Rozdział drugi

Noah wielokrotnie marzył o takiej chwili, ale zawsze sądził, że ich pierwszy pocałunek będzie, niespieszny i zmysłowy. On miał powoli wyzwalać tkwiącą w głębi jej duszy namiętność, ona – poddawać się stopniowo jego pieszczocie.

Te szaleńcze uściski wychodziły daleko poza słodki, uwodzicielski pocałunek. Natalie przylgnęła do niego, jakby chciała wniknąć w głąb jego ciała. Wtulała swe kuszące, miękkie wypukłości w sposób, którego jego ciało, wymęczone długotrwałą wstrzemięźliwością, nie było w stanie ignorować.

Nadal wyczuwał panikę dziewczyny, wyczuwał jej lęk, mimo iż całowała go tak intensywnie, że zakręciło mu się w głowie. Ilekroć chciał się odsunąć, Natalie stawała się bardziej namiętna.

Nie był zachwycony tym, że stoi plecami do niebezpieczeństwa, które tak przerażało dziewczynę, ale jeszcze nigdy w życiu kobieta nie obejmowała go z taką siłą i namiętnością. Był zasłoną, za którą mogła się ukryć, tarczą, którą osłaniała się przed ciosem. Przysiągł sobie, że zapewni jej bezpieczeństwo, choć najpierw musiał zapanować nad obezwładniającą rozkoszą.

Wydawało mu się, że minęła cała wieczność, choć w rzeczywistości upłynęło zaledwie kilka sekund, zanim oderwał usta od warg dziewczyny i rozplótł jej ramiona. Jęknęła, kiedy odsunął się od niej i znowu zaczęła dygotać jak w febrze. Ciężko dysząc, podniosła na Noaha szeroko otwarte oczy pełne łez.

Położył dwa palce na jej wciąż wilgotnych wargach, by zamknąć jej usta do czasu, gdy zorientuje się, co się właściwie wokół nich dzieje.

– Nie pozwolę, by stało ci się coś złego – obiecał niskim, ochrypłym głosem.

Osłonił ją własnym ciałem, odchylił się do tyłu i wyjrzał z niszy, żeby sprawdzić, czy ktoś na nich nie czeka. Nie dostrzegł ani śladu faceta w czapeczce baseballowej, który tak przeraził Natalie.

– Nikogo tam nie ma, Natalie. Ze mną jesteś bezpieczna.

– Nigdy nie będę bezpieczna. – W jej głosie zabrzmiała histeryczna nuta. – On nigdy nie zrezygnuje!

Położyła ręce na piersi Noaha i odepchnęła go. Zaskoczony mężczyzna cofnął się o krok. Tym razem Natalie udało się umknąć z jego ramion i zanim zdążył ją pochwycić, już biegła w stronę baru Murphy'ego. Noah krzyknął, widząc zmieniające się światła, ale go nie usłyszała.

Ruszył za nią, klnąc pod nosem, że nie zdołał zapanować nad tą dziwną sytuacją i nieoczekiwanym zachowaniem Natalie. Usłyszał pisk opon, ale samochód jechał zbyt szybko, a Natalie nie patrzyła na jezdnię. Mógł tylko krzyknąć i ze zgrozą przyglądać się, jak gwałtownie hamujące auto wpada w poślizg i potrąca Natalie, by wreszcie się zatrzymać. Impet zderzenia wyrzucił dziewczynę w powietrze. Upadła na bok o kilka stóp dalej, złociste włosy rozsypały się wokół jej głowy, ręce leżały rozrzucone pod jakimś dziwnym kątem, a całe ciało zdawało się pozbawione życia.

Wstrząśnięty Noah rzucił się pędem, wołając w biegu do wysypujących się z okolicznych sklepów i knajpek ludzi, żeby zadzwonili pod 911 i wezwali pogotowie. Opadł przy Natalie, całkiem obojętny na ostry ból, który przeszył jego kolana. Obojętny na wszystko poza ściśniętym z trwogi żołądkiem i metalicznym smakiem w ustach. Przyłożył dwa palce do szyi dziewczyny, żeby wymacać puls, i odetchnął z ulgą, kiedy poczuł słabe, ale wyczuwalne tętno. Żyła. Tylko to było dla niego ważne.

