ROZDZIAŁ DZIESIĄTY

Następnego dnia w południe Harrison Winslow wysłał po Tanę samochód, po czym razem poszli na lunch do Trader Vic's. Panowała tam cudowna atmosfera, jedzenie było znakomite. Doradzono mu to miejsce w hotelu. Czuł się wspaniale w jej towarzystwie, nawet aż za dobrze. Gawędzili o Harrym i innych sprawach. Duże wrażenie zrobiła na nim jej inteligencja. Opowiedziała mu o Freemanie Blake'u i przyjaciółce, która umarła, o Miriam, której wpływowi zawdzięcza to, że zaczęła studiować prawo.

– Mam nadzieję, że mi się uda. Jest jeszcze trudniej, niż się spodziewałam. – Uśmiechnęła się.

– I naprawdę uważasz, że Harry mógłby coś takiego robić?

– On może robić wszystko, na co ma ochotę. Kłopot w tym, że wolałby raczej się bawić. – Zaczerwieniła się, a on roześmiał się.

– Masz rację. On lubi się zabawiać. Uważa, że to jest dziedziczne. W rzeczywistości, kiedy miałem tyle lat co on, byłem znacznie poważniejszy. Dla mojego ojca edukacja miała bardzo istotne znaczenie. Napisał nawet dwie książki z zakresu filozofii.

Rozmawiali jeszcze przez jakiś czas. Były to najprzyjemniejsze chwile, jakie Tana spędziła od bardzo długiego czasu. Wreszcie spojrzała z poczuciem winy na zegarek i w pośpiechu udali się do szpitala. Zanieśli Harry'emu torebkę ciasteczek szczęścia. Tana nalegała, żeby zanieść mu drinka. Przynieśli więc ogromnego „Skorpiona” z pływającą na wierzchu gardenią. Pociągnął dużego łyka i zachichotał.

– Ja też wam życzę Wesołych Świąt.

Ale Tana wyczuwała, że nie jest specjalnie zadowolony, że tak łatwo zaprzyjaźniła się z jego ojcem. Kiedy wreszcie ojciec wyszedł z pokoju i zszedł na dół, by gdzieś zadzwonić, popatrzył na nią.

– Iz czego jesteś taka zadowolona?

To dobrze, że był wściekły, nie miała nic przeciwko temu. Dzięki temu szybciej wróci do życia.

– Wiesz, co o nim myślę. Nie daj mu się zwieść.

– On wcale taki nie jest. Nie byłoby go tutaj, gdyby mu na tobie nie zależało. Nie bądź taki uparty i daj mu szansę.

– O, Chryste. – Gdyby mógł, wyszedłby z pokoju i trzasnął drzwiami. – Co to za kompletne bzdury. I taki kit ci wciska?

Nie mogła mu powiedzieć wszystkiego, czego dowiedziała się od Harrisona, nie miała do tego prawa. Ale zdawała sobie sprawę, co on czuje do swojego syna, i była przekonana o jego szczerości. Syn stawał mu się coraz bliższy, zwłaszcza teraz; marzył, by Harry postarał się być wobec niego trochę bardziej szczery.

– To równy facet. Daj mu szansę.

– To stary sukinsyn, nienawidzę jego pewności siebie.

Gdy mówił te słowa, do pokoju wszedł Harrison Winslow, w samą porę by usłyszeć to zdanie. Tana zbladła. Cała trójka wymieniła między sobą spojrzenia. Harrison szybko ją uspokoił.

– Nie po raz pierwszy to słyszę. I z pewnością nie po raz ostatni. Harry odwrócił się, by warknąć na niego.

– Dlaczego, do diabła, nie pukasz?

– Przeszkadza ci to, że słyszałem? I co z tego? Mówiłeś mi to już przedtem, prosto w twarz. Czy teraz wolisz to robić dyskretniej? A może zabrakło ci odwagi?

Głos starszego mężczyzny zabrzmiał ostro, a oczy Harry'ego rozbłysły nieprzyjaznym ogniem.

– Wiesz, co o tobie myślę. Nie było cię przy mnie nigdy, kiedy cię potrzebowałem. Zawsze jakimś cudem okazywało się, że jesteś z panienką, w jakimś kurorcie albo na szczycie góry, czy z przyjaciółmi… – Odwrócił się do niego tyłem. – Nie chcę o tym rozmawiać.

