ROZDZIAŁ CZWARTY

Ateny zachwyciły Sam. Podobało jej się tu wszystko: zatłoczone do niemożliwości ulice, trąbiące samochody, panujący wszędzie gwar, przepełnione gośćmi zaciszne bary i kawiarenki, usytuowane jedna tuż obok drugiej. Z ciekawości zerkała przez przydymione szyby limuzyny na pozostające za nimi miasto.

– Arcybiskup Kominatos powiedział kiedyś, że patrząc na Ateny, zawsze ma się łzy w oczach, ale nie bierz sobie tego do serca. Raczej kieruj się zaleceniem Peryklesa i doceń wielkość Aten mimo licznych wad. Pokochaj to miasto i takim je pamiętaj.

– Dla mnie tu nie ma żadnych wad – zaoponowała. Od wyjścia z hotelu nie opuszczało jej radosne podniecenie.

– To znaczy, że należysz do tych nielicznych turystów, którzy machają ręką na pewne braki – podsumował Perseus. – Możemy jeszcze zawrócić i polecieć helikopterem. Wystarczy słowo, a kierowca zawiezie nas do biura. Na dachu jest lądowisko.

– Nie, proszę cię! – powiedziała błagalnie. – Tak bym chciała popłynąć promem.

– Ale wiesz o tym, że rejs trwa pięć godzin? W dodatku w niemiłosiernym upale.

– Uwielbiam wodę. Pływałam promem tylko po Hudson Bay, a to przecież nie to samo. W końcu jesteśmy w Grecji! – wykrzyknęła z uniesieniem.

Perseus zaśmiał się, słysząc jej entuzjazm. Pewnie uważał ją za idiotkę. No i dobrze, niech tak sobie myśli. Co to ma w końcu za znaczenie, skoro to tylko piękny sen. I kiedyś nadejdzie moment, że przebudzi się w swoim nowojorskim mieszkanku, by rozpaczliwie szukać pracy, która pozwoli jej przeżyć.

Teraz, kiedy już ma dyplom w kieszeni, teoretycznie świat stoi przed nią otworem, ale proza życia nadal ją przeraża. Powszechnie wiadomo, że minie przynajmniej kilka lat, nim znajdzie satysfakcjonującą pracę. A nawet i wtedy może się okazać, że to wcale nie to, co by chciała robić.

Ale jeśli ten sen jeszcze chwilą potrwa, to kto wie, może uda się jej coś zdziałać w swojej dziedzinie? Może znajdą się tacy, którym spodobają się jej projekty? Być może dzięki temu tajemniczemu mężczyźnie, który siedzi tuż obok, będzie mogła się rozwijać.

– Nad czym się tak poważnie zastanawiasz? – niespodziewane pytanie.

– Próbuję zapamiętać greckie słowa. Przejrzałam sobie ulotki, które pokojówka przyniosła mi ze śniadaniem. Już wiem, że jedziemy do limani i weźmiemy vapori.

Perseus odrzucił w tył głową i wybuchnął śmiechem. Uwielbiała, kiedy się śmiał.

– Wspaniale, Kyria Kostopoulos.

Pani Kostopoulos. To cudownie brzmi. Modliła się w duchu, by tak już zostało na zawsze.

– Cieszę się, że znalazłaś chwilę, by je obejrzeć. Powtarzaj teraz za mną, żeby wymawiać te słowa tak jak Grecy.

Do Pireusu było nie dalej niż dziesięć kilometrów. Przez ten czas pobrała pierwszą lekcję greckiego. I to nie od byle kogo, ale od mistrza. Nim dojechali do nadbrzeża, potrafiła poprawnie powiedzieć kalimera, co znaczy dzień dobry, chero poli, czyli jak się masz, i ya sas, czyli do widzenia. Kierowca, przed którym pochwaliła się nabytą wiedzą uśmiechnął się od ucha do ucha i nie szczędził jej komplementów. Potem pochylił się do Kostopoulosa i szybko coś do niego szepnął. Perseus rozpromienił się. Uśmiech ujmował mu lat i jeszcze dodawał atrakcyjności.

Nie chciała widzieć go młodszym. Młodość nierozerwalnie wiązała się z przeszłością i powodami, dla których odgrywała rolę jego tymczasowej żony. Przecież wiedziała, jak ciągnie go do tej, z którą kiedyś był zaręczony i która go odrzuciła… a teraz zmieniła zdanie.

