ROZDZIAŁ ÓSMY

– Alex! Co ty tu robisz? – zapytała słodko blondynka, która podeszła do ich stolika.

– Jak widzisz, jem obiad – odparł sarkastycznie. – Co u ciebie, Soniu?

– Ach! Jestem wykończona, złotko…

Kate bacznie przysłuchiwała się opowieści o tym, jak bardzo wyczerpująca jest praca modelki. Kobieta, która przeszkodziła im w obiedzie, najwyraźniej należała do kręgu znajomych Alexa. Była elegancka i wypielęgnowana, co upewniło Kate o tym, że uwaga na temat jej garderoby była ze wszech miar słuszna. Nagle uświadomiła sobie, że mąż, ciągle się do niej nie przyznaje i nie przedstawia znajomym. Uśmiechał się jedynie szelmowsko, obserwując zdziwienie, z jakim Sonia spoglądała na Kate.

– Nicole powiedziała mi, że wyjechałeś, ale nie sądziłam, że cię tutaj zastanę. Co cię sprowadza do Nowej Zelandii? Interesy? – spytała, rzucając wymowne spojrzenie na Kate.

– Nie. Czysta przyjemność.

– Czyżby? – zapytała z niedowierzaniem, wyginając w łuk jedną brew i prowokując spojrzeniem Alexa, żeby przedstawił jej swoją towarzyszkę.

Alex westchnął i z poirytowaniem stuknął palcami o stół.

– Zawsze jest mi przyjemnie, kiedy cię spotykam, Soniu, ale w tym momencie niestety mi przeszkadzasz. Właśnie spędzamy z żoną nasz miesiąc miodowy.

– Z twoją… żoną? – Zaskoczenie nie tylko słychać było w jej głosie, ale także dało się je zaobserwować w spojrzeniu, jakim obdarzyła Alexa, a następnie Kate.

– Kate, pozwól, że ci przedstawię Sonię Benelle. Soniu, to moja żona, Kate.

– Jak się masz? – bąknęła Kate. Sonię najwyraźniej zamurowało i na chwilę straciła głos.

Przełknęła ślinę, oblizała usta i wbiła wzrok w żonę Alexa. Po chwili przeniosła spojrzenie na niego samego.

– To jest twoja żona? – spytała głucho.

– Tak. Powtarzam po raz drugi – odparł cierpko.

– Mój Boże! Czy Nicole wie już, że się ożeniłeś? – zapytała Sonia z bezgranicznym zdumieniem w głosie.

– Jestem pewien, że nie omieszkasz jej o tym powiedzieć, Soniu. A teraz wybacz nam…

– Ale…

– Chcielibyśmy z żoną zostać sami – uciął chłodno. Sonia ponownie zerknęła na Kate, tam razem jednak jak rywalka.

– Moje gratulacje – rzekła ironicznie. – Dla was obojga – dodała ze złośliwym uśmieszkiem, po czym odwróciła się na pięcie i odeszła szybkim krokiem.

Alex zakołysał kieliszkiem w czerwonym winem, oceniając krytycznym wzrokiem jego barwę, po czym podniósł go do ust i upił łyk aromatycznego napoju. Całe to zachowanie męża uświadomiło Kate, że jest on koneserem win.

– Mmm. Niezły rocznik. Ten gatunek nabiera smaku wraz z wiekiem – oświadczył z sarkazmem.

– O ile nie zajdą nieoczekiwane zdarzenia – odparła Kate w odpowiedzi na aluzję męża. – Zdaje mi się, że przed chwilą podłożyłeś bombę zegarową Kto to jest Nicole? – zapytała z udawaną beztroską, pod którą jednak kryła się przyczajona obawa.

Twarz Alexa nie zdradzała żadnego poruszenia. Wciąż beznamiętnie przyglądał się winu i kołysał kieliszkiem.