Otoczył ich tłum ludzi, przez który przepchnął się zdenerwowany kierowca samochodu, bełkocząc, że nie widział jej, dopóki nie było za późno. Noah zignorował go całkowicie, odwrócił Natalie na plecy i zaczął sprawdzać, jakie odniosła obrażenia. Przesunął rękami wzdłuż jej ramion i rąk, potem wzdłuż ud i łydek. Rozpiął żakiet, zbadał obojczyki, żebra i biodra. Nie znalazł żadnych złamań.

Żakiet uchronił ręce Natalie przed skaleczeniami. Miała krwawiące rozcięcie na policzku, można jednak było mieć nadzieję, że nie zostanie po nim blizna. Twarz dziewczyny była pozbawiona koloru, wargi białe i zimne.

– Pogotowie już jedzie – powiedział ktoś za plecami Noaha.

Wdzięczny za informację Noah ujął smukłą, chłodną rączkę Natalie w swą o wiele większą i cieplejszą dłoń i modlił się w duchu, żeby karetka przyjechała jak najszybciej.

– Policja! Proszę się odsunąć od poszkodowanych

– rozkazał niski, dochodzący z daleka głos.

Noah podniósł głowę i spojrzał na przyjaciela, który błyskając policyjną odznaką, starał się rozpędzić tłum gapiów, żeby ranna miała czym oddychać. Kiedy Bobby ich rozpoznał, natychmiast przykucnął obok Noaha.

– O, cholera, to Natalie! – zawołał wstrząśnięty.

– Nie miałem pojęcia. Usłyszałem odgłosy wypadku i wyszedłem na ulicę, żeby sprawdzić, co się stało. Co z nią?

– Nie jestem pewien – powiedział Noah. – Jest zimna i dotychczas nie odzyskała przytomności.

Bobby odruchowo poszukał pulsu na przegubie jej ręki.

– Puls bije równo, to dobry znak.

Noah kiwnął głową, choć zdawał sobie sprawę, że Natalie mogła odnieść jakieś obrażenia wewnętrzne.

– Zrobisz coś dla mnie? Zajmij się tym kierowcą. Jest wstrząśnięty. To nie była jego wina. Natalie wyskoczyła mu wprost pod koła i nie miał najmniejszej szansy uniknąć wypadku.

Bobby uniósł w górę ciemne brwi, zaskoczony informacją.

– Ona była przecież z tobą, prawda? – zapytał zmieszany. – Jak to się stało?

Noah westchnął ze znużeniem.

– To dłuższa historia. Opowiem ci wszystko ze szczegółami, kiedy tylko ktoś się nią zajmie.

– Dobrze. – Bobby zgodził się, pewien, że prędzej czy później usłyszy pełną relację.

Odszedł, by wydać kolejne polecenia. Noah pozostał przy Natalie. Nie zostawiłby jej samej za żadne skarby świata. Odgarnął jej włosy z twarzy i szeptał do ucha słowa pociechy. Prosił, żeby otworzyła oczy, ale daremnie.

Przycisnął wargi do czubków palców Natalie, jakby chciał tchnąć życie i energię w jej nieruchome ciało. Jeszcze nigdy nie czuł się taki bezradny i przerażony, nawet kiedy jego rodzice się rozwiedli, nawet kiedy jego ojciec zginął na posterunku…

Wreszcie usłyszał sygnał pogotowia i w ciągu minuty karetka zatrzymała się przy nich. Sanitariusze odsunęli Noaha i zabrali Natalie. Jeden z ratowników zapytał, co się stało. Noah powiedział mu wszystko, co mogłoby pomóc w ustaleniu ewentualnych obrażeń.

Nadal nieprzytomna Natalie została ułożona na noszach i przewieziona do karetki, która miała ją odtransportować do najbliższego szpitala. Noah szedł za noszami, nie chcąc nawet na chwilę stracić jej z oczu. Kiedy sanitariusze wsuwali nosze do karetki, Noah pokazał legitymację prywatnego detektywa.

