ROZDZIAŁ PIĘTNASTY

_ I jak według ciebie sprawdzam się w nowej roli? – zagadnęła Bianka, gdy po skończonym przy.i~ciu krzątały się po kuchni w nowym domu państwa Lawrence.

_ Jak zwykle jesteś gwiazdą – przyznała Hope. – Jedzenie było fantastyczne.

_ Mama Dale' a nauczyła mnie gotować. Gdyby jeszcze rok temu ktoś mi powiedział, że będę przykładną panią domu, to bym nie uwierzyła. A ty jak sobie radzisz? – Obrzuciła przyjaciółkę badawczym spojrzeniem.

Hope natychmiast przywołała uśmiech na twarz.

_ Ja? Normalne – powiedziała, czując dotkliwą pustkę w duszy.

Teraz, gdy jej dom był urządzony i życie toczyło się ustalonym trybem, nie bardzo wiedziała, co ze sobą począć. W przerwach między kręceniem reklam miała za dużo czasu. Za dużo czasu na rozmyślanie o Aleksieju.

_ Powiedziałaś jej? – spytał Dale, który wszedł do kuchni i czule otoczył żonę ramionami, tworząc zaklęty krąg rodzinnego szczęścia, z którego Hope została wykluczona.

– Jeszcze nie. – Na twarzy Bianki pojawił się błogi uśmiech. – Będziemy mieli dziecko. Dale wariuje ze szczęscla…

– Och, to fantastycznie! – zawołała szczerze uradowana Hope.

Nagle szybko zamrugała powiekami, powstrzymując łzy. Gdy ona była w ciąży, nikt nie wariował ze szczęścia, nikt jej nie przytulał w pachnącej obiadem kuchni…

– Hope, kochanie! – Bianka już otaczała ją ramionami. – Nie możesz się tal,c zadręczać przez całe życie. Przecież tobie wszystko kojarzy się z Aleksiejem. Przestań…

– Owszem, ale to nie powód, żebym się rozklejała za każdym razem, gdy was widzę. Naprawdę cieszę się waszym szczęściem.

– Wiemy. Chcemy cię prosić, żebyś została chrzestną. Zgadzasz się?

– I żebyś napiła się jeszcze kawy – rzucił Dale, włączając ekspres, ale Hope wykręciła się i wróciła do siebie.

Chciała być sama ze swoim bólem. Wiedziała, że wiele osób mogłoby jej zarzucić przesadne użalanie się nad sobą. Miała przecież zdrowe, pogodne dziecko, piękny dom, bardzo dobrze płatną pracę, odłożone pieniądze w banku.

Nie miała męża. Nie miała Aleksieja.


_ Podróż do Francji? Dale, to niemożliwe! – Hope z niedowierzaniem patrzyła na przyjaciela, z którym siedziała przy stole w swojej kuchni. Bianka poprosiła go, by dokonał drobnych napraw w domu Hope. – Nie mogę wszystkiego tak po prostu rzucić i jechać.

_ A co ty masz do rzucania? Bierzesz dziecko i jedziesz. Nie na wakacje przecież, tylko do pracy.

_ Dlaczego mamy kręcić kolejną reklamę właśnie we Francji, a nie jak zawsze na miejscu? – dopytywała się.

_ To pomysł Helen, chyba nie będziesz dyskutować ze zleceniodawcą? – skwitował spokojnie, biorąc na ręce Nika, który natychmiast zaczął wesoło gaworzyć. – Nie wiem, o co chodzi, nie tłumaczyła mi się. Ma dom na wsi, może chce, żebyś wystąpiła w nowym otoczeniu, bo poprzednie już się opatrzyło? Wiem tylko to, co mi przekazał Roy wraz z biletem na samolot. Za trzy dni wylatujesz.

_ A dlaczego przyjechał do was, a nie do mnie? Naprawdę nic z tego nie rozumiem.

_ Mówiłem ci, że jak się zaszyjesz na odludziu, to będziesz ponosić konsekwencje – przypomniał. _ My mieszkamy w cywilizowanej okolicy.

Gdy Bianka, wracając z Beverly Hills, przyjechała po męża, Hope ponownie poruszyła temat wyjazdu. Nie przyznała się do tego głośno, ale bała się jechać. do Francji, chociaż nąwet ją te obawy śmieszyły i irytowały.

Na pewno nie wpadnie ponownie na Aleksieja, Francja to wielki kraj. Głośno powiedziała jedynie, że cały ten pomysł niezbyt jej się podoba. Bianka popatrzyła na Dale'a,jakby czekając na jego reakcję.

– Musisz jechać, jeśli nie chcesz zerwać kontra! ktu – oznajmił spokojnie. – Wiem, że trudno szybko przygotować się do wyjazdu, gdy ma się bardzo żywe dziecko, a tylko jedną parę oczu i jedną parę rąk, ale przecież my ci pomożemy.

– To prawda, Niko jest bardzo ruchliwy. – Hope promieniała dumą. – Paul Friedman mówi, że mój synek jest nadzwyczaj rozwinięty jak na swój wiek.

– Wszystkie mamy tak twierdzą. – Dale ze śmiechem pokiwał głową. – Wiesz, co robi Bianka? Zaczęła czytać dobrą literaturę piękną i literaturę fachową, bo jest przekonana, że od tego dziecko zostanie geniuszem. – Opiekuńczo objął żonę od tyłu, kładąc dłonie na jej zaokrąglonym brzuchu.

– Nie śmiej się ze mnie – zganiła go Bianka. _ Płód słyszy o wiele więcej, niż nam się do tej pory wydawało. To ważne, by podczas ciąży czytać wartościowe książki i słuchać pięknej muzyki. Dobre samopoczucie ciężarnej kobiety wpływa korzystnie na rozwój dziecka.

