Cztery dni po Święcie Dziękczynienia, 26 listopada 1956 roku Zebediah obchodził swoje pierwsze urodziny. W tym samym roku Ingrid Bergman zagrała w filmie "Anastazja". Była to jej pierwsza rola od czasu głośnego skandalu, którego stała się bohaterką. Crystal ogromnie się cieszyła, że udało jej się uniknąć publicznego potępienia, które spotkało szwedzką gwiazdę. Wprawdzie nie była tak sławna jak Ingrid Bergman, ale mało brakowało, a w rok po oskarżeniu o morderstwo jej zdjęcia, opatrzone pełnymi oburzenia komentarzami, znów trafiłyby na pierwsze strony gazet.
Crystal sama upiekła dla Zeba tort. Malec śmiał się radośnie, wsadziwszy obie rączki w krem. Jane pomagała mu oczyścić ubranko, by jako tako wyglądał. Miała osiem lat i ubóstwiała chłopca. Był jej ulubionym towarzyszem zabaw.
Hiroko stopniowo zyskiwała akceptację otoczenia, które przez dziesięć lat unikało z nią jakiegokolwiek kontaktu. Ale Jane nadal płaciła za odważny krok swych rodziców. Większość dzieci, z którymi chodziła do szkoły, dokuczała jej i przezywała "mieszańcem". W efekcie tego była nieśmiała i bała się rówieśników, choć jednocześnie odznaczała się wyjątkową jak na swój wiek rozwagą.
Dzięki łagodnym metodom wychowawczym matki posiadła dar przebaczania i cierpliwości. Cały swój wolny czas spędzała z Zebem. Była to dla Crystal, zajętej nadzorowaniem ranczo, a czasem nawet pracującej w polu, ogromna pomoc. Gospodarstwo kwitło i Crystal sprzedała nawet kawałek ziemi, by wprowadzić kolejne usprawnienia. Ale jednocześnie zorientowała się, że nigdy nie wyciśnie z niego więcej niż na skromne życie. W najlepszym wypadku mogła liczyć na to, że starczy środków na utrzymanie ranczo i zaspokojenie podstawowych potrzeb Zeba i jej. Nigdy dzięki niemu nie staną się bogaci, nie miała nawet co marzyć choćby o odrobinie luksusu. Od kilku miesięcy martwiła się tą sytuacją.
Widziała, jak Websterowie zmagają się z problemami dnia codziennego. Nie brała od nich czynszu za dom, ale pieniądze ze stacji benzynowej, podobnie jak z ranczo, ledwo starczały na życie. Teraz musiała też myśleć o Zebie. Zdawała sobie sprawę z tego, że wkrótce musi znaleźć sobie jakąś pracę, by móc odłożyć co nieco na jego przyszłe potrzeby. Wiedziała, że nie sprzeda gospodarstwa. W uszach wciąż dźwięczały jej słowa ojca, zaklinającego ją, by nie wyzbywała się ranczo. Stało się domem jej, Zeba, a także Websterów i za nic go nie sprzeda.
Kiedy dzwonił Spencer, nie dzieliła się z nim swymi troskami. Nadal telefonował od czasu do czasu, ale Crystal, bojąc się, że Spencer usłyszy gdzieś z daleka głos dziecka, starała się możliwie jak najszybciej kończyć rozmowę. Zresztą dzwonił do niej coraz rzadziej. Tylko cierpiał, słysząc jej głos, a Crystal za każdym razem oświadczała kategorycznie, że nie chce go widzieć. Gdyby przyjechał, mógłby jeszcze zobaczyć Zeba, a postanowiła zachować jego istnienie w tajemnicy. Wiedziała, że Spencer dobrze sobie radzi, czytała o nim nawet raz w magazynie "Time", od czasu do czasu lokalna prasa też umieszczała o nim krótkie wzmianki.
Wiosną 1957 roku cały kraj przeżywał okres dobrej koniunktury, która jednak na życie na ranczo wpływała w sposób niezauważalny. Ostatnia zima okazała się wyjątkowo ciężka. Crystal zdawała sobie sprawę z tego, że musi coś przedsięwziąć, i to szybko. Nie mogła dłużej oszukiwać samej siebie. Musi znaleźć pracę, by zarabiać więcej pieniędzy.
Zeb miał półtora roku i wszędzie biegał za Jane. Ledwo mógł się doczekać na jej powrót ze szkoły do domu. Pewnego majowego popołudnia Crystal razem z Hiroko szły polną drogą, wijącą się między krzewami winnej latorośli. Kilka metrów przed kobietami w radosnych podskokach biegły dzieci. Ostatniej nocy, po wielu miesiącach łamania się z myślami, Crystal podjęła decyzję. Doszła do wniosku, że po dwóch latach od procesu skandal z nim związany ucichł. Postanowiła wrócić do Hollywood i spróbować szczęścia od nowa. Nie miała innego wyjścia. Umiała przecież tylko grać i śpiewać. Kiedy powiedziała o tym Hiroko, Japonka spojrzała na nią smutno. Zawsze zastanawiała się, czy Crystal wróci do filmu, więc niezbyt zdziwiła ją decyzja przyjaciółki. Trudno się znowu rozstawać. Kto wie, może Crystal nawet sprzeda ranczo… Ale Crystal zapewniła, że nie zamierza pozbyć się gospodarstwa. A jej następne słowa zdumiały Hiroko.
– Chcę zostawić Zeba z wami. – Obserwowała go, jak kroczył za Jane. Dziewczynka chichotała, a Zeb śmiał się w głos. Jego śmiech rozczulał ją do łez. Codziennie, w każdej chwili, przypominał jej Spencera.
– Pojedziesz do Los Angeles bez niego? – Hiroko wprost nie mogła w to uwierzyć.
