Czas upływał niepostrzeżenie, gdy Patrick i Edwina wędrowali wśród wzgórz, wiosłowali po niewielkim jeziorku, zrywali polne kwiaty. Robili mnóstwo zdjęć, jakby chcieli zatrzymać na kliszy ulotne chwile. Noce mijały im na miłosnych uniesieniach. Ich szczęście nie trwało jednak długo.
Wracali do Londynu pogrążeni w milczeniu pragnąc, by droga trwała w nieskończoność. Udało im się przedłużyć pobyt w Irlandii o dwa dni, ale rzeczywistość była nieubłagana – musieli wracać, by odszukać Alexis. Edwina czuła się odrobinę nieswojo, teraz bowiem miała powody przypuszczać, że siostra nie chce, aby ją odnaleziono. W liście, który zostawiła w Nowym Jorku, Alexis wielokrotnie powtarzała, że wyszła za mąż. Czytając te słowa Edwina chwilami jej zazdrościła, ponieważ odnosiła wrażenie, że jej siostra osiągnęła to, czego ona pragnęła. Chociaż trudno jej było sobie wyobrazić, że Malcolm Stone jest miłym mężczyzną, nie wykluczała, iż Alexis naprawdę go kocha.
Edwina wciąż nie wiedziała, co powie George'owi po powrocie do domu, jeśli będzie musiała mu wyjawić postępek siostry. Tymczasem jednak nie myślała ani o Alexis, ani o George'u, jej myślami całkowicie zawładnął Patrick. Wsunęła dłoń w rękę ukochanego i zapragnęła, by mieli przed sobą długie i szczęśliwe życie, ale rozumiała równocześnie, że jej marzenia nigdy się nie spełnią. Wytłumaczył jej to zaraz na początku znajomości, pogodziła się więc z myślą, że wróci do Stanów i będzie żyła jak dotąd. Na krótko wszakże przeniosła się w świat wyimaginowany i wiedziała, że oboje zachowają w pamięci swoje przeżycia jako coś drogocennego i wyjątkowego.
Kiedy szli do hotelu, gdzie mieszkała Alexis, na ręce Edwiny lśniła brylantowa bransoletka – pamiątka wspólnych dni i miłości, która ich połączyła.
Tym razem Patrick zapytał wprost o Malcolma Stone'a. Inny niż poprzednio recepcjonista powiadomił go, że państwo Stone są u siebie. Patrick wsunął mu banknot prosząc, by nie dzwonił na górę.
– Chcesz iść ze mną czy najpierw mam porozmawiać z nim sam? – zwrócił się do Edwiny.
– Lepiej pójdę z tobą, bo Alexis może się wystraszyć – szepnęła, aczkolwiek nie potrafiła sobie wyobrazić, co by mogło przerazić Alexis po przejściach ostatnich czterech tygodni. Od jej ucieczki z Malcolmem Stone'em upłynął miesiąc, za dwa tygodnie George wraca do domu! Jeżeli wszystko ma pozostać w tajemnicy, musi jak najszybciej sprowadzić siostrę do San Francisco.
Edwinie drżały ręce, gdy czekała, aż Patrick zastuka w drzwi, które im wskazano. Nie wiedzieli, co zastaną wewnątrz, toteż Patrick uśmiechnął się, by dodać Edwinie otuchy, i energicznie zapukał. Po chwili drzwi się otworzyły i stanął w nich wysoki przystojny mężczyzna, bez butów, za to z cygarem w zębach i butelką whisky w ręce. Zza jego ramienia wyglądała śliczna młoda dziewczyna w atłasowej koszulce. Dopiero po chwili Edwina się zorientowała, że to jej siostra. Długie blond włosy Alexis zostały ostrzyżone i poddane ondulacji, jej twarz pokrywała gruba warstwa białego pudru, oczy miała mocno podkreślone czarną kredką, usta uszminkowane na jaskrawy kolor. Ale nawet poprzez tę maskę Patrick dostrzegł, że Edwina miała rację – ta dziewczyna była pięknością.
Na ich widok Alexis wybuchnęła płaczem, Stone natomiast skłonił się nisko i zaprosił gości do środka, wyraźnie rozbawiony tym, że dziewicza siostra ukochanej przyprowadziła na odsiecz rycerza.
– No, no, kto by pomyślał. Rodzinna wizyta. – Rozgrzany irlandzką whisky, patrzył na Edwinę drwiąco. – Nie spodziewałem się, że będzie pani tak miła i odwiedzi nas w Londynie, panno Winfield.
Niewiele brakowało, a Patrick postąpiłby tak samo jak George w Rosita Beach przed kilkoma miesiącami, opanował się jednak w porę i puścił mimo uszu szyderczą uwagę.
