ROZDZIAŁ JEDENASTY

– Jesteś pewna, że nie chcesz jechać?

Siedziały na ogrodowych fotelach w pokoju pełnym roślin. Przeszklone rozsuwane drzwi wychodziły na basen. Bianka wyglądała na wyczerpaną, ponieważ ciągłe awantury z Dale'em o rozbieraną scenę doprowadziły ją wreszcie na krawędź załamania nerwowego.

– Jeżeli go teraz zobaczę, to albo rzucę się na niego z pazurami, albo rzucę się mu w ramiona jęknęła. – Już zupełnie nie wiem, co mam robić. Jedna część mojej duszy chce iść do niego i powiedzieć, że się poddaję i mam w nosie konsekwencje. Jednak druga ostrzega przed przelotnym romansem, bo takie przeżycie wpędzi mnie w jeszcze gorszy stan. Nigdy nie pogodzę się z tym, że miałam Dale'a tylko na chwilę, a potem straciłam. Nie przeżyłabym tego…

Hope aż nadto dobrze rozumiała rozterki przyjaciółki. To, że przez moment widziała Aleksieja w Londynie, tylko pogorszyło sprawę, poniewaz jej tęsknota i miłość jeszcze się wzmogły. Zmizerniały, smutny i umęczony Aleksiej budził w jej sercu jeszcze głębsze uczucia niż poprzednio.

– Mimo to nadal uważam, że powinnaś ze mną jechać do Napa Valley. Moim zdaniem Dale' owi zależy na tobie. W przeciwnym wypadku atmosfera między wami nie byłaby tak napięta.

– Nie – ucięła stanowczo Bianka. – Nie mogę.

Tak samo jik nie mogę znieść widoku Nika w ramionach Dale'a. Wiem, że gdybym źaszła teraz w ciążę, mogł?by to przerwać moją karierę, ale jakoś przestało mnie to martwić. Kocham Dale' a, chciałabym urodzić jego dziecko. Naprawdę mało brakuje, żebym się załamała. Dlatego nie mogę z wami jechać. Zresztą Niko potrzebuje opieki, muszę zostać.

– Bardzo chciałabym go zabrać, ale Dale zaplanował odwiedzić wiele miejsc. Tak intensywny program byłby dla małego zbyt męczący.

Hope miała spędzić weekend w Napa Valley u rodziny Dale'a. Umówili się, że przyleci z Los Angeles do San Francisco, gdzie na lotnisku będzie na nią czekał wynajęty samochód. Dale zostawił jej szczegółowy plan i udzielił niezbędnych wskazówek

Bianka zerknęła na zegarek i Jęknęła.

– Biegnę,· bo się spóźnię na zdjęcia. – Zerwała się z fotela. – Każdy, kto myśli, że życie gwiazdy to same przyjemności, powinien spróbować, co to znaczy być na każde gwizdnięcie reżysera. Pełna gotowość bojowa przez całą dobę. Jak zadzwoni, to harujesz kilkanaście godzin, jak nie zadzwoni, to umierasz z nerwów, że już nikt cię nie chce.

– Przecież ty to uwielbiasz – droczyła się Hope, ale twarz jej przyjaciółki pozostała poważna.

– Kiedyś tak mi się wydawało – przyznała Bianka. – Nie można jednak tak łatwo wymazać tego, co ci wpojono w okresie dorastania. To zapada w człowieka bardzo głęboko. Tak naprawdę nadal jestem wierną zasadom wychowanką szkoły zakonnej. N ajbardziej liczy się dla mnie dom i rodzina.

Hope widziała, że jej przyjaciółka jest nieszczęśliwa i poczuła pokusę, żeby porozmawiać z Dale'em poważnie. Czy miała jednak prawo wtrącać się w nie swoje sprawy? Ajeśli się myliła? Bianka przecież znała Dale'a dużo lepiej, więc skoro twierdziła, że on się nie ożeni, to pewnie miała rację.

Następnego dnia Hope z ciężkim sercem odeszła od kołyski ze śpiącym synkiem. Zostawiała go po raz pierwszy i było to dla niej ciężkie przeżycie.

– To tylko dwa dni – uspokajała ją Bianka. – Wiesz, że będzie miał jak najlepszą opiekę, a ja przez dwa dni będę się czuła, jakbym to ja była szczęśliwą mamą! Właśnie, czy załatwiłaś już wszystkie formalności związane z chrztem?

Oboje z Dale'em mieli być rodzicami chrzestnymi. Hope z duszą na ramieniu poszła do kościoła parafialnego, ale odkryła, że samotna mama nie jest dla księdza z Hollywood niczym zdrożnym.

Podróż samolotem nieuchronnie skojarzyła jej się z Aleksiejem, z ich pamiętnym lotem na Karaiby. Wiedziała, że nie powinna o tym myśleć, przydawać sobie udręki, ale – och! – jak tu nie myśleć, gdy tak bardzo się tęskni?

