8

Manhatański przekładaniec: siedmiu mężczyzn rzuca nieuniknione pytanie

Jestem na obiedzie z mężczyzną. Pijemy drugą butelkę Chateau Latour, rocznik 1982. Może to nasza trzecia randka, może dziesiąta. Nieistotne. Bo prędzej czy później i tak się zacznie. Nieuniknione.

– Eeeee – zaczyna on.

– Taak? – pytam ja, pochylając się do przodu.

Trzyma rękę na moim udzie. Może właśnie teraz „padnie pytanko”. Nie wygląda na to, ale czy to można przewidzieć? Znowu zaczyna.

– Czy ty kiedyś… nie chciałaś…

– Czego?

– Czy nie chciałaś nigdy… kochać się z inną kobietą? – wyrzuca dumny z siebie.

Ja się wciąż uśmiecham. Ale „to” jest już między nami. Leży na stole jak kupka wymiocin. Wiem już, co będzie dalej.

– Oczywiście, ze mną też – mówi on. – Wiesz, trój kącik.

Potem czas na najlepsze.

– A może byśmy zaprosili jedną z twoich koleżanek?

– A niby czemu miałabym tego chcieć? – pytam. Już się nawet nie dopytuję, na jakiej podstawie on sądzi, że któraś z moich koleżanek mogłaby być zainteresowana.

– No cóż, bo ja mam na to ochotę – mówi on. – A poza tym, tobie też mogłoby się spodobać.

Nie sądzę.


Wariant seksualny


Nowy Jork to miejsce, gdzie ludzie przyjeżdżają spełnić swoje fantazje. Pieniądze. Władza. Wywiad w programie Davida Lettermana. A skoro już tak, to czemu nie dwie kobiety? (i co szkodzi zapytać?). Może każdy powinien choć raz tego spróbować?

– Ze wszystkich fantazji ta jest jedyna, która przerasta oczekiwania – powiedział mój znajomy fotograf. – Bo życie to zwykle seria średniego kalibru rozczarowań. Ale dwie kobiety? Niezależnie od wszystkiego, nie można stracić.

Nie jest to całkowicie prawda, jak odkryłam później. Ale trójkąt to fantazja, w której nowojorczycy przodują. Jak to powiedział jeden mój kumpel:

– To seksualna wariacja, w przeciwieństwie do dewiacji.

Jeszcze jedna możliwość w mieście, gdzie wszystko jest możliwe. A może trójkąty mają swoją ciemną stronę? Może to symbol całego zła tego miasta, efekt połączenia owej specyficznej dla Manhattanu desperacji i pożądania?

Tak czy inaczej, wszyscy mają na ten temat coś do powiedzenia. Zrobili to sami. Znają kogoś, kto to zrobił, albo widzieli trzy osoby, które „mają zamiar to zrobić” – jak te dwie topmodelki, które ostatnio wciągnęły męskiego modela do męskiej toalety w klubie Tunnel, zmusiły go do zażycia wszystkich narkotyków, jakie miał przy sobie, a potem zabrały go do domu.

Menage a trois wymaga tej najbardziej zdradliwej z liczb: trójki. Niezależnie od tego, jak wyrafinowany sam się sobie wydajesz, czy naprawdę potrafisz to udźwignąć? Kto zostanie skrzywdzony? Czy trzy jest rzeczywiście lepsze niż dwa?

Siedmiu mężczyzn zwabionych być może obietnicą darmowych drinków, jointów i ziemnych orzeszków smażonych w miodzie spotkało się ze mną w ostatni poniedziałek wieczorem, w piwnicy jednej galerii w SoHo, żeby pogadać o trójkątach. Zastaliśmy tam już fotografa i playboya z lat osiemdziesiątych, Petera Bearda. Był na podłodze na czworakach, bo akurat „kolażował”: domalowywał kształty na swoich czarnobiałych fotografiach zwierząt. Niektóre zdjęcia miały na sobie rdzawe ślady butów. Przypomniało mi się, że słyszałam, iż Peter używa do tego własnej krwi. Miał na sobie dżinsy i bluzę.

