Rozdział dwunasty

Boyd wniósł Crystal do domu. Położyli ją na łóżku. Boyd zabrał dziecko z pokoju, a Hiroko usiadła obok Crystal i zaczęła ją wycierać ręcznikiem, zwilżonym ciepłą wodą. Delikatnie dotykała zadrapań, a kiedy zobaczyła plecy, nogi i przeciętą wargę dziewczyny, aż się popłakała. To cud, że Crystal żyła. Leżała na łóżku, na którym rok temu Hiroko urodziła swą córeczkę, i szlochała.

Nazajutrz usiadła z nimi w kuchni, patrząc na nich szklanymi oczami. Tylko oni jej zostali. Stali się jej bliscy jak rodzina. Kiedy Boyd postawił przed nią filiżankę kawy, znów wybuchnęła płaczem.

– Odwiozę cię do domu. Powiesz mamie, że noc spędziłaś u nas. A potem zawiadomimy o wszystkim szeryfa…

Potrząsnęła zrezygnowana głową. Czuła ból w całym ciele, od wczoraj ani na chwilę nie zmrużyła oka. Miała tak podpuchnięte oczy, że niewiele widziała. Gdyby nie jasne włosy, trudno by było uwierzyć, że to Crystal. Wiedziała, że nie wolno jej iść do szeryfa. Gdyby to zrobiła, Tom by ją zabił.

– Nie mogę – powtarzała.

– Nie gadaj głupstw – zbeształ ją Boyd. Najchętniej sam zatłukłby Toma na śmierć.

– Nie mogę tego zrobić Becky i matce.

– Oszalałaś? Przecież on cię zgwałcił. – Crystal znów zaczęła płakać, Hiroko ujęła ją za rękę.

– Boyd ma rację. Tom musi ponieść karę za swój czyn.

Crystal spoglądała na nich oczami pełnymi łez i milczała. Ona też okryta była teraz hańbą. Doznawała sprzecznych uczuć; z jednej strony odczuwała złość, lęk i rozpacz, ale jednocześnie, nie wiadomo czemu, winiła siebie za to, co się stało. Może rzeczywiście sama na siebie sprowadziła to nieszczęście? Może przez te wszystkie lata bezwiednie go prowokowała? A może była to jeszcze jedna kara za to, że natura obdarzyła ją tak olśniewającą urodą? Nie wiedziała, lecz nie miało to teraz żadnego znaczenia. Stało się. Miała teraz kolejny powód, by wynieść się stąd tam, gdzie pieprz rośnie. Znienawidziła teraz dolinę, którą kiedyś tak kochała. Zresztą niczego tu nie zostawiała, poza cierpieniem, bólem i rozczarowaniem. No i Websterami.

– Crystal, nie możesz pozwolić, by uszło mu to na sucho – odezwał się Boyd, tym razem zupełnie spokojnie, choć w środku nadal wrzał gniewem. – Odwiozę cię do domu. – Wczoraj wieczorem nie zawiadomili jej matki. Całą uwagę skupili na Crystal. Zostawiła konia przed ich domem i wsiadła razem z Boydem do samochodu. Przez całą drogę milczała, zastanawiając się, co powinna teraz zrobić. Hiroko została w domu z Jane, ale na pożegnanie uścisnęła mocno swoją przyjaciółkę. Lecz Crystal nie była w stanie rozmawiać nawet z nią. Wstyd, strach i cierpienie odebrały jej mowę.

Boyd wszedł do domu razem z Crystal. Babka była w kuchni. Rzuciła jedno spojrzenie na swą wnuczkę, stojącą w dżinsach, pożyczonych od Boyda, na jej podrapaną twarz i włosy, których nie doprowadziła jeszcze do porządku po wypadkach ostatniej nocy, po czym pobiegła po córkę. Crystal wprawdzie się umyła, ale włosy nadal miała w nieładzie. Po chwili do pokoju wpadła matka, okręcając się w biegu szlafrokiem.

– Gdzieś się, do diabła, podziewała? O, mój Boże… – Spojrzała na Boyda i spytała: – A co ty tu robisz? – Od chwili, gdy poślubił Hiroko, tylko dwa razy gościł w tym domu: na ślubie Becky i chrzcinach jej dziecka. Od tamtej pory nie zapraszano go.

– Przywiozłem Crystal. Ostatnią noc spędziła u nas. – Nie spodobał mu się wyraz oczu Olivii Wyatt, nie było w nich współczucia, tylko oskarżenie. Nie podeszła do córki, spoglądającej na nią szklanym wzrokiem. Boyd pomógł Crystal usiąść na krześle, podczas gdy matka obserwowała ich bacznie.

