Rozdział dziesiąty

Godzinę później Noah zdjął marynarkę od smokingu, rozwiesił ją na oparciu stojącego w kącie pokoju krzesła i spojrzał w oczy kobiecie, która sprawiła, że znowu był twardy i spragniony.

– Czy już ci mówiłem, jak piekielnie podniecająco wyglądasz w tej sukni?

Na ustach Natalie pojawił się zmysłowy uśmieszek, wolniutko podeszła do Noaha, rozwiązała muszkę i rzuciła ją na podłogę. Potem zaczęła rozpinać guziczki smokingowej koszuli, całując wilgotnymi wargami każdy cal obnażanej skóry.

– Owszem, coś o tym wspominałeś. Wydaje mi się nawet, że ciekawiło cię, co mam pod spodem.

– To prawda – mruknął chrapliwie, pomagając Natalie zdjąć sobie koszulę. – Czy mam to uznać za zaproszenie, bym się przekonał?

Natalie pieściła językiem brodawkę piersi Noaha, rozpinając równocześnie pasek spodni. Potem powolutku rozsunęła suwak i pozwoliła, by spodnie opadły na podłogę i zrolowały się wokół bosych stóp. Wkrótce ich los podzieliły slipy, które Noah odrzucił kopnięciem na bok. Stał kompletnie nagi przed całkowicie ubraną Natalie.

– Uznaj to za zaproszenie, prowokację, wyzwanie, co chcesz…

Uklękła przed nim, przesuwając równocześnie dłonie po jego owłosionych udach.

Noah jęknął, kiedy Natalie zamknęła palce wokół jego penisa i przesunęła rękę od nasady aż po sam koniec. Wyciągnął spinki z jej włosów, wplątał palce w jedwabiste pukle i zachęcił ją do jeszcze bardziej wyrafinowanej pieszczoty.

Patrzył, jak spełnia się jego erotyczna fantazja, jak rzęsy Natalie opadają, wargi rozchylają się i wciągają go do wilgotnych, gorących ust.

W naturalny sposób, bez trudu przejęła tego wieczora inicjatywę. Doprowadziła go do szaleństwa, nim wreszcie się odsunęła, zostawiając go obrzmiałego i drżącego z pożądania. Nie chciał przeżyć spełnienia bez Natalie, więc odsunął ją i zamknął jej usta pocałunkiem. Teraz on działał.

Ich języki splotły się ze sobą, a równocześnie Noah ściągał rękawy sukni z rąk Natalie. Pomogła mu szybkim ruchem bioder i uszyta ze śliskiego materiału sukienka opadła na podłogę u jej stóp. Kiedy cofnął się o krok, by objąć spojrzeniem całą postać dziewczyny, stojącej przed nim w staniczku bez ramiączek, stringach i pończochach do pół uda, przyszło mu do głowy, że ma przed sobą wcielenie seksu. Najcudowniejszą w świecie zabawkę do jego wyłącznego użytku.

– Zdecydowanie warto było zaczekać – oznajmił z uznaniem.

Pochylił głowę i obrysował językiem brodawki bujnych piersi Natalie, sięgając równocześnie do tyłu, by rozpiąć stanik. Skrawek materiału opadł na podłogę, a Noah pochwycił twardy koniuszek i ssał go, dopóki Natalie nie krzyknęła jego imienia. Drugą pierś objął ręką i ugniatał miękkie, sprężyste ciało, aż dziewczyna zaczęła się wić i wbijać palce w mięśnie jego pleców.

Wyprostował się, zamknął jej usta głębokim, gorącym pocałunkiem i popchnął ją na łóżko. Wylądowała na samym środku materaca. Noah nie od razu wyciągnął się przy niej, przez chwilę napawał się widokiem jej ciała. Blond włosy rozsypały się wokół jej głowy jak aureola, piersi unosiły się i opadały z każdym oddechem, niematerialne niemal stringi okrywały jej kobiece sekrety, a wyzywające pończochy podkreślały smukłość długich nóg.

Noah zaczepił kciuki o gumkę majteczek Natalie i ściągnął jej z nóg wilgotny skrawek materiału, wyciskając jednocześnie otwartymi ustami gorące, wilgotne pocałunki na jej udach.