Edwina spojrzała z powagą na siostrę. Patrick zauważył, że jej łagodność gdzieś uleciała. Niespodziewanie stała się stanowcza i wyniosła.
– Alexis, proszę grzecznie spakować rzeczy – powiedziała głosem nie znoszącym sprzeciwu, po czym pełen pogardy wzrok zwróciła na Stone'a. Cuchnęło od niego alkoholem i tanim tytoniem. Przeszedł ją dreszcz, gdy sobie uzmysłowiła, jak niskie życie musiała wieść z nim jej siostra. Odkąd weszli z Patrickiem do środka, Alexis ani drgnęła.
– Chce pani zabrać moją żonę? – zapytał drwiąco Malcolm.
– Pańska "żona" przypadkiem ma zaledwie siedemnaście lat i jeżeli nie chce pan odpowiadać za kidnaping i gwałt, proszę pozwolić jej wrócić ze mną, panie Stone – odparła chłodno Edwina.
– To nie Kalifornia, panno Winfield, tylko Anglia, a Alexis jest moją żoną. Nie ma pani nic do gadania.
Edwina popatrzyła na niego jak na powietrze i zwróciła się wprost do siostry.
– Idziesz, Alexis?
– A muszę, Edwino? Ja go kocham…
Słowa te uderzyły Edwinę jak obuchem. Patrick to wyczuł, niczego bowiem po sobie nie dała poznać. Jego podziw dla niej rósł z każdą chwilą. Jakże wspaniale radziła sobie z tym najwyraźniej zepsutym dzieckiem! I nie gorzej z tym obrzydliwym rozpustnikiem.
Choć Edwina była niezwykle zdenerwowana, nie traciła panowania nad sobą.
– I co? Tak zamierzasz żyć? – zapytała łagodnie. Zdążyła się rozejrzeć po pokoju i nic nie umknęło jej uwadze: zobaczyła otwarte drzwi toalety, ubrania leżące w nieładzie na podłodze, puste butelki po whisky, porozrzucane na stole niedopałki cygar… Na końcu zatrzymała wzrok na Malcolmie. – Czy właśnie tego pragnęłaś? – spytała z wyrzutem. Jej słowa zawstydziłyby każdego, zawstydziły więc także siedemnastoletnią dziewczynę. Edwina mówiła takim tonem, że nawet Patrick poczuł się nieswojo, nie mówiąc już o Stonie, który z trudem krył zmieszanie. – Tak ma wyglądać spełnienie twoich marzeń, Alexis? A co z resztą? Gdzie się podziała gwiazda filmowa, jej wyśniony dom?… Gdzie ta miłość, którą była otoczona? W kogoś ty się zmieniła?
Alexis odwróciła głowę i cicho zapłakała. Edwinie zrobiło się żal siostry, której sprawiła przykrość. Przecież ona nie przypadkiem uciekła z domu w dzień po ślubie starszego brata! Szukała ojca, którego George jej zastępował i którego właśnie wtedy utraciła. Podobnie wcześniej chciała uciec po wyjeździe Filipa do Harvardu. Alexis potrzebowała po prostu opieki mężczyzny – jakiegokolwiek. Nie kochanka albo męża, szukała bowiem miłości ojcowskiej. Świadoma tego Edwina, patrząc na siostrę, bliska była łez.
– Edwino… – Alexis rozszlochała się na dobre. – Tak mi przykro…
Sprawy potoczyły się zupełnie inaczej, niż sobie wyobrażała. Sądziła, że będzie cudownie i zabawnie uciec z Malcolmem, szybko jednak uświadomiła sobie prawdę. On przecież wykorzystywał ją tylko w każdy możliwy sposób. Życie z nim stało się przygnębiające i smutne. Nawet Paryż okazał się ponury, Malcolm bowiem był na okrągło pijany. Nie raz wychodził z innymi kobietami, ale wtedy wiedziała przynajmniej, że ją zostawi w spokoju. Czuła do niego niechęć, mimo to w głębi ducha pragnęła, aby ją kochał. Kiedy mówił do niej: "dziecino", gotowa była zrobić dlań wszystko, o czym Stone, niestety, świetnie wiedział.
– Ubieraj się – powiedziała spokojnie Edwina. Patrick obserwował tę scenę pełen podziwu dla niej.
– Panno Winfield, nie może pani zabrać mojej żony. – Stone postąpił krok w jej kierunku, przybierając groźną minę.
Edwina kątem oka dostrzegła, że Patrick zbliża się z odsieczą, lecz powstrzymała go ruchem dłoni. Przyszła jej do głowy pewna myśl. Nie miała zamiaru opuścić tego pokoju, dopóki nie pozna całej prawdy. Stone nie należał do mężczyzn skłonnych do ożenku z kimkolwiek, a już na pewno nie z siedemnastoletnim dziewczątkiem jak Alexis.