– Jak mogłaś dopuścić do tego, by spotkało cię coś podobnego?

Boyd odwrócił się w stronę Olivii Wyatt i patrząc na nią gniewnie powiedział jej to, czego Crystal nie była w stanie z siebie wydusić:

– Została zgwałcona przez pani zięcia.

– To kłamstwo! – Podbiegła do nich, po czym zwróciła się do Boyda: – Wynoś się stąd. Sama się nią zajmę. – Swą córkę spytała zaś: – Jak śmiałaś powiedzieć mu coś takiego o mężu swej siostry?

Crystal spojrzała na matkę oniemiała ze zdumienia. Olivii było całkowicie obojętne, co spotkało jej młodszą córkę. Crystal nie mogła dłużej oszukiwać samej siebie. Ta kobieta jej nienawidziła. Może od samego dnia jej narodzin?! W tej chwili w Crystal coś pękło. W ciągu jednej nocy stała się dorosłą kobietą i zerwana została ostatnia nić wiążąca ją z rodziną. Boyd patrzył na Olivię, nie starając się nawet ukryć gniewu.

– Proszę na nią spojrzeć! Powinna być teraz w szpitalu, ale bała się tam jechać wczoraj wieczorem. – A on nie odważył się zmusić jej do tego.

– Wiecznie się gdzieś włóczy. Z kim wczoraj byłaś? Nie wróciłaś wieczorem do domu.

– Wróciłam… w stajni natknęłam się na Toma… nie chciał mnie wypuścić. Był pijany. – Głos miała martwy, podobnie jak wzrok. Ostatniej nocy coś w niej umarło. Coś, co na przekór wszystkiemu kazało jej kochać matkę. Teraz wszystko się skończyło. Zdradzili ją.

– Powinnam cię wypędzić z domu. Marsz do swojego pokoju!

Boyd nie wierzył własnym uszom. Odwrócił się do Crystal i spojrzał na nią współczująco.

– Crystal, wracaj do nas. Nie zostawaj tutaj.

Ale Crystal potrząsnęła jedynie głową. Musiała skończyć z tym wszystkim raz na zawsze i póki tego nie uczyni, nie może opuścić tego domu. Zrobi, co trzeba, i na dobre się stąd wyniesie. Odnosiła wrażenie, że matka wie o jej postanowieniu i pragnie, by Crystal opuściła ranczo. A więc wyjedzie stąd. Kiedy przyjdzie pora. Kiedy będzie gotowa.

Boyd przyglądał się jej.

– Crystal, proszę… nie zostawaj tu. – Ale ona nawet się nie poruszyła. Patrzyła na niego nic nie widzącymi oczami, zastanawiając się nad tym, co powinna teraz zrobić. Olivia podeszła do drzwi i otworzyła je na całą szerokość.

– Webster, powiedziałam ci, żebyś się stąd wynosił. Nie słyszałeś?

Naprężył wszystkie mięśnie, jakby zamierzał się na nią rzucić.

– Nigdzie nie pójdę.

– Czy mam wezwać szeryfa?

– Niczego bardziej nie pragnę, pani Wyatt.

– Daj spokój, Boyd… – odezwała się w końcu Crystal. – Nic mi nie będzie. Wracaj do domu… – Nie chciał dziewczyny zostawiać samej. Ale wyczytał zjej oczu, że Crystal chce, by sobie poszedł. – Nic mi nie będzie… wracaj do domu… – powiedziała zdecydowanym głosem, ale spoglądała na niego smutno i poważnie.

Wahał się przez dłuższą chwilę, nim ruszył w stronę drzwi, ani na moment nie spuszczając wzroku z Crystal.

– Jeszcze tu wrócę. – Zatrzasnął drzwi za sobą, a po chwili usłyszały warkot odjeżdżającej furgonetki.

Olivia zbliżyła się do Crystal i chciała ją spoliczkować, ale Crystal chwyciła matkę za ramię i mocno zacisnęła na nim palce, aż starsza kobieta skrzywiła się z bólu. Olivia cofnęła się, ogarnięta panicznym strachem.

