Serena nie dostrzegła żółtego porsche Lyalla na parkingu przed salonem. Odetchnęła z ulgą. Zyskała trochę czasu na przygotowanie do konfrontacji. Nacisnęła pedal hamulca i pobiegła do domu, by zapytać Michelle, co wynegocjowała. Siostra powitała ją w przedsionku. Uniosła ręce w uspokajającym geście.
– Nie ma pośpiechu, wróci za półtorej godziny. Zgłosił jakąś posiadłość na aukcję i pojechał sprawdzić, jak idą przygótowania. Później zabierze cię do restauracji – wyrzuciła z siebie jednym tchem.
– Nie chcę tego spotkania – Serena pokręciła głową. Wjej oczach rozbłysły łzy – Ani rozmowy, ani obiadu, ani samego Lyalla.
– Wytłumacz mu, że wszystko między wami skończone. Wesprę cię w razie potrzeby.
– Przykro mi, że cię w to wciągam.
Michelle objęła ją z siostrzaną czułością.
– A mnie, że oderwałam cię od Nicka. Mam nadzieję, że się nie pogniewał.
– Raczej nie. Zaoferował pomoc.
– A widzisz! Od razu mówiłam, że to przemiły człowiek. Głowa do góry. – Michelle odgarnęła kosmyk włosów z twarzy siostry – Wszystko, co złe, przemija. Weź prysznic, odpocznij, a nabierzesz sił do walki.
Serena skinęła głową i wzięła głęboki oddech. Z wdzięcznością posłuchała rad siostry. Było jej tylko wstyd, że rozpaczała z powodu kłopotów sercowych. Michelle przeżyła znacznie większą tragedię. Jej mąż został zamordowany. Wcześniej rodzice obydwu dziewcząt zginęli w wypadku samochodowym. Serena miała wtedy szesnaście lat. Musiała błyskawicznie dorosnąć i wziąć na siebie obowiązki przerastające siły nastolatki. Podołała im mimo młodego wieku. Tym niemniej, niezależnie od tego, jak ciężko pracowała i jak daleko jeździła, nigdy nie zdołała zapełnić przy tłaczającej pustki. Utraciła świadomość przynależności, poczucie bezpieczeństwa. Liczyła na to, że odzyska je przy Lyallu.
Marzyła o ciepłym, przytulnym domu i własnej rodzinie. Pokochała narzeczonego za obietnicę stabilizacji, za perspektywę dostatniego, spokojnego życia. Wierzyła, że już nigdy nie zazna samotności. I nagle cudowne wizje prysly jak bańka mydlana. Wyszło na jaw, że człowiek, który przyrzekał otoczyć ją opieką, nawet jej nie szanował. Jak mogła budować przyszłość z kimś, kto nią gardził? Dla samego majątku nie chciała wychodzić za mąż. Pragnęła wielkiej, odwzajemnionej miłości na całe życie. Nie zamierzała sprzedawać tego marzenia za pieniądze.
Być może, nawiązując romans z Nickiem, popełniła kolejny błąd. Nie znała jego poglądów, zasad ani uczynków. Nie potrafiła też powiedzieć, czy go kocha, czy tylko pożąda. Nawet, jeżeli znów wkroczyła na fałszywą ścieżkę, zaszła za daleko, żeby z niej zawrócić.
Lyall przyjechał pół godziny później, niż zapowiadał. Wyszła mu na spotkanie, żeby nie za praszać do domu. Podejrzewała, że rozmyślnie kazał na siebie czekać. Dawał do zrozumienia, że jego czas jest znacznie cenniejszy niż jej. Wyglądał jak z żurnala w brunatnej kamizelce, kremowych dżinsach i koszuli bez kołnierzyka. Podwinięte rękawy odsłaniały drogi zegarek. Jasne pasemka w brązowych włosach dopełniały obrazu niewymuszonej elegancji. Był niższy i szczuplejszy od Nicka. Uprzejmy wyraz twarzy, nienaganne maniery i ubiór zjednywały mu sympatię otoczenia. Nosił wyłącznie ubrania od najlepszych projektantów, w sam raz dla milionera. Na Serenie jednak nie robiło już wrażenia ani jego bogactwo, ani on sam. Nawet jej serce nie drgnęło, gdy go ujrzała. Przeciwnie, było jej wstyd, że kiedyś imponowały jej błyskotki.
Wielokrotnie przymykała oko na aroganckie zachowanie narzeczonego. Przyjmowała za rzecz naturalną, że człowiek sukcesu ma powody do durny. Zbuntowała się dopiero wtedy, gdy ją samą potraktował jak podnóżek.