– Nicole Fouvet to kobieta, którą miałem poślubić. Powiedział to tak beztrosko, jakby chciał uspokoić żonę, że tamta kobieta już się dla niego nie liczy. Ale Kate nie dała się oszukać. Dręczyło ją pytanie, kim jest Nicole dla Alexa. Gwałtowna reakcja Soni świadczyła, że musiał to być poważny związek. Dlaczego więc wybrał Kate na swoją żonę?

– Czy Nicole będzie tak samo zdziwiona jak Sonia, kiedy dowie się o twoim małżeństwie?

– Może. – Alex wzruszył ramionami i rzucił jej drwiące spojrzenie. – Przypuszczam, że wiele osób zdziwi wiadomość o naszym ślubie. Teraz, kiedy wieści poszły w świat, spodziewam się interesującej reakcji mojej rodziny. Matka z pewnością wyprawi na naszą cześć jedno z tych swoich popołudniowych przyjęć, podczas którego, moja droga Kate, będziesz pod jej ostrym obstrzałem. Dasz sobie z nią radę?

– Z twoją pomocą, tak. Na twarzy Alexa zagościł ponury grymas.

– Zawsze możesz liczyć na moją pomoc, Kate. Dotrzymuję obietnic.

Przytaknęła. Alex rzeczywiście nie dał je} dotąd powodów, żeby wątpiła w jego słowo. Zastanawiała się jednak, jak będzie wyglądało ich pożycie małżeńskie na co dzień.

Miesiąc miodowy dobiegał końca. Nadeszła ostatnia noc pobytu w hotelu w Nowej Zelandii. Nazajutrz mieli wypłynąć z powrotem do domu.

Siedzieli w hotelowej restauracji i jedli późny obiad. Kate nie mogła się pozbyć myśli o Nicole Fouvet. Żałowała, że Alex zaprowadził ją wtedy do restauracji, która cieszyła się najlepszą reputacją w Auckland. Wszystko było dobrze do momentu, kiedy Sonia Benelle nie wspomniała nazwiska tamtej kobiety.

– Dlaczego się z nią nie ożeniłeś? – zapytała nagle, sama zdumiona, że o to pyta.

Alex nie odpowiedział. Rozparł się w krześle i przymknął powieki, odmawiając żonie dostępu do swoich myśli.

– Spędziłem w twoim towarzystwie trzy miłe tygodnie, Mary Kathleen.

Ściągnęła brwi. Zawsze denerwowało ją, gdy Alex zwracał się do niej pełnym brzmieniem obu imion. Robił tak zazwyczaj nie bez powodu, ale Kate trudno było odgadnąć, co przez to chce jej dać do zrozumienia.

– Cieszę się, że poznałem twoją rodzinę – kontynuował.

– Polubiłem twojego ojca. Jest silnym i prostolinijnym typem mężczyzny. Twoja macocha też wydała mi się miła, a przyrodnie rodzeństwo było po prostu rozkoszne. Żałuję, że moja matka nie zgotuje ci równie miłego przyjęcia.

Kate uśmiechnęła się ironicznie.

– Nie mam jej tyle do zaoferowania, co ty mojej rodzinie.

Alex zafundował rodzinie Kate jednodniową podróż jachtem, obiad w kasynie, prezenty. Wszystkich poraziło jego bogactwo.

– Sądzę, że nasza umowa małżeńska to najlepszy kontrakt, jaki kiedykolwiek zawarłem. Mam nadzieję, że tego nie żałujesz – dodał niepewnie.

Kate zaprzeczyła ruchem głowy. Alex dotąd nie rozczarował jej ani razu i nie dał powodów do żalu. Po kilkunastu dniach wspólnego życia zdążyła już do niego przywyknąć. Początkowe uczucie skrępowania minęło i nauczyła się przyjmować jego słowa bezpośrednio, tak jak one brzmiały. Alex troszczył się o nią, był hojny i dobry, zarówno w łóżku, jak i poza nim. Nie mogła na nic narzekać.

– Jesteś ze mną szczęśliwa? – Jego błękitne oczy sondowały Kate, próbując przebić się przez jej linię obrony.

