ROZDZIAŁ TRZECI

Dalton skierował wzrok na nerwowo poruszające się dłonie Kate.

– Czy włożyła pani koszulę z długim rękawem po to, żeby ukryć sińce? Czy Scott przemocą zmusił panią do przyjścia na dzisiejsze przyjęcie?

– Nie – ucięła.

Jak na tak potężnego mężczyznę, Dalton poruszał się zaskakująco zwinnie.: Jak pantera. Chwycił za uchylony rąbek koszuli przy szyi Kate i obnażył jej ramię. Podbiegłe krwią ślady po palcach Scotta odciskały okrutne znamię na jej białej skórze.

– Łatwo robią mi się siniaki – wybełkotała, poczerwieniawszy ze zmieszania. – To nic takiego.

Nachmurzył się złowrogo i naciągnął koszulę na ramię, po czym ostentacyjnie zapiął Kate wszystkie guziki, aż po samą szyję. Potem objął dłońmi jej twarz i zmusił do spojrzenia mu prosto w oczy. Dostrzegła w nich łagodne współczucie.

– Proszę mi wybaczyć – rzekł w końcu. Kate wytrzeszczyła oczy ze zdziwienia. Była zbyt zdenerwowana, żeby zdobyć się na odpowiednią replikę.

Dalton westchnął i opuścił ręce.

– Niech piekło pochłonie tego drania! Nie sądziłem, że go na to stać. – Odwrócił się i wskazał jej miejsce na krześle. – Proszę usiąść. Teraz może się pani odprężyć.

Nie ruszyła się z miejsca. Wciąż paraliżował ją strach na myśl, co może znaczyć nagła zmiana zachowania Daltona.

– Chciałabym wrócić na górę.

– I zepsuć całą zabawę, tak? – parsknął z sarkazmem. – Obydwoje wiemy, że pani mąż oczekuje ode mnie zainteresowania pani osobą. A na to potrzeba czasu, Mary Kathleen. Co do tego, nie pozostawię mu nawet cienia wątpliwości. – Dalton wyciągnął się na łóżku i ułożył ręce za głową. – Jaka miała być pani cena?

Kate zamknęła oczy. Nigdy w życiu nie czuła się tak upokorzona. Dudniły jej w uszach okrutne słowa, które przed chwilą usłyszała.

– Proszę mi wybaczyć. Byłem dla pani niegrzeczny. Proszę usiąść. Tu jest pani ze mną bezpieczna. Nigdy nie zmuszam kobiet do obcowania ze mną, jeśli same tego nie chcą.

Tym razem surowość w jego głosie stopniała. Został jedynie odcień perswazji. Kate zerknęła niepewnie spod firany rzęs. Postanowiła posłuchać prośby Alexa. Doszła bowiem do wniosku, że, mimo iż zachował się nader arogancko, miał rację. Scott nie byłby zachwycony, gdyby tak prędko wróciła na pokład.

Zajęła wskazane miejsce na krześle. Siedzenie było miękkie, zachęcające do odpoczynku, którego potrzebowała. Ostatnie kilka minut kosztowało ją wiele nerwów.

– Scott musi być bardzo zdesperowany, jeśli używa pani dla swoich celów. To głupiec. Myśli, że uda mu się mną pokierować.

– Dlaczego więc zawarł pan z nim znajomość? Na dłuższą chwilę Dalton wlepił wzrok w belkowany sufit, po czym rzucił cyniczną odpowiedź:

– Kiedyś traciłem cierpliwość do ludzi, którzy usiłowali się w jakiś sposób mną posłużyć. Scott akurat nawinął mi się pod rękę w szczytowym momencie niechęci do podobnych zachowań.

– Rozumiem, że postanowił pan udzielić mu lekcji dobrych manier – bąknęła Kate, uświadamiając sobie, jak bardzo Scott nie docenił przeciwnika w osobie Alexa Daltona.

– Pani też przydałaby się taka lekcja.

– Mnie? A co ja takiego panu zrobiłam? Spojrzał na nią zamyślonym wzrokiem, jakby usiłował odtworzyć coś w pamięci.