Kiedy Noah zdjął jej bieliznę, Natalie odruchowo rozłożyła nadal obciągnięte pończoszkami nogi, wysyłając mu tym samym oczywiste zaproszenie. Miał już pewność, że była całkowicie gotowa na jego przyjęcie. Szybkim ruchem naciągnął prezerwatywę i ukląkł pomiędzy jej nogami. Ale wbrew oczekiwaniom dziewczyny nie wszedł w nią od razu. Wsunął jej pod pośladki poduszkę, by unieść jej biodra, i położył jej uda na swoich. Przesunął dłonią po płaskim brzuchu dziewczyny, dopóki jego kciuk nie spoczął na jej obrzmiałej łechtaczce. Natalie jęknęła i zacisnęła ręce na prześcieradle.

– Masz coś przeciwko temu? – spytał.

– Nic a nic. Jestem cała twoja, możesz zrobić ze mną, co zechcesz. – Oblizała dolną wargę i zapytała: – Nie zdejmiesz mi pończoch?

– Nie. – Drugą ręką pogładził pasek delikatnego ciała powyżej skraju pończoch. – Uważam, że kontrast pomiędzy czarnym nylonem a twoją jasną skórą jest bardzo podniecający.

Natalie leniwie, zmysłowo zmrużyła oczy.

– Sprawiasz, że czuję się bardzo pociągająca. Noah znalazł wejście i pchnął, przyglądając się jak ciało Natalie przyjmuje w siebie całą jego długość. Dziewczyna wydała cichy pomruk rozkoszy i Noah zatopił się w niej aż po kres, nie poruszał się w niej jednak, napawając się ciasno go obejmującym ciepłem.

Teraz, kiedy już był w niej, chciał się z nią kochać w nieskończoność, choć wiedział, że prędzej czy później musi się to skończyć. Ale przed wyniesieniem ich obojga na niebotyczne wyżyny rozkoszy postanowił dowiedzieć się, co się dzieje w głowie i sercu Natalie.

– Jak jeszcze dzięki mnie się czujesz? – zapytał, nie przestając jej podniecać powolnymi ruchami palców.

– Pożądana – szepnęła dziewczyna bez tchu i instynktownie poruszyła się w taki sposób, by wciągnąć go głębiej w siebie. – I pieszczona.

Noah nie był już w stanie dłużej powstrzymywać się i torturować ich obojga, dał jej to, czego żądała kilkoma pewnymi ruchami, które sprawiły, że zatraciła się kompletnie. Przyglądał się jej twarzy w chwili rozkoszy, napawał się cichymi okrzykami spełnienia, pragnąc zachować w pamięci każdy szczegół tej pełnej namiętności chwili i tę kobietę. Modlił się, by ona myślała tak samo.

Zanim skurcze ustały, Noah położył się na Natalie, wciskając ją głębiej w materac zarówno swoją wagą, jak i potężnymi, rytmicznymi pchnięciami. Splótł palce z jej palcami, a ona skrzyżowała stopy za jego plecami. Gwałtownie westchnęła, kiedy pchnięcia stały się mocniejsze, głębsze i Noah dostrzegł znów na jej twarzy wyraz ekstazy. Drżała pod nim, a jej wewnętrzne mięśnie zaciskały się wokół jego męskości, aż kompletnie wyczerpany opadł na Natalie całym ciężarem, sercem przy sercu, i całował ją z czułością, nie chcąc rozdzielić ich ciał i zniszczyć tej intymności, która spowijała teraz ich dwoje. Może już ostatni raz. Po chwili uniósł głowę i odgarnął włosy z jej twarzy.

– Wszystko w porządku?

Jej wargi wygięły się w lekkim uśmiechu.

– Nigdy nie było lepiej. – Dotknęła palcami jego szczęki, potem przesunęła je na wargi i nagle spoważniała. – Kocham cię – szepnęła, a prawda tych słów znajdowała pełne potwierdzenie w błyszczących oczach pełnych ufności, na którą Noah nie zasługiwał. – Musiałam to głośno powiedzieć.

Serce ścisnęło mu się w piersi, przełknął z trudem.

– Ja też cię kocham – powiedział, nie mogąc wyprzeć się uczucia, które wypełniało jego serce.

Natalie przyciągnęła jego usta do swoich, by pocałunkiem przypieczętować te wyznania, a kiedy ich usta się spotkały, w ciałach znów obudziło się pożądanie. Po chwili znów zaczęli się kochać, choć Noah nie mógł pozbyć się myśli, ile przyjdzie im obojgu zapłacić za tę noc i te obopólne wyznania, kiedy rano wyjawi jej całą prawdę.

