Wyszła z mężem na deszcz i nawet nie czuła chłodu. Rozmyślała o swojej rzekomej oziębłości. Może problemem był Leander, może kochała go jak siostra i nie miała ochoty iść z nim do łóżka. W każdym razie teraz już się nie obawiała, że coś z nią jest nie w porządku.
Kane objął ją.
– Wydajesz się rozmarzona. Powiedz, o czym myślisz? Jak się czuje dama, z którą miejscowy chłopak stajenny właśnie skończył się kochać?
Houston odsunęła się od niego i zaczęła tańczyć, jakby unosiła w ręku długą, atłasową suknię.
– Dama czuje się cudownie. Czuje się zupełnie nie jak dama.
Schwycił ją za rękę.
– Nie żałujesz, że nie spędzasz nocy poślubnej na łożu z jedwabną pościelą? Nie wolałabyś, żeby inny mężczyzna…
Położyła palce na jego ustach.
– To jest najszczęśliwsza noc w moim życiu i nie chciałabym być gdzie indziej ani z nikim innym. Chatka w lesie i mężczyzna, którego kocham. Żadna kobieta na świecie nie marzy o niczym innym.
Patrzył na nią w skupieniu.
– Lepiej wracajmy, nim zamarzniemy na śmierć.
Powoli skierował się w stronę chaty, a Houston za nim. Nagle odwrócił się i zaczął ją całować. Przywarli do siebie mokrymi ciałami. Z uśmiechem wziął ją w ramiona i wniósł do domu. Otulił ją kocem i rozcierał chłodne ciało.
– Jesteś zupełnie inna niż damy, które dotychczas poznałem. Myślałem, że mniej więcej wiem, jak będzie wyglądało małżeństwo z księżniczką od Chandlerów, ale ty zupełnie temu zaprzeczasz.
– To dobrze, czy źle? Wiem, że chciałeś damę. A ja nią nie jestem?
Zwlekał nieco z odpowiedzią, jakby zastanawiając się, co powinien powiedzieć.
– Wiele się dowiaduję. – Wyszczerzył zęby w uśmiechu. – Założę się, że żona Goulda nigdy go nie goniła po górach. – Zaczął ją całować w szyję, ale zaraz przestał. – Czy byłoby przesadą oczekiwać, że umiesz gotować?
– Znam podstawy na tyle, żeby pokierować kucharką, ale nie potrafię przygotować posiłku od zera. Nie lubisz pani Murchison?
– Jestem szczęśliwy, że jej tu w tej chwili nie ma. Ciekaw jestem, czy potrafisz przygotować coś z tego, co jest w tych torbach?
Wyciągnęła ręce spod koca i zarzuciła mu na szyję.
– Chyba mi się uda. Chciałabym, żeby ta noc nigdy się nie skończyła. Bałam się, że będziesz na mnie zły za ten przyjazd. Przecież mnie nie zapraszałeś. Ale cieszę się, że jesteśmy teraz tutaj, a nie w Chandler. To bardziej romantyczne.
– Romantyczne czy nie, jeżeli zaraz czegoś nie zjemy, skurczę się, aż mnie nie będzie.
– Nie możemy dopuścić do takiego nieszczęścia – powiedziała szybko Houston i wysunęła się z jego objęć.
Przez moment zastanawiał się, czy to miał być pikantny dowcip, ale odrzucił tę myśl.
Zarzuciła na siebie koc, tak że luźno opadał z jednego ramienia, wzięła torby, które przyniósł Kane, i zaczęła rozpakowywać. Jedzenie było starannie i elegancko zapakowane w puszki z pokrywkami, porcelanowe pudełeczka i pakunki owinięte w muślin. Z drugiej torby wypadła karta:
Kochana córeczko,
życzę Ci szczęścia w małżeństwie i uważam, że masz absolutną rację, jadąc za swym mężem. Kiedy wrócisz, nie zdziw się, jak się dowiesz, Że Kane cię porwał.
Gorące ucałowania
Opal Chandler Gates
Kane zauważył łzy w oczach żony.
– Czy coś się stało?
Pokazała mu liścik.
– Co to znaczy, że cię porwałem?
Zaczęła rozpakowywać potrawy.
– To znaczy, że kiedy wrócimy do Chandler, twoja reputacja najbardziej romantycznego mężczyzny w mieście jeszcze się wzmocni.
– Moja reputacja?
– Tak – odpowiedziała, rozwijając wiedeńskie bułeczki. – Zaczęło się od tego, jak mnie wyniosłeś z przyjęcia u Mankinów, a później opowiadano sobie historię, jak przepędziłeś kowbojów, którzy mnie zaczepiali w mieście. Do tego doszła romantyczna kolacja, jaką wydałeś, z poduszkami i świecami.
– Tylko dlatego, że nie miałem krzeseł, a w dodatku zrzuciłem na ciebie jedzenie i nie mogłem stać i patrzeć, jak cię zaczepiają.
Houston otworzyła pojemnik z zupą z homara.
