Noah umył ręce i ochlapał twarz wodą, jakby chciał zmyć z siebie dręczące poczucie winy. Wytarł się papierowym ręcznikiem i przygładził palcami włosy, bezskutecznie próbując utemperować niesforną jak zwykle rano fryzurę.
Natalie uwierzyła, że jest jej narzeczonym. Kiedy pielęgniarka to potwierdziła, Noah pochwycił wyraz zaskoczenia na twarzy Natalie i wstrzymał oddech, czekając na jej pytania. Ku jego ogromnej uldze postanowiła jednak nie kwestionować od niechcenia rzuconych słów siostry, co pozwoliło mu uniknąć dalszych kłamstw w żywe oczy. Na razie.
Zacisnął ręce na krawędzi porcelanowej umywalki i spojrzał na swoje odbicie w lustrze. Dostrzegł cień zmęczenia w kącikach oczu. Niewątpliwie skłamał, żeby nie popełnić grzechu zaniechania, bo przecież podał się za jej narzeczonego po to, by pozostać przy niej, dopóki nie dowie się, co ją tak przeraziło poprzedniego wieczoru. Wiedział, że czeka go jeszcze niejedno kłamstwo, zanim Natalie całkowicie odzyska pamięć, ale to wyłącznie dla jej dobra. Chodziło o jej bezpieczeństwo.
Prawdopodobnie Natalie nie pamiętała, co ją tak przeraziło poprzedniego dnia. Stawała się przez to jeszcze bardziej bezbronna wobec faceta, przed którym uciekała. Wszystko wskazywało na to, że była w jakiś sposób prześladowana. Bo jak inaczej wytłumaczyć słowa, wykrzyczane histerycznie tuż przed wypadkiem: „Nigdy nie będę bezpieczna. On nigdy nie zrezygnuje!"?
Wyszedł z łazienki i zatrzymał się przy automacie w poczekalni. Kupił najmocniejsze miętowe dropsy i od razu włożył trzy do ust. Kiedy kilka minut później wchodził do pokoju Natalie, miał już gotowy plan. Zamierzał zadać jej lekkim tonem, parę pytań, żeby wysondować, co pamięta. Postanowił nie udzielać jej jakichkolwiek informacji ani nie opowiadać o tym, co poprzedziło wypadek, bo jeśli tego nie pamiętała, mógłby ją tylko niepotrzebnie wystraszyć.
Wziął do ust jeszcze trzy miętowe pastylki i wszedł do pokoju. Natalie siedziała w łóżku, a na małym stoliczku stało przed nią śniadanie. Nadal miała na sobie szpitalną koszulę, ale jej włosy zostały uczesane i założone za uszy.
Podniosła wzrok znad śniadania i z niesmakiem pokręciła nosem.
– Świństwo.
– Takie paskudne? – Roześmiał się i podszedł do niej.
– Nie pamiętam, co najbardziej lubię na śniadanie, ale na pewno nie rzadką jajecznicę, rozgotowaną owsiankę i suche, zimne grzanki. – Każdą potrawę dźgała kolejno czubkiem palca. – Jedynym godnym uwagi daniem na tej tacy jest pomarańcza.
Noah musiał przyznać, że śniadanie nie wyglądało apetycznie.
– To zjedz pomarańczę i napij się kompotu, a ja później postaram się zdobyć coś lepszego.
– Może pizzę pepperoni? – Natalie uśmiechnęła się.
– Nie sądzisz, że pudło z pizzą za bardzo rzuca się w oczy? Na pizzę chyba będziesz musiała poczekać do czasu powrotu do domu – roześmiał się Noah, zadowolony, że dziewczyna tak szybko odzyskuje energię.
– Do domu?
Zmarszczka przecinająca czoło Natalie wskazywała wyraźnie, że dziewczyna ma problemy z przypomnieniem sobie, gdzie właściwie znajduje się jej dom. To akurat bardzo mu odpowiadało.
– Do mojego domu. Właśnie się tam wprowadziliśmy.
– Och! – westchnęła mimowolnie.
Noah rozgrywał to bardzo ostrożnie, żeby nie zdenerwować Natalie.
– Coś nie tak?
– Właściwie nie. – Wzruszyła ramionami. – To znaczy, jeśli jesteśmy zaręczeni, to przecież zrozumiałe.
Dziewczyna była tak ufna, że Noaha znów zalała fala wyrzutów sumienia i musiał pospiesznie przypomnieć samemu sobie, że robi to wyłącznie dla jej bezpieczeństwa.
Natalie znowu westchnęła.
– Mam wrażenie, że zaczynam dopiero uczyć się, kim jestem. A właściwie zdobywać cząstkowe informacje o samej sobie.
– Zdaniem lekarza tak właśnie będzie z częściami twojej przeszłości. – Natalie nie zabierała się do jedzenia, więc Noah wyłowił winogrono z kompotu i podał jej wprost do ust. Posłusznie rozchyliła wargi. – Będziemy dużo rozmawiać i to pomoże ci wydobyć na światło dzienne zepchnięte w niepamięć wspomnienia.