Następnego dnia rano Bianka wpadła do przyjaciółki z naręczem pudeł, które rzuciła na kanapę. Widząc ł'ytające spojrzenie Hope, wyjaśniła:

– Od urodzenia Nika nic sobie nie kupiłaś, myślisz tylko o dziecku. Wiedzieliśmy, że cię nie przekonamy, więc wzięliśmy sprawy w swoje ręce. – Zaśmiała się. – NO, otwórz i zobacz!

W pierwszych dwóch pudełkach znajdowała się olśniewająca jedwabna bielizna, ozdobiona misterną, delikatną jak pajęczyna koronką.

– To taki drobny upominek… – wymruczała Bianka, nagle jakby spłoszona.

– Drobny upominek? Raczej wyprawa ślubna! Ilope przeciągle popatrzyła na przyjaciółkę, a ta zarumieniła się pod tym spojrzeniem. – Nowożeńcom to tylko jedno w głowie… Już rozumiem, co knujecie

powiedziała z głęboką dezaprobatą. – Macie nadzieję, że wpadnie mi w oko jakiś przystojny Francuz, więc lepiej, żebym była odpowiednio wyekwipowana. Chcecie, bym się wdała w romans!

– Co w tym złego? Powinnaś zaznać trochę rozI ywki, a my życzymy ci jak najlepiej. Poza tym mality wobec ciebie dług wdzięczności. To dzięki twojej pomocy jesteśmy tak bezgranicznie szczęśliwi _ przekonywała z żarem. – No, otwórz następne.

W kolejnych pudłach znajdował się luksusowy przezroczysty peniuar i nocna koszula. Widząc to, Hope ponownie z ubolewaniem pokiwała głową, ale gdy na końcu wyjęła kąszmirową suknię w ulubionym przez siebie odcieniu gołębiej szarości, jej opór zaczął słabnąć. Sukienka była naprawdę piękna.

– Jesień za pasem, musisz mieć coś cieplejszego – powiedziała Bianka.

– Nie przesadzaj, jest dopiero połowa sierpnia!

– Druga połowa. Różnie może być – upierała się. – Poczekaj, mam jeszcze coś. – Pobiegła do samochodu i wróciła z ogromną torbą. – Kupiłam to zupełnie bez sensu, bo mi do niczego nie pasuje. Na pokazie wyglądało cudownie, ale na mnie, niestety, o wiele gorzej. Za to ty jesteś do tego wprost stworzona! – paplała jak najęta, a Hope miała coraz większe oczy ze zdziwienia. – Jeśli nie chcesz tego w prezencie, to umówmy się, że ci pożyczam. Zrobiłaś się sławna, nie możesz się pokazać w Europie w byle czym. – Wyciągnęła z torby długi do kostek płaszcz ze srebrnych lisów, który był hitem najnowszej kolekcji jesienno-zimowej jednego z największych projektantów mody. – No, sama zobacz, jak ci w tym pięknie. – Narzuciła go na ramiona oniemiałej ze zdumienia Hope. – Naprawdę, zrobisz mi przysługę, jeśli go weźmiesz, bo będę miała więcej miejsca w szafie i może kupię sobie coś bardziej w moim stylu.

Oszołomiona potok1em słów oraz iściekrólewskim darem Hope posłusznie przejrzała się w lustrze. Bianka nie kłamała, płaszcz idealnie pasował do jej karnacji i koloru włosów.

– Nie mogę tego przyjąć.

– To chociaż pożycz, mówię ci, że i tak nie będę go nosić, wreszcie zalęgną się w nim mole! A tak przynajmniej będę wiedziała, że nie wydałam pieniędzy na darmo.

Hope w końcu dała się namówić, ponieważ ten nagły wyjazd nieco wytrącił ją z równowagi. Nie wiedziała, na jak długo jedzie ani gdzie się zatrzyma, toteż nie miała pojęcia, co spakować. W rezultacie musiała zabrać rzeczy na różne okazje, poczynając od dżinsów, a na małej czarnej kończąc. Nie. znała żadnych szczegółów, a Helen nie odbierała telefonu. W sumie to wszystko było dość irytujące.

Rano w dniu wyjazdu pojawił się Dale, żeby odwieźć Hope i Nika na lotnisko.

– Bianka przeprasza, że nie przyjechała, ale podobno nienawidzi pożegnań i płakałaby jak bóbr wytłumaczył nieobecnQść żony. – Kazała ci przekaI,ać, że jesteś zawsze w jej myślach.

Gdy już wszystko było zapakowane, a Dale przekręcił kluczyk w stacyjce, Hope spojrzała na swój wypieszczony domek z dziwnie ciężkim sercem. Przeszedł ją lekki dreszcz, chociaż miała na sobie płaszcz Bianki i było jej ciepło.


Po drodze Dale wyjaśnił, że Hope ma zarezerwowany pokój w hotelu i że na lotnisku w Paryżu będzie na nią czekał ktoś z ekipy filmowej. Nikt znajomy, bo Helen wynajęła ekipę francuską, ale ten człowiek ją rozpozna z całą pewnością, bo Dale prZesłał mu szczegółowy opis.


Kiedy się żegnali, uściskał serdecznie ich oboje, zmierzwił włosy chrześniaka, wycałował Hope i powiedział na odchodnym:


– Wszystko się jakoś ułoży. Nie zapomnij, jak bardzo cię kochamy. Dla twojego dobra jesteśmy gotowi zrobić wszystko.


