ROZDZIAŁ CZTERNASTY

_ Gdzieś ty się podziewała tyle czasu? – Bianka zbiegła ze schodów, gdy tylko Hope zamknęła za sobą drzwi. Rudowłosa piękność była potargana, a jej zielone oczy, chociaż zaniepokojone, lśniły wewnętrznym światłem. – Umierałam z niepokoju! wykrzyknęła, lecz jej twarz promieniała błogością.

_ Spotkałam starego znajomego, zagadaliśmy się· Wiesz, jak to jest. – Hope wzruszyła ramionami. W końcu zrobiło się tak późno, że postanowiłam przenocować.

Przyjaciółka przyglądała jej się wyraźnie zaintrygowana.

– Jesteś jakaś odmieniona…

Hope nie wiedziała, czy Bianka potrafi równie łatwo jak ona wyczytać z czyjejś twarzy ślady miłosnych uniesień, ale wolała nie ryzykować, więc szybko przerwała:

_ To raczej ty jesteś odmieniona. Gdzie Dale?

Bianka spłonęła szkarłatnym rumieńcem.

_ Och, mam ci tyle do powiedzenia… – zaczęła.


Hope Z ulgą opadła na najbliższe krzesło. Bianka była w takiej euforii, że Z całą pewnością nie zauważy dziwnego zachowania przyjaciółki. A było co ukrywać… Odkąd obudziła się wczdnie rano u boku Aleksieja, czuła się fatalnie,,dręczyło ją poczucie winy. Jak mogła upaść tak nisko, jak mogła oddać się mężczyźnie, który jej nie kochał? Gardziła sobą za to i wiedziała, że i on będzie nią gardził. Nie miała odwagi, by spojrzeć mu w oczy, dlatego wymknęła się, korzystając z tego, że spał. Zadzwoniła po taksówkę i modliła się, by Aleksiej nie obudził się w tym czasie. To był chyba naj dłuższy kwadrans w jej życiu.


– Kiedy ty mnie w ogóle nie słuchasz! – zorientowała się Bianka. – Wracasz do domu o siódmej rano…


– I znajduję cię w kuszącym jedwabnym peniuarku – wpadła jej w słowo.


Niemal w tym samym momencie z piętra dobiegł głos Dale'a:


– Kochanie, wracaj! Bez ciebie zimno mi w łóżku!


– Czyżbyście kontynuowali próby do sceny miłosnej? – spytała Hope z niewinną miną.


– Później ci wszystko opowiem. No, może nie wszystko – rzuciła Bianka przez ramię, wracając na schody. – Naprawdę cieszę się, że jesteś cała i zdrowa. Dale wcale się nie martwił, uznał twoje postępowanie za… przemyślany bunt przyzwoitki!

– Każda dobra przyzwoitka wie, kiedy powinna się wycofać, by młodzi mogli się dogadać – zażartowała, starannie ukrywając fakt, że chociaż cieszy ją szczęście przyjaciół, sama jest głęboko sfrustrowana.

Podziękowała Jeanne za opiekę i zabrała synka na plażę, ponieważ nie miała dość sił, żeby siedzieć w swoim pokoju, gdy za ścianą kwitło szczęście tamtych dwojga. Dołączyli do niej dopiero po kilku godzinach, rozpromienieni, beztroscy, rozanieleni.

– Chcemy się pobrać, i to jak najszybciej – wyjawił Dale, patrząc na Biankę tak rozkochanym wzrokiem, że Hope poczuła w sercu bolesne ukłucie zazdrości. Aleksiej nigdy tak na nią nie spojrzy…

– Rzucam aktorstwo, gdy tylko skończymy kręcenie serialu, a to już niedługo – dodała Bianka, kied y wracali do willi na lunch. – Odkąd na świecie pojawił się Niko, wiem, że są rzeczy ważniejsze niż praca.

Kończyli właśnie posiłek, gdy ktoś zadzwonił do drzwi, a po chwili Jeanne powiadomiła, że Hope ma gościa.

– Kto mógł do mnie przyjechać? AGh, pewnie Roy, bo któżby inny?

– Świetnie się składa, od razu mu powiemy ucieszył się Dale, kładąc rękę na dłoni narzeczonej

– Padnie trupem z wrażenia! Proszę go wprowadzić, Jeanne.


