ROZDZIAŁ 7

Richard

JESTEM ANTYCHRYSTEM

JESTEM ANARCHISTĄ

NIE WIEM, CZEGO CHCĘ, ALE WIEM, SKĄD TO WZIĄĆ.

JAAAAA CHCĘ BYYYYĆ ANARCHIIIIISTĄ

Sex Pistols


To był napad. Zamierzaliśmy zacząć od Barclays Bank na High Street.

Ubrałem się na tę okazję w koszulkę z napisem ZAKLEJ SIĘ i jaskrawozielone martensy ze stokrotkami wymalowanymi na palcach stóp. Zatrudniłem Smółkę do wymalowania tych stokrotek, kiedy zobaczyłem jego mlecze. Jest genialny. Wyglądały wspaniale. Mam wyjątkowo wielkie stopy. Aha, i moje obcisłe legginsy do pół łydki. Musiałem jednak włożyć kurtkę na koszulkę. Rzeczywiście było w tym trochę prowokacji – ZAKLU SIĘ na piersiach i dwadzieścia tubek kleju w plecaku.

Vonny też się przebrała w coś w rodzaju trykotu w żółto-czarne paski i wełniane rajstopy, przez co wyglądała trochę jak olbrzymia osa, tyle że oczywiście znacznie atrakcyjniej. Nie udało mi się zmusić Jerry’ego, żeby się przebrał. Włożył najczarniejsze ciuchy, jakie mógł znaleźć. On zresztą zawsze ubiera się na czarno. Poczynając od włosów, które farbuje. Próbowałem namówić go do używania czarnych cieni do powiek albo tuszu do rzęs, chociaż na jednym oku, ale się nie zgadzał, dopóki nie dołączyła do nas Gemma. Pozwolił jej zrobić sobie makijaż i muszę przyznać, że wyglądał dość groźnie. Przypuszczam, że i mnie by na to pozwolił, ale pewnie się bał, że jestem gejem. Nie jestem, jeśli cię to interesuje. Tylko się tak wygłupiam. W zasadzie w ogóle nie uprawiam seksu. Od pięciu lat. Ale moim wrogiem nie jest seks. Jest nim polityka.

Gemma włożyła swoją wyjściową sukienkę, a Vonny zrobiła jej makijaż w stylu gwiazd filmowych z lat czterdziestych: tony pudru i usta umalowane w serduszko za pomocą błyszczącej, czerwonej szminki. Chciała włożyć buty na wysokich obcasach, ale musiałem postawić stanowcze weto. Czasem trzeba biec. Jeśli chodzi o Smółkę, to bardzo się starał, ale miał spore trudności. Gemma chciała go przebrać w kobiece ciuchy, ale to by zanadto zwracało uwagę. Darowaliśmy mu w końcu. Najwyraźniej czuł się wystarczająco idiotycznie i bez tego.

A oto jak miało się to odbyć. Nie Bonnie i Clyde. Żadni gangsterzy ani IRA, ani bum-bum jesteś martwy… naprawdę martwy. Raczej coś jak Robin Hood. W disneyowskiej wersji.

Udaliśmy się do Barclaysa. Podszedłem do drzwi i użyłem superkleju. To łatwe – po prostu przystawiasz tubę i strzyk-strzyk do zamka. Nad ranem będzie ZAMKNIĘTE. Pieniądze też będą ZAMKNIĘTE.

Oni tego nie lubią.

Jeszcze trzeba wymalować na drzwiach logo ZAKLEJ SIĘ i symbol anarchistów oraz wrzucić do skrzynki na listy swoją wizytówkę. To nie jest proste. To wymaga czasu. Czy zauważyliście, że drzwi do banku są zawsze na widoku? Spróbujcie kiedyś poszukać cienia na budynku, w którym mieści się ta instytucja. Zawsze stoi tam latarnia. Pewnie mają jakiś układ z magistratem.

A tak naprawdę, to nie jest aż tak trudne. Po prostu należy czekać, dopóki nie uzyska się pewności, że nikt nie patrzy. Vonny jednak zawsze się trochę denerwuje. Banki tak działają na niektóre osoby. Gdyby to od niej zależało, dawalibyśmy nogę zaraz po zaklejeniu zamka.