Peter to typ „dzikiego człowieka”, o którym krążą różne historie. Na przykład: jego żoną była superlaska lat siedemdziesiątych, Cheryl Tiegs (prawda); kiedyś w Afryce został przywiązany do żerdzi i prawie że nakarmiono nim zwierzęta (pewnie nieprawda). Teraz powiedział, żebyśmy sobie gadali, a on będzie pracował.

– Pracuję calutki czas – zapewnił – żeby tylko odgonić nudę.

Każdy zrobił sobie koktajl i zapaliliśmy pierwszego jointa. Z wyjątkiem Petera wszyscy poprosili, żebym w tym artykule zmieniła ich nazwiska.

– Prawdziwe dane nie wpłynęłyby dobrze na naszą bazę klientów – wytłumaczył jeden z mężczyzn.

Przeszliśmy do tematu.

– To teraz lawina – powiedział Peter. – Znam kilka dziewczyn, zresztą z jedną się dziś wieczorem spotykam, które twierdzą, że ponad dziewięćdziesiąt procent ich koleżanek złożyło im takie propozycje. To zdecydowanie nowe zjawisko.

Peter zanurzył pędzel w czerwonej farbie. Powiedział, że przemysł mody nakłania dziewczyny do trójkątów.

– Agenci i bookerzy wymuszają to na modelkach w zamian za angaże. – Po chwili dodał: – Wszystkie dziewczyny są macane po klopach.

Tad, architekt i złoty chłopiec, lat czterdzieści jeden, był sceptyczny.

– A prawdziwe liczby trzyma w tajemnicy rządowe biuro cenzury – zażartował, ale ciągnął dalej: – Kobiety fizycznie prezentują więcej piękna, więcej zmysłowości. Więc łatwiej jest mężczyźnie fantazjować o dwóch kochających się ze sobą kobietach. Dwóch facetów to raczej kiepska fantazja. Peter uniósł głowę ze swego miejsca na podłodze.

– Kobiety mogą spać w jednym łóżku i nikt z tego nie robi sprawy – dorzucił.

– Wręcz przeciwnie, popieramy to – powiedział Simon, właściciel firmy oprogramowania komputerowego, lat czterdzieści osiem.

– Mało prawdopodobne, że któryś z nas mógłby spać w łóżku z drugim. Ja bym tego nie zrobił – dodał Jonesie, lat również czterdzieści osiem, dyrektor wytwórni nagrań ze Wschodniego Wybrzeża. Rozejrzał się dokoła.

– Faceci tego nie robią głównie dlatego, że większość z nich chrapie – stwierdził Peter. – Poza tym to niedobre dla systemu nerwowego.

– To wyciąga na wierzch wszystkie te głęboko zakorzenione lęki – dodał Simon.

Przez chwilę zapanowała cisza. Rozglądaliśmy się po pomieszczeniu. Napięcie przerwał Peter.

– Najlepiej to tłumaczą biologiczne badania na szczurach – powiedział. – Tłok, stres, przeludnienie struktur niszowych. Pierwszym zjawiskiem wśród stłoczonych szczurów jest odseparowanie płci. A w tym mieście, przy tej liczbie adwokatów i zatłoczonych strukturach niszowych podlegamy niesamowitej presji. Presja rozpieprza nam hormony, a kiedy hormony są rozpieprzone, jest więcej homoseksualistów, a homoseksualizm to sposób natury na obniżenie populacji. Te wszystkie nienaturalne rzeczy, o których gadamy, rosną w postępie arytmetycznym.

– I to wszystko wyjaśnia – rzucił kwaśno Tad.

– Prowadzimy życie nasycone zmysłowo – dalej perorował Peter. – Duże ciśnienie. Intensywność. Miliony spotkań. Miliony spotkań z prawnikami. Zwykłe rzeczy już nie cieszą. Teraz potrzebujemy dwóch albo trzech dziewczyn, albo egzotycznych striptizerek z Pure Platinum.

