem – powiedziała. – Ale w takich sklepach można znaleźć prawdziwe skarby.

Kupiła spodnie i dwa swetry, a także lekkie sukienki na zmianę. Z rzeczy nowych wybrała jedynie buty i bieliznę. Zostało jej trzydzieści funtów.

– Wystarczy na jeszcze jedną parę butów – zasugerował Daniel.

Megan zdecydowała się już jednak na coś innego.

– Niech pan poczeka – powiedziała i zanim zdążył zareagować, zniknęła w tłumie.

Znalazła szybko stoisko z kosmetykami, gdzie kupiła dwie szminki, tusz, trochę różu i pudru, a także tanie perfumy o przyjemnym, lecz ulotnym zapachu. Czuła się trochę tak, jak żołnierz przed walką. Nie chciała, żeby przeciwnik (czyli Keller) wiedział, jakimi środkami dysponuje.

W domu zaproponowała, że zwróci rzeczy jego żony, ale Daniel odmówił. W ogóle nie chciał o tym słyszeć. Megan zebrała więc swoje zakupy i zaszyła się w sypialni.

Miała zamiar poprzerabiać stroje. Nigdy nie miała problemów z szyciem, ale w więzieniu wyszkoliła się tak, że mogła wręcz uchodzić za krawcową. Po paru godzinach dysponowała już całkiem niezłą garderobą.

Kiedy skończyła, włożyła jedną z sukienek i zrobiła sobie bardzo dyskretny makijaż. Zeszła na dół. Drzwi do pokoju ze sprzętem wideo były zamknięte, ale usłyszała dochodzące stamtąd stłumione głosy. Jeden z nich na pewno należał do niej. Po chwili usłyszała trzask wyłącznika i znowu tę samą sekwencję. Daniel wysłuchał jej trzykrotnie, zanim cofnął taśmę. Megan stała chwilę pod drzwiami, a następnie poszła do kuchni.

Po półgodzinie zastukała do pokoju.

– Zrobiłam coś do jedzenia! – krzyknęła i nacisnęła klamkę.

Daniel nie protestował, kiedy weszła. W ogóle nie zwracał na nią uwagi. Siedział ze wzrokiem wlepionym w ekran i co jakiś czas przyciskał nerwowo guziki pauzy i przewijania. Wymamrotał pod nosem jakieś podziękowanie, kiedy postawiła przed nim tacę, i sięgnął lewą ręką po jedną z kanapek.

– I jak? – zapytała z ciekawością. – Udało się panu coś znaleźć?

Musiał przełknąć kolejny kęs, zanim mógł odpowiedzieć. Trwało to całą wieczność.

– Niewiele – odparł w końcu i zamyślił się głęboko. – Znam to wszystko już prawie na pamięć. Jest szansa, że mógłbym pani pomóc, ale… – zawiesił głos i spojrzał na nią niepewnie.

– Ale co? – spytała.

– Musiałaby pani zgodzić się na ponowne przesłuchanie – rzucił.

– Nie! Ma pan przecież wszystko na tych kasetach!

– Chodzi mi właśnie o to, czego nie mam – wyjaśnił.

– Wszystkie te przesłuchania są ile przeprowadzone. Zachowywałem się jak słoń w składzie porcelany. Teraz chciałbym to naprawić. Zresztą – dodał, podnosząc wzrok – nie ma pani nic do stracenia.

Megan potrafiła przyjąć sensowne argumenty.

– Racja – powiedziała. – Co mam robić?

– Proszę pójść ze mną.

Wyłączył magnetowid i telewizor. Wziął tacę z kanapkami i wyszedł z pokoju. Przez chwilę wahał się, dokąd skierować kroki, aż w końcu zdecydował się na bawialnię.

– Niech pani tu usiądzie. – Wskazał fotel, a sam wybrał drugi, stojący naprzeciwko. – Wyobraźmy sobie, że przenieśliśmy się w czasie i rozmawiamy po raz pierwszy. Pamięta pani, jak to było?