Jednakże to nie Roy wszedł do jadalni, lecz Aleksiej. Hope zbladła, Dale spochmurniał i tylko Bianka nic nie rozumiała, dopóki Dale nie odezwał się niezwykle oschle:

– Ach, hrabia Aleksiej… Dzień dobry..

– Dzień dobry – odparł hrabia podobnym tonem. – Hope, czy możemy porozmawiać?.


Odgadła, o co mu chodzi. Obawiał się,· że ona może źle zinterpretować czułość, jaką okazał jej ostatniej nocy, i przyszedł ostrzec, by nie przypisywała temu zbyt wielkiego znaczenia. Niepotrzebnie się fatygował.

– Nie ma o czym – odparła, siląc się na spokój. – Mam nadzieję, że dzisiaj czujesz się już lepiej. Alkohol i lekarstwa są w stanie zamroczyć najbardziej wytrzymałą osobę.


W obecności przyjaciół nie mogła mu dać jaśniej do zrozumienia, że wie; czemu przypisać jego nietypowe zachowanie. Jest przecież domyślny, więc nie powinno być problemu. Niestety, Aleksiej zacisnął wargi i spojrzał na Dale'a z jawną wrogością.


– Myślę, że pan chce porozmawiać z Hope na osobności – powiedziała Bianka do narzeczonego, zbyt późno zauważając nieznaczny, przeczący ruch głowy przyjaciółki.

Niko, jakby wyczuwając pełną napięcia atmosferę, obudził się i zaczął płakać, a Bianka, która znajdowała się najbliżej, szybko wzięła go na ręce i przytuliła do siebie.

– Ćśśś, kochanie, już dobrze…

Teraz z kolei to na Biankę Aleksiej popatrzył ponuro, a przenosząc wzrok na niemowlę, zmarszczył brwi. Hope wpadła w popłoch. A jeśli rozpozna u dziecka swoje rysy? To wprost niewiarygodne, że dotąd tego nie zauważył!

– Aleksiej, zostaw nas w spokoju, proszę – powiedziała, ledwo panując nad głosem. – Już ci powiedziałam, że nie mamy o czym rozmawiać… Sytuacja stawała się dla niej coraz bardziej upokarzająca. Jak on w ogóle śmiał tu przychodzić i kompromitować ją przed przyjaciółmi?r – Podniosła się od stołu, przewracając krzesło. – Proszę cię, idź już sobie…

– Rzeczywiście, lepiej będzie, jeśli pan wyjdzie – wtrącił Dale tonem uprzejmym, lecz nie znoszącym sprzeciwu, a Hope skorzystała z chwili zamieszania, by szybko uciec na górę. Nie chciała płakać przy świadkach.

Chwilę później z dołu dobiegł warkot samochodu, który zaczął się oddalać, a wreszcie ucichł. Rozległo się ostrożnie stukanie do drzwi i do pokoju weszła Bianka, wciąż z dzieckiem na rękach.

– Jak się czujesz?

– Nie umrę z rozpaczy, jeśli o to ci chodzi. Nie dlatego, że jestem taka dzielna. Po prostu nawet odechciało mi się płakać. To zbyt wielki ból, by mogły go ukoić łzy, rozumiesz?

– To z nim byłas ostatniej nocy? – spytała Bianka łagodnie, kładąc Nika na łóżku. Natychmiast zaczął żwawo raczkować i ciągnąć za frędzle narzuty.

– Tak, wpadłam na niego przez przypadek, a dalszy ciąg był nieunikniony…

– Sądząc po tym, co widziałam, Aleksiej ma ochotę na ten dalszy ciąg. – zasugerowała Bianka, ale Hope smutno potrząsnęła głową.

– Przeciwnie, przyszedł mnie pouczyć, żebym nie karmiła się nierealnymi mrzonkami. On do mnie nic me czuJe.

Przyjaciółka nie wyglądała na przekonaną.

– Na pewno cię pragnie, i to bardzo. Oboje z Dale'em nie mamy co do tego wątpliwości. Gdyby nie Dale, którego Aleksiej nadal uważa za twojego kochanka, nie wykręciłabyś się tak łatwo, musiałabyś z nim porozmawiat, był zdeterminowany. Nie chcę cię martwić, ale kiedy weźmiemy ślub, to on się zorientuje, że jesteś wolna.