Lot przebiegł spokojnie. Niko spał jak aniołek, więc Hope miała czas dla siebie, mogła przeglądać magazyny, które Dale kupił jej na podróż, ale nie umiała się na niczym skupić. Z każdą chwilą była bliżej Francji, bliżej Aleksieja… Jej zdenerwowanie rosło. Cały ten wyjazd był jakiś dziwaczny, szalony i… podejrzany. Praktycznie żadnych informacji co do miejsca i okresu pobytu. Brak odzewu od Helen. Roy, który nawet nie próbował się z nią skontaktować, tylko załatwił sprawę przez Dale'a. I wreszcie zachowanie przyjaciół, którzy cały ciężar organizacyjny wzięli na siebie i praktycznie na siłę wsadzili ją do samolotu. Czyżby chcieli się jej pozbyć na jakiś czas, ponieważ jej nieszczęście zakłócało ich sielankę? Poczuła się nagle zupełnie opuszczona.


Na lotnisku w Paryżu wszyscy oglądali się za nią i dzieckiem, a Hope była oczywiście przekonana, że to wyłącznie Niko wzbudza takie zainteresowanie. Był naprawdę uderzająco ślicznym chłopcem. Miał ciemne włosy i zielone oczy Aleksieja oraz delikatną karnację Hope. Był dzieckiem radosnym i pogodnym, z jego twarzyczki emanowała energia i niepohamowana ciekawość świata. Prawie wszyscy uśmiechali się na jego widok, a Hope rozpierało poczucie matczynej dumy, chociaż jak zwykle starała się niczego po sobie nie okazywać.

Nie miała pojęcia, że i ona wzbudza sensację swoim wyglądem. Uległa naleganiom Bianki i pod srebrzysty płaszcz włożyła nową kaszmirową sukienkę w gołębim odcieniu. Zadnych ozdób, jedynie maleńkie kolczyki w uszach. Platynowe włosy elegancko spięte na karku. Do tego świeżość młodości, a w oczach – mądrość doświadczonej kobiety.

_ Mademoiselle Stanford? – rozległ się za nią przyjemny męski głos.

Odwróciła się i ujrzała dwudziestoparoletniego człowieka, bardzo szarmanckiego i eleganckiego w typowy dla Francuzów sposób.

– Jestem Philippe Devereaux, czekam na panią z polecenia pana Lawrence'a. – powiedział po angielsku. – A to pewnie Nikołaj? – uśmiechnął się do chłopczyka.


Hope rozjaśniła się ~ nagle poczucie opuszczenia znikło.

– Tak. Dobrze, że pan jest, nawet nie wiem, w którym hotelu mam rezerwację – odparła nienaganną francuszczyzną, co wywołało pełen podziwu uśmiech na przystojnej twarzy Philippe'a.

– Niestety, nie mogę pani służyć żadnymi informacjami, mam tylko zaprowadzić panią do samochodu i przenieść pani bagaże. Proszę tędy.


Zaprowadził ją do lśniącego czarnego daimlera i zamienił parę słów z szoferem.


– Proszę się nie niepokoić, kierowca wie, dokąd panią zawieźć.

Otworzył drzwi samochodu, pomógł Hope wsiąść i zapiąć Nika w foteliku, umieścił walizki w bagażniku i ponownie zajrzał.do I1asażerów.

– Wygodnie pani? – upewnił się jeszcze i ukłonił się na pożegname.

Limuzyna ruszyła. Hope widziała jedynie niewyraźny zarys głowy szofera, ponieważ oddzielała ją od niego przyciemniona szyba. Z tyłu komfortowego samochodu było dużo miejsca, siedzenia były miękkie i przepastne, zapadła się w nie prawie jak w poduchy. Niko bawił się plastikową zabawką· Dale zadbał nawet o fotelik. Jaki on kochany, pomyślała sennie, odchylając głowę na oparcie.

We wnętrzu było ciepło i dość cicho, potężny silnik mruczał jak wielki kot. Ogarniała ją coraz większa senność, marzyła o kąpieli i wygodnym łóżku. Uległa pokusie i przymknęła oczy. Wiedziała, że nawet jeśli na chwilę się zdrzemnie, szofer obudzi ją, kiedy dojadą do hotelu.

Gdy się ocknęła, za szybą jadącego samochodu panowała nieprzenikniona ciemność. Hope wyprostowała się gwałtownie. Nie miała pojęcia, gdzie jest, na pewno poza Paryżem, ale gdzie? I która godzina? Zerknęła na zegarek i zbladła. Samolot wylądował przed czterema godzinami!

W popłochu zastukała w szybę dzielącą ją od kierowcy, by zwrócić na siebie jego uwagę, ale on nie zareagował, mimo że pukała do niego kilkakrotnie. Wreszcie zrezygnowała. Chwileczkę, tylko bez paniki. To niemożliwe, żeby ich porwano, kto miałby to zrobić i po co? Przecież Philippe powołał się na Dale'a, wiedział, jak ona wygląda, znał imię Nika.

Ach, pewnie jadą do Helen, która ma dom gdzieś na wsi! Hope odetchnęła z ulgą. Czemu wcześniej o tym nie pomyślała? Reklama raczej nie będzie kręcona w Paryżu, prędzej właśnie na wsi, u Helen. Wszystko jasne.

Niko zaczął marudzić, musiał być głodny, biedactwo. Gdy go karmiła, zauważyła, że zbliżają się do jakiejś miejscowości, więc wytężyła wzrok, żeby nie przeoczyć znaku z jej nazwą. 'Przynajmniej będzie wiedziała, gdzie się,znajduje. Beaune! Poczuła nagły ból w sercu. Co za ironia losu, że Helen musiała kupić dom akurat w pobliżu posiadłości Aleksieja. Jakim cudem ona ma normalnie pracować w takich warunkach? Przecież bez przerwy będzie wypatrywać Aleksieja. A jeśli przypadkiem na niego wpadnie?