– A jednak chcesz. – Przysunął sobie krzesło i usiadł. – I ja także chcę. Masz rację, nie było mnie przy tobie, ale ciebie nie było także. Wolałeś życie w szkolnych internatach, ilekroć próbowałem się do ciebie zbliżyć, zachowywałeś się jak cholerny, rozpuszczony smarkacz.

– A dlaczego miałem nim nie być?

– To była twoja decyzja. Od czasu śmierci twojej matki nigdy nie dałeś mi szansy. Kiedy skończyłeś sześć lat, wiedziałem już, jak bardzo mnie nienawidzisz. Mogłem to wtedy zrozumieć. Ale wiesz Harry, myślę, że w twoim wieku powinieneś być trochę mądrzejszy, a przynajmniej mieć więcej litości. Nie jestem naprawdę taki zły, jak uważasz.

Tana miała ochotę rozpłynąć się w powietrzu, czuła się niezręcznie, ale wyglądało na to, że żaden z nich nie zwraca na nią uwagi. Słuchając ich, zdała sobie nagle sprawę, że znowu zapomniała zatelefonować do matki. Postanowiła sobie, że zadzwoni, jak tylko wyjdą ze szpitala, a może skorzysta nawet z jednego z telefonów na dole. Nie mogła teraz wyjść z pokoju, teraz kiedy wybuchła Trzecia Wojna Światowa.

Harry patrzył na ojca wściekły. – Po co tu, do diabła, w ogóle przyjechałeś?

– Ponieważ jesteś moim synem. Jedynym, jakiego mam. Czy chcesz, żebym wyjechał? – Harrison Winslow wstał, jego głos był teraz wyciszony. – Wyjadę natychmiast, jeśli tego sobie życzysz. Nie mam zamiaru ci się narzucać, ale nie pozwolę także, żebyś nadal wmawiał sobie, że nic mnie nie obchodzisz. To całkiem niezła bajeczka. Biedny, bogaty chłopczyk i cała ta reszta, ale używając słów twojej przyjaciółki, to kit. Tak się składa, że bardzo cię kocham. Jego głos załamał się, ale ciągnął dalej, walcząc z głębokim wzruszeniem. Serce Tany było całkowicie po jego stronie.

– Naprawdę bardzo cię kocham, Harry. Zawsze tak było i będzie.

Podszedł do niego, pochylił się i pocałował go delikatnie w czubek głowy, po czym wyszedł z pokoju, a Harry patrzył w przestrzeń. Zamknął oczy, a gdy je otworzył, zobaczył stojącą przed nim Tanę, zalaną łzami, wzruszoną tym, co tu usłyszała.

– Wynoś się stąd.

Pokiwała głową i cicho wyszła. Zamykając delikatnie drzwi usłyszała łkanie dochodzące z łóżka Harry'ego. Teraz chciał być sam. Rozumiała to, płacz dobrze mu zrobi.

Harrison czekał na nią na zewnątrz, wyglądał teraz spokojniej i był jakby uwolniony od jakiegoś ciężaru. Uśmiechnął się do niej.

– Czy wszystko z nim w porządku?

– Teraz już będzie w porządku. Powinien był to od ciebie usłyszeć.

– Bardzo chciałem, żeby to wiedział. Teraz czuję się trochę lepiej.

Z tymi słowami ujął jej ramię i zeszli razem na dół. Czuli się tak, jakby byli przyjaciółmi od lat. Spojrzał na nią z uśmiechem na twarzy. – A teraz dokąd, młoda damo?

– Chyba do domu. Mam jeszcze mnóstwo pracy.

– Nie wciskaj mi kitu. – Próbował ją naśladować, roześmieli się oboje. – A może urwiesz się na wagary i wybierzesz się ze starszym panem do kina? Mój syn właśnie wyrzucił mnie z pokoju, nie znam w tym mieście żywej duszy, a w końcu są Święta Bożego Narodzenia. No, i co ty na to, Tan?

Nazywał ją tak samo jak Harry, uśmiechnęła się. Chciała mu powiedzieć, że musi wracać do domu, ale nie mogła jakoś tego zrobić, chciała być z nim.

– Naprawdę powinnam wrócić do domu. Nie zabrzmiało to zbyt przekonująco ani dla niej, ani dla niego. Był w wyśmienitym nastroju, kiedy wsiadali do limuzyny.

– Dobrze. Jedno już mamy z głowy, więc dokąd się wybierzemy?

