– Yanni już na pewno jest wystarczająco przekonany – wydusiła Sam kilka minut później, ukrywając zapłonioną twarz w ramieniu Perseusa. Z trudem chwytała powietrze. W dodatku Perseus rozwiązał wstążkę przytrzymującą jej włosy i zanurzył w nich palce. Z wrażenia wirowało jej w głowie.
– Na wszelki wypadek zostań tutaj i nie ruszaj się na centymetr, nim nie dojedziemy do domu.
Choćby chciała i tak nie mogła zrobić nic innego, jak go usłuchać, bo nadal trzymał ją w ramionach. Czuła dotyk jego dłoni, jakby starał się zapamiętać kształt jej twarzy, jedwabistość opadających na jego ramię jej długich włosów.
– Tylko bogowie mogli stworzyć coś tak cudownego – wyszeptał, ujmując palcami złociste pasemko. Zachwyt słyszalny w jego głosie potęgował jej zdumienie. Boże, co on jej opowiada!
Niewiele brakowało, by zapomniała, że to tylko pozory, że on po prostu odgrywa swoją rolę. Podniosła głowę, by go powstrzymać i mimowolnie, zupełnie niechcący, musnęła ustami bliznę na jego policzku. Wypadło jej z głowy, co miała mu powiedzieć.
– Czy to cię boli? – wypaliła bez zastanowienia.
– Nie. Ale jeśli ta blizna cię zraża czy budzi współczucie, usunę ją.
– Zraża mnie? Jak w ogóle mogłeś tak pomyśleć? Nie wiesz, że dzięki niej jesteś jeszcze bardziej interesujący?
I znowu za późno ugryzła się w język. Dlaczego nie pomyśli, zanim coś powie? Niepotrzebnie się zdradza.
– A co do współczucia to jestem jak najdalej od tego. Wręcz przeciwnie. Wiesz, co sobie pomyślałam? Zupełnie szczerze. Gdybym była mężczyzną nie chciałabym mieć z tobą do czynienia. Skoro tobie została ta blizna, to co dopiero musiało spotkać nieszczęśnika, który się z tobą zadał!
Perseus zaśmiał się głośno.
– Ale nie jesteś mężczyzną i teraz już wiesz, że ta blizna jest dziełem kobiety, a raczej młodziutkiej, przerażonej dziewczyny… Jednak przyznam, że myślę o operacji plastycznej.
– To już wyłącznie twoja decyzja.
– Mylisz się. Od tej pory zawsze będę pytać cię o zdanie i będziemy wspólnie podejmować decyzje. Tego samego spodziewam się po tobie. Inaczej nasze małżeństwo będzie mniej warte niż może czy powinno być.
Zupełnie nieświadomie dotknął istoty rzeczy. Również i dla niej małżeństwo zasadzało się na obopólnym zaufaniu i szeroko rozumianej wspólnocie. Mimowolnie wypowiedział dokładnie to, co zawsze sobie wyobrażała jako podstawę dobrego związku. Tylko że w ich przypadku… Przecież małżeństwo powinno opierać się na miłości. A oni…
– Parakalo, Kyrie Kostopoulos…
Głos kierowcy wyrwał ją z rozmyślań. Skorzystała z okazji i wykorzystując moment nieuwagi Perseusa, ześlizgnęła się z jego kolan. Puścił ją niechętnie. Nagle zobaczyła, że samochód stoi przed świeżo zbudowanym domem.
Zrobiło się jej gorąco. Kto wie, ile czasu upłynęło od chwili, kiedy znaleźli się na miejscu? Jak długo Yanni zwlekał, nim zdecydował się przypomnieć, że podróż dobiegła końca?
Niezły spryciarz z tego Perseusa. Tak zręcznie odwrócił jej uwagę, że rzeczywiście wyglądało na to, że godzinami mogła nie schodzić mu z kolan i nie widzieć poza nim świata! Potrafił maksymalnie wykorzystać dla siebie każdą sytuację. I z jaką wprawą! Nic dziwnego, że odniósł sukces w interesach. Pewnie z podobną finezją porusza się i na tym polu.
Właściwie czy jeszcze powinna się dziwić? Przecież, jeśli się dobrze zastanowić, to ich małżeństwo też było czymś w rodzaju interesu, choć nie chodziło o pieniądze, a o coś znacznie bardziej istotnego.