Niko skończył jeść, więc delikatnie wytarła mu buzię i rączki wilgotną chusteczką, a potem wycałowała każdy paluszek z osobna, czemu towarzyszył uszczęśliwiony chichot synka. Uwielbiał tę pieszczotę· Zajęta synkiem, nie zwracała uwagi na to, dokąd jadą. Dopiero kiedy spakowała torbę z rzeczami Nika i podniosła głowę…

– Nie! – wyrwało jej się z nagle ściśniętego gardła. Jak mogli jej to zrobić? Które z nich wpadło na ten pomysł? Miała rację, gdy podejrzewała, że coś knują.

Przed nią wyłaniał się z mroku rzęsiście oświetlony zamek. Pod kołami limuzyny zadudniły belki zwodzonego mostu, a potem rozległ się głuchy łoskot zamykanej bramy. Znów była uwięziona na zamku Aleksieja.

Szofer wysiadł, a wtedy Hope rozpoznała poznaczoną bliznami twarz Pierre'a. Stąd ten pomysł z przyciemnioną szybą… Każdy szczegół spisku został starannie przemyślany, pomyślała ze zgrozą, rozpoznając w tym planowaniu rękę Aleksieja. Lękając się konfrontacji z nim, nie spieszyła się do wysiadania z auta.

Aleksiej wyszedł na dziedziniec, ubrany w elegancką białą koszulę i czarne spodnie. Podszedł do samochodu, otworzył drzwi od strony Hópe i obrzucił ją nieprzeniknionym spojrzeniem.

– Witaj – powiedział krótko, skinął głową i pomógł jej wysiąść.

– Czekaj, wezmę Nika… – zaczęła, ale przerwał jej tonem nie znoszącym sprzeciwu:

– Ja to zrobię.

Serce w niej zamarło ze wzruszenia, gdy Aleksiej. pochylił się nad fotelikiem i ojciec i syn po raz pierwszy spojrzeli sobie w oczy. Omal się nie rozpłakała. Magia tej chwili znikła jednak równie szybko, jak się pojawiła. Aleksiej wyjął synka z samochodu, przytulił do siebie jedną ręką, drugą ujął Hope pod ramię i pospiesznie zaprowadził do środka.

– Chodź, i tak już kazaliśmy czekać ojcu Ignatio wystarczająco długo. Jest zmęczony, to dla niego bardzo późna pora.

Jaki ojciec Ignatio? O co chodzi? Nie miała jednak czasu się zastanowić, ponieważ Aleksiej już podawał dziecko służącemu.

– Pierre się nim zajmie przez chwilę. Musimy się spieszyć.

– Ależ Aleksiej…

,

– Nie teraz. Potem będzie czas na wyjaśnienia, teraz liczy się każda minuta.

Hope była zbyt oszołomiona przebiegiem i tempem wydarzeń, by protestować, gdy prowadził ją do nieznanej części zamku. Ich kroki rozlegały się głuchym echem w zapomnianym, zakurzonym korytarzu, który wiódł do… Do niewielkiej zamkowej kaplicy, gdzie przy ołtarzu czekał ksiądz w ornacie i ze stułą·

Przemknęło jej przez myśl, że to scena jak z powieści. A może chodzi jedynie o głupi, okrutny żart? Spojrzała na Aleksieja, który mocniej ścisnął ją za raffiIę·

– Za chwilę weźmiemy ślub. Nawet nie próbuj protestować.

Jak we śnie przekroczyła próg kaplicy. Nie, nie zamierzała protestować, nauczyła się rozpoznawać to, co nieuniknione. Nauczyła się temu poddawać. Aleksiej zawsze stawiał na swoim, więc teraz, gdy już wiedział o dziecku, prędzej czy później doprowadziłby do zawarcia małżeństwa. Lepiej mieć to od razu za sobą.

Ojciec Ignatio przywitał ich uśmiechem i poczekał, aż Aleksiej pomoże Hope zdjąć płaszcz. Od chwili wejścia do kaplicy Aleksiej zachowywał się ujmująco i czule. Sędziwy kapłan musiał być święcie przekonany o jego miłości do panny młodej. Hope jednak wiedziała aż nadto dobrze, że to nie miłość, a poczucie odpowiedzialności popycha Aleksieja do czynu. Nie, on nigdy jej nie kochał i nie pokocha.

Słuchała słów księdza i przysięgi Aleksieja, jakby te głosy dobiegały z oddali. Potem ona wygłosiła słowa przysięgi, zupełnie nie pojmując ich sensu. Poczuła na palcu ciężar obrączki, a na policzku dotyk ust Aleksieja. Było po wszystkim. Od tej pory byli mężem i żoną w obliczu prawa i w obliczu Kościoła.

Ledwo do niej dotarło, że Aleksiej podsuwa jej jakieś papiery do podpisania. Podpisała, nie dbając już o nic. W głowie jej się kręciło, w sercu czuła pustkę. Nie winiła Aleksieja za jego postępowanie, mogła się po nim tego spodziewać. Jednak to, że zdradzili ją najbliżsi przyjaciele, którym bezgranicznie ufała, napawało ją goryczą.