Przekomarzała się jak mała dziewczynka, a on powiedział kierowcy, żeby ich obwiózł po mieście. W końcu kupili gazetę, wybrali film, który oboje mieli ochotę obejrzeć. Zjedli tyle prażonej kukurydzy, ile mogło im się zmieścić, a potem wybrali się do L'Etoile na lekką kolację i drinka przy barze. Czuła się rozpieszczana i psuta przez samo przebywanie w jego towarzystwie. Starała się pamiętać, jakim, według opinii Harry'ego, miał być chamem, ale jakoś nie mogła w to uwierzyć. Kiedy odwoził ją do Berkeley, była tak szczęśliwa jak nigdy dotąd w swoim życiu. Objął ją po drodze i całował tak naturalnie, jakby oboje czekali na ten moment przez całe życie. Potem przyglądał się jej, dotykając koniuszkiem palca jej warg, zastanawiając się, czy nie powinien żałować tego, co zrobił, ale w tej chwili czuł się taki młody i szczęśliwy jak przed laty.

– Tano, kochanie, nigdy dotąd nie spotkałem kogoś takiego jak ty. – Przytulił ją mocniej.

Poczuła, że ogarnia ją ciepło, czuła się z nim tak bezpiecznie, jak jeszcze nigdy przedtem. Znowu zaczął ją całować. Chciał, by została z nim na zawsze, a jednocześnie myślał, że chyba postradał zmysły. Była przyjaciółką Harry'ego… jego dziewczyną… mimo że oboje twierdzili, że jest inaczej. On czuł, że Harry ją kocha. Spojrzał jej głęboko w oczy.

– Powiedz mi prawdę, Tan. Czy jesteś zakochana w moim synu?

Wolno pokręciła przecząco głową. Kierowca limuzyny jakby zniknął. Tak naprawdę, wyszedł z samochodu na dyskretny spacer. Zaparkowali przed domem Tany.

– Nie. Nigdy nie kochałam nikogo… do tej pory…

Te słowa wymagały od niej dużej odwagi, ale zdecydowała się od razu powiedzieć mu prawdę. On był z nią od początku szczery.

– Cztery i pół roku temu zostałam zgwałcona. Po tym wszystko coś się we mnie zablokowało. Jakby mój zegar emocjonalny przestał chodzić i tak było do tej pory. Przez pierwsze dwa lata college'u nie umawiałam się z nikim, a potem Harry zmusił mnie do wyjścia na randki z nim i parą jego przyjaciół, kilka razy. Ale to nie miało żadnego znaczenia. Tutaj też nie umawiam się z nikim, cały mój czas zajmuje nauka.

Uśmiechnęła się do niego czule. Zakochała się właśnie po uszy w ojcu swojego najlepszego przyjaciela.

– Czy Harry wie o tym?

– Że mnie zgwałcono? Kiwnął głową.

– Tak. Powiedziałam mu w końcu. Uważał, że byłam dziwna, więc musiałam mu wyjaśnić, dlaczego. Tak naprawdę, to spotkaliśmy tego człowieka na przyjęciu i sam się domyślił.

– Czy to był ktoś, kogo znałaś? – Harrison był zaszokowany.

– Syn szefa mojej matki. Właściwie kochanka i szefa w jednej osobie. To było straszne… nie – pokręciła głową – to było dużo, dużo gorsze.

Wziął ją znowu w ramiona, teraz wszystko rozumiał lepiej. Zastanawiał się, czy właśnie dlatego Harry nie pozwalał sobie wobec niej na nic więcej niż przyjaźń. Czuł instynktownie, że w Harrym drzemało głębokie uczucie, nawet jeśli Tana nie zdawała sobie z tego sprawy. Wiedział także, co on sam czuje do tej dziewczyny. Nie czuł czegoś takiego do żadnej kobiety, odkąd umarła jego żona, dwadzieścia sześć lat temu. Potem zaczął zastanawiać się nad różnicą wieku, jaka ich dzieli. Ciekawe, czy to by jej przeszkadzało. Był od niej starszy dokładnie o trzydzieści lat i na pewno znalazłoby się wielu takich, którzy mieliby zastrzeżenia. Ale najważniejsze, czy jej przeszkadzałoby to także?

– No i co z tego? – Odparła, kiedy podzielił się z nią swoimi wątpliwościami. – A kogo oni wszyscy obchodzą?

Teraz ona go pocałowała i poczuła, że obudziło się w niej coś, czego nigdy dotąd nie znała, pasja i pożądanie, które tylko on mógł zaspokoić.