Nie masz pojęcia, jak bardzo bawią mnie takie sprawy. Słyszałem, jak Gemma chichotała, kiedy pisałem zieloną kredą: TO JEST NAPAD. Jej śmiech brzmiał cudownie. Zdawał się wypływać z cienia i gdybym mógł, to też zostawiłbym go w skrzynce na listy. Musiałem się zadowolić wizytówkami. Zresztą są nie najgorsze. Robię je domowym sposobem za pomocą zestawu pieczątek i ręcznie koloruję. Na każdej znajduje się mały obrazek przedstawiający jedną z postaci z mojego egzemplarza Skarbczyka rymów dziecięcych.


JESTEŚCIE ZAMKNIĘCI

DZIĘKI SUPERKLEJOWI FIRMY LOCKTITE

(Anarchia Brytyjska SA)


Zanim wrzuciłem tę kartę, pokazałem ją załodze. Gemma zachichotała. Smółka wyglądał na zaskoczonego. Vonny prychnęła zniecierpliwiona i rozglądała się niespokojnie po ulicy. Osobiście nawet bym chciał zostać aresztowany, ale jak dotąd nic takiego się nie zdarzyło. Wyobrażasz sobie, co zrobiłaby z nami policja?

Poniosło mnie trochę, kiedy kończyłem logo ZAKLEJ SIĘ. Użyłem kredy w dwóch kolorach i w końcu Vonny zaczęła mnie ponaglać.

– Już starczy. Pozostało jeszcze piętnaście banków -syczała.

– Mamy całą noc – odparłem. Mimo to schowałem kredę i oddaliliśmy się pośpiesznie. Nie było o co się kłócić.


Anarchia kocha teatr. Na tym polega cała zabawa. Ludzie zapominają o tej sprawie. Z diabła trzeba się śmiać, a nie bić się z nim. Oni zawsze będą mieli więcej karabinów, zawsze będą mieli bomby, które wybuchają z wielkim hukiem. Nieważne, jak gwałtownie się im przeciwstawiać, oni zawsze będą jeszcze gwałtowniejsi. Mają o wiele więcej praktyki.

Moją bronią jest super klej i przewrotność. Nikt nie doznaje uszczerbku i wszyscy dobrze się bawią. Ofiary również. Dostają wolny dzień. Nigdy nie słyszałem, żeby ktoś się na to uskarżał.

Przy NatWest na Chisem Street Vonny podeszła do mnie i syknęła:

– Jerry pali…

– Ach, tak – powiedziałem, co miało znaczyć: co w tym dziwnego? – A kiedy Jerry nie pali? – zapytałem.

– Tak, ale on poczęstował Gemmę…

– Och, daj spokój – odparłem.

– Co zrobimy? – zapytała Vonny.

– Wyluzuj się – poradziłem jej.

Wrzuciłem wizytówkę i poprowadziłem wyjętych spod prawa do siedziby Midland, o trzy sklepy dalej. No powiedz, komu potrzebne są cztery banki na jednej ulicy?


BRISTOLSKI KOLEKTYW ANARCHISTÓW

zaprasza

Z POWROTEM DO ŁÓŻKA Miłego dnia!


Chociaż, ma się rozumieć, nie stanowiliśmy prawdziwego kolektywu. To byłem po prostu ja i każdy, kto zechciał towarzyszyć mi tej nocy.

Szczerze mówiąc, ani trochę nie przejąłem się tym, że Gemma raz zaciągnie się trawką. Co prawda wolałbym, żeby Jerry nie palił podczas akcji. Gdyby nas złapano, sprawy mogłyby się skomplikować. Takie rzeczy dostarczają im argumentów, jakiegoś punktu zaczepienia. Rozumiesz – zaczadzeni haszyszem anarchiści w punkowych przebraniach zaklejają zamki w bankach…

Z drugiej strony, przecież to nie jest operacja wojskowa. I dlaczego on nie miałby podzielić się z Gemmą? Powiedziałem „ach, tak” z innego powodu. To Vonny miała z tym problem. Tak się zwykle dzieje. Gemma chciała robić jedną rzecz, a Vonny oczekiwała od niej czegoś zupełnie innego. To się nazywa polityka.

Nienawidzę polityki.

Vonny maszerowała obok mnie.

– Ona ma dopiero czternaście lat. Wyobrażasz sobie, co z tego zrobi policja albo prasa?

– Deprawowanie młodzieży? O tym myślałaś?

– Właśnie. Uśmiechnąłem się.

– Ależ my to robimy!

Chodzi o to, że Vonny uczestniczy w akcjach, bo naprawdę uważa, że uderzamy w system finansowy. Sądzi, że ludzie tracą jakieś pieniądze, że gospodarka popadnie w kłopoty. Coś w tym rodzaju.