Gdy w hali przylotów w San Francisco przechodziła obok kiosku z gazetami, na jednej z kolorowych okładek mignęła twarz Elise. Hope podeszła krokiem lunatyczki, litery rozpływały jej się przed oczami. "Dla męża zrzekła się fortuny!" Jak w transie zapłaciła za magazyn, podeszła' do najbliższej ławki i opadła na nią, zapominając na śmierć o celu podróży, o czekającym na nią samochodzie, o całym świecie. Elise zmieniła zdanie i wyszła za Aleksieja!

Trzęsącymi się dłońmi przerzuciła strony, szukając dalszego ciągu artykułu, wreszcie znalazła. Było tam duże zdjęcie Elise, za którą stał Aleksiej. Hope pochyliła się nad fotografill, nieświadoma cichego jęku, jaki wydarł się z jej ust, i chłonęła każdy szczegół. Zeszczuplał jeszcze bardziej, jego kości policzkowe stały się bardziej wydatne, stanowił zupełne przeciwieństwo przysadzistego mężczyzny okrągłej twarzy, czarnych włosach i oczach, stojącego obok Elise.

Podpis głosił: "Aristotle Nicholaus, kuzyn pierwszego męża panny młodej, jeden z najbogatszych ludzi świata, podczas ceremonii ślubnej z francuską wdową… " Hope gorączkowo wróciła wzrokiem do zdjęcia i dopiero teraz zauważyła to, co przeoczyła, przyglądając się wyłącznie Aleksiejowi. Elise i grecki krezus trzymali się za ręce, na dłoni Francuzki lśnił pierścionek z olbrzymim diamentem.

Nie poczuła ulgi, tylko smutek. Jakże Aleksiej musiał cierpieć! I jak Elise mogła być tak okrutna, żeby zaprosić go na ślub i to w roli świadka? Ogarnęło ją przemożne pragnienie, by rzucić wszystko, jechać do niego i jakoś go pocieszyć. Wszystkie krzywdy, jakich od niego doznała, znikły w jednej chwili, jakby wyparowały w powietrze, jakby ich nigdy nie było. Ale wiedziała, że on nie potrzebował ani jej pociechy, ani jej miłości. A ona była zbyt dumna, by narzucać mu się z uczuciami.

Włożyła magazyn do torby i udała się do biura wynajmu samochodów.

_ Tak, samochód czeka na panią – potwierdziła pracownica firmy. – Jeden z naszych najlepszych. Pan Lawrence specjalnie wybrał… – dodała, lustrując Hope wzrokiem, pod którym omal nie spaliła się ze wstydu. – Tu są kluczyki, proszę pokwitować odbiór, zaraz nasz pracownik zaprowadzi panią na parking.

Na parkingu, ku jej wielkiemu zmieszaniu, zaprowadzono ją do luksusowego kabrioletu w czerwonym kolorze. Nie miała wyjścia, wsiadła do samochodu, ustawiła lusterka, niepewnie zapuściła motor i wykonała dwie próbne rundki, żeby przyzwyczaić się do nowego wozu. I:rowadziło się go bardzo miękko, więc Hope jeszcze tylko sprawdziła mapy od Dale' a i wyruszyła w drogę.

Dale powiedział, że podróż zajmie jej niewiele ponad godzinę, miała więc czas, żeby dalej myśleć. o Aleksieju. Musiał być to dla niego cios w samo serce, gdy okazało się, że kobieta, którą pokochał i z którą pragnął się ożenić, wyżej sobie ceniła pieniądze niż jego uczucia…

Po godzinie dojechała do miasteczka St Helen, winnica Dale' a znajdowała się niedaleko. To dobrze, ponieważ zapadł już zmierzch, a Hope nie chciała po ciemku pomylić drogi w nieznanym terenie. Niedaleko za miasteczkiem szosa rozwidlała się. Hope skręciła w szerszą drogę. Teraz jechała powoli, szosa była kręta, a Hope starała się.nie przeoczyć drogowskazu, który miał stać u wlotu bocznej drogi wiodącej do winnicy Dale' a.

Po godzinie stało się jasne, że zabłądziła. Musiała zawrócić, w tym celu wjechała w najbliższą boczną drogę, ale nie dała już rady się wycofać, ponieważ silnik zgasł i odmówił posłuszeństwa. Spojrzała na wskaźnik paliwa i jęknęła. Jak mogła nie pomyśleć o zatankowaniu benzyny? No tak, przecież była zajęta rozważaniami na zupełnie inny temat…

W oddali zauważyła światełko, uznała więc, że najszybciej będzie pójść do najbliższych zabudowań i odkupić od gospodarzy trochę benzyny. Wysiadła, zamknęła samochód i ruszyła przed siebie na tyle szybko, na ile pozwalały jej wysokie obcasy. Nie przewidziała, że przyjdzie jej maszerować po polnej drodze, miała więc na sobie białe sandałki, które pasowały do białego rozpinanego sweterka, błękitnej bluzki i wąskiej mini z rozcięciem.