Jasne, że nikt jej do niczego nie zmuszał. Z własnej woli zgodziła się na ten układ. Chciała być jak najbliżej Perseusa, więc nie może się teraz boczyć na jego meto____________________ło ją takie przemożne współczucie, że obiecała mu wszelką pomoc, to w końcu jest to jej problem, nie jego. Jak wcześniej dyskretnie przypomniał, z góry zrekompensował jej usługi.
Teraz ona jest jego dłużniczką. Kiedy dochodzili do porozumienia, nie zdawała sobie sprawy____________________cej, że stanie się aż tak podatna na jego urok. Okazał się zmysłowy i czuły. Aż do dzisiaj nie znała go z tej strony. Co gorsze, aż do dzisiaj nie znała również i swojej natury.
A przecież dokładnie to samo przydarzyło się jej mamie. Kiedy poznała ojca, zapomniała o bożym świecie, odrzuciła wszelkie dotychczasowe wyobrażenia o spokojnej, wyważonej miłości, która nie odbierze jej trzeźwego spojrzenia, pozwoli właściwie ocenić, dokonać dobrego wyboru.
Miłość spadła na nią nieoczekiwanie, opętała, a potem przeminęła, tak jak przemija każde szaleństwo; zupełnie się wypaliła. Ojciec, nieświadomy niczego, więc wolny od wyrzutów sumienia, zniknął, by realizować swe egoistyczne plany, zostawiając na łasce losu brzemienną kochankę.
Ostatnie pół godziny otworzyło jej oczy na zupełnie nowe, nie przeczuwane dotąd odczucia. Zasmakowała ekstatycznego uniesienia i teraz, gdy choć trochę zaczynała to rozumieć, tym bardziej się broniła. Na szczęście jej sytuacja jest inna niż mamy. Nie obudzi się z płaczem za utraconymi złudzeniami. To wykluczone. Jest tylko tymczasową żoną. Będą dzielić jedynie stół.
Oczywiście odegra swoją rolę, dopełni umowy. Nie opuści Perseusa, dopóki nie ochłonie po spotkaniu z Sofią, nie wyleczy się z niej. Ale ten czas spożytkuje dla siebie. Kiedy stąd wyjedzie, będzie uznaną artystka, dokona czegoś. I rzuci to w twarz ojcu. Los, jaki spotkał mamę jest wystarczającą przestrogą. Nigdy nie dopuści, by ktokolwiek skrzywdził ją tak, jak ojciec mamę.
Może w pewnym sensie ona i Perseus mają ze sobą coś wspólnego.
Świadomość, że zostało się odrzuconym motywuje do działania, do udowodnienia, że jest się coś wartym. Perseus zaczynał od zera. I udało mu się stworzyć całe imperium.
Ona też patrzy w przyszłość, też pokaże, że coś potrafi. A kontrakt zawarty z Perseusem przyśpieszy jej karierę.
Pomógł jej wysiąść z auta. Rozejrzała się i zaparło jej dech. Widok był oszałamiający. Na tle niesamowicie błękitnego morza i ni____________________jącą bielą. Całość wyglądała jak z bajki.
Sugestia Perseusa też zrobiła swoje. ____________________gający się wokół zielony ogród, przełamujący antyczną surowość linii. Wodziła wzrokiem po przyszłych rabatach, chwiejących się w podmuchach bryzy bujnych zaroślach, obsypanych różnobarwnymi kwiatami. Przeplatające się pomarańczowe i amarantowe pąki, kontrastujące z żółciami, czerwienią i różnymi odcieniami zieleni. Czuła woń nagrzanych słońcem roślin. Utrzymany w swobodnym, zgodnym z naturą stylu, a jednocześnie starannie prz____________________y oko doborem barw i kształtów.
Przymruży____________________gający się dalej błękit wody. Geometryczne linie w duchu sztuki greckiej z ósmego wieku. Wyrafinowane zestawienie błękitu oleandru, barwinka, lawendy i śliwki, tworzące razem skomplikowaną mozaikę. Puszczona w ruch wyobraźnia podsuwała jej zaskakujące, odkrywcze skojarzenia. Nie mogła już się doczekać chwili, gdy sięgnie po ołówek, by rzucić na papier pierwsze szkice.