– Pojadę z nią.

Nikt nie protestował, wsiadł więc i usiadł na ławeczce pod ścianą. Jeden z sanitariuszy podłączył Natalie do aparatury i mierzył ciśnienie, podczas gdy drugi sprawdzał reakcję źrenic na światło.

Bobby podszedł do tylnych drzwi ambulansu.

– Zbiorę relacje naocznych świadków i przyjadę do ciebie do szpitala.

– Dzięki. Zadzwonię do Cole'a i dam mu znać, co się stało.

Podwójne drzwi karetki zostały zamknięte, syrena i migające światło włączone. Ruszyli do szpitala pełnym gazem.

Noah krążył niezmordowanie po szpitalnej poczekalni. Towarzyszyli mu Cole, Melodie i Bobby. Minęły już trzy godziny od chwili, gdy Natalie trafiła na oddział, a poza kilkoma zdawkowymi informacjami wciąż nic nie wiedzieli. Oczekiwanie było upiorne i Noah był naprawdę wdzięczny, że przyjaciel i rodzina dotrzymują mu towarzystwa.

Ostatni raz był w szpitalu w towarzystwie Cole'a i Melodie pięć miesięcy temu, kiedy ich siostra, Joelle, rodziła dziecko. Ale wtedy pobyt w szpitalu był szczęśliwym wydarzeniem. Z radością powitali na świecie ważącą osiem funtów i trzy uncje dziewczynkę, której Dean nadał imię Jennifer.

Napił się czarnej kawy przyniesionej przez Melodie z kafejki na dole. Gorzki smak napoju harmonizował z nękającymi go wyrzutami sumienia i poczuciem winy.

– Gdybym tylko zdołał ją zatrzymać… – mruczał pod nosem.

– Przestań winić się za coś, na co nie miałeś wpływu, Noah – powiedział Cole ze zrozumieniem. – Nie mogłeś nic zrobić.

Mimo to Noah czuł się odpowiedzialny za ten wypadek. Czyż nie powiedział Natalie, że przy nim będzie bezpieczna?

Przeniósł wzrok na Bobby'ego. Włosy przyjaciela były tak samo potargane jak jego własne.

– Jesteś pewien, że nikt ze świadków nic nie widział?

– Jestem pewien. – Bobby pociągnął z kubka łyk kawy i skrzywił się, bo goryczy napoju nie był w stanie zneutralizować nawet cukier. – Wszyscy, z którymi rozmawiałem, widzieli albo Natalie wbiegającą na jezdnię przy czerwonym świetle, albo też nie widzieli samego wypadku i znaleźli się na miejscu później.

Noah wrzucił pusty styropianowy kubek do pobliskiego kosza.

– Miałem nadzieję, że ktoś zauważył przynajmniej faceta w podkoszulku i czapce baseballowej, o którym ci opowiadałem.

– Nikt – mruknął Bobby.

– Czy on zrobił coś, żeby zwrócić na siebie uwagę, albo ją przestraszyć? – włączyła się do rozmowy Melodie. Pracowała z Cole'em przy kilku sprawach i była niezwykle spostrzegawcza.

– Nie, tylko szedł za nami. Nie powiedział ani słowa, nie czynił też żadnych nieprzyjaznych gestów. – Rozmawiali już o tym wielokrotnie, ale nie udało im się dojść do żadnych wniosków, które mogłyby wyjaśnić dziwne zachowanie Natalie. Tylko ona mogła im dać brakujące fragmenty układanki. – Ale kimkolwiek jest, bez wątpienia śmiertelnie przeraził Natalie.

– Musimy poczekać, aż pozwolą nam z nią porozmawiać – stwierdził trzeźwo Bobby. – Na razie policja nie może nawet wszcząć dochodzenia w jego sprawie. Chyba że Natalie udzieli nam jakichś informacji na jego temat.

Noah wsunął ręce do tylnych kieszeni dżinsów.

– Jestem pewien, że będzie współpracować, kiedy tylko poczuje się lepiej.

Miał tylko nadzieję, że tym razem udzieli bardziej wyczerpujących informacji niż poprzednio.