– Muszę. Czytałaś, co spotkało Ingrid Bergman. Upłynęłyby lata, nim pozwoliliby mi znów stanąć na planie filmu. Zresztą teraz też mogą nie zgodzić się na to, żebym zagrała. Ale warto spróbować. Sztuka aktorska to jedyna rzecz, na której się znam. – Wiedziała, że była dobrą aktorką. Rok temu obejrzała jeden z filmów, w którym zagrała, i z zainteresowaniem obserwowała na ekranie swoje poczynania. Teraz w wieku dwudziestu pięciu lat, stała się kobietą w pełni dojrzałą, a dojrzałość ta jeszcze podkreślała jej urodę, choć Crystal sobie tego nie uświadamiała. W tym roku skończy dwadzieścia sześć lat. Musiała myśleć o dziecku. Ostatni dzwonek, by wrócić do Hollywood, póki jeszcze jest młoda i póki zupełnie o niej nie zapomniano. Po procesie specjalnie zerwała wszelkie kontakty z tamtym światem. Teraz będzie musiała więc zaczynać od nowa. Ale tym razem postanowiła zaufać tylko wytężonej pracy, omijać zaś ludzi pokroju Erniego. Nigdy więcej nie będzie korzystała z niczyjej protekcji… Dostała już nauczkę. Tego wieczoru Hiroko powiedziała o wszystkim mężowi. Boyd nie mniej od niej zdumiał się słysząc, że Crystal zamierza opuścić dolinę.
– I zostawia Zeba z nami? – Hiroko skinęła głową. Boyd się wzruszył. Był to najlepszy dowód, jak bardzo Crystal im ufała. Wiedzieli, jak bezgranicznie kocha swego synka. Ostatni tydzień przed wyjazdem płakała jak bóbr. Czuła się tak, jakby własnymi rękami wyrywała sobie serce z piersi. Wiedziała jednak, że dla dobra dziecka musi się zdobyć na to poświęcenie. Lepiej zdecydować się na ten krok teraz niż za dziesięć lat. Zresztą wtedy byłoby już za późno. Z każdym rokiem stawała się przecież starsza.
– A jeśli mnie zapomni? – pytała swą przyjaciółkę, zalewając się łzami.
Hiroko widząc, jak Crystal przeżywa rozstanie z Zebem, zastanawiała się, czy potrafiłaby się zdobyć na podobne poświęcenie.
Pewnego pogodnego, czerwcowego poranka Crystal po raz ostatni ucałowała synka i przez dłuższą chwilę stała na ganku w promieniach wschodzącego słońca, spoglądając na swoje ranczo. Serce jej się ścisnęło jak zawsze, kiedy patrzyła na ziemię ojca. Przytuliła Zebediaha, chłonąc słodki zapach jego skóry, po czym tłumiąc szloch oddała go Hiroko.
– Opiekuj się nim troskliwie… – Chłopczyk wybuchnął płaczem i wyciągnął rączki do matki. Od dnia narodzin nie rozstawał się z nią ani na godzinę. A teraz zostawiała go. Obiecała, że wróci najszybciej, jak tylko będzie mogła, choć wiedziała, że stan finansów nie pozwoli jej na częste wizyty na ranczo.
Boyd odwiózł Crystal do miasta i przyglądał się, jak wsiadała do autobusu. Odwróciła się i jeszcze raz go uściskała. Do oczu znów napłynęły jej łzy.
– Opiekujcie się moim synkiem…
– Nic mu nie będzie. Uważaj na siebie. – Nie mógł odpędzić natrętnych myśli o nieszczęściach, które spotkały ją poprzednio w Hollywood. Ale teraz była starsza i mądrzejsza.
Zatrzymała się na jeden dzień w San Francisco, by kupić sobie trochę ubrań. Z rozwagą dokonywała zakupów. Miała niewiele pieniędzy. Tym razem jednak dokładnie wiedziała, czego szuka. Kupiła sukienki, które podkreślały jej figurę, a przy tym nie były wyzywające. Dopiero mierząc je zorientowała się, jak zeszczuplała, pracując na ranczo. W dolinie cały czas chodziła w dżinsach, nie przywiązując specjalnej wagi do swego wyglądu. Ale strata kilku kilogramów sprawiła, że jej nogi zdawały się jeszcze dłuższe, talia – smuklejsza, a biust – pełniejszy. Kupiła parę kapeluszy, pasujących do jej typu urody, i kilka par butów na tak wysokich obcasach, że ledwo mogła w nich chodzić. Spotkała się z Harrym i Pearl i zjadła z nimi kolację. Wystąpiła też raz w restauracji, by przypomnieć sobie, jakie to uczucie śpiewać przed publicznością. Zdumiała się, że nie zapomniała nic ze swych dawnych umiejętności. Ale jednocześnie przypomniała sobie ten wieczór, kiedy Spencer ujrzał ją tu zaraz po swoich zaręczynach z Elizabeth. Każde miejsce wywoływało wspomnienia związane z nim. Miała nadzieję, że Los Angeles nie będzie jej przypominało Erniego.
Następnego dnia znalazła się w Hollywood i okazało się, że nikt już tu nie pamięta Crystal Wyatt. Nie rozpoznana przez nikogo zatrzymała się w tanim hotelu. Była jeszcze jedną ładną dziewczyną, która przyjechała do tego niezwykłego miasta, by ktoś mógł ją odkryć.
Odczekała jeden dzień, by przyzwyczaić się do nowego otoczenia. Zadzwoniła dwa razy do domu. Zeb czuł się świetnie, dopisywał mu apetyt, wybrał się do domu na ranczo w poszukiwaniu mamy, ale Jane poszła za nim i przyprowadziła go z powrotem. Hiroko twierdziła, że chłopczyk sprawia wrażenie szczęśliwego. Nazajutrz drżącymi palcami nakręciła numer do jednego z agentów, którego poznała kilka lat temu. Od jej pierwszego przyjazdu do Los Angeles, kiedy towarzyszyła jej Pearl, minęło pięć lat. Tym razem jednak wiedziała, co robi. Agent umówił się z nią, ale kiedy spotkali się po południu, oświadczył jej bez ogródek:
– Jeśli chcesz znać prawdę, nie mogę cię polecić żadnemu producentowi.
– Dlaczego? – spytała, patrząc na niego smutno swymi wielkimi oczami. Nadal była olśniewająca, ale nie kłamał mówiąc, że nie może jej zaproponować roli w jakimkolwiek filmie.
– Zabiłaś faceta. To zabawne miasto. Ludzie gotowi są tu, nie oglądając się na nic, zrobić drugiemu największe świństwo, byle tylko osiągnąć zamierzony cel. Ale kiedy ma dojść do podpisania kontraktu, wytwórnie filmowe oczekują osób o nieskazitelnej opinii. Domagają się, by wszyscy mieli czyste ręce i zachowywali się nienagannie. Nie akceptują ekscentryków, szaleńców ani zuchwalców. Jeśli któraś zajdzie w ciążę, gdy przyłapią kogoś w łóżku z cudzą żoną, a już nie daj Boże zdarzy się zabójstwo, koniec kariery. Skorzystaj z mojej rady, złotko: wracaj tam, gdzie byłaś przez ostatnie dwa lata, i zapomnij o Hollywood.
