Zegar wskazywał dziesięć po drugiej. Jules odjechał jakąś godzinę temu, obiecując przy pożegnaniu, że za kilka tygodni razem z Anną, też malarką, przyleci do Nowego Jorku, by Sam poznała wybrankę jego serca.
Perseus pożegnał się już wcześniej, choć przez cały wieczór wspaniale się nimi zajmował. Był czarującym gospodarzem. Dyskretnie wypytał Julesa o jego ostatnie dokonania, dowiedział się o plany na przyszłość. Sam tylko czasem się odzywała, przez większą część kolacji jedynie przysłuchując się rozmowie.
Jak miło było patrzeć na tych dwóch najbliższych jej mężczyzn, wsłuchiwać się w ich głosy, gdy wymieniali poglądy o sztuce i o życiu. Tak dobrze się rozumieli, podobnie odbierali świat. Czasami rzucała ukradkowe spojrzenie na Perseusa, swojego greckiego boga. Chciała, by ten wieczór trwał w nieskończoność. Jaka szkoda, że ojciec musiał wyjechać.
Z otwartymi oczami leżała w łóżku, sen nie nadchodził. Ciekawe, czy Perseus też nie może zasnąć? I czy zbierze się na odwagę, by zadać mu to pytanie? Jej myśli ciągle krążyły wokół rozmowy z ojcem. Nigdy nie przypuszczała, że jest podobna do mamy. Ale może rzeczywiście tak jest? Trzeba mieć wiele odwagi, by walczyć o swoje szczęście, by nie poddać się za wcześnie.
Perseus i ojciec mieli ze sobą wiele wspólnego. Obaj cierpieli przez kobiety, które kochali. Chociaż Anna, sadząc z tego, co mówił o niej ojciec, chyba wie, czego chce od życia. I gotowa jest do wszelkich wyrzeczeń, byle tylko być z nim. Jedenaście lat… Skąd ta kobieta czerpie siłę? W dodatku mając do czynienia z człowiekiem o tak skomplikowanej naturze jak jej ojciec?
Przewróciła się na bok, nie mogła znaleźć sobie miejsca. Po dzisiejszym dniu jedno było jasne: wykluczone, by mogła cierpliwie czekać choćby jedenaście dni, nie mówiąc już o jedenastu miesiącach. Musi jak najszybciej poznać prawdę, przeżyć to teraz, nie chce już dłużej męczyć się i z przerażeniem myśleć o tym, co nastąpi za rok.
Serce niemal rozsadzało jej piersi, gdy wyszła z łóżka i sięgnęła po szlafrok. Boso podeszła do drzwi łączących jej sypialnię z pokojem Perseusa. Podniosła rękę by zastukać, ale zatrzymała się w pół ruchu. A jeśli on śpi? Przecież nie chce go budzić.
Szukasz wymówki, Sam, zbeształa się w duchu.
Chwyciła głęboki oddech, znów uniosła rękę. Zastukała delikatnie. W tej samej chwili drzwi się otworzyły.
– Perseus! – wykrzyknęła zdumiona, że stało się to tak szybko. Zerkając przez jego ramię, spostrzegła, że łóżko było nietknięte. Może był na plaży i dopiero wrócił? Stał tuż obok niej, zawiązywał pasek szlafroka. Pewnie narzucił go na siebie pośpiesznie, kiedy usłyszał pukanie. Cofnęła się nieco.
– Spodziewałem się ciebie. – Jego posępna mina niepokoiła ją.
– Dlaczego? – zapytała cicho, instynktownie czując, że coś się stało. W ciemności nie widziała jego oczu. Cisza się przeciągała.
– Domyślałem się, że będziesz chciała porozmawiać. Raczej rzadko się zdarza, by takie spotkanie ojca i córki kończyło się kolejnym rozstaniem.
– Masz rację. Było mi ciężko patrzeć, jak odchodzi.
Ale nic nie dorówna cierpieniu, kiedy ty mnie zostawisz, kiedy będę patrzeć na twoje odejście, najdroższy.