– Nie zbliżaj się do mnie, słyszysz? Dosyć już od ciebie zniosłam, mamo… od ciebie i od Toma, i od wszystkich wkoło! – Głos jej drżał, oczy błyszczały. Nienawidziła ich za to, co zrobili, za to, że nigdy nie odwzajemniali jej miłości, za ból, który jej wiecznie zadawali. Przerażający czyn, jakiego Tom dopuścił się ostatniej nocy, sprawił, że przebrała się miarka. Pomyślała, czy Tom odważyłby się kiedykolwiek na to, gdyby po śmierci Tada matka traktowała ją inaczej. Ale wiedział, że nikt się za Crystal nie ujmie… więc co mu szkodziło? Minęła matkę i podeszła do szafy, w której ojciec przechowywał broń. Brakowało tylko jednej strzelby, tej, której używał Jared. Matka zaczęła krzyczeć. W drzwiach pokoju stanął Jared i przyglądał się całej scenie, nie rozumiejąc, o co chodzi.

– Co tu, u diabła… Crys… na litość boską, siostrzyczko, co ty robisz? – Dostrzegł wyraz oczu dziewczyny i w pierwszej chwili pomyślał, że zamierza zabić matkę. Olivia wykrzykiwała coś nieskładnie, a babka przyglądała się wszystkiemu, oniemiała z przerażenia.

– Nie wtrącaj się, Jar! – Wycelowała w niego karabin, a kiedy spojrzał jej w oczy, przemknęło mu przez głowę, czy przypadkiem nie zwariowała.

– Oddaj mi to! – Wyciągnął rękę po karabin, ale Crystal uderzyła go kolbą na tyle mocno, by dać mu do zrozumienia, że nie żartuje.

– Chce zabić Toma! – wykrzyknęła matka, a Crystal odwróciła się do Olivii, pałając takim gniewem, jakiego żadna z nich nigdy nie widziała. Ten gniew narastał w niej od miesięcy, zrodzony z bezradności i rozpaczy, z żalu po śmierci ojca, z głębokiej frustracji na widok tego, jak Tom niszczy wszystko, co z takim trudem tworzył Tad. Ale żadne z nich tego nie rozumiało.

– Masz całkowitą słuszność! – Spojrzała prosto w oczy Jaredowi. Nawet w napadzie furii, z rozwianymi włosami pomimo sińców na twarzy, wyglądała prześlicznie. – A jeśli chcesz wiedzieć dlaczego, idź zobacz do stajni.

– Co on takiego znów, u diabła, zrobił? – zapytał Jared zaniepokojony. Pomyślał, że Torn się upił i zastrzelił jakiegoś konia. Ale bardziej był przerażony tym, co zamierzała uczynić w odwecie jego siostra.

– Sam go spytaj. – Spoglądała lodowato to na matkę, to na brata.

– Nie wierz jej! Ona kłamie! – znów wydarła się Olivia.

– Dlaczego tak uważasz mamo? – spytała Crystal dziwnie spokojnym głosem. Teraz, kiedy w ręku ściskała karabin, odzyskiwała panowanie nad sobą. Nie była już bezbronną ofiarą gwałtu, zamierzała zabić Toma za to, co jej zrobił, i myśl ta sprawiła, że poczuła się znacznie lepiej. – Dlaczego sądzisz, że nie mógł tego zrobić? Dlaczego ja nigdy nie mam racji? – ze złości i rozgoryczenia rozpłakała się. Uświadomiła sobie bowiem, że matka jej nie kocha, a to sprawiło jej przejmujący ból. – Pamiętasz… – Ręce jej się trzęsły, kiedy mierzyła z karabinu ojca to do matki, to do Jareda, ale bez względu na to, co uczynią, nie zamierzała dać im się powstrzymać. – Pamiętasz… kiedy byłam małą dziewczynką… kochałaś mnie wtedy, prawda?…mówiłaś, że nigdy cię nie okłamywałam, w przeciwieństwie do Jara i Becky… i rzeczywiście tak było… nigdy cię nie oszukałam… ja ciebie też wtedy kochałam… – Zająknęła się. – Czemu mnie teraz tak nienawidzisz? Od śmierci ojca zachowujesz się tak jakbym ci coś zrobiła… a przecież nigdy cię nie skrzywdziłam… nigdy… prawda? – Przez moment w pokoju panowała cisza. W końcu matka przemówiła głosem pełnym nienawiści.

– Dobrze wiesz, co zrobiłaś. Omamiałaś go pięknymi słówkami… śpiewałaś mu… jeździłaś z nim wszędzie niczym jakaś latawica… i wreszcie… naprawdę musiałaś mu nieźle zawrócić w głowie… – Spojrzała z goryczą na Crystal, która nadal nie rozumiała gniewu i oburzenia matki.

Nie mogła się dopatrzyć żadnego sensu w tym, co mówiła Olivia.