Przeszli we troje do biblioteki, gdzie Pierre poczęstował ich winem. Z uspokajającego spojrzenia, jakim ją obdarzył, wywnioskowała, że z Nikiem wszystko w porządku. W to nie wątpiła, bo przecież zamek Aleksieja będzie dla ich synka najlepszym miejscem na ziemi. Dla niej zaś będzie więzieniem i miejscem wiecznej udręki.

Ojciec Ignatio podziękował za wino, na odchodnym pobłogosławił młodej parze i wyszedł w towarzystwie Pierre'a. Rozległ się pomruk silnika samochodowego i szczęk o'wieranej bramy.

– Zapewne oczekujesz wyjaśnień? – spytał Aleksiej chłodnym, oficjalnym tonem, który zranił ją boleśnie. Czy jej świeżo poślubiony mąż musiał aż tak ostentacyjnie okazywać, że ona nie budzi w nim żadnych cieplejszych uczuć?

– Nie dzisiaj – ucięła. – Jestem zbyt zmęczona i zbyt zawiedziona postawą moich przyjaciół. Oczywiście Bianka i Dale wiedzą o wszystkim?

– Tak, ja też wiem wszystko. Wiem, że nie miałaś z nikim romansu, po prostu prowadziłaś ze mną dziwną grę, pozwalając mi wierzyć w to, co roiło się w mojej chorej głowie. Niko nie jest synem twojej przyjaciółki. Będę dozgonnie wdzięczny Biance i Dale'owi, że wyznali mi prawdę.

Zimny ton jego głosu otrzeźwił ją. Aleksiej naprawdę czuł się głęboko zraniony, miał jej za złe, że go oszukała. Już miała mu powiedzieć, z jakich powodów bała się wszystko szczerze mu wyznać, gdy naraz spostrzegła na jego biurku oprawioną fotografię. Ależ to było to samo zdjęcie, które zostało wydarte z magazynu!

– Mam je od Bianki – wyjaśnił, zauważając jej spojrzenie. – Przysłała je oraz swój adres, nic więcej. Poleciałem do niej natychmiast, a ona i jej mąż opowiedzieli mi całą prawdę. Jak mogłaś mi to zrobić? – spytał z bolesnym niedowierzaniem. – Myślałem, że znam się na zemście jak nikt, ale uczennica przerosła mistrza.

– . To nie była zemsta, Aleksiej.

– Nie? To z jakiego powodu zataiłaś przede mną istnienie naszego syna? Dlaczego wolałaś wychowywać go sama?

_ Ponieważ znam cię i wiedziałam, że jeśli się o nim dowiesz, będziesz chciał się ze mną ożenić. A ja nie wierzę w małżeństwo bez miłości. To nie związek, to handlowy kontrakt.

Oczy mu pociemniały, a usta zacisnęły się w wąska linię. Tak, znała te objawy. Jedną z cech Aleksieja była chwiejność emocjonalna, częste zmiany nastroju, przy czym dotyczyło to wyłącznie relacji między nim i Hope, we wszystkich innych sprawach potrafił zachować spokój i obiektywizm oraz dystans.

_ Dobrze, może nasze małżeństwo nie zostało zawarte z miłości – przyznał ponuro – ale coś przecież między nami jest…

_ Nie! Zmusiłeś mnie do małżeństwa, lecz na tym koniec. Masz to, czego chciałeś. Masz dziedzica, będziemy wychowywać dziecko wspólnie. W zamian za to pozwól mi prowadzić własne życie.

Odwrócił się plecami, więc nie widziała wyrazu jego twarzy.

– Jak sobie życzysz. Pierre na tę noc przygotował wspólny pokój dla ciebie i dziecka, możesz tam zamieszkać na dłużej, jeśli chcesz. Szczerze mówiąc, liczyłem na to, że od jutra przeniesiesz się do mnie.

_ – I wpadnę ci w ramiona z okrzykami radości – dodała z gorzką ironią.

– Tego nie oczekiwałem, ale nie spodziewałem się też aż takiej wrogości z twojej strony. Czy to moja wina, że musiałem podjąć radykalne kroki, by zapewnić mojemu dziecku prawo do majątku,.tytułu, a przede wszystkim – do posiadania ojca? Podobno kochasz naszego syna, jednak zamierzałaś go pozbawić tego, co najważniejsze.

. No tak, w walce na argumenty Aleksiej zawsze będzie górą. Jak miała mu wytłumaczyć, że nie chciała nikogo niczego pozbawiać, raczej wszystkim zaoszczędzić bólu i frustracji. Jednak skoro nawet jej oddani przyjaciele tego nie pojmowali, to cóż dopiero on? Została sama…

– Aha, mam dla ciebie list od Bianki i Dale'a. – Wyjął z biurka zaklejoną kopertę i podał jej. – Jak widzisz, ufają mi i w pełni popierają moją decyzję. Oni również uważają, że twoje miejsce jest tutaj.

_ Wybacz, ale jestem zmęczona. Chciałabym się położyć. – Ze znużeniem przymknęła oczy.

_ Oczywiście. Zaprowadzę cię do twojego pokoju. Chodźmy.

Weszli na górę, Aleksiej otworzył drzwi i zapalił światło. Pokój był przestronny, urządzony meblami w stylu, empire, który Hope bardzo lubiła. W głębi stało drewniane łóżeczko.

_ Kiedy tylko będziesz chciała, pojedziemy po zakupy, żeby Niko miał wszystko, czego mu trzeba.

_ Nie widzę takiej potrzeby, jemu nic nie brakuje _ zakomunikowała z dumą, czym ponownie uraziła Aleksieja.

_ Nawet tego mi odmówisz? Jeszcze ci mało?