Czterdzieści minut później ubrany w zielony kitel lekarz wszedł przez podwójne drzwi dzielące poczekalnię od pomieszczeń przeznaczonych dla personelu szpitala.

– Kto z obecnych jest krewnym pani Hastings? – zapytał, poprawiając na czubku nosa okulary w metalowych oprawkach.

– Ja. – Noah odruchowo zrobił krok do przodu.

Kłamstwo przyszło mu z łatwością. Nie miał pojęcia, czy Natalie ma w Oakland jakąś rodzinę, bo choć przeszukał jej torebkę, nie znalazł żadnych informacji na ten temat. Musiał poznać jej sytuację, żeby dowiedzieć się, co mogło ją aż tak przerazić.

– Jestem jej narzeczonym – dodał, podając lekarzowi rękę. Stojąca za plecami lekarza Melodie zrobiła wielkie oczy, a Cole uniósł brwi, ale Noah się tym nie przejął. – Co z Natalie?

– Jej stan jest stabilny – oświadczył doktor i splótł przed sobą ręce. – Nie ma żadnych zagrażających życiu obrażeń, ale uderzając głową o bruk, doznała wstrząśnienia mózgu. Kilkakrotnie już odzyskiwała przytomność, co można uznać za dobry znak.

Kamień młyński spadł Noahowi z serca.

– Więc nic jej nie będzie?

– Fizycznie będzie przez kilka dni obolała i posiniaczona, ale szybko wróci do siebie – zapewnił go lekarz.

– Martwi nas natomiast jej stan umysłowy i emocjonalny. Przeprowadziliśmy wszystkie badania, zrobiliśmy prześwietlenie czaszki i rezonans magnetyczny, żeby wykluczyć poważne obrażenia, bo pacjentka zdaje się cierpieć na zaniki pamięci.

– Chce pan powiedzieć, że Natalie cierpi na amnezję? – zapytał Noah z niedowierzaniem.

– Mówiąc ściśle, to „amnezja wsteczna" – sprecyzował doktor. – Dość często spotykana u osób z obrażeniami głowy lub pacjentów, którzy przeżyli jakiś wstrząs poprzedzający wypadek.

Niewątpliwie tak właśnie było w przypadku Natalie. Noah spojrzał z niepokojem na trzy osoby przysłuchujące się tej rozmowie, a potem znów na stojącego przed nim spokojnego, cierpliwego lekarza.

– A jak długo może potrwać taka amnezja?

– Parę godzin, parę dni, parę tygodni. Mamy tu do czynienia z bardzo selektywną amnezją, która zazwyczaj ustępuje po pewnym czasie bez śladu. Zatrzymamy ją na noc, ale radzę, by po opuszczeniu szpitala nie pozostawała sama, dopóki nie poczuje się pewnie w swoim domu i wśród otaczających ją ludzi.

– To żaden problem. – Noah stanowczo i gładko wypowiedział kolejne kłamstwo. – Mieszkamy razem.

– W takim razie wszystko w porządku. – Lekarz uśmiechnął się z zadowoleniem. – Kiedy się pan z nią zobaczy, proszę nie nastawać, by coś sobie przypomniała. To może tylko powiększyć stres i w rezultacie zepchnąć zapomniane wydarzenia jeszcze głębiej w niepamięć. Proszę pozwolić, by wspomnienia wracały w sposób naturalny.

– Mogę ją zobaczyć? – zapytał Noah z nadzieją.

– Teraz odpoczywa…

– Przysięgam, że nie będę jej męczyć – przerwał pospiesznie. – Chcę tylko zobaczyć na własne oczy, że nic jej nie jest.

Starszy mężczyzna powiódł wzrokiem po poczekalni, zatrzymując spojrzenie kolejno na Cole'u, Bobbym i Melodie.

– Czy są tu jeszcze inni członkowie rodziny?

– Nie, Natalie nie ma tu rodziny. – Odpowiedzi przychodziły Noahowi z coraz większą łatwością, choć cieszył się, że nikt z bliskich nie próbuje wtrącać się do jego rozmowy z lekarzem.

Doktor wahał się jeszcze przez chwilę, wreszcie krótko skinął głową.