Ponieważ zabudowania znajdowały się dalej, niż jej się początkowo wydawało, odetchnęła z ulgą, gdy wreszcie dotarła do obrośniętego dzikim winem domu we włoskim stylu. Dziedziniec wybrukowano nieregularnymi kamieniami, które wyglądały bardzo malowniczo, ale więzły między nimi obcasy. Mimo że Hope starała się zachować ostrożność, przy kolejnym kroku noga poleciała jej w bok, a kostkę przeszył dojmujący ból.

Hope przystanęła, zdjęła sandały i pokuśtykała ku drzwiom. Zapukała, bez rezultatu. Ktoś jednak musiał być w domu, przecież nad wejściem paliło się światło! Zapukała mocniej, nieco zniecierpliwiona. Po chwili usłyszała zgrzyt odsuwanej zasuwy i drzwi uchyliły się. Za nimi panowała ciemność. Jak w horrorze, pomyślała nerwowo. Odchrząknęła.

– Przepraszam, że nachodzę o tak późnej porze, ale zabrakło mi benzyny, zauważyłam światło i pomyślałam, że może uda mi się trochę odkupić, bo po drodze nie było stacji benzynowej… – Dziwnie się czuła, mówiąc do kogoś, kogo nie widziała, nie miała nawet pojęcia, czy zagadnęła kobietę, czy mężczyznę·

– Zawsze do usług, Hope. Wejdź, proszę – odezwał się tak dobrze znany głos.

Nogi ugięły się pod nią z wrażenia. Oparła się o framugę.

– Aleksiej???

– We własnej osobie. Nie jestem duchem, jeśli o to ci chodzi. – Postąpił krok w jej stronę i znalazł się w kręgu światła rzucanym przez lampę nad wejściem. Był boso, miał na sobie szlafrok, jego włosy były zmierzwione. Ponieważ wahała się, ujął ją za ramię i bezceremonialnie wciągnął do środka.

– Nie stój tak, jest chłodno, zmarzniesz. – Zamknął drzwi i zapalił światło.

Zobaczyła przytulne, bezpretensjonalnie urządzone wnętrze w rustykalnym stylu. Dobre miejsce, żeby się w nim na jakiś czas zaszyć po stracie ukochanej. Doskonale rozumiała, że Aleksiej chciał uciec jak najdalej od Francji, gdzie zapewne wszystko przypóminało mu o Elise.

– Rozgość się. – Aleksiej przejechał dłonią po włosach. – Dopiero przyleciałem i już spałem, kiedy zapukałaś – wyjaśnił. – Przyznam, że byłaś ostatnią osobą, której mogłem się spodziewać. Znikłaś bez słowa i zatarłaś ślady. Rozumiem, że z zemsty?

– Jak to bez słowa, przecież napisałam do ciebie list – zaoponow~a. Jak mógł sądzić, że chciała się na nim zemścić? Nigdy by jej to nie przyszło do głowy!

– Tak, tylko że na Karaibach ludzie mają inne poczucie czasu niż w Europie. Twój posłaniec raczył się zjawić dopiero po trzech dniach, podczas których odchodziłem od zmysłów, nie mając najmniejszego pojęcia, co się z tobą stało.

– Przykro mi, nie pomyślałam… – Zwiesiła głowę jak skarcone dziecko, zbyt wytrącona z równowagi, by pomyśleć o tym, że to nie ona powinna przepraszać.

– To mnie jest przykro. Bardzo przykro, bo widać dałem ci powód do tego, żebyś ode mnie uciekła. Zacisnął powieki. – Omal nie zwariowałem. Wyobraźnia podsuwała mi straszne obrazy… Myślałem, że stało ci się coś złego, że nie żyjesz, a wszystko przeze mnie… Byłaś bezbronnym dzieckiem, na które sprowadziłem nieszczęście. – Spojrzał na nią i nagle chwycił ją za ramiona i zacisnął palce tak mocno, że poczuła ból. ~ Dlaczego mi to zrobiłaś?

_ Przecież dostałeś list! Najlepszy dowód, że nie chciałam, byś się martwił.

– W takim razie dlaczego zabroniłaś prawnikowi podać mi twój adres?

Odwróciła głowę. Wolała, żeby przestał tak na nią patrzeć, żeby się odsunął. Stał niebezpiecznie blisko, budził w jej ciele pr,agnienie, z którym nie umiała walczyć. Wiedziała jednak, że nie wolno jej ulec. Nie ma dla nich przyszłości, po krótkiej chwili zapomnienia znów przyjdzie bolesne rozstanie, a ona już nie ma na to siły. Lepiej nie wkraczać ponownie na niebezpieczny teren.