– Może do tej pory wyjedzie z Cannes. Planujecie cichy ślub, Aleksiej nie musi się o tym dowiedzieć… – Zamyśliła się i nagle wyrwało jej się bezwiednie: – Wiesz, co on mi powiedział? Że myśli o ożenku i chciałby… Chciałby mieć syna… – I nagle, ku swojemu zaskoczeniu, zaczęła rozpaczliwie, dojmująco szlochać.

Chwilę później płakała już bez opamiętania w ramionach Bianki, która gładziła ją po włosach i szeptała coŚ uspokajająco.


– Jesteś pewna, że nie masz ochoty na kolację? – spytała Bianka tuż przed wyjściem.

Hope pokręciła głową i spojrzała na zegarek. Była dziewiąta, co oznaczało, że przespała niemal cały dzień. Na szczęście Dale zapragnął pochwalić się narzeczoną i postanowił zabrać ją do miasta. Na szczęście, bo odczucia Hope stały w jawnej sprzeczności z radością dwojga zakochanych.

Gdy wyszli, Jeanne przyniosła jej do pokoju wyjątkowo piękny bukiet z wsuniętą między kwiaty niewielką kopertą.

– Przysłano go, kiedy pani spała. Wstawić go do wazonu?

Hope zawahała się i sięgnęła po kopertę, a gdy rozpoznała pismo Aleksieja, z ociąganiem wyjęła list. Miała już dość wrażeń jak na jeden dzień.

List był krótki:

Dziękuję za ostatnią noc - byłaś bardzo szczodra. Wybacz mi, jeśli miałaś nieprzyjemności z powodu mojej dzisiejszej wizyty.. Powinnaś przypomnieć kochankowi, że macie równe prawa.

Zrozumiała, co sugeruje Aleksiej. No tak, skoro Dale może jednocześnie romansować i z nią, i z Bianką, to i ona może sypiać z dwoma naraz. Oburzona tak obrzydliwym sprowadzaniem wszystkiego do poziomu wyrachowanej rozgrywki, cisnęła bukiet na podłogę, wprawiając tym Jeanne w spore osłupleme.

Szczęśliwie na tym jej kontakt z Aleksiejem się urwał. Widziała go jeszcze tylko raz, w barze hotelowym w Cannes, znowu z -llwieszoną u jego ramienia długonogą brunetką, bardziej rozebraną niż ubraną.

– To Carla Pervali, włoska projektantka mody wyjaśniła Bianka, gdy zauważyła utkwiony w tamtej parze wzrok przyjaciółki. – Jest znana głównie z bujnego życia… towarzyskiego.

Film Bianki dostał nagrodę za scenariusz, ona sama otrzymała nagrodę dla ńajlepszej aktorki. Śmiała się, że dotarcie na szczyt to wymarzony moment, żeby wycofać się z zawodu. Hope niechętnie towarzyszyła przyjaciółce, która zyskała niekwestionowany status gwiazdy, a w dodatku wzbudziła sensację zaręczynami ze swoim producentem. Nie dlatego niechętnie, że Bianka się zmieniła, nic z tych rzeczy. Hope po prostu czuła się jak piąte koło u wozu.

Kilkakrotnie wspominała o tym, że chętnie wróciłaby do Kalifornii, ale tamci dwoje nawet nie chcieli o tym słyszeć. Bianka nie wyobrażała sobie, by ktokolwiek inny mógł być jej druhną, a Hope oczywiście nie mogła jej tego odmówić, chociaż nie była pewna, czy da radę znieść tę ceremonię.

Dale w rekordowym tempie załatwił wszystkie dokumenty i zezwolenia, niezbędne do tego, by mogli wziąć kościelny ślub we Francji. Chociaż starali się utrzymać miejsce i datę ślubu w tajemnicy, szczegółowe informacje przeciekły jakoś do szerszego grona osób i gdy Bianka z towarzyszącą jej Hope zjawiły się na miejscu, w starym zabytkowym kościele było już pełno ludzi.

