Rozdział trzydziesty trzeci

Brama otworzyła się ze złowieszczym szczękiem. Zaprowadzono go do małego pomieszczenia z wielkim oknem. W pokoju stał zniszczony drewniany stół i dwa krzesła. Strażnik wyszedł i zamknął za sobą drzwi na klucz. Samo przebywanie tutaj przejmowało człowieka dreszczem. Kiedy wprowadzono Crystal w niebieskim, więziennym ubraniu, Spencerowi na chwilę odjęło mowę. Ręce miała skute kajdankami. Spojrzała na niego oczami rozszerzonymi z przerażenia. Na ten widok o mało nie pękło mu serce. Oswobodzili jej ręce, a potem zostawili ich samych. Jako adwokat nie śmiał nawet pocałować Crystal. Patrzył na nią i czuł jak ogarnia go fala miłości. Kiedy spojrzeli na siebie, wiedział, że jest kochany. Mieli wrażenie, jakby w ogóle nie było tych ostatnich dwunastu miesięcy. W Spencera wstąpiła jakaś nowa energia. Obawiał się, że w pokoju jest zainstalowany podsłuch, więc mówił przyciszonym głosem, nie odrywając od niej oczu. Ujął rękę Crystal, nie mając odwagi przyznać się do tego, co czuje. Uchwyciła się go kurczowo, a do oczu napłynęły jej łzy. Tak bardzo za nim tęskniła, a ostatni rok przypominał jakiś zły sen.

– Dobrze się czujesz?

Skinęła głową i. usiadła, nie puszczając dłoni Spencera. Milczał przez kilka minut, nim zaczął jej zadawać pytania. Wyznała mu wszystko. Był wstrząśnięty opowieścią Crystal. Salvatore traktował ją jak niewolnicę; dobrze pilnował swoje dziewczyny, trzymał w przysłowiowej złotej klatce. Przez kilka ostatnich miesięcy stała się właściwie jego więźniem i mogła robić tylko to, na co jej zezwolił. Występowała w filmach, chodziła na przyjęcia, resztę czasu spędzała w domu, pilnie strzeżona. Często dochodziło między nimi do gwałtownych scen. Ernie wiedział, że nic mu nie grozi ze strony Crystal. Jedynym mężczyzną w jej życiu pozostał Spencer.

– Czy ktoś był świadkiem waszych kłótni?

– Pokojówki i kierowca.

– A jacyś jego znajomi?

– Niektórzy. Na ogół zabierał ich do Malibu. Nie wtajemniczał mnie w swoje interesy. – Podejrzewała, że spotykał się też z innymi kobietami. W ciągu ostatnich miesięcy kilka razy wykorzystał Crystal seksualnie, raz podbił jej oko i przez dwa tygodnie nie mogła się pokazać na planie filmowym. Wiadomość o tym dotarła do dziennikarzy. Wyjaśniono im, że miała wypadek i dlatego nie pojawiała się w studio. W tym czasie nagrywała ścieżkę dźwiękową filmu, bo zaczęto jej powierzać role śpiewane.

– Dlaczego nie zadzwoniłaś do mnie? – Spencer ze ściśniętym sercem słuchał opowieści Crystal.

– Powiedział, że cię zabije, jeśli kiedykolwiek do ciebie zadzwonię. Zorientował się, kim dla mnie jesteś, jak cię tylko zobaczył. Właśnie dlatego… zawahała się -… zadzwoniłam do ciebie rok temu i powiedziałam, że między nami wszystko skończone. Bałam się o ciebie. – Spojrzała na niego smutno, zdając sobie sprawę z bólu, jaki mu wtedy sprawiła. Ale Spencerowi serce zabiło mocniej. A więc kochała go i zerwała z nim, by go chronić. Spojrzał na nią i uśmiechnął się ciepło. Crystal powiedziała, że Ernie kilka razy groził, że i ją zabije, szczególnie ostatnio, kiedy ciągle dochodziło między nimi do awantur o kontrakt. – Zgarniał wszystko co do grosza. Mnie dawał pieniądze tylko na zakup strojów.

Traktował ją jak alfons prostytutkę, pomyślał Spencer, ale nic nie powiedział. Siedział i słuchał, czasami robił notatki, gdy uznał, że Crystal powiedziała coś szczególnie ważnego. Wypytywał ją o daty, wydarzenia, ludzi i miejsca. W ciągu ostatnich miesięcy przeżyła prawdziwy koszmar.