– Dlaczego me chciałaś mnie widzieć?

Nie wiedziała, co odpowiedżieć. Na pewno nie mogła wyjawić prawdy, a żadna sensowna wymówka nie przychodziła jej do głowy.

– Tak trudno się domyślić? – odpowiedziała pytaniem na pytanie, próbując grać na zwłokę.

– Za dużo bolesnych wspomnień, tak?

– Tak – podchwyciła i nagle pod wpływem niezrozumiałego impulsu dodała: – Widziałam cię w Londynie, pod hotelem…

– Widziałaś mnie i nawet nie podeszłaś? – niemal wykrzyknął, a twarz wykrzywił mu grymas.

Zlękła się. Wiedziała, że jego gniew może ją drogo kosztować.

– Rozmawiałeś z kimś, nie chciałam ci przeszkadzać, dlatego…

– Kłamiesz. To było celowe działanie, do którego popchnęło cię pragnienie zemsty – ciągnął oskarżycielsko, pochylając się nad nią·

Coraz gorzej. Jeśli Aleksiej ją pocałuje, jej opór pryśnie jak bańka mydlana. A on wykorzysta to, ponieważ jest zrozpaczony po stracie Elise i pewnie potrzebuje czegoś, co by przytępiło jego ból, co pozwoliłoby ehoć na chwilę oszukać cierpienie. Nie mogła na to pozwolić.

– Aleksiej, między nami wszystko skończone powiedziała, próbując się odsunąć. – Wiesz o tym aż nazbyt dobrze. Domyślam się, że miałeś ochotę udusić mnie gołymi rękami, kiedy w końcu dostałeś mój list.

– To też, ale tak naprawdę to mnie powinno się udusić… Uciekłaś, bo dopuściłem się gwałtu na tobie, taka jest prawda. Hala ruszyło sumienie i przyszedł do mnie następnego dnia, żeby wszystko mi wyjaśnić. Powiedział, że próbował cię podenyać, że. to on jest odpowiedzialny za przymusowy postój na wyspie, że do niczego nie doszło, bo byłaś nieugięta. Jeszcze nigdy nie czułem do nikogo takiej nienawiści jak wtedy. A wiesz kogo nienawidziłem? Siebie…

– Ach, ta rosyjska część twojej duszy – powiedziała niemal z uśmiechem Hope i nagle syknęła, ponieważ przez roztargnienie obciążyła zbytnio bolącą nogę·

– Co ci jest? – Obrzucił ją badawczym spojrzeniem i zauważył spuchniętą kostkę. – Pozwól, obejrzę. No już…

Pochylił się i zaczął delikatnie obmacywać bolące miejsce.

– Skręciłam nogę na kamieniach – wyjaśniła, modląc się w duchu, źeby przestał jej dotykać i rozpalać w niej pragnienie. Wystarczyłby drobny ruch ręki, a mogłaby zanurzyć palce we włosach, które miały dokładnie ten sam odcień, co włosy małego Nika.

– Usiądź – polecił, prostując się. – Zrobię ci zimny kompres.

Hope podeszła do kanapy, usiadła i wyjęła telefon. – Muszę zadzwonić do przyjaciela. Czeka na mnie i pewnie się martwi, co się ze mną dzieje.

Zmierzył ją wzrokiem pełnym zimnej pogardy.

Hope poczuła się dotknięta.

– Do przyjaciela? Tego samego, z którym uciekłaś z Karaibów?

– Ajeśli nawet, to co z tego? – odparowała, chociaż nie miała pojęcia, co za diabeł ją do tego podkusił.

– Mam nadzieję, że dobrze cię wyszkoliłem i jest zadowolony z takiej sprawnej kochanki?

Jego okrucieństwo zirytowało i przestraszyło Hope. Leciutko zadrżała, pobladła. Nie rozumiała zachowania Aleksieja. Dopiero co przyznał, że niesłusznie ją posądzał o flirt z Halem, a teraz nagle znowu ją oskarżał. Czy mało mu dała dowodów, że tylko jego pragnie i zupełnie nie zwraca uwagi na innych mężczyzn?

– Chwaliłeś mnie i uważałeś za pojętną uczennicę. Mam nadzieję, że mój przyjaciel nie jest rozczarowany – zareplikowała cynicznie, chociaż chciało jej się płakać. Ta wymiana zdań zaszła jednak zbyt daleko, by Hope mogła zachować spokój i zdrowy rozsądek.

– Chciałaś zadzwonić – przypomniał zimno Aleksiej i wyszedł z pokoju.

Hope zadzwoniła do Dale'a i wyjaśniła, co się stało.

– Słuchaj, nie powinnaś już dziś nadwyrężać tej nogi. W tej sytuacji byłoby lepiej, gdybyś została tam na noc – powiedział po chwili zastanowienia Dale. -Wyjaśnij swoją sytuację i zapytaj, czy to możliwe.