– Tak. Pracowałam jako hostessa dla jakiejś firmy i wróciłam późno do domu. Policja już tam na mnie czekała. Zamordowano gospodarza kamienicy, w której mieszkałam, Henry'ego Graingera. To się stało poprzedniej nocy, ale znaleziono go dopiero po jakimś czasie. Policjant powiedział mi, że inspektor Keller chciałby ze mną rozmawiać. Po paru minutach pojawił się pan.

Daniel przypomniał sobie piękną kobietę, która otworzyła mu drzwi. Miała na sobie czerwoną dopasowaną sukienkę oraz złoty naszyjnik, a jej lśniące włosy spadały luźno na nagie ramiona. Widział też jej twarz z niezwykłe starannym makijażem. Śliczną twarz, która, nie wiedzieć czemu, wprawiła go w zły nastrój.

Otrząsnął się ze wspomnień i podjął wątek śledztwa.

– Powiedziałem pani, że Grainger nie żyje, i spytałem o kłótnię, która miała miejsce poprzedniego dnia. Proszę mi teraz o tym opowiedzieć.

Megan skrzywiła się, jakby zaproponował jej coś nieprzyzwoitego.

– Grainger przypomniał mi, że zalegam z czynszem – powiedziała. – Wyjaśniłam, że zapłacę za kilka dni, a on na to, że mogłabym mu to „wynagrodzić w naturze”. Właśnie tak się wyraził: „wynagrodzić w naturze”.

– Czy spytała pani, co miał na myśli?

– Nie było potrzeby. Już wcześniej się do mnie zalecał. Usiłował mnie dotknąć albo otrzeć się o mnie. To było wstrętne, ale nie mogłam się go pozbyć.

– Dlaczego się pani nie przeprowadziła?

– Nie mogłam znaleźć innego lokum o podobnym standardzie za taką cenę – wyjaśniła. – Już wcześniej odkryłam, że płacę mniej niż inni lokatorzy. Grainger specjalnie ustalił tak niską stawkę, bo wiedział, że nie mam pieniędzy.

– A co z alimentami od pani męża? – spytał, przyglądając się jej uważnie. Czy to możliwe, że kiedyś wątpił w jej szczerość?

– Nie dostawałam ani grosza – odparła. – Mąż chciał odzyskać syna i uznał, że zrobi najlepiej, jak nas zagłodzi. To był jego sposób na zdobycie miłości Tommy'ego.

Daniel nie skomentował jej wypowiedzi, chociaż miał na to wielką ochotę.

– A właśnie, gdzie był wtedy pani syn?

– Spędzał noc u rodziny jednego z kolegów. Tak się zwykle działo, kiedy miałam pracę.

– Jako hostessa?

– Tak – odparła z mocą. – I tylko jako hostessa. Nie dorabiałam sobie na boku.

– Nie mogła pani sobie znaleźć innego zajęcia? – spytał.

– Na przykład: jakiego? – odpowiedziała pytaniem. – Skończyłam szkołę i natychmiast zaczęłam pracować jako modelka. Zresztą nawet z odpowiednimi kwalifikacjami trudno teraz znaleźć dobrą pracę. Po prostu robiłam, co umiałam.

– Robi pani.

– Słucham?

– Powiedziałem, że robi pani. Wyobraźmy sobie, że cofnęliśmy się w czasie o trzy lata. Wciąż jest pani modelką i właśnie skończyła pani pracę.

Megan pokręciła przecząco głową. – To się nie uda – powiedziała. – Chciałby pan wymazać swoją winę.

Daniel zacisnął zęby. Spodziewał się jednak, że znajdzie w niej trudnego przeciwnika.

– Chodzi mi wyłącznie o dobro śledztwa. Jeśli tylko mam je dalej prowadzić. – Zrobił efektowną pauzę. – Musimy udawać, że w ogóle się nie znamy. Że nic się między nami nie zdarzyło.

Megan zamyśliła się. Na jej czole pojawiły się dwie niewielkie zmarszczki. W końcu wyprostowała się i spojrzała mu prosto w oczy.