Crystal rozważała bardzo serio taką ewentualność, ale miała jeszcze dosyć pieniędzy, by zostać tu co najmniej przez dwa miesiące, i nie chciała się tak od razu poddawać. W następnym tygodniu spotkała się z trzema innymi agentami. Powiedzieli jej to samo, choć nieco delikatniej. Ale fakt pozostawał faktem: nie dawano jej szans. Przyznali, że w dwóch ostatnich filmach, w których grała, była świetna, że ma wspaniały głos, że wszyscy reżyserzy, z którymi współpracowała, bardzo ją chwalili, ale pomimo to żadna wytwórnia jej nie zaangażuje.
Dwa tygodnie po przyjeździe, w upalne, słoneczne popołudnie siedziała w restauracji i piła oranżadę, kiedy ujrzała aktora, z którym kiedyś grała. Przez jakiś czas przyglądał jej się z daleka, a potem wolnym krokiem podszedł do stolika.
– Crystal, to ty? – Skinęła głową, uśmiechając się, i zdjęła kapelusz. Sława nie uderzyła mu do głowy i Crystal bardzo miło wspominała pracę z nim.
– Tak. Przynajmniej tak mi się wydaje. Co u ciebie, Lou?
– Dziękuję, dobrze. Gdzieżeś ty się, u diabła, podziewała przez cały ten czas?
– Wyjechałam stąd. – Oboje wiedzieli dlaczego, ale Lou ani słowem nie napomknął o procesie dotyczącym tragicznej śmierci Erniego.
– Co teraz robisz? Grasz w jakimś filmie? – Nie słyszał, że wróciła do miasta. Nigdy nie przyjaźnili się blisko, ale bardzo ją lubił. Ubolewał, że tak jej się nie powiodło w życiu. Była profesjonalistką i nie wątpił, że pewnego`dnia zostanie wielką gwiazdą. Podobnie jak nie wątpił w to Ernie.
– Nie, nie pracuję. – Spojrzała na niego zrezygnowana. – Nikt nie chce mnie zaangażować.
– Potrafią być bezwzględni. – Sam miał problemy w związku z plotkami, że jest pedałem. Dopiero kiedy poślubił siostrę swego kochanka, zostawili go w spokoju. Hollywood to miasto ludzi zakłamanych. Trzeba albo zaakceptować panujące tu reguły gry, albo stąd wyjechać. – Kto jest twoim agentem?
– Nie ma chętnych.
– Cholera. – Usiadł obok. Bardzo chciałby jej pomóc. Nagle przyszła mu do głowy pewna myśl. – Czy zwróciłaś się bezpośrednio do któregoś z reżyserów? Czasami to skutkuje. Jeśli im na tobie naprawdę zależy, wywierają nacisk na kogo trzeba i pewnego dnia dzwoni telefon, po czym okazuje się, że jesteś zatrudniona.
– Obawiam się, że w moim przypadku nie będzie to takie proste.
– Słuchaj… gdzie się zatrzymałaś? – Podała mu nazwę hotelu. Zapisał ją sobie na serwetce. – Nic nie rób. Nie wyjeżdżaj. Skontaktuję się z tobą. – Kiedy się z nią pożegnał, było mu jej cholernie żal, bo wiedział, co Crystal czuje. Nie liczyła na jego pomoc i na to, że Lou zadzwoni.
Dwa tygodnie później prawie się już poddała. Strasznie tęskniła za Zebem. Był koniec lipca i właściwie postanowiła wracać do domu. Nie miało sensu tkwienie tu jeszcze przez cały sierpień. I właśnie wtedy odezwał się telefon. Kiedy podniosła słuchawkę, okazało się, że to Lou…
– Crystal, masz pod ręką ołówek? To pisz. – Podał jej nazwiska dwóch osób: reżysera i głośnego producenta. Robili filmy, które zdobywały nagrody Akademii Filmowej, i niemal wybuchnęła śmiechem na myśl, że ma do nich zadzwonić. – Słuchaj, rozmawiałem z nimi, to wyjątkowi faceci. Reżyser nie jest pewien, co uda mu się dla ciebie zrobić, ale chce spróbować. A Brian Ford poprosił, byś koniecznie się z nim porozumiała.
– Sama nie wiem, Lou, co zrobię. Chyba nie zdecyduję się z nimi skontaktować, ale dziękuję ci za dobre chęci.
– Słuchaj – odezwał się nieco dotknięty – jeśli do nich nie zadzwonisz, postawisz mnie w niezręcznej sytuacji. Powiedziałem im, że bardzo ci zależy na pracy. No więc jak?
– Pewnie, że mi zależy… ale… czy oni wiedzą o procesie?
– Pytasz serio? – Roześmiał się gorzko. Szesnaście osób powiedziało mu, by jej powtórzył, żeby sobie poszła do diabła. Wiedzieli. Wiedzieli wszyscy. – Spróbuj. Nie masz przecież nic do stracenia. – Miał rację i nazajutrz zatelefonowała pod oba numery. Frank Williams był z nią szczery, powiedział, że zdobycie angażu będzie graniczyło z cudem, ale zaproponował jej zdjęcia próbne. Jeśli okażą się dobre, może je pokazywać, starając się o jakąś rolę. Postanowiła skorzystać z jego oferty i dopiero po zdjęciach próbnych zadzwonić do producenta.
Pierwsze zdjęcia próbne wypadły słabo. Crystal była spięta i czuła się tak, jakby zapomniała wszystko, co kiedyś umiała. Ale Frank nalegał, by spróbowała ponownie. Tym razem poszło jej znacznie lepiej. Wspólnie obejrzeli materiał, a Frank mówił jej, co zrobiła źle. Wiedziała, że powinna zatrudnić korepetytora, ale nie miała pieniędzy. Zastanawiała się, czy w ogóle warto dzwonić do Briana Forda. Zdjęcia próbne przecież nie wyszły najlepiej. Czuła się zmęczona, z jej nazwiskiem wiązał się wielki skandal. Ale ostatecznie zatelefonowała do Forda, przede wszystkim dlatego, by nie zrobić przykrości Lou. Przynajmniej zanim wróci na ranczo, do swego syna, będzie mogła szczerze zapewnić Lou, że spróbowała. Prawie się cieszyła, że nic z tego nie wyszło. Nie potrafiła znieść dłuższego rozstania ze swym dzieckiem.