– Ale z drugiej strony ochota na grupowy seks może być powodowana zwykłą ciekawością – powiedział Tad. – Bez takich głębokich analiz.

Peter był jak w transie.

– A co z brakiem szczerości? – zapytał. – Jest mniej szczerości, mniej uczciwości. Jeśli dziewczyna naprawdę ci odpowiada, to nie powinieneś chcieć innej. Ale dzisiaj jest mniej szczerości.

– Może i tak – rzucił ostrożnie Jonesie.

– Kiedy spotykasz ludzi w Nowym Jorku, to tylko wciskają ci kit – ciągnął Peter, nie zważając na to, że pędzle mu wysychają. – Na przyjęciach wysłuchujesz w kółko tego samego gówna. Potem na proszonych obiadach. W końcu przestajesz tam chodzić.

– Odcinasz się – przyznał Jonesie.

– I idziesz do łazienki, gdzie ktoś z przemysłu mody obciągnie ci druta – powiedział Peter.

Nastąpiła krótka, ale – jeśli się nie mylę – pełna szacunku cisza. Potem Peter znów się włączył.

– Ale to nie jest autentyczne. Nie jest szczere. Nie ma w tym żadnej komunikacji. To tylko krótka chwila w tym naładowanym stresem życiu.


„Ekstatyczna” milość Niewesoły był stan umysłu Tada, kiedy trzy lata temu doświadczył najprymitywniejszego rodzaju trójkąta, który nazwał „na zgłuszenie”.

Tad był wtedy tuż po zerwaniu z dziewczyną, po pięciu latach związku. Znalazł się na imprezie i wypatrzył atrakcyjną dwudziestolatkę. Poszedł za nią, zobaczył, jak wsiada do taksówki. Ruszył za nią swoim mercedesem. Kiedy taksówka stanęła na światłach, zrównał się z nią. Umówili się na następny wieczór w klubie. Przyszła z koleżanką o imieniu Andie.

– Na szczęście – opowiadał Tad – ta Andie była kompletnie pokręcona. Dopiero co wysiadła z samolotu z Włoch i dumnie paradowała w swoim futrze z lisów. Łyknęli tabletki ecstasy i cała trójka pojechała do Tada. Pili szampana, tłukli kieliszki o podłogę, całowali się. Dwudziestolatka zasnęła, a Tad i Andie poszli na całość, z tą małą śpiącą obok nich na łóżku.

Peter znów zaczął swoje:

– Właśnie! Codziennie więcej przeżyć, więc musisz mieć jeszcze więcej i szybciej! I jeszcze więcej! – krzyczał. – Przekraczać granice wytrzymałości, kusić szczęście, stwarzać nowe nisze, rozszerzać…

– To tak, jakby ktoś podsunął ci tacę ciasteczek, ale ty bierzesz dwa, nie jedno – powiedział spokojnie Garrick, lat trzydzieści, gitarzysta w zespole z city.

Tad zaczął się w końcu zgadzać z Peterem.

– To ta cała obsesja „więcej” – powiedział. – Cztery piersi, nie dwie.

Na szczęście przyszedł w końcu Sam, doradca inwestycyjny, lat czterdzieści jeden. Był facetem, który ciągle mówił, że chce się ożenić, ale często „zapominał” zadzwonić do kobiet, z którymi chodził. Więc wciąż był wolny. Sam przyznał, że bywał w trójkątach.

– Dlaczego to robiłeś? – zapytaliśmy.

Sam wzruszył ramionami. – Odmiana. Po jakimś czasie męczy cię bycie z jedną osobą.

Sam wytłumaczył nam, że do trójkąta prowadzą trzy podstawowe sytuacje. Pierwsza: Facet od dawna starał się namówić swoją dziewczynę na pójście do łóżka z jeszcze jedną kobietą. Powodem może być to, że jest znudzony albo skrycie chce się przespać z koleżanką dziewczyny.

Druga: dziewczyna chce się przespać z inną kobietą i namawia do tego chłopaka, żeby jej samej było łatwiej.