– Wydawało mi się, że wszystko zawdzięczam Erniemu. Nie rozumiałam, jaką w rzeczywistości pełni rolę. – Spojrzała Spencerowi prosto w oczy. Słuchał, a serce topniało w nim jak wosk. Wreszcie dowiedział się, czemu zabroniła mu wrócić do Kalifornii. – Sądzę, że zawsze uważał, iż jestem jego własnością. Byłam dla niego tylko przedmiotem. Czymś, co tanio kupił, a na czym dużo zarabiał, korzystną inwestycją. Początkowo pozwalał mi wierzyć, że wszystko robi tylko dla mnie. – Spojrzała na Spencera. – Wydawało mi się, że winna mu jestem wdzięczność – powiedziała z goryczą. W końcu zabrał mi wszystko, co miałam, nawet ciebie. – Spencer doskonale to pamiętał.

– A co działo się potem?

– Często się kłóciliśmy, dochodziło nawet do rękoczynów.

– Przy świadkach?

– Czasami. – Była z nim szczerą. – Kiedyś zwierzyłam się Heddzie, że zamierzam zerwać kontrakt z Erniem i znaleźć sobie nowego agenta. Kiedy się o tym dowiedział, o mało mnie nie zabił. Sądzę, że może miał układy z jakimiś ludźmi, których reakcji się obawiał. Ale nigdy się tego nie dowiem, bo widziałam swój kontrakt tylko raz, w dniu, kiedy go bez czytania podpisałam. – Urwały się nawet jej kontakty z Harrym i Pearl. Stopniowo Salvatore odizolował Crystal od wszystkich. Mogła tylko pracować. Obsadzano ją w coraz większych rolach, w coraz lepszych filmach. Jego inwestycja okazała się dochodowa. Była niczym koń wyścigowy, zgarniający wszystkie nagrody…

– Czy tego wieczoru, kiedy zabito Erniego, też doszło między wami do bójki?

– Tak, na plaży. Mówiłam ci o niej. Tym razem oddałam mu, i to nieźle. Zdaje się, że zaczęła mu nawet lecieć krew, ale nie obchodziło mnie to. Nienawidziłam go, Spencerze. Był złym człowiekiem i sądzę, że naprawdę mógłby mnie zabić.

– Czy ktokolwiek widział go wtedy, takiego zakrwawionego? Albo kiedy go uderzyłaś?

– Chyba sąsiad. Wyszedł na spacer z psem. Powiedział policji, że widział, jak rzuciłam się na Erniego z kijem. To nieprawda. W jednej dłoni trzymałam kawałek drewna, wyrzuconego przez fale na brzeg. Uderzyłam go drugą ręką – Spencer pokiwał głową i zapisał sobie coś. Słuchał jej, a za oknem przechadzał się strażnik.

– Co było potem?

– Wróciłam do domu, wkrótce zjawił się też Ernie. Znów mnie uderzył.

– Czy został ci jakiś ślad?

– Nie. Na ogół starał się mnie tak bić, by nie zostawiać śladów. Nie chciał, bym miała opóźnienie w pracy. Każdy mój dzień nieobecności na planie oznaczał dla Erniego i jego przyjaciół stratę pieniędzy.

– Wiesz, kim są ci ludzie? – Crystal potrząsnęła jedynie głową – Co zaszło później? – Stopniowo tworzył sobie obraz sytuacji. Chciał poznać wszystkie szczegóły, zanim zwróci się do jakiegoś adwokata, by wystąpił jako jej obrońca. Pragnął wynająć najlepszego specjalistę, jaki tylko istnieje. Żałował, że nigdy dotąd nie zajmował się sprawami karnymi. Crystal potrzebny był ktoś naprawdę dobry i Spencer zamierzał pozyskać kogoś takiego.

Westchnęła i wytarła nos w białą, czystą chusteczkę, którą jej podał. Spojrzała na niego z wdzięcznością. Zamknęła oczy i spróbowała zebrać myśli.

– Nie wiem… Kręciłam się po domu… jeszcze długo się sprzeczaliśmy. Stłukłam lampę.

– W jaki sposób?

– Rzuciłam nią w Erniego.

– Trafiłaś?

– Niestety nie. – Uśmiechnęła się przez łzy. Po chwili uśmiech zniknął z jej twarzy. – Potem oświadczył, że oczekuje kogoś i kazał mi wrócić do Beverly Hills.