Sekretarka Briana Forda wyznaczyła jej spotkanie z producentem na najbliższe popołudnie. Sprawiała wrażenie, jakby wiedziała, kim jest Crystal. Nazajutrz Crystal pojechała taksówką do biura Forda. Znajdowało się w North Hollywood. Nerwowo spoglądała na taksometr. Zapomniała, że taksówki są aż tak drogie. Była w mieście dokładnie pięć tygodni i jej skromne środki topniały w zastraszającym tempie. Czasami nawet odmawiała sobie jedzenia. Zresztą panowały upały i dręczyła ją tęsknota za Zebem, więc nigdy właściwie nie odczuwała głodu.
Sekretarka poprosiła, by zaczekała. Crystal wydawało się, że upłynęła cała wieczność, nim wreszcie zaprowadzono ją do producenta. Ubrana była w wąską, białą suknię z długim rozcięciem z tyłu. Wyszczotkowała swoje platynowe włosy, że aż lśniły, i wyjątkowo nie spięła ich, tylko zostawiła rozpuszczone, tak jak często robiła w dzieciństwie. Na nogach miała białe sandałki na wysokich obcasach, założyła też rękawiczki, ale była prawie bez makijażu. Zmęczyło ją już to strojenie się, udawanie, że jest kimś innym niż w rzeczywistości. Pragnęła wrócić do domu, znów chodzić w dżinsach. Uznała, że spotkanie z Fordem to ostatnia próba. Chciała już mieć to jak najszybciej za sobą i móc wrócić do doliny. Kiedy sekretarka prowadziła Crystal do gabinetu Forda, z oczu kandydatki na gwiazdę można było wyczytać, czego naprawdę pragnie. Gabinet okazał się olbrzymi, pięknie umeblowany, na półce biegnącej wzdłuż jednej ściany stały w szeregu Oscary, naprzeciwko znajdował się kominek, obok niego wielki, szklany stół. Na podłodze leżał gruby, szary dywan. Krocząc w stronę biurka czuła na sobie przenikliwy wzrok Forda. Był niezwykle wpływową osobą. Miał śnieżnobiałe włosy i niebieskie oczy. Kiedy wstał, przekonała się, jaki jest wysoki. Miał metr dziewięćdziesiąt pięć wzrostu i głęboki, melodyjny głos. Dawno temu był aktorem. Ale dość szybko zorientował się, że bardziej, niż wkuwanie roli na pamięć, pociągają go inne rzeczy. W wieku dwudziestu pięciu lat został reżyserem, a dziesięć lat później producentem filmowym. Teraz miał pięćdziesiąt pięć lat i za sobą dwadzieścia lat pracy w filmie. Stworzył wiele wspaniałych dzieł i cieszył się powszechnym szacunkiem. Crystal zdawała sobie sprawę, jaki to zaszczyt być choćby przyjętą przez Forda.
Uśmiechnął się do niej uprzejmie, poprosił, by usiadła, poczęstował ją papierosem, ale podziękowała. Zapalił więc sam i przyglądał się jej, zmrużywszy lekko oczy. Wyglądał jak ktoś, kto powinien konno lub pieszo przemierzać własne gospodarstwo, tak jak robił to jej ojciec, a nie siedzieć za biurkiem i zajmować się produkcją filmów. Nie było w nim nic z gładkich i wytwornych manier Ernesto Salvatore. Wyglądał na człowieka niezwykle dystyngowanego.
– Lou mówił mi, że niełatwo ci, odkąd wróciłaś. – Skinęła głową. Nawet nie odczuwała zdenerwowania. Odnosiła wrażenie, jakby rozmawiała z ojcem.
– Cóż, właściwie się tego spodziewałam. – Oboje wiedzieli dlaczego. Ford okazał się na tyle delikatny, że nie wspomniał ani słowem o procesie.
– A więc nie udało ci się? – Zmrużył oczy, spoglądając na nią zza chmury dymu papierosowego. Crystal potrząsnęła głową
– Nie. Jutro wracam do domu.
– Wielka szkoda. Chciałem ci coś zaproponować. – Zastanawiała się, czy jej jeszcze zależy na graniu. Jakakolwiek praca tutaj będzie oznaczała rozłąkę z Zebem, a już dłużej nie mogła tego znieść. – Właśnie szykujemy się do kręcenia nowego filmu. Chciałbym dopisać w nim małą rolę dla ciebie. Żebyś znów mogła spróbować własnych sił. Nic wielkiego. Ale dzięki temu przekonalibyśmy się, jak zostałby przyjęty twój powrót na ekrany.
– Czy ten film realizuje jakaś wielka wytwórnia? – Wiedziała już, że żadne studio nie zaangażowałoby jej, nawet do najmniejszej rólki. Ford potrząsnął głową, nie spuszczając z niej wzroku. Frank Williams pokazał mu już jej zdjęcia próbne, które mu się spodobały.
– Nie, robię go jako niezależny producent. Oczywiście, dystrybucję powierzymy im. Ale nie będą mieli nic do gadania, jeśli chodzi o obsadę. – Zastanawiał się nawet, czy nie wymyślić dla Crystal jakiegoś pseudonimu artystycznego, ale zrezygnował. Bez względu na to, co zrobiła w życiu prywatnym, Crystal Wyatt kiedyś była znana jako bardzo dobra aktorka. – Czy chciałabyś sobie to spokojnie przemyśleć? Zdjęcia zaczniemy nie wcześniej niż we wrześniu.
– Czy chce pan podpisać ze mną kontrakt?
Uśmiechnął się i potrząsnął głową.
– Tylko na ten film. Nigdy nie byłem i nie chcę być właścicielem niewolników.
– Zorientowała się, że wie, co ją spotkało dwa lata temu, a mimo to chciał z nią współpracować. Ogarnęła ją fala wdzięczności. Korciło ją, by zaryzykować.
– Czy da mi pan kilka dni na zastanowienie? – Oboje wiedzieli, że to dla niej jedyna szansa. Ale Crystal chciała spokojnie rozważyć, czy próba odzyskania utraconej pozycji w świecie filmu warta jest rozłąki z Zebem.