Ponieważ Natalie miała pełne usta i nie mogła odpowiedzieć, Noah postanowił skorzystać z okazji i wysondować, ile dziewczyna jest w stanie przywołać z przeszłości.
– Chciałabyś, żebym zawiadomił o wypadku kogoś z twojej rodziny?
– Nie mam żadnej rodziny – odparła bez namysłu Natalie.
– Jesteś tego pewna? – zapytał zaskoczony Noah.
– Tak – potwierdziła, równie zdziwiona własną pewnością w tej materii. – Sprawdzałeś mnie, prawda?
Jako narzeczony Noah musiałby znać jej rodzinę, więc mógł tylko być wdzięczny Natalie za to, że uznała jego pytanie za próbę sprawdzenia jej pamięci i władz umysłowych. W ten sposób mógł wyciągnąć z niej sporo informacji.
– Owszem. Co jeszcze pamiętasz?
– Pamiętam, że rodzice umarli, kiedy miałam pięć lat i wychowywałam się w rodzinach zastępczych.
O rany, pomyślał Noah ze współczuciem, nie mógł sobie nawet wyobrazić, jak trudne musiała mieć dzieciństwo. On także stracił rodziców, ale miał więcej szczęścia, bo wychowywali go brat Cole i siostra Joelle, z którymi był bardzo związany i wtedy, i teraz.
– A inni krewni? Natalie potrząsnęła głową.
– Rodzice byli jedynakami, więc nie mam żadnych ciotek ani wujów, a dziadkowie także nie żyją.
Noah podał jej kompot i zmusił, by upiła łyk.
– Pamiętasz, jak doszło do wczorajszego wypadku? Dziewczyna zamarła w bezruchu i Noah widział, że stara się przypomnieć sobie jakieś szczegóły.
– Pamiętam, że szłam z tobą… ale chyba się czegoś bałam?
Spojrzała na niego, jej jasnoniebieskie oczy pełne były niepewności, wyraźnie czekała, by odpowiedział na jej pytanie.
– Tak. Czego się bałaś, kochanie?
Zamknęła oczy i zmarszczyła czoło, starając się zmusić wspomnienia, by wypłynęły na powierzchnię.
– Ja… nie pamiętam. – Zniechęcona opadła na poduszkę i jęknęła głucho. – Jak to możliwie, że tak wiele pamiętam z przeszłości, także ciebie, a innych rzeczy nie jestem w stanie sobie przypomnieć? Czuję się tak, jakby w moim życiu ziała wielka czarna dziura.
W jej głosie zabrzmiało przerażenie. Nie panowała nad własną przeszłością, nie była w stanie zorientować się, o czym zapomniała. Noah splótł palce z palcami dziewczyny i starał się ze wszystkich sił ją uspokoić.
– Jestem przy tobie, Natalie, i zrobię wszystko, czego będziesz ode mnie chciała czy potrzebowała. Absolutnie wszystko – powiedział bardzo poważnie.
Odepchnęła na bok tacę ze śniadaniem. Najwyraźniej straciła nawet tę odrobinę apetytu.
– Chcę, żeby wróciła mi pamięć. Całkowicie – powiedziała z rozpaczą.
– Wiesz co, spróbujmy się skoncentrować na tym, co pamiętasz – zaproponował Noah.
Ich spojrzenia spotkały się i nie mogły się od siebie oderwać tak długo, aż wydało mu się, że Natalie czyta w jego myślach. W końcu objęła wzrokiem całą jego twarz, przyjrzała mu się badawczo, wreszcie jej oczy spoczęły na jego wargach.
– Pamiętam, że cię całowałam – powiedziała nagle, niskim, zachrypniętym głosem. Oblizała dolną wargę. – Chodź tu – szepnęła.
Noah, jak zahipnotyzowany, odsunął na bok stolik ze śniadaniem, żeby im nie zawadzał, pochylił się nad dziewczyną i oparł się o poduszkę tuż przy jej głowie. W tej pozycji jego tors ocierał się o pełne, oszałamiające piersi Natalie i Noah zapragnął, by oboje znaleźli się daleko stąd.
Miękka, smukła dłoń przesunęła się w górę po jego ręce, powędrowała ku ramieniu, wplątała się we włosy na karku i przyciągnęła jego głowę. Noah dostrzegł pożądanie w oczach Natalie, zanim zakryły je powieki, dostrzegł też, że usta dziewczyny rozchyliły się, zanim dotknął ich wargami.
O ile ich pierwszy pocałunek był aktem rozpaczy, drugi świadczył z całą pewnością o wzajemnym pożądaniu. Natalie przygryzła dolną wargę Noaha, a on pozwalał jej smakować i badać ją do woli, choć niemało go to kosztowało.
