Oszołomienie Bianki rosło z każdą chwilą. Nie mogła uwierzyć w to, co się działo. Adam ją całował, a ona… A ona nie tylko mu na to pozwalała, ale jej się to coraz bardziej podobało! Nieoczekiwanie jej ciało bez najmniejszego protestu miękko poddało się jego zachłannym pocałunkom i żelaznemu uściskowi.
Adam lekko uniósł ją w objęciach, tak że jej stopy kołysały się nad podłogą i w ten sposób przeniósł ją do salonu, ani na chwilę nie odrywając warg od jej gorących ust. Osunął się na kanapę, pociągając Biankę za sobą…
Nie bardzo rozumiała, co się z nią dzieje, ale jeszcze bardziej zdumiewało ją to, co się stało z nim! Nie poznawała go zupełnie. Nie miała pojęcia, czego się po nim spodziewać. Jego bezlitosny cynizm i wykorzystywanie fizycznej przewagi przerażały ją i ekscytowały zarazem. Pieszczoty, jakimi ją obsypywał, w oszałamiającym tempie wprowadzały Biankę w świat zapierających dech w piersiach erotycznych doznań, w których zatraciła się bez reszty…
Cała jej uwaga skoncentrowała się wyłącznie na cudownie silnej dłoni, która przesuwała się po jej nodze, coraz wyżej i wyżej… Ale czemu tak wolno, przemknęło jej nagle przez głowę. Jęknęła cichutko, gdy jego palce dotknęły brzegu koronkowej bielizny. Wtedy Adam przestał ją całować i oddychając ciężko, zanurzył twarz we włosach Bianki, a jego dłoń podjęła swą wędrówkę.
Nie przestawaj, proszę, błagała w myślach.
Przestał.
Cofnął rękę, wstał, nonszalanckim gestem poprawił jej spódniczkę, po czym odgarnął włosy, które opadły mu na czoło.
– Nie tutaj – zakomunikował chłodno, mierząc równie zimnym spojrzeniem jej płonącą twarz. – I nie w ten sposób.
– Odwrócił się i wyszedł, zanim Bianka zdążyła pozbierać myśli.
Podniosła się niezgrabnie, gdyż nogi się pod nią uginały, a całe jej ciało dygotało z pragnienia. Bez namysłu podążyła za Adamem i ujrzała ku swemu największemu zdumieniu, jak on najspokojniej w świecie wiesza w szafie smoking, jakby nic się nie stało!
– Posłuchaj… – zaczęła i umilkła, gdy zaczął niedbale rozpinać guziki koszuli, a następnie ściągnął ją, ukazując ładnie opalone ramiona o wyraźnie zaznaczonych muskułach i mocno sklepioną pierś.
– Ty coś trenujesz? – spytała, a w jej głosie zabrzmiała taka uraza, jakby nie miał prawa robić czegoś takiego bez jej wiedzy.
Odwrócił się do niej i uśmiechnął nieco krzywo.
– Jak zwykle zwracasz uwagę na to, co najważniejsze
– skomentował uszczypliwie. – Ale masz rację, pracuję nad sobą. Ćwiczę regularnie od dziesięciu lat.
– Och – powiedziała tylko, przyglądając mu się z nie skrywanym podziwem, gdy leniwym krokiem szedł w stronę łazienki.
– Masz ochotę przyłączyć się do mnie? – rzucił przez ramię.
Bezradnie zagryzła wargi. Czy miała ochotę? To okropne, ale… tak! Adam, który niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zmienił się w niezwykle seksownego uwodziciela, podobał jej się do szaleństwa. No, dobrze, ale dokąd ją to zaprowadzi?
Gdyby wciąż miała do czynienia z dobrze znanym, sprawdzonym przyjacielem i gdyby zdecydowała się na romans z nim, mogłoby się to zakończyć nawet założeniem rodziny. Tamten dawny Adam prawdziwie ją kochał i z pewnością nie zadowoliłby się przelotną przygodą, nalegałby na zawarcie małżeństwa. Niewykluczone, że w końcu uległaby – ze względu na stary sentyment do niego.
Jednakże ten nowy Adam dezorientował ją kompletnie. Miała przed sobą cynicznego nieznajomego, okazującego kobietom wyraźne lekceważenie. Co się stało, że tak się nagle zmienił? Czyżby ukochana Sophie dała mu kosza dzisiejszego wieczora, raniąc go tak, że postanowił mścić się na innych? Stał się przecież kompletnie nieczuły i wyrachowany, o czym dobitnie świadczyło to, jak bezczelnie wykorzystał kłopotliwe położenie Bianki i wymusił na niej poddanie się jego erotycznym zachciankom.