Nie ma mowy, by wpadł w jej ręce. Już Sam się postara, by nigdy do niej nie wrócił. Zrobi, co w jej mocy, by nigdy do tego nie doszło, by nie wpadł w jej sidła. Będzie go strzec i chronić, a jeśli ta kobieta odważy się…

Nieoczekiwanie Perseus otoczył ją silnym ramieniem, przygarnął ku sobie.

Serce zabiło jej jak szalone. Co on najlepszego robi? Boże, jakie to wspaniałe uczucie być tak blisko!

– Co za poważne myśli chodzą ci po głowie w ten śliczny letni poranek? – zapytał szeptem, niemal muskając ustami jej kark. Zadrżała z wrażenia. – Jaki smutek zasnuł te śliczne oczy? – Łagodny dotyk jego ust doprowadzał ją do ekstazy.

Spokojnie, Sam, próbowała przemówić sobie do rozsądku. Przecież wiedziałaś z góry, na co się decydujesz. Uprzedzał cię. Zgodziłaś się odgrywać rolę świeżo poślubionej małżonki. Normalne, że Perseus zachowuje się jak zakochany mąż. Na pokaz. Nie zapominaj o tym. I nie dla twojej przyjemności wiezie cię promem na wyspę. Ta podróż jest jedynie dobrą okazją, by widziano was razem.

Jeszcze nim go poznała, doskonale wiedziała, że Perseus stale jest w kręgu zainteresowania mediów. Nie spodziewała się jednak, że natarczywość reporterów może być tak dokuczliwa. Praktycznie nie mogli postąpić kroku, by zza węgła nie wynurzyło się oko kamery czy aparatu. Reporterzy wręcz ich prześladowali.

Perseus nie okazywał zniecierpliwienia. Wyraźnie zależało mu, by jego powrót na wyspę nie przeszedł bez rozgłosu. Powrót z młodziutką żoną. A wszystko po to, by obronić się przed tą, która czekała z otwartymi ramionami, gotowa błagać go o wybaczenie…

Po moim trupie…

– Wiesz, prawdę mówiąc, czuję się trochę nieswojo. Mam wrażenie, że obserwują każdy mój ruch – wyznała, poprawiając mu kołnierzyk sportowej kremowej koszuli.

Wraz z gwarnym tłumem wchodzili na prom. Delikatny cytrynowy zapach jego mydła łagodnie drażnił jej zmysły. Jest nieprawdopodobnie męski, przebiegło jej przez myśl. Nie równa się z żadnym innym. Nawet dobrze, że założył te ciemne okulary, bo już ją korciło, by zajrzeć mu w oczy. Za często jej się to zdarzało. Jeszcze chwila, a nie będzie się mogła bez tego obyć.

– Przywykniesz do tego, że jesteś obserwowana. Staraj się nie zwracać uwagi. Rób to, co ja, a będzie dobrze. Gdy już wylądujemy na Serifos, zostawią nas w spokoju. – Pogładził kciukiem jej policzek.

Tylko że ona tam będzie, ta kobieta, dodała w duchu Sam. Bała się tego.

Otoczył ją ramieniem, gdy wchodzili na zatłoczony pokład. Bagaże nadano wcześniej, Sam miała ze sobą tylko torebkę. Oparła się o reling, rozkoszując świeżą bryzą. Prom odbijał od brzegu. Zapowiadał się upalny dzień, ale na razie powietrze było przyjemnie rześkie. Wokół roztaczała się wspaniała panorama, a na błękitnej powierzchni morza unosiły się dziesiątki jachtów i stateczków. Było niewyobrażalnie pięknie.

Perseus stał tuż za nią. Jego dłonie obejmowały ją w talii, wtulił twarz w jej włosy. Dziś związała je białą wstążką.

Do tej pory nie ubierała się na biało. Z tym większym zdumieniem patrzyła na swoje odbicie, gdy w jednym z butików przymierzyła wybraną przez niego białą letnią sukienkę z kamizelką. Całość ozdobiona była kolorowym haftem. Było jej w tym wyjątkowo do twarzy. Do tego skórzane sandały. Cała zakupiona przez Perseusa garderoba już czekała na nią na Serifos.

Dla kogoś z boku wyglądali na typową parę nowożeńców w podróży poślubnej. Przez cały czas szeptali do siebie z czułością trzymając się tak blisko, jak pozwalało na to dobre wychowanie. Taka była umowa, nim zgodziła się go poślubić. Przy ludziach musi zachować pozory, zapomnieć o oporach. Nie przypuszczała tylko, że przyjdzie to jej z taką łatwością. Aż zbyt łatwo. Radowała ją każda spędzona z nim chwila. Nawet jej serce biło w rytmie jego serca.