Noah jeszcze nigdy w życiu tak się nie bał, że kogoś straci. Już w bardzo młodym wieku nauczył się trzymać na uwięzi uczucia i myśli, chronić się przed cierpieniem i nie nawiązywać żadnych związków emocjonalnymi poza tymi, które łączyły go z najbliższą rodziną.

Z Natalie złamał wszelkie swoje zasady. Weszła mu w krew i wypełniła pustkę, z której istnienia nie zdawał sobie nawet sprawy, dopóki nie poznał tej dziewczyny. I po raz pierwszy w życiu zapragnął, żeby kobieta została z nim na zawsze. Mógł podjąć każde ryzyko, był gotów porzucić swój dotychczasowy samotniczy tryb życia i związać się trwałymi więzami z Natalie, która była tak samo samotną i zagubioną duszą jak on.

Ale najpierw musi ujawnić całą prawdę.

Pusty żołądek Noaha kurczył się z niepokoju i niepewności, które atakowały go jak rój rozjuszonych pszczół i sprawiały, że bez przerwy rozmyślał o tym wszystkim, co może stracić, jeśli straci Natalie. Głęboko odetchnął dla uspokojenia, mocno zacisnął powieki i wsadził głowę pod ostry strumień gorącej wody z prysznica, jakby chciał zmyć z siebie złe przeczucia, które ogarniały go na myśl o czekającej ich rozmowie.

Zakręcił wodę, wytarł się i po cichu włożył dżinsy i podkoszulek. Podszedł do łóżka, na którym ciągle jeszcze spała Natalie. Spoglądał na jej rozrzucone w nieładzie włosy i twarz wyrażającą zaspokojenie, wiedząc że jedno i drugie było jego zasługą. Pochylił się i musnął jej policzek leciutkim pocałunkiem. Otworzyła oczy.

– Co ty robisz poza łóżkiem i w dodatku ubrany? – zapytała, nie kryjąc rozczarowania, a jej czoło przecięła pionowa zmarszczka zdziwienia i niezadowolenia.

– Jest wpół do dziesiątej, śpiąca królewno – odparł z uśmiechem. – Masz zamiar spędzić w łóżku cały dzień?

– Może, jeśli rozważysz pomysł przyłączenia się do mnie. – Z bezwstydnym uśmiechem zaczęła prężyć smukłe ciało, nie przejmując się tym, że okrycie zsunęło jej się do pasa i odsłoniło nagie piersi.

Noah musiał zmobilizować wszystkie pokłady silnej woli, żeby odrzucić kuszącą propozycję. Wyprostował się i schował ręce do kieszeni dżinsów, powstrzymując się tym sposobem od dotykania ciepłej, jędrnej skóry dziewczyny i jej cudownych krągłości.

– A gdybym tak wyszedł po paszteciki na śniadanie?

– Mmm – mruknęła gardłowo. – Chyba jakoś bym to zniosła.

– Świetnie. – Noah zrobił krok do tyłu, potem drugi. Walczył z pragnieniami swego ciała, bo potrzeba wyjaśnienia jej wszystkiego, zanim znowu będą się kochać, była przemożna. – Za pół godziny będę z powrotem – obiecał i wyszedł.

Natalie leżała w łóżku i wsłuchiwała się w odgłos lekkich kroków Noaha, oddalających się w dół schodami. Słyszała, jak zatrzymał się w holu i włączył alarm. Uśmiechnęła się lekko na myśl o jego opiekuńczości, ale teraz, gdy już wiedziała, dlaczego podejmuje takie środki ostrożności, doceniała jego troskę i starania.

Słyszała jeszcze, jak samochód wyjeżdża z podjazdu, i w domu zapadła dojmująca cisza, a Natalie uświadomiła sobie nagle, że nie lubi być sama. Pozbawiona towarzystwa czuła się niepewnie. Zdawała sobie sprawę, że to śmieszne, bo przecież nie miała zamiaru spędzić reszty życia z nieodstępującym jej ani na krok ochroniarzem.

Z westchnieniem wstała z łóżka i powlokła się do łazienki. Doprowadziła się do ładu, umyła zęby i włożyła trykotowe spodnie i luźny, wygodny podkoszulek. Właśnie kończyła rozczesywać potargane włosy, kiedy z parteru dobiegł ją dźwięk tłuczonego szkła. Podskoczyła i serce zaczęło jej walić jak młotem.

