ROZDZIAŁ SZESNASTY

Obudziły ją czułe pieszczoty. Ciepłe, wrażliwe palce przesuwały się od talii w kierunku biodra. Otworzyła oczy i posłala swojemu mężczyźnie promienny uśmiech. Leżał na boku, oparty na łokciu. Ciemne oczy promieniały radością.

– Dzień dobry, kochanie – powitał ją z uśmiechem.

– Witaj.

Uwielbiała go bezgranicznie. Podziwiała jego niezachwianą pewność, że tylko razem mogą odnaleźć szczęście. Ani przez chwilę nie żałowała, że dała mu wreszcie szansę, tak jak wielokrotnie prosił. Podarował jej nie tylko rozkosz, lecz również świadomość, że jest potrzebna i upragniona. Nie opuściłaby go za żadne skarby świata.

– Nastał nowy dzień – zaśpiewał i pocałował ją w usta – Nasz dzień, Sereno. Zadzwoń do Michelle i powiedz, że spędzisz go ze mną.

– Znowu próbujesz mi rozkazywać – upomniała go figlarnie.

– Nie wątpię, że zaraz sprowadzisz mnie na właściwą drogę.

– Czy myślisz o tej samej, co ja – Oplotła go ramionami i przylgnęła do niego.

Czuła ciepło wspaniałego ciała. Był piękny i dobry. Dawał jej wszystko, czego pragnęła przez całe życie. Nie zostawił jej wiele czasu na myślenie. Znów ogarnęła ich namiętność.

Znacznie później niż planowała zawiadomiła Michelle, że nie wróci do domu. Wypuściła też Cleo ze składziku. Nick robił w kuchni śniadanie. Chętnie wykonywał prace domowe. Wieczorem opowiedział o swoim domu rodzinnym. Ojciec trząsł wielkim przedsiębiorstwem, ale w domu rządziła matka. Słuchał jej we wszystkim, gotował nawet obiady. Serena przypuszczała, że syn się w niego wrodził. Wyobrażała sobie, że kiedyś da wiele szczęścia przyszłej żonie. O tym, żeby zechciał z nią założyć rodzinę, nie śmiała nawet marzyć. I tak już otrzymała znacznie więcej, niż oczekiwała. Nakarmiła Cleo okrągłymi ciasteczkami z dodatkiem mięsa. Toczyła kolejne krążki pó podłodze, a suczka zawzięcie polowała na zdobycz. Nick śmiał się, że jemu nawet nie przyszłoby do głowy połączyć karmienie psa z zabawą.

– To ty nauczyłaś mnie czerpać radość, z codziennych czynności – dodał z ciepłym uśmiechem – Znajomość ż tobą to najlepsza rzecz, jaka mi się przydarzyła w życiu.

– Miło mi to słyszeć.

– Powiedziałem najszczerszą prawdę.

Przemiły gość, pomyślała Serena. Michelle miała rację. Również wtedy, gdy radziła, żeby posłuchała głosu serca.

– W tym szlafroku wyglądasz bardzo kusząco.

Popatrzyła na ukochanego z bezgranicznym za chwytem.

– Lepiej zachowajmy dystans, dopóki gotujesz.

– To bardzo trudne. Pobyt z tobą w kuchni zawsze przywołuje niestosowne skojarzenia

Nakrywali do stołu w patio wśród żartów i śmiechu. Później czytali poranną prasę na leżakach i wymieniali komentarze. Serena ujrzała na jednej z okładek zdjęcie znanej modelki i z kwaśną miną podała mu czasopismo.

– Czesałam ją kiedyś. Moja następczyni nie dobrała fiyzmy do typu urody.

– Rzeczywiście, nie do twarzy jej w tym uczesaniu. Nie żałujesz, że porzuciłaś pracę w wielkim mieście?