Kiedy go wreszcie puściła, z trudem łapała powietrze, a i jego puls walił w szalonym tempie. Ich twarze dzieliły tylko cale i Noah zapragnął utonąć w jej aksamitnych, ufnych, błękitnych oczach. Chciał odrzucić prześcieradła, zedrzeć skromną koszulkę, oddzielającą ich ciała i kochać się z Natalie.
To ostatnie nie było jednak najlepszym pomysłem. Nie tutaj. Nie teraz. Nie, chyba że dziewczyna całkowicie odzyska pamięć i będzie świadoma własnych uczuć. Przecież Noah wiedział doskonale, że Natalie nie ma pojęcia, iż przez ostatnich kilka miesięcy starała się go unikać i zdławić pożądanie, jakie w niej budził. Obecna Natalie bez oporu ulegała własnym pragnieniom, które w niej tkwiły od zawsze, a które dotychczas próbowała przed nim ukryć.
Ciekawe.
W kącikach ust Noaha pojawił się leniwy uśmiech.
– To było za…? – mruknął pytająco.
Natalie pogładziła jego policzek i nie odrywając wzroku od oczu Noaha, przesunęła kciukiem po jego dolnej wardze.
– Musiałam się upewnić, czy to, co do ciebie czuję, jest prawdziwe.
– I jest? – Koniecznie musiał to wiedzieć.
– Moim zdaniem jest tak prawdziwe, jak powinno. Smakujesz dobrze i naprawdę lubię się z tobą całować.
Noah roześmiał się z ulgą i pogładził czubkiem palca wierzch jej przemądrzałego noska.
– Masz pozwolenie na całowanie mnie, ilekroć przyjdzie ci na to ochota.
Natalie uśmiechnęła się i opadła na poduszki. Nagle wydała się bardzo znużona. Noah zdawał sobie sprawę, że chociaż jej obrażenia nie były poważne, musi upłynąć kilka dni, zanim dziewczyna w pełni odzyska siły. A w tej chwili potrzebowała snu.
– Teraz wyjdę, ale niedługo będę z powrotem.
– Dokąd idziesz? – W oczach Natalie znów pojawiło się przerażenie.
Serce mu się ścisnęło na ten widok.
– Muszę wziąć prysznic, ogolić się i zmienić ubranie. A ty powinnaś odpocząć. Boisz się zostać sama? – zapytał cicho.
– Jestem trochę zdenerwowana – przyznała, a jej policzki zabarwił lekki rumieniec. – Czuję się taka niepewna, zdezorientowana, ty jesteś dla mnie jak kotwica w czasie burzy.
– To całkiem normalne. Zobacz, tu jest guzik, którym możesz przywołać do siebie pielęgniarkę, a tu numer mojego telefonu komórkowego i pagera. – Zapisał oba numery na serwetce, którą położył obok telefonu. – Nie wahaj się dzwonić do mnie, nawet jeśli będziesz miała ochotę tylko usłyszeć mój głos.
Natalie odetchnęła głęboko, jakby zbierając siły.
– Pewnie myślisz, że kompletnie się rozsypałam.
Wcale tak nie myślał. Jej zdenerwowanie i przerażenie miało jak najbardziej realne podstawy, ale nie chciał jej o tym informować ani wyjaśniać jej powodów. W tej chwili naprawdę nie potrzebowała dodatkowych stresów.
– Zazwyczaj nie owijam się wokół ciebie jak bluszcz, prawda? – zapytała jeszcze, choć jej powieki stawały się coraz cięższe i same opadały. Robiła wrażenie tak zażenowanej, że Noah nie był w stanie powstrzymać uśmiechu.
– Zachowujesz się jak bluszcz tylko wtedy, kiedy trzeba, kochanie – droczył się z nią.
– To dobrze. – Oczy już się całkiem zamknęły, głos także zmieniał się w niewyraźne mamrotanie. – Jak wrócisz, to przynieś i dla mnie czyste ubranie, dobrze?
Była to oczywista prośba. Skoro razem mieszkali…
– Masz to jak w banku.
Na szczęście Noah zabrał klucze i prawo jazdy z torebki Natalie, zanim oddał pielęgniarkom jej rzeczy osobiste, dzięki czemu mógł wejść do jej mieszkania i zabrać to, co konieczne, żeby wyglądało, iż naprawdę dziewczyna przeprowadziła się do niego. Ale najpierw musiał wezwać taksówkę, żeby dojechać do swojego samochodu, nadal zaparkowanego pod knajpą Murphy'ego.
Został przy łóżku Natalie, dopóki nie zaczęła równo, głęboko oddychać. Przed wyjściem ze szpitala zajrzał jeszcze do dyżurki pielęgniarek, pokazał licencję prywatnego detektywa i zapowiedział, że nikt poza personelem nie ma prawa wejść do pokoju Natalie bez jego zgody.
Wolał nie ryzykować.