Nigdy, nawet w najśmielszych marzeniach, nie zakładała, że kiedyś przyjdzie jej zaprojektować prawdziwy, żywy ogród. I naraz, zupełnie nieoczekiwanie, ta perspektywa przesłoniła jej wszystkie inne pomysły. Nie wyobrażała już sobie czegoś wspanialszego, niż tworzenie kompozycji z żyjących roślin. Wprost świerzbiły ją palce, by zanurzyć je w żyzną glebę i zacząć flancować sadzonki… Nie mogła się powstrzymać, pomysł stworzenia ogrodu opanował ją bez reszty.
– Perseus, kiedy miałabym zacząć? – zapytała bez tchu.
Stał tuż za nią, delikatnie acz stanowczo trzymając ją za ramiona. Zakołysała się lekko, gdy musnął ustami jej policzek. Ten czuły gest zaskoczył ją i wzruszył.
– Widzę, że moja propozycja trafiła na podatny grunt. Już tylko to jedno ci w głowie – powiedział z wyraźną satysfakcją w głosie.
Mylisz się, sprostowała w duchu. Od chwili kiedy cią poznałam, myślą tylko o tobie. Wkroczyłeś w moje życie i całkiem je zmieniłeś.
– Możesz zacząć jutro. Teraz zjemy lunch, potem utniemy sobie drzemkę, a wieczorem pójdziemy wykapać się w morzu. To przeżycie nieporównywalne z niczym innym.
Zawirowało jej w głowie, gd____________________ce.
– Witaj w Villa Danae, Kyria Kostopoulos. Tu jest od teraz twój dom – dodał szeptem i przybliżył usta do jej warg, zasłaniając sobą słońce i zagłuszając cichy protest Sam, że przecież jest tu tylko tymczasowo.
Yanni już ruszył do domu. Otworzył przed nimi drzwi, a Perseus zgodnie z tradycją wniósł Sam do środka. Przekonywała się w duchu, że zrobił to wyłącznie ze wzglądu na kierowcę.
– Danae to matka Perseusa – zauważyła.
– To prawda. Znasz mity greckie? – zapytał ze zdziwieniem.
– Tak.
Znam je na pamięć, dodała w duchu.
– Jutro pokażę ci coś ciekawego. Skały, których kształt do złudzenia przypomina Meduzą, Perseusa i Danae.
A więc jutro spędzi z ni____________________ła ją radość.
– Nazwałeś tak ten dom na cześć twojej mamy, prawda?
Zaskoc____________________e.
– Jak zwykle się nie mylisz – powiedział po chwili milczenia.
W domu panował przyjemny chłód. Perseus postawił Sam na podłodze w holu, która była wyłożona kafelkami, zapewne miejscowego wyrobu. Różnobarwne motywy wspaniale odbijały od białego tła.
Objął ją ramieniem i poprowadził do przestronnego, niemal pustego salon____________________cznie wykonane meble i kilka dzieł sztuki. Ściany były białe, a tuż za oknem rozciągał się widok na morze. Sam nie opuszczało uczucie zachwytu.
– Jesteś bardzo domyślna – odezwał się Perseus. – Przyrzekłem mamie, że kiedyś wrócę na Serifos i wybuduję dla niej wspaniały dom, taki, jakiego jest godna. Niestety, mama tego nie doczekała.
Przepełnił ją smutek i współczucie. Pożałowała go.
– Jestem pewna, że teraz patrzy z góry i jest z ciebie dumna – powiedziała, chcąc go pocieszyć. – I czuję, że uśmiecha się do ciebie.
– Wierzysz w życie pozagrobowe? – Zmarszczył brwi.
– Jasne. Świat jest zbyt piękny, by życie kończyło się bez dalszej perspektywy.
– Powtórz mi to jeszcze kilka razy, a sam zacznę w to wierzyć.
– Wiem, że kiedy nadejdzie mój czas, spotkam się z mamą i już zawsze będziemy razem.
– A co z ojcem? – zapytał bez zająknięcia, jakby ten temat już nieraz poruszali. A przecież ani razu, choćby słowem, nie wspomniała mu o ojcu.
Jej radość uleciała w jednej chwili. Cofnęła się, uwalniając się z jego uścisku, i usiadła na wyściełanej białą materią kanapie.
– Wolałabym o nim nie mówić.
– Zauważyłem, że unikasz rozmowy o ojcu. Nieważne. Myślę, że kiedyś mi o nim opowiesz. Kiedy już nabierzesz do mnie zaufania. A na razie poznaj Ariadne, moją gospodynię.