– O co ci chodzi?

– Wiesz, o co mi chodzi, ty przebiegła bałamutko. W końcu dopięłaś swego, prawda? Ale ode mnie nie dostaniesz nic, przynajmniej póki będę żyła na tym świecie. – Nagle spojrzała na córkę przerażonym wzrokiem. Nie ulegało wątpliwości, że myślała, iż Crystal, nerwowo przekładająca karabin z ręki do ręki, zamierza ją zabić. Tymczasem Crystal rzuciła się w kierunku drzwi. Jared patrzył na matkę zdezorientowany, ale kiedy Crystal wybiegła, ruszył za nią. Była jednak szybsza, nigdy nie udawało mu się jej prześcignąć. Biegł za siostrą przez pola, a ona wymachiwała karabinem, strzelała w powietrze i krzyczała, by się nie ważył zbliżyć. Domyślał się, że coś musiało się stać, ale nadal nie miał pojęcia, co takiego zaszło. Wiedział jedynie, że musi siostrę powstrzymać, zanim zrobi coś szalonego. Sprawiała wrażenie, jakby kompletnie straciła głowę, i w dalszym ciągu nie rozumiał, co doprowadziło ją do takiego stanu.

Tom usłyszał, że nadbiegają, dużo wcześniej, niż dotarli do jego domku. Kiedy ujrzał Crystal, lecącą przez pole z karabinem w ręku, złapał sztucer ze stojaka, znajdującego się w pobliżu drzwi, i wyszedł przed dom. Crystal już dwa razy wystrzeliła w powietrze, zostały jej więc w magazynku jeszcze cztery naboje. Becky z krzykiem wybiegła za Tomem i uczepiła się go kurczowo. Nie wiedziała, co się dzieje, ale natychmiast zorientowała się, że zanosi się na coś strasznego.

– Co robisz? – spytała męża, dygocząc z przerażenia. Tom odepchnął ją brutalnie i powiedział, by wracała do domu, do dzieci. Zrobiła, jak kazał. Niebawem Crystal stanęła twarzą w twarz z Tomem. Wymierzyła do niego z karabinu, który ściskała drżącymi rękami. Tuż za nią pojawił się zziajany Jared.

– Odłóż broń, siostrzyczko – powiedział cicho, bojąc się, by Crystal nie zrobiła jakiegoś głupstwa. Natomiast Tom tylko się uśmiechnął. Był chyba jak zwykle pijany, ale pewnie trzymał sztucer wycelowany w Crystal.

– Miło znów cię widzieć, Crystal. Czy to wizyta towarzyska czy też wybrałaś się z Jaredem na polowanie? – Sprawiał wrażenie jakby się absolutnie nie przejmował tym, co się dzieje. Jared stał bezradnie u boku siostry.

– Tom, odłóż broń. Oboje odłóżcie karabiny. – Jared był przerażony. Najwyraźniej i Tom, i Crystal oszaleli. Spojrzał na swą siostrę i nagle uświadomił sobie, co ją spotkało. Przez chwilę chciał odebrać jej karabin i własnoręcznie zabić szwagra, ale nie miał szans, by wyrwać Crystal broń. Najpierw wycelowała w głowę Toma, a potem opuściła lufę na wysokość jego krocza.

– Przyszłam ci podziękować za ostatnią noc – powiedziała drżącym głosem. – Już nigdy nikomu tego nie zrobisz, prawda, Tom? – Chciała, by się wystraszył, rozpłakał, by ją błagał o litość, tak jak ona go prosiła ostatniej nocy, ale on patrzył na nią pożądliwie, z cynicznym uśmiechem. W pewnej chwili, bez żadnego ostrzeżenia wystrzeliła mu między nogi, ale chybiła. W tym samym momencie Tom wypalił do niej z obu luf. Jedna kula przeleciała ze świstem tuż nad jej uchem. Odwróciła się, przerażona przejmującym gwizdem kuli, i ujrzała padającego na ziemię Jareda. Dostał prosto w głowę i zginął na miejscu. Crystal uklęknęła nad jego ciałem. Gdzieś z oddali rozległ się przeraźliwy krzyk. Z całej tej sceny Crystal pamiętała później tylko to pożądliwe spojrzenie Toma i krzyk Becky. Crystal siedziała, tuląc Jareda do piersi, i szlochała. Zginął, i to przez nią. Zupełnie jakby sama go zastrzeliła… nie żył… nie żył… Tom podszedł do niej i odebrał jej karabin ojca, a potem zadzwonił po szeryfa.

Загрузка...