ROZDZIAŁ 32

Smółka


ZAWSZE W KIMŚ ZAKOCHANY

ZAWSZE ZAKOCHANY

ZAKOCHANY W KIMŚ

ZAWSZE ZAKOCHANY

W KIMŚ, KOGO NIE POWINIENEŚ KOCHAĆ

The Buzzcocks


To była love story. Ja, Gemma i hera. Myślałem, że to będzie trwało wiecznie. To była największa przygoda mojego życia, rozumiesz. Gemma jest kimś wyjątkowym, prawda? I hera też.

Lubię być zakochany. To jakby oddawać część samego siebie. Miłość jest na zawsze! Tak, no cóż, już w to nie wierzę. To jedynie coś, co ci się przytrafia, jak wszystko inne. Zaczyna się i kończy. Uzależnienie… tak, to jest na zawsze. Jak mówili w ośrodku – uzależniasz się tylko raz. Nie odważysz się wziąć znowu, niezależnie od tego, jak bardzo czujesz się bezpieczny. Tego zresztą należy żałować, bo heroina to koncentrat miłości. Żeby kochać inną osobę, musisz czuć się bezpieczny, musisz być na to gotowy. To nie jest łatwe. A z heroiną wszystko, co musisz zrobić, to wcisnąć tłoczek strzykawki – czary-mary bęc! I to jest takie realne.

Nie chcę jednak mówić o starych sprawach. Trzeba myśleć pozytywnie. Przyszłość rysuje się przede mną całkiem dobrze. Przeprowadzam się. Mam teraz nową dziewczynę. Nazywa się Carol i jest dla mnie o wiele lepsza niż Gemma. Stąpa obiema nogami po ziemi. Gemma była trochę zwichrowana, nie? Myślałem, że wie wszystko. Kiedy jest się w takim stanie jak ja wtedy, nawet ktoś taki jak Gemma wydaje się rozsądny.

Poznałem Carol u kumpla, a reszta potoczyła się sama. Przeprowadziłem się do niej po kilku miesiącach. To duży dom. Dzielimy go z kilkorgiem innych ludzi. Jest dobrze. Jestem czysty. Mam wspaniałą dziewczynę. Pracuję… ja i praca! Tak, w magazynie. Wiesz, układanie towaru na półkach i takie sprawy. Nie uczę się w college’u w tym roku. Zaliczyłem pierwszy poziom w Minely. Miałem dobre oceny. Tu w Herefordzie zapisałem się do technikum, ale w tym roku zamierzam zrezygnować z drugiego poziomu. Czeka na mnie college, wiem, że pójdę tam któregoś dnia, kiedy będę gotowy. Prowadzimy z Carol miłe, spokojne życie i to jest właśnie to, czego teraz potrzebuję.

Odwiedzam Gemmę co kilka miesięcy… z powodu Oony. Ja i Gems… tak czy inaczej oczekiwałem, że będziemy w kontakcie. Chociaż to jest trochę jak przeszłość, gdy się spotykamy… rozumiesz; są pewne złe wspomnienia. Rozstanie. Naprawdę nie chcę o tym mówić, tamto już minęło. Oona jest przyszłością. To dla niej chcę być czysty… i dla Carol oczywiście. I dla siebie. Ale Oona jest najukochańsza. Zabieram ją tutaj w wolne dni. To daje Gemmie trochę odpoczynku. Ja i Carol stajemy się tacy opiekuńczy, kiedy Oona jest tutaj.

– Czy to nie sprawia, że też byś chciała? – zapytałem kiedyś.

– Nie – odparła.

Cała Carol! Zna mnie. Ma głowę na swoim miejscu. Za dobrze mnie zna, żeby mieć ze mną dzieci. Rozśmiesza mnie czasem ta Carol.

Kiedy przyjeżdżam do Minely, nie spędzam zbyt wiele czasu z Gemmą. Wszystko jest w porządku, gdy rozmawiam z nią przez telefon, czy spotykam się w pubie, ale jak widzę ją z Ooną, odczuwam ból. To jest moje miejsce. Chcę być z nimi, ale Gemma mi nie pozwala. To sprawia, że jestem zły, a nie chcę się złościć na Gemmę. Po co?

Skończyło się, w tym tkwi sedno sprawy. Ja i Gemma. Wszystko, co pozostało, to te małe pastylki – pięć miligramów metadonu, końcówka wszystkiego. Carol wie o przeszłości. Opowiedziałem jej. Wie, że jestem na receptach. Pięć miligramów to tyle co nic. Nawet tego nie czuję. Nie potrzebuję tego, nie w takim sensie, że można by mówić uzależnieniu. Miło jest wiedzieć, że się to ma – tylko tyle co tydzień odrobinę zmniejszam dawkę.

Teraz znam siebie o wiele lepiej. Wiem, że nie mogę tego zrobić sam. Potrzebuję pomocy. Tu w Herefordzie jest pełno hery. No cóż, wszędzie jest, ale tu widuję kilka znajomych twarzy. Kilka osób z Bristolu z jakichś powodów wylądowało tutaj. Mógłbym pójść i dostać to choćby teraz, gdybym chciał. Tego nie da się uniknąć.