Odwróciła się zaskoczona, jeszcze roztrząsając w myślach to nieoczekiwane stwierdzenie o zaufaniu. Wcale nie słyszała, kiedy ktoś wchodził do salonu.
– Ariadne jest żoną Yanniego. Oboje opiekują się willą.
– Witamy na Serifos, Kyria Kostopoulos – szczupła ciemnowłosa kobieta w średnim wieku odezwała się doskonałą angielszczyzną.
– Dziękuję Ariadne. Nie spodziewałam się, że tak świetnie znasz mój ojczysty język. Mam nadzieję że nauczysz mnie trochę greckiego.
Ariadne zerknęła na Perseusa, a ten przyzwalająco skinął głową.
– Z przyjemnością – zapewniła.
– Efcharisto - uśmiechnęła się Sam, starając się wymówić to dokładnie tak, jak wcześniej uczył ją Perseus.
Ariadne rozpromieniła się.
– Lunch jest gotowy, mogę podawać w każdej chwili.
– Jak jest po grecku lunch?
– Messimergiano.
Sam powtórzyła po niej starannie. Perseus i Ariadne z aprobatą skinęli głowami.
– Za jakieś piąć minut, Ariadne – zdecydował Perseus. – Moja żo____________________ odświeżyć. Pokażą jej naszą sypialnię.
– Naszą sypialnię?
– Spokojnie – powiedział, zniżając gł____________________ści____________________ksza sypialnia wychodząca na morze. – Nim zaczniesz zarzucać mi złamanie warunków umowy, pozwól mi coś wyjaśnić. Sypialnia będzie dla ciebie, ja zajmę pokój, który jest obok. Są połączone drzwiami. Co wieczór możesz zamykać je na klucz.
Traktował ją jak przewrażliwioną zalęknioną uczennicę, bojącą się własnego cienia.
– Nie będzie takiej potrzeby – wybąkała. – Mam do ciebie całkowite zaufanie i nie będą się zamykać.
Z jego twarzy trudno było coś wyczytać.
____________________dzie zbyt rozsądne. Lepiej nie kusić bogów, zwłaszcza na tej wyspie. – Jego głos zabrzmiał ostrzegawczo. Odwrócił się. – Łazienka jest na prawo – rzucił przez ramią. – Przyjdę po ciebie za kilka minut.
Wciąż brzmiały jej w uszach jego słowa. Nie obawiała się, że Perseus bez zaproszenia wejdzie do jej sypialni. Co innego budziło w niej lęk. Bała się, że jeśli jej pobyt tutaj się przeciągnie, to jego drzwi trzeba będzie zamykać… przed nią. Wolała nie drążyć tego tematu. Weszła do łazienki, ale puszczoną w ruch wyobraźnię trudno było zatrzymać. Pochłonięta myślami, tylko pobieżnie rzuciła okiem na sypialnię. Ogromne łoże i meble z ciemnego drewna.
Tuż za szklaną ścianą łazienki ciągnęła się prywatna plaża. Kontrast białego piasku i przejrzystej wody zapierał dech. Morze mieniło się kilkoma odcieniami błękitu. Nawiązujące do ludowych wzorów lampy i kafelki, którymi była wyłożona podłoga, powtarzały kolor morskiej wody.
Morze łączyło się z niebem, a kiedy przymrużyła oczy, granica między wodą a pokojem stawała się niezauważalna. Dzieła natury zawsze budziły w niej najszczerszy podziw, żaden artysta nie mógł się z nią równać. Perseus urządził sobie tutaj prawdziwą oazę spokoju, swój kawałek raju. Zaledwie sto kilometrów stąd tętniły życiem Ateny, a tu miało się wrażenie, że jest się w najodleglejszym zakątku planety, z dala od zgiełku cywilizacji.
Jaka szkoda, że jego matka tego nie dożyła. Byłaby dumna z osiągnięć syna. Ale jeszcze bardziej tragiczna była jego nie spełniona miłość do Sofii, uczucie, które nie dało mu szczęścia ani rodziny. A mimo to nadal ją kochał i nosił na twarzy bliznę będącą świadectwem jej zdrady.
Sofia. Tylko z jej powodu znalazła się na Serifos.
– I musisz stale o tym pamiętać – powiedziała na głos do swojego odbicia w lustrze.