Ich podniesione głosy obudziły małego, który zaczął płakać. Aleksiej znalazł się przy łóżeczku pierwszy:wziął synka na ręce, potem usiadł na łóżku i położył sobie małego na kolanach. Z niewysłowioną delikatnością przesunął palcem po delikatnym' policzku, a na jego twarzy odmalowały się kolejno niedowierzanie, zachwyt i duma.

– Mój syn…

Hope chciało się płakać. Dlaczego jej nie mógł tak kochać? Dlaczego los sprawił, że ona nie miała dostępu do jego serca? Pomyślała o smutnej przyszłości. Odtąd będzie żyła pod jednym dachem z człowiekiem, który nigdy nie odwzajemni jej uczuć. To będzie czysta udręka, póki śmierć ich nie rozłączy. Przynajmniej Niko będzie miał dobrego ojca… – Jest bardzo podobny do ciebie – wyrwało jej się.

– A mnie on przypomina ciebie, mon petit. Przypomina mi, że uciekłaś ode mnie, będąc ze' mną w ciąży. Wolałaś zwrócić się o pomoc do dawno niewidzianej przyjaciółki, zamiast do mnie.

Hope zaczęła nerwowo krążyć po pokoju.,

– Gdyby nie poprzedzająca moją ucieczkę rozmowa, sprawy potoczyłyby się inaczej. Dałeś mi wtedy jasno do zrozumienia, że nie ma mowy, by nasz układ przerodził się w głęboki.i trwały związek. Ja też mam swoją dumę, Aleksiej. Nie chciałam zależeć od kogoś, kto traktował mnie protekcjonalnie, bez krzty szacunku. Pragnęłam stanąć na własnych nogach, udowodnić sobie i światu, że potrafię zadbać o siebie i nie potrzebuję żadnego opiekuna. Sam często mnie o tym przekonywałeś i namawiałeś, żebym nauczyła się samodzielności i niezależności.

Aleksiej chyba zamierzał cós powiedzieć, lecz po chwili zmienił zdanie. Podniósł się, troskliwie ułożył synka w łóżeczku, wyprostował się i popatrzył na zonę·

– Nie mówmy już o przeszłości. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość. Wszystko się zmieniło i dla dobra naszego syna musimy nauczyć się żyć w harmonii. Nie ma innego wyjścia.

Rano obudziły ją promienie słońca. N a nocnym stoliku leżał list od przyjaciół, sięgnęła więc po niego. Bianka wyjaśniała, że to ona wpadła na pomysł, by wysłać Aleksiejowi zdjęcie, ponieważ argumepty Hope nie trafiły jej do przekonania.

Gdyby nie odpowiedział, nie skontaktowałabym się z nim ponownie, ale on natychmiast przyleciał do Stanów i umówił się Z nami na spotkanie. To nas przekonało i powiedzieliśmy mu wszystko - z wyjątkiem tego, że go kochasz. Tego byśmy ci nie zrobili! Nie gniewaj się na nas, proszę. Zrobiliśmy to, co wydawało nam się najlepsze dla ciebie i dla dziecka. Widzieliśmy, jak cierpisz. Zapomnij o swojej dumie i weź to, co życii: ma ci do zaoferowania. Bardzo rzadko człowiek dostaje od losu wszystko. Nie myśl o nas źle i wybacz, że dla twojego dobra dopuściliśmy się oszustwa.


Gdy jakiś czas później Hope zeszła z synkiem do kuchni, Aleksiej już na nich czekał.

_ Nie pędzie mnie cały dzień – poinformował. _ Zbiera się na deszcz, trzeba się pospieszyć ze zbiorami. Zobacz, Pierre znalazł stare krzesełko, które należało do mnie, a potem do Tani. – W skazał na wysoki fotelik. Hope posadziła w nim synka, a uszczęśliwiony Niko zaczął wybijać łyżeczką rytm na poręczy. Gdy podnosił wzrok na Aleksieja, jego oczy robiły się wielkie jak spodki. – Aha, gdyby wpadło ci do głowy uciec, znajdę cię i sprowadzę z powrotem – powiedział cicho Aleksiej.

Wiedziała, że mqwi poważnie, ale przecież nie zamierzała donikąd uciekać. Byli małżeństwem, a w jej mniemaniu to przesądzało sprawę. Po śniadaniu zadzwoniła do Bianki, która natychmiast spytała z niepokojem, czy Hope jej wybaczyła.

– Sama nie wiem – przyznała Hope z wahaniem. – Pomyślałam, że powinnam zadzwonić, żebyś się nie martwiła. Wczoraj w nocy wzięliśmy ślub. Dzięki waszej intrydze było całkiem romantycznie, chociaż wolałabym uniknąć tego małżeństwa. Jednak rozumiem wasze pobudki.

– On nas do siebie przekonał. Jemu naprawdę zależy na dobru całej waszej trójki.

– Tylko że mnie nie kocha – przypomniała ze smutkiem Hope i rozłączyła się.

Aleksiej wrócił wieczorem, zjedli razem kolację, potem Hope poszła na górę położyć synka. Następne dni wyglądały podobnie. Niepostrzeżenie minął miesiąc, potem drugi. Aleksiej pracował w winnicy, Hope' widywała go tylko rano i wieczorem. Niko rósł w oczach i powoli przymierzał się do postawienia pierwszego samodzielnego kroku. Hope często zastanawiała się, co zrobić ze swoim domem w Napa Valley, ponieważ w jego urządzenie włożyła wiele serca i nie miała ochoty go sprzedawać.