– Zapewne namawiał cię, byś pojechała z nim na Sycylię. Teraz chcesz na to mojej zgody. – Zastygł nieruchomo.
– Prawdę mówiąc… – zaczęła, zaskoczona tym stwierdzeniem.
– Nie mam do niego pretensji – przerwał jej gwałtownie. Jeszcze nie widziała go tak spiętego. – Gdybym był na jego miejscu, też bym nalegał, byś ze mną wróciła.
– Ja… chyba przemawia przez ciebie grecki temperament – powiedziała nieco nerwowo, próbując rozluźnić atmosferę. – On dobrze wie, że już nie jestem małą dziewczynką.
– Nie będzie problemu, jeśli pojedziemy tam razem.
Nie posiadała się ze zdumienia.
– Ale nie ma powodu, żebyś tam jechał.
– Dla świata jesteśmy parą nowożeńców w podróży poślubnej. Prasa nie zostawi na nas suchej nitki, jeśli teraz się rozdzielimy i ty pojedziesz sama do ojca. Wyjazd Sofii nie przejdzie niezauważenie. To nie będzie wyglądać na czysty przypadek. Nie opędzę się od reporterów, czyhajacych tylko, by mnie na czymś przyłapać. Jeśli pojedziemy razem, nie wzbudzi to żadnych podejrzeń.
Serce biło jej jak szalone. Co się za tym kryje? Czyżby ojciec miał rację? Może chciał towarzyszyć jej w podróży na Sycylię, bo nie mógł bez niej wytrzymać? Jeśli to prawda.
Ale równie dobrze może tylko nadal gra swoją rolę, nawet jeśli jest to niezbyt dla niego wygodne. Nie chce, by jakiś skandal zakłócił jego przyszłości z Sofią. Zapukała do niego, bo chciała uzyskać odpowiedzi na te pytania, ale teraz opuściła ją odwaga. Jeśli powie, że szaleje za Sofią, że kocha ją jeszcze gorącej niż kiedyś, że marzy, by została jego żoną… Jak ona to zniesie, jak to przeżyje?
– Perseus, ta dyskusja jest zupełnie niepotrzebna. To ja prosiłam ojca, by przyjechał do Nowego Jorku.
Nawet mimo ciemności dostrzegła, że twarz mu się ściągnęła. Chyba powiedziała mu coś nie w smak, bo napięcie stało się jeszcze bardziej wyczuwalne.
– Jeśli chodzi ci o to, czy mógłby zamieszkać z nami, to proszę bardzo, nie widzę przeszkód. Jeśli tylko ci na tym zależy.
– To bardzo wspaniałomyślna propozycja, ale domyślam się, że Anna ma swoje zdanie. Mam przeczucie, że ojciec właśnie się zdecydował, by poprosić ją o rękę. Może, gdy za dwa tygodnie odwiedzą nas w Nowym Jorku, urządzimy im przyjęcie zaręczynowe.
– Przestań, Kyria. Udawaj przy innych, ale nie przy mnie! – rzucił ostro. Mocno ujął ją za ramiona.
Nie mogła się skoncentrować, kiedy czuła na sobie jego dłonie. Ani myśleć.
– Niczego nie udaje.
Potrząsnął nią lekko.
– Czy możesz powiedzieć mi prosto w oczy, że nie jest ci przykro? I nie żałujesz, że znów go tracisz? Wiem, ile dla ciebie znaczyło to spotkanie. Nie dalej jak dwa dni temu płakałaś jak dziecko, bo nie mogłaś już dłużej się powstrzymać. Całe życie tłumiłaś w sobie ból. To nie przechodzi tak szybko.
– To nie jest tak, Perseus. Dwa dni temu byłam przekonana, że ojciec świadomie mnie odrzucił. Dzisiejszy dzień wszystko zmienił. Wiem, że mnie kocha. Będziemy w bliskim kontakcie, już zawsze. Ale ja już nie jestem dzieckiem, które tatuś układa do snu i czyta mu na dobranoc bajki. Mam męża i to on się o mnie teraz troszczy – dokończyła drżącym głosem. To chyba powinien odczytać jako wyznanie miłości.