Ochłodziła twarz zimną wodą. Może dzięki temu łatwiej się pozbiera, otrząśnie z rojeń o Perseusie. Sięgnęła po puszysty ręcznik w odcieniu ciepłego różu. Doskonale pasował do marmurowej umywalki i lśniących złoconych dodatków.
Dom był wspaniale urządzony, nie zapomniano o niczym. W dodatku te porozstawiane wszędzie bukiety świeżych kwiatów, kompozycje róż i stokrotek. Czuła się jak w fantastycznym baśniowym świecie, o niebo przewyższającym jej najśmielsze wyobrażenia. To chyba rzeczywiście jest bajka, a Ariadne to dobra wróżka, pomyślała z niedowierzaniem patrząc na starannie ułożone kosmetyki, pieczołowicie poukładane w szafie i w szufladach ubrania i buty.
Skropiła się wodą o cytrynowym zapachu, przeczesała włosy. Właśnie miała je związać białą wstążką, kiedy zadzwonił telefon. Jego dźwięk zdawał się przeszywać panującą ciszę. Sam znieruchomiała. Ogarnął ją dziwny niepokój.
To pewnie ktoś do Perseusa w sprawach zawodowych, przekonywała samą siebie, ale przeczucie mówiło jej, że to nikt inny tylko Sofia. Już się dowiedziała, że wrócił na wyspę. I że przywiózł ze sobą żonę.
Nie udało się odtworzyć jej numeru, więc nie zadzwonił do niej z Nowego Jorku. Ale teraz, kiedy był we własnym domu, mogła go nękać telefonami, kiedy tylko chciała.
Odłożyła grzebień. Bała się o Perseusa, a jeszcze bardziej lękała się tego, co ta kobieta ma mu do powiedzenia. Serce biło jej jak szalone, czuła ucisk w gardle. Odkaszlnęła.
– Kyria Kostopoulos?
– Tu jestem, Ariadne! – Wybiegła z łazienki i niespokojnie popatrzyła na stojącą na progu gospodynię.
– Jest telefon do pana Perseusa, a on właśnie poszedł się przejść. Ta kobieta, która dzwoni, chce mówić z panią skoro go nie ma.
– Nie przedstawiła się?
– Nie. Powiedziała tylko, że to bardzo pilne.
Czyżby to Sofia?
Na myśl, że miałaby z nią rozmawiać, poczuła suchość w gardle.
– Ale ja nie mówię po grecku.
– Może ona zna angielski? – Ariadne wzruszyła ramionami.
Sam zerknęła na telefon. Kiedy ofiarowała Perseusowi swoją pomoc, prosił tylko o to, by zawsze była przy nim, by go nie zostawiała. Ale co powinna robić, kiedy to on znika jej z oczu? Tego jej nie powiedział.
Czy to przypadek, że wybrał się na spacer akurat teraz, właśnie wtedy, kiedy ona dzwoni? A może zrobił to celowo, może spodziewał się tego telefonu, a jeszcze nie czuł się na siłach, by z nią rozmawiać?
Czy to jest jej pierwsza poważna próba?
Z lękiem podchodziła do telefonu stojącego na szafce przy łóżku. Pomodliła się w duchu, prosząc Boga, by dał jej siłę. Za nic nie może zawieść Perseusa. Podniosła słuchawkę.
– Halo? – Chrząknęła, bo głos uwiązł jej w gardle. – Słucham, tu Samantha Kostopoulos.
– Dziękuję że zechciała pani podejść – kobieta mówiła po angielsku z wyraźnym obcym akcentem. – Nazywam się Sofia Leonidas. Czy pani o mnie słyszała?
Sam kurczowo ścisnęła słuchawkę.
Co powinna odpowiedzieć na to pytanie? Czego spodziewał się po niej Perseus?
– Owszem. Mąż opowiadał mi o swojej rodzinie. Wiem, że pani ojciec poślubił jego matką i przez jakiś czas pani i Perseus byliście przyrodnim rodzeństwem.
Złowroga cisza, jaka zapadła po tych słowach, była aż nadto wymowna. A więc trafiła w czuły punkt.
– To, co łączyło mnie i Perseusa, zdarza się jedynie raz w życiu, a…
W jej głosie było tyle uczucia, że Sam serce się ścisnęło.
– Próbowałam złapać go telefonicznie w Nowym Jorku, ale nie oddzwonił. Po tym, co stało się przed laty, nie mam do niego pretensji. Potrafią zrozumieć, że nie chce mieć ze mną nic wspólnego. – Głos jej drżał. – Ale wtedy to była sprawa życia i śmierci, tylko dlatego to zrobiłam. I teraz chciałabym się z tego wytłumaczyć. Czekałam na to dwadzieścia lat.