Jak to będzie, kiedy zabawa się skończy, kiedy już nie będzie udawać jego żony? Jej miejsce jest w jego ramionach, dopiero tam jest bezpieczna, wiedząc, że przy nim nic złego jej nie spotka. A przecież zna go zaledwie od kilku tygodni, więc jak to możliwe?

– Perseus?

– Uhm… – Wydawał się być w podobnym nastroju co ona.

– Opowiedz mi choć trochę o swojej narzeczonej. Wolałabym zawczasu wiedzieć, czego się spodziewać. I uniknąć zaskoczeń – dorzuciła pozornie lekkim tonem. Rozmawiali już o bardzo wielu rzeczach, ale do tej pory nie powiedział jej nic o swojej przeszłości. Paliła ja, ciekawość.

– Nie widziałem jej od dwudziestu lat. Dziewczyna, która mnie zraniła, a potem zniknęła, teraz jest dojrzałą kobietą.

– Nie o to pytałam – skrzywiła się Sam. – Powiedz mi, dlaczego cię zraniła?

Przez____________________ opowiadać.

– Kiedy w Delos przysięgaliśmy sobie miłość, pewnie sadziła, że to nic poważnego, zabawa. Byłem jak zakazany owoc____________________gający. Pochodziłem z nizin społecznych. Chłopak, o którym z góry wiadomo, że się za niego nie wyjdzie, ale można się z nim zabawić. Kiedy wszedłem do jej pokoju, by ją zabrać ze sobą w świat i poślubić, po raz pierwszy uświadomiła sobie, że z mojej strony to coś poważnego. To ją przeraziło. Bała się mojej miłości. Wpadła w panikę. Chciała się przede mną obronić. Dlatego to zrobiła. Całkiem naturalne.

– Przecież byś jej do niczego nie zmuszał. – Sam z niedowierzaniem pokręciła głową – Wiem, że byś tego nie zrobił. Nic nie usprawiedliwia jej postępku! To wcale nie było naturalne!

– Ale ludzkie – powiedział szeptem, z ustami tuż przy jej skroni. – W mojej ojczyźnie kobiety mają gorący temperament, a ona była wtedy bardzo młoda. Ledwie skończyła osiemnaście lat.

– Nic nie usprawiedliwia takich zachowań. Nie mogę pojąć, że jesteś zdolny jej to wybaczyć. – Głos jej drżał. – Choć domyślam się, że jest coś prawdziwego w stwierdzeniu, że miłość wszystko wybacza, każdą niegodziwość, każde zło.

– Miłość jest właśnie taka, okrutna i czasami cudowna, Kyria Kostopoulos. Któregoś dnia sama to zrozumiesz, na własnej skórze doświadczysz jej szalonych wzlotów i upadków, które łamią serce. Przekonasz się wtedy, że rzeczywistość przekracza wszelkie oczekiwania.

Taka niedobra miłość stała się udziałem jej mamy. Nie przyniosła jej nic poza bólem i rozpaczą. Sam wzdrygnęła się na to wspomnienie.

– Wolałabym tego nie poznawać.

– I w tym właśnie jest problem. – Perseus przygarnął ją mocniej. – Miłość nie wybiera, nie pyta o pozwolenie. Spada na ciebie jak grom z jasnego nieba, gdy wcale się tego nie spodziewasz. I człowiek już nigdy nie jest taki jak wcześniej.

Na szczęście stała do niego tyłem, więc nie mógł widzieć łez, które naraz napłynęły jej do oczu.

– Ty już nigdy potem nie byłeś taki jak kiedyś.

– Nie – odparł głucho. Ogarnęła ją fala żalu i współczucia.

– Perseus… chciałabym ci jakoś pomóc. – Głos się jej łamał.

– Więc bądź przy mnie. Nie wystawiaj mnie na pokuszenie, nie spuszczaj mnie z oka. I zawsze, bez względu na okoliczności, bądź sobą. Kobietą, która potrafi nazwać mnie Kofolopogosem, która ma odwagę rzucić mi w twarz, że mój podniesiony głos nie robi na niej najmniejszego wrażenia.

Sam opuściła głowę, skonfundowana.

– Aż nie chce mi się wierzyć, że mogłam ci coś takiego powiedzieć.