– Na biurku w gabinecie Scotta stoi pani zdjęcie. Ma pani na nim taką niewinną, rozpromienioną miłością i uśmiechem twarz.

Kate westchnęła i wykrzywiła się w gorzkim grymasie.

– To zdjęcie pochodzi z okresu tuż przed naszym ślubem.

– Tak. Nie jest już pani tamtą dziewczyną z fotografii – skomentował cierpko i ponownie zawiesił wzrok na suficie. – Kiedy patrzyłem na to zdjęcie, myślałem sobie, jakim szczęśliwcem jest Scott, że ma taką żonę. Aż tu nagle zrobił z pani kartę przetargową w interesach. Zastanawiam się, dlaczego. Myślałem, że za pani piękną twarzą kryje się kolejna zepsuta dusza. Kobietom często udaje się ogłupić mężczyzn.

– Mężczyźni wcale nie są pod tym względem gorsi – zauważyła gorzko.

Dalton przeniósł na nią skupiony wzrok.

– Tak. Pani pozbyła się już złudzeń. Muszę przyznać, że mnie pani zaskoczyła. Wczoraj sprawiała pani wrażenie pięknej, doświadczonej i wyrafinowanej kobiety, która celowo nie obarcza się takimi obowiązkami jak, na przykład, potomstwo. Gdyby tak rzeczywiście było, pasowałaby pani do tych wszystkich kobiet, które wczoraj pojawiły się u was na kolacji, a dzisiaj są u mnie. Chciałem panią wybadać pytaniami, ale za każdym razem otrzymywałem jedynie wykrętne odpowiedzi. Zastanawiałem się, czy tym sposobem chce mnie pani do siebie zniechęcić, czy też wręcz przeciwnie. – Dalton zmarszczył brwi w zamyśleniu. – Zapewne Scott przestrzegał panią przede mną, prawda?

Kate uśmiechnęła się z grymasem.

– Scott zawsze uczula mnie na to, żebym była miła dla jego klientów. Wczoraj wieczorem przypatrywał się pańskiemu zachowaniu i doszedł do wniosku, że jeśli pan się mną zainteresuje, to może łatwiej zgodzi się na wspólne interesy. Dopiero kiedy wszyscy sobie poszli… – zadrżał jej głos na wspomnienie incydentu w sypialni.

– Zastosował przemoc – Dalton dokończył z odrazą.

– Tak – wyszeptała, zawieszając na nim puste, pozbawione emocji spojrzenie.

– To okropne – rzekł łagodnie. – Jaki to był rodzaj przemocy? Bił panią?

Dalton powiedział to z takim obrzydzeniem, że Kate aż zadrżała. Spojrzała na niego z niemym błaganiem w oczach. Jej wzrok prosił, aby o nic więcej nie pytał. Zacisnął usta, a w jego wzroku znowu pojawiła się bezwzględność.

– Jutro dam draniowi taką nauczkę, że zapamięta do końca życia. – Zmarszczył brwi i parsknął. – Nie. To mogłoby się niekorzystnie odbić na pani. – Wciągnął głęboki oddech, po czym powoli wypuścił powietrze i pokręcił głową. – Och, Mary Kathleen. Co też pani robi w tym gnieździe szerszeni?

Kate nieśmiało się uśmiechnęła.

– Kiedy wychodziłam za Scotta, myślałam, że jestem w raju. Dopiero teraz wiem, jak bardzo się myliłam.

Przytaknął i odwzajemnił uśmiech.

– A ja przypuszczam, że będę zmuszony uświadomić mu pani niezadowolenie.

– Byłabym wdzięczna, gdyby puścił pan całą sprawę w niepamięć… Zdecydowałam się odejść od męża – dodała cicho.

– Już może mi pani być wdzięczna. Kiedy dzisiejszego ranka weszła pani na pokład, chciałem… – Dalton dostrzegł zmieszanie w oczach Kate i lekko wzruszył ramionami. – No, cóż. Ubrała się pani stosownie do swojego nastroju.