– Dobrze. Wobec tego wrócę za chwilę.

Wybiegła z bawialni, nie czekając na zgodę Daniela. Gdy znalazła się w sypialni, szybko zmieniła sukienkę na taką, która odsłaniała jej ramiona, a następnie zabrała się do robienia makijażu. W końcu spojrzała na niewielką flaszeczkę perfum. Z pewnym wahaniem potarła zwilżonym palcem skórę za uszami i wylała kilka kropel na ramiona obok szyi. Wiedziała, że musi oszczędzać.

Wszystkie wysiłki wynagrodziło jej to, co zobaczyła w oczach Kellera. Inspektor był wręcz zaszokowany. Jednocześnie od razu zaczaj: ją traktować z wyraźną niechęcią.

– To nie było konieczne – wymamrotał.

Megan usiadła naprzeciwko i założyła nogę na nogę.

– Oczywiście, że było – zaoponowała. – Chciał pan przecież wiernie odtworzyć pierwsze przesłuchanie. Nie spotkał się pan wtedy z zastraszoną myszą, ale z Tygrysicą, którą znienawidził pan od pierwszego wejrzenia. Czy nie tak było? Proszę powie…

– Dosyć tego! – krzyknął. – Mamy ważniejsze sprawy niż grzebanie się w tym wszystkim.

Megan uśmiechnęła się do niego słodko. Miał ochotę dać jej w twarz. Jeśli tego nie zrobił, to tylko dlatego, że był inspektorem. Co by powiedzieli koledzy? Zaraz. Rozejrzał się uważnie dokoła. Jacy koledzy? Przecież znajdują się sami w jego bawialni.

– Ja tylko spełniłam pańską prośbę – powiedziała Megan. – To pan chciał wrócić do przeszłości.

Zerknął na nią podejrzliwie. Czyżby domyśliła się, co się z nim działo przed chwilą? Nie, chodziło jej wyłącznie o strój.

Daniel westchnął ciężko. Nawet nie przypuszczał, że propozycja powrotu do przeszłości wtrąci go w taką otchłań. Znowu zaczął nienawidzić Megan. Jednak przed trzema laty nie zwracał przynajmniej uwagi na jej wdzięki. Teraz nienawiść połączyła się z gwałtowną żądzą. Cierpiał męki, ponieważ oba uczucia wzmagały się, a nie słabły. Im bardziej pragnął Megan, tym bardziej jej nienawidził. Działo się tak zwłaszcza wtedy, kiedy na nią patrzył, ponieważ jej uroda stała się teraz wręcz wyzywająca.

Udał, że szuka czegoś w swoich notatkach. Megan zamilkła, czując pewnie, że dalsza dyskusja na ten temat nie doprowadzi do niczego dobrego.

– Niech mi pani opowie, jak wyglądał przebieg kłótni z Graingerem.

Megan drgnęła, zaskoczona nieprzyjemnie tonem jego głosu. Już nie prosił, ale żądał.

– Powiedziałam mu „nie”, ale jakoś nie potrafił zrozumieć tego słowa. Usiłował się do mnie dobierać, więc zaczęłam krzyczeć. Zdaje się, że wszyscy to słyszeli.

– Pamięta pani swoje okrzyki?

– Nie.

– Naprawdę? – zapytał jadowitym tonem. – Nie pamięta pani nawet, co krzyczała?

Megan zagryzła wargi. W ciszy, która nastąpiła, słychać było tykanie wielkiego ściennego zegara.

– Dobrze, krzyknęłam, że takie ścierwo nie powinno żyć. Ale ja go nie zabiłam – dodała od razu.

– Co pani zrobiła, kiedy Grainger wyszedł?

– Wybiegłam z domu. Chciałam uciec jak najdalej. Godzinami włóczyłam się po ulicach. W końcu dotarłam do Wimbledon Common, gdzie ktoś mnie widział.

Keller zignorował jej ostatnią uwagę.

– Dlaczego nie wzięła pani taksówki?