– Nigdy tego nie zapomnę – wyszeptał, muskając ustami jej kark. Topniała w jego uścisku. Szczęście, że ją trzymał, bo nogi miała jak z waty.

– Chodźmy na dół. To świeże powietrze pobudza apetyt. Czuję, że nadszedł czas na filiżankę dobrej kawy. A jeśli mnie pamięć nie myli, do kawy podają tu negraki.

– To rodzaj ciasta?

– Czekoladowe ciasto z rumem i rodzynkami. Polane pysznym czekoladowym sosem.

– Tak myślałam. Uwielbiasz słodycze. – Uśmiechnęła się szeroko.

– ____________________d wiesz?

– Bo zamawiasz deser do każdego posiłku, a jak zrobiłeś mi herbatę, to był to taki ulepek, że można było łyżkę postawić.

Perseus zaśmiał się głośno. Kilka o____________________nku. Nie zważając na ciekawskich, ruszyli na dolny pokład. Uśmiechnięci i objęci. Jak zakochani.

Niestety, to tylko pozory. W istocie oboje odgrywają swoje role, starając się robić to jak najlepiej. Sam bardzo się bała, by go nie zawieść.

Perseus wykazał ogromną wielkoduszność, skrupulatnie wypełniając jej życzenia. Nie było dla niego żadnych ograniczeń, żadnych trudności. Miał gest. Nie spodziewała się po nim aż takiej hojności. Tym bardziej zależało jej, by nie okazać się niewdzięczną. Dręczyła się myślą, że czymś się zdradzi, że zrobi coś nie tak. Ale jak do tej pory nie miał jej nic do zarzucenia, nawet słowem nie okazał, że spodziewa się czegoś więcej.

Usiedli przy stoliku pod oknem, Perseus skinął na kelnera. Wprawdzie w hotelu w Atenach zjadła skromne śniadanie, ale czuła, że znajdzie miejsce na czekoladowe ciastko. Dodatek rumu wspaniale wzbogacał smak. Nic dziwnego, że Perseus zamówił sobie drugą kawę.

Patrzyła na niego z uśmiechem. Był jak zgłodniały chłopiec, odsuwający nie lubiane potr____________________y smakołyki.

Wiele by dała, by móc zobaczyć go na zdjęciach z wcześniejszych lat. Ciekawe, jak wyglądał, kiedy był dzieckiem, kiedy dorastał. I jaki był wtedy, gdy po raz pierwszy poznał dziewczynę, z którą się potem zaręczył, nim jeszcze obudziła się w nim tą niszczącą miłość? Nim jeszcze życie otworzyło mu oczy i zmusiło do szukania swojego miejsca na ziemi. Nim zdecydował się walczyć o przetrwanie, zdobyć pozy____________________gnął w końcu swój cel. Miał sławę i bogactwo. Tylko miłość była już nie dla niego.

– Tam w oddali widać jakąś wyspę – powiedziała, bojąc się, że odgadnie jej myśli.

– Mijamy właśnie Kea. Któregoś dnia popłyniemy tam. Woda jest tam cudowna, przejrzysta jak kryształ. Masz wrażenie, że pławisz się w słońcu.

– Chciałabym poznać wszystkie wyspy! – wykrzyknęła.

Na chwilę zdjął okulary i popatrzył na nią uważnie ponad filiżanką z kawą.

– Musiałabyś przeznaczyć na to przynajmniej ze sto lat. Ale póki będziemy razem, postaram się pokazać ci ich jak najwięcej.

– To wspaniale. Ty pewnie znasz wszystkie wyspy, co?

– Na Cykladach na pewno.

Chwyciła głęboki oddech. Pora dowiedzieć się czegoś więcej.

– Powiedz mi, jakie były twoje początki? To znaczy, od czego zaczynałeś? Nie pytam dlatego, że jestem wścibska, ale skoro mam uchodzić za twoją żonę, to…

– Nie masz uchodzić – sprostował chłodno. – Jesteś moją żoną tak długo, jak to będzie potrzebne. Zawarliśmy układ. Ja wypełniłem swoje zobowiązania.

Znieruchomiała. Nie cierpiała, kiedy był taki jak teraz.

– Wiem o tym. Po prostu za każdym razem, kiedy tylko o coś prosiłam, zaraz to miałam. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Coś mi się wydaje, że już mnie rozpuściłeś. Chodziło mi tylko o to, że gdyby to małżeństwo było prawdziwe i…

– …i byśmy ze sobą sypiali… – dodał drwiąco.