– Czy powiedział, kogo się spodziewa?

– Nigdy mi tego nie mówił.

– Czy ktoś widział, jak odjeżdżałaś… sąsiad? Służący?

– Byliśmy sami.

– O której godzinie się rozstaliście?

– Około ósmej. Nazajutrz musiałam stawić się na planie, choć chętnie wzięłabym wolny dzień. Wcześnie położyłam się do łóżka. Ernie powiedział, że zostanie na noc w Malibu. Rozmawiałam z nim wtedy po raz ostatni. Nigdy go już nie zobaczyłam. O piątej rano kierowca jak zwykle zawiózł mnie do studia. – Zająknęła się, wypowiadając następne słowa. – O dziewiątej na planie pojawiła się policja… powiedzieli… powiedzieli, że Ernie nie żyje. Znaleziono go z pięcioma kulami w głowie. Przypuszczają, że umarł koło północy.

– Znaleźli broń?

Skinęła głową wyraźnie przestraszona.

– Tak… fale wyrzuciły ją na brzeg. Ktoś chciał się pozbyć kompromitującego dowodu, ale widocznie za blisko rzucił… na piasku znaleziono ślady stóp kobiety… Spencerze… – Zaczęła szlochać. – Przysięgam, że go nie zabiłam.

– Czy kiedykolwiek widziałaś ten pistolet? – Ścisnął jej dłonie.

– Należał do Erniego. Widziałam go kilka razy w biurku. Może bał się, żebym go nie użyła, bo jakiś czas temu broń zniknęła z szuflady… ponownie zobaczyłam pistolet dopiero wczoraj rano, na policji.

– Czy znasz kogoś, kto mógłby pragnąć jego śmierci?

– Nie wiem… nie wiem…

W ciągu ostatniego roku z pewnością zebrałoby się dosyć faktów, mogących świadczyć o tym, że Crystal miała powód, by zabić Erniego. Ale Spencer wiedział, że to jeszcze niczego nie dowodzi. A przy znajomościach, o które podejrzewał Salvatore, mógł to zrobić każdy. Ktoś, kogo okantował w interesach, jakaś porzucona kobieta, facet, którego oszukał w grze w karty, nienawidzący go podwładny, a nawet któryś z jego szefów. Ale Spencer zdawał sobie również sprawę z tego, że ktokolwiek to był, jeśli należał do świata przestępczego, wszystkie ślady zostaną dokładnie zatarte i policja nigdy nie złapie prawdziwego zabójcy. Całą winę przypiszą Crystal. Idealnie pasowała na morderczynię.

– Jak myślisz, co się ze mną stanie? – spytała szeptem.

Najchętniej nie odpowiedziałby na to pytanie. Jeśli nie uda się jej wybronić, Crystal groziło dożywotnie więzienie albo coś jeszcze gorszego. Nie chciał nawet o tym myśleć. Wiedział jedynie, że nie może dopuścić do wyroku skazującego.

– Nie chcę cię okłamywać. To trudna sprawa. Miałaś motyw i okazję, brakuje ci alibi. To sytuacja najgorsza z możliwych. Zbyt wiele osób wie o istniejącym między wami konflikcie. Każdy na twoim miejscu znienawidziłby tego człowieka. Wielka szkoda, że nie masz świadków na to, że tamtego wieczoru opuściłaś Malibu i pojechałaś do Beverly Hills. Jesteś pewna, że nikt cię nie widział?

– Chyba nikt. No bo któż mógłby to być?

– Spróbuj sobie wszystko przypomnieć. Będziemy potrzebowali dobrego detektywa. – Już postanowił, że sam pokryje wszystkie koszty. Wiedział, że Crystal nie ma ani grosza. Całą forsę zgarniał Salvatore.