Przewracała się i kręciła w łóżku przez całą noc, myśląc ciągle o nim, tak samo zresztą jak on. Zadzwoniła do niego następnego dnia o siódmej rano, nie spał już i trochę był zaskoczony jej telefonem. Ale pewnie zaskoczyłoby go jeszcze bardziej, gdyby dowiedział się, co do niego czuła.

– Czemu się tak wcześnie obudziłaś, maleńka?

– Myślałam o tobie.

Pochlebiało mu to, był poruszony i zachwycony, zawróciła mu w głowie zupełnie. Ale to nie było takie proste. Tana zaufała mu, tak jak żadnemu mężczyźnie do tej pory, nawet jego synowi. Znajdowała w nim wszystko, czego pragnęła, łącznie z ojcem, którego nigdy nie znała. Według niej skupiał w sobie wszystkie cechy idealnego mężczyzny. Gdyby Harrison wiedział o tym, pewnie obawiałby się, że zbyt wiele się po nim spodziewa.

Odwiedzili Harry'ego, zjedli razem lunch, potem kolację. Miał ogromną ochotę kochać się z nią, ale coś mu mówiło, że nie powinien tego robić, że to zbyt niebezpieczne. Mogłoby stworzyć długotrwałą więź między nimi, a to byłby błąd. Przez następne dwa tygodnie, spotykali się, spacerowali, całowali i przytulali się do siebie. Uczucie i pragnienie spełnienia rosło w nich obojgu. Odwiedzali Harry'ego osobno, obawiając się, że wszystkiego się domyśli. Wreszcie któregoś dnia Harrison usiadł obok swojego syna. Musiał to w końcu wyjaśnić, bo sprawy posuwają się za daleko, a on nie chciałby skrzywdzić tej dziewczyny. Co więcej, chciał zaproponować jej coś, czego nie proponował nikomu od lat: swoje serce i życie. Chciał ją poślubić, ale najpierw musiał wiedzieć, co czuje wobec niej Harry, teraz kiedy jeszcze nie jest za późno, zanim ktoś zostanie skrzywdzony, zwłaszcza osoba mu najbliższa, jego własny syn.

– Chciałbym cię o coś zapytać, Harry. I proszę, żebyś odpowiedział mi szczerze.

Od dwóch tygodni panował między nimi pokój. Był jeszcze bardzo delikatny i kruchy; należało ten stan jak najbardziej podtrzymywać. A wszystko dzięki wysiłkom Tany. Harrison cieszył się z takiego obrotu sytuacji.

– O co ci chodzi? – Harry spojrzał na niego podejrzliwie.

– Co jest między tobą a tym cudownym dzieckiem? – Z trudem walczył ze sobą, żeby zachować zimną krew i spokojny wyraz oczu, tak żeby syn niczego się nie domyślił. Zwłaszcza tego, jak bardzo kocha tę dziewczynę, chociaż nie wyobrażał sobie, że można tego nie zauważyć. Czuł się tak, jakby miał to wypisane na twarzy.

– Masz na myśli Tanę? – Harry wzruszył ramionami.

– Mówiłem ci, proszę, żebyś mi odpowiedział. Od tego zależało całe jego życie, i jej także.

– Dlaczego? Co to cię obchodzi? – Harry był zmęczony, przez cały dzień bolała go szyja. – Mówiłem ci, że jest moją przyjaciółką.

– Znam cię lepiej, niż myślisz, czy ci się to podoba czy nie.

– No i co z tego? To wszystko. Nie spałem z nią nigdy. Ale to on już wiedział.

– To nic nie znaczy. Dla niej mogłoby coś znaczyć, ale nie dla ciebie. – W jego słowach i spojrzeniu nie było żartu. To nie było śmieszne, ale Harry roześmiał się i przyznał mu rację.

– To prawda. – I nagle leżąc na poduszkach i patrząc w sufit poczuł, że ojciec jest mu teraz dziwnie bliski, jak nigdy dotąd. – Nie wiem, tato… Kiedy się poznaliśmy, zwariowałem na jej punkcie, ale ona była taka zamknięta w sobie… i nadal taka jest.

Opowiedział mu o gwałcie, Harrison udawał, że słyszy to po raz pierwszy.

– Nigdy dotąd nie znałem kogoś takiego jak ona. Chyba zawsze wiedziałem, że ją kocham, ale bałem się coś zepsuć i nie mówiłem jej o tym. W ten sposób nie ucieknie ode mnie. Gdyby wiedziała, mogłoby się to tak skończyć. – Nagle jego oczy wypełniły się łzami. – Nie zniósłbym jej utraty. Bardzo jej potrzebuję.

