ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY

Przyjechała punktualnie, jak zwykle. Jedli kola cję w patio w swobodnym, wesołym nastroju. Od samego początku nawiązali nić porozumienia i peł ny kontakt wzrokowy. Serena pytała o przebieg jego kariery, najciekawsze kontrakty i największe osiągnięcia. Chłonęła każde słowo. Dopiero, gdy wspomniał, że projektował osiedle mieszkaniowe dla Lyalla Duncana, jej entuzjazm osłabł. Poczuł ten chłód. Patrzyła to w pusty talerz, to w kieliszek. Jej twarz nie wyrażała żadnych uczuć, jak maska woskowej lalki. Nawet nie zauważyła, że zamilkł. Może po posiłku ogarnął ją lęk. Dopóki dzielił ich stół, wyglądała na zupełnie odprężoną. Nagle po czuł, że ją traci. Czyżby chciała ugasić iskry, które rozniecił, zanim wybuchnie z nich pożar? Albo zwyczajnie znudziła ją przydługa opowieść. Zachęcała go wprawdzie do opowiadania o sobie. Przez cały czas odnosił wrażenie, że woli słuchać, niż mówić. Niewykluczone, że przesadził:

Co za dużo, to niezdrowo.

– Gdzie jesteś, Sereno – zapytał, żeby zwrócić na siebie jej uwagę.

Popatrzyła na niego nieprzytomnym wzrokiem. Nadal przebywała myślami gdzieś daleko.

– Tutaj, przy tobie – szepnęła nieśmiało – Słuchałam uważnie. Masz znakomite koneksje. Przebywasz wśród elity. Starannie dobierasz znajomych. Lyall Duncan należy do największych przedsiębiorców w branży nieruchomości.

Zrozumiał, co ją dręczy. Uważała, że mu nie dorównuje, nie pasuje do jego środowiska. Nie miała racji. Cenił jej inteligencję Wiedział, że potrafiłaby się znaleźć w każdym towarzystwie i że każde by ją zaakceptowało.

– Akurat takich ludzi jak Duncan nie zaliczam do przyjaciół. Ma manię wielkości. Nazywał mnie swoim architektem Rozumiesz? Swoim człowiekiem! Dopóki dla niego pracowałem, jakoś z nim wytrzymywałem. Obecnie nie utrzymuję kontaktu.

Nie dała po sobie poznać, czy wyjaśnienie ją przekonało. Musiał natychmiast coś zrobić, żeby przełamać jej nieufność. Wstał i podszedł do lo dówki.

– Czas na deser. Angelina zostawiła mi spory wybór lodów. Mamy do wyboru śmietankowe, orzechowe, miodowe z czekoladą i parę innych rodzajów.

– Skusiłeś mnie – Podeszła bliżej.

Miał nadzieję, że nie tylko na łakocie. Poczuł ulgę, że się nieco odprężyła. Rzucił Cleo kość wołową, żeby nie przeszkadzała. Kiedy suczka weszła pod stół, zachwycona hojnym darem, zgarnął ze stołu naczynia i zabrał Serenę do kuchni. Szła przed nim z pustą miską i sztućcami. Długie jasne włosy opadały na plecy niczym pasma jedwabnej przędzy. Miał ochotę zanurzyć w nich dłoń. Wyglądała bardzo powabnie i kobieco w krótkiej, dopasowanej sukience. Ocenił, że łatwo było by ją zdjąć. Wystarczyło rozwiązać sznurówkę. Pragnął zobaczyć więcej wspaniałej, lekko opalo nej skóry. Nadszedł decydujący moment. Mógł zyskać albo stracić wszystko. Pojął erotyczną aluzję, lecz wyczuwał także jej lęk. Musiał wybrać najodpowiedniejszy moment, żeby przełamać opory, zanim zahamowania wezmą górę. Napiął wszystkie mięśnie aż do bólu jak drapieżnik, gotów do ataku.

Serena położyła miskę na stole, włożyła na czynia do zlewu i odkręciła kran. W jej głowie panował zamęt. Wiedziała tylko, że Nick rzeczywiście nie lubi Lyalla. Przekonał ją o tym drwiący ton opowieści o wzajemnych stosunkach. Wyni kało z niej jasno, że potępia jego zarozumialstwo. Czemu w takim razie miesiąc wcześniej utwierdzał go w przekonaniu o własnej wielkości? Podejrzewała, że pogawędka o sprawach osobistych była częścią jakiejś zawodowej strategii. Niewykluczone, że w ten sposób zdobywał przychylność za rozumialca.

– Zostaw sztućce, wstawimy je do zmywarki – poprosił Nick.

Otworzył maszynę i ułożył talerze.