– ____________________… – Oczy błysnęły jej gniewnie. – Że gdybyśmy poznali się w inny sposób, a potem zakochali w sobie i pobrali, to bardzo dużo bym o tobie wiedziała. A już na pewno najważniejsze rzeczy.

– Już przecież wiesz o Sofii. – Jego głos zabrzmiał poważnie.

Sofia.

Zastanawiała się, kiedy w końcu zdecyduje się zdradzić, jak miała na imię. Już z góry je nienawidziła, podobnie jak to, co tamta mu zrobiła.

– To prawda. Ale wydaje mi się, że powinnam wiedzieć więcej. O twoich początkach, o twoich bliskich. Masz na wyspie rodzinę?

Po jej słowach zaległa cisza. Już żałowała, że zadała mu to pytanie. Ale przecież nie może w nieskończoność czekać. I milczeć. Taki już ma charakter. Pewnie teraz żałuje, że się z nią ożenił, że zbyt pochopnie się na to zdecydował. Zdesperowany, za późno uświadomił sobie, jaki poważny błąd popełnił pod wpływem chwili emocji.

– Ojca nie pamiętam – nieoczekiwanie ciszę przerwał jego głęboki głos. Mówił cicho, beznamiętnie. – Był rybakiem, zginał na morzu. Miałem wtedy niecały rok.

____________________ coś wspólnego. Jej ojciec też dla niej nie istniał.

– Przez całe lata byliśmy sami… ja i mama. Miała słabe zdrowie. Gdy tylko trochę podrosłem, zacząłem pracować, by nas utrzymać. Wreszcie udało mi się uskładać pieniądze na lekarza. Zmusiłem ją, by do niego poszła, to był wdowiec z dzieckiem. Okazało się, że mama ma anemię. Ale mimo to była piękną kobietą. Stale kręciło się koło niej sporo mężczyzn, ale ona nie zwracała na nich uwagi. Lekarz zaczął ją leczyć. Wziął tylko za pierwszą wizytę, potem już nie. Nie od razu uświadomiłem sobie, że podobnie jak inni na wyspie, zainteresował się nią. Zachowywałem się jak typowy chłopiec w tym wieku. Kochałem mamę, chciałem ją mieć tylko dla siebie. Nie wyobrażałem sobie, by ktoś trzeci wkroczył w nasze życie. Nie znosiłem tego lekarza, zresztą on miał do mnie podobny stosunek. Gdy tylko mamy nie było, wyraźnie dawał mi to odczuć. Byłem dla niego śmieciem.

Próbowała postawić się w jego sytuacji. Co musiało się dziać w duszy dumnego chłopca, który od dziecka czuł się odpowiedzialny za nich dwoje?

– Chociaż muszę przyznać, że mama rozkwitła. Nigdy nie była w tak dobrej formie jak wtedy. Egoistycznie nie chciałem, by za niego wyszła. Któregoś dnia niechcący usłyszałem, jak kłócą się o mnie. Mama powiedziała, że póki nie uzna mnie za syna, ona nie zostanie jego żoną. Lekarz chciał wysłać mnie do Aten, jego brat szukał kogoś do pomocy w sklepie. Mogłem zamieszkać u niego.

Sam z trudem przełknęła ślinę. Słuchała w napięciu.

– Mama nawet nie chciała o tym słyszeć. Powiedziała, że między nimi wszystko skończone. Przez kilka tygodni się nie widywali. Po jakimś czasie, kiedy wróciłem do domu, w którym wynajmowaliśmy pokój, usłyszałem ich głosy. Pogodzili się. Zgodził się, bym zamieszkał z nimi pod jednym dachem. Mama pytała mnie o zdanie. Widziałem, jak cierpiała przez te kilka tygodni, kiedy straciła nadzieję, że jeszcze go odzyska. Powiedziałem, by za niego wyszła; chciałem, by była szczęśliwa. – Zamyślił się na moment. – Pobrali się. Miałem wtedy trzynaście lat. Przenieśliśmy się do jego domu, który wydał mi się pałacem. Przy matce jej nowy mąż udawał, że wszystko jest w porządku. Ale gdy tylko jej nie było, zmieniał się nie do poznania. Nie mógł na mnie patrzeć. Kazał mi siedzieć w maleńkim pokoiku na tyle domu, bez widoku na morze. Nie narzekałem. I tak było mi tam lepiej niż w ruderze po drugiej stronie wyspy, gdzie do tej pory mieszkaliśmy. Na mocy milczącej umowy nie wtrącałem się do ich małżeństwa. W ogóle nie miałem prawa głosu. Nie byłem traktowany jak członek rodziny. Zauważano mnie jedynie wtedy, gdy wymagały tego oficjalne sytuacje. Godziłem się na to. Poza tym miałem trzymać się z daleka od jego córki, Sofii, dziewczynki w moim wieku, uczącej się w prywatnej szkole.