Bezwiednie zacisnął palce na jej ramionach. Czuła, że robi nadludzki wysiłek, by zachować spokój.
– Niedawno świetnie odegrałaś rolę zakochanej żony. Gdyby teraz ktoś ciebie usłyszał, nie miałby wątpliwości, że jesteś szczęśliwą mężatką, świata nie widzącą poza mężem.
Jego palce coraz mocniej wbijały się w ciało, ale z radością przyjmowała ich uścisk. Wszystko zniesie, byle tylko być z nim jak najbliżej.
– Myślisz, że nie wiem, jak jest naprawdę? Oddałabyś wszystko, by być teraz z ojcem.
– Mylisz się, Perseus. Z tobą jestem tylko dlatego… – Zabrakło jej tchu.
– Oboje znamy powód. Chcesz dotrzymać umowy. Poczucie honoru cię powstrzymuje przed odejściem.
– Bardzo wiele dla mnie zrobiłeś. Nie mogłabym cię zawieść. Zresztą, przecież tak miało być, tego chciałeś… Stworzyć pozory, byś potem mógł ożenić się z Sofią – dokończyła ze ściśniętym sercem. Jeszcze chwila, a całkiem się załamie, wszystko mu wyzna.
Na długą chwilę zaległa cisza.
– Masz taką nadzieję, Kyria, ale małżeństwo z Sofią nie wchodzi w grę. I nigdy nie wchodziło, to tylko ty tak to sobie wyobrażałaś.
Nigdy nie wchodziło w grę? Radość, która ją przepełniła rozwiała się w tej samej chwili, bo zdjął ręce z jej ramion.
Pytania, jakie cisnęły się jej na usta, nie mogły pozostać bez odpowiedzi, chociaż pewnie wolałaby ich nie znać.
– Dlaczego tak mówisz? – szepnęła. – Powiedz, co się zmieniło? Przecież nie twoje uczucie do Sofii? Ani jej! – Musiała to powiedzieć, ale głos jej się łamał.
– Nie, to się nie zmieniło.
No widzisz, Sam. Masz swoją odpowiedź. Ojciec się mylił. Jest zakochany, więc i tobie życzy szczęścia. Uważaj, za nic się teraz nie zdradź przed Perseusem ze swoją miłością. Z trudem panowała nad sobą.
– W takim razie nie ma problemu – powiedziała martwym głosem.
– Owszem, jest. Nie powiedziałem ci wszystkiego. Sofia jest w rozterce. Jej syn zakochał się w tureckiej dziewczynie z tej samej osady. Czy to nie ironia losu?
Nie mogła pozbierać myśli. To za wiele niespodzianek!
– Chłopak nie chce wrócić do Grecji, a Sofia nie wyobraża sobie życia bez niego.
– Czy… czy to twój syn? – wydusiła. Musiała to wiedzieć.
– Nie – odparł krótko.
A więc i tego doświadczył. On, Grek w każdym calu, z pewnością marzył o własnym synu. Żałowała go z całej duszy.
– To znaczy, że jeżeli mielibyście być razem, musiałbyś przenieść się do Turcji?
– Tak – przytaknął cicho. – A to jest wykluczone z bardzo wielu względów, nie będę się teraz wdawał w szczegóły. W związku z tym nasza umowa w zasadzie traci rację bytu. – Umilkł, po chwili dokończył: – Jesteś wolna. Możesz odejść i robić to, na co masz ochotę.