– Kiedy ja nie mogę tu zostać! – jęknęła z rozpaczą, ale w tej chwili wrócił Aleksiej, niosąc salaterkę pełną kostek lodu, więc Hope pośpiesznie zakończyła rozmowę.

– O co chodzi?

– On uważa, że nie powinnam forsować chorej nogi. Chce, żebym tu przenocowała. Powiedziałam mu, że to niemożliwe.

Przyjrzał jej się z nieodgadnionym wyrazem twarzy.

– Przeciwnie – oznajmił. – Uważam, że to bardzo rozsądny człowiek. Nie obawiaj się, jesteś tu zupełnie bezpieczna. Nic ci nie grozi z mojej strony.

– Wiem, że mi nic nie grozi. Zemsta się dopełniła, nie masz już powodu… Po prostu wolałabym, żebyśmy się już nigdy więcej nie spotkali – powiedziała bardzo cicho, prawie szeptem.

Wyraz jego twarzy zmienił się w jednej chwili, wyglądało to tak, jakby Aleksiej zamknął SIę w sobie, jeszcze bardziej pogłębiając przepaść między nimi, rwąc nawet najwątlejsze nici porozumienia. Och, czy to spotkanie musiało tak wyglądać?

– Zajmijmy się twoją kostką. Potem zaprowadzę cię do pokoju. – Aleksiej ułożył jej chorą nogę na kanapie i zaczął delikatnie okładać lodem spuchniętą kostkę. – Muszę zadzwonić w jeszcze jedno miejsce – powiedziała Hope, ale ponieważ tym razem nie wyszedł z pokoju, po chwili wahania wybrała numer Bianki. – Hope? Nie spodziewałam się, że dzisiaj zadzwonisz. Coś się stało?

– Nie, wszystko w porządku. Chciałam tylko zapytać, jak się czuje Niko… – Gdy wymówiła imię synka, na jej twarzy pojawił się pełen słodyczy uśmiech.

– Wspaniale, właśnie jesteśmy po kąpieli, co wprawiło nas w szampański nastrój. Chcesz posłuchać? – Po chwili milczenia w słuchawce odezwało się znajome gaworzenie.

Łzy napłynęły jej do oczu ze wzruszenia, więc pożegnała się pośpiesznie, świadoma tego, że Aleksiej obserwuje ją spod oka.

– Kto to jest Niko? – spytał ostro. – I czy twój przyjaciel wie o jego istnieniu? Musi być bardzo wyrozumiały, skoro toleruje rywala.

– O wszystkim wie, zapewniam cię – odparła oschle. – Jeśli pozwolisz, sama zajmę się moją nogą· – Nie, ja to zrobię – powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu. – Ale lepiej pójdźmy na górę, żebyś już potem nie musiała chodzić z zabandażowaną nogą.

Wejście na schody okazało się torturą, każdy kolejny krok Hope musiała okupić falą bólu. Aleksiej, który poszedł przodem, odwrócił się, a gdy ujrzał wyraz twarzy Hope, spochmurniał jeszcze bardziej. Zawrócił i bez słowa wziął ją na ręce. Wiedziała, że nie powinna rozkoszować się tą chwilą, lecz pokusa okazała się silniejsza od niej. Zamknęła oczy, by doznania były intensywniejsze. Owionął ją znajomy zapach jego skóry.

Aleksiej zaniósł Hopedo sypialni i bardzo ostrożnie położył na podwójnym małżeńskim łożu.

– Nie ruszaj się – przykazał i zniknął za drzwiami prowadzącymi do łazienki, skąd po chwili wrócił z bandażem elastycznym, watą i niewielką miską pełną wody, w której rozpuścił środek łagodzący stłuczenia.

Ponownie zamknęła oczy, gdy robił jej kompres i bandażował stopę. Kiedyś dotykał jej ciała żarliwie jak kochanek, a nie chłodno i bezosobowo jak zawodowy pielęgniarz…

– To powinno pomóc. – Aleksiej zakończył robienie opatrunku. -',Teraz spróbuj zasnąć. – Podniósł się i podszedł do drzwi.

– Mogę spać gdzieś indziej – zaprotestowała. Nie musisz mi odstępować swojego pokoju'.

– To nie moja sypialnia, tylko mojego zarządcy Dave'a i jego żony. Nie ma ich chwilowo, więc możesz skorzystać z ich pokoju. Dobranoc.

Z głębokim żalem popatrzyła na zamykające się drzwi. Czego się właściwie spodziewała? Że Aleksiej zostanie z nią na noc? Sama przecież podkreślała, że między nimi wszystko skończone.