Tak. Mogła powiedzieć, że jest z nim szczęśliwa. Bardziej, niż się tego spodziewała po zwykłej umowie zawartej z rozsądku. Czasami nawet miała wrażenie, że jest o krok od zakochania się w Aleksie. Bardzo się obawiała, że w końcu wpadnie w sieci uczucia. Tym bardziej że wciąż podejrzanie gnębiła ją myśl o Nicole Fouvet. Czyżby robiła się zazdrosna o męża?

– Czy odpowiedź na to pytanie jest aż taka trudna? – zapytał cierpko.

Podniosła na niego wzrok, świadoma, że się zarumieniła.

– Naprawdę bardzo doceniam to, że tak o mnie dbasz.

– Kate… – urwał, spojrzał na nią nieobecnym wzrokiem i westchnął. Wsparł się na łokciu i sięgnął po dłoń żony, na której nosiła obrączkę. – Nie poddasz się, prawda? Ten drań, Scott, dał ci niezłą szkołę. A ja mam zamiar zniszczyć wszystkie uprzedzenia i kompleksy, w które cię wpędził.

Utajona bezwzględność i gniew w jego słowach przeraziły Kate. Próbowała wyrwać dłoń z uścisku, ale trzymał ją zbyt mocno, zaś jego wzrok zdawał się pałać jeszcze większą siłą.

– Pragnę, żebyś była moja w każdym calu, Kate. Nie zadowalają mnie jedynie namiastki.

– Nie – wyszeptała, kręcąc przecząco głową. – Nie rób tego, Alex. Nie popsuj wszystkiego.

– Co takiego psuję? W Kate wezbrała nagle fala uczuć, która przestraszyła ją i zmieszała. Była zbyt słaba, żeby oprzeć się presji, jaką na nią wywierał.

– Jestem z tobą szczęśliwa – odparła pośpiesznie, w nadziei, że zaspokoi tymi słowami jego życzenie.

– Ale nie wierzysz, że nasz związek będzie trwał wiecznie. Ukrywasz się przede mną i zamykasz w skorupie swojej niezależności. Ja nie mam podwójnej natury, jak Jekyll i Hyde. Możesz mi w pełni zaufać, Mary Kathleen – dodał z odrobiną perswazji.

Kate zamknęła oczy, próbując oprzeć się jego emanującemu siłą spojrzeniu. Może i zaufa mu w pełni, ale czas pokaże, czy jest to możliwe. Obawiała się zdrady. Na przykład z Nicole Fouvet. Mimo to jednak Alex sprawiał dotąd wrażenie człowieka honoru. Zdobyła się na odwagę i spojrzała mu prosto w oczy.

– Ufam, że dotrzymasz warunków naszej umowy, Alex.

– W naszym kontrakcie nie było ograniczeń co do warunków.

– Jestem zadowolona ze stanu, jaki jest teraz.

– I to ci w zupełności wystarcza?

– Tak. To mi wystarcza.

– Coś więcej byłoby już nie na miejscu, czy tak?

– Do czego zmierzasz, Alex? Sam powiedziałeś, że uczucia są tylko złudzeniem i mogą skomplikować nasze małżeństwo.

Wypuścił jej dłoń i z powrotem rozparł się na krześle.

– Owszem. Tak powiedziałem – mruknął, drwiąc z samego siebie. – Niestety, mam słabość do podejmowania nowych wyzwań i do wygrywania. Musisz mi to wybaczyć, Kate. Rozumiem, że brakuje ci wiary, ale nie mogę pojąć, dlaczego mi nie ufasz.

– Przepraszam cię za…

– Nie. Nie musisz mnie przepraszać. Nie masz obowiązku dać mi więcej niż to, co do czego umówiliśmy się na początku.

Kate zapłoniła się ze wstydu. Alex dał jej znacznie więcej niż było w umowie.

– Muszę sama z sobą jakoś dojść do ładu, Alex – bąknęła, świadoma, że się tłumaczy.

– Tak. To wcale nie jest takie łatwe. – Alex niespodziewanie uśmiechnął się do niej, a jego twarz nabrała wyrazu łagodności. – Masz ochotę na deser?