_ Po co chcesz go zatrzymać? – zareagował ostro Aleksiej, gdy poruszyła ten temat. – Zeby mieć kryjówkę? Sprzedaj dom, to chyba niezbyt wielkie poświęcenie z twojej strony. Przez wiele miesięcy zachowywałaś się jak egoistka, niewiele myślałaś o przyszłości naszego syna – wytknął jej z urazą, a potem oznajmił, że ma jeszcze dużo papierkowej roboty i wyszedł.

Gdy o jedenastej w nocy szła się położyć, pod drzwiami biblioteki wciąż było widać wąski pas światła. Zawahała się. Gdyby mogła pójść do Aleksieja jak żona do męża, pocałować go na dobranoc… Oczywiście w ich sytuacji nawet nie było co o tym marzyć. Z ciężkim sercem wróciła do siebie.

Długo nie mogła zasnąć, ponieważ wciąż powracały do niej słowa Aleksieja. On cały czas uważał, że odeszła od niego z zemsty, że ukryła przed' nim ciążę, by się odegrać. Nie, tak dalej być nie mogło. Nie miała siły już dłużej udawać obojętności, ukrywać prawdziwych uczuć. Czułą zresztą, że zdradzi się prędzej czy później, więc lepiej chyba po prostu wyznać Aleksiejowi prawdę.

Ta decyzja natychmiast przyniosła jej ulgę. Przestała się bać, wiedziała, że Aleksiej nie wyśmieje uczuć zakochanej kobiety. Nie był człowiekiem bez serca, przeciwnie, potrafił okazać wiele zrozumienia. Oczywiście Hope nie zdobędzie w ten sposób jego miłości, ale może dzięki temu osłabnie panujące między nimi napięcie. Tak, trzeba postawić na szczerość.

Niecierpliwie wyskoczyła z łóżka, zdecydowana natychmiast wcielić swoje postanowienie w życie. Zarzuciła na siebie peniuar od Bianki, zeszła na dół, otworzyła drzwi biblioteki i zamarła na progu.

Jej mąż nie pracował. Siedział zgarbiony nad biurkiem, z pochyloną głową, zatopiony w ponurych rozmyślaniach. Usłyszawszy odgłos otwieranych drzwi, odwrócił się, a wtedy Hope ujrzała ze zdumieniem, że trzymał w dłoniach jej fotografię.

– Nie mogłam zasnąć. Przyszłam porozmawiać – zaczęła niepewnie.

– Wyglądasz, jakbyś miała czternaście lat, gdy tak stoisz boso i z rozpuszczonymi włosami. – W jego głosie zabrzmiała melancholia. – Wejdź i zamknij drzwi. Wolałbym, żebyś wybrała inny moment. Jestem w podłym nastroju, cźuję się przegrany i bezradny. Wszystko zepsułem. Najpierw chciałem cię użyć jako narzędzia mojej zemsty, w dodatku postawiłem się w roli nauczyciela, twórcy niemal, próbowałem cię ukształtować na mój obraz i podobieństwo… – uśmiechnął się z taką goryczą, że serce Hope ścisnęło się z bólu. – Na Karaibach zrozumiałem swój błąd. Stało się dla mnie jasne, że nie dotrzymam moich obietnic i nie pozwolę ci odejść. A wtedy wynikła sprawa z tym chłopakiem…

Hope postanowiła mu przerwać. Jeśli znowu zaczną rozdrapywać stare rany, to opuści ją cała odwaga i nie powie mu tego, co zamierzała.

_ Aleksiej, proszę… Chciałam ci coś powiedzieć.

Uważasz, że nie poinformowałam cię o mojej ciąży, ponieważ chciałam cię ukarać, pozbawić syna. To nie tak. Widzisz… – Spojrzała mu głęboko w oczy, starając się wytrzymać jego wyczekujące spojrzenie. Pomyślała, że to on ją nauczył odwagi bycia sobą· Nie wolno jej się teraz wycofać. – Na Karaibach zrozumiałam, jak bardzo cię kocham. Wiedziałam jednak, że ty mnie nie kochasz, ale pewnie ożenisz się ze mną ze względu na dobro naszego dziecka. Nie mogłam na to pozwolić. Powtarzałeś, że powinnam się szanować, a to byłoby niemożliwe, gdybym zgodziła się na nasze małżeństwo jedynie z wygody. Pragnęłam być kochana, nie chciałam żadnej narriiastki, związku zawartego z rozsądku.

– A teraz? – zapytał.

Odwrócił od niej głowę, Hope widziała więc jedynie ciemną skórę jego szyi i kruczoczame włosy.

_ Teraz? – powtórzyła, nic nie pojmując. Z jednej strony Aleksiej prezentował zupełną obojętność, a z drugiej dawało się wyczuć w powietrzu jakieś dziwne, bardzo intensywne napięcie.

– Co teraz do mnie czujesz? Czy mam rozumieć, że już się wyleczyłaś z miłości do mnie? Może to było tylko zauroczenie i już jestem ci zupełnie obojętny? Czy tak?

Usłyszała ślad kpiny w jego głosie i zrozumiała, jak bardzo się pomyliła. Jej szczere wyznanie jedynie rozśmieszyło Aleksieja. Nadal traktował ją jak dziecko, które nie jest pewne swoich uczuć. Nagle ogarnęła ją złość.

– Przykro mi niezmiernie, ale ty nic nie rozumiesz – zareplikowała gniewnie. – Domyślam się, że nie wziąłeś tego pod uwagę w swoich planach, ale niestety, moje uczucie do ciebie to nie żadna drobna przypadłość, którą może uleczyć kilka dni spędzonych w łóżku!