Sofia t____________________ła w duchu Sam. Nie mieśc____________________ła oczy. Piąć lat pod jednym ____________________ce zauroczenie przerodziło się w gł_boką miłość. Miłość przesyconą cierpieniem, miłość, której się nigdy nie zapomina…

– Wbrew jego oczekiwaniom i nadziejom, Sofia nie dawała sobą kierować, sama chciała o sobie decydować. Byłem dla niej jak zakazany owoc, nie potrafiła oprzeć się pokusie. Krótko mówiąc,____________________ci – dodał z żarem, którego wolałaby nie słyszeć. – Wiedziałem, że dla jej ojca jestem nikim, człowiekiem z samego dna. I dlatego przysięgłem sobie, że zmuszę go, by na mnie spojrzał. By stawił mi czoło.

Dokładna reminiscencja tego greckiego mitu, przemknęło jej przez myśl, a serce ścisnął żal. Starała się przypomnieć sobie ten fragment mitu o Perseusie…


– Jak to? A gdzie ślubny prezent? – zawołał gniewnie król Polidektes.

– Jestem biedny – odrzekł Perseus.

– Bo takie z ciebie ladaco! – krzyknął król. Perseus wpadł w furię.

– Przyniosą ci w prezencie, co tylko chcesz! – wykrzyknął.

– Więc przynieś mi głowę Meduzy.

– Zgoda! – przystał.

Historia się powtórzyła. Odrzucony przez ukochaną, znienawidzony przez jej ojca, wyrusza w nieznany świat. I oto po dwunastu latach wraca, triumfując. Przywozi młodziutką żonę, by z jej pomocą stawić czoło nieprzyjaciołom.

Nikt poza Samanthą nie wiedział, jakie nadzieje Perseus z nią wiąże. Dopiero teraz otwierały się jej oczy, wreszcie zaczynała zdawać sobie sprawą z sytuacji, w jakiej się znalazła. Ta świadomoś____________________gnąć z niego coś więcej, wypytać go.

Popatrzyła mu prosto w oczy.

– Czy twoja mama wyjdzie cię powitać?

– Nie – odparł cicho. – Rok po tym, jak wyjechałem z Serifos, mama wystąpi____________________w Atenach. Dwanaście miesięcy później umarła na moich rękach na zapalenie płuc.

Chyba dostrzegł łzy w jej oczach, bo dodał cicho:

– Nie smuć się. Było nam ze sobą bardzo dobrze, byliśmy szczęśliwi.

– Ale straciłeś ją tak wcześnie. Mąż był dla niej niedobry? Dlatego od niego odeszła?

– Nie, wręcz przeciwnie. Ale nie mogła mu darować, że pozbył się mnie z domu. I tego, co zrobiła Sofia.

– Już za to ją kocham! – wypaliła bez zastanowienia.

– Byłabyś dla niej miłą niespodzianką. Mama zawsze miała słabe zdrowie, stale była zawieszona między życiem a śmiercią. Ale ze względu na ciebie żałuję, że już jej nie ma. – Uśmiechnął się smutno.

Poruszyła się niespokojnie, słysząc niespodziewany komplement

– Może to nawet i lepiej. Przynajmniej się nie martwi, że jej syn jednak nie zdobył swojej wymarzonej dziewczyny.

Jego uśmiech zgasł jak słońce przykryte burzową chmurą.

– W życiu zdarzają się gorsze rzeczy, Kyria Kostopoulos.

Nietrudno się było domyślić, że po zajściu z Sofią przerażona matka jak oka w głowie strzegła ukochanego jedynaka. I błagała Boga, by w życiu spotkało go tylko dobro.

____________________ to pod uwagę, nawet lepiej, że jego matka nie dożyła chwili jego powrotu na Serifos. Nie dowie się, że wraca do domu nie z uwielbianą żoną, ale ze wspólniczką w oszustwie. Że to tylko pozory. Odsunęła krzesło, wstała.

– Przepraszam na moment, muszę pójść do łazienki.

