ROZDZIAŁ DZIESIĄTY

– Włóż białą suknię, Kate. Kate właśnie suszyła włosy i układała je tak, żeby zachowały puszystość, którą lubił Alex. Tego wieczora postanowiła spełnić wszystkie jego zachcianki.

– Jesteś pewien, że mam wystąpić w bieli? – upewniła się. – Myślałam, że w fiolecie będę wyglądać…

– Nie. Proszę, żebyś włożyła tę białą suknię – odparł zdecydowanie.

– Naprawdę chcesz, żebym wyglądała jak panna młoda?

– Podobasz mi się w bieli. To najlepsza oprawa dla twoich włosów.

Alex wprawdzie rozsądnie argumentował swoją decyzję, ale Kate instynktownie wyczuła, że kryje się za tym coś więcej. Kiedy robiła staranny makijaż, uświadomiła sobie, że jej mąż w zasadzie nigdy nie zwraca uwagi na strój. Dlaczego więc akurat dzisiaj przykłada do niego taką wagę? Dlaczego jest napięty i zamyślony? Te pytania nie dawały jej spokoju. Zerknęła w lustro i stwierdziła, że jeśli ma włożyć białą suknię, to musi nałożyć na policzki więcej różu. W przeciwnym razie będzie wyglądać blado jak śmierć.

Sukienka, którą wybrał Alex, miała bardzo kobiecy krój i wyglądała elegancko. Długie luźne rękawy zebrane były złotą, ozdobną wstążką tuż u nadgarstków. Dekolt w kształcie litery V był kusząco głęboki. Talię podkreślał szeroki złoty pas. Na rąbku spódnicy także było ozdobne złocenie, takie samo jak przy rękawach. Kate wsunęła stopy w nowe eleganckie pantofle, które kupił jej mąż, i krytycznie przyjrzała się sobie w lustrze.

Zdecydowanie źle wyglądała jej blada, niczym nie osłoniona szyja. Pogrzebała w skrzyneczce z biżuterią, szukając jakiegoś złotego łańcuszka albo skromnych perełek. Niestety, nic z jej kolekcji nie pasowało do tego stroju. Zmarszczyła brwi w niezadowoleniu i pobiegła do sypialni.

– Alex, nie mogę włożyć tej sukni. Na szyję muszę mieć do niej jakiś łańcuszek albo cokolwiek innego, ale, niestety, nic takiego nie mam.

Zapiąwszy spinkę przy mankiecie koszuli, Alex podniósł wzrok i uśmiechnął się do Kate.

– No to już masz. Podejdź tutaj.

Stanął przy stylizowanej toaletce i wskazał palcem duże aksamitne pudełko.

– Nie ruszaj się – przestrzegł zapobiegawczo. Kate krzyknęła z radości, kiedy zapinał jej delikatny złoty łańcuszek, który kształtem wpasował się do wycięcia sukni. Na jego końcu zwisała wielka perła w kształcie łzy, otoczona diamentami osadzonymi w złocie.

– Podoba ci się?

– Jest absolutnie zachwycający. Dziękuję ci, Alex.

– Kolczyki wepnij już sama. Nie mam w tym wprawy.

– Czy dlatego upierałeś się, żebym włożyła na dzisiejszy wieczór właśnie tę sukienkę?

– Między innymi. Wyglądasz urzekająco, Kate. Na pewno będziesz się wyróżniać na tle tłumu innych kobiet – Alex popieścił palcem wygięcie jej szyi, po czym przesunął dłonią po rudych lokach. – Wyglądasz jak niepokorny anioł. Intrygująca mieszanka niewinności i zmysłowości. Jedno spojrzenie na ciebie wystarczy, żeby wzbudzić ciekawość. – Uśmiechnął się cynicznie. – Głupie, nie? Ale skuteczne.

– Czuję się jak manekin wystawowy – odparła beznamiętnie.

Myśl o tym, że idzie na pokaz, nie zaś na przyjęcie, zagłuszyła jej radość.

– Niestety, Kate, nie mogę zaprzeczyć, że wszyscy skupią uwagę głównie na tobie.

– Wiem. Próbowała ukryć wyraz rozczarowania, spuszczając wzrok, ale Alex podniósł jej głowę i zmusił do spojrzenia sobie w oczy.

– Powiedziałaś mi, że się tym wcale nie przejmujesz.

– Ja się nie przejmuję – odparła cierpko. – Ale ty tak.