Z rękami wspartymi na biodrach Noah rozglądał się po swojej łazience, niegdyś typowo męskiej, a obecnie pełnej przyborów toaletowych Natalie. Dopiero ten widok uświadomił mu, że jego kawalerska wolność minęła, przynajmniej na pewien czas. Myśl, że zamienił beztroskie życie na intymny związek, z kobietą nie wydała mu się wcale tak przerażająca, jak powinna, bo tą kobietą była Natalie, którą od dawna starał się usidlić. Intrygowała go, budziła w nim uczucia, przed którymi dotychczas uciekał, gdzie pieprz rośnie.
Nie chciał na razie bliżej tego analizować, bo miał poważne zadanie do wykonania i jego uczucia wobec Natalie musiały ustąpić wobec kwestii jej bezpieczeństwa. Kiedy dziewczyna odzyska pamięć i będzie bezpieczna, przyjdzie czas na zajmowanie się uczuciami.
Wrócił do sypialni, zrobił w szafie miejsce na ubrania Natalie i rozpakował rzeczy, które przywiózł z jej mieszkania: dżinsy, luźne koszule, obszerne swetry… Żadnych seksownych ciuszków, żadnych obcisłych ani powiewnych szatek, w które zwykły się przyodziewać kobiety o takiej figurze jak ona. Wyglądało na to, że dziewczyna stara się raczej ukryć swoje wdzięki, niż je podkreślać.
To było pierwsze, co rzuciło mu się w oczy, ale reszta jej niewielkiego mieszkanka również dawała do myślenia. Noah spodziewał się zobaczyć ciepłe, przytulne gniazdko, tymczasem miejsce, które Natalie nazywała domem, było zimne, puste i naznaczone samotnością. Pokój służył do spania, spożywania posiłków i do nauki, o czym świadczyła sterta książek, piętrzących się na narożnym stole, ustawionym przy jedynym w pokoju oknie.
W mieszkaniu znajdowało się tylko to, co niezbędne do życia. W będącym zarówno sypialnią, jak i bawialnią pokoju stało łóżko z materacem, przy nim szafka nocna i komoda z szufladami, wszystko stare, odrapane i nie od kompletu. Mały, trzynastocalowy telewizor na plastikowym pudle. Przy niewielkim stole jadalnym – dwa stare, drewniane krzesła. Nawet w kredensie i lodówce były tylko najbardziej podstawowe rzeczy.
Noah odniósł, niejasne wrażenie, że Natalie mogła w dowolnym momencie opuścić ten dom, nie żałując niczego, co zostawiała za sobą. Nic tu nie wskazywało na to, by jego mieszkanka osiadła w Oakland na stale. Manatki Natalie były więcej niż skromne i nie powiedziały Noahowi o właścicielce nic więcej ponad to, co już o niej wiedział.
Posunął się nawet do przejrzenia szuflad w poszukiwaniu jakichkolwiek wskazówek, które pomogłyby mu zrozumieć, czego dziewczyna tak bardzo się bała, ale jedynym intrygującym przedmiotem, jaki znalazł, był stary numer magazynu kobiecego, który Natalie prenumerowała. Na nalepce znalazł jej imię, nazwisko i adres w Reno w stanie Nevada. Zabrał go, żeby dowiedzieć się czegoś o jej życiu przed przeprowadzką do północnej Kalifornii.
Wysypał rzeczy z ostatniej torby na łóżko. Z uśmiechem wziął do ręki jej bieliznę, przesuwał gładki materiał miedzy palcami, wdychając czysty zapach płynu do płukania. Był zaskoczony, że Natalie wolała proste, bawełniane majteczki, choć jej ciało stworzone było do delikatnych jak mgiełka jedwabi. Pozwalała sobie tylko na odrobinę frywolności w postaci wąskiego paska koronki w talii. Staniki były proste, zabudowane i pozbawione jakichkolwiek ozdób.
Bielizna Natalie była całkowicie aseksualna, Noah widział już w życiu znacznie bardziej prowokacyjną i podniecającą, ale w tych prostych skrawkach materiału kryło się coś, co działało na niego z potężną siłą. Natalie była ucieleśnieniem kobiecości, nie potrzebowała jedwabi i koronek, by to podkreślać. Była też kobietą głęboko skrywającą swoje sekrety, a Noah miał zamiar poznać jej tajemnice.
Ułożył majteczki i staniki w szufladzie, którą wcześniej opróżnił, kilka sztuk bielizny wrzucił do pojemnika z rzeczami do prania. Skrypty Natalie spoczywały na kuchennym stole, a trzy kompakty, jakie znalazł w jej mieszkaniu, leżały na wierzchu sterty płyt przy jego odtwarzaczu.