Uścisnął jej dłoń i odprowadził do samych drzwi. Czuła się w jego obecności dziwnie dobrze. Lou miał rację. Brian Ford był nadzwyczaj miłym człowiekiem i może dzięki niemu znów wróci do filmu. Całą noc nie spała, rozważając jego propozycję. Z samego rana zadzwoniła i oświadczyła, że przyjmuje ofertę. Sprawiał wrażenie zadowolonego i obiecał, że przyśle jej kontrakt i scenariusz.
– Zwróć się do prawnika z prośbą o zaopiniowanie warunków kontraktu. – Traktował te kwestie zupełnie inaczej niż Ernie. – Na planie nie musisz być wcześniej niż piętnastego września.
Była to najlepsza wiadomość od początku tygodnia. Mogła na cały sierpień i połowę września pojechać do domu, do Zeba. Zadzwoniła do Lou z podziękowaniem. Dał jej nazwisko swego prawnika, który miał przejrzeć kontrakt Crystal. Jeszcze tego samego popołudnia wyruszyła w podróż powrotną na ranczo, zostawiwszy uprzednio w biurze Forda swój adres. Wieczorem już jechała autobusem, zdążającym w stronę doliny. Nadal była zdumiona tym, w jaki sposób potraktował ją Brian Ford. Kiedy tej nocy siedziała w swojej kuchni, tuląc do piersi syna, uśmiechnęła się uszczęśliwiona. A więc udało się! Osiągnęła to, co zamierzała! Ale najbardziej cieszyła się z tego, że znów jest w domu z Zebem. Przez sześć tygodni biegała i bawiła się z nim, nie zostawiając go samego na dłużej niż kilka minut.
Boyd i Hiroko cieszyli się razem z nią. Sześć tygodni później znów pojechała na południe. Dostała niewielką rolę, ale Ford zadbał o to, by była dobra. Chciał, by Crystal wypadła jak najlepiej. Uważał, że jest utalentowana i bardzo ją polubił.
Podziwiał jej szczerość, otwartość, serdeczność i spokojną odwagę, zrodzoną pod wpływem ciężkich przeżyć. Wywierało to dodatni wpływ na sposób jej gry. Kiedy pod koniec dnia przejrzał materiał, nakręcony wcześniej, przekonał się, że miał rację. Była dobrą aktorką. Nawet bardzo dobrą. Zaproponował jej rolę w kolejnym filmie. Gdy na Boże Narodzenie przyjechała do domu, miała dość pieniędzy, by dla każdego kupić skromny upominek. Zaraz po świętach musiała wracać na plan. Pracowała ciężko do marca. Drugi film też okazał się dobry, a kiedy wszedł na ekrany, krytycy wprost nie mogli się nachwalić Crystal. W jednej chwili zapomnieli o jej przeszłości. Znów stała się ich ulubienicą, ale tym razem mieli podstawy do zachwytów. Była świetną aktorką, występującą w świetnych filmach, kręconych przez jednego z najbardziej prestiżowych producentów Hollywood. Żadnej chałtury, nacisków, nieczystych interesów, podziemnego świata. Pozwolono w spokoju spoczywać duszy Erniego Salvatore, a Crystal Wyatt nie tylko wyszła z całej tej afery obronną ręką, ale nawet triumfowała.
Pewnego razu Spencer wybrał się sam do kina na drugi z nakręconych przez Crystal filmów i był zdumiony, że dziewczyna znów gra. Od kilku miesięcy nie dzwonił do niej i nie wiedział, że postanowiła znów zająć się aktorstwem. Siedział wpatrując się w ekran i czując tępe ukłucia w sercu. Nazajutrz próbował do niej zadzwonić. Ale telefon na ranczo nie odpowiadał, a nie miał pojęcia, jak ją odszukać w Hollywood. Zresztą i tak nie miałoby to sensu. Kiedy ostatni raz rozmawiał z Crystal, zupełnie jasno dała mu do zrozumienia, by więcej do niej nie telefonował. Życie wypełniała mu praca. Został głównym doradcą senatora i postanowił nie ubiegać się o fotel w Kongresie.
Na początku 1959 roku Crystal przystąpiła do pracy w nowym filmie. Miała własny apartament i po raz pierwszy czuła się bezpieczna, jeśli chodzi o pracę. Wszystkie wytwórnie ubiegały się o kontrakt z nią, ale wolała pracować dla Briana Forda. Wiązało się to z pewnymi ograniczeniami, ale lubiła filmy, które kręcił. Ford wiele ją nauczył. I zarabiała masę pieniędzy. Od czasu do czasu zabierał ją na kolację. Byli dobrymi przyjaciółmi, ale nigdy nie żądał od niej więcej, niż chciała mu dać. Żyła tylko dla swego syna. Co wieczór rozmawiała z nim przez telefon i czekała tylko na przerwy w zdjęciach, by jechać na ranczo i zobaczyć się z nim.
Pewnego razu, kiedy jadła z Brianem kolację u "Chasena", Ford zapytał ją z uśmiechem:
– Gdzie właściwie znikasz, kiedy tylko masz wolną chwilkę? – Przypuszczał, że ma kogoś, bo nigdy nie widział jej z żadnym mężczyzną.
Zawahała się, nim odpowiedziała. Wiedziała, że może mu zaufać i w przypływie szczerości wyznała prawdę.
– Jeżdżę na ranczo, do swojego syna. Kiedy jestem zajęta pracą w filmie, opiekują się nim moi przyjaciele.
Brian Ford zmarszczył brwi i spytał przyciszonym głosem:
– Crystal, czy byłaś kiedyś zamężna? – Potrząsnęła głową. Ford domyślał się, że Crystal jest panną. – Nigdy nie wspominaj nikomu o synu. Pamiętaj, co zrobili Ingrid Bergman. Wyrzuciliby cię stąd w takim tempie, że nawet byś się nie zorientowała, kiedy to nastąpiło.
– Wiem. – Westchnęła. – Właśnie dlatego zostawiam dziecko na ranczo. – Widocznie byli w stanie tolerować zabójstwo, ale nieślubne dziecko – nigdy. – Ile ma lat? – Ciekawiło go, kto jest ojcem. Może właśnie dlatego zamordowała Erniego, może miało to jakiś związek z dzieckiem. Nigdy wcześniej nie dopytywał się o jej sprawy osobiste, ale teraz nie mógł poskromić swej ciekawości.