– Tak – westchnęła. – Było mi wszystko jedno, jak wyglądam. Myślałam, że Scott pomylił się w ocenie pana. Po wczorajszej kolacji doszłam do wniosku, że absurdem jest myśleć, iż pan się mną zainteresował.

– Ależ! Była pani wspaniała.

Kate zalała się rumieńcem.

– Ale… pan wcale nie miał zamiaru kochać się ze mną, prawda? To była tylko gra?

– Kiedy prowadzę grę, Mary Kathleen, zostaję na polu walki aż do końca. Nie nazwałbym tego uprawianiem miłości, ale… Tak, zaciągnąłbym panią do łóżka. To była część mojego scenariusza. Pani ma taką piękną skórę.

Ostatnia uwaga Daltona sprawiła, że policzki Kate zapiekły jeszcze bardziej. Alex zachwycił się tym dziewczęcym dowodem wstydu.

– Nie lubię pana, panie Dalton – rzekła chłodno.

– Domyślam się – odpowiedział dostojnie i lekko się uśmiechnął. – Ale za to ja panią lubię, Mary Kathleen. Spędziłem doprawdy fantastyczne przedpołudnie w pani towarzystwie. Bardzo szybko zorientowałem się jednak, że coś nie gra. Mimo zachęcająco rozpiętej koszuli, zachowywała się pani nadzwyczaj sztywno, a każdy mój dotyk wywoływał popłoch. Wystarczyło jednak jedno spojrzenie Scotta i już poddawała się mi pani bezwolnie. Mówiła pani zbyt szybko i nerwowo, ale mimo to miło mi się z parną rozmawiało, Mary Kathleen.

– Mnie też – przyznała pokornie. – Ale jeśli w pewnym momencie zorientował się pan, że błędnie mnie oceniał, to dlaczego zepsuł pan wszystko tym natrętnym zachowaniem?

– Istniała jeszcze ewentualność, że gra toczy się nadal. Teraz natomiast rozmawiamy już jak równi sobie. – W spojrzeniu Daltona pojawiła się delikatność. – Pragnąłem pani.

Kate zamknęła oczy i z dezaprobatą pokręciła głową.

– Niech mi pani opowie o swoich planach po rozstaniu z mężem. Pewnie pojedzie pani do rodziny…?

Kate doszła do wniosku, że i tak już powiedziała zbyt wiele. Zastanawiała się, co też w nią wstąpiło, że stała się wobec Daltona taka otwarta. Przecież on z łatwością mógłby wykorzystać jej słowa przeciwko niej. Alex Dalton był groźnym przeciwnikiem.

Spojrzała na niego z wyrzutem.

– Myślałam, że gra już skończona.

– Pani mąż poczuje się lepiej, jeśli obydwoje będziemy udawać zainteresowanych sobą.

Kate odetchnęła z ulgą. Pomyślała, że dla świętego spokoju może uchylić mu rąbka tajemnicy.

– Nie. Nie wrócę do rodziny. Moja matka zmarła, kiedy miałam czternaście lat. Ojciec zaś powtórnie się ożenił i ma teraz rodzinę, która żyje własnym życiem. Poza tym oni zamieszkali na Tasmanii. A ja mam tutaj pracę. Muszę zostać i załatwić kilka urzędowych spraw, związanych z naszym rozwodem.

– Nie ma pani żadnych przyjaciół?

– Nie. Moi jedyni znajomi to przyjaciele Scotta… A poza tym chcę być sama – westchnęła. – Mam dość… Och! To nie jest interesująca historia.

– Proszę mówić. Wystarczy mi, że pani mnie interesuje.

– Wcale tego od pana nie wymagam – odparła tępo.

– Alex. Nie możesz udawać, że ze mną spałaś i jednocześnie zwracać się do mnie po nazwisku. To nie pasuje. Musisz się nauczyć swojej roli, Mary Kathleen. I to jak najszybciej.

– W porządku. Niech będzie Alex.