Uspokoiła się na myśl, że to Noah wrócił i przypadkiem coś stłukł. Odłożyła szczotkę, wyszła z łazienki i pospieszyła na dół.

– Noah? – zawołała i zatrzymała się jak wryta na widok stłuczonej szybki w drzwiach wejściowych i okruchów szkła, leżących na podłodze w holu. Przez uchylone drzwi wpadał do wnętrza poranny wietrzyk. Pod wpływem chłodnego powietrza skóra dziewczyny pokryła się gęsią skórką, pomimo fali gorąca, która ogarnęła całe jej ciało.

Wzrok Natalie pobiegł ku umieszczonemu na ścianie systemowi bezpieczeństwa. Migająca czerwona lampka wskazywała, że system został włączony. Najwyraźniej ktoś się włamał.

Zadzwonił telefon, głośny dzwonek przerwał ciszę i pobudził do życia sparaliżowane nerwy Natalie. Modląc się, by był to Noah albo przynajmniej ktoś z agencji ochroniarskiej, Natalie przeskoczyła nad rozsypanym po podłodze potłuczonym szkłem, pobiegła do kuchni i podniosła słuchawkę. Ale zanim zdążyła się odezwać, po drugiej stronie blatu pojawił się znany już jej mężczyzna i wyrwał ze ściany kabel telefoniczny. Natalie została z głuchą słuchawką w dłoni.

Krzyknęła ze strachu i cofnęła się kilka kroków. Ogarnęła ją zgroza na widok człowieka, który najwyraźniej nie miał żadnych oporów, by włamać się do cudzego domu i zdobyć to, czego chciał. A chciał jej.

Boże!

Na jego wargach pojawił się arogancki uśmiech.

– Cześć, Natalie – powiedział, ale nie zrobił najmniejszego ruchu w jej stronę.

Nadal rozdzielał ich blat oddzielający kuchnię od pokoju jadalnego, ale Natalie czuła emanującą z niego skrywaną wrogość. Zaczęła dygotać, z całej siły zacisnęła palce na słuchawce.

– Ch…Ch…Chad – wykrztusiła, zaskoczona, że w ogóle może jeszcze mówić.

Mężczyzna uniósł do góry jasną brew. Wyglądał na bardzo zadowolonego, że Natalie w końcu go rozpoznała.

– Wreszcie mnie sobie przypomniałaś. A już zacząłem podejrzewać, że na skutek amnezji i wpływu Noaha na zawsze wymazałaś mnie z pamięci.

Jego niski głos drżał z nienawiści. Natalie przelatywały przez głowę jakieś oderwane wspomnienia, obraz wykrzywionej złością twarzy Chada i jego nastrojów, z którymi musiała sobie radzić. I nagle jej wspomnienia nabrały wyrazistości. Padła już kiedyś ofiarą tej wściekłej furii i to właśnie było przyczyną, dla której opuściła Chada i zaczęła nowe życie w Oakland. Stała oszołomiona powrotem pamięci, a zarazem przerażona stanem umysłowym Chada i tym, co mógł jej zrobić.

– Wynoś się stąd. Natychmiast – rzuciła twardo.

– Wyjdziemy stąd razem – powiedział aż zbyt spokojnym głosem. – Wiesz, jak długo czekałem, żeby cię wreszcie przyłapać samą? To nie było łatwe, bo bez przerwy miałaś przy sobie tego psa stróżującego.

Natalie bała się odwrócić do Chada plecami, cofała się więc tyłem, krok po kroku zbliżając się ku jedynej drodze ucieczki – schodom prowadzącym na piętro. Myślała bez przerwy o schowanym w sypialni na górze rewolwerze Noaha, zdając sobie sprawę, że to najlepszy sposób obrony przed tym szaleńcem.

Ale najpierw musiała dotrzeć do broni.

– Zawsze będziesz moja, Natalie – stwierdził Chad zaborczo, znów zwracając na siebie uwagę dziewczyny.

Serce jej się ścisnęło, gdy usłyszała znajome słowa. Te same słowa widniały na dołączonym do bukietu bileciku, który doręczono jej w szpitalu. Zrozumiała, że to nie Noah przysłał jej tamte kwiaty. To Chad.