Do tej pory wyobrażała ją sobie jako zimną i okrutną dziewczynę, która z nożem rzuciła się na Perseusa, a potem uciekła przed nim na koniec świata, zacierając za sobą ślady. Jednak Sofia mówiła jak kobieta, która kocha i jest nieszczęśliwa. Jak osoba pogrążona w rozpaczy.
– Teraz, gdy Perseus jest na Serifos, muszę się z nim rozmówić. Mój ojciec jest umierający i koniecznie chce go widzieć. Są rzeczy, o których musi mu powiedzieć przed śmiercią. Ja również… – łkanie stłumiło jej głos. – Obecnie to znowu sprawa życia i śmierci. Pani jest jego żoną. Skoro Perseus po tylu latach zdecydował się na małżeństwo, to znaczy, że pani ma na niego wpływ. Błagam, niech pani użyje tego wpływu i skłoni go, by przyjechał do domu. Wprawdzie teraz wybudował sobie własną willę, ale kiedyś to tutaj był jego dom. Przez krótki czas mój tata był jego ojcem. A ja go kochałam i nadal kocham. I umrę z jego imieniem na ustach.
Sam zadrżała, słysząc te słowa i kryjące się za nimi emocje.
– Czy zechce pani przekazać to Perseusowi? Mój numer zostawiłam gospodyni.
– Powtórz____________________cej nie mogę obiecać.
– ____________________kuję i za to. To więcej, niż sobie zasłużyłam. – W słuchawce zapadła cisza.
Sam usiadła na brzegu łóżka. Nie mogła się pozbierać. Zaskoczyło ją to, co mówiła Sofia, a jeszcze bardziej jej łzy. Ona nadal go kocha. A kiedy Perseus znowu ją zobaczy i wysłucha jej wyjaśnień, powróci do niej. Była tego niemal pewna.
Siedziała nieruchomo, zdruzgotana przeczuciem tego, co nieuniknione. Była tak pogrążona w myślach, że nie usłyszała jego wejścia. Był w białych szortach i czarnym T-shircie.
Przełknęła ślinę na widok jego smukłej, wspaniale zbudowanej sylwetki.
– Z kim rozmawiałaś? Masz zmienioną twarz.
– Z Sofią.
____________________ły. Był zły. Zacisnął pięści.
– Dlaczego nie poleciłaś Ariadne, by odebrała wiadomość – warknął z ledwie powstrzymywaną złością.
– To Ariadne mnie tu znalazła. Powiedziała, że ta pani chce mówić ze mną.
– Sofia nie traci czasu – wymruczał z furią. Nigdy dotąd go takim nie widziała.
– Nim coś powiesz, dowiedz się, że jej ojciec jest umierający i chce się z tobą widzieć.
– Umierający?
Potwierdziła skinieniem głowy.
– Sofia powiedziała też, że były ważne powody, które pchnęły ją do tamtego czynu. Że to była sprawa życia i śmierci. Teraz chce ci to wszystko wytłumaczyć. Ona płakała Perseus. Wierzę, że szczerze.
Czarne oczy zalśniły groźnie.
– Co jeszcze ci powiedziała? Chciałbym wiedzieć.
Uciekając wzrokiem, by nie wyczytał czegoś z jej oczu, wyszeptała:
– Że to, co was łączyło, zdarza się tylko raz w życiu, że po tych dwudziestu latach nadal cię kocha. I choć wie, że nigdy jej nie wybaczysz, to umrze z twoim imieniem na ustach.
Popatrzyła na jego kamienną twarz.
– Myślę, że powinieneś zaraz do niej pojechać.
– Mam coś do załatwienia na Naxos i powinienem tam być już godzinę temu, ale przylecę po kolacji i pójdziemy się kapać w morzu.
Chciała go przeprosić, że wtrąca się w jego sprawy, ale zniknął tak szybko, że nawet nie zdążyła otworzyć ust.
Reszta dnia minęła jej w marnym nastroju. Wieczorem, choć naszykowana przez Ariadne kolacja prezentowała się świetnie, z trudem się zmu____________________sów. Postanowiła wcześnie się położyć. Dopiero powrót Perseusa przywrócił jej humor. Uparł się, by poszła się z nim kapać.