– Co zamierzasz teraz zrobić? – Spojrzała na niego oczami pełnymi lęku. Musiała wrócić do celi, co ją napawało przerażeniem. Strażnicy gapili się na nią, a kilka współtowarzyszek z celi okazywało duże zainteresowanie swojej "gwiazdce filmowej". Pobyt Crystal Wyatt w areszcie w Los Angeles stanowił wielkie wydarzenie. Spencer chciał jak najszybciej ją stąd wydostać. Ale wszystkie próby uwolnienia Crystal za kaucją okazały się tego dnia bezowocne. Próbował uzyskać zmianę wysuniętego przeciwko niej oskarżenia na nieumyślne zabójstwo, ale upierali się, że to morderstwo z premedytacją, więc Crystal pozostanie w areszcie do samego procesu. Musi jakoś wytrwać. Kiedy wrócił do hotelu, zadzwonił do dwóch kolegów ze studiów. Dali mu nazwiska najlepszych adwokatów od spraw karnych, praktykujących w Los Angeles. Jednak większość z nich nie paliła się, by zająć się tą sprawą, wina Crystal wydawała im się zbyt oczywista, kilku dało mu wprost do zrozumienia, że sprawa pięknej i bestii jest poniżej ich godności. Wściekły odłożył słuchawkę i stał, rozglądając się po pokoju. A więc decyzja została podjęta za niego. Żadnemu z nich nie powierzyłby obrony Crystal. Sam zajmie się tą sprawą. Modlił się tylko, by podołał. Ryzykowali wszystko. Jej życie i wspólną przyszłość.

Tego wieczoru zadzwonił do Elizabeth i do swej pracy z informacją, że podjął się obrony w procesie Crystal. Szefa niezbyt ucieszyła ta wiadomość, a Elizabeth była wprost wściekła. Świetnie pamiętał jej wcześniejsze pogróżki, ale nie miały one teraz dla niego żadnego znaczenia. W grę wchodziło życie Crystal i postanowił go bronić.

– Jak długo to wszystko będzie trwało, Spencerze? – spytała, kiedy oświadczył, że wystąpi jako oficjalny adwokat Crystal.

– Jeszcze nie wiem. Mamy prawo domagać się, by rozprawa rozpoczęła się w ciągu trzydziestu dni, ale proces może trwać tygodnie. Sądzę, że zostanę tutaj dwa miesiące, może nawet dłużej. – Westchnął i wyciągnął się na kanapie. To był bardzo męczący dzień i poza tym, że udało mu się wydobyć z Crystal wszystkie szczegóły wydarzenia, nie osiągnął nic.

Elizabeth nie ukrywała swej wściekłości, kiedy dowiedziała się, jak długo Spencer zamierza pozostać w Kalifornii.

– Widzę, że nie nosisz się z zamiarem powrotu do domu na Gwiazdkę. – Do świąt Bożego Narodzenia pozostał zaledwie miesiąc. Mieli jak zwykle spędzić je wspólnie z Barclayami w Palm Beach.

– Sądziłem, że nie będę mile widzianym gościem.

– I nie myliłeś się. Ale co, u diabła, mam powiedzieć swoim rodzicom? – No właśnie. Zachowanie pozorów nadal wydawało jej się ważniejsze, niż ratowanie ich małżeństwa. Choć właściwie nie mieli już czego ratować. W końcu się dowiedział, czym rok temu kierowała się Crystal, nie chcąc się z nim więcej spotykać.

– Myślę, że jakiekolwiek tłumaczenia okażą się zbędne. O tym procesie będą się rozpisywały wszystkie gazety. – Kiedy opuszczał budynek aresztu, kilku reporterów zrobiło mu zdjęcia. Następnego ranka spodziewał się ujrzeć swoją fotografię w prasie.

– Wspaniale. A co z twoją pracą? Odnoszę wrażenie, że nie pomyślałeś o tym. – Zawdzięczał swoją posadę teściowi. Wyglądało na to, że wszystko ma dzięki niemu, nie wyłączając żony.

– Powiedziałem, że muszę wziąć urlop. Myślę, że rząd da sobie radę i beze mnie. Jeśli mnie zwolnią, to trudno, będę sobie musiał poszukać innego zajęcia. – Jeśli w ogóle wróci. Ale jeszcze nie pora, by sobie tym zaprzątać głowę.

– Sądząc z twoich słów, wszystko jest dziecinnie proste.

– Cóż, wcale tak nie jest. Ale próbuję zrobić, co w mojej mocy. Elizabeth, zagrożone jest życie tej dziewczyny. I nie zamierzam odwrócić się teraz do niej plecami.

– Nawet rozumiem, dlaczego. – Zawahała się przez chwilę. – Mogłaby cię jeszcze zabić. – Spencer westchnął ciężko.

– Dobranoc, Elizabeth. Zadzwonię do ciebie za kilka dni.