– Nie powinnaś mnie była opuszczać – łajał ją, okrążając blat zwodniczo powolnym, niespiesznym krokiem, nie spuszczając z niej mrocznego, świdrującego spojrzenia. – Naprawdę myślałaś, że nie zdołam cię odnaleźć? Aż trudno uwierzyć, że twój kochanek mógł przypuszczać, iż nie zdołam cię dopaść, jeśli zamkniesz się w tym domu. Jesteś moja i tym razem nie pozwolę ci odejść.

Był zbyt blisko, był zbyt niebezpieczny, a Natalie stanowczo miała już dosyć. Skorzystała z jedynej dostępnej jej w tej chwili broni i rąbnęła Chada w głowę słuchawką telefonu, którą ciągle ściskała w ręku. Telefon okazał się całkiem celną bronią i trafił napastnika w skroń. Chad złapał się za głowę i zawył z bólu, a Natalie odwróciła się i pędem pobiegła po schodach na górę, żeby dopaść broni Noaha.

Wpadła do sypialni i błyskawicznie zamknęła drzwi na klucz. Rzuciła się do komody, w której Noah trzymał rewolwer. Serce omało nie wyskoczyło jej z piersi, bo słyszała na schodach ciężkie kroki rozjuszonego Chada.

W gorączkowych poszukiwaniach rozrzuciła po podłodze podkoszulki Noaha, a kiedy wreszcie zrozumiała, że broń zniknęła, z gardła wyrwał jej się rozpaczliwy szloch. Musiał zabrać pistolet dziś rano. Nie pamiętała, by zakładał pas z kaburą, ale to o niczym nie świadczyło. Tak przywykła do jego broni, że uznała ją niemal za część ciała Noaha i prawie nie zwracała na nią uwagi.

Tak czy owak broń zniknęła, Natalie była uwięziona na piętrze, a pod drzwiami czaił się szaleniec.

Wykonane z solidnego drewna drzwi sypialni tylko zadrżały, kiedy Chad próbował je wyważyć kopniakiem, ale to zdopingowało Natalie do znalezienia czegoś, co mogłoby jej posłużyć do obrony. Przeszukała następne dwie szuflady, rozglądając się za jakimkolwiek ostrym bądź tępym narzędziem, kiedy drzwi trzasnęły pod naporem powtarzających się ataków Chada, a potem stanęły otworem.

Natalie odskoczyła do tyłu i zachłysnęła się powietrzem na widok stojącego w drzwiach mężczyzny. Z rozcięcia na skroni ciekła mu krew. Jego rysy wyrażały morderczą furię.

Ogarnęło ją przerażenie.

– Lada moment spodziewam się powrotu Noaha – rzuciła z nadzieją, że to prawda. – Radzę ci zniknąć, zanim przyjdzie.

Chad wtargnął do pokoju, najwyraźniej nie przejmując się jej groźbą.

– Ach, Noah, twój tak zwany narzeczony – wycedził jadowitym tonem i parsknął śmiechem. – Naprawdę wierzysz w te kłamstwa, których ci naopowiadały

Natalie potrząsnęła głową i powoli cofała się w najdalszy kąt pokoju, by zachować jak największą odległość od napastnika. Instynktownie uznała, że najlepszą taktyką jest odwlekanie ataku przez prowadzenie z nim rozmowy.

– Jakie kłamstwa?

– Wy nie jesteście zaręczeni. – Machnął ręką ze zniecierpliwieniem. – Śledziłem cię wystarczająco długo, by mieć pewność, że nie byliście parą, przynajmniej do tego wieczoru, kiedy miałaś wypadek.

Jego słowa huczały w głowie Natalie, w pierwszej chwili chciała protestować, zaprzeczać. Oczywiście, że była zaręczona z Noahem! Żyli ze sobą. Należała do niego duszą i ciałem. Kochała go.

Ale wraz z gwałtownym sprzeciwem zadźwięczały jej w uszach te fragmenty rozmowy z Noahem, w których unikał tematu ich zaręczyn. Przypomniała sobie o braku pierścionka zaręczynowego, o nieustalonej dacie ślubu, o niejasnych odpowiedziach na temat ich związku.

Przed oczami stanęły jej niepokojące obrazy… Noah w barze, rozmawia z nią i flirtuje, wychodzi za nią tamtego wieczoru, kiedy miała wypadek i… ona sama żartobliwie odrzucająca jego względy. Byli przyjaciółmi, znajomymi, nikim więcej. Pamięć podsuwała jej wspomnienia tak żywe i tak bardzo rzeczywiste, że nie miała wyjścia: musiała uwierzyć Chadowi.