Harrison poczuł ogromny ciężar w sercu, ale uświadomił sobie, że teraz musi myśleć o swoim synu. W tej chwili najbardziej zależało mu na nim. Wreszcie się odnaleźli i nie miał zamiaru stracić go ponownie. Nie pozwoli na to, mimo ogromnej miłości do Tany. Słowa Harry'ego parzyły go jak rozpalone węgle.

– Tak bardzo jest mi potrzebna…

Co śmieszniejsze, starszy Winslow także jej bardzo potrzebował, ale nie tak bardzo jak jego syn i nie mógłby mu jej odebrać, nie teraz…

– Któregoś dnia może powinieneś zebrać się wreszcie na odwagę i powiedzieć jej o tym. Może ona także ciebie potrzebuje. – Harrison wiedział, jakie samotne i odizolowane życie wiodła Tana, ale nawet Harry nie mógł zapełnić tej pustki.

– A co będzie, jeśli ją stracę?

– Nie możesz żyć w ten sposób, synu. Nie możesz obawiać się, że ją stracisz, obawiać się żyć czy umrzeć. W ten sposób nigdy nie wygrasz. Ona wie o tym lepiej niż ktokolwiek inny. To jest lekcja, której możesz się od niej nauczyć. – Było ich znacznie więcej. Lekcje, z których musiał zrezygnować.

– Ona ma tyle pewności siebie, siły życia, więcej niż ktokolwiek, kogo znam… z wyjątkiem jej stosunku do mężczyzn. – Harry pokręcił głową. – Jeśli chodzi o to, przeraża mnie zupełnie.

– Daj jej trochę czasu. Dużo czasu. – Starał się, by jego głos zabrzmiał mocno. Nie mógł pozwolić, żeby Harry domyślił się. – I dużo miłości.

Harry nie odzywał się przez dłuższą chwilę. Patrzył uważnie na ojca. Podczas ostatnich dwóch i pół tygodnia zaczynali się obaj odnajdować, byli ze sobą bliżej niż kiedykolwiek do tej pory. – Czy sądzisz, że może mnie kiedyś pokochać?

– Być może. – Serce Harrisona było rozdarte. – Teraz jest mnóstwo innych rzeczy, o których powinieneś pomyśleć. Ale kiedy już będziesz miał więcej sił – obawiał się powiedzieć „kiedy staniesz na nogi” – i wyniesiesz się stąd, wtedy możesz pomyśleć o takich rzeczach.

Obaj wiedzieli, że nadal był sprawny seksualnie, przynajmniej częściowo. Jak mówili lekarze, przy odrobinie „wyobraźni” Harry może cieszyć się prawie normalnym życiem seksualnym. Kiedyś jeśli tak zdecyduje, będzie mógł nawet mieć dzieci. Harry nie był tą wizją specjalnie zachwycony, przynajmniej nie teraz, ale Harrison wiedział, że pewnego dnia będzie to mogło dla niego znaczyć bardzo wiele. Bardzo chciałby mieć z Taną dziecko. Ta myśl przyprawiła go niemal o łzy.

Chwilę jeszcze gawędzili i w końcu Harrison wyszedł. Był umówiony z Taną na kolację, ale zadzwonił i odwołał to spotkanie. Wytłumaczył jej, że otrzymał mnóstwo korespondencji i musi wiele z tych spraw natychmiast załatwić. Umówili się następnego dnia na lunch. Harrison powiedział jej wszystko. To był dla niego najgorszy dzień w życiu, poza tym dniem, w którym umarła jego żona. Miał smutne spojrzenie i przygnębiony wyraz twarzy. Jak tylko zobaczyła go w restauracji, wiedziała, że nie ma dobrych wieści; serce jej zamarło, kiedy zaczął mówić. Podejrzewała, że powie jej coś, czego nie chciałaby usłyszeć.

– Rozmawiałem wczoraj z Harrym. -Walczył ze wzruszeniem, które utrudniało mu mówienie. – Musiałem, dla naszego dobra.

– O nas? – Była zupełnie zaskoczona. Było jeszcze zbyt wcześnie. Nic się jeszcze nie wydarzyło. To niewinny romans… ale Harrison zaprzeczył.

– O nim i o jego uczuciach do ciebie. Musiałem się dowiedzieć, zanim zajdziemy za daleko. – Schował jej dłoń w swojej i popatrzył jej w oczy. Poczuła wyraźny ucisk w sercu.