– Nie mogłam… Nie mogę sobie na nią pozwolić.

– A ten naszyjnik? – Wskazał jej nagą szyję, ale dziewczyna bez trudu przypomniała sobie kolię.

– Imitacja – powiedziała.

Daniel zdziwił się. Wówczas nie przyszło mu do głowy, że Megan może nosić sztuczną biżuterię. Po prostu założył, że ma do czynienia z osobą bogatą. Zawsze mu się wydawało, że modelki zarabiają masę pieniędzy.

– Wróćmy do Graingera – zaproponował. – Eksperci stwierdzili, że zmarł o trzeciej nad ranem. Gdzie pani wtedy była?

– Właśnie koło Wimbledon Common – niemal krzyknęła. – Wróciłam z pracy tuż przed północą, wybiegłam z domu kilkanaście minut później, tak że do Wimbledonu mogłam dotrzeć pieszo dopiero po drugiej. Nie udałoby mi się wrócić tak szybko.

– Chyba że wzięła pani taksówkę – mruknął.

– Więc ma pan zeznania taksówkarza? – zapytała z szyderczym uśmiechem.

Keller zmieszał się trochę, ale postanowił kontynuować śledztwo. Zostało jeszcze wiele rzeczy do wyjaśnienia. Przecież dopiero zaczęli przesłuchanie. Starał się nie patrzeć na Megan i cały czas grzebał w notatkach.

– Co pani zrobiła później?

– Wróciłam do domu. Posprzątałam pokój po sprzeczce z Graingerem. Musiałam zetrzeć krew z kominka, ponieważ pchnęłam go, kiedy się do mnie dobierał, i rozciął sobie wargę.

Daniel uniósł gwałtownie rękę, chcąc dać znak, żeby zamilkła.

– Dlaczego nie powiedziała pani tego za, pierwszym razem?!

– Owszem, powiedziałam.

– Ale dopiero parę dni później, kiedy kazałem dokładnie zbadać pani pokój. Właśnie wtedy znaleziono ślady krwi Graingera na pani sukience.

– Co oczywiście dowodzi, że go zamordowałam. Daniel zmarszczył czoło, usiłując przypomnieć sobie szczegóły rozmów sprzed trzech lat. Również tych nieoficjalnych, których nie zarejestrowano na kasetach wideo.

– To nie dowodzi niczego – stwierdził. – Wolałbym jednak, żeby pani wcześniej o tym wspomniała.

– Byłam zaszczuta – powiedziała, spuściwszy głowę. – Czułam się niepewnie. Zwłaszcza po tym, jak mnie pan potraktował przy pierwszym przesłuchaniu.

– Nie wyglądała pani wcale na zaszczutą – zaoponował.

– Ma pan tendencję do wyciągania pochopnych wniosków. Jestem modelką. Moja praca polega na stwarzaniu pozorów.

Daniel nie wyglądał na przekonanego. Przez chwilę przeglądał notatki, a następnie spojrzał na Megan.

– Nie zaprzeczy pani jednak, że znaleziono krew Graingera w pani pokoju – powiedział oskarżycielskim tonem.

– Tak, ale również na dole. Co prawda, sam pan powiedział, że był chory, a ja na pewno jestem silniejsza niż na to wyglądam, ale po co, do diabła, miałabym go ciągnąć na dół?

– Żeby zamaskować ślady.

Dziewczyna opadła z jękiem na fotel. Mimo makijażu na jej twarzy pojawiły się już ślady zmęczenia.

– Byłam potworną idiotką – powiedziała, podnosząc się z miejsca. – Od razu dałam się sprowokować. Rzuciłam się na pana z pięściami i zdobył pan dowód.

Keller nie spodziewał się tego ataku, ale udało mu się uniknąć pierwszych ciosów. Po tych przyszły następne. Nie mógł się już przed nimi opędzać i złapał dziewczynę za ręce. Ich ciała zetknęły się na chwilę. Daniel odsunął się trochę, ale Megan wciąż znajdowała się tuż przy nim.