Nie była zaręczona z Noahem.

Prawda uderzała w nią falami i wstrząsała fundamentami jej związku z Noahem, który w istocie okazał się jedynie zwyczajnym romansem. Nic dziwnego, że tak wiele spraw ją dziwiło.

– Myślałem, że się wreszcie zmieniłaś – ciągnął gorzko Chad, dotykając stojących na toaletce osobistych drobiazgów dziewczyny. Powąchał perfumy w buteleczce i ruszył w stronę Natalie. – Ale zawsze byłaś dziwką, więc wprowadziłaś się do niego, spałaś z nim i zostałaś jego kurwą.

Kurwą! Natalie drgnęła, przypominając sobie, że Chad wyzwał ją tym samym słowem tamtej nocy, kiedy zaatakował ją w Reno po wyjściu z pracy.

Twierdził, że była kobietą lekkich obyczajów, bo wykorzystywała swe ciało jako show girl, bo pozwalała, by inni mężczyźni gapili się na nią, by jej pożądali. Wspomnienia z czasów burzliwego związku z Chadem napływały teraz całą falą, wspomnienia, których wolałaby nie pamiętać, od których nie mogła już uciec nawet w amnezję.

Zdołała powstrzymać szloch przerażenia i wciąż się cofała, dopóki nie poczuła ściany. Znalazła się w pułapce, osaczona z jednej strony przez Chada, a z drugiej przez gigantycznych rozmiarów łóżko.

Chad też dostrzegł, że Natalie jest w pułapce, i zbliżał się tak, jakby podchodził dzikie zwierzę, które zaraz wpadnie w jego szpony.

– Mam już dość przyglądania się wam razem. Teraz zabiorę to, co do mnie należy.

Natalie zdawała sobie sprawę z tego, jak nikłe były jej szanse na ucieczkę, ale nie zamierzała dopuścić, by Chad znów się nad nią znęcał. Nie będzie już nigdy więcej bezwolną ofiarą!

Bardziej śmiała i zdecydowana niż kiedykolwiek w życiu, ruszyła biegiem w lewo i rzuciła się na łóżko, by przeturlać się po materacu. Była już w połowie drogi, gdy poczuła, że wielka ręka zacisnęła się wokół jej kostki i szarpnęła ją do tyłu. Wyrywała się, ale Chad przygniótł ją swoim ciałem. Jego intencje były całkiem jasne.

Chciał ją zabić.

Ona natomiast zamierzała walczyć o życie, bez żadnych wahań ani wątpliwości. Kiedy tylko napastnik puścił jej kostkę, Natalie kopnęła. Mocno. I wysoko. Jej stopa z głośnym trzaskiem zderzyła się ze szczęką Chada, głowa mężczyzny odskoczyła do tyłu. Druga stopa dziewczyny trafiła w sam środek jego piersi, pozbawiając go równowagi i dając jej tym samym upragnioną szansę ucieczki.

– Cholerna kurwa! – zawył z furią.

Natalie odturlała się od niego i zeskoczyła z łóżka. Puściła się biegiem przez pokój i potem w dół po schodach. Chad był tuż za nią, każdemu krokowi towarzyszyły wyzwiska i groźby. Nim jednak dopadła frontowych drzwi, Chad złapał ją za włosy i zatrzymał w miejscu gwałtownym szarpnięciem.

Krzyknęła z bólu, ale nie poddała się, machała ramionami, waliła pięściami, kopała nogami każdą cześć ciała napastnika, jakiej tylko zdołała dosięgnąć. Wtoczyli się do salonu i Natalie kopnęła Chada w goleń, spodziewając się, że instynktownie ją puści.

Nie miała tyle szczęścia. Rozległo się kolejne wulgarne przekleństwo i mężczyzna rzucił ją na podłogę pomiędzy kanapę i stolik do kawy, po czym przygniótł własnym ciałem. Unieruchomił kolana Natalie, niwecząc jej nadzieję, że zdoła go kopnąć w najczulsze miejsce.

Miała ochotę krzyczeć z rozpaczy, ale postanowiła nie marnować energii na coś, co z pewnością nie pomoże jej wyrwać się z opresji.

Chad patrzył na nią z góry.

– Mam zamiar wziąć, co do mnie należy. Właśnie tutaj. I teraz.