Trzecia: dwie kobiety chcą być ze sobą i kombinują, żeby do łóżka wciągnąć faceta.

Sam powiedział, że przez jakieś sześć miesięcy chodził z pewną Libby i wmówił sobie, że to ona chce iść do łóżka ze swoją najlepszą przyjaciółką, Amandą. Oczywiście, prawda była taka – co teraz przyznaje – że to on chciał się kochać z Amandą. Pod jego naciekiem Libby w końcu zgodziła się zorganizować wspólny wieczór. Przyszła Amandą. Pili wino. Siedzieli na kanapie. Sam powiedział kobietom, żeby się rozebrały. A potem?

– Totalna porażka – westchnął Sam. Libby została na kanapie, a on zabrał Amandę do łóżka. – Strasznie się na nią napaliłem. I to był problem. Bo zwykle jest tak, że w końcu wolisz być z jedną kobietą bardziej niż z drugą, i ta druga czuje się odrzucona.

W końcu Libby sama przyszła do łóżka.

– Chyba chciały, żebym im mówił, co robić, żebym przejął kontrolę. Ale ja byłem tak zajęty Amandą, że o niczym innym nie myślałem – mówił Sam.

Libby nigdy się z tym nie pogodziła. Dwa miesiące później zerwali. Libby i Amandą przez jakiś czas nie odzywały się do siebie. Sam przyznał, że wiedział, iż trójkąt może nieść ze sobą „konsekwencje”, ale, jak stwierdził:

– I tak w to idziesz, bo jesteś facetem.

Zasada numer jeden przy trójkątach:

– Nigdy, przenigdy nie rób tego ze swoją dziewczyną – powiedział Garrick. – To zawsze katastrofa.

Zasada numer dwa:

– Nie wolno tego planować. Bo wtedy zawsze coś jest nie tak – dodał Simon, który przyznał, że brał udział w sześciu czy siedmiu trójkątach. – To musi wyjść spontanicznie.

Zanim doszliśmy do zasady numer trzy, odezwał się dzwonek u drzwi. Przyszli: Jim, magik lat dwadzieścia jeden, i łan, producent telewizyjny lat dwadzieścia pięć. Jim oznajmił, że kochał się w trójkącie w ubiegłym tygodniu.

– O czymś takim trzeba opowiedzieć znajomym – przyznał. – Było trochę sztywno, bo wszyscy troje niedawno widzieliśmy film Ich troje.

Ale zanim zaczął opowiadać dalej, znów rozległ się dzwonek. Spojrzeliśmy po sobie. Kto to mógł być? Wszyscy zaproszeni już się pojawili. Peter spojrzał znad swoich zdjęć.

– To druga kobieta – oznajmił spokojnie.

Poszłam na górę, otworzyć drzwi. To faktycznie była druga kobieta. Gapiłyśmy się na siebie, obie zaskoczone.

– Co ty tu robisz? – spytała.

– Właśnie miałam cię zapytać o to samo – odparłam.

Potem zrobiłyśmy to, co kobiety w Nowym Jorku robią zawsze, niezależnie od tego, co naprawdę czują: ucałowałyśmy się w policzki.

– Cześć, Chloe – powiedziałam.

Miała na sobie kurtkę imitującą lamparcią skórę i różową apaszkę. Chloe to jedna z tych dziewczyn dobrze znanych w mieście, jedna z tych kobiet, które są bardzo piękne, ale nigdy nie wiadomo, jak skończą.

Panowie patrzyli, jak schodzimy po schodach. Jim pochylił się na krześle.

– Teraz może coś się zacznie dziać – powiedział.

Chloe i ja popatrzyłyśmy na siebie.

– Nie sądzę – powiedziałyśmy jednocześnie.

Chloe zlustrowała pokój. – To pachnie konspiracją – stwierdziła.

Ktoś nalał jej wódki. Powiedziałam jej, o czym rozmawiamy.