– W takim razie zgoda. Właściwie mogę polecić jednej z pielęgniarek, żeby wstawiła do pokoju chorej polowe łóżko dla pana, gdyby chciał pan zostać przy niej na noc. Dzięki temu po przebudzeniu zobaczyłaby znajomą twarz.

– Wspaniale. – Noah z wdzięcznością uścisnął rękę lekarza. – Dziękuję.

Pożegnał się z bratem, Melodie i Bobbym, obiecał, że da im znać, jeżeli dowie się czegoś, i ruszył za pielęgniarką do separatki.

– Zaraz wrócę z łóżkiem i kocami dla pana – oświadczyła pielęgniarka i zostawiła go samego z Natalie.

Wszedł do niewielkiego pokoju szpitalnego i jego wzrok przykuła natychmiast śpiąca w łóżku postać. Lekki koc okrywał ją do piersi, nadal podłączona była do aparatury. Ciche pikanie urządzeń monitorujących pracę serca i płuc upewniło Noaha, że stan dziewczyny rzeczywiście jest stabilny. Kolory wróciły na jej twarz, opatrunek zakrywał rozcięcie na policzku, które na szczęście nie wymagało szycia.

Noah przysunął krzesło do łóżka, usiadł, pochylił się do przodu i nakrył dłonią rękę Natalie, po prostu, żeby mieć z nią jakiś kontakt. Wyczuwał pod palcami równe uderzenia pulsu, widział, jak spokojnie unosi się jej klatka piersiowa, patrzył na drżenie powiek, kiedy dziewczynie coś się śniło. Wargi Natalie były lekko rozchylone i Noah przypomniał sobie ich pocałunek. Następny będzie znacznie delikatniejszy, znacznie słodszy i nie będzie w nim niczego poza pożądaniem. Tyle mógł sobie obiecać.

Przyniesiono łóżko polowe i wodę do picia. Pielęgniarki zaglądały od czasu do czasu, by sprawdzić stan Natalie, i widziały wyraźnie, że Noah nie zamierza ruszyć się od jej wezgłowia, dopóki dziewczyna się nie obudzi.

Dopiero po dłuższym czasie przyszła mu do głowy niepokojąca myśl. Czy po przebudzeniu Natalie będzie go pamiętała?

Miała wyschnięte gardło i strasznie chciało jej się pić.

Natalie otrząsnęła się z głębokiego snu bez marzeń sennych i otworzyła oczy. Mrugała, starając się skupić wzrok na otoczeniu. Nagle z przerażeniem uświadomiła sobie, że miała wypadek i jest w szpitalu. Zadrżała na widok aparatury i przewodów podłączonych do jej obolałego ciała, wdychała aseptyczny zapach drażniący jej powonienie. Bolała ją głowa i stłuczony tył czaszki. Spojrzała na wiszący na wprost niej na ścianie zegar. Było wpół do siódmej, przypuszczalnie rano.

Znowu zamknęła oczy, próbując sobie przypomnieć, jak doszło do tego, że została potrącona przez samochód, ale pamiętała tylko, że po wypadku odzyskała przytomność w szpitalu i zastanawiała się, co się z nią dzieje. W nocy była kompletnie oszołomiona i roztrzęsiona, miała wrażenie, że coś tłucze się jak oszalałe po jej mózgu. Wyczerpanie wreszcie ją pokonało, i całe szczęście, bo nie była w stanie myśleć logicznie.

Ale porządny nocny wypoczynek najwyraźniej niewiele zmienił, bo nadal nie była w stanie doszukać się sensu w trawiącym ją niepokoju. Wcześniej mogła go sobie tłumaczyć paniką, mogła uspokajać się, że ma za sobą traumatyczne przeżycie w postaci wypadku samochodowego i wszystko się z pewnością wyjaśni, kiedy wstanie dzień.

Niepokojące myśli przerwał odgłos cichego pochrapywania. Natalie zmarszczyła czoło i odwróciła na bok głowę, by spojrzeć na skręconego na stojącym przy łóżku krześle mężczyznę, którego głowa i mocne ramiona spoczywały na materacu tuż przy jej biodrze.