– Tylko nie oddalaj się za daleko – uprzedził, wychodząc z wody na plażą. W świetle księżyca wyglądał wspaniale.
– Będą się trzymać brzegu.
Ciągle nie mogła uwierzyć, że to nie sen. Uszczypnęła się. Ta gorąca noc, ciepłe morze, księżyc jak dojrzały grapefruit. I powietrze przesycone cudownym aksamitnym aromatem.
Zanurzyła się, woda rozprysnęła się z pluskiem. Pływała z przyjemnością, aż poczuła lekkie zmęczenie. Przekręciła się na plecy. Teraz widziała nad sobą rozgwieżdżone niebo, a na brzegu sylwetkę Perseusa. Tuż za nim jaśniały światła domu.
Jego złość minęła bez śladu. Szczęście, że to nie na mnie był taki wściekły, pomyślała.
– Smakowała ci kolacja?
– Była pyszna. Co to była za potrawa?
– Boxa. Jagnięcina z warzywami w cytrynowym sosie. Sporządza się ją w specjalnym garnku. A na deser miałaś kremowy ser Mizithra. To mój przysmak.
– Wszystko było wspaniałe. Tylko chyba będę pływać całą noc, żeby zrzucić kalorie.
Zaśmiał się serdecznie.
Celowo tak powiedziała. Musi się trzymać od niego z daleka. Te jego czarne włosy, sposób, w jaki się porusza, opalona skóra… Jego widok wręcz ją rozpłomienia. Jeszcze chwila, a zapłonie żywym ogniem.
Już widziała krzyczące nagłówki w gazetach:
„Młoda amerykańska żona greckiego potentata eksplodowała jak fajerwerk przed ich willą na Cykladach, wyrzucając płonące iskry na wysokość trzydziestu metrów".
Rozbawiona, roześmiała się w głos. Nieoczekiwanie Perseus już był przy niej. Rozgarniał wodę silnymi ramionami.
– Kiedy się śmiejesz, wyglądasz jak dziewczyna z obrazu, który wisi w mojej sypialni. Spostrzegłem to podobieństwo, jak tylko weszłaś do mojego gabinetu. Ona też ma takie złociste włosy, tylko dłuższe, oplatają całe jej ciało. Jest przykuta do skały.
– To pewnie Andromeda. Dziewczyna, którą Perseus wyratował z rąk morskiego potwora i zabrał do siebie na Serifos.
– Jest niemal tak piękna jak ty – powiedział z powagą.
Zanurkowała, by nie zobaczył jej rumieńca. Wypłynęła dopiero kilka metrów dalej. Nie minęła chwila, a znowu był przy niej. Uśmiechał się. Wydawał się teraz dziesięć lat młodszy.
Dla niej i tak jest ideałem męskiej urody. Kusiło ją, by wyciągnąć rękę i go dotknąć. Jest cudowny, chodząca doskonałość.
– Czyj to obraz? – zapytała, by przerwać czar, jaki na nią rzucał.
– Namalował go Jules Gregory. Kiedy przyjechał na Serifos, dopiero stawiał pierwsze kroki, zaczynał karierę. Ten obraz kupiłem od niego jakieś szesnaście lat temu, może więcej. Teraz jego prace są w cenie, kolekcjonerzy biją się o nie. Osobiście uważam, że ten portret jest jego najlepszym dziełem. Może dlatego, że kiedy go malował, był świeżo po rozstaniu z dziewczyną i bardzo to przeżywał.
Starała się za wszelką cenę zachować kamienną twarz, ale w środku wszystko się w niej gotowało.
Perseus naraz przestał się uśmiechać, popatrzył na nią czujnie. Błyskawicznie ujął ją za rękę.
– Co ci jest? – zapytał z niepokojem. – Złapał cię skurcz?
– Tak – potwierdziła skinieniem głowy, wdzięczna, że mimowolnie podsunął jej wygodną wymówką. – Na pewno dlatego, że za dużo pływałam po obfitej kolacji.
– Chodź.
Wziął ją na ręce i wyniósł na brzeg, a potem ruszył w stroną domu. Dopiero gdy znaleźli się w łazience, postawił ją na podłodze. Odkręcił prysznic. Trzymał ją w ramionach zaledwie chwilę, ale Sam nie mogła ochłonąć. Ta nagła bliskość poraziła ją. Płonęła od dotyku jego ciała. Miała na sobie jedynie niebieski dwuczęściowy kostium, który Perseus wybrał dla niej w Nowym Jorku. Nie był zbytnio wycięty, choć sama wybrałaby skromniejszy.