– Nie. Dziękuję. Jestem już syta. Była mu wdzięczna, że nie podtrzymywał dłużej tej rozmowy.

Dotąd, w każdym momencie ich związku, Alex starał się być zwycięzcą. Kate jednakże musiała przyznać, że dzięki jego manipulacjom ich wzajemne stosunki ciągle się polepszają. Alex wyzwolił ją z wielu kompleksów, dodał pewności siebie, okazał jej szacunek, dzięki któremu wzrosła jej samoocena. Była wdzięczna mężowi i chętnie oddawała mu swoje ciało. Wciąż jednak broniła się przed oddaniem mu także duszy. Przecież Alex jej nie kochał. Sprawiał wrażenie, jakby w ogóle nie potrzebował miłości. Kate zauważyła, że uraziła jego ego, nie oddając mu się zupełnie, czyli z duszą i ciałem. Niemniej musiała przyznać, że Alex zręcznie i dyplomatycznie ukrywał swoje niepowodzenie.

– Czy kiedykolwiek byłem dla ciebie bezwzględny, Kate?

– zapytał łagodnie i spojrzał jej w oczy z czułością.

– Nie. Po prostu zastosowałeś mi dość radykalną kurację. Kiedy ciebie poślubiłam, byłam strzępkiem nerwów.

– Ale teraz możesz się światu roześmiać prosto w twarz. Uśmiechnęła się.

– Niezupełnie, ale i tak dziękuję ci, że uratowałeś mi życie, Alex – dodała szczerze.

– Cała przyjemność po mojej stronie. Cieszę się z tego, jak jest teraz pomiędzy nami. Jest lepiej, niż myślałem.

– Też tak uważam.

– Dziwne, jak czasami układa się los – rzekł w zamyśleniu.

– Zawarłem z tobą małżeństwo z czystej kalkulacji i wyrachowania.

– Ja też.

Na sali rozległa się muzyka. Orkiestra zagrała do tańca, a wokalista zaśpiewał romantycznie niskim i lekko chrypiącym głosem.

– Zatańczmy – zaproponował Alex i podał jej rękę, nie czekając na odpowiedź.

Na niewielkim parkiecie kłębił się już tłum tancerzy. Piosenka była sentymentalna, więc większość par po prostu kołysała się, niemal nie ruszając się z miejsca. Alex przygarnął Kate w tanecznym uścisku, zaś ona bez sprzeciwu poddała się jego silnemu, prężnemu ciału i przywarła nogami do jego mocno umięśnionych ud. Zarzuciła mu ręce na szyję, on zaś odwzajemnił się jej pełnym pożądania uśmiechem, od którego krew zaczęła jej szybciej krążyć w żyłach. Posłała mu podobny uśmiech. Alex opuścił dłonie na jej biodra.

– Może zrezygnujemy z kawy i pobiegniemy na jacht? – wyszeptał zmysłowo.

– Dlaczego nie?

Zeszli z parkietu i wrócili na jacht. Kate już od kilku dni nie ukrywała głodu zmysłów, który wzniecał w niej mąż. Rozkoszowała się każdą chwilą ich fizycznej miłości, bowiem Alex dawał jej więcej, niż tego oczekiwała w najskrytszych marzeniach. Później, kiedy leżeli obok siebie w uścisku po miłosnym uniesieniu, zachwycała się fizyczną harmonią, którą tworzyła z tym mężczyzną. Jej mężem.

Alex urzekł ją swoim dotykiem oraz tym, że odwracał się do niej plecami tylko wtedy, kiedy zapadał w sen. Kate przypomniała sobie Scotta, który zaraz po zaspokojeniu pożądania traktował ją jak powietrze. Nigdy nie liczył się z jej potrzebami. Co innego Alex, który przez długi czas po zbliżeniu przytulał ją i schlebiał jej zaletom. Choćby tylko z tego jednego powodu cieszyła się, że go poślubiła. Jednak czaiła się w niej jeszcze jedna nadzieja. Opóźniała się jej miesiączka. Minęło już siedem dni, odkąd powinna była się pojawić. Kate nabierała pewności, że zaszła w ciążę.