Zachrapał znowu i Natalie uśmiechnęła się, bo w tym momencie rozpoznała potargane czarne włosy i mocny, piękny profil Noaha. Wyglądało na to, że zasnął, czuwając przy niej i nagle zrobiło jej się cieplej koło serca.

Wspomnienie warg Noaha na jej ustach, wspomnienie dzikiego, głębokiego pocałunku, niepodobnego do żadnego, jakiego doświadczyła wcześniej, rozbłysło jej w głowie nagle jak błyskawica. Rozpoznała Noaha i niemal natychmiast poczuła bezpieczeństwo i spokój, nie miała tylko pojęcia, jaką rolę odgrywał w jej życiu. Był jej chłopakiem? Kochankiem? Przyjacielem? Intymna tęsknota i narastające w głębi ciała pragnienie świadczyły, że nie mógł być dalekim znajomym.

Wyciągnęła rękę i delikatnie wsunęła palce w jego włosy. Gęste kosmyki były chłodne i jedwabiste w dotyku. Pieszczotliwie powiodła dłonią po policzku i brodzie Noaha, próbując sobie przypomnieć, czy kiedykolwiek czuła podniecające kłucie tego porannego zarostu. Rozchylone wargi mężczyzny wyglądały na ciepłe, miękkie i bardzo kuszące. Nie mogła się oprzeć pragnieniu, by ich dotknąć.

Rzęsy Noaha uniosły się, ale ciemnoniebieskie oczy jeszcze przez chwilę były półprzytomne. Boże, ten mężczyzna był tak zmysłowy, tak oszałamiająco przystojny, że dech jej zaparło.

Spodziewała się ujrzeć jego czarujący uśmiech, ale Noah podniósł powoli głowę i popatrzył na nią badawczo. Z niepokojem szukał jej wzroku, jakby nie był pewien, czego się może po niej spodziewać. Dziwne, pomyślała Natalie.

A jednak jego obecność uspokoiła ją, miała wrażenie, że mocno stanęła na twardym gruncie i była wdzięczna, że dzięki niemu nie obudziła się w samotności.

– Cześć – powiedziała głosem ochrypłym od snu i pragnienia.

Noah przełknął z trudem ślinę i wreszcie nagrodził ją tym seksownym uśmiechem, od którego przyspieszał jej puls. Poranne, podniecające mrowienie w żyłach było czymś niezwykle miłym, choć Natalie nie mogła sobie przypomnieć, czy kiedykolwiek budziła się rano u boku tego mężczyzny. Naprawdę nie pamiętała i to sprawiło, że poczuła się zdezorientowana i nieco otumaniona.

– Cześć, kochanie – mruknął Noah niskim, ochrypłym głosem.

Kochanie! Tak, niewątpliwie to słowo bardzo jej się podobało. Wiedziała, że musiał już przedtem tak ją nazywać.

Noah wyprostował się na krześle i wyciągnął ręce w górę, żeby rozciągnąć zdrętwiałe mięśnie. Muskuły napięły się pod podkoszulkiem, kiedy wyciągał ramiona i wyginał kręgosłup. Wreszcie mruknął z zadowolenia, a Natalie z zachwytem obserwowała każdy element tego pokazu.

– Chrapiesz – powiedziała z rozbawieniem.

– Przepraszam. – Skulił się, natychmiast pełen skruchy. – Obudziłem cię?

– Nie, właściwie to było cichuteńkie pochrapywanie, wcale nie przykre.

Noah roześmiał się i ten dźwięk pobudził wszystkie zakończenia nerwowe w ciele dziewczyny.

– Cóż, dobrze wiedzieć, że uważasz moje chrapanie za cichuteńkie, ale nie mów o tym nikomu, bo po pierwsze do końca życia będą mi tym suszyć głowę, a po drugie – to okropny cios dla mojego męskiego ego.

– Nie martw się, twoja tajemnica jest u mnie całkiem bezpieczna. – Natalie uśmiechnęła się, choć umierała z ciekawości, czy łączyły ich jakieś inne intymne sekrety. – Muszę się czegoś napić. Jest tu gdzieś woda?