„Oddajcie Cezarowi…” – powiadam wam. Ja łowię serca i dusze. Serce dyrektora banku, serce urzędnika. Gemmy i Smółki, i Vonny… tak, i twoje też. Śmiało, bądź nieposłuszny. Ty też potrafisz. Zostań dziś w łóżku.


Anarchia SA

ZACHĘCA CIĘ DO POWTÓRNEGO PRZEMYŚLENIA SPRAW!!!


Przed bankiem spółdzielczym wywiązała się mała kłótnia. Jerry twierdził, że powinniśmy zostawić ich w spokoju, bo to bank spółdzielczy.

– Ale jednak bank – zauważyłem.

Zostali zaklejeni.

Sądząc z wydawanych odgłosów, Gemma i Jerry dobrze się bawili. W gruncie rzeczy z tego powodu denerwowałem się odrobinę. Jej chichot zrobił się lekko histeryczny i potykała się stanowczo za często. Vonny popadała w coraz większe rozdrażnienie. Szła przed nimi, rzucając za siebie gniewne spojrzenia. Zauważyłem, że Jerry zlekceważył jej życzenie, żeby nie wprowadzać Gemmy w stan nieważkości. Smółka towarzyszył Vonny i, sądząc z pozorów, prowadzili ożywioną rozmowę, która – ośmielę się zaryzykować – miała charakter polityczny i dotyczyła Gemmy.

Ach, tak.

Wszystko jest w to uwikłane.

Kiedy idziesz główną ulicą Bristolu, widzisz wokół tyle rzeczy. Na przykład sklepy mięsne. Staliśmy przed sklepem rzeźnika. Ja sam jestem wegetarianinem. Z wyboru. Dookoła nas błyszczały lampy uliczne, zużywając paliwa kopalne. Banki i towarzystwa ubezpieczeniowe inwestujące w śmierć i choroby. Drogerie handlujące kosmetykami, które testowano wkraplając je małpom do oczu. Mnóstwo okazji dla Vonny, żeby wykazać się świadomością polityczną.

Wysoko nad nami wisiały gwiazdy. Noc była cudowna. Kiedy wyjdziesz na zewnątrz, podniesiesz głowę i spojrzysz ponad dachy i ulice, usłyszysz szum wiatru w górze i zobaczysz gwiazdy nad głową.

A co robiła Vonny?

Zatruwała Smółkę gadaniem o Gemmie.

Tego tylko potrzebował.

To go miało do nas przekonać. Tego mu było trzeba po czternastu latach poniewierania nim przez dwa potwory.

Vonny to cudowna osoba. Zawsze jest taka opiekuńcza, zawsze znosi do domu jakieś bezpańskie koty, piecze ciastka i daje pieniądze żebrakom. Zawsze czuwa nad tym, żeby Jerry zjadł swoje wegetariańskie sałatki i prał regularnie skarpetki, i nad tym, żeby nikomu nie szumiało za bardzo w głowie i żeby nikt nie chichotał za głośno.

Kocham ją, ale czasem podejrzewam, że jest kryptokomunistką.


Dziś masz wolne…

TYLKO NIE MÓW, ŻE JESTEŚ

ZAWIEDZIONY


Możesz sobie uważać, że jestem naiwnym dupkiem. Jestem. Ale naprawdę wydaje mi się możliwe, że któregoś dnia wystarczająco dużo ludzi zacznie myśleć o sobie: dlaczego tak często jestem nieszczęśliwy i dlaczego tak ważne jest dla mnie fundowanie innym nieszczęść po to, żeby zdobyć jeszcze większą pewność, że sam będę nieszczęśliwy?

Jeśli uda mi się nakłonić choć paru urzędników bankowych do myślenia i trochę częściej będą zostawać w łóżkach, to może przyczynię się do przemiany świata. A jeżeli mogę to zrobić nosząc olbrzymie zielone buty z wymalowanymi stokrotkami, to tym lepiej.

Muszę przyznać, że nie była to najbardziej udana akcja. Dwie rzeczy popsuły nastrój. Kiedy dotarliśmy do domu, Vonny gotowała się ze złości, a Smółka wyglądał jak przewiercony tępym śrubokrętem. Musiałem z nim pogadać.

Gemma z trudem trzymała się na nogach. Czasami życie jest cudowne, no nie?

– Jak myślisz? Jak się czują jej rodzice? – spytała Vonny. – Oni tylko krótko ją trzymali. To coś innego niż u Smółki, zgodzisz się?

No cóż. Nie da się ukryć, że Vonny miała trochę racji.

Загрузка...