– Czy ma pan jakiś dowód na to, że ożenił się z moją siostrą? – zapytała uprzejmie. – Chyba pan nie sądzi, że uwierzę w to, nie widząc świadectwa ślubu. A przy okazji… – odwróciła się do siostry i z ulgą ujrzała, że Alexis się ubiera. Wkładała na siebie jakieś obrzydlistwo z czerwonego atłasu, na którego widok Edwinę aż przeszedł dreszcz wstrętu. Tyle dobrze, że w ogóle w coś się przyodziewała! – A przy okazji, Alexis, jak ci się udało dostać do Anglii i Francji bez paszportu? Może wyrobiłaś go sobie w Nowym Jorku? – Edwina mówiła tonem wymagającym natychmiastowej odpowiedzi.
– Malcolm mówił zawsze, że zgubiłam paszport. Na statkach tak chorowałam, że nie chcieli mnie męczyć.
– Chorowałaś na statku? – zapytała Edwina ze współczuciem. Wyobraziła sobie, jak straszna musiała być ta podróż dla Alexis, i zdziwiła się, że siostra w ogóle się na nią zdecydowała.
– Na "Bremenie" przez całą podróż trzymali mnie na środkach uspokajających – odparła niewinnie, wkładając buty.
– Na środkach uspokajających? – Edwina uniosła brwi i popatrzyła na Malcolma. – I jak zamierza pan zawieźć ją do Stanów, panie Stone?… Środki uspokajające, porwanie, gwałt… A wszystko na siedemnastoletniej dziewczynie… na nieletniej!… To zabrzmi w sądzie nad wyraz interesująco.
– Czyżby? – Stone powoli otrząsał się z oszołomienia. – Naprawdę uważa pani, że wasz brat i jego luksusowa hollywoodzka żona będą chcieli, żeby wiadomość o przygodzie jego siostry stała się publiczną tajemnicą? Co będzie z jej reputacją?… O, nie, panno Winfield, ani on nie pójdzie do sądu, ani pani, ani sama Alexis. Wasz brat, a mój szwagier da mi pracę, ot co! A jeśli nie, to może po prostu jakąś okrągłą sumkę – powiedział i roześmiał się szyderczo.
Edwina z przerażeniem spojrzała na siostrę. Alexis płakała, ze wstydem słuchając słów człowieka, z którym nieopatrznie uciekła. Przez cały czas podejrzewała, że Malcolm jej nie kocha, teraz zaś, usłyszawszy, co powiedział, nie mogła dłużej udawać.
– Alexis, wyszłaś za niego? – Edwina spojrzała jej prosto w oczy. – Powiedz, jak było. Muszę to wiedzieć! Znasz już prawdę o panu Stonie, więc mów otwarcie – nalegała.
Ku uldze Edwiny i Patricka zapłakana Alexis pokręciła głową. Malcolm zaklął, wściekły, że zwlekał ze ślubem. Ale skąd mógł wiedzieć, że przyjadą po nią aż do Anglii!
– Najpierw powiedział, że wzięliśmy ślub, tylko byłam zbyt pijana, żeby to zapamiętać, a potem przyznał, że jeszcze nie. Mieliśmy pobrać się w Paryżu, ale on był bez przerwy pijany. – Alexis płakała, Edwina zaś śmiała się radośnie, spoglądając triumfująco na Patricka.
– Nie możecie jej zabrać – nie dawał za wygraną Stone. – Według prawa zwyczajowego Alexis jest moją żoną. Nie pozwolę, żebyście mi ją zabrali!… – I po chwili dodał z nadzieją, widząc, że rozwiewają się jego nadzieje na beztroskie życie: – Niewykluczone, że jest w ciąży.
– Nie jestem – natychmiast oświadczyła Alexis ku uldze Edwiny. Przynajmniej tego mogła być pewna! Podeszła do siostry i ze smutkiem spojrzała na Malcolma. – Nigdy mnie nie kochałeś prawda? Nigdy nie byłam twoją małą dziewczynką…
– Ależ tak. – Był zmieszany, słuchając wyrzutów w obecności Edwiny i Patricka. Z uczuciem popatrzył na Alexis. – Wiesz, jeszcze moglibyśmy się pobrać, nie musisz z nimi iść. Chyba że chcesz.
Edwina wszakże wzięła sprawy w swoje ręce.
– Jeżeli będę musiała, zabiorę ją siłą – powiedziała zdecydowanie.
– Tego nie może pani zrobić. – Oburzony Malcolm postąpił krok do przodu. – A to kto? – zapytał, jakby dopiero teraz ujrzał Patricka.
Edwina chciała mu odpowiedzieć, ale przyjaciel ją uprzedził. Popatrzywszy groźnie na Malcolma oświadczył:
– Jestem sędzią. Jeżeli będzie pan dalej przetrzymywał to dziecko, aresztujemy pana i postaramy się o deportację.