Podeszła do auta. Lyall zmarszczył brwi na widok codziennych spodenek i podkoszulka, zupe nie nieodpowiednich do lokali, jakie przywykl odwiedzać. Wcześniej widywał ją wyłącznie w eleganckich strojach i fryzurach. Zmieniła wizerunek na znacznie skromniejszy, żeby na własne oczy zobaczył, że nie pasuje do jego świata. Dopięła swego.
– Przecież mówiłem twojej siostrze, że zabieram cię na obiad – powiedział z grymasem niezadowolema.
– Niepotrzebnie traciłeś czas. Nigdzie się z to bą nie wybieram. Ani dzisiaj, ani nigdy więcej. Nie zmieniłam również decyzji. Między nami wszystko skończone.
Zmarszczył brwi. Zaskoczyła go. Oczekiwał entuzjazmu, skruchy, przeprosin, wszystkiego, tylko nie oporu.
– Zerwałaś zaręczyny pod wpływem emocji, ponieważ źle mnie zrozumiałaś. Człowiek, z którym wtedy rozmawiałem, był moim architektem. Pewnie już nigdy go nie spotkasz…
– Co w niczym nie zmienia sensu wypowiedzi – przerwała – Nie odpowiadam twoim wyobrażeniom. Nie zaakceptuję życia w cieniu znakomitego męża.
Dobrze, chociaż, że otrzymała bezpośrednie po twierdzenie prawdomówności Nicka. Lyall faktycznie usiłował podnieść własny prestiż, traktując słynnego architekta jak podwładnego. Nie miała wątpliwości, że nie zaskarbił sobie jego sympatii.
– Nie mówiłem tego, co naprawdę myślę. Usłyszałaś tylko fragment rozmowy. Pozwól mi wyjaśnić wszystkie okoliczności. Otóż klan Morettich zajmuje czołową pozycję wśród najlepszych światowych konstruktorów. Obracają nie milionami, lecz miliardami. Mają powiązania z najlepszymi przedsiębiorcami budowlanymi. W dodatku Nick przyprowadził na przyjęcie Justine Knox. Jej przodkowie zbili majątek na wydobyciu złota. Ojciec posiada większość kopalni w okolicy Kalgorlie…
– Aha, ponieważ tobie narzeczona nie przynosiła chluby, nie pozostało nic innego, jak tylko ją poniżyć – podsumowała z gorzką ironią.
– Wybacz, Rene, nie miałem takiego zamiaru. Nick Moretti otwarcie drwił z mojego wyboru. Wyprowadził mnie z równowagi, no i nagadałem bzdur. Nie przypuszczałem, że nas słyszysz.
– Dałeś mu niezłą nauczkę. Pewnie pożałował, że adoruje królewnę ze złotych pałaców, zamiast kupić sobie małą, głupiutką niewolnicę wyrzuciła z siebie ćałą gorycz.
Lyall dał kolejny pokaz arogancji i pychy. Całe szczęście, że rozszyfrowała go przed ślubem. Nie wytrzymałaby z pyszałkiem, który bez skrupułów poprawiał własny wizerunek kosztem najbliższej osoby.
– Przysięgam, Rene, że to się więcej nie po wtórzy. Kocham cię taką, jaka jesteś. Dam ci wszystko, czego zapragniesz.
– Prócz szacunku.
– Nieprawda, dostrzegam w tobie wiele zalet. Bardzo mi na tobie zależy. Wróć do mnie.
– Nie mogę. Dawniej myślałam, że ja też cię kocham. Teraz wiem, że nie łączyło nas prawdziwe uczucie. Poznałam człowieka, dzięki któremu zrozumiałam, czym jest miłość. Przykro mi. Z nami koniec.
– Coś podobnego – wykrzyknął, jakby usłyszał najgorszą obelgę.
Nie wyjaśniała, kto uczył ją miłości. Nie chciała pognębić Lyalla, tylko przekonać, że nie ma powrotu do przeszłości. W końcu osiągnęła zamierzony skutek. Nie nalegał więcej, pożegnał ją ozięble i odjechał.