– Wszystko jedno, rezultat jest ten sam. Nim wrócimy, wszystkie dorastające panienki będą się na ciebie gapić na ulicy i marzyć, że one też wyjdą za mąż za kogoś, kto je porwie z wesela do samotnej chatki w górach.
Przez chwilę Kane się nie odzywał, ale w końcu uśmiechnął się i usiadł przy niej.
– Romantyczny, co? – Pocałował ją w szyję. – Może nie wszyscy zauważą, że dama, z którą się ożeniłem, pilnuje, żebym nie wyszedł na idiotę. Co to jest to szare?
– Pate de foie gras – odpowiedziała, rozsmarowując kawałek na krakersie małym nożykiem, który Opal dołączyła. Włożyła mu do ust.
– Niezłe. Co jeszcze masz?
Był kawałek sera Stilton, karczochy, na które, zdaniem Kane’a, szkoda tracić czas, pomidory, kraby, krokiety z kurczakiem, szynka, steki z polędwicy w sosie cebulowym i pieczony kurczak.
Kiedy zobaczyła kurczaka, roześmiała się. Nie było go w weselnym menu. Na pewno pani Murchison przygotowała go specjalnie dla swojego kochanego pana Taggerta. Zastanawiała się, ile jeszcze osób brało udział w przygotowaniach do jej „sekretnego” wyjazdu.
– A co to takiego? – spytał Kane.
– Pomyślałam, że wesele to dobra okazja, żeby wprowadzić do Chandler trochę zagranicznych potraw. To jest niemiecki precel i były też różne włoskie ciastka, ale chyba nam nie zapakowano.
Rozmawiając odwijała wciąż nowe zapasy: woreczek z owocami, puszka sałatki Waldorf, duże okrągłe pudło z różnego rodzaju ciastami, piernik, cukierki. Były też trzy bochenki chleba, pudło z zimnym mięsem, cebula, słoiczek oliwek i drugi z musztardą.
– Chyba nie umrzemy z głodu. O, jest! – Pokazała mu metalowe pudełko z dużym kawałkiem weselnego tortu.
Kane wziął mały nożyk z łóżka, odciął kawałek tortu i podał jej w palcach. Przytrzymała jego dłoń i wylizała tort co do okruszka.
– Można umrzeć z głodu przy tobie – mruknął. – Może byś mnie nakarmiła, nim mnie znów uwiedziesz?
– Ja? To ty.
– Słucham? – Wziął kawałek kurczęcia. – Co ja takiego zrobiłem?
– Może nie będę kontynuować tego tematu. Czy możesz mi podać tę puszkę zupy?
– Czy znalazłaś prezent ślubny ode mnie? W tym małym skórzanym kuferku?
– W saloniku? Co w nim jest?
– Jeśli powiem, nie będzie niespodzianki.
Houston jadła przez chwilę.
– Myślę, że prezenty ślubne powinno się dostawać w dniu ślubu. A ponieważ my jesteśmy tutaj, a kuferek tam, chciałabym inny prezent.
– Nawet nie widziałaś, co w nim jest, a poza tym, jak mogę ci tutaj coś kupić?
– Czasami najcenniejszych prezentów nie kupuje się w sklepie. Ja chcę coś specjalnego, coś bardzo osobistego.
Widać było po jego twarzy, że nie ma pojęcia, o co jej może chodzić.
– Chciałabym, żebyś podzielił się ze mną jakimś swoim sekretem.
– Powiedziałem ci już wszystko o sobie. Chcesz wiedzieć, gdzie chowam pieniądze na wypadek, gdyby moje inwestycje padły?
Ostrożnie odkroiła kawałek Camamberta.
– Miałam na myśli coś o twoim ojcu lub matce albo twojej nienawiści do Fentonów, albo o czym rozmawialiście z Pamelą dziś rano.
Kane na chwilę zaniemówił ze zdumienia.
– Niewiele chcesz, co? Jeszcze coś, może moją głowę na tacy? Po co chcesz wiedzieć takie rzeczy?
– Bo jesteśmy małżeństwem.
– Nie rób teraz miny damy. Mnóstwo jest takich małżeństw jak twoja matka i ten stary sztywniak, za którego wyszła. Mówi do niego „panie Gates” z szacunku, tak jak przedtem ty do mnie. Założę się, że twoja matka nie pytała Gatesa o takie rzeczy jak ty mnie.
– Więc może jestem wyjątkowo ciekawska. – Zawiesiła głos, a koc zsunął się znów kilka centymetrów.
Kane popatrzył na koc z rozbawieniem.
– Szybko łapiesz. Dobra, chyba jest coś, co ci muszę powiedzieć, bo Pam twierdzi, że za parę dni będzie o tym mówić całe miasto.
Przez chwilę milczał.
– Nie bardzo ci się to spodoba, ale niewiele mogę już na to poradzić. Pamiętasz, jak ci mówiłem, że Fenton mnie wyrzucił, jak byłem chłopakiem, bo zadawałem się z jego córką?
– Tak – powiedziała cicho.