Nawet nie krzyknęła. W jej oczach pojawił się dziwny wyraz, którego Daniel nie był w stanie zidentyfikować. Nie mógł stwierdzić, że był to triumf. Megan wiedziała, że wciągnęła go w swoją intrygę. Bicie serca Daniela, które słyszała nawet z tej odległości, a także jego krótki, niespokojny oddech, powiedziały jej wszystko.

– Zapomniałam, co było dalej – szepnęła. – Co się wtedy stało?

– Odepchnąłem panią.

Nabrał powietrza w płuca i pchnął ją na fotel. Megan była rozczarowana, ale tylko trochę. Wiedziała, że Keller nie będzie łatwym przeciwnikiem. Teraz musiała się tylko pogodzić z faktami.

– I zapytał mnie pan, czy tak to wyglądało z Graingerem – powiedziała, rozmasowując nadgarstki.

Daniel przymknął oczy. Powoli dochodził do siebie. Wiedział jednak, że nie powinien nawet patrzeć w stronę tej dziewczyny.

– Graingera zamordowano popielniczką – powiedział. – To była pani popielniczka. Nie znaleziono na niej innych odcisków palców.

Megan wzruszyła ramionami.

– Nie wypierałam się tego. Grainger miał zwyczaj brać moje rzeczy, żebym musiała zejść do niego na dół. Potem proponował mi drinka, a później zaczynał namawiać, żebym została. Obrzydliwość!

– To był najsłabszy punkt pani obrony – powiedział Daniel. – Na narzędziu zbrodni znajdowały się pani odciski palców.

– I co z tego? Przecież mówiłam, że to była moja popielniczka.

– I pani odciski palców – dodał.

– Ależ morderca mógł użyć rękawiczek – zaczęła się bronić. – Przecież nie miałam żadnych powodów, żeby zabić Graingera.

– Nienawidziła go pani. Przecież wciąż się do pani •zalecał.

– Gdybym zabijała wszystkich mężczyzn, którzy się do mnie zalecali, musiałabym brodzić w morzu krwi – stwierdziła szyderczo. – Nawet nie licząc tych, którzy nie pchali się z rękami. Umiem radzić sobie w podobnych sytuacjach.

Keller bez najmniejszego powodu zaczął grzebać w swoim notesie. Czuł się urażony, ale nie chciał się do tego przyznać. Nawet przed sobą. Czyżby on również był jednym z wielu, którzy zalecali się do Megan?

Dziewczyna chyba wyczuła jego nastrój, ponieważ natychmiast złagodziła ton.

– Niech pan posłucha, jestem taka jak inne kobiety… – zaczęła.

– Nie! – przerwał jej gwałtownie. – Jest pani Tygrysicą! Megan roześmiała się szczerze i serdecznie. Przynajmniej tak mu się zdawało.

– I uwierzył pan w te bzdury? – spytała, nie potrafiąc ukryć rozbawienia.

– Ale przecież w gazetach… – tłumaczył się nieskładnie. – I pani zachowanie… To wszystko…

Śmiech zamarł na wargach Megan. Zaczęła uważnie przyglądać się Kellerowi. Nareszcie zaczynała rozumieć motywy jego postępowania.

– Nienawidził pan Tygrysicy – powiedziała. – I dlatego wsadził ją pan do więzienia.

– Bzdura – zaprotestował.

– Była winna od samego początku – ciągnęła, nie słuchając go. Nagle spojrzała mu prosto w oczy. – Ale dlaczego?

Natychmiast spuścił wzrok.

– Nic podobnego – powiedział słabym głosem. Megan przyglądała mu się badawczo.

– To ciągle w panu jest – szepnęła z przerażeniem. – Ta nienawiść czy niechęć. Co pan czuje, kiedy pan na mnie patrzy? Co panu przychodzi do głowy?

Keller kręcił się w fotelu. Nie mógł sobie znaleźć wygodnej pozycji. Megan ani na chwilę nie spuszczała go z oka. Jej wzrok palił go. Czuł, że nie wytrzyma tego długo i że musi coś zrobić.