– Och, nie byłbym tego taki pewien… – skwitował tak uwodzicielskim tonem, że Hope straciła kontenans i tylko wpatrywała się w niego szeroko otwartymi oczami. – Kilka dni w łóżku to najlepsze lekarstwo na twoją chorobę. Pod warunkiem, że spędzisz je tam ze mną… – dodał zmysłowo, ale zauważywszy nagły błysk furii w jej oczach, pośpiesznie zmienił ton: – Ponieważ ja potrzebuję tego lekarstwa bardziej niż ty. Ale mnie i sto lat by nie wyleczyło z gorączki, w jaką mnie wpędzasz samym swoim widokiem. – Zacisnął powieki, a oszołomiona Hope spostrzegła, że Aleksiej drży. – Czy naprawdę niczego nie zauważyłaś? Dziesiątki razy zdradziłem się przed tobą. Byłem zazdrosny jak sztubak o tego smarkacza, Dale' a miałem ochotę zabić…

_ Jak to? A Elise? Przecież kochałeś Elise! Tym razem to on był zaskoczony.

_ Nigdy! – Przecząco potrząsnął głową.

_ Sama słyszałam, jak komuś opowiadała, że rozmawialiście o małżeństwie.

_ Owszem, wymieniliśmy poglądy na ten temat, a każde z nas miało inne. Mnie chodziło o uczucie, jej o pieniądze. Łączył nas kiedyś przelotny romans, nic poza tym. Ty jesteś jedyną kobietą, którą chciałcm poślubić, zrozumiałem to jasno tego wieczoru, gdy stawiłaś czoło sir Henry' emu. Pomogłaś mi się ",C mścić, ocaliłaś mój honor. Tylko że ja wtedy już nic myślałem o zemście ani o mojej siostrze, tylko o lobie! Miałaś rację, Tania wcale by tego nie chciala. I miałaś rację, kiedy powiedziałaś, że poświęciłem cię żeby osiągnąć swój cel. Dopiero wtedy przejrzałem na oczy i zrozumiałem, że zaślepiła mnie pycha _ przyznał z bólem. – A potem znikłaś, a ja olllal nie oszalałem z rozpaczy.

Wstał, podszedł do Hope, ujął jej dłonie i podni6sł do ust.

Kocham cię – powiedział cicho. – Gdy pomyślę o tych wszystkich zmarnowanych miesiącach… Umierałem z tęsknoty za tobą, nie mogłem spać z bólu… – Ponownie ucałował jej palCe, a kiedy zerknął na nią sponad jej dłoni, niespodziewanie miała przed sobą dawnego Aleksieja, pełnego przekory i nieodpartego wdzięku. – Co ja mówiłem o tej kuracji w łóżku? Kilka dni? Nie, to na nic. – Pochylił się i leciuteńko musnął wargami jej usta. – Co byś powiedziała na kilka tygodni? A może kilka miesięcy?


Niespiesznie splotła palce na jego karku, udając, że się głęboko i poważnie zastanawia nad odpowiedzią·

– Chyba dwa dni wystarczą… Jak na początek zadecydowała, a jej oczy lśniły radosnym blaskiem.

– O? – zdziwił się, przesuwając dłońmi po jej szczupłej talii.

– Tak, muszę się przekonać, czy rzeczywistość dorasta do moich oczekiwań…


– Jeszcze je przerośnie – zapewnił ze śmiechem, porywając ją w ramiona. – Ale jeśli pani życzy sobie próbki, to chętnie służę. Nie sądzisz chyba jednak, że będę tracił czas na noszenie cię po schodach? Prawdę mówiąc, pewnie nie dałbym rady zanieść cię choćby do drzwi – wymruczał, pochylając głowę i obsypując pocałunkami szyję Hope.

– Aleksiej…

– Kocham cię – powtórzył z mocą. – Bez ciebie czułem się jak na pustyni.

_ Trafiła się jednak jakaś oaza czy dwie – przypomniała mu.

W mig pojął aluzję.

– I tak się nie napiłem, bo nie mogłem – przyznał otwarcie. – Nauczyłaś mnie, że samo pragnienie to nie wszystko, i odtąd już nie mogłem znaleźć zaspokojenia, bo żądza nie szła w parze z miłością· Kiedy drugi raz musiałem przepraszać, postanowiłem sobie, że trzeciego już nie będzie. To była wielka lekcja pokory! Hope, nie zasługuję na ciebie. Wiem, że to egoizm z mojej strony i nie powinienem tego robić, ale chcę, żebyś ze mną została. Kochaj mnie, kochaj – szeptał żarliwie, tuląc ją do siebie.

Tańczący w kominku ogień oświetlał ich twarze, ujawniając niepewność i obawę Aleksieja oraz głęhoki spokój Hope.

– Kocham cię – powiedziała pewnym, czystym głosem.

– I wiesz, że już nigdy nie pozwolę ci odejść? – dopytywał się.

_ Nigdy nie będę chciała odejść. Za to będę chciała, ż.ebyś nie przestawał mi udowadniać, że to nie jest kolejny sen!

Patrzyła mu prosto w oczy, spokojna i pewna siehit'. Wreszcie spotkali się naprawdę. Była wdzięczna losowi, że dał im szansę. Och, jak Bianka będzie triumfować! Na ustach Hope zaigrał lekki uśmiech, a chwilę potem Aleksiej musnął je w czułym pocałunku, szepcząc słowa, które kiedyś jej zacytował z Pieśni nad Pieśniami.

Pamiętała też, co wówczas jej powiedział. Przekonywał, że Hope spotka mężczyznę swojego życia, a wtedy to, o czym mówi ta biblijna księga, stanie się dla nich rzeczywistością. Miał rację, spotkała takiego mężczyznę.

Загрузка...