Z satysfakcją stwierdził, że jego piętrowy dom wygląda tak, jakby mieszkała w nim także kobieta, po czym wziął szybki prysznic i ogolił się. Następnie zadzwonił do Bobby'ego i Cole'a, by poinformować ich o stanie Natalie i przypomnieć, że przez jakiś czas mają się zachowywać tak, jakby była jego narzeczoną. Wrócił do szpitala z czystym podkoszulkiem, bielizną, skarpetkami i znoszonymi dżinsami.
Kiedy wszedł do pokoju, Natalie nie spała już i rozmawiała z lekarzem. Powitała go uśmiechem, od którego przyspieszył mu puls i poczuł się jak zakochany po uszy małolat.
– Cześć! – Przywołała go gestem do siebie, a jej mina świadczyła o dużym podnieceniu. Kiedy podszedł, złapała go za rękę. – Dobre wieści. Pan doktor dzisiaj mnie wypisze.
– Cudownie! – Noah zauważył, że cała aparatura została już odłączona.
Lekarz zanotował coś w karcie i spojrzał poważnie na Noaha.
– W najbliższych dniach powinna mieć spokój i dużo odpoczywać.
– Nie ma problemu. – Położył przywiezione ubranie na bocznym stoliczku, obok ogromnego bukietu kwiatów, który przyniesiono pod jego nieobecność. Uśmiechnął się do Natalie. – Zadbam, żeby się stosowała do zaleceń lekarskich.
– W takim razie w porządku. – Starszy pan z zadowoleniem skinął głową i wsunął pióro do kieszeni fartucha. – Może się pani ubrać i przygotować do wyjścia, a ja powiem siostrze, żeby przyniosła rzeczy, które miała pani ze sobą w czasie wypadku.
Kiedy lekarz wyszedł z pokoju, Noah przyjrzał się imponującej kompozycji kwiatowej, napełniającej cudownym zapachem całe pomieszczenie. Był ciekaw, kto przysłał ten bukiet.
– Ładne kwiaty – powiedział z nadzieją, że w jego głosie nie ma śladu zazdrości. Miał także nadzieję, że Natalie powie mu, od kogo je dostała.
– Tak, są piękne. – Pogładziła palcem płatek różowej róży i spojrzała na Noaha z zachwytem w oczach. – Dziękuję, że je przysłałeś. To bardzo ładnie z twojej strony, a bilecik podniósł mnie na duchu.
Noah stłumił zaskoczenie i słowa zaprzeczenia, cisnące mu się na usta. To, co zostało napisane w dołączonym do kwiatów bileciku, dało jej do zrozumienia, że to on przysłał bukiet. Palce go świerzbiły, żeby sięgnąć po bilecik i przeczytać go.
– Proszę bardzo – powiedział, starając się zapanować nad twarzą.
Natalie odetchnęła głęboko, usiadła na łóżku, a potem ostrożnie spuściła nogi na podłogę.
– Ubiorę się i zabierz mnie stąd.
Noah pomógł jej wstać, upewnił się, że dziewczyna mocno trzyma się na nogach i podał jej ubrania, które ze sobą przywiózł. Obserwował, jak Natalie zmierza do maleńkiej łazienki i aż jęknął, pochwyciwszy w przelocie widok jej cudownego ciała.
Dziewczyna próbowała zachować odrobinę skromności i jedną ręką starała się przytrzymać rozciętą na plecach szpitalną koszulę. Daremnie trudziła się, żeby się okryć, Noah ciągle miał przed oczami kuszący obraz jej krągłych pośladów, przechodzących harmonijnie w smukłe, gładkie uda.
Dziewczyna zniknęła za zamkniętymi drzwiami łazienki, a Noah odetchnął głęboko, by choć trochę się uspokoić i skupił uwagę na kompozycji kwiatowej. Wiedział, że Natalie wróci za kilka minut, więc szybko wyjął z koperty bilecik z kwiaciarni, na którym ktoś skreślił kilka słów:
Zawsze będziesz moja.
Krótko i zwięźle, bez podpisu, trzy bardzo osobiste, zaborcze słowa.
Ogarnął go niepokój i zrozumiała wściekłość. Ktoś najbezczelniej w świecie rości sobie prawa do Natalie. Jak daleko może się jeszcze posunąć?
Bogu dzięki, dziewczyna wierzyła, że to on przysłał jej kwiaty i Noah nie zamierzał wyprowadzać jej z błędu. W obecnym stanie ducha Natalie uznała, że słowa bileciku oznaczają, iż Noah nadal uważa ją za swoją, pomimo wypadku i amnezji.
Ten, kto ją wczoraj śledził, wiedział, że Natalie znajduje się w tym szpitalu, i prowadził z nią jakąś grę. Było to przerażające. Noah poczuł w głębi ducha wdzięczność, że informacji o stanie zdrowia pacjentów udzielano jedynie wybranym osobom, bo człowiek o złych zamiarach bez wątpienia mógłby wykorzystać amnezję Natalie do własnych celów.
