Agencja wywiadowcza Inquest, własność Intercorpu, miała siedzibę w Filadelfii. Na jej czele stał były pracownik CIA, Richard Olsen. To właśnie Olsen czekał w recepcji, kiedy następnego ranka o wpół do dziewiątej Matt wysiadł z windy.
– Miło cię widzieć, Matt – powiedział, kiedy uścisnęli dłonie.
– Za pięć minut będę do twojej dyspozycji – obiecał Matt. – Muszę zadzwonić, zanim zaczniemy.
Zamknął za sobą drzwi swojego gabinetu, usiadł przy biurku i wykręcił prywatny numer prezydenta dużego chicagowskiego banku. Telefon został odebrany już po pierwszym dzwonku.
– Mówi Matt – zaczął bez wstępów. – Tak jak przypuszczaliśmy, Reynolds Mercantile wycofuje się z pożyczki dla „Bancrofta”, tak samo zresztą jak kolejny pożyczkodawca, którego tamci przygotowali.
– Sytuacja ekonomiczna jest niepewna, stąd nerwowość pożyczkodawców – zauważył bankier. – W tym kwartale Reynolds Merc ma też kłopoty z dwoma megapożyczkami, tak więc przez jakiś czas oni sami będą rozglądać się za pieniędzmi.
– Wiem o tym – niecierpliwie odpowiedział Matt. – Nie wiem natomiast, czy z powodu tych bomb uznali, że Bancroft i S – ka stają się zbyt ryzykowni i czy zaczną wyprzedawać niektóre pożyczki, jakimi tamci są u nich obciążeni.
– Mamy spróbować tego?
– Jeszcze dzisiaj – zarządził Matt.
– Taka sama procedura jak ta, o której mówiliśmy wcześniej? – upewnił się bankier. – Wykupujemy pożyczki „Bancrofta” na rzecz Collier Trust, a ty w ciągu sześćdziesięciu dni zrobisz coś z nimi.
– Zgadza się.
– Mogę wymienić Reynoldsowi nazwisko Collier? Nie skojarzy go z tobą?
– To było panieńskie nazwisko mojej matki – powiedział Matt. – Nikt nie będzie kojarzył go ze mną.
– Jeśli ten biznes z podkładaniem bomb zakończy się bez większej szkody dla ogólnej wartości „Bancrofta” – dodał bankier – to w chwili, kiedy ustabilizują się, sami możemy być zainteresowani przejęciem ich pożyczek.
Po odłożeniu słuchawki Matt poprosił Eleanor Stern, żeby wprowadziła Richarda Olsena. Czekał niecierpliwie, kiedy Olsen oddawał swój płaszcz, i zanim jeszcze tamten usiadł naprzeciwko niego, zapytał o coś, co interesowało go najbardziej:
– Co policja wie o podłożeniu bomb?
– Niewiele – powiedział Olsen, otwierając teczkę i wyciągając z niej dokumenty, które położył sobie na kolanach. – Doszli jednak do pewnych interesujących konkluzji, tak samo zresztą jak i ja.
– Mów.
– Na początek, policja sądzi, że zaplanowano, żeby bomby zostały znalezione, zanim wybuchną. Teorie te opierają na tym, że policja została ostrzeżona o nich znacznie wcześniej, a bomby były umiejscowione tam, gdzie łatwo można je było zaleźć. Same bomby były zrobione przez profesjonalistę. Mam przeczucie, że nie mamy tu do czynienia z szaleńcem, który chce się odegrać na „Bancrofcie” za jakieś wyimaginowane obrazy czy uchybienia, jakich doznał w ich sklepie. Jeśli policja ma rację, a myślę, że tak jest, to ci, którzy podłożyli te bomby, najwyraźniej nie zamierzali wyrządzić szkody w samych sklepach ani też ludziom przebywającym w nich. Jeśli to prawda, to jedynym logicznym motywem, jaki pozostaje, jest zachwianie dochodów sklepów przez odstraszenie klientów. Rozumiem, że wczoraj spadła sprzedaż w sklepach „Bancrofta” w całym kraju, a wartość ich akcji też już znacznie zmalała. Pytanie brzmi: kto chciałby spowodować, żeby tak się stało i dlaczego?
– Nie wiem – Matt starał się, żeby w jego głosie nie było słychać zdenerwowania. – Powiedziałem ci wczoraj przez telefon, że chodzą słuchy, że jeszcze ktoś inny poza mną planuje przejęcie ich. Ktokolwiek to jest, próbuje po cichu skupować ich akcje. Jeśli wejdę do gry i też zacznę je kupować, wywinduję ich cenę w górę. Przypuśćmy, że istnieje taka agresywna firma, poza moją, która albo zdecydowała się odstraszyć mnie szumem wokół zamachów bombowych, a co za tym idzie ryzykiem pozyskania „Bancrofta”, albo próbuje po prostu zbić cenę, żeby móc je zgarnąć taniej.
– Masz jakiś pomysł, co to za firma?
– Żadnego. Ten, kto się za tym kryje, tak bardzo chce przejąć „Bancrofta”, że nie rozumuje jasno. Korporacja ma długi, a „Bancroft” jest kiepskim zakupem dla szybkiego zysku.
– Ty najwyraźniej nie dbasz o to.
– Nie wchodzę w to dla zysku – odparł Matt.
Olsen, z charakterystyczną dla siebie bezczelnością, zapytał:
– To dlaczego wykupujesz ich akcje?
Jedyną odpowiedzią na to pytanie była druzgocząca cisza i Olsen uniósł dłoń.
– Szukam motywów innych niż zysk, Matt. Jeśli poznałbym twoje, może znalazłbym kogoś innego, kto kierowałby się podobnym motywem lub motywami, a to byłoby dla mnie jakąś wskazówką.
– Pierwotnie moim motywem była chęć zemsty na Philipie Bancrofcie – powiedział, kiedy jego chęć zachowania prywatności przegrała z większą jeszcze chęcią rozwiązania tego problemu.
– Jest ktoś inny, zasobny w pieniądze, kto też mógłby chcieć się na nim zemścić?
– Skąd u diabła mam wiedzieć? – powiedział Matt wstając. Zaczął krążyć po pokoju. – On jest aroganckim sukinsynem. Na pewno nie jestem jego jedynym wrogiem.
– W porządku. Zaczniemy od tego. Rozejrzyjmy się za wrogami, którzy dostrzegli teraz okazję odegrania się i uzyskania profitu i których stać na zabranie się do tego przez wykupienie „Bancrofta”.
– To brzmi absolutnie śmiesznie.
– Nie aż tak bardzo, zważywszy na fakt, że żadna, legalnie działająca firma, kierująca się wyłącznie motywem zysku nie wybrałaby podkładania bomb jako sposobu na osłabienie swojego celu.
– To w dalszym ciągu niepoważne – argumentował Matt. – Prędzej czy później będą musieli ujawnić swoje intencje i w chwili, kiedy to zrobią, staną się podejrzanymi o podkładanie bomb.
– Podejrzenia nie znaczą nic, o ile nie mamy dowodu – odparł spokojnie Olsen.