Gdy szły główną nawą, a czekający u ołtarza Dale odwrócił się i rozpromienił na widok narzeczonej całej w bieli, Hope poczuła, jak przeszywa ją zazdrość, bolesna, prawie nie do wytrzymania. Stała potem obok Roya, który był drużbą, wdychała zapach setek białych kwiatów, słuchała głosu kapłana i myślała, że nigdy nie zapomni tego dnia, który tak boleśnie uświadomił jej różnicę między prawdziwą miłością a pożądaniem.

Po ceremonii odbyło się wystawne przyjęcie weselne w hotelu "Carlton", ponieważ Dale doszedł do wniosku, że to jedyny sposób, by wścibscy dziennikarze nie próbowali im towarzyszyć podczas miodowego miesiąca na Sycylii. Należało zapewnić im teraz jak najwięcej pożywki i uśpiwszy ich czujność, wymknąć cię cichcem w połowie wesela. Tak też uczynili.


– Dale poszedł sprawdzić, czy samochód już czeka. Uciekniemy tylnym wyjściem, zupełne wariactwo – zaśmiała się Bianka, gdy znalazły się z Hope w hotelowym pokoju, gdzie państwo młodzi mieli się przebrać przed podróżą. Naraz spoważniała i objęła przyjaciółkę. – Przykro mi tak cię zostawiać. Po tym, co dla nas zrobiłaś… Dale wszystko mi powiedział o waszych rozmowach.

Hope odetchnęła z ulgą.


– To dobrze, bo miałam wobec ciebie wyrzuty sumienia. Wiem, że nie powinnam była się wtrącać w nie swoje sprawy.


– Ja tam diabelnie się cieszę, że się wtrąciłaś _ wpadł jej w słowo Dale, wchodząc do pokoju. – Proszę, to dla ciebie, od nas obojga – rzekł, podając Hope aksamitne pudełeczko i· wziął żonę pod rękę. – Czy jest pani gotowa, pani Lawrence?

– Kiedy ja nie mogę tego przyjąć! – zawołała Hope, rozszerzonymi z zachwytu oczami wpatrując się w parę przepięknych kolczyków z szafirów i diamentów.


– Nie odmawiaj – poprosiła Bianka. – To skromny wyraz naszej.wdzięczności, zupełnie niewspółmierny do tego, co dla nas zrobiłaś. Będziemy ci dozgonnie wdzięczni i nigdy nie pozwolimy ci o tym zapomnieć! – dodała ze śmiechem. – Dale również zostawia film, zamierza pomóc ojcu przy produkcji wina. Kupimy dom w Napa Valley, będziemy twoimi sąsiadami, nasze dzieci będą się razem wychowywać.

Pojechali wreszcie, a Hope wróciła do willi i dała Jeanne wolny wieczór. Naprawdę czuła, że ma wszystkiego serdecznie dosyć i potrzebuje wreszcie pobyć sam na sam ze swoimi myślami. Niestety, nie było jej to dane, ponieważ wkrótce po jej powrocie ktoś zaczął uparcie dzwonić do drzwi. Ani chybi jakiś reporter, który marzy o materiale na pierwszą stronę, pomyślała z niechęcią.

– A jednak jesteś – powiedział ponurym głosem Aleksiej, gdy w końcu otworzyła. – Mogę wejść? – spytał, wchodząc do domu. – Dowiedziałem się, że twój facet ożenił się dzisiaj. Może przydałoby ci się towarzystwo, bo pewnie czujesz się nieszczególnie. Czy to przeze mnie? – Delikatnie ujął ją pod brodę i pogładził palcami po bladym policzku. – Czy to dlatego, że wtedy przyszedłem? Czy ożenił się z nią, żeby cię ukarać za to, że spędziłaś noc ze mną? A może dlatego, że ona została gwiazdą?


– Nie, to nie tak! Oni się naprawdę kochają wyznała i niespodziewanie łzy zaczęły jej płynąć po policzkach.

Aleksiej natychmiast wyciągnął z kieszeni nieskazitelnie białą chusteczkę i troskliwie osuszył twarz Hope.