– Nie trudź się. Będę na uczelni, a w następny weekend jadę ze znajomymi na narty. Święto Dziękczynienia zaś spędzę u rodziców.

– Pozdrów ich ode mnie – poprosił nieco sarkastycznie, co nie spodobało się Elizabeth. Za daleko się posunął i prawie postanowiła, że nie pozwoli mu wrócić, nawet gdyby chciał.

– Niech cię piekło pochłonie.

– Dziękuję. – Może wreszcie tam połączy się z Crystal.

Kilka następnych dni minęło im na wspólnych rozmowach. Spencer sprawdzał prawdziwość słów Crystal, pytając ją w kółko o to samo, ale za każdym razem uzyskiwał identyczne odpowiedzi. Pod koniec trzeciego dnia nabrał niezłomnej pewności, że Crystal nie kłamie. Był obecny na kilku przesłuchaniach, wynajął też pomocnika do sprawdzenia wszystkich faktów. Jednak tak jak sądziła Crystal, nikt nie widział jej wyjeżdżającej z Malibu. Jedynym świadkiem był ów sąsiad, który patrzył, jak Crystal rzuciła się z kijem na Erniego. W swoich zeznaniach zaświadczył nawet, że Crystal wcale się nie przejęła, kiedy dostrzegła, że Ernie krwawi. Nie stawiało jej to w korzystnym świetle. Pozostawało również niezbitym faktem, że miała zarówno motyw, jak i możliwość dokonania zabójstwa, nie potrafiła natomiast udowodnić, co robiła owej fatalnej nocy.

Z każdym dniem stawała się chudsza. Spencer odnosił wrażenie, że jej oczy robią się coraz większe. Zdawała się oszołomiona wszystkim tym, co się działo. Spencerowi serce ściskało się z bólu na myśl, że Crystal spędzi Boże Narodzenie w areszcie, dzieląc się ze swymi współtowarzyszkami z celi plasterkiem prasowanego indyka. Nie mieli jeszcze odwagi wyznać sobie, co czują. Ale trzymał ją za rękę, a ich spojrzenia mówiły wszystko. Niepotrzebne były deklaracje, zresztą zawsze doskonale rozumieli się bez słów.

Rozprawę kilka razy odraczano, ostatecznie ustalono termin na dziewiątego stycznia. Spencerowi zależało na tym, by jak najszybciej zakończyć sprawę. Zdecydowali się utrzymywać podczas procesu, że Crystal działała w obronie własnej. Była to jedyna możliwa do przyjęcia linia obrony. Spencer postanowił, że postara się, by w ławie przysięgłych zasiadło jak najwięcej kobiet.

W Wigilię zadzwonił do Elizabeth do Palm Beach, ale nie chciała podejść do aparatu. Priscilla Barclay rozmawiała z nim dość oficjalnie, chłodno poinformowała, że czytała o nim w prasie. Próba wytłumaczenia czegokolwiek byłaby daremna. Sprawa z jego rodzicami okazała się jeszcze bardziej beznadziejna. Zadzwonił do nich w pierwszy dzień świąt.

– Cóż ty, u diabła, robisz? – bez osłonek spytał sędzia Hill. – Przecież nie jesteś specjalistą od prawa karnego. Przegrasz sprawę tej biednej dziewczyny. – Właśnie tego Spencer najbardziej się obawiał.

– Nie mogłem w tak krótkim czasie znaleźć żadnego odpowiedniego adwokata.

– To nie powód, by brać takie ryzyko na siebie.

– Tato, robię, co w mojej mocy.

– Elizabeth chyba nie jest tym specjalnie zachwycona.

– To prawda.

– Nie rozumiem cię. – Spencer złożył im życzenia wesołych świąt i szybko się rozłączył. Sędzia Hill nieraz zastanawiał się, czy to właśnie tę dziewczynę Spencer miał na myśli, kiedy rozmawiali nad jeziorem Tahoe. Coś mu mówiło, że tak. Gdyby okazało się, że przeczucie go nie myli, konflikt z Barclayami będzie nieunikniony. Zastanawiał się, czy Spencer wie, co robi. Mimo to raz czy dwa, kiedy syn zadzwonił do niego, prosząc o radę, starał się maksymalnie mu pomóc. Uważał, że jedyną szansę powodzenia da im zdecydowane obstawanie przy tym, że Crystal działała w obronie własnej.