– Alex – szepnęła.

– Hmm? – mruknął, na wpół śpiąc. Nie. Jeszcze nie teraz, zadecydowała. Lepiej poczekać, aż będzie zupełnie pewna.

– Ach! Nic – westchnęła i przytuliła się do męża. – Po prostu jestem szczęśliwa.

– Hmm… Cieszę się – wyszeptał i leniwie pogładził jej plecy Kate ogarnęło przyjemne odprężenie. Zastanawiała się, czy nie robi błędu, tłumiąc uczucia. A może jednak tak było lepiej? Najpierw powinna się dowiedzieć czegoś więcej o Nicole Fouvet. Zanim nie pozna prawdziwego powodu, dla którego Alex ją poślubił, musi mu się opierać i nie pozwolić, żeby nią całkiem zawładnął. Jeszcze zbyt wielu rzeczy nie wiedziała o mężu, a czuła, że chce i powinna się dowiedzieć… i to od niego.

Trzy dni później zawinęli do przystani w Sydney. Miesiąc miodowy dobiegł końca. Nieuchronnie zbliżał się czas poznania rodziny, znajomych i służby Alexa. Kiedy przedstawił ją swojej gospodyni, Kate poczuła, że jest to zapowiedź tego, co ją jeszcze czeka.

Gospodyni Daltona była schludną panią około pięćdziesiątki, o wysmaganej wiatrem twarzy i sztywnej posturze. – Bystrymi orzechowymi oczami zmierzyła Kate.

Alex zaraz po przyjeździe udzielił jej wskazówek z charakterystyczną dla siebie stanowczością.

– Najpierw oprowadzę żonę po domu. Potem napijemy się kawy w oranżerii. A o siódmej zjemy obiad.

– Mam nadzieję, że państwo miło spędzą czas – sztywno rzekła gospodyni. – Proszę dać mi znać, jeśli państwo czegoś będą potrzebowali.

– Dziękujemy, pani Beatty. – Kate uśmiechnęła się, w nadziei, że udobrucha i zaprzyjaźni się z kobietą, która już od pięciu lat pracowała u jej męża.

– Aha! Panie Dalton, pani Pallister zostawiła dla pana kilka wiadomości i prosiła o kontakt, jak tylko się pan pojawi.

– Dobrze – odparł cierpko. – Dopilnuję tego sam, pani Beat – ty.

– Co mam powiedzieć, jeśli jeszcze raz zadzwoni?

– Ja odbiorę telefon.

– Dobrze – przytaknęła i wymaszerowała z holu. Kate westchnęła i posłała mężowi niepewny uśmiech.

– Mam nadzieję, że się do mnie przyzwyczai.

– Nie przejmuj się. Pani Beatty ma gołębie serce. Jak tylko pozna cię lepiej, będzie jak do rany przyłóż. Pójdziemy najpierw na górę?

Alex i Kate stali w holu, którego podłoga wyłożona była włoskim marmurem, zaś pod wysokim sufitem zwieszał się potężny żyrandol. Kate wzięła głęboki oddech i podążyła za mężem po wijących się schodach, imponująco ozdobnych, z balustradą 'wykończoną ornamentem z aluminium. Schody pokryte były grubym dywanem w kolorze grafitowym. Do Kate dotarło wreszcie, że wkracza do świata przepychu i luksusu.

– Kim jest pani Pallister? – zapytała.

– To moja matka. Po rozwodzie z ojcem ponownie wyszła za mąż. Kilka lat temu Pallister zmarł na atak serca.

– Jak dotąd prawie nic nie mówiłeś mi o swoim ojcu… Alex westchnął ciężko, zaś Kate obdarzyła go zaciekawionym spojrzeniem. Dostrzegła w jego oczach smutek i żal.