Jest wolna i może odejść… Słowa, których najbardziej się lękała. Bała się, że tego nie przeżyje. Wokół niej była już tylko czarna otchłań. Nic dziwnego, że w samochodzie był taki szalony. Ktoś jakby sprzysiągł się przeciwko niemu. Mało kto musi stawiać czoło takim przeciwnościom. Tylko że on jest Perseusem, człowiekiem z tej wyspy, gdzie legenda miesza się z rzeczywistością, i już nie można ich oddzielić. Na tej samej wyspie ojciec definitywnie żegnał się z mamą, tu odprawiał swoje egzorcyzmy. Tutaj Perseus oddał swe serce Sofii. Tylko skończyło się inaczej niż w greckim micie. To piękny i silny Perseus ucierpiał najbardziej. Zawistni bogowie odmówili mu szczęścia. Musi się stąd zbierać, jak najszybciej.
– Część naszej umowy nadal jest aktualna – odezwał się Perseus. – Tak jak obiecałem, pomogę ci się usamodzielnić. Gdzie zechcesz, tutaj, w Nowym Jorku czy na Sycylii.
– Na Sycylii? – Wezbrała w niej złość. – Nie mam zamiaru tam mieszkać! Do diabła z tą twoją umową!
– Potrzebujesz mieć kogoś bliskiego, Samantho – powiedział, jakby jej wybuch w ogóle nie zrobił na nim żadnego wrażenia. – Twój ojciec chętnie…
– Dość już o moim ojcu! – wykrzyknęła. Drżała nieopanowanie. – Mówisz, jakbyś już nie mógł się doczekać, kiedy stąd wyjadę. Proszę bardzo! Oddaj mi paszport i wypisz czek na dziesięć tysięcy, żebym mogła wyjechać jutro z samego rana i nie martwić się o pieniądze. Odbierzesz sobie należność, gdy przyjdzie nagroda. Wezmę tylko to, co mam na sobie, nic więcej. Gdy już będą na miejscu, przyślesz mi obrusy i wzory tkanin. A teraz… – nabrała powietrza. – Teraz jestem bardzo zmęczona i chcę się położyć.
– Ja też – powiedział spokojnie. – Z moją żoną.
Miała wrażenie, że uderzył w nią piorun. Spłonęła rumieńcem.
– O nie, Perseus. Właśnie zwolniłeś mnie z umowy. Już dłużej nie będę grać narzuconej mi roli. Byłam tylko twoją tymczasową żoną zapomniałeś?
– Nie – mruknął szorstko. – Przez tę naszą umowę moje życie zmieniło się w piekło. I sam jestem temu winien.
Co on opowiada?
– Piekło, bo nie mogłeś być z tą, którą kochasz!
– To prawda. Sofia była moją pierwszą miłością. Byłem młodym chłopakiem zafascynowanym śliczną dziewczyna. Ale miłość trzeba pielęgnować, Kyria.
To samo mówił ojciec.
– Tamto uczucie już dawno umarło, ale Sofia na zawsze pozostanie w moim sercu.
– Ona nadal cię kocha.
– Kocha pamięć o mnie – sprostował. – I ona, i ja musieliśmy zamknąć za sobą przeszłość. Teraz osiądzie w Turcji, zacznie nowe życie. Jest piękną kobietą, stworzoną do miłości. Nadejdzie dzień, gdy jakiś szczęściarz zdobędzie jej serce. Ma też syna, którego uwielbia.
– Mówisz o tym tak spokojnie, a przecież strawiłeś lata na szukaniu jej po świecie…
– Musiałem się dowiedzieć, dlaczego to zrobiła, dlaczego potem zniknęła. Podejrzewałem, że może ma to coś wspólnego z jej ojcem i bałem się, czy coś jej nie grozi. Grecy potrafią długo nienawidzić, a jej ojciec przecież mnie nie znosił…
– To okropne. – Chciała dotknąć go dłonią, dodać otuchy.
– Bałem się, że jego nienawiść zwróci się przeciwko niej. I okazało się że przeczucie mnie nie myliło. Przez długi czas miałem wyrzuty sumienia. Cierpiała przez to, że ją pokochałem.
Postąpiła krok w jego stronę, położyła dłoń na jego ramieniu.