– Jesteś w błędzie – zapewnił ją po chwili wahania.

– Czyżby? – Kate uniosła wyżej głowę i spojrzała na Alexa z wyzwaniem. – Być może całe to przedstawienie, które nas dziś czeka, nie obchodzi cię za bardzo, ale mimo to chcesz, żeby wszyscy grali według twojego scenariusza. Nie kupiłeś tej sukni i naszyjnika, żeby mi sprawić przyjemność. To mają być argumenty na rzecz czegoś, prawda? Przyznaj się. Dzisiejszego wieczora będziesz usiłował coś udowodnić.

Alex ściągnął brwi.

– Kupiłem te rzeczy, żeby chroniły cię przed stadem złośliwców i manipulatorów.

– Nie, Alex. Kupiłeś je, żeby zaspokoić swoją dumę i próżność. Nie udawaj przede mną, proszę. Nie znoszę gry pozorów, tak jak i ty.

Kate podeszła do toaletki i drżącymi dłońmi wyjęła z pudełeczka kolczyki, po czym równie niepewnymi ruchami wpięła je w uszy. Mąż stał tuż za nią. Wiedziała, że przygląda się jej w lustrzanym odbiciu, ale nie chciała spojrzeć mu prosto w oczy.

Alex wyglądał imponująco i dojrzale w tradycyjnym, eleganckim garniturze. Kate z bolącym sercem zastanawiała się, ile kobiet tego wieczora pozazdrości jej tak przystojnego męża. Na pewno Nicole Fouvet. Ona była najgroźniejszą konkurentką Kate. Z pewnością dlatego Alex tak zadbał, żeby jego żona była dobrze ubrana.

– Już – westchnęła, odrzucając włosy tak, żeby widać było kolczyki. – Mam nadzieję, że jesteś zadowolony z inwestycji.

– Kate… – Alex spojrzał na nią ze smutkiem. Zrobił gest ręką, jakby chciał ją przeprosić i zaprotestować, ale nie odezwał się, tylko odwrócił się i szepnął z rezygnacją: – Przebierz się, w co chcesz. Poślubiłem kobietę, nie eksponat.

Pamiętaj o tym, Kate dodała w myślach, po czym chwyciła go pod ramię. Alex spojrzał na nią w skupieniu.

– Przepraszam, że jestem taka zadziorna. Naprawdę chcę ci sprawić przyjemność i dać satysfakcję – powiedziała potulnie.

Westchnął i przygarnął ją do siebie w czułym uścisku.

– Sprawiasz mi przyjemność, Mary Kathleen. Olbrzymią przyjemność. Jeśli nie masz ochoty tam iść…

– … i tym samym dać twojej matce powód do triumfu? Za żadne skarby świata. – Uśmiechnęła się.

– Jesteś pewna? – Odwzajemnił uśmiech.

– W stu procentach – odparła zdecydowanie. – Odniosłam tylko wrażenie, że… chcesz wytłumaczyć się przed towarzystwem, dlaczego wybrałeś właśnie mnie na żonę. Wystarczyło mi, że dla Scotta byłam lalą na pokaz. Na myśl, że i ty zamierzasz…

Alex nakrył palcem jej usta i posłał pełne determinacji spojrzenie.

– Nie zamierzam robić z ciebie lali na pokaz. Nie mógłbym mieć lepszej żony niż ty.

W Kate wstąpiła nadzieja. Teraz już była gotowa stawić czoło Nicole Fouvet.

– Dziękuję ci za ten komplement, Alex. Ja też nie mogłabym mieć lepszego męża. Wezmę tylko torebkę i możemy już iść.

Pani Beatty czekała już w holu przy wyjściu.

– Mój Boże! Jaka z was śliczna para! – Na surowej twarzy gospodyni pojawił się rumieniec zażenowania z powody tak śmiałej uwagi. – Nie chciałam o tym mówić wcześniej, ale teraz wreszcie postanowiłam przyznać się do tego, co myślę. Jestem taka szczęśliwa, że wy dwoje odnaleźliście się… jak te dwie igły w stogu siana…

– Cieszy mnie to, że pani akceptuje nasz związek, pani Beatty – powiedział Alex z zadowoleniem. – Podejrzewam, że ten dom wreszcie się ożywi.

– Och, panie Dalton! Nie chciałam być niegrzeczna, ale nie mogłam powstrzymać się, żeby nie zauważyć, że nie mógł pan poślubić milszej dziewczyny. Życzę państwu udanego wieczoru.