Odpoczęła trochę, potem ostrożnie wzięła prysznic, starając się nie zamoczyć bandaża. Ponieważ wszystkie jej rzeczy zostały w samochodzie, przeprała bieliznę, wiedząc, że jedwab i koronka wyschną do rana, po czym nago wsunęła się pod kołdrę.

Nie mogła zasnąć, jej myśli krążyły wokół Aleksieja. Czy on też nie mógł spać, zdenerwowany jej niespodziewanym wtargnięciem pod jego dach? W końcu zaczęła myśleć o synku, to nieco ją uspokoiło i zapadła w sen.

Śniło jej się, że sir Henry próbuje zabrać jej dziecko, twierdząc, że to Niko jest jego spadkobiercą. Krzyczał, że kobieta jej pokroju nie ma prawa wychowywać dziecka. W tym śnie pojawił się też Aleksiej i Hope błagała go, by jej pomógł, ale on odpowiadał, że nie ma z tym nic wspólnego i że powinna zwrócić się do ojca dziecka.

Obudziła się, rozpaczliwie szlochając. Poduszka była mokra, kołdra i prześcieradło pościągane i zmięte – widać musiała rzucać się przez sen. Nagle zabłysło światło.

– Słyszałem, że płakałaś. Co się stało? Tak cię boli?

Jak miała mu wyjaśnić, że ból fizyczny był niczym wobec cierpienia duszy?

– Może za mocno zabandażowałem – mruknął. – Daj, sprawdzę.

– Nie, noga jest w porządku – zapewniła pośpiesznie, zaciskając palce na kołdrze i podciągając ją pod samą brodę. – Śniły mi się jakieś koszmary.

– Wciąż je miewasz?

– Czasami. Naprawdęjuż wszystko w porządku. Przykro mi, że zakłóciłam twój spokój.

Skrzywił się cynicznie.

– Przykro ci? Raczej skłaniałbym się ku stwierdzeniu, że sprawia ci to satysfakcję i robisz to celqwo.

– Zeby się zemścić? Nie, zemsta to twoja specjalność. Ja uważam, że co się stało, to się nie odstanie, i nie rozpamiętuję przeszłości, tylko wyciągam z niej wnioski na przyszłość.

– I jaki wyciągnęłaś wniosek z dotychczasowych doświadczeń? Że nie móżesz żyć bez bogatego kochanka? – warknął z furią.

Postanowiła się bronić. Tłumaczenie się byłoby poniżej jej godności, ponieważ on i tak nie uwierzyłby w jej zapewnienia.

– Ty mnie tego nauczyłeś, sama nie osiągnęłabym takiego mistrzostwa – odpowiedziała atakiem na atak. – W takim razie może powinienem sprawdzić, jakie poczyniłaś postępy i czego się nauczyłaś w łóżku nowego kochanka?

Wiedziała, co Aleksiej zrobi, zanim jeszcze się poruszył. Zdarł z niej kołdrę, a Hope odruchowo zacisnęła powieki. Czy zauważy zmiany, jakie zaszły w jej wyglądzie po urodzeniu dziecka – powiększony biust, bujniejsze kształty? Co powie? Czy mu się spodoba?

– Nie udawaj niewiniątka. Przecież mi nie powiesz, że zamykasz oczy, kiedy on cię dotyka. A może to sztuczka, żeby jeszcze bardziej podniecić mężczyznę? No, powiedz, czego cię nauczył?

Nie umiem nic ponad to, czego ty mnie nauczyłeś – chciała odpowiedzieć, ale zaschło jej w gardle i nie była w stanie wydusić z siebie nawet słowa. Gwałtownie otworzyła oczy, gdy Aleksiej usiadł i położył dłoń na. jej biodrze. Zauważyła, że poły jego szlafroka rozchyliły się, ukazując umięśniony tors. Wystarczyłoby wyciągnąć rękę…

– Zmieniłaś się – skonstatował, obserwując ją tak uważnie, jak jastrząb obserwuje zdobycz. – Dojrzałaś znacznie szybciej, niż się tego spodziewałem. Jesteś w pełni dorosłą kobietą, a uciekłaś ode mnie jeszcze jako podlotek.

Nie, byłam kobietą, gdy od ciebie odeszłam, kobietą, która nosiła twoje dziecko, która darzyła cię głęboką miłością, ale ty byłeś zbyt ślepy, zbyt przywiązany do swoich opinii, żeby cokolwiek zauważyć, żeby mnie naprawdę zobaczyć. Patrzyłeś na mnie poprzez swoje uprzedzenia.

Oczywiście żadnej z tych myśli nie wypowiedziała na głos.

– Ty drżysz – zauważył zmienionym głosem; gdy przez jej ciało przebiegł mimowolny dreszcz.

Trudno, by nie drżała, gdy jego dłoń błądziła powoli najpierw po jej biodrze, potem po brzuchu, a wreszcie spoczęła 'iia sercu Hope, które łomotało w piersi jak szalone i zdradzało jej prawdziwe uczucia.