– Tata popełnił samobójstwo wkrótce potem, jak zaczął się rozkręcać mój interes z sokami. Okazało się, że miał raka. Zostawił pożegnalny list, w którym napisał, że nie może znieść bólu. Nawet nie wiedziałem, że tak poważnie chorował. Po prostu zastrzelił się.

Kate zatrzymała się na szczycie schodów i objęła Alexa ze współczuciem.

– To musiało być dla ciebie okropne przeżycie.

– Zacząłem intensywniej pracować. To paradoks, ale śmierci ojca zawdzięczam dużą część mojego zawodowego powodzenia – powiedział z niewyraźnym uśmiechem i wskazał na koniec korytarza. – Tam mieszka pani Beatty. – Chwycił Kate za rękę i poprowadził w drugą stronę. Kiedy doszli do drzwi, pchnął je zdecydowanym ruchem. – Tutaj są trzy pokoje gościnne albo dziecinne… A to jest salon, sypialnia, dwie garderoby i łazienka.

– Wskazywał po kolei.

Sypialnia była naprawdę ogromna, przestronna i jasna. Francuskie drzwi prowadziły wprost na obszerny balkon z widokiem na port. Kate zachwyciła się białymi i jasnoniebieskimi meblami w sypialni. Łazienka urządzona była luksusowo. Złote krany, wanna wpuszczona w podłogę i gruby dywan zrobiły na niej wręcz oszałamiające wrażenie. Drzwiczki szafek damskiej garderoby były w całości wyłożone lustrami. Kate zmarszczyła nos, przyglądając się wielu odbiciom swojej twarzy.

– Nie jestem pewna, czy rankiem będę mogła znieść swoją twarz w tak wielu odbiciach. Chyba będę zamykać oczy, żeby się nie przerazić.

– Możesz zmienić, co ci się tylko podoba.

– Och! Ja wcale nie zamierzałam…

– To twój dom, Kate – przerwał jej. – Możesz robić, co chcesz.. – Dziękuję ci, Alex. Jesteś bardzo szczodry.

Alex uśmiechnął się.

– Nie masz wielkich wymagań, Mary Kathleen. Chodź, pokażę ci pokoje, w których przyjmuję gości i klientów. Powiesz mi, co o nich myślisz.

W ostatnich słowach męża Kate dostrzegła nutę cynizmu, która wzbudziła jej zainteresowanie. Alex wyprowadził ją do holu, a następnie pokazał swój gabinet, pokój śniadaniowy, kuchnię i pralnię, po czym zaprowadził do salonu.

Nad obszernym pomieszczeniem górował marmurowy kominek. Dwie eleganckie sofy z aksamitną różową tapicerką stały po obydwu stronach kominka, a pomiędzy nimi złocony stoliczek do kawy. Wielobarwne fotele stanowiły dodatkowe miejsca do siedzenia, ale nie rzucały się w oczy tak jak sofy. Podłogę wyściełał jasnoszary dywan, który kolorystyką harmonizował, ale nie wybijał się na tle mebli. Tak zresztą jak zasłony, które doskonale uzupełniały całość. Natomiast gabinety, wyposażone w meble z różanego drzewa, wyglądały wprawdzie luksusowo, ale martwo, tak jakby nikt z nich nie korzystał. Kate odniosła wrażenie, że stoją jedynie na pokaz. Na bladoróżowej tapecie nie wisiał żaden obraz. Jedyną ozdobę stanowiło olbrzymie lustro w złoconej ramie, które wisiało nad kominkiem.

Następnie Alex poprowadził żonę do obszernej jadalni. Przeszli pod łukiem w ścianie i oczom Kate ukazał się stół z Czarnego weneckiego szkła. Wokół niego stało dziesięć krzeseł, obitych tą samą co w salonie aksamitną różową tapicerką. Pod sufitem wisiał przepiękny żyrandol, a przy ścianie stał kredens z różanego drzewa. Wprawdzie wszystkie te pomieszczenia kapały bogactwem i urządzone były gustownie, ale zdaniem Kate brakowało w nich atmosfery ciepła i zaznaczonej obecności właściciela. Wyglądały tak, jakby nie należały do nikogo.