W szufladce nocnego stolika znalazł bloczek papieru i szybko zanotował nazwę, adres i numer telefonu kwiaciarni, wydrukowane na dołączonej do bukietu kopercie. Kartkę wsunął do kieszeni. Kolejny trop, który trzeba będzie później sprawdzić. Miał nadzieję, że sklep pomoże mu zidentyfikować klienta, który wysłał kwiaty.
Jeśli ten gad chciał się bawić z Natalie w kotka i myszkę, to Noah wystąpi w roli dobermana. Był zdecydowany dopaść drania, zanim ten dopadnie Natalie.
Natalie siedziała naprzeciwko Noaha w narożniku niewielkiej przytulnej kuchni. Sięgnęła po drugi kawałek pizzy pepperoni. Wciąż nie mogła się oswoić z tym, że mieszka z Noahem w tym piętrowym domu.
Na razie poznała tylko parter i musiała przyznać się Noahowi, że nic tu nie wydawało jej się znajome. Ani pokryta tweedem sofa, ani szerokoekranowy telewizor, ani kuchnia, w której pewnie zjedli razem niejeden posiłek. Wysilała mózg w poszukiwaniu najmniejszego choćby okruszka pamięci i aż jęczała mimowolnie z bezsilności, dopóki Noah nie wziął jej w ramiona i nie powiedział, że musi się zdobyć na cierpliwość i dać sobie trochę czasu.
Jego bliskość, ciepło i zapach męskiego podniecenia było tym właśnie, co mogło ukoić stargane nerwy Natalie. Przylgnęła do niego, bo przy nim czuła się bezpiecznie, miała wrażenie, że właśnie w jego ramionach jest jej miejsce. I w jego życiu. Dzięki temu mogła się odprężyć i powiedzieć sobie, że powinna się cieszyć mężczyzną, który pragnie spełniać wszelkie jej marzenia i pragnienia. Mężczyzną, który budzi w niej naprawdę zaskakujące pomysły i głód, niemający nic wspólnego ze stojącym przed nią jedzeniem.
Natalie ugryzła kolejny kęs i mruknęła z zadowoleniem. Noah dotrzymał słowa i zaraz po powrocie do domu zamówił dla niej dużą pizzę, która w porównaniu z mdłym szpitalnym śniadaniem i lunchem wydała się dziewczynie prawdziwą ambrozją. Nie mogła się nasycić.
Noah uśmiechnął się i popił kęs pizzy łykiem zimnego piwa z butelki.
– Widzę, że twój brzuszek jest uszczęśliwiony.
Nieoczekiwanie Natalie poczuła się naprawdę szczęśliwa, pomimo licznych powodów, dla których powinna odczuwać zaniepokojenie.
– Bardzo – odparła i wysunęła język, żeby zlizać okruszek sera z kącika ust. Ciemne, leniwe spojrzenie męskich oczu śledziło ruch języka, powodując dziwne sensacje w dole brzucha dziewczyny. – To smakuje lepiej, niż pamiętałam.
Roześmiał się niskim, dudniącym, miłym w brzmieniu śmiechem.
– Łatwo cię zadowolić.
– Naprawdę? – zapytała uwodzicielsko Natalie i zanim zdołała się powstrzymać, rzuciła mu zalotne spojrzenie.
Noah powoli zlizywał ślady sosu z jej palców, a dziewczynie wydawało się, że czuje jego język w najbardziej intymnych miejscach.
– Owszem. – Seksualny podtekst nadał jego głosowi niższe brzmienie, a w oczach pojawił się przekorny, uwodzicielski błysk.
Natychmiast ogarnął ją żar i nawet nie próbowała z tym walczyć.
– Droczysz się ze mną.
Kąciki ust Noaha drgały od wstrzymywanego śmiechu, uniósł ciemną brew z rozbawieniem.
– To ty zaczęłaś, kochanie, nie ja.
Natalie nie mogła się z nim kłócić, objęła więc głowę rękoma i poruszyła temat, który nie przestawał jej dręczyć.
– Noah, chciałam cię zapytać… jeśli jesteśmy zaręczeni, to dlaczego nie noszę pierścionka? – Pytanie wydawało się nieco zbyt obcesowe, ale musiała je zadać, żeby wypełnić lukę w pamięci. – A może on jest wśród rzeczy osobistych, które oddali mi w szpitalu?
Mężczyzna potrząsnął głową i pociągnął solidny łyk piwa, zanim odpowiedział.
– Nie, nie masz pierścionka zaręczynowego. Mieliśmy razem go wybrać, ale wydarzył się ten wypadek…
Dziewczyna uśmiechnęła się i przyjęła jego odpowiedź bez dalszych pytań, bo tłumaczenie miało ręce i nogi. Pod koniec obiadu zapanowało między nimi takie napięcie, że powietrze w kuchni zdawało się wibrować. Im dłużej przebywała z Noahem, tym mocniej go pragnęła, a jej pożądanie z każdą chwilą przybierało na sile. Natalie nie mogła sobie przypomnieć ich intymnych zbliżeń, tym bardziej więc pragnęła nowych doznań. Co do tego nie miała najmniejszych wątpliwości.
