Christine obudziła się następnego ranka w pustym łóżku, w pokoju zalanym słońcem. Mgliście pamiętała, że Alec całował ją na do widzenia, nim wyszedł do pracy, a potem wyczerpanie po burzy uczuć w ostatnich dniach ścięło ją z powrotem.
Teraz jednak uśmiechnęła się szeroko, gdy usiadła i wyciągnęła ręce nad głową. Widok z okna sypialni Aleca mówił jej, że zaczął się kolejny piękny dzień. Cały zeszły wieczór spędzili, kochając się i rozmawiając o przyszłości. Dziś planowała przenieść więcej ubrań z mieszkania rodziców do Aleca. Ale to nie znaczy, że nie może też wpaść na stok i tam napatoczyć się na Aleca.
Ubrała się szybko, opatuliła porządnie z powodu mrozu i wyszła. Kiedy szła przez miasteczko, ledwie mogła uwierzyć, że to piękne miejsce będzie teraz jej domem. W Austin czekało ją jeszcze mnóstwo spraw do załatwienia, ale Ken Hutchens okazał się zaskakująco wyrozumiały, gdy poprosiła o kilka dni urlopu z powodów osobistych. Na myśl, że musi powiadomić rodzinę o swej decyzji, aż się skrzywiła, ale tym się zajmie później. To trudna sprawa, z którą powoli nauczy się sobie radzić. Z pomocą Aleca. Przynajmniej jej przyjaciółki się ucieszą.
Weszła do mieszkania, otworzyła laptopa i napisała e – mail do Maddy i Amy.
Temat: Ważna nowina Wiadomość: Ślub się odbędzie! Alec w końcu dojechał, powiedziałam mu, jak bardzo go kocham i że chcę mieszkać z nim w Silver Mountain. Chyba spokojnie mogę powiedzieć, że był „dość zadowolony” z tego rozwiązania. Właściwie wniebowzięty. Wielki dzieciak, którego znam i kocham.
Najlepsze jest jednak to, że w miasteczku poważnie myślą o centrum pomocy medycznej. Mam więc dużą szansę dostać pracę na miejscu, w Silver Mountain.
A więc, Maddy, mam nadzieję, że panowie poważnie wzięli się do planowania ślubu. Jestem gotowa ruszyć nawą kościelną. A ty?
Maddy: Gratulacje! Tak się cieszę, że wszystko się ułożyło. Oczywiście, że nie mogę się doczekać ślubu. Martwię się tylko, że od wczoraj nie było żadnych wieści od Amy. Nie wierzę, żeby statek znalazł się poza zasięgiem satelity. Myślisz, że coś jej się stało?
Christine: Och, cholera, tak się skupiłam na swoich kłopotach, że nawet nie zauważyłam. Co pisała w ostatnim e – mailu?
Maddy: Zabierała dzieciaki na plażę na St. Bart’s. Od tego czasu się nie odzywała.
Christine: To zdecydowanie nie w jej stylu. Myślisz, że odpłynęli bez niej?
Maddy: Zaczynam tak podejrzewać. O mój Boże, wyobrażasz sobie? Wylądować na tropikalnej wyspie to marzenie większości kobiet. Ale dla Amy to najgorszy koszmar.