– Więc to dlatego byłeś taki zdenerwowany, gdy zaginął numer jej telefonu.
– Tak. Wynająłem ludzi, by jej szukali. Daremnie. Przepadła jak kamień w wodę. Gdy okazało się, że żyje i szuka ze mną kontaktu, odetchnąłem z ulgą. Czułem już tylko wdzięczność do losu…
Zamknęła oczy.
– A ja się wściekałam, sądząc, że moja praca dyplomowa jest ważniejsza od jakiegoś tam numeru telefonu…
Nie mogła pozbierać kłębiących się w głowie myśli. Dopiero po dłuższej chwili otrząsnęła się nieco. Było jeszcze jedno pytanie, które musiała mu zadać. Zebrała się na odwagę.
– Jeśli… jeśli czułeś wtedy już tylko wdzięczność, to dlaczego zawarłeś ze mną tę umowę?
Ujął w obie dłonie jej policzki. Był teraz bardzo blisko. Czarne oczy wpatrywały się w nią z napięciem.
– Chcesz usłyszeć prawdę, moja słodka, cudowna żono?
– Perseus… nie zmuszaj się, żeby być dla mnie miłym. Oczywiście, że chcę poznać prawdę! Wystarczy już kłamstw…
Perseus pochwycił ją na ręce i ruszył do swojej sypialni. Z wrażenia wirowało jej w głowie, gdy podszedł do łóżka i ułożył ją ostrożnie. Sam znalazł się tuż obok niej. Wsparłszy się na rękach, pochylił się nad nią.
– Chcesz usłyszeć prawdę – wyszeptał między pocałunkami, które doprowadzały ją do szaleństwa. – Ja też… Powiedz, dlaczego zgodziłaś się na układ z obcym mężczyzną, w dodatku ze szramą na twarzy?
– Kocham tę szramę – szepnęła bez namysłu i dotknęła ustami jego policzka. – Było mi ciebie serdecznie żal, ciebie i twojej miłości do Sofii, przeciwko której wszystko się sprzysięgło… Chciałam cię jakoś pocieszyć.
Podniósł głowę, badawczo na nią popatrzył.
– To tak jak ja. Czułem, że w twojej przeszłości coś się wydarzyło, ktoś bardzo cię skrzywdził, pozostawił głęboką ranę. I zapragnąłem otoczyć cię opieką, ustrzec przed złem, byś już nigdy nie musiała cierpieć. Ale nadal nie rozumiem, dlaczego zgodziłaś się wyjść za obcego człowieka. Tylko dlatego, że mi współczułaś?
Całował ją coraz namiętniej.
– Przecież musiałeś się domyślać… bo cię kochałam – wyszeptała. – Z miłości. Tylko dlatego. Marzyłam, byś został moim mężem. Kiedy składaliśmy sobie przysięgę robiłam to szczerze. Chciałam być z tobą, nic innego się dla mnie nie liczyło!
– Nawet nie wiesz, jak cię rozumiem – wyszeptał tuż przy jej ustach. – Kiedy weszłaś do mojego gabinetu, ociekając wodą, w dżinsach i tej ślicznej, własnoręcznie ozdobionej koszuli, wydałaś mi się współczesną Andromedą, którą wyrwałem morzu. Twoje pojawienie się wtedy było dla mnie prawdziwym szokiem. Te złote włosy, niepokojąco znajoma twarz. Wiedziałem, że już wcześniej musiałem cię gdzieś widzieć. Wyobraziłem sobie ciebie w zielonej, półprzeźroczystej szacie i nieoczekiwanie stałaś się wcieleniem dziewczyny z obrazu. Jakby zeszła z płótna. W przeciwieństwie do większości ludzi, z którymi mam do czynienia, ty niczego ode mnie nie chciałaś, potraktowałaś mnie ostro, nie przebierając w słowach, które raziły jak piorun.
Pochylił się i znowu ją pocałował.