Nie mogła od niego oczu oderwać. W kąpielówkach i rozpiętej na piersiach hawajskiej koszuli wyglądał jak uosobienie zdrowia i radości życia. Zaproponował, żeby poszli popływać. Nie miała odwagi wejść z nim do basenu. Gdyby dotknął jej w wodzie, nie potrafiłaby odeprzeć pokusy. Już była gotowa jej ulec. Przykucnęła i umieściła sztućce w odpowiednim pojemniku. Zauważyła, że Nick zagląda jej w dekolt. Zrobiło jej się gorąco.

Nick zamknął zmywarkę. Stal tuż obok. Zrobiła krok do tylu i wsparła dłonie o zlew. Od razu zauważył, że przyjęła postawę obronną.

– Nie bój się mnie, Sereno – powiedział miękko i rozłożył ręce, jakby chciał gestem pokazać, że jej nie zagraża.

Nie odpowiedziała. Nie umiała wytłumaczyć, że odczuwa strach nie przed nim, lecz przed własną słabością i jej późniejszymi konsekwencjami. Pociągał ją nieodparcie. „Przemiły gość”. Michelle i Gayin mieli sporo racji. Przy bliższym poznaniu jeszcze zyskiwał. Nie odnalazła w nim ani śladu arogancji czy snobizmu. Dalsza walka z własnymi odczuciami straciła sens.

– To nie strach, tylko zaskoczenie. Nagle podszedłeś tak blisko… – skleciła niezdarne usprawied liwienie.

– Naprawdę me budzę w tobie lęku?

– Nie – Pokręciła głową.

Ciemne, plonące oczy przenikały ją na wskroś. Rozbierał ją wzrokiem. Bez wątpienia widział, że go pożąda. Pragnęła go jak pokarmu i powietrza. Gdyby nie posłuchała głosu natury, odrzuciłaby wszystko, dla czego warto żyć. Szczęście. Dotknął końcami palców jej policzka.

– Sereno…

Nie dociekała, o co pyta czy prosi. Delikatna dłoń sunęła w dół twarzy. Wspomnienie pierw szego pocałunku przyspieszyło jej oddech i puls. Wygłodniale ciało czekało na powtórkę, najeszcze śmielsze pieszczoty, na niego całego. Otworzyła usta, żeby złapać powietrza lub też żeby posmakować tych upragnionych, wciąż jeszcze zbyt dalekich, warg. Policzek, szyja, kark, wszystkie miejsca, których dotykał, płonęły żywym ogniem. Tak jak cudne, rozżarzone oczy Nicka. Patrzyła w nie jak zahipnotyzowana. Objął ją w talii i przyciągnął do siebie. Uniosła twarz w górę. Ich wargi złączyły się w żarłocznym, szaleńczym pocałunku. Z niecierpliwością czekała na więcej.

Wsunęła ręce pod barwną koszulę. Chłonęła ciepło jego skóry, twardość mięśni. Oplotła go ciasno ramionami, przycisnęła piersi do szerokie go torsu. Każdy ruch wyrażał absolutne, bezgraniczne poddanie. Wyplątał rękę z jej włosów i gładził jedną pierś, potem drugą. W milczeniu uniosła w górę ręce, żeby uwolnił ją z więzów odzieży. W czasie, gdy zrzucał własną koszulę, zatopiła ręce w gęstych włosach i przyciągnęła jego głowę do swojej. Pocałunek i pieszczoty trwały bez końca. Pragnęła jeszcze bliższego kontaktu, całkowi tego zespolenia. Teraz, natychmiast. On też. Posadził ją na brzegu stołu. Dwa ciała stopiły się wjedno.

Nagle znieruchomiał.

– Powiedz, proszę, że jesteś zabezpieczona.

– Tak…

Nie była w stanie myśleć, tylko odczuwać. Poszybowała wraz z upragnionym mężczyzną ku szczytom rozkoszy.

Wyczerpani i syci, z trudem łapali oddech. Nick trzymał ją mocno w ramionach i tulił do piersi jak dziecko.

– To straszne, potworne – jęknął nagle. Wyglądał na zrozpaczonego.

Nie pojmowała, czemu żałuje, że podarował jej najpiękniejsze chwile w życiu. Nie miała odwagi zapytać.

– Jak mogłem to zrobić na kuchennym stole?! Przepraszam, przepraszam, wybacz mi – rozpaczał – Wynagrodzę ci moją gwałtowność, Sereno.

Nie rozumiała jego skrupułów. Była w siódmym niebie, nadal przebywała w chmurach, jak w najpiękniejszym śnie. Musiał widzieć, że ją uszczęśliwił. Objęła go za szyję, oparła głowę na wspaniałym torsie. Nie powiedziała ani słowa. Czekała, co dalej uczyni, gotowa spełnić każde życzenie. Zaniósł ją do łóżka i położył na miękkim materacu. Stał nad nią i patrzył z podziwem na piersi, unoszone głębokim oddechem, na wygięte w łuk biodra i pogodną, promienną buzię. Od wzajemniała spojrzenie z takim samym zachwytem. Nie odczuwała skrępowania. Łączyła ich głęboka, intymna więź. Nasycony mężczyzna i szczęś iwa kobieta byli w swym bezwstydzie niewinni jak dzieci matki natury. Ale Nicka nadal dręczyły wyrzuty sumienia.