Noah wstał, zgarnął na tacę puste kartonowe talerzyki i okruchy ze stołu, a resztki pizzy schował do lodówki. Po chwili wrócił do Natalie ze szklanką wody i dwiema białymi pastylkami.
– To proszki od bólu głowy. – Delikatnie pogładził palcem policzek dziewczyny i podał jej lekarstwo. Kiedy połknęła tabletki, zapytał: – Mogę coś jeszcze dla ciebie zrobić?
Dwuznaczne pytanie, ale Natalie nie miała problemu z odpowiedzią.
– Mam ochotę na długą, gorącą kąpiel. Noah zgiął się w niskim ukłonie.
– Pani życzenie jest dla mnie rozkazem. Spojrzała w jego uderzająco piękną twarz i zaczęła się zastanawiać, czy gdyby wypowiedziała swe prawdziwe życzenie, również spełniłby je i wziął ją tu i teraz, w kuchni. Na stole, na podłodze, opartą o ścianę, wszystko jedno, byle tylko poczuć, że i on pragnie jej równie mocno jak ona jego. Niegodziwa, ale pociągająca myśl zaczęła ją nurtować, kusić, sprawiła, że pulsujący węzeł zaczął się zaciskać coraz mocniej w jej brzuchu. I niżej.
Noah wziął ją za rękę i poprowadził na górę do wielkiego, przestronnego pokoju utrzymanego w błękitno – beżowej tonacji i umeblowanego sprzętami z ciemnego dębu. Dominowało ogromne łoże, przykryte miękką, skotłowaną narzutą o typowo męskim wzorze. Natalie próbowała przypomnieć sobie, czy kochała się na nim z Noahem. Nie była w stanie przywołać żadnych wspomnień, nie miała natomiast najmniejszych trudności z wyobrażaniem sobie ich splecionych ze sobą nagich ciał, Noaha poruszającego się nad nią, wypełniającego ją, wbijającego się mocno, głęboko w jej wygięte ku niemu ciało.
Wyobrażenie było tak plastyczne, że ciało Natalie zareagowało i ku jej zażenowaniu z gardła wyrwał się cichy jęk.
Noah spojrzał na nią z troską.
– Hej, wszystko w porządku?
Gdyby tylko znał prawdę… gdyby wiedział, że w jego obecności tylko seks jej w głowie! Czy on zawsze tak piorunująco na nią działał? Jeśli tak, to znajdowała się w nie lada kłopotach, bo nie była pewna, jak długo zdoła opierać się pragnieniu wprowadzenia w życie pewnych daleko idących fantazji, które właśnie zrodziły się w jej głowie.
– Nic mi nie jest – stwierdziła schrypniętym głosem.
– To dobrze. – Noah przez chwilę przyglądał jej się uważnie zwężonymi oczami, jakby chciał się upewnić, że dziewczynie naprawdę nic nie zagraża. – Weź sobie coś do spania, a ja przygotuję ci kąpiel.
Zniknął za najbliższymi drzwiami. Po chwili usłyszała szum wody lejącej się do wanny. Odetchnęła głęboko, ale niewiele to pomogło. Nie, podejrzewała, że tej bezwstydnej, nieprzyzwoitej tęsknoty nie mogło ukoić nic poza dotykiem Noaha.
Czuła się nieco zagubiona, bo nie wiedziała, od czego powinna zacząć poszukiwania. Zaczęła otwierać szuflady komody. W pierwszej znalazła skarpetki i majtki Noaha, w drugiej białe podkoszulki. Pod bawełnianymi koszulkami zauważyła nagle błysk metalu. Przyjrzała się uważniej i dostrzegła pistolet w skórzanej kaburze. Zaszokowana zmarszczyła czoło, próbując zrozumieć, dlaczego Noah trzyma w szufladzie śmiercionośną broń.
– Stało się coś, Natalie?
Podskoczyła, usłyszawszy jego głos tuż przy uchu.
Była tak zaabsorbowana znalezionym rewolwerem, że nie słyszała, jak Noah wszedł do pokoju i stanął u jej boku. Podniosła na niego wzrok.
– Masz broń?
– Jestem prywatnym detektywem, kochanie – powiedział łagodnie. – Posiadanie broni jest integralną częścią tego zawodu.
Bardzo logiczne tłumaczenie. Natalie potrząsnęła głową.
– Oczywiście. Po prostu nie pamiętałam, że ją masz. – Ciągle to samo. Zastanawiała się, czy kiedykolwiek przywyknie do luk w pamięci.
– Dość często noszę ją przy sobie, ale w domu zdejmuję. Teraz nie jest naładowana, choć pudełko z nabojami leży tuż obok. – Noah zamknął szufladę i wysunął następną. – Twoje rzeczy są tutaj.