– Minęło tyle lat, a ja ciągle cierpiałem, nie mogłem znaleźć spokoju. Jesteś balsamem na moją chorą duszę, zrozumiałem to od pierwszego spojrzenia. I liczyłem na twoje współczucie. Postanowiłem powiedzieć ci o sobie w nadziei, że ulitujesz się nade mną, że w imię ratowania tamtej miłości zgodzisz się na ten absurdalny układ. Marzyłem, że może mnie pokochasz. Wiedziałaś o tym, prawda? Wiedziałaś, że jesteś moją Andromedą i że jestem w tobie beznadziejnie zakochany. Musiałaś to wiedzieć! – wykrzyknął z żarem, który nie pozostawiał najmniejszych wątpliwości co do siły jego uczucia.
– Chciałam w to wierzyć. – Z radości zabrakło jej tchu. – Tata powiedział, że mnie kochasz, ale…
– Dziękujmy niebiosom, że zesłały nam Julesa. Mądry z niego człowiek.
– Tak – szepnęła. – Powiedział, że skoro tak cię kocham, powinnam zapytać wprost, czy naprawdę zamierzasz ożenić się z Sofią.
– A więc to dlatego do mnie zastukałaś?
– Tak, najdroższy. Tak cię kocham! – wyszeptała. – Uświadomiłam to sobie już chyba wtedy, gdy zjeżdżaliśmy windą do garażu. Okropnie się wówczas bałam.
Perseus zaśmiał się radośnie i ukrył twarz w jej włosach.
– Wydawało mi się, że jak Hades porywasz mnie do swojego podziemnego świata. Niczym się nie przejmowałeś, gdy jechaliśmy do mnie. Nie zważałeś na światła ani przepisy. Chociaż przyznam, że to robiło wrażenie. I kiedy zacząłeś kusić mnie wizją małżeństwa nie mogłam się oprzeć. Zgodziłam się na to z zamkniętymi oczami.
Znów roześmiał się radośnie. Był szczęśliwy.
– Agape mou - wyszeptał po grecku. – Wiedziałem, że cię kocham, kiedy nazwałaś mnie Kofolopogos. To wtedy postanowiłem, że muszę cię zdobyć.
– Dzięki ci, Boże! – szepnęła.
– Chybabyś tego nie powiedziała, gdybyś wiedziała, co knułem, nim do mnie zapukałaś.
Ujęła w dłonie jego twarz, przytrzymała, by popatrzył jej w oczy.
– Co takiego knułeś?
Perseus skrzywił się lekko i uśmiechnął z przymusem.
– Zwykle przed snem idę się przejść po plaży, to mnie uspokaja, działa oczyszczająco. Tylko woda i piasek. Całkowita harmonia z naturą. Ale dzisiaj nie mogłem odnaleźć spokoju. Nic nie pomagało. Zadręczałem się myślą, że rano mnie opuścisz, że pojedziesz za ojcem. A ja nie mam prawa cię zatrzymać.
Wzdrygnął się, jakby ta perspektywa nadal go przerażała.
– Postanowiłem, że cię nie puszczę, nie pozwolę ci odjechać. Wszystko sobie zaplanowałem. Postanowiłem cię porwać.
Popatrzyła na niego rozszerzonymi oczami.
– Porwać?
– Jak widzisz, jestem jeszcze gorszy i bardziej zdeterminowany niż mój ojczym.
– Perseus, nie mów tak. Jesteś najcudowniejszym człowiekiem, jakiego znam. I cieszę się, że mnie kochasz i że jestem twoją żoną. To dla mnie zaszczyt.
– Nie powiedziałem ci jeszcze wszystkiego. Możesz zmienić zdanie, kiedy się dowiesz.
– Nigdy! Ale dobrze, opowiedz mi wszystko do końca, niech poznam ten twój straszny plan. – Uśmiechnęła się przesuwając palcem po linii jego ust. Ciągle jeszcze nie mieściło się jej w głowie, że on naprawdę ją kocha i że już na zawsze będą razem.