Kate wzruszyła niespodziewanie miła uwaga gospodyni. Podbudowana jej przychylnością, pocałowała ją w policzek.

– Dobranoc, pani Beatty. I jeszcze raz dziękuję. Starsza pani pokiwała głową i pomachała im na pożegnanie.

– Podbiłaś jej serce – szepnął Alex z lekką kpiną i poprowadził Kate w stronę garażu.

– Pani Beatty ma naprawdę złote serce – odparła z powagą.

– Wiesz, że prawie cały zarobek posyła swojej córce, która samotnie wychowuje trójkę dzieci? Mąż ją opuścił.

– Powiedziała ci to?

– Wymknęło się jej przy okazji wczorajszej rozmowy w kuchni, kiedy gotowałam obiad.

– Wiesz przecież, że nie musisz gotować.

– Chciałam popichcić, a pani Beatty wyraziła na to zgodę.

– Nie mam co do tego wątpliwości. – Zaśmiał się. – Ja też nie mam nic przeciwko twojemu pichceniu – dodał ciepło, otwierając Kate drzwiczki lamborghini.

Zatrzymała się w pół kroku i spojrzała na męża.

– Cieszę się, że mogę coś dla ciebie zrobić, żeby odwzajemnić się za szczodrość, jaką mi okazujesz.

Weszła do samochodu i zapięła pas bezpieczeństwa. Alex zajął swoje miejsce w milczeniu i przez całą drogę nie odezwał się już ani słowem. Kate też milczała. Wreszcie dojechali do posiadłości Very Pallister. Kate cieszyła się, że zmusiła go do myślenia. Uznała, że zachowała się tym bardziej stosownie, że czekała ich konfrontacja z Nicole Fouvet.

Dom Very Pallister usytuowany był w modnej dzielnicy, French Forest. Wysoki mur, okalający posiadłość, świadczył, że i ona upodobała sobie prywatność. Biały ceglany dom robił duże wrażenie z powodu swej masywności. Uroku dodawały mu dwie kolumny, stylizowane na greckie, wspierające ganek. Klasa i styl, pomyślała Kate i zadarła dumnie głowę, Alex zaś nacisnął dzwonek.

Drzwi otworzyła Vera. Miała na sobie szyfonową tunikę w tonacji morelowo – brzoskwiniowej. Na jej twarzy malował się szeroki uśmiech satysfakcji, przemieszanej z odrobiną podziwu.

– Moja droga Kate, cóż za trafny wybór sukni. To był twój pomysł czy Alexa?

– Alexa, naturalnie – odparła pewnie Kate.

– Naturalnie – zawtórowała Vera, lekko poruszona swobodą synowej. Zaraz jednak odzyskała właściwy sobie animusz. – Mój syn, jak zawsze, punktualny.

– Staram się być kulturalny, mamo – odparł cierpko. – Możemy wejść?

– Niecierpliwisz się, żeby kogoś zobaczyć?

– Nie. Po prostu chce mi się pić.

– Specjalnie dla ciebie kazałam zamrozić veuve cliquot.

– Jesteś perfekcyjną panią domu… Jak zawsze zresztą. Vera wprowadziła ich na salę bankietową. Natychmiast też ucichł gwar rozmów. Parkiet był tak wypolerowany, że błyszczał jak lustro. Wysokie aż do sufitu lustra oddzielały od siebie francuskie drzwi, wkomponowane we wszystkie cztery ściany pomieszczenia. Stoły przyozdabiały wykwintne ikebany, ułożone z prawdziwym smakiem. Kate zauważyła, że goście ubrani są nie tylko elegancko, ale i bardzo bogato. Stali po bokach parkietu w małych grupkach, tak jakby specjalnie przygotowali centralne miejsce dla pary młodych małżonków.

Pani domu wydała polecenie kelnerowi, żeby stał przy wejściu i dopilnował obsługi gości. Na tacy wniesiono srebrny kubeł z ulubionym szampanem Alexa. Vera poprosiła, żeby kelner nalał młodym i jej po lampce. Wzniesiono toast. Kate zaobserwowała, że już po jednym szampanie teściowej zaigrały w oczach ogniki rozbawienia.

– Niezły tłumek jak na tak prywatne przyjęcie, – Alex skomentował z drwiną.

– Wieczór będzie obfitował w atrakcje – odparła Vera, spoglądając na syna z wyzwaniem, po czym jej wzrok powędrował w odległy kąt sali.