Kompletowanie ławy przysięgłych trwało dziesięć dni, ale ostatecznie Spencer dopiął swego. W ławie zasiadło siedem kobiet i pięciu mężczyzn. Wszyscy oni z przerażeniem będą słuchali opowieści o tym, jak Salvatore wykorzystywał Crystal. Spencer posunął się nawet do tego, że poszedł na miasto i kupił dla Crystal rzeczy, które miała nosić w czasie procesu. Chciał, by wyglądała na sali rozpraw tak jak wtedy, kiedy ujrzał ją po raz pierwszy, czysto i niewinnie. Nie musiała udawać, że się boi, była wprost sparaliżowana strachem, siedząc za stołem obrony. Oskarżenie postawiło sprawę jasno i otwarcie. Przedstawili Crystal jako dziewczynę, która przyjechała do Hollywood gotowa zrobić wszystko, by się wybić, nie wyłączając sypiania z mężczyzną dwukrotnie od siebie starszym, który posiadał podejrzane znajomości. Nie próbowali ukrywać, kim był Ernie, wprost przeciwnie, postanowili to wykorzystać. Prokurator okręgowy dobrze przygotował się do sprawy. Wskazał na oskarżoną, siedzącą w drugim końcu sali rozpraw. Z jego słów wynikało, że Crystal jest dziwką, kolekcjonerką drogich strojów, futer i brylantowych bransoletek. Podkreślili, jakie wygodne życie wiodła przy boku Erniego. Zawdzięczała mu również karierę. Dzięki mężczyźnie, którego zamordowała z zimną krwią, stała się gwiazdką. Wymienili wszystkie filmy, w których role załatwił jej Ernie. Opisali całe jej życie, obfitujące w przemoc, historię rodzinnej wendety, w wyniku której zginął jej brat, a ona sama uciekła z domu w wieku siedemnastu lat, występy w trzeciorzędnym nocnym klubie w San Francisco, a potem przyjazd do Los Angeles z zamiarem omotania kogoś, kto pomógłby Crystal się wybić. Kiedy Salvatore przestał jej już być dłużej potrzebny, pragnąc się uwolnić od zobowiązań, wynikających z podpisanego z nim kontraktu, po prostu go zabiła.

Ale Spencer też się dobrze przygotował. Nie szczędził grosza, by sprowadzić wszystkich, którzy mogliby okazać mu się pomocni. Pearl mówiła o ciężkiej pracy Crystal, o jej nienagannym prowadzeniu się i skromności. Harry opisał nie piosenkarkę z trzeciorzędnego klubu, lecz młodą, słodką istotę. Podczas ich zeznań Crystal płakała, spoglądając na nich z wdzięcznością. Detektyw wynajęty przez Spencera, dotarł do każdego kelnera, każdej pokojówki, każdej garderobianej w Hollywood, którzy byli świadkami tego, jak Salvatore wykorzystywał Crystal. Spencer nie pominął niczego: gwałtu w domu w Malibu, kontraktu, którego warunków Crystal nigdy nie rozumiała, bicia, zniewag i wszelkiego rodzaju znęcania się Erniego nad Crystal. Opowiedział również o tym, jak zgwałcono ją, kiedy była jeszcze młodą dziewczyną. Crystal słuchała ze spuszczoną głową, na nowo przeżywając to, co ją spotkało w stajni. Okazała się dziewczyną boleśnie doświadczaną przez los, pracowitą, dobrą, która nigdy nikogo nie skrzywdziła. Dopiero kiedy Ernie znów próbował ją zgwałcić, doszło między nimi do bójki. Crystal, działając w obronie własnej, zabiła Salvatore. Nie miało sensu utrzymywać, że go nie zastrzeliła. Spencer wiedział, że wtedy na pewno przegrałby sprawę. Dlatego to postanowił przedstawić Erniego jako potwora próbującego zniszczyć tę dziewczynę bez rodziny, bez przyjaciół, bez nikogo, kto mógłby stanąć w jej obronie. Słowa obrońcy sprawiły, że sędziowie przysięgli znienawidzili Erniego za to, co zrobił Crystal. Ostatniego dnia na miejscu dla świadków zasiadła oskarżona. W prostej, szarej sukience wyglądała tak młodo i niewinnie, że sędziowie przysięgli nie mogli od niej oderwać oczu. Kiedy zakończono przesłuchania, Spencer miał cichą nadzieję, że zdobył sobie ich sympatię.