– Grzeczna dziewczynka. – Uśmiechnął się życzliwie, dzięki czemu jego twarz nabrała magnetycznego czaru. Kate przyznała, że Alex Dalton może się podobać kobietom. – A jeśli już mówimy o tym, co nie pasuje, to… – podał jej papierową chusteczkę – wytrzyj szminkę. Przecież się całowaliśmy…

Kate nie mogła powstrzymać chichotu.

– To szaleństwo. Nie potrafię tak udawać.

– Nie musisz. Po prostu bądź dla mnie miła tak jak dzisiaj rano. Jeśli nadarzy się okazja, powiem Scottowi, jaką ma „ wspaniałą żonę”. A szaleństwo polega na tym, Mary Kathleen, że powiem mu czystą prawdę.

Kate odjęła chusteczkę od ust i ściągnęła brwi.

– Co chcesz przez to powiedzieć? – zapytała podejrzliwie. Dalton roześmiał się i ponownie wyciągnął się na łóżku.

– Posłuchaj. Minęła już era kobiet, które dochowują wierności małżeńskim przysięgom. Ten właśnie fakt zasługuje na miano „wspaniałości”.

– Ależ ty jesteś cyniczny, Aleksie Dalton.

– O, tak. – Uśmiechnął się. – Ty też nie jesteś już taka niewinna, Mary Kathleen. Muszę jednak przyznać, że zachowałaś czystą duszę, co zresztą bardzo mi się w tobie podoba. Bardzo rzadko trafiają się nie zdemoralizowane kobiety.

Kate niespodziewanie uderzyła myśl, że rozmowa zrobiła się podejrzanie szczera. Mimo to była zadowolona, że nie musi już uprawiać szermierki słownej. Wreszcie mogła się odprężyć i mówić otwarcie. Wiedziała, że Alex ją rozumie.

Zdała sobie sprawę z tego, że wtargnięcie Daltona do jej małżeństwa w gruncie rzeczy zrobiło wiele dobrego. Alex stał się katalizatorem rozpadu związku ze Scottem. Ale nawet gdyby Kate nie spotkała Daltona, i tak prędzej czy później odeszłaby od męża. Ich małżeństwa nie dało się już uratować.

– Cieszę się, że przyjąłeś zaproszenie Scotta na wczorajszą kolację – powiedziała w zamyśleniu. – Gdyby nie to, pewnie straciłabym kilka kolejnych lat u jego boku.

Niespodziewanie w oczach Alexa rozbłysła czułość.

– Wiesz? Jesteś najbardziej atrakcyjną kobietą, jaką kiedykolwiek spotkałem.

Kate nie była przygotowana na taki komplement. Zawstydzona, opuściła wzrok. Zauważyła, że ze zdenerwowania pomięła chusteczkę i zrobiła z niej zbitą kulkę.

– Sądzę, że… Sądzę, że siedzimy tu już za długo.

– Wątpię, czy moglibyśmy zrobić cokolwiek w tak krótkim czasie – odparł i zamilkł na dłuższą chwilę, po czym westchnął i wstał z łóżka. – Wybacz mi. Czasami zdarza mi się powiedzieć coś zupełnie nie na miejscu. Zostańmy przyjaciółmi, Kate.

Uniosła głowę i mimowolnie się uśmiechnęła.

– Dobrze, ale tylko do końca tego dnia.

– Zgoda. Niech będzie choć to. Na początek. Dalton podniósł się, a Kate podążyła za nim.

– Zachowuj się tak, jak ja. Udawaj, że jesteś zrelaksowana i zadowolona, dobrze?

– Spróbuję – odpowiedziała z wahaniem. – Alex, dziękuję ci za… za…

– Za to, że nie okazałem się tak podły, jak myślałaś?

– Coś w tym stylu.

– No, cóż. Lubię zaskakiwać – odparł sardonicznie. – Chodź. Pójdziemy na górę i wspólnie zaskoczymy parę osób.