– Nie. Zbrzydło mi schlebianie ludzkiej próżności. Poza tym współpraca z siostrą daje mi wiele satysfakcji. Chciałabym tylko skończyć jakieś kursy, żeby podwyższyć kwalifikacje.

– Jakie masz poza tym plany na przyszłość?

– Niezbyt ambitne. Wiem, że to dziś nie w modzie – Przerwała i odwróciła wzrok z zażenowa niem.

– Zdradź mi je, proszę. Bardzo mi zależy na tym, żeby cię lepiej poznać.

– To bardzo osobiste, trudno o tym mówić, zwłaszcza przy mężczyźnie. Przede wszystkim chciałabym zostać matką. Marzę o domu pełnym dzieci. Kiedyś, w przyszłości, jak założę rodzinę – dodała pospiesznie, straszliwie zakłopotana. Nie chciała, żeby myślał, że oczekuje od mego jakichś deklaracji.

– Sądzę, że głównie z tego powodu chciałaś poślubić Lyalla Duncana.

– Teraz wiem, że nie zaznałabym z nim szczęścia. Małżonkowie powinni się nawzajem kochać i szanować – odrzekła, nie podnosząc wzroku.

– Powinni – potwierdził Nick i szybko zmienił temat, żeby rozładować napięcie.

Opowiedział Serenie historię miłości Warda i Angeliny oraz ich bezowocnych starań o potomstwo.

– Cleo zastępuje im córeczkę – zakończył ze śmiechem.

Serena także roześmiala się serdecznie, zupełnie odprężona. W radosnym nastroju pobiegli do basenu. Pływali nago. Obydwoje uwielbiali poczucie wspólnoty bez żadnych ograniczeń. Kąpiel dostarczyła im mnóstwo przyjemności, a pieszczoty w wodzie wiele zmysłowych doznań. Nick okazywał jej wiele czułości. Każda chwila zbliżała ich coraz bardziej do siebie. Nagle usłyszeli warkot silnika na podjeździe. Cleo, zamknięta w domu, zaczęła zaciekle ujadać. Nick znieruchomiał. Serena wyczuła napięcie w jego postawie i wyrazie twarzy. Wyszedł z basenu i okręcił sobie biodra ręcznikiem.

– Czekasz na kogoś – spytała z niepokojem. Zdenerwowało ją, że ktoś wtargnął do ich intymnego świata.

– Nie. Sprawdzę, kto przyjechał. Odprawię intruza i jak najprędzej wrócę do ciebie.

Wyczuła w jego głosie irytację. Nie potrafiła odgadnąć, czy gniewało go, że ktoś im przeszkodził, czy że będzie musiał przedstawić ją komuś ze swych znakomitych znajomych. Tylko tego brakowało, żeby jakiś przyjaciel czy współpracownik wytknął mu, że zaprasza do domu byle kogo. Pobladła ze strachu. Wraz z przykrym wspomnieniem z Sydney powróciły najczarniejsze myśli. Wyszła zwody, złapała ręcznik, pospiesznie wytarła włosy i skórę i założyła szlafrok. Doprowadziła wygląd do jako takiego porządku dosłownie w ostatniej chwili.

– Proszę, proszę, kogo my tu widzimy – usłyszała kobiecy głos za plecami.

Odwróciła głowę i ujrzała Justine Knox w wizytowym stroju i eleganckim makijażu. Wyglądała, jakby właśnie zeszła z planu zdjęciowego dla magazynu mody. Nie poczekała, aż gospodarz do niej wyjdzie. Nadal czuła się w rezydencji Giffordów jak u siebie w domu. Wyraźnie dawała do zrozumienia, że przyszła odwiedzić swojego mężczyznę i drażni ją obecność obcej osoby na jej terytorium. Serena nie wiedziała, co o tym myśleć. Nick prosił, żeby mu zaufała. Zapewniał, że zerwał z Justine. Ponieważ obiecała, że da mu szansę, postanowiła poczekać i zobaczyć, jak zareaguje na niespodziewaną wizytę. Justine podeszła do źródełka powyżej basenu, żeby lepiej widzieć wejście do domu.