Ejże, odezwał się nagle mitygująco głos sumienia. Nie przesadzaj z tym zmuszaniem, przecież nie protestowałaś nawet przez sekundę, wręcz przeciwnie, okazywałaś mu bezwstydnie, że ci się podoba i że masz ochotę na więcej!
Właśnie, podoba mi się i mam ochotę na więcej, pomyślała buntowniczo i już bez namysłu wkroczyła do łazienki, gdzie zamarła na progu, kontemplując w niemym podziwie kompletnie już nagiego Adama. Miał silne i gibkie ciało, aczkolwiek nie atletyczne. Czy ci wszyscy moi faceci z przerośniętymi mięśniami nie byli przypadkiem trochę groteskowi, przemknęło jej nagle przez głowę. Przecież taka harmonijna figura jest znacznie piękniejsza…
Coś jej jednak nie grało, a po chwili zorientowała się z pełnym niedowierzania oburzeniem, że nie było po nim widać nawet najmniejszych śladów podekscytowania! Po tym, co przed chwilą robili na kanapie w salonie? To aż tak na niego nie działa?!
– I co? Podoba ci się ten widok? – zagadnął leniwie, mierząc ją nieodgadnionym wzrokiem.
– Tak… – odparła dziwnie nieśmiało.
Adam powoli podszedł do niej z szelmowskim uśmiechem na twarzy.
– No, to na co czekasz, złotko? – zagadnął ironicznym tonem. – Założę się, że przy Dereku szybciej zrzucałaś szmatki. A może chodzi o to, że wolisz, jak twoi kochankowie sami cię rozbierają?
Bianka nie miała pojęcia, co począć. Wiedziała, że powinna kazać mu iść do diabła i nie pozwalać na to, by nadal traktował ją w taki sposób. Jednocześnie działał na nią niczym magnes… Spontanicznie rzuciła mu się na szyję i pocałowała w usta, mocno tuląc się do jego cudownego ciała.
– Tak – szepnęła. – Lubię być rozbierana.
Adam zaklął w myślach. Z coraz większym trudem panował nad swoim ciałem, a ta piękna żmija bynajmniej nie ułatwiała mu zadania. Domyślał się, że tymi ostatnimi słowami starała się wytrącić go z równowagi, wywołać w nim zazdrość i gniew, by znów uzyskać nad nim kontrolę. Nic z tego.
Spokojnie zdjął jej ręce ze swego karku, po czym metodycznie zaczął rozpinać guziki kwiecistej bluzeczki. Widział, że jego chłód i opanowanie robią na niej wrażenie. Gdyby tylko zdawała sobie sprawę z tego, ile go to kosztowało… Ten jej biust! Miała najśliczniejsze piersi pod słońcem – takie drobne, takie dziewczęce. Istne cudo.
Po chwili na podłogę spłynęła również spódniczka, a gdy dołączył do niej także strzępek koronkowej bielizny, Adam odwrócił się pospiesznie i wszedł pod prysznic, gdzie spędził dłuższą chwilę, udając, iż reguluje temperaturę wody. W rzeczywistości potrzebował chwili, by zapanować nad swoimi reakcjami. Miał na wyciągnięcie ręki przepiękną kobietę, która go pragnęła i którą bezgranicznie uwielbiał, a musiał wobec niej udawać zimnego drania, gdyż tylko to zapewniało mu jej uległość! Momentami przekraczało to jego siły.
Czekająca na środku łazienki Bianka nie potrafiła opanować drżenia. Nie mogła się już doczekać. Miała wrażenie, że spotka ją coś fantastycznego, więc jej niecierpliwość sięgała niemal zenitu.
Z drugiej jednakże strony odczuwała bolesny zawód. Podczas gdy ona wyraźnie okazywała gotowość do ślepego oddania się i zatracenia w jego ramionach, on traktował całą sytuację dość obojętnie, jakby robił to tylko dlatego, że nadarzyła się sprzyjająca okazja, którą głupio byłoby zmarnować.
Gdzie się podział tamten Adam, gotowy całować ślady jej stóp, kochać ją dozgonnie i zjawiać się na każde jej skinienie? Musiała pogodzić się z faktem, że zniknął bezpowrotnie, a jego miejsce zajął nieodgadniony i nieodparcie pociągający nieznajomy.
Przestała sobie zaprzątać głowę wszelkimi pytaniami, jeszcze zanim zakończyli wspólny prysznic. Od cudownych pieszczot Adama kręciło jej się w głowie, musiał więc zanieść ją do sypialni, gdyż zupełnie osłabła z wrażenia. Jeszcze nigdy w życiu nie przydarzyło jej się coś takiego. Żaden inny mężczyzna nie wywarł na niej takiego wrażenia.