Weszli na pokład. Goście zmierzyli ich podejrzliwie, ale nie ośmielili się niczego skomentować. Alex był panem sytuacji. Usiadł z Kate i umyślnie przywołał do siebie kilka osób, stwarzając atmosferę przyjemnej towarzyskiej pogawędki. Kate nie mogła powstrzymać się od śmiechu. Przyznała, że Alex to doskonały reżyser i aktor zarazem. Dostrzegła też na sobie zaciekawione spojrzenie męża, ale postanowiła na nie nie odpowiadać. Odczuwała dziką satysfakcję, trzymając go w niepewności.

Na czas lunchu rzucono kotwicę. Na stołach pojawił się bogaty wybór mięs i sałatek. Goście natychmiast zajęli się jedzeniem i rozpierzchli po pokładzie z napełnionymi po brzegi talerzami, po czym rozpoczęli nową serię rozmów. W tym momencie przemknął obok wodolot z pasażerami z Manly, lekko opryskując wodą jacht Daltona.

– Boże! Ale sunie – zachwycił się Bob Chardway, spoglądając na maszynę, która kierowała się na wybrzeże, gdzie stał gmach opery. Jego monumentalna sylwetka dominowała na Benelong Point.

– Wodoloty funkcjonują na tej samej zasadzie co odrzutowce. Wypychają za sobą powietrze – skomentował Alex.

– Pewnie wkrótce wyprą poczciwe promy – zachichotał Bob.

– Podróż na Manly zabiera tylko piętnaście minut, zamiast godziny na promie.

– Mniej więcej.

– Ale to nie to samo co podróż promem – zauważyła Jan Lister. – Wolę promy, bo przynajmniej mogę sobie popatrzeć przez okno. A tutaj, o ile nie jest się rosłym mężczyzną, nic nie widać. Okna zalewa woda. Sądzę, że to poważny błąd konstrukcyjny.

– Wodoloty powstały z myślą o prędkości, nie o turystach – rzucił drwiąco Terry Jessell. – Pomyśl, ile czasu mogą zaoszczędzić ludzie dojeżdżający do pracy. Założę się, że znacznie chętniej będą się wylegiwać pół godziny dłużej w łóżku, niż podziwiać krajobrazy przez szyby promu.

– Och, wy mężczyźni! Wszyscy jesteście filistrami. Myślicie tylko o własnych wygodach – odparła Jan z dezaprobatą.

– Musimy, skoro nie możemy zawiesić oka na ładnych kobietach – Scott wtrącił szyderczo. – No, ale przynajmniej dzisiaj możemy do woli rozkoszować się piękną okolicą.

– Nie tylko – dodała Fiona Chardway i wymownie zerknęła na Kate, po czym zaczęła się przymilać do Alexa. – Popływamy po jedzeniu? – zaproponowała zaczepnie.

– Chętnie, jeśli tylko umiesz odstraszać rekiny – odparł z uśmiechem.

Fiona nadęła zmysłowo usta.

– Rekiny są wszędzie, Alex. Nie obawiam się ich. Chętnie podejmę ryzyko – dodała wyzywająco.

Kate bacznie obserwowała Alexa, zastanawiając się, jak zareaguje na tę oczywistą propozycję intymnego kontaktu.

Uśmiech Daltona momentalnie przerodził się w sarkastyczny grymas.

– Jesteś odważniejsza niż ja, moja droga. Bardzo dbam o swoje ciało. I nie wystawiam go na pożarcie byle komu.

Pięknie, pochwaliła go w myślach Kate.

Fiona zacisnęła usta i rzuciła jej wściekłe spojrzenie, po czym skierowała się prosto do Scotta…

– Ale ty na pewno mi nie odmówisz, kochanie. Pójdziesz ze mną popływać, prawda?

Po chwili namysłu na twarzy Scotta pojawił się występny uśmieszek.

– Pewnie. Czemu nie.

– Jesteś skończoną idiotką – burknął pod nosem Bob Chardway. Fiona odwróciła się do męża i posłała mu złośliwe spojrzenie.

– Bob, ponieważ jesteś zbyt pijany, żeby się bawić lub zdobyć na fizyczny wysiłek, nie licz na moje towarzystwo.

– A ty, Scott, jesteś jeszcze większym głupcem – Bob dodał obojętnie i zanurzył usta w kuflu piwa.