Stała tam odwrócona plecami kobieta, która niewątpliwie wyróżniała się strojem i figurą spośród innych uczestniczek przyjęcia Jej towarzysz dostrzegł przybycie nowych gości, dotknął znacząco jej ramienia i skinął w kierunku wejścia. Kobieta powoli odwróciła się. Kate już nie miała wątpliwości, kim jest owa piękność.

Uroda Nicole Fouvet zaparła jej dech w piersi. Już sama twarz mogła wzbudzić podziw, a co dopiero nieskazitelnie harmonijna figura… Nicole miała śniadą cerę i kruczoczarne włosy, upięte w kunsztowną fryzurę, ściągniętą delikatną siateczką. Długą i smukłą szyję kobiety przyozdabiała czarna szarfa, podtrzymująca pąsową różę z tafty, upiętą na szczycie czarnej sukni z tego samego materiału. Obcisły gorset uwypuklał jej kształtne i pełne piersi, zaś wąska talia podkreślona była szeroką różową szarfą. Nicole wyglądała zabójczo.

Wymieniła spojrzenia ze swoim towarzyszem, po czym powoli, z gracją, podeszła do nich. Poruszała się pewnie, niczym gwiazda filmowa. O ile Verę Pallister określano mianem królowej socjety w Sydney, to Nicole z pewnością można byłoby uznać za koronowaną księżniczkę. Matka Alexa z zaciekawieniem spojrzała na syna, próbując wyczytać z jego twarzy reakcję na pojawienie się Nicole. Kate zmusiła się, żeby na niego nie patrzeć. Usiłowała zachować zimną krew. Nie mogła dać po sobie poznać, jak bardzo jest zazdrosna o ciemnowłosą piękność.

Nicole uśmiechnęła się do Alexa i podała mu dłoń.

– Alex, jak miło cię znowu widzieć – szepnęła zmysłowo.

Kate przez moment myślała, że jej mąż przywrze do wyciągniętej dłoni w namiętnym pocałunku. Alex jednak jedynie uścisnął ją lekko i wypuścił.

– Z przyjemnością znowu cię widzę, Nicole – przywitał się gładko. – Kate, pozwól, że ci przedstawię Nicole Fouvet. Nicole, to moja żona.

Piękność leniwie przesunęła spojrzenie chabrowych oczu na towarzyszkę Alexa. Kate odwzajemniła się jej szerokim i rozbrajającym uśmiechem, który skopiowała od Very. Wiedziała, że grzeczność poskutkuje jak nic innego.

– Byłoby z mojej strony nietaktem, gdybym zapytała, jak ci leci, bowiem widać, że jesteś kobietą sukcesu. Zgadzam się z mężem, że z przyjemnością się na ciebie patrzy. Jesteś bardzo piękna, Nicole.

– Dziękuję – z nie ukrywanym zdumieniem odparła Nicole. – Jesteś bardzo bezpośrednia!

– Bezpośredniość zdecydowanie wyróżnia Kate spośród innych kobiet. Zgodzisz się ze mną, mamo?

Słysząc beztroskie słowa Alexa, Kate odetchnęła z ulgą.

– Tak. Kate jest bardzo bezpośrednia – mruknęła Vera. Nicole zignorowała Kate i z wdziękiem wsunęła dłoń pod ramię Alexa.

– Tak się cieszę, że znowu jesteś w domu, złotko. Tęskniłam za tobą. Teraz już nie pozwolę ci odejść.

Kate roześmiała się dźwięcznie, udając rozbawienie.

– Alex, musisz być dumny, że cieszysz się tak wielką popularnością. Byłoby z twojej strony nietaktem nie okazać zainteresowania tak pięknej kobiecie jak Nicole. Pozwól, że zostawię cię teraz na chwilę w uroczym towarzystwie, a sama pójdę z twoją mamą i poznam kilka osób.

– Chcesz, żebym ci towarzyszył, Kate? – zapytał. W jego głosie słychać było napięcie.

– Wiesz przecież, że nie zmuszam cię do żadnych obowiązków, Alex – odpowiedziała beztrosko. – Zdecyduj sam.

Wstrzymała oddech, ale mąż szybko zrozumiał jej wyzwanie. Wysunął ramię z uścisku Nicole, gotów pójść z żoną.

– Wybacz, Nicole. Jestem pewien, że nie zabraknie ci towarzystwa.