– Niedaleko Timos jest mała, bezludna wysepka. Nikt tam nie zagląda. Zamierzałem odwieźć cię do Aten żaglówką. Mieliśmy przybić tam na piknik. Obmyśliłem sobie, że tuż przed odjazdem zacznę udawać chorego. Wiedziałem, że nie będziesz niczego podejrzewać, a twoje dobre serce każe ci zająć się mną póki nie odzyskam zdrowia. Miałem nadzieję, że za jakiś tydzień powiesz mi w końcu, że mnie kochasz.
W oczach błysnął mu ciemny płomień.
– Gdyby tak się nie stało, zrobiłbym coś strasznego. Może bym przykuł cię jak Andromedę do skały i nie wypuścił, póki nie wyznałabyś mi miłości.
Z niedowierzaniem pokręciła głową.
– Nigdy byś tego nie zrobił, za dobrze cię znam…
– Samantha… Ten portret namalowany przez twojego ojca zawsze był moim ulubionym płótnem – wyszeptał po dłuższej chwili. – Ale gdy cię ujrzałem, to nagle stałaś się moją obsesją, opętałaś mnie. Czy zdołasz to znieść? Kładę ci serce u stóp. Nawet nie wiesz, co przeżywałem każdej nocy, jak marzyłem, by mieć cię przy sobie.
Uszczęśliwiona, objęła go z całej siły.
– Ja też – wyszeptała. – Śniłam o tobie – wyznała szczerze. – Za każdym razem, kiedy zaczynałeś mnie całować i zaraz odchodziłeś, czułam, że umieram.
– Odchodziłem, bo twoja miłość była dla mnie świętością, marzyłem, byś mnie pokochała. Nie chciałem cię do niczego zmuszać.
– Perseus, nawet nie wiesz, jak bardzo cię kocham, jak za tobą tęskniłam. Tak bardzo cię pragnę. Kochaj mnie, najdroższy! – wykrzyknęła bez tchu.
– Agape mou. – Przyciągnął ją ku sobie, miał zmieniony głos.
– Któregoś dnia pojedźmy się kochać na tę wysepkę – poprosiła. – Nawet się nie domyślasz, z jaką zazdrością słuchałam, gdy mówiłeś, że kiedyś zabrałeś Sofię na Delos.
Całował jej twarz i szyję.
– Delos jest dla turystów i zakochanych, Kyria. Każdy tam jedzie. Zanim zabrałem tam Sofię byłem na Delos z wieloma dziewczynami.
– Perseus! – wykrzyknęła z udanym oburzeniem, przytulając się do niego jeszcze mocniej.
– Będziemy mieć wyspę tylko dla siebie, z dala od ludzi i zawistnych bogów, tylko my dwoje.
Niespodziewanie ogarnęło ją dziwne onieśmielenie. Ukryła twarz na jego piersi.
– Chciałabym jak najszybciej dać ci syna albo córkę Wszystko chciałabym ci dać. Miłość mnie przepełnia.
– Przynajmniej przez kilka miesięcy muszę cię mieć tylko dla siebie – wymruczał, ostrożnie zsuwając z niej koszulkę. – Zgadzasz się na to? – wyszeptał, niecierpliwie błądząc ustami po jej skórze.
– Czy za dwa miesiące rozkujesz mnie i zabierzesz do ojca, by poprosić go o moją rękę?
Perseus uśmiechnął się szeroko. Oczy mu promieniały. Takim chciałaby go namalować. Ale nie w tej chwili…
– Przy tobie naprawdę czuję się jak grecki bóg. Powiedz, jakie masz życzenia, a wszystkie spełnię. – Ukrył twarz w jej włosach i roześmiał się.
Jego śmiech uszczęśliwiał ją.
– Wiesz… myślę sobie, że nasz pierwszy syn mógłby nazywać się Hercul…
– Granted - przerwał jej szeptem, żarliwie całując jej usta. – Proś o wszystko, co tylko zechcesz, ale nie teraz, później. Dużo, dużo później.