– Ostatnio brałem udział w dwóch pogrzebach. – Głos Chena Winga brzmiał głucho nie tylko z powodu satelitarnego łącza, po którym biegł do Cole'a. – Takie ceremonie wytrącają mnie z równowagi.
Cole uśmiechnął się ponuro.
– Nie liczyłeś chyba na to, że wojna z ConMinem obędzie się bez ofiar?
Wing przez chwilę milczał.
– Dokonałeś jakiegoś postępu? – zapytał zmieniając temat.
– Jeśli chodzi o samą sprawę, nie.
Wing zaklął pod nosem po kantońsku.
– Uspokój się – upomniał go Cole. – Na tym etapie to jest najlepsza wiadomość, na jaką możesz liczyć. Ostatnie trzy dni spędziłem na studiowaniu map ze zbiorów BlackWing.
– I?
– I nic. To dobra wiadomość. Gdybym znalazł skarbiec Windsora po kilku godzinach przeglądania istniejących map, to samo mogliby zrobić inni geolodzy, włącznie z tymi, których zatrudniasz. Powiedziałeś mi, że nic nie znaleźli, zgadza się?
– Owszem.
– Teraz mogę cię uspokoić, że najprawdopodobniej nie kłamali. Z map niczego się nie dowiedzieli. Istnieje też możliwość, że mapy przemówiły, ale twoi geolodzy zatrzymali dla siebie tę wiadomość, żeby ją sprzedać komuś innemu. Jeśli tak było, nie wiem, jaka to była wiadomość.
– Jeśli ty nic nie znalazłeś, to oni też. Byłeś i jesteś najlepszy. Masz szczęście w kopalni, ale nie masz w miłości.
– Po pierwsze, to powiedzenie brzmi inaczej. A po drugie, moje życie prywatne to nie twój cholerny interes.
Nastąpiła krótka cisza, a po niej westchnienie Winga.
– Przepraszam – odezwał się Chińczyk łagodnie, niemal szeptem. – Pogrzeby źle wpływają na mój zdrowy rozsądek. Na jednym z tych pogrzebów pochowaliśmy mojego dalekiego kuzyna i szwagra, Chena Zeong-Li.
Cole ujrzał oczyma duszy obraz namiętnej czarnookiej kobiety, siostry Winga, która, jak się w końcu okazało, bardziej kochała rodzinę i władzę niż jakiegokolwiek mężczyznę, włącznie z Cole'em Blackburnem.
– Zeong to był przyzwoity człowiek – powiedział wreszcie geolog. – Przykro mi, że nie żyje.
– Doprawdy? Pamiętam czasy, kiedy z przyjemnością byś go zabił i zatańczył na jego grobie.
Cole nic nie odpowiedział.
– Jeśli zechcesz odnowić swój związek z Chen Lai – ciągnął Wing – tym razem rodzina Chen nie będzie się wtrącać.
Tym razem.
Słowa odbijały się echem w głowie Cole'a, przypominając mu o sprawach, które wolałby zapomnieć. Krótko po tym, jak podpisał pierwszą umowę z BlackWing, Lai porzuciła go, ponieważ rodzina nie zgadzała się, żeby poślubiła cudzoziemca. Tolerowano go jako sekretnego kochanka, kiedy Cole był im potrzebny do rozwijania interesów firmy, ale gdy tylko przyszło do małżeństwa i dzieci, dla Chenów okazało się ważniejsze umacnianie pozycji i związków rodzinnych w Kowloon.
Teraz Zeong-Li nie żył, Lai została wdową, a rodzina Chen proponowała Cole'owi tę samą kobietę, którą kiedyś mu odebrała.
– Nie, dziękuję – odparł spokojnie. – Rozsądny człowiek, jak się raz sparzy, nie wkłada więcej ręki do ognia.
Po drugiej stronie linii zapadła nabrzmiała cisza. Wreszcie Wing roześmiał się szorstko i bez wesołości.
– Zmieniłeś się.
– Stwardniałem i zrobiłem się jeszcze sprytniejszy. Na tym polega zmiana. I tylko taka zmiana się liczy. Przeżyłem.
– Czego będziesz potrzebował na stacji Abe'a?
Cole nie dał się zaskoczyć nagłą zmianą tematu rozmowy.
– Potrzebuję helikoptera do fotograficznych, radarowych, magnetycznych i scyntylacyjnych badań działek mineralnych starego. Najlepiej by było wyniki tych ostatnich dwóch badań nanosić na oddzielne przezrocza, które można by nakładać na poprzednie dwa odczyty, a potem integrować z danymi, które umieszczę na mapach topograficznych i geologicznych. Nie mam jednak czasu, żeby samemu to wszystko zaprogramować.
– Główny program mamy tutaj, na miejscu.