– Może zobaczymy się jeszcze później – Kate dodała z gracją.

– Z pewnością – Nicole odparła ze słodką zjadliwością. Kate z satysfakcją dostrzegła głęboki podziw w spojrzeniu Very. Alex objął żonę w talii, po czym zaprowadził ją do grupki gości, którzy stali najbliżej. Zaczęła się oficjalna część przyjęcia. Vera przemieszczała się od jednych gości do drugich, zauważając, że wszyscy z sympatią zwracają się do Kate. Ona zaś pałaszowała maleńkie kanapki, dzięki którym rozładowywała napięcie, a następnie z nowym ładunkiem sił wracała do gości. Oceniła, że na przyjęciu zgromadziło się około osiemdziesięciu osób. Uśmiechała się do wszystkich, dzielnie i pewnie odpowiadała na pytania. Zachowywała się tak, jakby była przekopana o mężowskiej miłości.

Alex także był pełen wigoru i z radością odgrywał rolę beztroskiego młodego mężczyzny, który tak naprawdę niewiele uwagi poświęca żonie. Zamknął się w sobie, tak jakby przeczuwał, że zaraz coś się stanie. Od czasu do czasu Kate rzucała mu ukradkowe spojrzenia, których jednak nie dostrzegał. Skupił się bowiem na przyjaciołach i znajomych.

Kate poczuła ból mięśni twarzy. Wewnętrzne napięcie, które tak rozpaczliwie próbowała ukryć, powoli zaczynało wymykać się jej spod kontroli. Vera przyprowadziła sir Edwarda Millsa, starego polityka, który miał namówić Alexa do rzucenia prywatnych interesów i wykorzystania swoich talentów w służbie publicznej.

– W parlamencie potrzebujemy takich ludzi jak ty. Mam zamiar zrezygnować ze swojego mandatu jeszcze przed następną turą wyborów i wysunąć twoją kandydaturę na moje miejsce. Teraz, kiedy ustabilizowałeś swoją sytuację rodzinną, powinieneś osiąść w jednym miejscu i zająć się poważniejszą działalnością, nieprawdaż, moja droga? – Sir Mills zwrócił spojrzenie ku Kate i uśmiechnął się do niej sztywno. Jego twarz po obu stronach okalały białe bokobrody, które w pewien sposób kompensowały nagą czaszkę.

Alex wydawał się zainteresowany propozycją rozpoczęcia kariery polityka i wdał się w rozmowę. Kate skorzystała z okazji, rozejrzała się po gościach, po czym oddaliła się od męża i podążyła w stronę holu.

Vera wcześniej pokazała jej dom, tak więc Kate nie miała problemów ze znalezieniem garderoby. Nie zauważona przemknęła wśród gości i ukryła się za drzwiami pokoju, który służył jako garderoba. Tutaj mogła liczyć na chwilę samotności. Usiadła przy lustrze, które stało na toaletce i potarła skronie. Rozbolała ją głowa, co nie pozwalało jej skupić się na dyplomatycznych rozmowach z gośćmi. Mimo to doszła do wniosku, że jak na razie wszystko poszło dobrze. Przynajmniej odstraszyła Nicole. Ku jej zadowoleniu również Alex nie prowokował dalszych kontaktów z panną Fouvet. Kate miała nadzieję, że jej mąż zobojętniał na wdzięki Nicole, choć tak naprawdę bardzo w to wątpiła.

Nagle otwarły się drzwi do garderoby. Nicole Fouvet dumnie stanęła nad Kate i rzuciła jej złośliwe spojrzenie, pełne dziwnej satysfakcji.

– Więc jednak znalazłaś zaciszny kącik do rozmowy ze mną – zaczęła z sarkazmem. – Jesteś sprytna. Nie ma co do tego wątpliwości. Zjawiłaś się w odpowiednim miejscu i czasie, żeby zaciągnąć Alexa do ołtarza. Możesz mi powiedzieć, jak to zrobiłaś?

– Ominęłaś najważniejszy szczegół. Pojawiłam się jako odpowiednia dla niego osoba – odcięła się Kate. Potem z udawaną obojętnością otworzyła torebkę, wyjęła grzebień i zaczęła się czesać. – A jeśli chodzi o twoje pytanie, to chciej raczej zapytać Alexa, jak mu się udało pojąć mnie za żonę.

– Ożenił się z tobą tylko dlatego, żeby zrobić mi na złość – rzuciła Nicole, z trudem tłumiąc gniew.