Serena pozostała na miejscu. Z niższego poziomu mogła bez skrępowania obejrzeć niepożądanego gościa. Panna Knox bezsprzecznie reprezentowała wysoką klasę i dobry styl. Brązowe włosy opadały w kunsztownych falach na ramiona. Włożyła zielone jedwabne spodnie i bluzeczkę w tym samym odcieniu, drukowaną w kwiatowy wzór. Kolekcja złotych łańcuszków w głębokim wycięciu dekoltu podkreślała smukłość długiej szyi. Złociste sandały i torebka prawdopodobnie pochodziły z kolekcji najsłynniejszych projektantów, podobnie jak reszta ubioru. Była wysoka, zgrabna i na pewno żaden mężczyzna nie pozostał obojętny na jej klasyczną urodę.

Serena stwierdziła z przykrością, że wyglądem i postawą o wiele bardziej od niej pasuje do Nicka. Z mokrą głową, w szlafroku i bez makijażu czuła się wyjątkowo paskudnie. Trudno, żeby inni nie dostrzegli rażącego kontrastu pomiędzy byłą a obecną kochanką Nicka. Poczuła ukłucie zazdrości.

– Czy ja już panią gdzieś widziałam – spytała Justine z wysoko uniesioną głową.

– Nie zostałyśmy sobie przedstawione.

– Nazywam się Justine Knox i jestem bliską przyjaciółką Nicka – wyrecytowała z niezachwianą pewnością siebie.

– Serena Fleming. W zeszły poniedziałek przyjechałam tu po Cleo – wyjaśniła tak spokojnie, jak potrafiła.

– Ach, nasza dzielna specjalistka od piesków – wykrzyknęła piękność. Rozciągnęła usteczka w sztucznym uśmiechu i przewróciła oczami.

– Teraz rozumiem, co pani tu tobi. Pewnie ta piekielna bestia znów przysparza Nickowi kłopotów.

Serena zacisnęła zęby z wściekłości. Zanim wymyśliła odpowiedź, Cleo wypadła z domu, wściekle ujadając. Natychmiast rozpoznała wroga.

– Dobry piesek – pochwaliła Serena konspiracyjnym szeptem.

Podziwiała psią intuicję. Żałowała, że uroda, elegancja czy pozycja towarzyska przeszkadzają ludziom w obiektywnej ocenie charakteru innych osób.

Wrócił Nick. Patrzył to na jedną kobietę, to na drugą z coraz większym niepokojem. Napięcie rosło z każdą sekundą. Zdawał sobie sprawę, że nadszedł moment próby. Serena oczekiwała zdecydowanej reakcji i nie mógł jej zawieść. Włożył wiele trudu, żeby zdobyć jej zaufanie. Teraz nadarzyła mu się niepowtarzalna okazja udowodnienia, że na nie zasłużył.

– Ucisz wreszcie tego potwora – Justine krzyknęła histerycznie na jego widok i pokazała ruchem ręki na psa. Potem odwróciła głowę w kierunku Sereny i przywołała na twarz jadowicie słodki uśmiech. – Och nie, ty sobie nie poradzisz. Powinnam od razu poprosić o pomoc eksperta od wściekłych bestii.

– Cicho, Cleo – wrzasnął Nick.

Suczka przestała szczekać. Podbiegła do opiekuna, zaczęła skakać wokół jego nóg i nerwowo merdać ogonkiem, jakby pytała, w czym zawiniła.

Wziął ją na ręce i podrapał za uszami. Polizała go po twarzy.

– Jednak poczyniłeś pewne postępy – skomentowała Justme z kwaśną miną.

– Czemu nie poczekałaś na podwórzu? Wyszedłem przywitać gościa i zastałem zamknięty samochód – upomniał ją surowo.

– Wiem, gdzie cię szukać – Wzruszyła ramionami.