– Maleńka, on nie jest tego wirrt. Żaden mężczyzna nie jest wart tego"żeby tak przez niego cierpieć. – Delikatnie wytarł kolejną łzę…: Nie płacz, nie mogę tego znieść. – Przygarnął ją do siebie, a ona poddała się miękko, nie mając dość sił, by się przeciwstawić. – Myślałem, że jestem cywilizowanym człowiekiem, ale przyznaję, tego twojego faceta mógłbym zabić. Za to, co ci zrobił, za to, że skazał cię na takie cierpienie – szeptał żarliwie. – Nie rozumiem, dlaczego wybrał tego rudzielca. Czy on przypadkiem nie ma wady wzroku? Jak mógł nie dostrzec, że jesteś wyjątkowa, niepowtarzalna, jedyna?

Dziwne słowa jak na człowieka, który bez namysłu zarzuca!ni rozwiązłość seksualną, pomyślała zdezorientowana.

– Nie, nie odsuwaj się ode mnie – prosił gorąco, obsypując pocałunkami jej wilgotne powieki. – Czy nie rozumiesz, że jesteśmy ze sobą w szczególny sposób związani? Nikt nie zna mnie tak dobrze jak ty. Ja też wiem o tobie rzeczy, których nikt nawet nie podejrzewa. Pozwól sobie pomóc, tak jak ty!ni pomogłaś, gdy stawiłaś czoło sir Henry' emu. Poświęciłaś własną dumę, żeby moja zemsta mogła dojść do skutku. Nie odpychaj mnie, ponieważ rozumiem cię najlepiej. Ja też wiem, co to znaczy ból nieodwzajemnionej miłości. – Gdy to powiedział, Hope podniosła na niego wzrok i w jego oczach ujrzała takie cierpienie, że naj chętniej skazałaby swą rywalkę, Elise, na wymyślne tortury. – Proszę… Ja tylko chcę ci pomóc…

Nie wiadomo w jaki sposób znaleźli się na kanapie, wtuleni w siebie. Dla Hope było wielką pociechą, że Aleksiej chciał ją podtrzymać na duchu, że przyszedł tu jako przyjaciel.

– Bałem się, że cię tu nie zastanę, że uciekłaś, znikłaś…

– Ze poszłam do Gastona pić na umór?

– Daj spokój, ja wtedy naprawdę nie byłem pijany. Ale nie żałuję, że miałem tę migrenę. Naprawdę… Ach, Hope, czy ty wiesz, jak cudownie trzymać cię znów w ramionach? – niemal jęknął, a jygo dotyk zamiast uspokajać, zaczął ją podniecać. – Muszę iść – zdecydował nagle, gdy położyła dłoń na jego ustach, by go uciszyć, a on impulsywnie obsypał ją pocałunkami. – Zaraz zapomnę, po co tu przyszedłem. Nie wiem, jak to robisz, ale przy tobie jestem gotów porzucić nawet naj szlachetniejsze zamiary i zupełnie się zapomnieć.

– Nie idź – poprosiła nagle. – Zostań ze mną.

Zajrzał jej głęboko w oczy.


– Czy jesteś pewna, że wiesz, o co prosisz? Jeśli zostanę…

Jeśli zostaniesz, pójdziemy do łóżka, pomyślała.

Potrzebowała go jednak tak bardzo, że przestał ją martwić brak miłości w tym związku. Czy pożądanie jest czymś złym? Nie, dość tego, jutro będzie się martwić i czynić sobie wyrzuty sumienia, a dziś…


– Nie sądziłem, że tak nisko upadnę i zgodzę się zająć miejsce innego mężczyzny – wymruczał Aleksiej. – Jesteś niebezpieczna, powinienem trzymać się od ciebie z daleka…


– Kochaj się ze mną – wyrwało się jej, a on natychmiast przygniótł ją do poduszek swoim ciężarem, jakby jej prośba obudziła w nim coś, z czym nie dało się walczyć. Jednym zdecydowanym ruchem rozpiął błyskawiczny suwak przy sukience Hope i spojrzał na obnażone ciało.


– Zmieniłaś się – zauważył, przesuwając dłonią od jej piersi ku biodru. – Masz pełniejszy biust, bardziej kobiece kształty… Czy to jego wpływ? Trudno mi znieść myśl, że dotykał cię ktoś inny. Dlatego taki diabeł we mnie wstąpił wtedy na Karaibach, kiedy pomyślałem o tobie i Halu… – Spojrzał jej prosto w oczy. – Byłem zazdrosny – wyznał.