Alex taktownie zmienił temat dyskusji. Podjął rozmowę o sportach wodnych i opowiedział o surfingu, jeździe na nartach wodnych i na desce. Nie pominął przy tym opowieści o tym, jak wielkie zwycięstwo odnieśli Australijczycy na ostatnich mistrzostwach świata w surfingu, które odbyły się na Hawajach.

Zapijany schłodzonym białym winem posiłek przedłużał się. Fiona i Scott wysmarowali ciała olejkiem do opalania i zaczęli się szykować do kąpieli. Scott już wcześniej zdjął koszulę i spodnie. Teraz został już tylko w kąpielówkach, w których wyglądał równie zmysłowo jak Fiona w swym skąpym bikini. Pod względem fizycznym ci dwoje stanowili doskonale dobraną parę. Kate zastanawiała się, czy po ich rozwodzie Fiona mogłaby zająć jej miejsce. Bob Chardway chybaby się tym niespecjalnie przejął. W czasie przyjęcia zapijał wszystkie smutki i sprawiał wrażenie zadowolonego z takiego właśnie przebiegu wypadków.

– Idziemy pływać – oświadczyła Fiona.

– Proszę bardzo – przytaknął Alex. – Nie radziłbym jednak odpływać za daleko od jachtu.

Na moment goście zamilkli, przyglądając się, jak Fiona i Scott z piskiem i śmiechem wspinają się na barierkę i skaczą do wody. Po chwili jednak wszyscy powrócili do rozmów. Dopiero po jakichś piętnastu minutach Terry Jessell zainteresował się tym, co się dzieje w wodzie.

– Co ten Scott, u diabła, wyprawia? Wypłynął za boję, głupek.

– Terry podbiegł do barierki i co sił w płucach zaczął wołać Scotta. Państwo Lister podnieśli się z miejsc. Jan rzuciła cyniczne spojrzenie Kate.

– Fiona jest przy boi. Założę się, że wyzwała Scotta na pojedynek w pływaniu, a potem sama o tym zapomniała.

– Mój Boże! Przecież tam jest wodolot! I właśnie startuje!

– wrzasnął Terry i zaczął nerwowo wymachiwać rękami, usiłując przywołać nieszczęsnych pływaków.

Kate zdjął strach. Podbiegła do barierki, przepchnęła się przez gapiów i z przerażeniem patrzyła, jak Scott płynie na oślep, kierując się prosto na startującą maszynę. W końcu ją zauważył. Zaczął rozpaczliwie walić ramionami i nogami w wodę, próbując zmienić kierunek. Ale strumień wody pchał go do przodu. W pewnym momencie zaprzestał wysiłku. Na twarzy odmalował mu się strach. Wyciągnął ramiona i zanurkował. Odepchnął się jeszcze nogami i zniknął pod wodą. Kate wstrzymała oddech, modląc się, żeby mu się nic nie stało. Wodolot przemknął po wodzie jak burza. Pilot na pewno nawet nie zorientował się, że na jego drodze znalazł się jakiś człowiek. Kate czekała, aż uspokoi się fala, w nadziei, że Scott wypłynie na powierzchnię. Jan Lister zaczęła krzyczeć. Kate też udzieliła się panika. Odwróciła się i przywarła do Alexa.

– Nie patrz – mruknął ponuro. Objął dłonią jej głowę, usiłując zasłonić jej uszy, żeby nie słyszała krzyku. – Nie udało mu się.

Kate zemdlała. Alex zdążył podtrzymać ją przed upadkiem. Po chwili jednak ocknęła się i cicho załkała. Straciła czucie. Nie zdawała sobie sprawy z tego, że Alex niesie ją do salonu pod pokładem. Ułożył ją na sofie, a pod głowę podłożył poduszki. Kate dygotała na całym ciele. W głowie wirowało jej z przerażenia.

Alex dotknął jej czoła i podał szklankę.