– Powinnaś wcześniej zadzwonić.

– Och, wpadłam tylko po drodze na obiad do Ternngal. Pamiętasz Sonię i Joela Northów? Nie dawno wrócili z San Diego. Liz i Tedy też przyjadą. Zamierzamy zjeść coś dobrego w restauracji „Galeria” – paplała wesoło.

Serena pojęła w lot, o co jej chodzi. Dawała Nickowi do zrozumienia, że marnuje czas w domu z jakąś nieciekawą panienką zamiast dołączyć do znakomitego towarzystwa. Wyraz twarzy Nicka zdradzał coraz większe zniecierpliwienie. Albo ta pusta gadanina działała mu na nerwy, albo żałował, że nie wypada mu przyjąć zaproszenia w obecności nowej kochanki. Jeszcze rano Serena była pewna, że pragnie tylko jej. Teraz powróciły wątpliwości.

– Skoro otacza cię tylu wspaniałych ludzi, nie jestem ci do niczego potrzebny – odparł oschłym tonem.

Serena odetchnęła z ulgą. Nawet nie udawał zainteresowania.

– Nie masz powodu do złości. Przyjechałam cię przeprosić – powiedziała z przymilnym uśmie chem – W poniedziałek nawet me powiedziałam do widzenia. Wybacz. Ujadanie tej suki wyprowadziło mnie z równowagi. Nie zmrużyłam oka przez całą noc.

– Potraktowałem twój wyjazd jak pożegnanie. Definitywne – wycedził przez zaciśnięte zęby.

W serce Sereny wstąpiła nadzieja. Rozstali się w gniewie. Tylko czy na zawsze?

– Teraz, kiedy problem został rozwiązany.

– Dzięki Serenie – przerwał i zwrócił głowę w jej kierunku. Wyraźnie dawał znak, że cały czas pamięta o jej obecności.

– Bardzo ładnie z twojej strony, że w dowód wdzięczności zaprosiłeś panią na basen, ale chyba nie na cały dzień – zwróciła zimne, zielone oczy w kierunku Sereny – Pozwolisz, kochaniutka, że porwę Nicka na obiad z przyjaciółmi?

– Nigdzie me jadę. Gdybyś zadzwoniła, zamiast przyjeżdżać bez zaproszenia, oszczędziłabyś sobie kłopotu. Nie interesuje mnie twoja kompania ani imprezy – oświadczył z ponurą miną.

– Och, Nick, przestań się wreszcie gniewać. Tak długo byliśmy parą, myślałam, że powitasz mnie z otwartymi ramionami – zaszczebiotała i spróbowała małej prowokacji. Wysunęła biodro do przodu i ułożyła na nim wypielęgnowaną dłoń.

– Daruj sobie te sztuczki, Justine – powiedział Nick z kamienną twarzą – Poznałem wspaniałą kobietę. Jestem szczęśliwy w jej towarzystwie i nie zamienię go na żadne inne.

Serenie zaparło dech. Nawet nie marzyła, że usłyszy tak wyraźną deklarację. Nie wątpiła już, że to z nią pragnie pozostać. Przynajmniej dzisiaj. Justine pojęła, że nawiązali romans. Popatrzyła na niego spode łba.

– Rozumiem, że potrzebowałeś opiekunki do psa, ale żeby pozwolić jej wskoczyć do łóżka to już gruba przesada – Wykrzywiła usta z niesmakiem.

– Za dużo sobie pozwalasz! Obrażasz mojego gościa! Jeżeli jeszcze kiedykolwiek ubliżysz Serenie, wykrzyczę przy twoich znakomitych przyjaciołach, co o tobie myślę.

– Poniżyłbyś mnie publicznie z powodu psiej nianki – jęknęła i wytrzeszczyła na byłego kochanka piękne zielone oczy.