– Tak sądzisz? W takim razie jesteś bardzo pewna siebie.

– Wiem o tym – odparła twardo. Podeszła do Kate i spojrzała na jej odbicie w lustrze. – Naprawdę myślisz, że podobasz się Alexowi bardziej niż ja? On kocha tylko mnie i nawet ty nie możesz zaprzeczyć, że jestem kobietą, która do niego pasuje. Alex ożenił się z tobą, bo miał taki kaprys, ale i tak prędzej czy później wróci do mnie.

– Och! Sądzę, że mój mąż doskonale potrafi odpierać twoje pokusy, Nicole – rzuciła z drwiną Kate. – Dzisiaj miałaś najlepszy tego przykład.

– Może i przez jakiś czas da ci szczęście i będzie dla ciebie przykładnym mężem, ale jak tylko dasz mu to, czego chce, zostawi cię. On cię poślubił, żeby zostać ojcem.

To był cios poniżej pasa. Kate poczuła się tak, jakby ktoś wbił jej w serce sztylet. Mimo to zdobyła się na przesłodzony uśmiech i pozę wyższości.

– Jeżeli już o tym mówisz, Nicole, to powiem ci, że zamierzamy mieć z Alexem dziesięcioro dzieci. Wymyślił sobie, że wychowa drużynę do gry w krykieta. Na twoim miejscu nie czekałabym na niego tak długo. Dla takiej piękności jak ty byłaby to zwykła strata cennego czasu. Byłoby natomiast rozsądniej, gdybyś znalazła sobie męża, którym mogłabyś manipulować. Popatrz na Verę…

– Ty suko! Złowiłaś go, żeby mieć co jeść! Nicole obnażyła swoją prawdziwą naturę i swoją prawdziwą klasę. Między tymi dwiema kobietami nie było już niechęci, ale prawdziwa nienawiść. Kate przeszyła rywalkę chłodnym spojrzeniem i rzekła dobitnie, cedząc powoli słowa pełne jadu:

– Pozwól, że wyrażę się jasno, Nicole. Pozostanę żoną Alexa i będę zawsze zajmowała przy nim należne mi miejsce. Nie obchodzą mnie twoje prowokacje, ale jeśli masz ambicję, żeby o niego walczyć, proszę bardzo. Wiedz, że nigdy nie dam mu odejść i nie dam ci satysfakcji zwycięstwa.

– Zrobisz z siebie pośmiewisko, jeśli za wszelką cenę będziesz próbowała go przy sobie zatrzymać! – krzyknęła Nicole. – Lepiej pośpiesz się z pierwszym dzieckiem, bo już niedługo Alex będzie dzielił łóżko ze mną, nie z tobą.

– Ależ prymitywne instynkty kryją się za twoją uroczą twarzą! – parsknęła Kate.

Na policzkach Nicole pojawiły się wypieki wściekłości.

– Osiągnę to, co chcę, i ty, spryciaro, mi w tym nie możesz przeszkodzić. Dzisiejszy wieczór jeszcze się nie skończył.

Nicole zrzuciła z rąk długie wizytowe rękawiczki, cisnęła je na podłogę i pośpiesznie opuściła garderobę.

Kate odetchnęła z ulgą. Miała za sobą drugą rundę walki i, choć spisała się wyśmienicie, nie mogła opanować narastającego przygnębienia. Wygarnęła Nicole, co o niej myśli, ale wiedziała, że tak naprawdę jest zbyt słaba, żeby kontynuować walkę. Jeśli mąż złamie daną jej przysięgę i ją zdradzi, Kate skuli się i umrze z żalu.

Dotarła do niej gorzka prawda, że przecież Alex bardzo dobitnie podkreślał, iż poślubił ją po to, żeby urodziła mu dzieci. Taka była umowa. Nie miał wprawdzie obowiązku mówić jej o dawnym związku z Nicole, ale mimo wszystko obiecał, że dochowa jej wierności. Kate nie potrafiłaby dzielić się nim z inną kobietą. Nigdy więcej. Nie zniosłaby poniżenia, gdyby ją zdradził. Nie teraz, kiedy go pokochała.

Nagle przypomniały się jej ostatnie słowa Nicole. Rzeczywiście, wieczór jeszcze się nie skończył. Kate musiała wrócić do towarzystwa i zająć miejsce przy mężu. Nieco przerażona chwyciła grzebień, wrzuciła go do torebki i wyszła z garderoby.

Загрузка...