Miękko zapadła się w pościel, pociągając za sobą Adama, pragnąc go całą sobą aż do bólu i jednocząc się z nim w pełnym uniesienia zapamiętaniu. I wtedy wykrzyknął jej imię… w taki sposób, że jej duszę ogarnęła dziwna błogość. Kochał ją! Musiał ją nadal kochać, skoro potrafił włożyć całe serce w to jedno słowo. Kłamał więc przedtem, udając obojętność. Och, jak to dobrze…
Przytuliła go mocno do siebie, czując, że to odkrycie rzuca nowe światło na to, co się przed chwilą stało i przemienia dokonany akt w coś znacznie piękniejszego, niż zdawało jej się na początku.
Ku jej zdumieniu i żalowi, Adam odsunął się od niej gwałtownie, co gorsza, klnąc przy tym grubiańsko.
– Czy coś się stało? – zaniepokoiła się.
– Nic – warknął, posyłając jej gniewne spojrzenie. – To znaczy, mam nadzieję, że nic.
– Nie rozumiem.
– Nie użyłem żadnego zabezpieczenia, a ty nawet mi o tym nie przypomniałaś! Pewnie stosujesz jakąś antykoncepcję, ale mimo wszystko powinniśmy uważać.
Już miała wyznać, że odstawiła pigułki, ale w ostatniej chwili uznała, że Adam nie przyjmie tego z zadowoleniem, więc nie ma sensu ryzykować awantury. Zresztą i tak miała znikome szanse na zajście w ciążę, więc nie było się czym przejmować.
– Tak się kiedyś chwaliłaś, jaka to ty jesteś rozważna i ostrożna pod tym względem – ciągnął z nie skrywanym rozdrażnieniem. – A jak przyszło co do czego, to okazało się, że to jednak mężczyzna musi o wszystkim myśleć. Ciekawe, czy przy tych wszystkich innych postępowałaś równie beztrosko?
Bianka postarała się zachować spokój, choć jego słowa ugodziły ją do żywego.
– Po pierwsze, nigdy przedtem nie zdarzyło mi się o tym zapomnieć – oznajmiła z naciskiem. – Po drugie, bądź uprzejmy przestać mnie traktować tak, jakby przez moje łóżko przewinęły się tabuny kochanków. W rzeczywistości dałoby się ich policzyć na palcach jednej ręki, czego zapewne nie można powiedzieć o twoich przyjaciółeczkach. A po trzecie, odpowiedz mi na jedno pytanie. Czy ty zawsze się zabezpieczałeś, czy może w pełni ufałeś kobiecie?
– Żeby mnie złapała na dziecko? Chyba żartujesz! Oczywiście, że zawsze uważałem.
– Skąd więc to dzisiejsze niedopatrzenie? – spytała podstępnie, licząc na to, że będzie musiał się przyznać, iż wbrew wszelkim pozorom zapomniał przy niej o całym świecie…
Gniewnie zacisnął usta.
– Cóż, pamiętałem, że coś bierzesz – odparł nieco wykrętnie. – A w ogóle to właśnie tak mi się podobało, i już!
– Ja mogłam mieć te same powody, więc nie masz prawa mnie oskarżać – wytknęła mu natychmiast. – Zapamiętaj to sobie na przyszłość!
W tym momencie cała złość Adama ulotniła się bez śladu, a na jego twarzy pojawił się szeroki, absolutnie zabójczy uśmiech.
– Co cię tak rozbawiło? – spytała niepewnie. Już wolała, kiedy się na nią gniewał, gdyż przynajmniej wiedziała, czego oczekiwać.
– Nic takiego – odparł, wyciągnął rękę i zaczaj pieścić drobną pierś Bianki.
Usiadła gwałtownie, głównie po to, by ukryć reakcję swego ciała.
– Co ty wyprawiasz?
– To, na co właśnie dałaś mi przyzwolenie – odparł z nie skrywanym zadowoleniem.
– Nic takiego nie zrobiłam!
– Ależ owszem. Zażyczyłaś sobie, żebym w przyszłości pamiętał o ochronie i nie uważał tego za twój obowiązek. To znaczy, że spodziewasz się więcej takich sytuacji! Cóż, moja kochana żono, myślę, że ta przyszłość właśnie nadeszła. – Pociągnął ją z powrotem na poduszkę i pochylił się nad nią w niedwuznacznych zamiarach, – Ćśśś – przykazał, gdy z oburzeniem otworzyła usta. – Chyba nie chcesz obudzić mamy? – spytał z niewinną miną, po czym skutecznie stłumił wszelkie protesty gorącym pocałunkiem.
Oderwał usta od jej warg dopiero wtedy, gdy najwyraźniej straciła ochotę na opieranie się. I wcale nie musiał na to długo czekać…