Alex przyglądał się uważnie reakcji żony.

– No i co?

– Bardzo to wszystko eleganckie.

– Ale? Kate wzruszyła ramionami.

– Odniosłam wrażenie, że wszystkie te pomieszczenia przeznaczone są na wystawę, a nie do mieszkania. Mam nadzieję, że wiesz, o czym mówię.

Alex zaśmiał się, ale w jego śmiechu niewiele było radości.

– O, tak. Doskonale wiem, o czym mówisz. Pomieszczenia wystawowe to idealne określenie tego, co tu jest – rzekł z kpiną. – Daję ci wolną rękę, żebyś urządziła wszystko od nowa. Zresztą i tak nigdy nie będziesz się dobrze czuła wśród różowych mebli i ścian. Ten kolor nie pasuje do twoich włosów.

– No tak – przyznała nieśmiało. Alex uśmiechnął się do niej i wyciągnął rękę.

– Chodź. Zaprowadzę cię na dół. Pokażę ci oranżerię.

Parter podzielony był na dwie części. W jednym końcu znajdowała się przeszklona z trzech stron potężna oranżeria z basenem i mnóstwem roślin doniczkowych, zwieszających się po ścianie jak dziki ogród. Sufit także był ze szkła. Wokół basenu rozłożone były różnokolorowe poduszki.

Alex podsunął żonie krzesło przy stole. Z tego miejsca mogła podziwiać wspaniały widok na przystań, w której zakotwiczony był jego jacht. Upłynęły już dwa miesiące od czasu, kiedy Kate w towarzystwie Scotta przemykała ścieżką obok tego domu, śpiesząc na przyjęcie u Alexa. Teraz zaś była już jego żoną, a ten budynek był jej nowym domem. W nowej roli, jako pani na włościach, Kate poczuła się nieswojo.

– Tu jest pięknie, Alex – westchnęła.

– Dlaczego wzdychasz? Rzuciła mu ironiczny uśmiech.

– Zbyt gwałtownie zmieniło się moje życie… Na czole Alexa pojawiła się bruzda poirytowania.

– Zapomnij o przeszłości. Wtem w holu rozległy się podniesione głosy.

– Niech pani nie będzie śmieszna, pani Beatty. Wiem na pewno, że są w domu i wypraszam sobie takie kłamstwa.

– Pani Pallister, proszę…

– Gdzie on jest? Na górze czy na dole?

– Proszę tutaj poczekać, a ja poszukam pana Daltona i powiem mu, że pani przyszła.

Potem słowa obu kobiet stały się niewyraźne. Kate spłoszonym wzrokiem popatrzyła na męża, z zaskoczeniem dostrzegając w jego wzroku perfidną satysfakcję.

Alex uśmiechnął się ironicznie i powiedział:

– Zdaje się, że moja matka nie mogła się doczekać, żeby cię poznać. – Po czym zawołał do gospodyni, która stała na szczycie schodów: – Pani Beatty, proszę zaparzyć trzy kawy. Słyszę, że mamy gościa!

– Dobrze, proszę pana. Powiem pani Pallister, że jest pan w oranżerii – oficjalnie i chłodno odparła gospodyni.

– One się nie lubią – szepnął Alex. Kate jednak nie dosłyszała już jego ostatnich słów. Serce tłukło się jej nerwowo, a w głowie krążyły niespokojne myśli.

Przygotowywała się na trudną konfrontację z matką męża. Już chciała zapytać go, czy dobrze wygląda, ale w ostatnim momencie ugryzła się w język i nie rzekła ani słowa. Postanowiła, że nie przejmie się tym, co pomyśli o niej pani Pallister.

Kiedy matka Alexa weszła do oranżerii, rozbroiła Kate szczerym uśmiechem, skierowanym do nich obydwojga. Kroczyła pewnie, niczym wytrawna aktorka, znająca na pamięć całą rolę.

Загрузка...