– Wypij to. Pomoże ci. Zatrzepotała rzęsami i spojrzała tępo na stojącego przy niej potężnego mężczyznę. Dopiero po chwili uświadomiła sobie, że to Alex, człowiek, któremu mogła teraz zaufać. Wysączyła brandy, które momentalnie przywróciło jej siły.

– Dziękuję ci – wyszeptała. Klęknął przy niej, żeby nie musiała unosić głowy. Wziął ją za rękę i mocno uścisnął. Sprowokował Kate, żeby na niego popatrzyła.

– Posłuchaj mnie. Muszę cię teraz zostawić i wezwać policję. Nie mogę dopuścić, żeby na pokładzie wybuchła panika. Rozumiesz?

– Tak. Już mi lepiej. – Kate zdobyła się na uśmiech.

– Nie. Jesteś w szoku, ale musisz jakoś wytrzymać. Pomogę ci przez to wszystko przejść. A teraz zostań tu i nie ruszaj się. Wrócę najprędzej, jak tylko będę mógł.

Przytaknęła i zamknęła oczy. Nie miała siły sprzeciwić się Alexowi. Usłyszała histeryczny szloch Fiony i pocieszającą ją Jan Lister. Nadal nie mogła uwierzyć, że przed chwilą wydarzyła się tragedia.

– Ją to w ogóle nie obchodzi! Scott i tak miał się z nią rozwieść! Dlaczego, do diabła, miałabym się nią przejmować?! Ta szczwana dziwka już zaczęła sobie wić gniazdko u Alexa! – wrzeszczała Fiona.

Potok przekleństw przerwał dopiero Bob Chardway, który spoliczkował rozhisteryzowaną żonę.

– Zamknij się, Fiona – nakazał.

Kate czuła się tak, jakby słyszała kłótnię obcych ludzi, z którymi w żaden sposób nie jest związana.

– Uderz mnie. No, uderz! – krzyknęła Fiona.

– O, tak. Uderzę cię jeszcze raz, jeśli się nie zamkniesz – uciął Bob. – I bez tego mamy mnóstwo własnych kłopotów. Policja będzie ci zadawała różne pytania, a ty zachowasz pełną dyskrecję. Pamiętaj! Scott nie popłynąłby tam, gdybyś go na to nie namówiła!

Fiona uderzyła w szloch.

– . O Boże! Nie mów tak, Bob.

Kate wstała i wyszła na pokład. Zobaczyła, jak Jan i Bob próbują uspokoić Fionę, jak poklepują ją, podają drinka, otulają kocem. Zachowywali się tak, jakby to ona nagle owdowiała. Nikt natomiast nie zwrócił uwagi na Kate. Wszyscy udali, że ona w ogóle nie istnieje. I rzeczywiście, Kate przestała dla nich istnieć.

Została sama, spustoszona emocjonalnie. Ale przecież nie opuścili jej wszyscy. Został Alex. Wydawało się, że ten mężczyzna, jak laser, zagląda w najodleglejsze zakątki jej duszy. W tajemniczy sposób on i Kate zamknęli się w próżni czasu. Tylko oni. Nikt więcej. Alex podszedł i wyjął Kate szklankę z ręki. Ona sama zupełnie zapomniała, że ją trzyma.

– Chodź. Położę cię do łóżka. Zaraz tu będzie policja. Nie pozwolę, żeby cię teraz przesłuchiwali. Są inni świadkowie…

– Nie… Powinnam iść – zaprotestowała słabo, ale wtem krew odpłynęła jej z twarzy i straciła równowagę.

Alex podtrzymał ją, potem chwycił na ręce i oparł jej drobne ciało na swojej piersi. Zwinnymi ruchami przeniósł ją do sypialni, w której wcześniej rozmawiali. Odchylił aksamitną narzutę i delikatnie ułożył Kate na poduszkach, po czym dokładnie otulił kołdrą.

– Zaufaj mi – rzekł łagodnie. – Nie musisz teraz rozmawiać z policją. Zostań tu i odpoczywaj. Przyślę do ciebie Jan Lister i powiem jej, żeby przy tobie czuwała. Jak tylko pozbędę się policji, wrócę i wtedy porozmawiamy.

Загрузка...