– Uważam, że trójkąt to ostatnia rzecz, której chce dziewczyna – rzuciła Chloe takim tonem, jakby mówiła o kosmetykach. – Dziewczyny lubią układ jeden na jeden. Chcą uwagi. – Upiła łyk wódki. – Byłam już, kurwa, tyle razy w sytuacji, gdy facet chciał trójkąta. Niedawno miałam chłopaka. Byliśmy z drugą parą. Oni wszyscy chcieli się zabawić w S &M. Wylądowałam w pokoju z mężem tej kobiety, znałam go od lat. Spojrzeliśmy na siebie, a ja mówię: „To nie wypali, bo oboje jesteśmy typem uległym. To bez sensu. Wzajemnie się wykluczamy”.

Chciałam wiedzieć, co się dzieje, kiedy obie kobiety w trójkącie ignorują mężczyznę.

– Modlę się o coś takiego – westchnął Simon.

– Tego właśnie wszyscy chcemy – potwierdził Tad. – O to naprawdę chodzi. To jakby w twoim łóżku dział się film. Ty tylko robisz swoje, żeby one się za siebie wzięły.

Jonesie był jednak przekonany, że sprawa wygląda trochę inaczej. Ciągle używał słówka „pro”. Nie byliśmy pewni, czy miał na myśli profesjonalną prostytutkę, która się specjalizuje w trójkątach, czy coś innego.

– Takie rzeczy się zdarzają zwykle dlatego, że pro chce się kochać z drugą kobietą – powiedział. – Tak naprawdę jest lesbijką, ale sypia z facetami, żeby się dostać do kobiet. Pro się tobą zajmie najlepiej, jak umie, i tak poprowadzi sprawę, żeby ta druga kobieta nie pomyślała, że facet ją tej pro bezczelnie podsuwa. Pro tak nad tobą pracuje, aż skończysz. I wtedy pożera tę drugą.

– Nie zgadzam się – powiedział Simon. – Jonesie ma zbyt wąski zakres doświadczeń.


I jak tu odmówić?


– Jedna z dziewczyn w moim trójkącie – dorwał się w końcu do głosu Jim – uwielbia seks. Była ze wszystkimi facetami, których znamy.

– Zaczekaj no – przerwała mu Chloe. – A skąd wiesz, że naprawdę z nimi była?

– Bo łan z nią spał – powiedział Jim. – łan z nią spał i powiedział, że ona uwielbia się pieprzyć z każdym.

– A on skąd to wiedział? – upierała się Chloe. – Może ona lubiła się kochać tylko z nim? To właśnie jest w was najgorsze.

– Ta dziewczyna chce być jak facet – wyjaśnił łan. – Mówi tak: „Dlaczego kobiety mają być inne od mężczyzn?” Jeśli facet może uprawiać seks z każdą kobietą, z którą chce, to dlaczego ona nie może sobie brać każdego gościa, którego chce?

– Spójrz na Simona – przerwał mu Jonesie. – On chce jej imię i numer telefonu. Natychmiast.

Jim wrócił do swojej opowieści:

– W moim trójkącie ta druga dziewczyna była przeciwieństwem pierwszej. Taka raczej cnotka. Przez całe życie miała tylko dwóch chłopaków. No, w każdym razie, te dwie ostatnio razem wynajęły mieszkanie. I ta szalona dziewczyna zmieniła życie tej cnotliwej, bo nie minął tydzień, a cnotka gotowa jest przespać się z każdym.

– Wszyscy jesteśmy od dawna przyjaciółmi – ciągnął Jim. – Spałem już z tą szaloną, a na cnotkę czyhałem od roku. Poszliśmy razem do kina, potem kupiliśmy butelkę wina i wróciliśmy do ich mieszkania. Wypiliśmy całą butelkę.

– Ale to tylko trzy i pół kieliszka na głowę – zaoponowała Chloe.

– Był czas, kiedy i ty, Chloe, potrafiłaś się upić trzema kieliszkami – uciął Tad.