– Dziękuję ci – wydusiła z trudem. Ciągle czuła na sobie jego uważne spojrzenie. – Już jest dobrze – zapewniła, sięgając po kąpielowy ręcznik i okrywając się nim starannie.
– Nie jestem tego taki pewny – odparł z poważną miną. – Dlaczego tak nagle zmieniłaś się na twarzy? Przecież jeszcze przed chwilą śmiałaś się beztrosko.
Jest nieprawdopodobnie przenikliwy, pomyślała już któryś raz z rzędu. Pewnie dzięki temu tak świetnie sobie radzi w interesach.
– Może wychodzi zmęczenie po podróży. Jak się wyśpię minie bez śladu.
– Jeśli w nocy źle się poczujesz, to pamiętaj, że jestem obok. Przybiegnę na pierwsze wezwanie – dodał z troską.
Pokusa, by tak właśnie zrobić, była nie do zwalczenia.
– Ty też potrzebujesz snu – wymamrotała, chcąc jak najszybciej znaleźć się od niego w bezpiecznej odległości. Bała się, że jeszcze chwila, a pęknie tama powstrzymująca jej uczucia. A wtedy padnie mu w ramiona.
– Ja jestem przyzwyczajony do latania, ty nie – wyjaśnił. – Wydaje mi się, że powinniśmy odłożyć na później zwiedzanie wyspy. Zamiast tego, poopalamy się jutro przy basenie.
Sprawiał wrażenie, że zależy mu na jej samopoczuciu i kieruje się wyłącznie jej dobrem, ale jednocześnie podejrzewała, że chyba nie chce być widziany na wyspie w jej towarzystwie. Możliwe, że zamierza odwiedzić Sofię i nie wie, jak potoczą się sprawy po tym spotkaniu.
– Jutro nadejdą z Aten katalogi ogrodnicze, które dla ciebie zamówiłem. Możemy przez cały dzień planować ogród i nic innego nie robić. Jak ci się to podoba?
Poczuła dziwny żal. Ta perspektywa była taka miła, taka swojska. Czyż nie tak właśnie spędzają czas kochające się małżeństwa?
– Powiem ci szczerze, że już nie mogę się doczekać, by zacząć.
– W takim razie postanowione. Dobranoc, Samantho. Wiem, że wolisz krótszą wersję imienia, ale ona mniej do ciebie pasuje, jesteś za bardzo kobieca. – Nim się spostrzegła, pochylił się i delikatnie musnął jej usta. I niemal natychmiast wyszedł.
Samantha. Pierwszy raz wypowiedział jej imię. W jego ustach zabrzmiało tak pięknie. Grecki akcent tylko dodawał uroku. Stała, rozpamiętując pocałunek i wszystkie miłe słówka, które od niego usłyszała. A przecież poza nimi nikogo nie było, nie musiał udawać.
Prawdopodobnie chce mnie w ten sposób bardziej ze sobą oswoić, uznała, stojąc pod prysznicem. Przygotować na wszelkie ewentualności, jakie mogą się zdarzyć, gdy pokażę się z nim publicznie. Musi przecież tak odegrać rolą kochającej żony, by nikt, ani rodzina, ani znajomi, nie powzięli najmniejszych wątpliwości.
Wślizgnęła się do łóżka. Marzyła, by wreszcie zasnąć, ale była zbyt wzburzona. Ciągle jeszcze nie mogła ochłonąć.
Jutro zerknie do jego pokoju, by zobaczyć obraz namalowany przed laty przez ojca. Niesamowite, że znalazł się właśnie tutaj. Tym bardziej zastanawiające, że Perseus jest tak do niego przywiązany. Dlaczego przywiózł go na Serifos, zamiast wyeksponować w nowojorskim czy ateńskim biurze?
Jej myśli znów poszybowały ku Sofii. Mimo stanowczości Perseusa i jego sprecyzowanych zamiarów, nie miała wątpliwości, że dawna miłość zwycięży, że się pogodzą. Ta świadomość doprowadzała ją do rozpaczy. Kiedy nie miała już sił więcej płakać, odłożyła na bok mokrą od łez poduszkę i powoli zapadła w sen.