– Oczywiście, ale pośpiesz się. Zaraz będziemy mijać Kythnos. Warto zobaczyć stojące na niej wiatraki, to niezapomniany widok. Na pewno cię zachwyci. A ta wyspa wiele dla mnie znaczy.

– Dlaczego? – zapytała, mgliście przeczuwając, że chodzi o wspomnienie związane z Sofią. A tego nie chciała słuchać.

– Pytałaś o moje początki. Jako moja żona powinnaś je znać. To tutaj się wszystko zaczęło. Na wyspie są gorące źródła. Podobno ich woda leczy wiele chorób, przynajmniej tak mówią, Wpadłem na pomysł, by rozlewać ją do produkowanych na miejscu butelek i sprzedawać turystom w Pireusie.

Spojrzała zaciekawiona.

– Idea była prosta. Już pierwsza dostawa była sukcesem. Za zarobione pieniądze kupiłem łódź rybacką. Dzięki temu mogłem sprzedawać nie tylko wodę, ale również ryby. Szczęście mi sprzyjało. Zacząłem regularnie dostarczać je sklepikarzom na nadbrzeżu, a oni mi nieźle płacili. Wykupiłem jeden stragan, potem drugi. W krótkim czasie miałem już kilkanaście łódek. Cała flotylla: stateczki rybackie i łódki dla bogatych turystów. Woziłem ich na zapomniane wysepki o dziewiczych plażach, dając im gwarancję udanego połowu. Okazało się, że za te atrakcje gotowi są płacić bajońskie sumy.

Uśmiechnął się na to wspomnienie.

– Zaczęły krążyć słuchy, że organizuję najlepsze rejsy po Cykladach. Wynająłem więc biuro w Atenach i założyłem agencję turystyczną. Nawiązałem kontakty z ludowymi twórcami, od nich skupowałem ikony i ręcznie malowaną ceramikę z Mykonos, regionalne wyroby z Sifnos i Naxos. Stopniow____________________em inwestować w nieruchomości. Wyszukiwałem popadające w ruinę budynki i posiadłości, kupowałem je za bezcen, remontowałem z grubsza i sprzedawałem za znacznie wyższą cenę. Dzięki temu mogłem myśleć o działaniu na większą skalę, kupować większe statki, by wozić nimi towary.

Sam słuchała tego z rozszerzonymi ze zdumienia oczami. W jego ustach to wszystko wydawało się proste i łatwe, było wręcz dziecinną igraszką ale przecież doskonale wiedziała, że najwyżej jeden człowiek na milion m____________________gnąć taki sukces. A wszystko to z powodu kobiety. Myśl o niej była jego siłą napędową.

Sofia. Im więcej o niej wiedziała, tym bardziej się jej obawiała. Nie miała pojęcia, jak wygląda, ale czuła, że Sofia domyśli się prawdy. Kobieca intuicja jej nie zawiedzie. Od pierwszej chwili odgadnie, że ślub z młodszą o czternaście lat dziewczyną jest jedynie fikcją.

– Teraz nikt nie wie o mnie tyle, co ty – zakończył z dziwnie zadowoloną miną.

– Dziękuję, że mi powiedziałeś – wymamrotała. – Opuszczę cię na chwilę i zaraz wracam.

– Poczekam. Jak wrócisz, będzie twoja kolej. Bardzo jestem ciekawy, skąd się bierze twoja nieufność do mężczyzn. A do mnie w szczególności…

Ten temat pozostanie tabu, zdecydowała. Nic ze mnie nie wyciągnie, przyrzekła sobie w duchu, wracając do czekającego na nią Perseusa. Prom właśnie dobijał do brzegu.

– Proszę tu spojrzeć, pani Kostopoulos.

Zaskoczona, że ktoś zwraca się do niej po angielsku, choć wokół rozbrzmiewa obcojęzyczny gwar, odwróciła głowę. Prosto w wycelowany w nią obiektyw.

Mamrocząc pod nosem przekleństwa Perseus otoczył ją ramieniem i poprowadził przez tłum w stronę czekającego na nadbrzeżu auta. Kiedy usadowili się w przyjaznym wnętrzu, przedstawił jej kierowcę, Yanniego.

– Witaj na Serifos – uśmiechnął się do żony. – Teraz tu będzie twój dom. Niebawem pokażę ci Livadi, spodoba ci się. Ale teraz proponuję zimny prysznic i drinki z lodem.