– Nie podoba mi się to. W ten sposób zwiększa się niebezpieczeństwo przecieku.
Wing nic nie odpowiedział. Cole wzruszył ramionami.
– Czy mógłbyś urządzić stację bazową w domu Windsora, z modemem, łączem satelitarnym i drukarkami, żebym mógł odbierać dane od ciebie?
– Potrzebuję na to kilku dni – odpowiedział Wing po krótkiej przerwie.
– Dobrze. A co z przyjmowaniem danych po twojej stronie?
– Sam się tym zajmę.
– Będę transmitował wyniki, kiedy tylko je zbiorę. Załóż zabezpieczony plik w głównym komputerze BlackWing, na hasło „paw”.
– „Paw” – powtórzył Chińczyk. – W ciągu godziny na to hasło otrzymasz wydruk z każdego z naszych centrów informatycznych na całym świecie.
– Świetnie. Co z resztą potrzebnych przezroczy? Kto je przygotuje?
– Moi ludzie.
– Upewnij się, że są godni zaufania.
– Wszyscy należą do rodziny, a poza tym nie będą wiedzieli, gdzie w rzeczywistości znajdują się opracowywane przez nich fragmenty terenu. Dostaną tylko siatkę. Jedynie ja będę znał długości i szerokości geograficzne.
Cole roześmiał się cicho. Wiedział, jakiego rodzaju zaufaniem darzy ludzi Wing – tylko takim, które można zważyć i zmierzyć.
– Zostaje nam jeszcze jeden problem. Helikopter. Przepuściłem nazwy pobliskich firm wydobywczych przez wasz komputer.
– Widziałem wydruk.
– W takim razie wiesz, że wszystkie są w ten czy inny sposób związane z ConMinem. Tylko wtedy mamy szansę wygrać z kartelem, jeśli uprzedzimy każdy ich ruch i podziałamy przez zaskoczenie. To znaczy, że musimy działać tak szybko i dyskretnie, jak to tylko możliwe. Jeśli trzeba będzie sprowadzić maszynę z Nowej Południowej Walii albo z Nullarbor, to trudno będzie wszystko zgrać i zapewnić dostawy paliwa. Jeśli wypożyczymy maszynę gdzieś bliżej, ConMin uzyska bezpośrednią informację o naszej operacji. Co wybierasz, Wing?
– Już wybrałem. Jeszcze raz przeanalizowałem dane i wybrałem pięć firm, które są najmniej związane z ConMinem. Kilka z nich ma długi wobec Pacific Enterprises, Inc., Pan-Asian Resources Ltd. albo Pacific Rim Development and Resources Ltd.
Cole znał te firmy. Miały bardzo silną pozycję wśród firm zajmujących się handlem pomiędzy krajami rejonu Oceanu Spokojnego. Widocznie wszystkie w mniejszym lub większym stopniu znajdowały się pod kontrolą rodziny Chen.
– Którą z nich uznałeś na najlepszą? Pan-Asian Resources?
– Owszem, od wielu lat łączą nas przyjazne stosunki – odparł Wing.
– Którą z australijskich spółek kontroluje ta firma?
– Która kontroluje? Ależ żadną. Wszystko opiera się wyłącznie na doradztwie.
– Jasne. ConMin też tak działa.
Wing nie zwrócił uwagi na jego słowa.
– Jeśli chodzi o helikopter, według mnie najlepsza będzie spółka Metalworks and Mines Ltd. Nie wykluczam też Zachodnioaustralijskiego Stowarzyszenia Poszukiwaczy Żelaza i Złota. Jeszcze dziś przeprowadzę wywiad.
– Co zrobisz, jeśli żadna nie będzie w stanie nam pomóc?
– Wiem z całą pewnością, że w Metalworks mają helikopter, który mogą wypożyczyć na krótki termin. Osobiście się tym zajmę. Potrzebujesz pilota?
– Sam będę pilotował. A co z listą sprzętu, którą ci przefaksowałem?
– Kiedy dotrzesz na stację, wszystko będzie na ciebie czekało – zapewnił Wing.
– Dobrze by było, gdybyś wysłał tam kogoś, kto by to zmontował i miał na wszystko oko. Jestem badaczem, a nie ekspertem od elektroniki, a w dodatku większość czasu będę spędzał w terenie.
– Zanotowałem. Coś jeszcze?
– Może trochę mebli i sprzętów domowych. Dla Abe'a wystarczającym umeblowaniem pokoju było gołe klepisko.
– Zanotowałem. Wolisz łóżko pojedyncze czy podwójne?
Cole przerwał połączenie nie udzielając odpowiedzi. Natychmiast wykręcił numer Matthew Windsora.
Przyszedł czas, żeby się dowiedzieć, co ojciec Erin jest skłonny zrobić dla swojej córki.