– Dwa i pół roku. – Ernie nie żył od trzech i pół roku. Dowiedział się więc tego, co go interesowało.
– Czyli to nie syn Erniego.
– Skądże znowu! – Roześmiała się. – Prędzej bym popełniła samobójstwo, niż urodziła jego dziecko.
– Chyba cię rozumiem. Zawsze ubolewałem, że się z nim związałaś. Ktoś powinien był go zabić na długo przedtem, zanim ty to zrobiłaś.
– Nie zabiłam go – powiedziała cicho Crystal, patrząc mu prosto w oczy. – Nie było po prostu innego wyjścia, jak tylko utrzymywać, że zrobiłam to w obronie własnej. Nikt nie widział, jak opuszczałam dom w Malibu. A policja doszła do wniosku, że miałam zarówno motyw, jak i warunki. Więc skorzystaliśmy z jedynej możliwej linii obrony. I wygraliśmy. Wydaje mi się, że to najważniejsze. – Jeśli pominąć fakt, że ludzie nadal uważali, iż zabiła człowieka, co wciąż ją bolało. W ich oczach pozostała morderczynią Kiedy o tym pomyślała, uświadomiła sobie, że to cud, iż w ogóle pracuje. Spojrzała na Briana, uśmiechając się lekko. – Dziękuję za to, że we mnie uwierzyłeś. I za to, czego mnie nauczyłeś.
– Sądzę, że korzyść jest obopólna. – Wciąż intrygowało go, czyje dziecko urodziła Crystal. – Czy razem z wami mieszka na ranczo ojciec dziecka? – Przypuszczał, że właśnie dlatego bezpośrednio po ukończeniu prac nad filmem wracała na ranczo. Nie tylko do syna, ale również do jego ojca.
Potrząsnęła głową. Już się pogodziła ze swym losem. Uważała, że postąpiła słusznie, pozwalając Spencerowi odejść. Zawsze sprawiało jej przyjemność, gdy czytała w gazetach o jego sukcesach. Odszedł z jej życia, ale miała Zeba. Był to prawdziwy dar… dar od Boga.
– Nie, wyjechał, zanim Zeb przyszedł na świat. Nawet nie wie o tym, że został ojcem.
– Musiało ci być bardzo ciężko. – Brian spojrzał na nią pełen podziwu.
Uśmiechnęła się. Były w jej życiu rzeczy, których żałowała, ale nigdy nie wyrzucała sobie, że zdecydowała się na urodzenie dziecka. Zaczęli rozmawiać o następnym filmie, Brian miał już gotowy plan kolejnego obrazu. Kiedy płacił rachunek, rzucił z uśmiechem:
– Zobaczysz, jeszcze trochę, a dostaniesz Oscara.
Niespecjalnie jej zależało na tym wyróżnieniu. Znów była gwiazdą, i to wielką. Wszędzie ją poznawano, często proszono o autografy. Kiedy udawała się na ranczo, starała się jak najmniej rzucać w oczy. Nie chciała, by ktokolwiek dowiedział się o Zebie i żeby informacja o tym przedostała się do prasy.
Po tej rozmowie Brian jeszcze kilka razy zaprosił ją na kolację, a po ukończeniu prac nad filmem wydał wielkie przyjęcie. Poprosił kilku przyjaciół, by zostali dłużej, i Crystal znalazła się wśród nich. O świcie obserwowali wschód słońca, potem podano im na tarasie śniadanie. Brian opowiedział Crystal o swych synach. Obaj zginęli na wojnie, jego małżeństwo nie wytrzymało tej próby. W końcu rozwiódł się, a żona wróciła do Nowego Jorku. Wyznał Crystal, że wywołało to radykalne zmiany w jego życiu. Nie miał ochoty na ponowny ożenek. Zrozumiała teraz, czemu odmówił, gdy zaprosiła go kiedyś na ranczo. Wiedział o Zebie, niczego przed nim nie ukrywała, nic ich nie łączyło poza pracą. Zapraszając go chciała mu okazać sympatię, jaką do niego czuła. Ale widok Zeba byłby dla Briana zbyt bolesny. Wyjaśnił Crystal, że nie lubi teraz przebywać w pobliżu dzieci, bo wtedy zaraz przypominają mu się jego synowie. Oboje ciężko doświadczeni przez życie, dojrzalej spoglądali na świat. Było to widoczne w filmach, które kręcił Brian, oraz w sposobie gry Crystal.
Rozmawiali przez cztery godziny i kiedy już wszyscy goście wyszli, odwiózł ją do domu. Za kilka dni znów wybierała się na ranczo. Zamierzała tam zostać przez letnie miesiące, a na planie filmowym pojawić się jesienią. Po raz pierwszy miała współpracować z innym reżyserem. Brian twierdził, że taka zmiana dobrze jej zrobi. Po tym filmie miał już dla niej następną propozycję. Wyglądało na to, że będzie miała pracę przez kilka najbliższych lat. Kiedy znaleźli się na miejscu, zaprosiła go na górę, ale oświadczył, że jest zbyt zmęczony całonocnym przyjęciem. Po południu zadzwonił jednak, pytając, czy nie miałaby ochoty przed wyjazdem zjeść z nim kolacji. Była wzruszona, że zatelefonował.
Poszli do restauracji w Glendale. Usiedli przy stoliku w głębi sali. Crystal odniosła wrażenie, że Brian jest dziwnie smutny. Ciekawa była, co jest tego przyczyną i zdumiała się, gdy ujął jej rękę w swoje potężne dłonie.
– Nie wiem, jak ci to powiedzieć. Długo nad tym myślałem, ale teraz wydaje mi się, że to strasznie głupi pomysł. – Zastanawiała się, co go trapi. Uśmiechnęła się do niego serdecznie. Darzyła Briana ogromną sympatią. Była wzruszona, że Ford tak bardzo ceni sobie jej przyjaźń. – Kiedy wrócisz, chciałbym spędzić z tobą kilka dni. Będzie mi ciebie brakowało, kiedy zaczniesz pracować z kimś innym.
– Z największą chęcią spędzę z tobą kilka dni. – Roześmiała się cicho. – A praca przy nowym filmie nie potrwa długo. Poza tym w styczniu zaczniemy kręcić nasz kolejny obraz. – Zorientował się, że go nie zrozumiała.