– No dobra – zgodził się Jim. – No więc wróciliśmy do domu i wypiliśmy tę kapeczkę, odrobineczkę wina, a potem ja i ta szalona dziewczyna poszliśmy do sypialni. To była taka sypialnia, że łóżko zajmowało cały pokój, więc siedzieć można było tylko na nim. Ja i ta szalona zaczęliśmy się do siebie dobierać. Ale naprawdę, to ona chciała tej drugiej. I ja też chciałem tej drugiej. Oboje na nią patrzyliśmy. A ona chodziła po mieszkaniu, starała się zająć sobą. Przechodziła z łazienki do kuchni. Tak w kółko.

– A co miała na sobie? – spytał Simon.

– Nie pamiętam – powiedział Jim. – Ale w końcu złapaliśmy ją za ręce i wciągnęliśmy do sypialni.

– I tam ją zgwałciliście – sapnął Simon.

Jim pokręcił głową. – Nieeee. Posadziliśmy ją na łóżku i zaczęliśmy ją delikatnie dotykać. Masować jej plecy. Potem ją położyliśmy. Dziewczyny leżały teraz obok siebie, więc ja zacząłem kłaść dłonie jednej na piersiach drugiej. I one poszły w to dalej same. Wciąż byłem obok, ale starałem się odsunąć, żeby móc tylko patrzeć. No i od tego czasu one zaczęły chodzić po Nowym Jorku i robić to z każdym. Zrobiły to chyba po kolei z dwudziestką facetów z Buddha Bar. Ian też miał dla nas opowieść.

– Pewnego razu kochałem się z dziewczyną, a w łóżku była jeszcze jedna. W pewnym momencie spojrzałem na tę drugą i nasze oczy dosłownie się zwarły. I przez następne pięć minut patrzyliśmy na siebie. To była jazda. Wtedy było wspaniale. W tym była intymność.

Peter Beard, który wyjątkowo długo wytrzymał bez słowa, nagle się odezwał.

– I wyobraź sobie, że odmawiasz udziału w trójkącie – powiedział. – Ale byś musiał być dupkiem.


To sport


– Ale raczej nie robi się tego z dziewczyną, na której ci zależy – powiedział Tad.

– Najfajniej jest to robić z dziewczyną, która jest dobrym kumplem i lubi się zabawić – dodał łan.

– I dlatego faceci tak chcą być w trójkącie z tobą – powiedział Tad do Chloe. – Jesteś świetnym kumplem.

Chloe zabiła go wzrokiem. I wtedy ni z tego, ni z owego, łan oznajmił:

– Ja częściej byłem w układach, gdzie było dwóch mężczyzn i jedna dziewczyna. – I szybko dodał: – Ale oczywiście nie uprawiałem seksu z tym drugim.

Zapadła chwila oszołomionej ciszy. Nie byłam nawet pewna, czy dobrze usłyszałam.

– Bo to jest najprostszy sposób na trójkąt. – łan wzruszył ramionami. – To sport. Dziewczyna cię nie obchodzi, to oczywiste, bo inaczej byś nie pozwolił, żeby twój kumpel ją pieprzył. Nic ci na niej nie zależy.

– I tak jest o wiele taniej – niespodziewanie dorzucił Sam, doradca inwestycyjny.

Pomyślałam o kilku przyjaciółkach, które mi wyznały, że czasem miewają fantazje kochania się z dwoma mężczyznami. Radziłam im wtedy, żeby najlepiej pozostało to tylko fantazją.

Chloe wciąż była nastawiona sceptycznie.

– Nigdy nie słyszałam, żeby dwóch facetów to komuś proponowało – powiedziała. – Poza tym faceci tak kurewsko ze sobą rywalizują, że czegoś takiego by nie znieśli.

– Ja bym nie chciał uprawiać seksu z kobietą po tym, jak był w niej inny mężczyzna – powiedział Peter.

Tad się nie zgodził: – Jeśli to mój najlepszy przyjaciel, to jaki problem?

– No właśnie – poparł go łan.

– Ale miałoby dla mnie znaczenie, kto jest pierwszy, co się dzieje – przyznał Tad.