Odetchnęła z ulgą, po czyni znowu popadła w przygnębienie. Z trudem powstrzymała łzy. Informacje o fortunie Morettich uświadomiły jej w pełni, jak wielka przepaść dzieli ją od Nicka. Jeżeli dla Lyalla niewiele znaczyła, to wobec takich Morettich i Knóx6w była nikim. Michelle radziła, żeby posłuchała głosu serca, nie zważa jąc na zewnętrzne okoliczności. Łatwo jej mówić, nie poznała mentalności ludzi z wyższych sfer tak dobrze jak ona. I w przeciwieństwie do młodszej siostry nigdy nie zabiegała o ich akceptację.
Serena dopiero ostatnio zaczęła dostrzegać wewnętrzne różnice pomiędzy osobami należącymi do zamożnych warstw społeczeństwa. Lyall dorobił się fortuny własnymi rękami. Był z tego dumny i ostentacyjnie manifestował bogactwo. Nick od urodzenia należał do elity, nie musiał niczego udowadniać. Prawdopodobnie uważał wybór partnerki z odpowiednich kręgów za rzecz równie naturalną, jak zdobycie wyższego wykształcenia i prestiżowego zawodu. Podczas wspólnej kolacji doszła jednak do wniosku, że o karierze Nicka zadecydowały nie tyle rodzinne powiązania, co talent i twórcza pasja. Uwielbiał tworzyć wizje przyszłości i patrzeć, jak przybierają realny kształt. Podziwiała jego determinację. Dzięki mej osiągał wszystko, czego zapragnął. Przeszkody na drodze do celu traktował jak wyzwanie. Zachęcały go do większego wysiłku. Udowodnił to w czasie spotkań z Sereną. Dotąd poszukiwał sposobu, żeby przełamać jej opór, aż odniósł zwycięstwo.
Tuż przed szóstą poszła do kuchni, by przyszykować kolację. Michelle i Erin karmiły kucyka w stajni. Zadzwonił telefon. Podniosła słuchawkę, pewna, że ktoś telefonuje do siostry. Gdy usłyszała głos Nicka, zabrakło jej tchu z wrażenia.
– Co u ciebie? Wszystko w porządku – spytał przyjaźnie.
„Przemiły gość” – przemknęła jej przez głowę ocena siostry. W sercu znów zaświtała nadzieja.
– Tak – wykrztusiła z największym trudem.
– Milo mi to słyszeć. Po twoim wyjeździe przejrzałem kalendarzyk. Jutro rano wyjeżdżam na spotkanie do Rady Miejskiej w Gosford. Pozwól, że po drodze podrzucę do Holgate Cleo i miskę po sałatce. Oszczędzę ci kłopotu z przyjazdem.
– Dziękuję. Przykro mi tylko, że nadłożysz drogi.
– Wcale nie. I tak przejeżdżam koło waszego domu. Przy okazji poproszę cię o przysługę. Nie potrafię powiedzieć, do której potrwa narada. Czy Cleo mogłaby pozostać u was do mojego powrotu?
– Oczywiście, zatrzymamy ją, jak długo będzie trzeba.
– Dziękuję z całego serca.
– Trafisz do nas?
– Jasne! Mijałem wasz dom, jadąc na pokazy kucyków do stadniny w Matcham. Do zobaczenia jutro o dziewiątej.
Serena odlo słuchawkę. Posmutniała. Nie usłyszała ani jednego ciepłego siowa. Uznała, że Nick w dyskretny sposób odsuwają. Dyplomatycz nie zmienił plany na poniedziałek, żeby uniknąć ponownej wizyty. Łatwiej zakończyć znajomość po jednej wspólnej nocy niż po kilku intymnych spotkaniach.
Bogaci ludzie nie ufają osobom o niższej pozycji społecznej. Wolą utrzymywać bezpiecz ny dystans. Już wiele ubogich, sprytnych panienek zszargało opinię znanych ludzi, sprze dając pikantne informacje do gazet. Inne nieźle żyją z honorariów za milczenie.
Nic wprawdzie nie wskazywało na to, że Nick podejrzewa Serenę o niecne zamiary, a jednak w jej głowie kłębiły się najczarniejsze myśli. Nie zawierzyła swych zmartwień siostrze. Po głębszym namyśle uznała je za wytwór chorej wyobraźni.
Gdyby Lyall nie naopowiadał jej o bajecznej fortunie Morettich, pewnie nadal uważałaby go za zwykłego człowieka i nie szukałaby ukrytych motywów banalnej prośby. Uznała, że nie powinna rozpaczać na zapas, tylko odczekać do następnego dnia i uważnie poobserwować zachowanie Nicka. Lub pozwolić działać intuicji, jak zalecała Michelle. Nie miała przecież żadnego wpływu na dalszy przebieg wydarzeń.