– Crystal, chciałbym gdzieś z tobą wyjechać na kilka dni. – Spojrzała spłoszona. Pierwszy raz zaproponował jej coś takiego. – Już dawno z nikim nie czułem się tak dobrze, jak z tobą. – Dziwił się sobie, że powiedział Crystal o swych synach. Od lat z nikim o nich nie rozmawiał. Większość czasu wolnego spędzał samotnie. Zajmował się ogrodem, czytał, chodził na długie spacery, pracował nad nowymi pomysłami i zapoznawał się ze scenariuszami kolejnych filmów. Był chyba jedynym takim statecznym, spokojnym, mądrym, dystyngowanym i szacownym mieszkańcem w całym zwariowanym Hollywood.
– Czy chciałbyś przyjechać na ranczo? – Ponowiła swoje zaproszenie, ciekawa, jak tym razem Brian je przyjmie. Uśmiechnął się i potrząsnął głową.
– Nie chcę zabierać ci twego prywatnego czasu. Moglibyśmy pojechać gdzieś, kiedy stamtąd wrócisz. – A co potem? Czy nadal będą przyjaciółmi?
Trochę ją to niepokoiło, ale w drodze do domu Brian rozwiał wszystkie obawy Crystal. – Nie myśl, że się w tobie zakochałem. Wydaje mi się, że już nikogo nie potrafię pokochać. Mam to za sobą. Prowadzę teraz spokojne życie. – Uśmiechnął się. – Nie chcę dzieci, małżeństwa, obowiązków, kłamstw. Chcę mieć przyjaciela, z którym dobrze mi się rozmawia, kogoś, kto byłby ze mną od czasu do czasu, wcale nie zawsze. Naprawdę nie pragnę niczego więcej i wydaje mi się, że choć jesteś jeszcze taka młoda, tęsknisz za tym samym co ja. Lubisz ciężko pracować, osiągać sukcesy, a potem wracać na swoje ranczo. Mam rację? – Skinęła głową. Dobrze ją znał.
– Tak. Miałam już w życiu wszystko, czego pragnęłam. Mężczyznę, którego kochałam całą duszą i sercem, sukces… a teraz Zeba. Chyba wystarczy.
– Nie, nie wystarczy. Pewnego dnia chciałbym cię zobaczyć z kimś, na kim ci będzie zależało. Ale teraz zachowam się jak egoista – uśmiechnął się – i będzie mi miło usłyszeć, że zgadzasz się poświęcić nieco swego czasu takiemu starcowi jak ja.
Słysząc to wybuchnęła śmiechem. Wyglądał na dwadzieścia lat młodszego, niż był w rzeczywistości, a już przynajmniej na dziesięć. Dbał o siebie. Grał w tenisa, dużo pływał, rzadko zarywał noce i nigdy nie hulał. Nie słyszała, by kiedykolwiek związał się z jakąś gwiazdką, a nawet z uznaną sławą kina. Był taki, na jakiego wyglądał – pracowity i cholernie sympatyczny.
– Kiedy wracasz?
– Zaraz po Święcie Pracy. – Wkrótce potem przystępowała do kręcenia nowego filmu. Sprawiał wrażenie całkowicie zadowolonego. Mógł czekać nawet tak długo i nie zamierzał odwiedzać jej na ranczo w dolinie.
W ciągu lata dzwonił do Crystal kilka razy, wysłał parę książek, które sądził, że powinny się jej spodobać, a na urodziny – wspaniały kapelusz kowbojski. W tym roku skończyła dwadzieścia osiem lat. Czasami myślała o Brianie. Wydawał się inny niż mężczyźni, których poznała wcześniej. Kiedy wróciła do Los Angeles, Brian czekał na nią, tak jak obiecał. Wyjechali na kilka dni do Puerto Vallarta. Brian nie znikał tak jak Ernie, nie prowadził żadnych tajemniczych interesów ze swymi "przyjaciółmi", którzy prawdopodobnie później go zamordowali i pozwolili, by winą za jego śmierć obarczono Crystal.
Nowy film okazał się dobry. Wyglądało na to, że nikt nie zauważył zmiany, jaka zaszła w życiu prywatnym Crystal. Jej związek z Brianem Fordem cechowała dyskrecja, jak zresztą całe życie Forda. Okazało się, że Ford miał powiązania ze światem polityki i przekazywał olbrzymie kwoty na rzecz Demokratów. Szczególną sympatią darzył młodego Jacka Kennedy'ego, który ubiegał się właśnie o stanowisko prezydenta. W końcu ludzie zaczęli się domyślać, że Crystal coś łączy z Brianem. Zawsze pokazywała się tylko z nim. Ale w Hollywood Brian Ford był świętością. Nie plotkowano o nim, nie wścibiano nosa w jego sprawy. Z czasem w podobny sposób zaczęto też traktować Crystal, co jej bardzo odpowiadało. Uważała, że prasa i tak za dużo o niej pisze. Znajdowała się u szczytu sławy, i była teraz szanowaną aktorką. W kwietniu spełniło się marzenie Briana. Nominacja zaskoczyła Crystal. Na uroczystości ogłoszenia laureatów nagród Akademii Filmowej siedziała z zapartym tchem, obserwując, jak otwierają koperty z nazwiskami wyróżnionych osób. Nagle usłyszała swoje imię. Nie wierzyła własnym uszom. Uznano, że jest najlepszą aktorką. Było to tym cenniejsze, że nagrodę otrzymała za rolę w jednym z filmów Briana. Ścisnął rękę Crystal, gdy wyczytano jej nazwisko. Przez chwilę siedziała oniemiała, bojąc się poruszyć, myślała, że się przesłyszała. Potem wstała i poszła w stronę estrady. Zerwały się oklaski, kamery zwróciły się w jej stronę. Wciąż nie wierzyła, że dzieje się to naprawdę. Widziała wszystko zamazane. Drżącymi dłońmi odebrała statuetkę i spojrzała tam, gdzie wiedziała, że siedzi Brian.