– Nie jestem brutalem, Sereno – zapewnił z całą mocą. Przekonam cię o tym, jeżeli tylko mi pozwoliśz.

Nie oskarżała go o nic. Uczynił to, o czym marzyła. Nie potrzebowała gry wstępnej, przyszła do niego, gotowa do miłości. Lecz Nick nie potrafił pogodzić się z tym, że stracił kontrolę nad sobą. Dla niej! Odbierała jego niecierpliwość jak komplement, jak hołd. Wstrzymała oddech w oczekiwaniu na dalsze wydarzenia.

Uniósł jej nogę w górę, rozpiął sandał, potem drugi. Masował stopy i kostki delikatnymi ruchami. Nawet nie zdawała sobie sprawy, że została wbutach. Ukląkł i pieścił jej łydki. Delikatne palce powędrowały powoli wzdłuż uda ku górze. Po chylił głowę i całował każdy skrawek rozgrzanej skóry. Nie wytrzymała napięcia.

– Chcę należeć do ciebie. Całkowicie – szepnęła

Spełnił jej prośbę wśród pocałunków i czułości. Oddawał jej całego siebie. Dłonie Sereny błądziły po wspaniałym ciele mężczyzny. Gładziła stopami umięśnione łydki i uśmiechała się z wdzięcznoś cią. Wysyłała nui sygnały, że przyjmuje jego stara nia jak najpiękniejszy dar. Wchłaniała jego blis kość całym ciałem i duszą. Później Nick pogładził ją po włosach, ucałował delikatnie i szepnął:

– Mam nadzieję, że tym razem sprawiłem ci przyjemność.

– Niebiańską – zapewniła żarliwie. – Nie tylko teraz. Uczyniłeś to już na samym początku.

– Och nie, wtedy cię zniewoliłem – wyznał ze wstydem. – Nie potrafię sobie wybaczyć.

– Może poczujesz ulgę, gdy usłyszysz, że to ja ciebie zdobyłam – powiedziała z uśmiechem, żeby uciszyć nieuzasadnione wyrzuty sumienia.

Nie uzyskała pożądanego efektu. Zmarszczka pomiędzy gęstymi brwiami pogłębiła się jeszcze. Pogłaskała ją końcami palców.

– Przeżywałam rozkosz w każdej sekundzie, kiedy do mnie należałeś.

Nick był w szoku. Nigdy nie słyszał takich wyznań z ust kobiety. Wzięła go, posiadła, uwiodła. Uczyniła z myśliwego zdobycz. A on stracił głowę do tego stopnia, że zapomniał o antykoncepcji. W gruncie rzeczy dobrze, że wykazała więcej zdrowego rozsądku. Pomyślała o zabezpieczeniu i oszczędziła mu kłopotów. Jednak nie czuł już tak wielkiej satysfakcji jak wtedy, gdy całował ją i rozbierał. Otrzymał to, czego pragnął, lecz teraz czegoś mu brakowało. Chyba poczucia dominacji, świadomości, że to kobieta oddaje siebie, a męż czyzna przyjmuje ofiarę z jej ciała. Zamiana ról wyprowadziła go z równowagi.

– Nie chciałbym, żebyś uważała, że cię wykorzystałem – powiedział wbrew własnym odczuciom.

– Wierz mi, że pragnęłam tego samego, co ty.

Nagle jakiś ciężar ugiął materac za ich plecami. Za chwilę ujrzeli roześmianą psią mordkę z wywieszonym jęzorem. Cleo merdała ogonkiem, brązowe oczka patrzyły to na jedno to na drugie, jakby rozważała, kogo pierwszego polizać.

– Nie, tylko nie to – jęknął Nick.

Było mu wstyd przed Sereną, że nawet nie zamknął drzwi i naraził ich na niespodziewaną inwazję. Zauważyła jego zmieszanie. Ze śmiechem postawiła suczkę na podłodze i figlarnie pogroziła jej palcem.

– Nie lubimy trójkątów – oświadczyła Serena i puściła oko do kochanka – Obiecałeś mi lody.

– Doskonały pomysł.

Dostrzegł we wspólnym deserze okazję do wykonania następnego strategicznego posunięcia. Serena Fleming zdecydowanie zbyt mocno zapadła mu w serce. Przestało mu nawet przeszkadzać, że odwróciła tradycyjne role. Miał nadzieję, że przywróci naturalny porządek rzeczy. Nawet, jeżeli to on wpadł w zasadzkę, to wyjątkowo przyjemną.

Загрузка...