– To taki spisek między dwoma facetami – tłumaczył łan. – To sprawa między tobą a twoim kumplem. Razem się zastanawiacie, czy wam się uda wykręcić taki numer. A kiedy się uda, to bingo!

Jim gwałtownie potrząsnął głową.

– Nie zgadzam się.

– Jim, jak możesz mówić, że się nie zgadzasz? – spytał łan.

– No właśnie – wtrącił Tad. – Przecież to zrobiłeś z łanem.

– Nie podoba mi się w tym sam pomysł, sama zasada – przyznał Jim.

Ian wskazał na niego palcem. – No proszę, a to on mnie napuścił na tę dziewczynę.


Złe wibracje Odezwał się Garrick. Powiedział, że był w mniej więcej dziesięciu trójkątach.

– No co, mam trzydzieści pięć lat, sporo gówna już mi się zdążyło przytrafić. – Kilka z tych trójkątów było z drugim mężczyzną. – To był zawsze mój najlepszy przyjaciel, Bili – zapewnił Garrick.

Bili był modelem. Poznali się na siłowni w city, kiedy Bili poprosił Garricka o asekurację przy wyciskaniu na ławeczce.

– Większość kolesiów na tej siłowni to byli geje – opowiadał Garrick. – No więc my dosłownie wychodziliśmy ze skóry, żeby sobie nawzajem udowodnić, że gejami nie jesteśmy. Te trójkąty to był niemal sprawdzian naszej heteroseksualności. Udowadniasz swoją męskość przed innym facetem. I mnie, i Billowi chodziło też o tego kopa, jakiego daje cała zabawa – mówił dalej Garrick. – Czasami obaj mieliśmy z dziewczyną stosunek jednocześnie. Bo kiedy kobieta już się zdecyduje na pójście z dwoma facetami, to jest otwarta mniej więcej na wszystko.

Garrick pochylił się na krześle, zaciągnął się papierosem.

– Bili kiedyś zrobił to z innym facetem – powiedział cicho. Zaśmiał się. – Zawsze się z niego o to nabijam. Bo między nimi coś zaszło. Nie wiem dokładnie. Dla mnie są w tym ukryte pragnienia homoseksualne. Czy ja je mam? Też nie wiem. Może tylko Bili nie był w moim typie.

Młodsi mężczyźni dziwnie przycichli. Ale oczywiście odezwał się Peter:

– Nie jestem homofobem. Zdarzyło mi się być w takiej sytuacji z moim najlepszym przyjacielem i kobietą. Oni spali na podwójnym łóżku w tym samym pokoju co ja. I pamiętam te seksualne wibracje. Ale kiedy było już po wszystkim, on miał poparzoną dłoń. Bo chociaż to był mój najlepszy przyjaciel, to, niestety, był tylko dodatkiem do sytuacji. I to była taka zła wibracja. Pamiętam tylko, jak odpycham tę jego rozgrzaną dłoń. Taka zła wibracja.

Na chwilę zamilkliśmy. Zrobiło się późno. Prawie czas na obiad.

– Ech, właściwie to nie wiem – powiedział Garrick. – Jestem przekonany, że trójkąty są dobre na psyche. Bo to jest tak nietypowe seksualne doświadczenie, że jakby się w ogóle nie liczy. Gdy tylko jest po wszystkim, więcej o tym nie myślisz. A kiedy zdradzisz żonę czy dziewczynę, to zwykle masz potem poczucie winy. W trójkącie nie ma mowy o dłuższym związku, więc nie ma zagrożenia.

– A poza tym – ciągnął Garrick – to cię zbliża z tym drugim facetem. Cementuje przyjaźń. Co innego można z tym porównać? Dzielisz z nim najbardziej intymne doświadczenie.

A co jest potem? Następnego ranka?

– E, nie ma problemu. Pamiętam, raz wszyscy troje poszliśmy na śniadanie – powiedział Garrick. – Pamiętam, bo to ja płaciłem.

Загрузка...