– Dziękuję. – Wyjęła czystą bieliznę, beznadziejnie zażenowana tym, że Noah wiedział, gdzie są jej rzeczy, podczas gdy ona szukała bezskutecznie własnych majtek.
– A nocne koszule są tutaj. – Podszedł do szafy i wyjął z niej długą bawełnianą koszulę.
– Czy jesteś pewien, że nie kładę się do łóżka w jednym z twoich podkoszulków? – To była raczej zawoalowana prośba niż pytanie. Natalie chciała nawet we śnie być jak najbliżej Noaha. Dawało jej to poczucie bezpieczeństwa, choć brzmiało idiotycznie.
Noah zesztywniał i zatrzymał się gwałtownie z jej koszulą przewieszoną przez ramię.
– A chciałabyś?
Odpowiedział na jej pytanie pytaniem, które niczego dziewczynie nie wyjaśniało. Do licha, może sypiała nago, a Noah próbował po prostu uszanować jej skromność do czasu, kiedy ona poczuje się lepiej.
To nie było potrzebne.
– Jeśli nie masz nic przeciwko temu, to chciałabym spać w jednej z twoich koszulek.
– Oczywiście, że nie mam nic przeciwko temu. – Noah znów podszedł do komody i podał jej wyjątkowo duży biały podkoszulek. Jego ruchy były pewne, oszczędne. Znów zniknął w łazience, zakręcił wodę i po chwili był z powrotem. – Wanna już pełna i czeka. Dasz sobie teraz radę, czy potrzebujesz pomocy?
Och, strasznie ją kusiło, by powiedzieć, że go potrzebuje, bo po prostu chciała poczuć jego dłonie na gołej skórze, kiedy będzie ją rozbierał. Oczywiście nie miałaby także nic przeciwko temu, żeby wyszorował jej plecy, a jeśli już o tym mowa – mógłby umyć ją całą. Wyobraziła sobie jak po kolei namydla każdy centymetr jej ciała, masuje ją delikatnie, a potem mocniej, mocniej… Na tę myśl przeszedł ją zmysłowy dreszcz.
Ale choć Noah robił wrażenie szczerze zatroskanego o jej dobro, Natalie wyczuwała w nim rezerwę, która stanowiła dla niej prawdziwą zagadkę i pozwoliła jej oprzeć się pokusie.
– Nie martw się o mnie, Noah. Dam sobie radę.
– Zostaw drzwi otwarte – powiedział i wziął dla siebie bawełnianą szarą piżamę. – Będę na dole w biurze. Gdybyś czegoś potrzebowała, po prostu zawołaj.
I wyszedł, a Natalie zaczęła się zastanawiać, dlaczego nie przebrał się przy niej, skoro mieszkali razem. Nie chciała łamać sobie skołatanej głowy myślą o tej dziwnej niekonsekwencji narzeczonego, więc wzruszyła tylko ramionami i weszła do łazienki. Otoczył ją kłąb pachnącej pary, unoszącej się z wanny pełnej piany. Dostrzegła koło wanny swój kwiatowy płyn do kąpieli, Noah dolał go widocznie do wody.
Zrzuciła ubranie i zaczęła myszkować w szufladach, żeby znaleźć gumkę do włosów. Przetarła zaparowane lustro i związała długie do ramion jasne włosy w koński ogon, żeby nie zmoczyć ich podczas kąpieli.
Przyjrzała się sobie w lustrze, jej wzrok przyciągnęły zmysłowe krągłości. Z roztargnieniem ujęła w dłonie obfite piersi i potarła kciukami ich koniuszki. Drgnęła, kiedy brodawki zmarszczyły się. Zamknęła oczy i zaczęła się dotykać, przesuwając rękami po intymnych wzgórkach i zagłębieniach ciała.
Wyobrażała sobie, że to Noah ją pieści, serce mocno waliło jej w piersi, a całe ciało zdawało się aż wibrować. Coś w głębi budziło się stopniowo, domagało się uwagi i zaspokojenia. Skóra dziewczyny zwilgotniała od pary i z podniecenia, nerwy napięły się, a prowokujące doznania rosły w siłę z każdym posuwistym ruchem rąk, aż do dzikiej żądzy, która zaparła jej dech w piersiach.
Była namiętna, podniecona, jej ciało reagowało gwałtownie na wyuzdane fantazje z Noahem w roli głównej. On był dla Natalie jedyną nicią łączącą przeszłość z teraźniejszością. Spalała ją płomienna, bolesna wręcz żądza. Pragnęła go w sposób, którego sama nie była w stanie zrozumieć, oddawała mu się całym ciałem i nawet całą utraconą na razie duszą. I choć w jej pamięci nadal było mnóstwo białych plam, jedno wiedziała na pewno.
Nie mogła już dłużej tłumić trawiącego ją głodu.