– Dziwne, żeby doświadczona kobieta tak gwałtownie reagowała na w sumie niewinną pieszczotę – mruknął niemal z zastanowieniem.

– Aleksiej, proszę… – wyszeptała błagalnie przez zaciśnięte gardło, ale właśnie tym przywiodła się do zguby, ponieważ on nachylił się, żeby ją lepiej usłyszeć. Znalazł się tak blisko, że już nie mogła się opanować i utkwiła wzrok w wargach Aleksieja.

– Jak słodko wymówiłaś moje imię, malutka… – odparł w zamyśleniu i leciuteńko przesunął kciukiem po jej dolnej wardze.

Hope przestała myśleć. Rozchyliła drżące usta i najpierw dotknęła palca Aleksieja językiem, a potem delikatnie przytrzymała zębami. Czuła, jak spoczywająca na jej piersi lewa dłoń Aleksieja rozpoczyna zn‹;tjome, upragnione pieszczoty. Już po chwili całowali się do utraty tchu, do nieprzytomności. Jego palce wplątane w jej włosy, jej dłonie zaciśnięte na jego ramionach, pierlŚ nabrzmiewająca pod jego dotykiem…

Aleksiej kolejno odnajdywał na jej ciele najbardziej wrażliwe punkty, obsypywał je pocałunkami, szeptał coś urywanym głosem i to brzmiało w uszach Hope jak najpiękniejsza muzyka świata. Niecierpliwie wsunęła dłonie pod jego szlafrok, by móc pieścić jego skórę, napawać się nią…

Tak pragnęła mu powiedzieć, jak bardzo go kocha. – On też cię tak dotyka? – odezwał się Aleksiej, zmysłowo badając dłonią wewnętrzną stronę jej uda. – Ten twój facet, dla którego mnie zostawiłaś?

Oprzytomniała w ułamku sekundy. On się nie zapomniał, on zimno sprawdzał prawdziwość swoich teorii na jej temat. To wcale nie znaczyło, że był zupełnie pozbawiony uczuć, przeciwnie, umiał żarliwie kochać, potrafił być romantyczny i oddany. Gdy chodziło o Elise…

Jak mogła o tym zapomnieć? Jak mogła mu pozwalać na fizyczne zbliżenie bez miłości? Jak mogła się tak bezwstydnie zachowywać? Zdjęło ją obrzydzenie do samej siebie.

– O co ci chodzi? – spytał, ujrzawszy jej zmienioną twarz. – Przelękłaś się, że twój nowy partner nie zaakceptowałby tego, co teraz robisz? Mogę z łatwością rozproszyć twoje wątpliwości, zaraz o nim zapommsz…

Zaprzeczanie nie miało sensu.

– Wiem, że możesz to zrobić – przyznała. – Ale wtedy będę sobą gardzić równie mocno…

– Jak mną? – przerwał jej ostrym tonem, odsunął się, wstał i zawiązał szlafrok.

Z rozpaczą zacisnęła wargi w wąską linię. Znowu jej przerwał, znowu nie chciał słuchać. Gdyby pozwolił jej dokończyć, powiedziałaby, że będzie sobą gardzić równie mocno, jak on nią gardzi. I daje liczne dowody tej pogardy, właśnie przez to, że manipuluje jej reakcjami, nie licząc się z tym, co ona czuje, nie licząc się z jej zdaniem. Według niego Hope po prostu nie zasługuje na dobre traktowanie.

Jednak nic nie mogła powiedzieć, bo Aleksiej już otwierał drzwi. Przez moment kusiło ją, by wyznać, że urodziła mu syna. Może wtedy ten pogardliwy grymas na jego twarzy ustąpiłby miejsca… Miłości? Szacunkowi? Nie licz na to, zganiła się w myślach. Nie zasłaniaj się dzieckiem, ono nie było częścią planu Aleksieja, więc nie 'będzie o nie dbał.

Gdy poszedł, leżała bezsennie, a pamięć podsuwała jej wspomnienia ich kolejnych zbliżeń, gdy stopniowo budził z letargu jej niedoświadczone i lJoczątkowo przestraszone ciało, gdy je otwierał, gdy je wprowadzał w świat nowych doznań. Może źle zrobiła, odrzucając to, co jej oferował tej nocy? Może trzeba było się zgodzić na zastąpienie nieosiągalnej dla Aleksieja Elise? Przynajmniej nie dręczyłby jej teraz taki głód miłości, leżałaby w ramionach ukochanego zaspokojona i szczęśliwa.

Nadszedł ranek i Hope pokuśtykała do łazienki, żeby wziąć zimny prysznic i dojść do siebie po nieprzespanej nocy. Noga bolała ją bardzo, co oznaczało, że prawdopodobnie trzeba.będzie zadzwonić do Dale'a i wszystko odwołać. Szkoda, chciała jak najszybciej znaleźć dom dla siebie i synka, zacząć wreszcie życie na własny rachunek.