– Ale nie miałeś…

– Prawa? Wiem – przerwał jej swoim zwyczajem, przez co nie dał jej możliwości sprostowania.


Chciała mu wyjawić, że nie miał powodu do zazdrości, ani wtedy, ani w ogóle nigdy.


Hope nie chciała po raz kolejny słuchać o jego poczuciu winy. Skoro jej nie kochał i nie mogła spodziewać się wyznania miłości, to już lepiej, żeby w ogóle nic nie mówił.


– Zapomnijmy o tym – zaproponowała, rozpinając guziki jego koszuli i opierając drżące dłonie o jego tors. – Po prostu kochaj się ze mną…


W jego oczach coś błysnęło, może frustracja, a może jakieś inne uczucie, ale po chwili już ją całował z całych sił, jakby świat miał się zaraz skończyć. Niemal nie odrywając ust od jej warg, zdołał się rozebrać, rzucając ubranie na podłogę. Potem ukląkł obok niej i położył dłoń na jej stopie.


– Jak mam cię kochać? Tak? – spytał prowokacyjnym tonem i zaczął ją niespiesznie pieścić, posuwając się wzdłuż nóg ku górze.


Te powolne pieszczoty były tak cudowne, że aż nie dawało się ich znieść i powoli stawały się słodką torturą. Hope nie wytrzymała i podjęła miłosną grę, przypuszczając zmysłowy atak za pomocą pocałunków, dotknięć, leciutkich i mocniejszych ugryzień, aż wkrótce to Aleksiej prawie wił się pod jej dłońmi, każdym ruchem błagając o łaskę…


Hope wiedziała, że wkracza na niebezpieczny teren, a tym samym ryzykuje i odsłania się. Zdradzał

ją każdy gest, sposób, w jaki przesuwała wargami po skórze Aleksieja. Jawnie okazywała mu uwielbienie. Opuszki jej palców zdawały się kreślić słowa: kocham cię, kocham, kocham… Adorowała go spojrzeniem, westchnieniem, zmysłowym szeptem.


– Co to było? – Znieruchomiał nagle, usłyszawszy stłumiony płacz.


Hope zamarła i nagle, głęboko zawstydzona, chwyciła sukienkę i osłoniła się nią.


– To Niko, pewnie jest głodny. Muszę do niego natychmiast iść.


Aleksiej też sięgnął po· ubranie, jakby równie mocno odczuł, że magia chwili została bezpowrotnie zmszczona.


– Niko? Przecież to głos dziecka… Ach, rozumiem! Pojechali w podróż poślubną i zostawili cię z dzieckiem tej aktoreczki? Czy ty w ogóle się nie szanujesz? Dlaczego pozwalasz sobą tak pomiatać? – spytał potępiającym tonem.

Zacisnęła wargi.


– Przepraszam, muszę zająć się małym. Trafisz sam do drzwi.


Pobiegła na górę, utuliła płaczącego Nika i po jakimś czasie zeszła z nim na dół. Ku jej zdumieniu Aleksiej wciąż tam był.


– To jest więc twój drugi ukochany, ów tajemniczy Niko, o którym kiedyś wspomniałaś – skwitował tonem, którego nie dało się jednoznacznie określić.

Czy zamierzasz spędzić resztę życia, kochając męi,a i dziecko innej kobiety? Bo uwielbiasz tego malca, prawda?

Hope zatopiła rozkochane spojrzenie w twarzyczl:e ich synka.

– O, tak.

– Powinnaś mieć własne dziecko – podsumował, obrzucił ją dziwnym spojrzeniem, obrócił się na pięl:ie i wyszedł, a Hope nie próbowała go zatrzymać.


– Przepięknie! To po prostu nie do wiary, ile ci się udało zrobić w tak krótkim czasie! Ale poczekaj, aż zobaczysz, jak my sobie poradzimy! – zawołała Bianka i posłała mężowi wesołe spojrzenie.

Od powrotu z Cannes minęły trzy miesiące, które Hope poświęciła na urządzanie nowego domu, w którym zamieszkała z synkiem. Niko rósł jak na drożdżach i był pełen energii.

– Ładnie wyszliście na tym zdjęciu – zauważył Dale, przeglądając leżący na stole magazyn.