Z chęcią na to przystała. Słońce prażyło niemiłosiernie. Kusiła propozycja kąpieli i orzeźwiającego napoju. Choć z drugiej strony urzekały i wabiły widniejące w oddali białe domy i wzbijające się w niebo wieżyczki kościołów. Chciałaby to wszystko obejrzeć z bliska.

Z zachwytem patrzyła na dzikie wzgórza, poprzecinane żyznymi dolinami, na wznoszący się wysoko wenecki zameczek. A więc tak wyglądają rodzinne strony Perseusa, tu spędził całe dzieciństwo. Teraz ta ziemia i dla niej stała się droga.

– Mieszkasz w tym miasteczku?

– Nie. Wprawdzie stąd rozciąga się wspaniały widok, ale ja wolę być bliżej wody. Kilka lat temu kupiłem kawałek ziemi dochodzący do morza. Jako chłopak chodziłem tam pływać i łowić ryby. Znalazłem architekta, który zaprojektował dla mnie niewielką willę w tutejszym stylu i dopilnował budowy. Dom jest po drugiej stronie wyspy, całkowicie odizolowany.

To jednak musi być sen. Sam, kiedy się wreszcie obudzisz?

– Od dawna tu mieszkasz?

– Wcale nie mieszkam. Przez ostatnie dwadzieścia lat przyjeżdżałem do Aten. Tutaj wyrywałem się tylko na chwilę. Przylatywałem śmigłowcem, by uzgodnić coś z wykonawcami, obejrzeć postępy robót. Serifos to mój dom – oświadczył z nie skrywaną tęsknotą. – Tutaj są moje korzenie. Tyle lat czekałem na tę chwilę, kiedy wreszcie będę mógł osiąść tu na stałe. Teraz prace zostały sfinalizowane, pozostało tylko urządzenie ogrodu. Zdecydowałem, że powierzę to tobie.

Z niedowierzaniem potrząsnęła głowa,

– Jak mam to rozumieć?

– Dosłownie. – Zniżył głos i leciutko się uśmiechnął.

– Ależ to niemożliwe! – wykrzyknęła. – Ja nie mam o tym pojęcia.

– Za to świetnie się znasz na kolorach i kompozycji. Masz doskonałe wyczucie plastyczne. Od razu to zauważyłem.

Doskonałe wyczucie plastyczne? Czy on zdaje sobie sprawę, ile znaczy dla niej takie stwierdzenie? I jak ją to uszczęśliwia?

– Jest tylko jedyna różnica… że będziesz pracować w żywej materii.

– Ale Perseus, ja…

– Przyrzekałaś, że będziesz moją żoną- wtrącił gładko. – Czasami się zdarzy, że będziemy zajęci swoimi sprawami, ale zależy mi na tym, by kiedy jesteśmy razem, łączyło nas coś więcej, niż pływanie w basenie czy kąpiel w morzu. Urządzając ogród, łatwiej poczujesz się tu u siebie.

– Ale ja…

– Cii… – Otoczył ją ramieniem, przygarnął do siebie. – Bo inaczej Yanni pomyśli, że się kłócimy. A to największa pleciuga na wyspie. Musimy trochę ukierunkować jego spostrzeżenia.

Nie miała pojęcia, jak to się stało, że naraz siedziała na kolanach Perseusa. Przysunął bliżej głowę. Delikatnie musnął jej usta, ostrożnie, jakby upewniając się, czy go nie odepchnie.

– Masz usta jak pąki dzikich kwiatów – wyszeptał. – Cudowne.

Jego głęboki głos brzmiał pieszczotliwie, upajał. Brzmiał tak, jakby on marzył o tym pocałunku, jakby niczego więcej nie pragnął. A przecież to tylko po to, by podstępnie zwieść Yanniego. Żeby miał o czym donieść Sofii.

Uważaj, próbowała się opamiętać, ale przyjemność była silniejsza od głosu rozsądku.

Przytulił ją mocniej, przygarnął do siebie. Nie odrywał ust.

Jeszcze nigdy nikt jej tak nie całował. Przedtem zawsze myślała o tym, co właśnie robi. Teraz było inaczej. Jakby naraz między nimi nastąpiło wszechogarniające porozumienie, połączenie ciał i dusz. Topniała w jego objęciach. I wszystko przestało się liczyć. Normy, czas, miejsce…

To cudowne uczucie, najgłębsze porozumienie. I teraz już tylko tego chcę pomyślała. Ale co, jeśli będzie tak jak do tej pory? – przeraziła się. I jeśli to już mi nie wystarczy?

Загрузка...