– Nie dorastasz jej do pięt. Jesteś natrętna, źle wychowana, po prostu paskudna – Świadomie użył ostatniej obelgi, żeby do reszty wyprowadzić ją z równowągi.

Serena uznała, że wreszcie sprawiedliwości stało się zadość. Za wcześnie. Dumna panna nie dała za wygraną. Zmieniła tylko taktykę. Potrząsnęła głową. Lśniące pukle zawirowały wokół twarzy. Zrobiła zabawną minkę, jakby usłyszała świetny żart.

– Trudno, i tak nie wysiedziałabym na tym pustkowiu tylko z tobą i ujadającą suką. Zadzwoń, jak wrócisz do Sydney. Obiecuję, że potraktuję twoją tutejszą przygodę jako objaw chwilowego szaleństwa. Wybaczę ci i zaczniemy wszystko od nowa.

– Nie licz na to – odparł zdecydowanym tonem.

Odwróciła się na pięcie i odeszła z wysoko uniesioną głową, kołysząc biodrami. Wybrała okrężną drogę, jakby spacerowała po własnej po siadłości. Wyraźnie dawała do zrozumienia, że nikt nie ma prawa wyrzucać Justine Knox i że zawsze może wrócić.

Oboje odprowadzili ją wzrokiem. Serena czekała na jakiekolwiek słowo Nicka jak na wyrok. Nie ukrywał wzburzenia. Żałował, że odeszła czy że nakryła go z inną kobietą? A może bolał nad tym, że niestosowny romansik z fryzjerką naraził go na śmieszność? Czyżby kombinował, jak wrócić do swojego wspanialego świata bez uszczerbku na honorze?

Usłyszała warkot silnika na podjeździe. Justine odjechała. Nick wypuścił Cleo. Pobiegła za samo chodem, wściekle ujadając. Pokręcił głową z dezaprobatą. Zszedł kilka stopni w stronę basenu i stanął naprzeciwko Sereny.

– Nie bierz sobie do serca obelg Justine – poprosił łagodnym tonem.

– Naprawdę z nią zerwałeś?

Popatrzył na nią, jakby spadła z księżyca.

– Jeżeli nadal nie wierzysz, że nie chcę znać żadnej kobiety prócz ciebie, przekonam cię, że jesteś moją jedyną – oświadczył z uroczystą powagą i wziął ją w ramiona.

Słowa ukochanego zabrzmiały w uszach, Sereny jak najpiękniejsza muzyka. Zarzuciła mu ręce na szyję. Pragnęła pozostać na wieki spleciona w uścisku z wymarzonym mężczyzną. Jednak świadomość, że jego środowisko potępi ten związek, wciąż zatruwała jej umysł. Bała się, że życie prędzej czy później ich rozdzieli.

– Chyba zdajesz sobie sprawę, że nie tylko Justine gardzi prostymi ludźmi. Jeżeli ze mną zostaniesz, będziesz wciąż zmuszany do walki o twoją i moją godność i z góry skazany na porażkę.

– Podejmę każde wyzwanie i zwalczę wszelkie przesądy – zapewnił z determinacją.

– Nie zmienisz ludzkiej mentalności. Nikogo nie zmusisz do szacunku.

Pogłaskał ją czule po policzku z pobłażliwym uśmiechem.

– Nie masz racji, Sereno. Dostrzegasz potęgę bogactwa, ale jej nie doceniasz. Jeżeli moja rodzina cię zaakceptuje, inni również będą sobie po czytywać znajomość z tobą za zaszczyt.

Pokręciła głową. Nie wróżyła mu zwycięstwa. Wierzyła w jego przywiązanie i wolę walki, ale nie wyobrażała sobie, żeby sam jeden mógł zwalczyć zakorzenione w ludzkich umysłach uprzedzenia.

Ucałował jej powieki, czubek nosa i usta.

– Zaufaj mi – powtórzył już chyba setny raz – Mam wspaniały plan. Osiągnę to, co zamierzam.

Загрузка...