Hope za zgodą Helen i Roya przystała na sesję zdjęciową dla znanego miesięcznika, który przygotowywał materiał o osobach występujących w reklamach. Fotograf zdołał uchwycić moment, gdy Hope i Niko patrzy li na siebie z niekłamaną czułością.

– Nasz mały aniołek jeszcze urósł – zachwyciła się Bianka na widok ukochanego chrześniaka. I coraz bardziej przypomina swojego… – urwała gwałtownie, zbyt późno zauważając ostrzegawcze spojrzenie Dale' a.


– Ojca? – dokończy.ła Hope słabym głosem, a oczy jej się zaszkliły.


Dale pośpiesznie zmienił temat i zaczął opowiadać o pracy nad ostatnimi odcinkami serialu.


– Kończymy w przyszłym miesiącu. Oczywiście za jakiś czas ruszy nowa seria, ale już bez Bianki. Myślę, że postać, którą gra, zostanie przez scenarzystę jakoś straszliwie ukarana,,co będzie zasłużoną karą dla pięknej i złej intrygantki.


– Straszne tortury czekają raczej ciebie, jeśli nadal będziesz w domu jedynie gościem – zagroziła ze śmiechem i zwróciła się do przyjaciółki: – Mój teść dokupił trochę ziemi i Dale całe dnie spędza w wmmcy.


– Ale na noc zawsze wracam – przypomniał, puszczając oko do żony. – I od razu zasypiasz! – droczyła się z nim Bianka. Gdy Dale wyszedł, żeby naprawić przeciekającą rynnę, Bianka spoważniała i popatrzyła na Hope z głęboką troską.


– Martwię się o ciebie. Jesteś pewna, że nie chcesz się skontaktować z Aleksiejem i powiedzieć mu o dziecku? Rozumiem, jakie to trudne, no i masz

przecież swoją dumę – dodała szybko, gdy zauważyła reakcję przyjaciółki. – Ale czy naprawdę może być gorzej, niż jest teraz? Ty bez niego po prostu usychasz, a dziecku odmawiasz kontaktów z ojcem. I to raz na zawsze, bo wiem, że nie wyjdziesz za mąż za nikogo innego. Zastanów się jeszcze.

Hope poczuła się troszkę dotknięta. Przecież nie była egoistką, celowo wyrządzającą krzywdę ukochanemu synkowi. Nie kierowała się wyłącznie głupim uporem i urażoną dumą. Te myśli nie dawały jej spokoju. Kilka dni po wyjeździe gości nerwowo krążyła po pokoju, którego nowy wystrój nagle przestał ją cieszyć. Przed oczyma miała wyłącznie twarz Aleksieja. Pragnął jej, wydarzenia w Cannes udowodniły to niezbicie. I byłby dobrym ojcem. Ale co z miłością?

Zeby poprawić sobie humor, sięgnęła po magazyn, który przeglądał Dale. Tamto zdjęcie rzeczywiście wyszło pięknie, dlatego poprosiła fotografa, by zrobił dla niej powiększenie. Spełnił jej prośbę z radością, powtarzając wielokrotnie, że Hope wygląda zachwycająco, jak Madonna z renesansowego obrazu.

Zdjęcia nie było, zostało wydarte wraz z podpisem "Modelka Hope Stanford i jej synek Nikołaj Aleksander". Hope zmarszczyła brwi. Kto to zrobił i dlaczego? Może Emily, nowa opiekunka do dziecka? Wielokrotnie zachwycała się fotografią i pewnie uznała, że Hope nie potrzebuje zdjęcia z magazynu, skoro ma oryginał. Przestała się tym zajmować, ponieważ zadzwonił telefon – Bi'anka zapraszała na pierwszy obiad w nowym domu. Miał być Roy i jeszcze kilku znajomych z Hollywood. Hope obiecała, że przyjdzie, i odłożyła słuchawkę, znów czując ukłucie w sercu. Cieszyła się ze 'szczęścia przyjaciółki i starała się nie być zazdrosna. A jedmik…

Bianka poślubiła ukochanego mężczyznę, który ją uwielbiał, podczas gdy ona na zawsze zostanie sama. Westchnęła ciężko i powtórzyła sobie nie wiedzieć który już raz, że rozpamiętywanie minionego szczęścia do niczego nie prowadzi i pora się skupić na codziennych obowiązkach.

Загрузка...