– Nie wiem, co powiedzieć – rozległ się jej śpiewny, gardłowy głos. – Nigdy nie przypuszczałam, że znajdę się na tym miejscu… od czego mam zacząć? Co powiedzieć? Winna jestem podziękowania tylu osobom, które we mnie uwierzyły. Najważniejszą z nich jest oczywiście Brian Ford. Gdyby nie on, zbierałabym teraz winogrona i uprawiała kukurydzę gdzieś daleko stąd. Ale dziękuję również innym… wszystkim, którzy kiedyś we mnie uwierzyli… dziękuję Harry'emu, który zatrudnił mnie jako piosenkarkę, kiedy miałam siedemnaście lat. – Słysząc to Harry aż się popłakał ze wzruszenia. W jego restauracji w San Francisco wszyscy z uwagą oglądali transmisję telewizyjną z wręczenia Oscarów. -… i pewnej wyjątkowej kobiecie imieniem Pearl, która nauczyła mnie tańczyć i przyjechała ze mną do Hollywood… i memu ojcu, który powiedział, bym wyruszyła w świat, zrealizować swoje marzenia… i wszystkim reżyserom, z którymi współpracowałam, a którzy nauczyli mnie tego, co umiem… aktorom i aktorkom, grającym ze mną w tym filmie… i Lauisowi Brownowi, który przedstawił mnie Brianowi Fordowi… wszystko zawdzięczam wam. – Uniosła w górę statuetkę Oscara. W oczach miała łzy. – To wasza zasługa. A także moich przyjaciół, Boyda i Hiroko, którzy opiekują się moim najukochańszym skarbem. – Urwała i uśmiechnęła się. Po policzkach płynęły jej łzy. – Osobne podziękowania składam osobie, która jest dla mnie wszystkim… mojemu najdroższemu Zebowi. – Posłała mu specjalny uśmiech, wiedząc, że prawdopodobnie też ją ogląda w telewizji. – Dziękuję wam wszystkim. – Pozdrowiła zebranych i z Oscarem w ręku wróciła na swoje miejsce. Sala aż trzęsła się od braw. Wiedzieli o procesie, ale wybaczyli jej – zaakceptowali i uhonorowali najwyższym wyróżnieniem.
Kiedy usiadła przy stoliku, Brian otoczył ją ramieniem. Po policzkach Crystal wciąż płynęły łzy. Uścisnęli się serdecznie, a ona uśmiechnęła się do niego zwycięsko.
– Wyjątkowy szczęściarz z tego malca – szepnął.
Kamery pokazywały to Crystal, to bijącą brawo publiczność. Jej wielbiciele cieszyli się, a ludzie, których imiona wymieniła Crystal, świętowali jej zwycięstwo w swoich domach. Lou Brown oglądał transmisję z przyjaciółmi i był głęboko wzruszony. Boyd i Hiroko wznieśli na cześć Crystal toast prawdziwą sake. Pearl rozpłakała się, kiedy tylko usłyszała imię swojej podopiecznej, i nie mogła się opanować, a Harry postawił wszystkim szampana z doliny Napa. Akurat tego dnia Spencer – mocno przeziębiony – nie poszedł na przyjęcie.
Siedział wpatrując się w ekran telewizora, myśląc jak daleko zaszła Crystal i jak bardzo chciałby teraz być przy niej i dzielić jej radość. Cóż za skończony głupiec z niego, że sam wrócił do Waszyngtonu. Czasami zastanawiał się, czy przypadkiem rozmyślnie nie kazała mu wyjechać z ranczo. Może wysyłając go do Elizabeth do Waszyngtonu miała na względzie przede wszystkim jego dalszą karierę? Było to bardzo do niej podobne, ale teraz już za późno, by cokolwiek zmieniać. Zbyt głęboko się zaangażował, zbyt mocno pochłonęła go polityka. Zresztą w życiu Crystal też pojawili się nowi ludzie. Widział, jak uścisnęła mężczyznę, z którym siedziała przy jednym stoliku. Oczywiście doszedł do wniosku, że to ów ukochany Zeb, o którym wspomniała. Miał nadzieję, że jest dobry dla Crystal. Na ekranie wyglądała prześlicznie. Ale znał też drugą Crystal, tę, która pomogła mu zrealizować jego marzenia, tę, która dzieliła z nim wszystkie sekrety… podlotka, którego spotkał dawno temu… kobietę, z którą wrócił do doliny. Dziewczynę, którą kochał nad życie i nadal, po tylu latach, darzył tym samym uczuciem. Myślał, żeby wysłać jej telegram, ale nie wiedział, na jaki adres. Kiedy sobie to uświadomił, jeszcze bardziej posmutniał. Stracił ją, odeszła z jego życia, a była najjaśniejszym jego promykiem. Wyłączył telewizor i leżał, myśląc o Crystal.
Mały Zeb też o niej myślał tej nocy, kiedy położył się do łóżeczka. Miał już cztery i pół roku i kiedy Crystal wymieniła jego imię, roześmiał się radośnie.
– To moja mamusia! – oświadczył z dumą i wręczył Jane swoją colę, nie odrywając wzroku od ekranu telewizora. Ciekawiło go, co tam robiła. Hiroko zapewniła Zeba, że Crystal wkrótce wróci do domu.
Wszyscy pękali z dumy, a najbardziej – Brian Ford. Istniała między nimi szczególna więź. Gdyby był młodszy i gdyby inaczej potoczyło się kiedyś jego życie, pozwoliłby, by ich związek się zacieśnił. Choć właściwie obojgu odpowiadały istniejące między nimi stosunki: proste, uczciwe i czyste. Niczego sobie nie obiecywali, nie mieli wobec siebie zobowiązań, nie oszukiwali się wzajemnie. Byli po prostu przyjaciółmi i bardzo lubili swoje towarzystwo. Uparła się, by tego wieczoru zaprosić go na kolację, potem Brian zabrał ją na dancing. Nadal czuła się oszołomiona, ale Brian wcale się nie dziwił, że wygrała. Zasłużyła sobie na nagrodę. Był szczęśliwy, bo jego film też zdobył wyróżnienie. Oboje mieli swój wielki dzień. Kiedy w końcu Crystal została sama w swoim mieszkaniu, postawiła Oscara na stoliku, po czym usiadła i przyglądała się w milczeniu temu niezwykłemu wyrazowi uznania dla jej osiągnięć. Był to niezapomniany wieczór. Otrzymała nagrodę za to, że odważyła się wrócić do Hollywood. Znów pomyślała o ojcu… i o Spencerze… i o Zebie… o tych, których kochała najwięcej. Dwaj z nich już odeszli z jej życia. Ale miała Zeba i pewnego dnia nauczy go wszystkiego, czego nauczyli ją tamci. Żeby był uczciwy, skromny, pracowity, by kochał z całego serca, nie oglądając się na nic, i nigdy się nie bał realizować swych marzeń, choćby nie wiedzieć jak śmiałych.