Na te słowa Stone wyraźnie stracił pewność siebie. W milczeniu patrzył, jak Patrick otwiera drzwi, a Edwina wyprowadza Alexis, która obejrzała się, zanim wyszła bez słowa. Po chwili byli na dole. Koszmar się skończył.
Edwina dziękowała Bogu, że Alexis nie wzięła z Malcolmem ślubu. Teraz chciała jak najszybciej odwieźć ją do San Francisco, by nikt się nie połapał, co się wydarzyło. A z karierą filmową, postanowiła, Alexis może się na zawsze pożegnać! Edwina przyrzekła sobie, że odtąd jej siostra będzie siedzieć w domu z Fannie, ucząc się pieczenia chleba i ciastek. Najsmutniejsze było jednak to, że choć tyle miłości okazywała jej przez wszystkie te lata, Alexis to nie wystarczało i sprzedała się pierwszemu mężczyźnie, w którym dostrzegła namiastkę ojca.
Tego wieczoru, gdy Alexis spała już w hotelowym łóżku, Edwina długo rozmawiała z Patrickiem o nieszczęśliwym dzieciństwie siostry pozbawionej ojcowskiego uczucia i o tym, jak później wręcz obsesyjnie poszukiwała go u innych mężczyzn. Wcześniej Alexis histerycznie przepraszała Edwinę, błagając ją o wybaczenie. Ale ona wybaczyła siostrze już dawno, kiedy ujrzała ją w pokoju podrzędnego hoteliku ze Stone'em. Teraz utuliła Alexis w ramionach, obydwie sobie popłakały i w końcu dziewczyna usnęła, a Edwina mogła przejść do saloniku, by nareszcie spokojnie porozmawiać z Patrickiem.
– Jak ona się czuje? – zapytał zaniepokojony. Mieli za sobą wyczerpujący wieczór, choć poszło im łatwiej, niż się spodziewali. Alexis była cała i zdrowa, ze Stone'em zaś uporali się zadziwiająco gładko.
– Dzięki Bogu zasnęła – odparła Edwina opadając na krzesło. – Co za dzień! – westchnęła.
Patrick podał jej kieliszek szampana.
– Co za typ! Myślisz, że będzie was jeszcze nachodził? – zapytał.
Edwina też się nad tym zastanawiała, na razie jednak musiała się zdać na bieg wydarzeń. W najgorszym razie postanowiła powiedzieć o wszystkim George'owi i prosić o dopilnowanie, aby Stone znalazł się w Hollywood na czarnej liście.
– Nie wiem. Mam nadzieję, że nie. Dotąd nie przejawiał zbytniej bojowości. Na szczęście był też za leniwy, żeby się z nią ożenić
– odrzekła. – Gdyby do tego doszło, moglibyśmy unieważnić ślub, ale nie obeszłoby się bez rozgłosu i na pewno sprawa trafiłaby do gazet.
– A co zrobisz teraz? – chciał wiedzieć Patrick.
– Przy odrobinie szczęścia przemycimy ją do kraju i nikt się o niczym nie dowie. Sądzisz, że mogłabym w Londynie wyrobić dla niej paszport?
– Jutro zapytam w ambasadzie.
Znał dobrze konsula amerykańskiego, liczył zatem, że uda mu się załatwić dla Alexis dokumenty i uniknąć kłopotliwych pytań. Ostatecznie tak jak przedtem Malcolm Stone, Alexis mogła mówić, że zgubiła dokumenty podróżując z siostrą.
– Czy mógłbyś coś jeszcze dla mnie zrobić? – Edwina chciała poprosić Patricka o te przysługę, odkąd się dowiedziała, że Charles był jego kuzynem. – Pozdrów ode mnie lady Fitzgerald. Jest już damą w podeszłym wieku. Gdyby chciała, mogłabym się z nią spotkać.
Patrick chwilę milczał, wreszcie skinął głową.
– Muszę się z nią pożegnać – dodała cicho Edwina. – Dotąd nie miałam okazji – wyjaśniła, nie dodając, że pragnie zarazem przy pomocy Patricka pożegnać na zawsze cień Charlesa, który przez te lata nie odstępował jej na krok.
– Zadzwonię do niej jutro – obiecał Patrick. Ociągał się z odejściem, wreszcie jednak pocałował ją na pożegnanie. – Zobaczymy się rano.
– Kocham cię – szepnęła, a on przytulił ją mocno.
– Ja też cię kocham.
Niestety, oboje wiedzieli, że zbliża się chwila rozstania. Chcąc utrzymać w tajemnicy eskapadę siostry, Edwina musiała wracać natychmiast. Wciąż jednak nie mogła pogodzić się z myślą o nieuchronnie nadchodzącej rozłące.