Następnego dnia wszystkich członków ekipy filmowej przesłuchiwała policja. Od chwili zdarzenia stan Zacka najlepiej oddawało określenie – pełne niepokoju oszołomienie. Policja odmawiała mu jakichkolwiek informacji, telewizja ani na chwilę nie przestawała snuć najrozmaitszych przypuszczeń. Według audycji ABC oglądanej przez Zacka w południe, broń, z której zginęła Rachel, została naładowana nabojem spiłowanym tak, by przechodząc przez ciało, spowodował rozległe obrażenia wewnętrzne. A to tłumaczyłoby niemal natychmiastową śmierć ofiary. Stacja CBS do wieczornych wiadomości zaprosiła eksperta balistyki, który na wyrysowanym na tablicy szkicu demonstrował całej Ameryce, jak rana powstała, wskazywał miejsce utkwienia kuli w ciele. Zack gwałtownie wcisnął wyłącznik pilota, wszedł do łazienki i zwymiotował. Rachel nie żyła! Mimo że w ich małżeństwie zabrakło prawdziwego ciepła, mimo że chciała rozwieść się z nim dla Tony'ego, nie mógł pogodzić się z jej śmiercią, zadaną w jakże okrutny sposób. O dziesiątej ABC zamieściła prawdziwą bombę, informując, że według wyników sekcji Rachel Evans Benedict była w szóstym tygodniu ciąży.
Zack, pełen goryczy, opadł na kanapę i przymknął oczy. Poczuł się jak wystawiony na uderzenia huraganu, które miotały nim, bezwolnym, na wszystkie strony. Rachel była w ciąży! Ale nie z nim, przecież od wielu miesięcy nie spali ze sobą.
Nieogolony, niezdolny do przełknięcia choćby kęsa, nerwowym krokiem przemierzał apartament. Zastanawiał się, czy zakaz opuszczania hotelu obejmował także pozostałych, a jeżeli tak, to dlaczego nikt nie przyszedł do niego porozmawiać, okazać współczucie czy trochę posiedzieć. Hotelową centralę telefoniczną bez przerwy oblegali dalsi i bliżsi znajomi z Hollywoodu, próbujący się z nim skontaktować. Jak wiedział, prawie wszyscy kierowali się chęcią zaspokojenia niezdrowej ciekawości, a nie potrzebą wyrażenia prawdziwego żalu z powodu śmierci Rachel. Zażądał więc, by nie łączono go z nikim oprócz Matta Farrella. Nie opuszczała go obsesyjna myśl: kto mógł nienawidzić Rachel aż tak, by pragnąć jej śmierci? Godzinami eliminował z grona podejrzanych kolejne osoby spośród obecnych na planie, doszukiwał się najbardziej nieprawdopodobnych motywów, potem uznawał swe podejrzenia za absurdalne i wracał do punktu wyjścia.
W podświadomości kołatała myśl, że dla policji on sam miał wystarczający powód zgładzenia żony, ale szybko odrzucał to przypuszczenie, jak sądził tak samo absurdalne dla detektywów, jak dla niego samego.
Dwa dni po śmierci Rachel ktoś zapukał do drzwi jego apartamentu. Otworzył i z wściekłością zmierzył wzrokiem dwóch wysokich mężczyzn o ponurych twarzach, policjantów, którzy przesłuchiwali go poprzedniego dnia.
– Pan Benedict… – zaczął jeden, ale Zack, przekroczywszy już granicę wytrzymałości, przerwał.
– Dlaczego, u diabła, dranie, czepiacie się właśnie mnie! – wybuchnął. – Domagam się, by poinformowano mnie o poczynionych w sprawie postępach, chcę wiedzieć, kto zamordował moją żonę!
Był tak wściekły, że zupełnie dał się zaskoczyć drugiemu z detektywów, który wszedł do mieszkania, stanął za jego plecami i nagle, bez ostrzeżenia, pchnął pod ścianę i wykręcił do tyłu ręce. Zack poczuł chłód kajdanków, w tym samym momencie drugi policjant wyrecytował:
– Zachary Benedict, jesteś aresztowany pod zarzutem zamordowania Rachel Evans. Masz prawo nic nie mówić, masz prawo do adwokata. Jeżeli cię nie stać…