– Jasne. – Noah uniósł materac Natalie do pozycji siedzącej, a potem nalał wody do plastikowej szklaneczki stojącej na tacy przy łóżku. Zbliżył szklaneczkę do jej ust i patrzył jak dziewczyna pije, wodząc zatroskanym wzrokiem po jej twarzy. – Wyglądasz dziś lepiej niż się spodziewałem, ale powiedz, jak się naprawdę czujesz?

Natalie połknęła ostatni łyk chłodnej wody, która złagodziła drapanie w wyschniętym gardle.

– W głowie mi łupie, jestem poobijana, podrapana i obolała. Jak to po wypadku.

Noah roześmiał się lekko, słysząc jej zgryźliwy ton, i pokiwał głową.

– Pamiętasz?

– Niewiele, jeśli w ogóle. – Westchnęła i wsparła się wygodniej na poduszkach. – Prawdę mówiąc, to jedna z pielęgniarek powiedziała mi, co się stało, kiedy zapytałam ją wczoraj wieczorem. Stąd wiem. Ale szczegóły nadal są dla mnie niejasne.

Noah pociągnął długi łyk ze szklanki Natalie i odstawił ją na tacę.

– Wszystko w porządku. Pamięć w końcu sama wróci. Cieszę się, że wreszcie widzę twoje piękne oczy szeroko otwarte i czyste. Okropnie nas wszystkich wystraszyłaś.

– Nas wszystkich?

Noah kiwnął głową i przysiadł na łóżku na wysokości jej pasa. Zamknął rękę Natalie w swoich dłoniach.

– Mnie, mojego brata, Melodie, Bobby'ego i wszystkich z knajpy Murphy'ego – wyjaśnił.

Natalie zastanawiała się gorączkowo, kim byli ci wszyscy ludzie. Nagle poczuła tępy ból w skroniach i przycisnęła do nich palce.

– Imiona wydają mi się znajome, ale dlaczego nie mogę sobie przypomnieć twarzy? – zapytała.

Mężczyzna zawahał się, subtelna pieszczota ustała.

– Lekarz ci nie powiedział? – zapytał ostrożnie.

Natalie wystarczył ton Noaha i widok jego zmarszczonego czoła, żeby domyślić się, że nie spodoba jej się to, co od niego usłyszy.

– Co miałby mi powiedzieć?

Noah westchnął. Teraz, kiedy temat został już poruszony, musiał jej wyjaśnić.

– O twojej amnezji.

– Amnezji? – Głos Natalie wzniósł się aż do pisku. – Ale przecież ciebie pamiętam.

– I dzięki Bogu. – Noah delikatnie odgarnął jej włosy z policzka i czubkami palców pogładził jej skórę. – Ale są inne sprawy, których możesz nie pamiętać.

Cóż, z tym stwierdzeniem nie mogła dyskutować.

Była tak oszołomiona, że mogła tylko potrząsnąć głową ze zdumieniem. Jakie to dziwne nie móc sobie przypomnieć pewnych wydarzeń z własnego życia, choć inne rzeczy pamięta się znakomicie, na przykład silny uczuciowy i fizyczny związek z Noahem.

– Co ci powiedział doktor? – zapytała Natalie. Wysłuchała tłumaczeń Noaha o rodzaju amnezji, jaka ją dotknęła, i o tym, że z czasem przypomni sobie pewne aspekty przeszłości i życia codziennego, natomiast inne mogły zostać na zawsze wymazane z jej pamięci.

– I ta amnezja retrospektywna zostanie mi na zawsze? – potrząsnęła głową wstrząśnięta.

– Zdaniem doktora nie – zapewnił Noah. – Powiedział, że przez kilka tygodni czy miesięcy będą ci się przypominać fragmenty przeszłości, jakieś obrazy, strzępy wydarzeń. Jest przekonany, że z czasem wszystko sobie przypomnisz.

Natalie przeszedł dreszcz.

– Ale do tego czasu będę pozbawiona połowy własnej przeszłości? To przerażające.

Noah lekko uścisnął rękę dziewczyny.

– Wiem, nie będzie ci łatwo, ale obiecuję, że będę przy tobie.