– Myślałem zawsze, że ktoś na nas doniósł Fentonowi, ale dzisiaj Pam powiedziała, że to ona. – Wziął głęboki oddech i spojrzał na Houston prowokująco. – Powiedziała staremu, że spodziewa się mojego dziecka i chce za mnie wyjść. Fenton, ten drań, wysłał ją z miasta i kazał wyjść za jakiegoś starego faceta, któremu był winien pieniądze, a mnie powiedział, że Pamela nie chce mnie więcej widzieć.
– Dlatego tak nienawidzisz pana Fentona?
Popatrzył jej w oczy.
– Nie, nie dlatego. Tego wszystkiego dowiedziałem się dzisiaj. W tej całej historii chodzi o to, że Pam wróciła do Chandler na stałe ze swoim trzynastoletnim synem, który okazuje się też być moim. A ona twierdzi, że jest taki do mnie podobny, że zaraz zaczną się jakieś ploty.
Houston odpowiedziała dopiero po jakimś czasie.
– Jeżeli niedługo będą wszyscy o tym wiedzieć, to nie jest to prawdziwy sekret.
– Dla mnie to był sekret jeszcze parę godzin temu – powiedział ze złością. – Nie miałem pojęcia, że mam gdzieś dziecko.
Houston potrafiła być czasem tak samo uparta jak on.
– Pytałam o prawdziwy sekret, a nie o coś, o czym za tydzień wszyscy będą wiedzieć i omawiać przy herbatce. Chcę wiedzieć o tobie coś, o czym nawet Edan nie wie.
– A dlaczego chcesz o mnie tyle wiedzieć? Dlaczego nie możesz tego po prostu zostawić i spać ze mną?
– Bo cię pokochałam i chcę cię poznać.
– Kobiety zawsze mówią, że kochają. Dwa tygodnie temu kochałaś Westfielda. Cholera! Dobra, powiem ci coś, chociaż to nie twój interes, ale na pewno chętnie tego posłuchasz. Dziś rano Pam przyszła do mnie i powiedziała, że wciąż mnie kocha i chciała, żebym z nią wyjechał, ale ją odstawiłem.
– Dla mnie? – szepnęła Houston.
– To nie z tobą się ożeniłem? O mały włos bym się nie ożenił przez tę idiotkę, twoją siostrę.
– Czy coś się wydarzyło między tobą a Blair, że tak na siebie napadacie?
– Jeden sekret na jeden dzień ślubu – powiedział. – Chcesz jeszcze jeden, musisz na niego zapracować. Najlepszy sposób, żeby zapracować, to zdjąć jedzenie z łóżka, zrzucić ten koc z siebie i poprzytulać się do mnie.
– Nie wiem, czy zniosę taką torturę – odpowiedziała, nerwowo odsuwając jedzenie i jednocześnie ściągając z siebie koc.
– Lubię posłuszne kobiety – powiedział, wyciągając do niej ręce.
– Byłam uczona posłuszeństwa – szepnęła.
– Jak pamiętam, mnie jeszcze ani razu nie posłuchałaś… może tylko tutaj. Do diabła, Houston, nigdy nie przypuszczałem, że będziesz taka. Jesteś bardziej podobna do siostry, niż myślałem.
Oderwała się od niego.
– Ty też uważałeś, że jestem lodowatą księżniczką?
– Kotku, co powstaje, jak przyłożysz gorące do lodu?
– Woda?
– Para. – Przyciągnął ją do siebie, okrywając zarazem swoim ciałem.
Uczucie bliskości, dotyku jego skóry było fantastyczne. Ostrzegano ją, że noc poślubną zapamięta z powodu bólu, ale dla niej była radosna. Może dlatego, że wyraźnie odczuwała aprobatę Kane’a zamiast krytyki, jak w przypadku innych mężczyzn.
Przymknęła oczy i poddała się cudownemu nastrojowi przyciemnionego pokoju, ciepła ognia i dużych, silnych męskich dłoni, odkrywających na jej ciele miejsca, o których istnieniu nie miała dotąd pojęcia.
Kiedy spojrzała na niego, zobaczyła na jego twarzy łagodność, jakiej nigdy tam nie było.
– Kane – szepnęła.
– Jestem tu, kotku, i nigdzie nie idę – odpowiedział i znów zaczął ją pieścić.
Przymknęła oczy i czuła jego ręce, obejmujące jej biodra i mocne uda na swoich nogach. Uniósł jej pośladki, żeby była bliżej i przyciągnął do siebie tak bardzo, że stali się jednością, łącząc się w tym akcie.
Po chwili oparł ją o drewnianą ścianę chaty, a jego ruchy były coraz szybsze, pełne narastającej pasji. Houston odrzuciła głowę, głośno wyrażając uczucie rozkoszy, aż w końcu krzyknęła.
Po długiej, długiej chwili, ułożył ją znów na łóżku, przytulając się tak mocno, że ledwo mogła oddychać.
– A to krzykaczka! – mruknął. – Kto by przypuszczał, że dama może być taką krzykaczka?
Zmęczona Houston zasnęła w jego ramionach, nim zdążyła cokolwiek odpowiedzieć.