Naraz dotarło do niej, że skoro już w czasie pierwszego pobytu w Napa Valley wpadła na Aleksieja, to zapewne będą się spotykać przy wielu okazjach. Zawahała się, ale po chwili dumnie uniosła głowę. Nie będzie zmieniać swoich życiowych planów tylko dlatego, że on parę razy w roku wpada na chwilę do Kalifornii. Ona i jej syn powinni. zamieszkać tam, gdzie jest pięknie i ciepło, nie ma powodu z tego rezygnować.

Ubrała się i wyszła z pokoju. Gdy stanęła u szczytu schodów, poczuła nęcący zapach świeżo zaparzonej kawy. Zaczęła schodzić bardzo powoli, z całych sił trzymając się poręczy, żeby jak najbardziej oszczędzać chorą nogę. Po chwili odkryła, że najlepiej jest zeskakiwać na drugiej. Robiło to trochę hałasu i wywołało z kuchni Aleksieja, który popatrzył na Hope z wyraźnym niezadowoleniem..

– Nadal tak cię boli?

– Skąd, tak sobie skaczę, żeby było śmieszniej – warknęła, ponieważ jego widok do końca wytrącił ją z równowagi. Aleksiej miał na sobie spłowiałe dżinsy i kraciastą koszulę, i w tym swobodnym stroju wy9ał jej się jeszcze bardziej atrakcyjny niż zazwyczaj.

– Czekaj, nie schodź – zażądał, idąc w jej stronę. Nie posłuchała go, ponieważ nie chciała znów znaleźć się w jego ramionach. Czuła, że nie jest w stanie znieść fizycznego kontaktu z nim, to przysparzało jej zbyt wiele cierpienia. Dlatego w popłochu zaczęła zeskakiwać szybciej, trafiła na krawędź stopnia, poślizgnęła się i z okrzykiem spadła ze schodów głową w dół.

Nagle dosłownie zawisła w powietrzu, słuchając bicia czyjegoś serca. Biło tak szaleńczo, jakby miało ochotę wyrwać się z piersi. Przycisnęła do niego dłoń i poczuła pod palcami miękką flanelę. Ochłonęła i zrozumiała, że Aleksiej trzyma ją bezpiecznie w ramionach i to jego serce bije tak mocno.

– Ale wymyśliłaś – wycedził. – Lepiej się połamać, niż przyjąć moją pomoc? Od kilku godzin wi~m aż nadto dobrze, że moje towarzystwo napawa cię wstrętem, nie musisz mi tego tak ostentacyjnie przypominać.


Gdybyś tylko wiedział, pomyślała z bólem, kiedy posadził ją na kanapie.


– Całe szczęście, że nic sobie nie zrobiłaś. Siedź tu i ani waż się ruszyć. Przyniosę ci kawy.


– Muszę zadzwonić do Da… Do przyjaciela, który na mnie czeka. Nie dam rady prowadzić, odwołam mój przyjazd.


Aleksiej przystanął w drzwiach do kuchni i popatrzył na nią z dziwną melancholią. Nigdy nie widziała u niego takiego wyrazu twarzy.

– Gdzie on mieszka?


Hope wytłumaczyła, że niedaleko St Helen, wyjaśniła też, w jaki sposób pomyliła drogę.

– I tak będę do kogoś jechał, jestem umówiony.


Zawiozę cię tam. Domyślam się, że po ostatniej nocy pilnie potrzebujesz wsparcia swego przyjaciela. _ Znowu był sobą, zaśmiał się cynicznie. – Nie oszukasz mnie, wiłaś się z pragnienia. Mogłem z tobą zrobić wszystko, nie odmówiłabyś. Ale do niczego nie doszło i pewnie jesteś półprzytomna z frustracji. Nie będę cię skazywał na takie męki, dostarczę cię tam, gdzie natychmiast znajdziesz zaspokojenie.

Na jej policzkach wykwitły rumieńce.

– Aleksiej! – zaprotestowała, przywołując go do porządku, ale nie zrobiło to na nim wrażenia.

– Daj spokój, jesteśmy dorośli. Dobra, chcesz kawy, czy wolisz jak najszybciej wpaść w ramiona tego swojego blondyna?.

Na twarzy Hope odbiło się zdumienie.

– Widziałem was razem, kiedy byłem poprzednim razem w Kalifornii – wyjaśnił. – Pojechałem z wizytą do przyjaciół w Hollywood, szłaś z tym facetem po ulicy.

– Widziałeś mnie, i nie podszedłeś? – spytała z rozpaczą, którą dodatkowo pogłębił fakt, że Aleksiej wzruszył ramionami.

– Po co? Nie było nic do powiedzenia.


l

Загрузка...