– Dziękuję – powiedziała z ulgą.

– Nie mógłbym postąpić inaczej. – Mężczyzna pochylił się i musnął pocałunkiem policzek dziewczyny.

Jego wargi były ciepłe i zmysłowe. Natalie wciągnęła w nozdrza piżmowy, bardzo męski zapach. Poranny zarost drapał leciutko jej skórę, budząc w niej dreszcz pożądania. Serce w jej piersi zaczęło bić szybciej i mocniej. Zerknęła na monitory, zdziwiona, że nie zaczęły wariować. Noah podniósł głowę i patrzył na nią nagle pociemniałymi oczyma.

Natalie westchnęła, nie odrywając wzroku od oczu Noaha. Tęskniła do niego, pragnęła go i miała całkowitą pewność, że to szczere i prawdziwe uczucie. Kiedy w grę wchodził Noah, Natalie mogła w pełni zaufać instynktowi, a na razie przekonanie wewnętrzne było jedynym, na czym mogła polegać.

Wejście pielęgniarki przerwało intymną scenę. Noah wrócił na swoje krzesło, a siostra podeszła do łóżka, by sprawdzić kroplówkę.

– Obudziła się pani – powiedziała z zadowoleniem i uśmiechnęła się do Natalie. – Jak się pani czuje dziś rano?

– Tak jak można się spodziewać. Pielęgniarka kiwnęła głową ze zrozumieniem.

– Dam pani środki przeciwbólowe. Przez kilka dni będzie pani jeszcze obolała, ale i tak miała pani sporo szczęścia, bo nie doznała pani żadnych obrażeń wewnętrznych. – Owinęła rękę Natalie rękawem do mierzenia ciśnienia i zaczęła pompować powietrze.

Mierząc chorej ciśnienie, spojrzała na siedzącego po drugiej stronie łóżka Noaha, a potem wróciła wzrokiem do Natalie.

– Ma pani cudownego narzeczonego – stwierdziła z przekonaniem. – Upierał się, żeby być przy pani i siedział tu przez całą noc, czekając, aż się pani obudzi. Oczy Natalie rozszerzyły się pod wpływem kolejnej szokującej informacji, z którą musiała dojść do ładu. Narzeczony? Była zaręczona z Noahem? Pospiesznie zerknęła na lewą rękę, ale nie dostrzegła nawet śladu po pierścionku zaręczynowym. Wiedziała oczywiście, że to jeszcze o niczym nie świadczy. Niewątpliwie ten mężczyzna odgrywał znaczną rolę w jej życiu, a skoro nie zaprzeczył, Natalie nie miała wyboru i musiała uwierzyć, że to prawda. Nie zauważyła zresztą, by myśl o tym, że jest zaręczona z Noahem, sprawiła jej przykrość.

– Myślę, że chciałaby pani skorzystać z łazienki – powiedziała pielęgniarka, kiedy wpisała już wszystkie informacje do zawieszonej na poręczy łóżka karty.

– Chętnie. – Natalie uśmiechnęła się z lekkim zażenowaniem.

– Chyba może już pani wstać z łóżka o własnych siłach, ale będę przy pani, dopóki się nie upewnimy, że mocno stoi pani na nogach i nie ma zawrotów głowy. Kroplówka stanowi pewne utrudnienie. – Pielęgniarka spojrzała na Noaha wymownie. – Czy mógłby pan dać nam piętnaście minut na toaletę?

– Jasne. – Wstał i uśmiechnął się. – Sam muszę skorzystać z toalety.

Mrugnął do Natalie i ruszył do drzwi. Dziewczyna nie mogła oderwać wzroku od szerokich ramion i silnego, smukłego ciała. Wysilała wszystkie władze umysłowe, żeby przypomnieć sobie tak ważne wydarzenie jak zaręczyny, ale w mózgu miała pustkę. Westchnęła głęboko.

Mimo że nie mogła polegać na własnej pamięci, ogarnęło ją radosne podniecenie na myśl, że ten olśniewający mężczyzna, którego widok zapierał jej dech w piersiach, należy do niej.

Загрузка...