ROZDZIAŁ SIEDEMNASTY

Serena i Michelle weszły do luksusowej sypialni, którą przeznaczyła dla nich rodzina Morettich.

– W życiu nie widziałam wspanialszego wesela – zachwycała się Michelle – Twoi teściowie dołożyli wszelkich starań, żeby nadać ceremonii najświetniejszą oprawę.

Serena wybuchnęła śmiechem. Ona sama nie od razu przywykła do włoskiej rozrzutności i bezpśredniego sposobu bycia. Przez kilka miesięcy przed ślubem przebywała u rodziny, narzeczonego. Jego rodzice nieustannie zaskakiwali ją szczodrymi podarkami, okrzykami zachwytu, pocałunkami i uściskami przy każdym przywitaniu. Polubiła ich z całego serca od pierwszego wejrzenia. Początkowo krępowało ją, że przyszli teściowie planują olbrzymią, wystawną uroczystość z okazji ślubu syna. Szanowała jednak odmienne obyczaje i przyjmowała ich hojność z wdzięcznością. Na terenie posiadłości, Morettich, na wybrzeżu w okolicy Sydney Harbour ustawiono olbrzymi namiot, ozdobiony tysiącami lampionów i girlandami kwiatów. Grało pod nim kilka orkiestr. Szampan płynął strumieniami, a kelnerzy donosili wciąż nowe przysmaki. Wytwornie ubrani goście ucztowali, śpiewali i tańczyli. Żadna z sióstr nigdy wcześniej nie uczestniczyła w tak spektakularnym wydarzeniu.

– Byłaś najpiękniejszą panną młodą na świecie – chwaliła Michelle – Mama Nicka promieniała radością. Od razu widać, że za tobą przepada.

– Wybrałam te koronki i tiule głównie po to, żeby jej sprawić przyjemność. Nie mam pojęcia, czemu obydwoje rodzice Nicka przyjęli mnie do rodziny z otwartymi ramionami.

– Są bogaci, ale bardzo serdeczni – orzekła starsża siostra – A teraz zmień suknię ślubną na wizytową.

Serena z ulgą zrzuciła przyciężki strój i włożyła małą sukieneczkę w kolorze łososiowym z falbankami na dole i wokół dekoltu.

– Pamiętaj, żeby rzucić bukiet.

– Postaram się, żeby trafił w twoje ręce – obiecała Serena.

Marzyła o tym, żeby Michelle wyszła za Gayina. Zaprosiła go razem z córką na wesele. Tamsin była bardzo dumna, że jej przyjaciółka Erin wręczała kwiaty nowożeńcom.

– Nie potrzebuję już dobrej wróżby – Na policzki Michelle wystąpił rumieniec – Dzisiaj przyjęłam oświadczyny Gayma.

– Cudownie – wykrzyknęła Serena i porwała siostrę w objęcia – Przeżyłyśmy wiele sztormów, ale nareszcie obie dotarłyśmy do bezpiecznej przystani. Jestem pewna, że będziecie razem bardzo szczęśliwi.

– Jak ty i Nick, Sereno.

Serena wciąż nie mogła się nadziwić, że los tak hojnie ją obdarował. Nick ofiarował jej miłość, opiekę i poczucie bezpieczeństwa. Był skałą, na której znalazła trwałe oparcie. Dawał jej gwarancję wierności ilojalności. Na tych fundamentach budowała nadzieję na przyszłość. Odnalazła w nim wszystko, czego poszukiwała i czego przez całe życie tak bardzo jej brakowało. Sprawił nawet jakimś tajemniczym sposobem, że znakomita rodzina od samego początku zaakceptowała skromną narzeczoną.

Uśmiechnęła się do teściów z wdzięcznością, że powierzyli w jej ręce swój najcenniejszy skarb. Obok rodziców Nicka stali Angelina i Ward. Trzymali Cleo na białej jedwabnej smyczy. Pan młody opowiedział siostrze i szwagrowi, że poznał Serenę dzięki suczce. Nazwał ją dobrą swatką i oficjalnie zaprosił na uroczystość. Angelina i Ward z przyjemnością przyprowadzili ją na ślub i wesele. Wszyscy okazywali Serenie serdeczność i dawali dowody niewymuszonej, szczerej sympatii. Wiedziała, że to zasługa Nicka, lecz wciąż pozostawało tajemnicą, w jaki sposób zapewnił jej życzliwe przyjęcie w kręgu rodziny i znajomych. Zdawała sobie sprawę, że za pieniądze można kupić wszystko, nawet zewnętrzne oznaki poważania, ale nie przyjaźń.

Rzuciła bukiet za siebie i podeszła do męża. Popatrzył na nią z miłością i durną.

– Chciałbym jeszcze z tobą zatańczyć, zanim wyjedziemy. Wyglądasz bardzo kusząco – szepnął jej do ucha zmysłowym głosem.

Ujął ją pod ramię i wyszli na parkiet. Prowadził ją do tańca lekko i pewnie. Był zachwycający, doskonały we wsżystkim, co robił.

– Bardzo cię kocham i dziękuję za wszystko – wyszeptała ze wzruszeniem – Cała należę do ciebie i twojej wspaniałej rodziny.

– Zapracowałem sobie na to – W jego oczach pojawił się błysk tńumfu – Długo walczyłem o twoją miłość.

– Aż dziw, że nie straciłeś do mnie cierpliwości. Stwarzałam ci tyle problemów, że miałeś prawo ze mnie zrezygnować.

– W żadnym wypadku. Znalazłem pokrewną duszę i chcę spędzić resztę życia z moją ukochaną.

Czule wyznanie napełniło duszę Sereny nieziemską słodyczą, choć nie potrzebowała już dówodów miłości. Nick okazywał jej uczucie na każdym kroku. Odwzajemniała je w całej pełni. Obydwoje odnaleźli szczęście i pragnęli je przeżywać do końca swoich dni. Pozostała już tylko jedna zagad ka do rozwiązania.

– Wytłumacz mi, co zrobiłeś, żeby twoi bliscy mnie zaakceptowali. Od samego początku traktują mnie jak dar niebios. Jak ich do mnie przekonałeś?

– Wspominałem ci, że mam doskonały plan. Po pierwsze, powiedziałem, że spotkałem wspaniałą kobietę, którą kocham nad życie. Po drugie, dla Włochów najważniejsza jest rodzina.

– Ja akurat nie mogę się poszczycić zbyt liczną.

– Za to dajesz nadzieję na jej powiększenie. Zdradziłem rodzicom, że marzysz o gromadce dzieci. Natychmiast oszaleli na twoim punkcie. Bardzo boleją nad tym, że Angelina i Ward nie obdarują ich wnukami. Teraz w nas pokładają całą nadzieję.

– O Boże! Co będzie, jeżeli zawiodę?

– Chyba już więcej nie muszę cię prosić o kredyt zaufania. Do tej pory osiągałem wszystko, czego pragnąłem. Przysięgam, że dołożę wszelkich starań, żeby spełnić nasze i ich marzenie – zapewnił z uroczystą powagą.

Jak zwykle dotrzymał obietnicy.

Dziennik „Sydney Morning Herald” zamieścił w noworocznym wydaniu następującą notatkę w rubryce „Narodziny”:

„W dniu pierwszego stycznia w rodzinie Moret tich przyszły na świat trojaczki. Dunmi rodzice – Serena i Nick – nazwali synka Lucas Angelo. Dwie piękne córeczki otrzymały imiona: Isabella Rose i Katrina Louise. Dziadkowie – Frank i Lucia – powitali troje nowych członków rodziny z ogromną radością”.

Загрузка...