– Dobrze pani wie – powiedział. – Przecież inni mężczyźni też pani pragnęli.

Nie było to kłamstwo. Jedynie pół prawdy. Megan uśmiechnęła się. Zwycięstwo okazało się znacznie łatwiejsze, niż przypuszczała.

– Być może – szepnęła.

Daniel nareszcie mógł przejść do kontrofensywy.

– Czy tego pani chciała? - zapytał. – Czy chodziło o to, żeby uczynić ze mnie bezwolne narzędzie w pani rękach? Co zamierza pani ze mną zrobić?

– Nie jest pan przecież ani dzieckiem, ani moim niewolnikiem – stwierdziła.

Keller milczał przez chwilę.

– A jednak w pewnym sensie jestem pani niewolnikiem – powiedział. – Zdradziłem się wczoraj w nocy, a pani od razu to zauważyła. Chciałbym wiedzieć, co teraz? Jak głęboko chce mnie pani pogrążyć?

– Może zaczekamy i sam pan się przekona – zaproponowała.

Tego już było za wiele. Daniel zerwał się ze swego miejsca i przypadł do niej, dysząc dziko. Czuł, że prowokuje absurdalną i groźną sytuację, ale nic na to nie mógł poradzić. Megan nie broniła się, ale też nie uczyniła żadnego zachęcającego gestu. Nie znaczyło to jednak, że była zimna i obojętna. Wabiła go na swój sposób, wiedząc z doświadczenia, że działa to na mężczyzn silniej niż jakiekolwiek prowokacyjne gesty. Daniel chciał ją pocałować, ale nie mógł się na to zdobyć. Przyglądał się ciału Megan. Wyciągnął rękę, ale palce zatrzymały się parę centymetrów od bioder dziewczyny. Jego dłoń zawisła w powietrzu.

Czekał na choćby najmniejszy gest ze strony Megan, który pozwoliłby mu coś zrobić, ale ona trwała nieporuszona. Chciał spojrzeć jej w oczy, ale bał się. W końcu jednak uniósł głowę i ze zdziwieniem stwierdził, że oczy dziewczyny wcale nie są zimne i bezlitosne.

– Czy zrobiłaś to? – spytał nieswoim głosem.

Megan położyła dłoń na jego ramieniu. Kontakt fizyczny podziałał jak katalizator. Uwięzione uczucia wybuchły nagle z olbrzymią siłą. Zaczął całować Megan po szyi i twarzy, a ona poddawała się temu ze spokojem.

– A jak myślisz? – usłyszał w końcu jej głos.

– Nie wiem – szepnął. – Naprawdę nic już nie wiem.

Pogładziła go delikatnie po policzku. Ta niewinna pieszczota spowodowała, że zaparło mu dech w piersiach. Patrzył na Megan i poruszał ustami niczym ryba. Dopiero po jakimś czasie doszedł do siebie.

– To krok we właściwym kierunku – stwierdziła. – Kiedyś byłeś pewny, że to ja zabiłam Graingera.

– A teraz nie jestem. O to ci chodziło? Megan uśmiechnęła się lekko.

– I tak, i nie. Sama nie wiem. Pocałuj mnie, Danielu. Przecież czuję, że tego pragniesz.

Spojrzał na jej rozchylone wargi. Jeszcze nigdy w życiu nie czuł się tak rozdarty. Co więcej, wiedział, że musi wybierać. Oddając się we władzę Megan, tracił część swojej niezależności. A jeśli dziewczyna jednak była morderczynią? Ta myśl nie dawała mu spokoju.

Już miał się wycofać, ale właśnie wtedy poczuł, że dzieje się z nim coś dziwnego. Wystarczyło, że Megan pochyliła się trochę w jego stronę, a zapomniał o wszystkich obiekcjach. Ich usta zwarły się w namiętnym pocałunku. Megan przestała być bierna. To, co się wydarzyło, przeszło jego najśmielsze oczekiwania. Daniel z jękiem pogrążył się w prawdziwym morzu rozkoszy.

