Rozdział czterdziesty drugi

Następnego dnia razem z Brianem odleciała do Kalifornii. Nie rozmawiali. Ford czytał, a ona wyglądała przez okno. Nie chciał jej jeszcze nic mówić, ale domyślił się prawdy. Całe popołudnie próbował się dodzwonić do hotelu. Kiedy ujrzał ją wieczorem, domyślił się wszystkiego. Pragnął życzyć Crystal szczęścia i prosić, by była ostrożna. Zaczęli rozmawiać, kiedy stewardesy podały lunch. Westchnął patrząc na nią. Uczynił z niej gwiazdę, ale zasługiwała na wszystko, co najlepsze w życiu. Do tej pory nie zaznała zbyt wiele szczęścia. Modlił się, by nie stała się bohaterką kolejnego skandalu. Ani ona, ani Spencer.

– Chcę, żebyś wiedziała, że zawsze możesz na mnie liczyć. Zawsze będę twoim przyjacielem – powiedział Brian.

Crystal płakała podczas całej rozmowy. Wyjechali do Waszyngtonu jako kochankowie i przyjaciele. Teraz wszystko się skończyło. Zawsze wiedział, że kiedyś nadejdzie taki dzień. Miał tylko nadzieję, że jak najpóźniej. Ich związek trwał dwa lata i Brian zdawał sobie sprawę, że nie ma prawa żądać więcej. Właściwie nie chciał tego. Nigdy nie pragnął jej poślubić.

– Spencer nie może zostać twoim mężem.

Crystal westchnęła i wydmuchała nos. Mimo splendoru uroczystości inauguracyjnych były to dla niej dwa wyjątkowo trudne dni.

– Wiem o tym, Brianie. To wszystko trwa już od piętnastu lat. – Spojrzał na nią zdumiony.

– A więc na długo przedtem, zanim urodziło się dziecko?

– Tak. Zakochałam się w Spencerze, kiedy miałam czternaście lat.

– W takim razie czemu, do cholery, nie poślubiłaś go? A może nigdy nie poprosił cię o rękę?

– Owszem, prosił, ale zawsze w nieodpowiednim momencie. Całe moje życie to komedia pomyłek. Ponownie spotkaliśmy się tuż po jego zaręczynach.

Po ślubie odkrył, że nie kocha swej żony. Wyjechał do Korei, a ja związałam się z Erniem. Kiedy wrócił, uważałam, że jestem zbyt dużo winna Erniemu, by go rzucić. Czy to nie ironia losu? Potem, kiedy chciałam odejść, Ernie mi nie pozwolił. Elizabeth też nie chciała się zgodzić na rozwód. I tak trwało to całe lata. Byliśmy jak para szaleńców, która nie potrafi uwolnić się od siebie. Po procesie znów prosił, bym za niego wyszła. Ale zawsze miał ambicje polityczne, a właśnie wtedy otworzyły się przed nim szanse wspaniałej kariery. Dla kogoś, kto chce wygrać wybory, kobieta, oskarżona o morderstwo, nie stanowi dodatkowego atutu. Więc dla jego dobra zerwałam naszą znajomość.

Spojrzał na nią z podziwem i domyślił się reszty.

– A potem zorientowałaś się, że jesteś w ciąży, ale nigdy mu o tym nie powiedziałaś.

Skinęła głową. Trafnie odgadł.

– Niełatwe miałaś życie. A co teraz?

– Nie wiem.

Brian zwrócił jej wolność, ale Spencer nadal miał żonę i był doradcą prezydenta. Świetnie zdawała sobie sprawę z tego, że ciągle ma związane ręce.

– Chce do mnie przyjeżdżać, kiedy tylko będzie mógł. Ale co dalej?.

– Powiem ci, co stanie się dalej. Pewnego dnia skończysz pięćdziesiąt lat i nadal będziesz zakochana w mężczyźnie, który jest mężem innej. A jeśli któregoś dnia zdecyduje się ubiegać o fotel prezydencki? Wtedy co? To będzie koniec waszych spotkań. Uważam, że powinnaś sobie poszukać jakiegoś sympatycznego, młodego faceta, poślubić go i mieć z nim dzieci. Zanim okaże się, że jest za późno. – Jednak sam nie zaproponował jej małżeństwa. Oboje wiedzieli, że nie chce ponownie się żenić ani mieć więcej dzieci. Mocno trwał w swoim postanowieniu. W ubiegłym roku usunięto mu nasieniowody. Ułatwiało to Crystal podjęcie decyzji. Ale chodziło teraz o Spencera i ich wspólną przyszłość. Brian uważał, że Crystal postępuje nierozsądnie. Jeśli Spencer nie może jej teraz poślubić, powinna się z nim rozstać na dobre. Ale łatwiej powiedzieć, niż zrobić. Kiedy sześć tygodni później Spencer przyjechał do Los Angeles, wspólnie spędzone godziny wypełniała miłość. Ani na chwilę nie opuszczali jej mieszkania. Po dwóch dniach wyjechał, zostawiając w życiu Crystal dotkliwą pustkę. Czekała na następną wizytę. Ale upłynęły trzy miesiące, nim znów udało mu się wyrwać. Niepodobieństwem było takie życie, ale tylko to im pozostawało, skradzione chwile, dni, spędzone w jej mieszkaniu, wspólna tajemnica. Oczywiście cały czas nie ustawały plotki i domysły, z kim chodzi Crystal. Po roku ukradkowych spotkań ze Spencerem rozpoczęła w końcu rzekomy "romans" z aktorem, z którym często występowała. Był pedałem, jemu tak samo jak Crystal zależało na zachowaniu pozorów. Od czasu do czasu spotykała się też z Brianem. Kiedy dowiadywał się, że nadal widuje się ze Spencerem, nie szczędził jej wymówek.