– Idź do diabła – wycedziła przez zaciśnięte zęby. – Jesteś zwyczajnym hipokrytą! Nazywasz mnie kurwą, ale nie masz nic przeciwko wykorzystaniu mojego ciała do zaspokojenia żądzy!

Chad zacisnął opuchniętą szczękę i zmrużył oczy w wąskie szparki.

– To bez znaczenia. Jesteś po prostu użytecznym narzędziem.

Złapał za wycięcie koszulki dziewczyny i rozdarł ją jednym szarpnięciem aż do pasa, odsłaniając okryte bawełnianym staniczkiem piersi. Natalie walczyła, żeby go z siebie zrzucić, ale zaniechała prób, kiedy kątem oka dostrzegła stojącą na stoliczku do kawy w zasięgu jej ręki statuetkę z brązu. I choć wszystko się w niej przeciwko temu buntowało, pozwalała, by ręce Chada obmacywały ją i nie zaprotestowała nawet, kiedy jego wargi spoczęły na jej piersi.

Powstrzymując ogarniające ją mdłości, wplątała palce we włosy napastnika, by udać, że jego pocałunki sprawiają jej przyjemność i wydała westchnienie kapitulacji, podczas gdy drugą ręką sięgnęła po statuetkę. Kiedy tylko zacisnęła palce na chłodnym metalu, poderwała głowę Chada do góry, odgięła ją do tyłu i rąbnęła rzeźbą w bok. Pierwsze uderzenie zaledwie go oszołomiło. Drugie pozbawiło go przytomności.

Bezwładnie opadł na nią. Natalie z rozdzierającym szlochem zepchnęła go z siebie i odsunęła się od leżącego bez życia ciała, nadal ściskając w ręku figurkę. Oparła się plecami o ścianę i w tym samym momencie jakiś samochód gwałtownie zahamował na podjeździe. Po chwili do domu wpadło dwóch umundurowanych policjantów z bronią w ręku. Niewątpliwie zostali wezwani przez firmę ochroniarską, kiedy Natalie nie odebrała telefonu.

Wystarczył im rzut oka na porwaną bluzkę, na twarz dziewczyny oraz na rozciągniętego na podłodze mężczyznę, by domyślić się, co się tu wydarzyło. Najpierw upewnili się, że Natalie nie jest ranna, po czym zajęli się Chadem. Na wszelki wypadek od razu zakuli go w kajdanki i unieruchomili.

Kiedy zadzwonili po posiłki i wezwali karetkę dla Chada, Natalie ukryła twarz w dłoniach. Teraz wreszcie się załamała, pozwoliła emocjom spływać wraz ze łzami, żeby odreagować przerażenie, niepokój i ból.

Ale najbardziej płakała nad pustą przyszłością bez Noaha, która rozpocznie się od jutra. Zrozumiała, że ich związek oparty był na kłamstwie. Uwierzyła w to oszustwo i zaangażowała się głęboko, całym sercem, podczas gdy w rzeczywistości Noaha łączyło z nią jedynie poczucie odpowiedzialności. Zabrał ją do swego domu, by ją chronić przed Chadem do czasu, gdy odzyska pamięć, a ona wpadła w pułapkę jego opiekuńczości. Noah nigdy naprawdę do niej nie należał. Ich związek, jego rodzina, poczucie przynależności, którego wreszcie doświadczyła, to wszystko dawało jej fałszywe poczucie bezpieczeństwa. Prysło wraz z powrotem pamięci.

Natalie nie mogła winić Noaha za ich romans, bo to ona pozwoliła swoim długo tłumionym potrzebom i żądzom wyrwać się na wolność i rozwinąć skrzydła. Kusiła go i prowokowała, zainicjowała ich pierwsze doświadczenia erotyczne i właściwie to ona go uwiodła. I choć ani przez chwilę tego nie żałowała, nie mogła oczekiwać, że on dotrzyma obietnicy i zwiąże się z nią na zawsze. Teraz już przypominała sobie, że Noah zawsze był zaprzysięgłym kawalerem, który cieszył się wolnością i beztroskim życiem bez komplikacji rodzinnych.

Otarła łzy z oczu i policzków i podjęła decyzję. Odzyskała pamięć, uwolniła się od swego prześladowcy. Najwyższy czas wyjechać i znowu zacząć wszystko od nowa. Zacząć żyć bez Noaha.

Загрузка...