Megan z rozbawieniem obserwowała całą sytuację. Nie po raz pierwszy miała okazję stwierdzić, że wszyscy mężczyźni są do siebie podobni. Nie potrzebowała zbyt dużo czasu, żeby uwieść Kellera.

Nagle i z nią zaczęło się dziać coś dziwnego. Złość i gniew ustąpiły, a ciało zaczęło pulsować w rytm pieszczoty Daniela. Pocałunek ją podniecił. Przestała być tą, która obserwuje całą sytuację. Próbowała się opanować, ale pożądanie narastało w niej z nową siłą. To, że nie chciała mu się podporządkować, tylko pogarszało sytuację.

Zarzuciła Danielowi ręce na szyję i przyciągnęła mocniej jego głowę. Nie tak chciała to rozegrać. Wiedziała, ze znacznie lepiej byłoby trzymać Daniela na dystans. Zmusić go, żeby sam się poniżył. Nie planowała również tych jęków rozkoszy, które wyrwały się z jej gardła. Robiła same głupstwa, ale nie potrafiła się powstrzymać. Już wkrótce miała należeć do niego. Dłonie Daniela wędrowały coraz wyżej. Była pewna, że za chwilę dotrą do zapięcia sukienki.

Nagle wydarzyło się coś niespodziewanego. Jakiś konwulsyjny dreszcz przeszył jego ciało, a następnie Daniel zastygł w bezruchu. Megan uniosła dłoń i dotknęła lekko jego policzka.

– Nie! – Ten okrzyk zabrzmiał tak, jakby pochodził z wnętrza ziemi.

– Ależ, Danielu…

– Nie, nie chcę tak – przerwał jej.

Nareszcie odzyskał zdolność ruchu i mógł przesunąć się w stronę drzwi bawialni. Ogień gniewu zastąpił w jego oczach płomienie pożądania.

– Dobry Boże, co ja robię – wymamrotał pod nosem, a następnie podniósł głos. – Prawie ci się udało, co?

– Co… co mi się udało? – Megan próbowała pozbierać myśli, które rozpierzchły się jak stado kurcząt na widok jastrzębia.

– Nie zgrywaj się na niewiniątko – wycedził przez zęby. – Lepiej popatrz na siebie.

Dziewczyna zaczęła machinalnie poprawiać sukienkę. Dopiero teraz zauważyła, że ma niemal odsłonięty biust i potargane włosy. Nie wiedziała, co powiedzieć. Zdawała sobie jednak sprawę, że poniosła klęskę.

– Nie wiem, o czym mówisz.

Daniel roześmiał się, ale nie wypadło to naturalnie. Przez cały czas odsuwał się od niej i teraz stał już niemal oparty plecami o drzwi.

– Czy tak zachowuje się kobieta, która ma wszelkie powody, żeby mnie nienawidzić? – spytał szyderczo. – Myślisz, że uwierzę w ten nagły przypływ uczuć? Gratuluję, pokazałaś, jaką bronią włada Tygrysica.

– Nie nazywaj mnie tak! – krzyknęła. – Wcale taka nie jestem!

Keller raz jeszcze roześmiał się nieprzyjemnie.

– Zresztą prawie dałem się nabrać – stwierdził. – Jednak nie dla mnie takie gry, Megan. Chciałaś mnie wykorzystać. Poniżyć. Dosyć tego.

Nie mogła nawet zaprzeczyć. Wstała z miejsca i podeszła do wyjścia. Daniel z pewnością cofnąłby się jeszcze dalej, gdyby nie to, że opierał się o drzwi.

– Przepuść mnie. Chcę wyjść – powiedziała. Skinął głową.

– Proszę bardzo. I pamiętaj, że nie chcę cię jutro widzieć w tym domu.

Megan nic nie odpowiedziała. Gdy tylko otworzył drzwi, wybiegła z bawialni i popędziła na górę.

Загрузка...