Przysłuchiwali się rozprawie ze ściśniętymi sercami, ale mimo to przez dwa dni naradzali się, jeszcze raz zapoznając się z dowodami i spierając się między sobą. Dwaj mężczyźni twardo obstawali przy tym, że Crystal jest winna morderstwa z premedytacją. Czekając na werdykt przysięgłych Spencer chodził wzdłuż korytarza, nie mając odwagi spojrzeć na Crystal. Przegrana oznaczała koniec jej życia. Crystal prawie się nie odzywała, patrzyła tylko na niego swymi wielkimi niebieskimi oczami. Kiedy woźny sądowy wezwał wszystkich z powrotem na salę, Crystal tak się trzęsły nogi, że ledwo mogła iść. Sędzia kazał jej wstać, a potem zwrócił się do przewodniczącego ławy przysięgłych z prośbą o werdykt. Crystal słuchała z zamkniętymi oczami. W głowie czuła pustkę. Oskarżono ją o morderstwo z premedytacją i miała tylko następującą alternatywę: uniewinnienie albo wyrok skazujący. Czy zaplanowała sobie wszystko? Czy chciała go zabić? Czy zdawała sobie sprawę z tego, co robi, gdy strzelała do niego z zimną krwią? Czy też walczyła, śmiertelnie przerażona, o własne życie, i to Ernie zmusił ją do pociągnięcia za cyngiel? Jeśli tak, jest niewinna, chociaż cały świat będzie przekonany, że zabiła Salvatore. Na myśl o tym przechodził ją dreszcz.

Przez długie tygodnie nalegała na Spencera, by powiedział, że nie zabiła Erniego, że nawet jej nie było w chwili, gdy ktoś do niego strzelał. Ale Spencer wiedział, że wtedy nie mieliby żadnych szans. Jedyne, co mógł zrobić, to jako ofiarę przedstawić Crystal, a nie Erniego:

– Panie przewodniczący, jaki jest werdykt ławy przysięgłych? Czy oskarżona jest winna morderstwa z premedytacją, czy też nie? – spytał sędzia. Nastąpiła przerwa, która zdawała się nie mieć końca.

Przewodniczący odchrząknął i spojrzał na Crystal. Spencer próbował wyczytać coś z jego twarzy. Czy odczuwał zadowolenie? Czy też przykro mu było, że sędziowie wydali właśnie taki werdykt, a nie inny?

– Niewinna, Wysoki Sądzie. – Znów spojrzał na Crystal, uśmiechając się nieśmiało.

Sędzia stuknął swym młotkiem, a Crystal padła w ramiona Spencera. Mało nie zemdlała. Ława przysięgłych doszła do wniosku, że to oczywisty przypadek działania w obronie własnej. Crystal była wolna. Nieważne, że do końca swych dni musi żyć z piętnem morderczyni. Była wolna. Spencer objął ją i przytulił. W ciągu ostatnich dwóch miesięcy nie śmiał jej dotknąć. Teraz trzymał w ramionach zapłakaną Crystal, a wokół nich tłoczyli się ludzie. Wpuszczono reporterów, zewsząd błyskały flesze. Spencer pośpiesznie wyprowadził Crystal z sali rozpraw. Przed budynkiem czekał na nich samochód z kierowcą. Musieli sobie torować drogę przez tłum. Sprawie nadano duży rozgłos, ale kimkolwiek był prawdziwy zabójca, mógł teraz spać spokojnie. Morderstwo przypisano Crystal, lecz uniewinniono ją. I to wyłącznie dzięki Spencerowi.

Jeszcze w samochodzie płakała, nie mogąc uwierzyć, że już po wszystkim. Nie chciała wracać po tych kilka rzeczy, które zostały w areszcie. Nie chciała oglądać Hollywood ani tego, co dostała od Erniego. Pragnęła stąd wyjechać.

Zatrzymali się na chwilę w hotelu, w którym mieszkał Spencer. Spakował się i godzinę później już byli w drodze do San Francisco.

– Nie mogę w to uwierzyć – szepnęła, kiedy jechali na północ. – Jestem wolna. – Nigdy jeszcze to słowo nie wydawało jej się bardziej słodkie. I tak oto w lutowe popołudnie Crystal u boku Spencera opuściła Hollywood, do którego przybyła dwa lata wcześniej.

Загрузка...