Zeb miał już siedem lat i ogromnie pragnął odwiedzić Hollywood, by się zobaczyć z mamą. W końcu ustąpiła i pozwoliła mu przyjechać z Websterami, których perspektywa takiej wyprawy pociągała, a zarazem przerażała nie mniej niż chłopca. Wybrali się wszyscy razem do Disneylandu, gdzie świetnie się bawili. Crystal oświadczyła synowi, że jeśli zechce, za jakiś czas znowu może do niej przyjechać.

Ale Zeb cieszył się, że może już wrócić na ranczo razem z Websterami i Jane, którą uważał za swoją siostrę. Miała czternaście lat i odznaczała się taką samą subtelną urodą, jak jej matka. Crystal urządziła im wycieczkę do kilku wytwórni filmowych i sama się sobie dziwiła, czemu nie pozwoliła im wcześniej przyjechać do Hollywood. Nikt niczego nie podejrzewał, bo Zeb był zupełnie niepodobny do Crystal.

Nadeszło lato 1963 roku. Od dwóch lat znów widywała się ze Spencerem i już się pogodziła ze swym losem. Nie próbowała nawet go przekonywać, by zaprzestali tych spotkań. Wiedziała, że nie może mu pozwolić odejść. Nie potrafiła żyć bez niego i wydawało się, że w końcu znaleźli rozwiązanie. Nikt się niczego nie domyślał, a Elizabeth było obojętne, co porabia jej mąż. Zbyt pochłaniały ją spotkania z przyjaciółmi, praca w różnych komitetach, wydawanie przyjęć i własna praktyka adwokacka. W jej życiu nie było miejsca na męża.

W listopadzie Crystal całe dnie i noce spędzała w studio, występując w nowym filmie Briana. Ford przysięgał, że Crystal zdobędzie za niego kolejnego Oscara. Właśnie mieli przerwę w zdjęciach. Siedziała i rozmawiała z innymi aktorami, kiedy usłyszała informację o zamachu na prezydenta. Serce zaczęło jej walić jak młotem. Pobiegła do biura, by obejrzeć w telewizji wiadomości. Początkowo sądzono, że zginęło również kilku doradców. Patrzyła ze zgrozą na pokazywane w kółko ujęcia nieprzytomnego prezydenta, leżącego na tylnym siedzeniu, z głową na kolanach żony, a później fasadę szpitala, do którego go przewieziono.

O dwudziestej trzeciej trzydzieści pięć czasu kalifornijskiego spiker ogłosił zdławionym głosem, że prezydent nie żyje. Oficjalne uroczystości pogrzebowe odbędą się w Waszyngtonie. Pokazywali stężałą z bólu twarz jego żony, ale ani słowem nie wspomnieli o Spencerze. Wszyscy wybuchnęli płaczem. Crystal zbladła jak ściana. Nie wiedziała, u kogo zasięgnąć informacji. W odruchu desperacji zatelefonowała do biura Briana. Właśnie dowiedział się o śmierci prezydenta i płacząc podniósł słuchawkę.

– Muszę wiedzieć, czy Spencerowi nic się nie stało – powiedziała zdławionym głosem. – Czy wiesz, do kogo mogę zadzwonić w tej sprawie?

Nastąpiła długa chwila ciszy. Brian uświadomił sobie, co w tej chwili czuje Crystal. Może to dla niej być jeden cios za dużo.

– Spróbuję się czegoś dowiedzieć i zaraz przekażę ci wiadomości. – Ale minęły godziny, nim udało mu się złapać swoich znajomych w Waszyngtonie.

Crystal cały dzień spędziła jak w transie, czekając na telefon Briana. Zadzwonił do niej o dziewiątej wieczorem. Do tego czasu Lyndona Johnsona zaprzysiężono już na nowego prezydenta, a ciało Jacka Kennedy'ego przewieziono do Waszyngtonu. Cały naród płakał patrząc na Jackie stojącą w poplamionym krwią kostiumie, kiedy z samolotu wynoszono trumnę ze zwłokami jej męża.

Crystal słysząc głos Briana, zaczęła płakać, bała się, co jej za chwilę powie. Brian uspokoił ją.

– Nic mu nie jest. Wrócił do Waszyngtonu. Jest w Białym Domu. – Kiedy odłożyła słuchawkę, wybuchnęła szlochem. Płakała nad Jackiem i Jackie, nad światem, który odszedł razem z nim, ale jednocześnie były to łzy ulgi, że Spencerowi nic się nie stało.

Загрузка...