Niesamowite, jak to cię szuka. Prawie trzy miesiące po przyjeździe – byłem już wtedy z Carol od paru tygodni – rozmawiałem z pewnym facetem na imprezie i w którymś momencie on powiedział: „Chcesz trochę?”. Śmieszna sprawa, ale ani ja go nie znałem, ani on mnie, a w jakiś sposób się domyślił. Potrząsnąłem głową i odmówiłem. Poszedł na górę z kimś innym.

To mnie prześladowało – myśl, że oni są na górze z herą, a ja tu na dole bez niej…

Znalazłem Carol.

– Musimy już iść – stwierdziłem.

– Dlaczego?

– Po prostu muszę wyjść.

Musiała spostrzec, że coś jest nie tak. Włożyła płaszcz i wyszliśmy, chociaż to była udana impreza. Skręciliśmy za blokiem, kiedy powiedziała: „W porządku. Co się dzieje?”. Więc jej opowiedziałem.

Znała już historię o herze, o Gemmie i o wszystkim. Zapytała: „Nie jesteś tak czysty, jak mówiłeś, prawda?”. To był atak z zasadzki.

Carol jest naprawdę dobra. Nie wiem, jak bym to wytrzymał, gdyby to nie było dla niej. Bez wątpienia byłbym już znowu na herze. Po tej ofercie na przyjęciu zacząłem odczuwać tę potworną ochotę, której nie doświadczałem od ponad roku. To coś wiedziało, że tam byłem, rozumiesz? Po raz pierwszy od czasu jeszcze przed zamknięciem wiedziałem, że mógłbym wyjść, przejść kawałek drogi i kupić. Nie potrafiłem przestać o tym myśleć. Poszedłem do lekarza i opowiedziałem mu, ale on nie chciał dać mi metadonu, bo nie brałem heroiny. Więc odszedłem stamtąd i przemyślałem sprawę. Byłem pewny, że nie poradzę sobie bez pomocy. Następnego dnia wróciłem, by mu powiedzieć, że skłamałem, że jednak brałem trochę. Co było właściwie prawdą, tyle że zdarzyło się kiedy indziej. Pojechałem odwiedzić Bristol. To się nie liczyło, coś w rodzaju wakacyjnego romansu, rozumiesz? Zapominasz o takich rzeczach, ledwie wrócisz do domu. Nie martwiłem się, ponieważ wszystko dało się kontrolować. No wiec wykorzystałem to teraz, sprzedałem mu parę kłamstw, powiedziałem, że to się wydarzyło tydzień wcześniej, podczas gdy minęły dwa miesiące. Ale zadziałało. Dostałem receptę. Wszystko w dobrej sprawie – bym znów był czysty.

Schodzę z dawki bardzo powoli. Po odrobinie. Chciałem odstawić naprawdę szybko, skończyć z tym raz na zawsze. Niecierpliwiłem się, chciałem, żeby już było po wszystkim, ale doktor powiedział, że to nie jest dobry sposób. „Musisz to bardzo spowolnić, tak byś prawie nie czuł zmian”.

Wszystko zmierza w dobrym kierunku. Postępuję właściwie. Byłoby wielce zaskakujące dla kogoś z moją historią, gdybym nie miał paru obsunięć… Tym, czego trzeba unikać, są owe nieoczekiwane ataki. Czasem biorę garść metadonu – wiesz, jako narkotyk. A jednak nie mówię o tym Carol. Nie odważyłbym się. Z Carol trzeba ostrożnie. Jest wspaniała, nigdy się nie czepia. Ale ona na niczym nie była, więc nie może tak naprawdę zrozumieć. Nie należy jej o tym mówić.

Staram się, jak mogę najlepiej – oto, co jest ważne. Próbuję podejść do tego pozytywnie. Postępuję właściwie. Nie mydlę oczu samemu sobie. To wcale nie idzie gładko. Mogę się przyznać, że potknąłem się kilka razy. O tym także nie odważę się powiedzieć Carol. I z pewnością nie powiem Gemmie. Mogłaby nie dopuścić do moich kontaktów z Ooną, gdyby wiedziała, że biorę. Nie ma prawa tego robić. Jestem tatą Oony. Mam prawo ją widywać, a ona ma prawo widywać mnie.

Z moją historią nie można przyśpieszać. To tak łatwo pomyśleć: Och, mój Boże, więc tu się znalazłem. Znów jestem na metadonie. Znów się potknąłem. Jestem tylko ćpunem. Jeśli zaczniesz tworzyć złą opinię na swój temat, to już ją masz. Musisz mówić sobie: biorę coraz mniej metadonu, chodzę do lekarza raz na tydzień, nie mam nałogu heroinowego. Postępuję właściwie. I myślę – to jest trochę jak marchewka na patyku, wiesz? – że jeśli się z tego wydostanę, znów będę z Gemmą.

Wiem, wiem. Nie wyrzuciła mnie dlatego, że brałem… Byłem wtedy czysty jak gwizdek, mniej więcej. Ale trzeba mieć nadzieję. Jak mawia doktor – musisz myśleć pozytywnie, zanim cokolwiek osiągniesz.

Загрузка...