– Tano, chcę, żebyś wiedziała, że cię kocham. Kochałem w ten sposób tylko jedną kobietę w życiu, moją żonę. Ale kocham także syna i nie mógłbym go skrzywdzić za nic w świecie, bez względu na to, za jakiego sukinsyna on mnie uważa. Chciałbym się z tobą ożenić… ale nie mógłbym wiedząc, co czuje Harry. – Nie owijał dalej w bawełnę. – On ciebie kocha, Tan.

– Co? – Była w kompletnym szoku. – To nieprawda!

– To jest prawda. On po prostu śmiertelnie się boi ci o tym powiedzieć, żeby cię nie wystraszyć. Powiedział mi o gwałcie, o tym, że nie chciałaś umawiać się z mężczyznami. Od lat ukrywa to przed tobą, czekając na właściwy moment, ale nie ma wątpliwości, że taka jest prawda. Przez te wszystkie lata był w tobie zakochany. Sam mi to wyznał. – Oczy Harrisona były teraz bardzo smutne.

O, mój Boże. – Wyglądała na zaskoczoną. – Ale ja nie jestem… ja nie… Nie sądzę, żebym kiedyś mogła…

Też tak przypuszczałem. Ale to jest wasza sprawa. Jeśli kiedyś odważy się w końcu to wyznać, będziesz musiała to sama załatwić. Ja chciałem wiedzieć, jakie są jego uczucia wobec ciebie. Wiem, jak ty się teraz czujesz. Wiedziałem o tym, zanim go nawet zapytałem.

Z jej oczu popłynęły łzy i nagle on także zapłakał. Uścisnął mocniej jej dłoń.

– Najdroższa, kocham cię bardziej niż życie, ale gdybym teraz odszedł z tobą, jeślibyś się zgodziła, to zabiłbym własnego syna. Pękłoby mu serce i zniszczyłbym coś, co jest mu teraz najbardziej potrzebne. Nie mogę mu tego zrobić. I ty także nie możesz. Naprawdę, myślę, że nie potrafiłabyś tego zrobić.

Płakała otwarcie, wziął ją w ramiona, jego oczy ciągle były pełne łez. Nie mieli nic do ukrycia ani tu, ani gdziekolwiek indziej. Ukrywali się tylko przed Harrym. To był najokrutniejszy figiel, jaki spłatało jej życie. Pierwszy mężczyzna, którego pokochała naprawdę, nie mógł jej kochać, ze względu na syna… który był jej najlepszym przyjacielem, którego kochała, ale nie w ten sposób. Nie chciała zrobić czegoś, co skrzywdziłoby Harry'ego, ale tak bardzo kochała Harrisona… To był koszmarny wieczór, pełen łez i żalu. Pragnęła mimo wszystko pójść z nim do łóżka, ale on nie pozwolił jej zrobić sobie takiej krzywdy.

– Ten pierwszy raz, po tym co ci się przydarzyło, powinien być z właściwym mężczyzną.

Był delikatny i kochający, obejmował ją kiedy płakała, przez chwilę prawie płakał razem z nią. Następny tydzień przyniósł jej wiele bólu. W końcu on znowu wyjechał do Londynu, a ona poczuła się zupełnie opuszczona. Była samotna, pozostawała jej tylko nauka i Harry. Codziennie zabierała książki i chodziła do szpitala. Wyglądała na zmęczoną, była blada i przygnębiona.

– Kurcze, aż przyjemnie na ciebie popatrzeć. Co się z tobą, do diabła, dzieje? Jesteś chora?

Chorowała na miłość do Harrisona, ale wiedziała, że miał rację, bez względu na to, jak bardzo było to bolesne. Oboje postąpili dla kogoś, kogo oboje kochali.

Teraz była dla niego bezlitosna, zmuszając Harry'ego, by robił to, co zalecały pielęgniarki, popędzając go, przeklinając, przymilając się, zachęcając, kiedy tego potrzebował. Była niezmordowana. Jej poświęcenie przekraczało wszelkie granice. Kiedy Harrison dzwonił czasem z drugiego końca świata i rozmawiała z nim, jej serce przez chwilę znowu zaczynało bić szybciej, ale on nie zmienił swojej decyzji. To była ofiara, jaką złożył swojemu synowi, a Tana musiała się z tym pogodzić. Nie dał jej żadnego wyboru. Sobie również, chociaż wiedział, że nigdy nie wyleczy się z tego, co do niej czuje. Miał nadzieję, że jej się to uda. Miała przed sobą całe życie i powinna spotkać odpowiedniego mężczyznę.

Загрузка...